Porównanie skuteczności stóp antywibracyjnych
wyprodukowanych przez firmę Audio Stability (część 1).
Opinia obiegowa mówi, że akcesoria spełniające rolę antywibracyjną to tylko kropka na „i”. Nic bardziej mylnego, choć muszę przyznać, że do czasu testów pięciu zestawów stóp antywibracyjnych polskiego producenta- Audio Stibility, nie przywiązywałem wielkiej wagi do tego typu przedmiotów. Mam wrażenie, że taki mój bagatelizujący stosunek wynikał najczęściej z miernych efektów podobnych akcesoriów, które się rozmijały z moimi oczekiwaniami, złego ich wpływu na efekt dźwiękowy, bądź tak niewielki wpływ, że pomijalny.
Cudowne w audio-hobby jest to co nieprzewidywalne. Cudowne jest to, że sprzęty, nawet złożone z takich samych elementów, „grają” w różnych pomieszczeniach inaczej, a więc jednemu audiofilowi sprawi przyjemność, a drugiemu coś przeciwnego. Do czego zmierzam? Chcę przypomnieć, że poniższe opisy testów dotyczą zestawu audio przedstawionego niżej [1], a więc zastrzegam się, że działanie akcesoriów audiofilskich powinno się w ramach własnego systemu audio zweryfikować. Wydaje mi się, że tego typu akcesoria jakie są przedmiotem tego testu, powinny być dobierane nie przed zbudowaniem układu odtwarzającego muzykę lecz na koniec, bo one mają „dopieścić” dźwięk (w tym sensie to rzeczywiście kropka nad „i”), a inaczej nazywając- dostroić system audio do własnych preferencji (co spróbuję w dalszej części artykułu wyjaśnić).
Można rzec: „wszystko drga” (vide artykuł: „wibracje i drgania (1)”), bo wibrują budynki, ich ściany i stropy, drgające głośniki. Głośniki drgają, podczas odtwarzania muzyki, a drgania te są przekazywana przez kabel z powrotem do wzmacniacza, poza tym sama fala akustyczna wywołuje wibracje, dla których nie ma przeszkód. Wzmacniacze również drgają w wyniku działania pola magnetycznego wytwarzanego przez mocny prąd potrzebny do napędzenia kolumn, a więc kable zasilające oraz interkonekty podłączone do tego urządzenia rozprowadzają wibracje pomiędzy różnymi elementami systemu. Drgania mechaniczne zmieniają warunki pracy sprzętu audio (między innymi oczywiście), a nawet elektryczne właściwości kabli. Zmiany te mają wpływ na przekazywanie złożonych sygnałów muzycznych przez kable, przez odtwarzacze, wzmacniacze i powodują słyszalne ich zniekształcenia. Lampy w sprzęcie mają ograniczoną odporność na drgania, kondensatory również, mikrofonujące kable generują szum co w efekcie odczuwa słuchacz jako zmniejszenie zakresu dynamicznego muzyki. Walka z tego typu zakłóceniami jest trudna, bo nawet najlepsze rozwiązania nie potrafią wyeliminować wszystkich drgań. Jak widać walka z wibracjami powinna się sprowadzać do ograniczenia ich wprowadzenia do urządzeń jak i lepszego odprowadzenia z urządzenia wibracji jakie on wytwarza (te problemy omówione zostały w artykule: „poprawianie systemu audio (3)”).
Moja fascynacja różnego typu akcesoriami, chyba nawet większa niż podstawowymi elementami jak odtwarzacze czy wzmacniacze, mogła być po części zaspokojona gdy otrzymałem do testów sześć zestawów (po trzy sztuki) stóp The One. Każda stopa opatrzona jest numerem, tak więc każdy z zestawów określony jest kolejnymi numerami, na przykład: 0001, 0002 i 0003, a inny zestaw tworzy trójka: 0004, 0005 i 0006. Mimo wspólnej nazwy, każdy zestaw różni się wewnętrzną konstrukcją w takim stopniu by modyfikując dźwięk systemu audio zaspokoić audiofilów o różnych preferencjach. Inaczej ten efekt spróbuję ująć, otóż zmieniając pewne (wydawałoby się mało znaczące) podzespoły, mające swoje miejsce w konstrukcji stopy, „barwiony” jest dźwięk, który jest efektem działania tych akcesoriów i oczywiście sprzętu stawianego na nich.
Producentem The One jest firma [2], która specjalizuje się w akcesoriach antywibracyjnych. Stopy The One to tylko fragment oferty Audio Stability, bo w niej znajdziemy i stojaki pod sprzęt, i platformy i właśnie to co było w centrum mojego zainteresowania podczas opisanego niżej testu (raczej testów, ale o tym później). Wszystkie te akcesoria mają jedno podstawowe zadanie: ograniczenie wpływu wibracji na pracę urządzeń audio, a tym samym poprawianie (lub tylko zmianę) dźwięku jaki w efekcie uzyskuje audiofil. Miałem okazję wielokrotnie rozpoznawać działanie różnego rodzaju podstawek, więc byłem szczególnie zaciekawiony najprostszymi elementami z oferty Audio Stability- zestawami The One. Zestawy trzech stóp, wg konstruktora, powinny z sukcesem zastępować cztery (najczęściej) nóżki wmontowane w sprzęt typu: odtwarzacze bądź napędy CD, DAC’i, przedwzmacniacze, wzmacniacze oraz zestawy głośnikowe, przez producentów tych urządzeń. Założenie jest takie: niezależnie od tego jakiej konstrukcji jest urządzenie, odpowiednie odsprzęgnięcie go od podłoża zawsze przynosi jakiś efekt. Czy ten efekt jest słyszalny? Tak. Z całą pewnością i zawsze. Czy ten efekt jest korzystny? Niestety, nie zawsze.
Zanim opiszę co usłyszałem, zmieniając pod odtwarzaczem pięć zestawów The One opiszę ich konstrukcję do takiego stopnia do jakiego mi wolno, a zresztą… Ja również (jak czytający te słowa) nie wiem wszystkiego, bo pewne części z jakich zbudowana jest stopa są objęte tajemnicą.
Widoczne części- dolna, nazwę ją podstawą, z łożem i kulką oraz górna w formie dzwonu są wspólne dla wszystkich pięciu zestawów, które były testowane. Ich wymiary są identyczne. Konstrukcyjnie przypominają łożysko wahliwe, a więc obie części zasadnicze mają możliwość przesunięcia w poziomie wobec siebie i wychyleń kątowych. Różnią się przede wszystkim materiałem użytym do wyprodukowania kulek. Stal jest materiałem z jakiego wykonane są- podstawa i dzwon. Precyzyjne kulki we wszystkich zestawach są ceramiczne z azotku krzemu lub z węglika wolframu. Kulki osadzone są w tworzywowych łożach (sferycznych precyzyjnych czaszach), których parametry materiałowe i geometryczne starannie dopasowano do oczekiwanych wartości przemieszczeń. Całościowo element tworzy warstwowy ustrój o uwolnionych stopniach swobody przemieszczeń, absorbujący drgania. Powierzchnie górna i dolna stopek są płaskie, przylegające do powierzchni obudowy urządzeń i podłoża. Konstrukcja powstała na bazie doświadczeń w zakresie przenoszenia obciążeń i przemieszczeń w elementach konstrukcji inżynierskich.
Zamiarem konstruktora zestawów The One było nie tyle przygotowanie jednego możliwie najdoskonalszego zestawu co kilku, które będą mogły być przez klienta dobierane do jego sytemu audio (można to traktować jako poszukiwanie synergii), bądź w celu modyfikacji brzmienia systemu według jego audiofilskich preferencji. Testy już po pierwszych próbach sugerowały, że warto będzie krótko scharakteryzować sygnatury brzmienia sześciu kompletów The One (np. 0004, 0005 i 0006 albo innej np. 0014, 0015 i 0016), wynikających z ich konstrukcji wewnętrznej dla wstępnego zorientowania kupującego. Jeśli wcześniej napisałem o sygnaturze brzmienia stóp The One to liczę, że czytający wie, że mam na myśli zmianę brzmienia systemu audio pod ich wpływem.
Próby były przeprowadzone czteroetapowo lub dwuetapowo w dwóch mocno różniących się systemach (wnioski i opis systemu II znajduje się w części drugiej artykułu >>):
- W pierwszym etapie– pięć kompletów złożonych z trzech stóp kolejno podkładałem pod odtwarzacz CD, dzięki czemu mogłem rozpoznać ich sygnaturę dźwiękową, a dokładniej- jak dźwięk wytworzony przez całość systemu audio się zmieniał. Dlaczego wybrałem odtwarzacz CD? Bo właśnie odtwarzacze płyt CD najmocniej odczuwają destrukcyjne wibracje zewnętrzne generowane przez drgające membrany głośników. Drgania w zakresie słyszalnych częstotliwości i ich harmonicznych wyższych rzędów mają wpływ na prowadzenie promienia lasera po odczytywanej ścieżce. Jeżeli nawet najlepszy odtwarzacz CD ustawiony został na niestabilnym meblu, to skumulowane drgania wyrzucają na ułamek sekundy ze ścieżki promień lasera, co jest automatycznie korygowane przez odpowiednie układy elektroniczne, jednak w momencie utraty kontaktu ze ścieżką powstaje „dziura informacyjna”. Pisze się, że utraconych dźwięków- zgodnych z oryginałem, nie odbudują nawet najlepsze układy korekcyjne. Najsłabsze i najkrótsze sygnały najbardziej cierpią, bo są maskowane przez sygnały mocniejsze, a nawet tracone przed kolejnym etapem obróbki dźwięku. Przy dużych ubytkach dźwiękowych bas pozbawiony zostaje precyzji, a odtwarzana muzyka w pozostałych zakresach pozbawiana jest naturalnych barw.
- W drugim– do zestawu, który tworzył najlepszą synergię z pozostałym sprzętem audio jakim dysponowałem w czasie testów, wprowadziłem modyfikację akceptowaną przez konstruktora firmy Audio Stability, a mianowicie nakleiłem cienkie filcowe krążki pod podstawę stopy, które są w wyposażeniu zestawów.
- W trzecim– porównałem dwa zestawy Audio Stability The One (które spełniały moje oczekiwania jakościowe w najwyższym stopniu) z Synergistic Research MiG oraz dla pełniejszego rozeznania problemu z sorbothane’owych podstawek brytyjskiej firmy Ixos (typu 306 Sorbothane). Nie dość, że porównam stopy dwóch firm to i dwie podstawowe metody odprzęgania produktów audio od podłoża, a mianowicie- „twardą” i „miękką”. Sposób jaki określiłem słowem „twardy” to rodzaj łączenia elementów na „sztywno”, najczęściej za pośrednictwem kolców, albo kulek. „Miękka” metoda wykorzystuje zjawisko zamiany wibracji w ciepło używając do tego celu podatny element stratny (np. gumę). Jego odmianą są zawieszenia pneumatyczne. W użyciu bywają systemy odsprzęgające wykorzystujące układy sprężynowe. Eksperymentom poddawane są akcesoria gdzie miesza się „miękkie” części z „twardymi”.
- Żeby się przekonać (wstępnie) jak zmiana sytemu audio (nawet w ograniczonym zakresie) może wpłynąć na ocenę efektów wpływu stóp The One. W przypadku testu „I” zmieniłem w trakcie prób kabel zasilający podłączony do dystrybutora prądu Verictum Cogitari- z Neotecha NEP 3002 na Verictum Arbiter SX.
Nagrania, jakie miały mi pomóc w odczytaniu sygnatury dźwiękowej podstawianych stóp pod odtwarzacz CD, pochodziły z czterech tytułów płytowych: „Kings of the tenors” Bena Webstera (Verve, z 1954 roku), „The Voice That Is!”, Johnny’ego Hartmana (Impuls!, z 1964 roku), „Komeda” Leszka Możdżera (ACT, z 2011 roku) oraz „Aguirre” w wyk. Los Otros (Deutsche Harmonia Mundi, z 2004 roku).
Ad 1)
- The One, o nr 0001, 0002 i 003 wywoływał przebogate wybrzmienia w wyższych rejestrach co zostało uwidocznione zwłaszcza podczas słuchania nagrań z płyty „Komeda” Leszka Możdżera. Najwyższe klawisze skrzyły się i długo wybrzmiewały. Uzyskana dźwięczność co prawda wzmaga kolorystykę przekazu, ale nie w każdym przypadku (piszę o różnych zestawach audio) będzie to efekt korzystny, jak na przykład w moim systemie, którego dwa podstawowe elementy- odtwarzacz i wzmacniacz stoją na granitowych płytach, które „lubią” swoimi rezonansami wydłużyć (i uwypuklić) wybrzmienia klawiszy najwyższych rejestrów fortepianu, dzwonów rurowych czy wibrafonu (na wielu płytach będzie ten efekt akceptowalny, a na innych nie).
- The One, o nr 0004, 0005 i 0006 owocowały większą dozą dynamiki, ale najbardziej charakterystyczne dla tego zestawu było mocno zaznaczone różnicowanie barwowe, ale trudno byłoby odebrać jako brzmieniowo ciepłe. Uznałem ten zestaw taki, który mógłby być uznany za najbardziej odpowiedni dla tych, którzy preferują muzykę klasyczną. Wydaje mi się, że kameralistyka najmocniej skorzystałaby.
- The One, o nr 0007, 0008 i 0009, stał się jednym z dwóch moich faworytów. Odznaczał się ciepłym brzmieniem, pełnym harmonicznych tonów o lekko dociążonym brzmieniu. Nie uwydatniał tak mocno zróżnicowania barwowego jak poprzednia trójka. Fan jazzu byłby zadowolony szczególnie, choć nie można go skreślać jako zestawu przeznaczonego do odtwarzania (raczej wspomaganiu przy odtwarzaniu) innych nurtów: rocka czy klasyki. Sprawdzenie na materiale jazzowym, zwłaszcza na płycie Bena Webstera tylko potwierdzało moje obserwacje.
- The One, o nr 0010, 0011 i 0012, to drugi z moich faworytów. Niezwykle dynamicznym przekazem się odwzajemnił po wprowadzeniu stóp pod odtwarzacz. Za poszerzoną skalą dynamiczną poszły i inne aspekty- selektywność, wolumen instrumentów oraz lepsze różnicowanie brył instrumentów. Czy również zróżnicowanie barwowe? Nie, co nie znaczy, że jest ubogie. Otóż- gdy działa ta trójka stóp dźwięk nie wymusza na słuchaczach zwracanie uwagi na ten aspekt brzmieniowy, za to każe słuchać (!), a nie z obojętnością pomijać nuty (gdy akurat muzyka nie jest najwyższych lotów) pomiędzy jednym i drugim łykiem kawy. Niektórzy audiofile mogliby uznać brzmienie za zbyt ofensywne, ale Ci mają inny wybór- te następne zestawy:
- jakimi są The One, o nr 0013, 0014 i 0015, a zwłaszcza zestaw testowany jako ostatni: 0016, 0017 i 0018. Pierwszy z nich miał bardzo naturalną barwę, odznaczał się ciepłym brzmieniem… Okazał się bardzo podobnym w brzmieniu do zestawu, który uznałem za pierwszego z faworytów. Ostatni zestaw uspokajał. Bardzo wyrównany, a więc można by uznać go najbezpieczniejszy wybór, ale… No właśnie- jedni melomani (bardziej niż audiofile) chcą odpoczywać przy muzyce, a inni chcę słuchać z wypiekami na twarzy. A że ja należę do takich co lubią wypieki na policzkach w czasie koncertów to wybrałem:
Zestaw o nr 0010, 0011 i 0012 bardzo mi przypadł do gustu. I to tak, że do dalszego testowania postanowiłem użyć właśnie stopy o charakterze może bardzo wybujałym, ale i wyrazistym.
Ad 2]
Zanim przedstawię jakie zmiany w brzmieniu systemu audio wywołały filcowe krążki, naklejane na spód każdej stopy, opiszę co osiągnąłem podkładając The One pod odtwarzacz CD, rezygnując (niejako) z dobrze spełniających swoją rolę firmowych nóżek Pioneer’a PD-S06:
- Dwie hard-bopowe płyty jazzowe: „Kings of the tenors” i „The Voice That Is!” pokazały, że system audio może wyodrębnić ze sceny muzycznej instrumenty (podobnie jak wokal) w taki sposób, że ich bryły są jeszcze lepiej uwidocznione [3]. Często taki efekt powstaje kosztem wolumenu, ale nie tym razem, co potwierdził utwór „Tenderly” z płyty Bena Webstera, zresztą podobnie utwory z płyty Hartmana. Drugi utwór z tej samej płyty- „Jive at Six” pokazał, że selektywność nie została zniszczona pozornie zwiększonym (nieznacznie) wolumenem. Z kolei utwór „Danny Boy” ujawnił, że różnicowanie barwowe nie jest obce układowi: Pioneer PD-S06 + The One.
- Płyta Możdżera w dużym stopniu wykorzystuje najwyższe rejestry fortepianu- The One spowodowały, że te miały większą „masę”, były znakomicie wypełnione (po przesłuchaniu tej płyty byłem już przekonany, że gdybym zdecydował się na zakup stóp Audio Stability The One, to byłby to model o numeracji 0010, 0011 i 0012).
- Płyta „Aguirre” (jedna z najbardziej krytycznych dla systemów audio jakie znam) potwierdziła obserwacje poprzednie.
Na liście płyt użytych do testu nie widnieje „Erik Satie: The Early Piano Works” w wykonaniu Reinberta de Leeuw’a. Bo nie zamierzałem brać go na „warsztat” recenzencki.
Jest to album, który łatwo pokazuje jakieś niedostatki systemu audio, jeśli takie się pojawiają. I tak było w tym przypadku- podejrzenie wzbudziły właśnie najwyższe rejestry, które tak bardzo mi się podobały na płycie Możdżera. Barwa tonów najwyższych jednak odbiegała od tego do czego przyzwyczaił mnie mój system audio w wersji niemodyfikowanej stopami The One. Wydaje mi się, że sprzeżenie stóp firmy Audio Stability z podłożem, który w przypadku mojego systemu audio jest grubą płytą granitu, dość głuchą jak mi się zdawało, ale jednak rezonans własny miał.
Producent stóp wyposaża komplety The One w krążki przylepnego filcu. Użyłem je…. Od tego momentu Satie w wykonaniu holenderskiego pianisty bardzo mi się (na powrót) podobał (przyznać muszę, że to wykonanie jest mi najbliższe spośród innych, rozpoznawanych podczas różnych testów).
Ad 3)
Konfrontacja możliwości jakie dają stopy firm: polskiej i amerykańskiej, obiecywała doświadczenia szczególnie fascynujące, tym bardziej że w szranki wchodziły Synergistic Research– renomowany producent z wieloletnim stażem i nowicjusz na rynku audiofilskim- Audio Stability. Zestaw SR MiG jaki mi dostarczono do porównań to mieszanka stóp pierwszej wersji MiG z wersją MiG 2.0 (co można zauważyć na fotografii powyżej), co uważane jest opcję lepszą niż komplet oryginalny czy to będzie MiG, czy MiG 2.0. Po wyjęciu spod odtwarzacza stóp The One i włożeniu na jego miejsce MiG’ów usłyszałem „drobniejszy” i „nieśmiały” dźwięk nagrań z: albumu „The Voice That Is!” Johnny’ego Hartmana i płyty „Komeda” Leszka Możdżera. System został „wystrojony” wyżej, co dało wrażenie zwiększonego tempa utworów. Scena muzyczna stała węższa i płytsza, ale przede wszystkim ucierpiała dynamika jaką osiągałem stosując The One.
Podstawianie czterech absorberów Ixos 306 Sorbothane było o tyle kłopotliwe, że ich względnie duże ugięcie skutkowało zachwianie poziomego usytuowania odtwarzacza. Podstawianie absorberów niesymetryczne pod kontrolą poziomicy ustawionej na obudowie odtwarzacza pozwoliło przeprowadzić próbę. Efekt nie był zadowalający- muzyka stała się zbyt mocno stłumiona, ponad miarę wolniejsza. Zróżnicowanie barwowe jakie obserwowane było podczas odprzęgania „twardego” zaniknęło.
Ad 4)
Zamiana kabli zasilających, tym bardziej że z bardzo różnych „pólek” cenowych, dała odpowiedź czy można mieć nadzieję, że dobre działanie stóp antywibracyjnych w jednym systemie nie przemieni się w klęskę w drugim systemie audio. Efekt określę krótko- wszystkie pozytywy jakie były dane dzięki zastosowaniu The One zostały wzmocnione, ale nie w taki sposób, że łatwiej je odkrywałem, lecz po prostu- było jeszcze lepiej, jeszcze piękniej i… Ale to opiszę przy okazji zrecenzowania samego Arbitra w wersji SE (testy są w toku, a artykuł jest dopiero opracowywany).
Przedstawię wnioski jakie powstały po pierwszych testach w systemie „I”:
- Przygotowane do testów komplety The One różniły się konstrukcją w niewielkim stopniu, ale bardzo różny miały wpływ na dźwięk systemu w jakim pracowały. Skoro tak było, to można mieś nadzieję na łatwe dopasowanie ze sprzętem audio przy zachowaniu synergii pomiędzy nimi.
- Przykład podklejenia stóp krążkami filcowymi (co było na wyposażeniu kompletu stóp The One) pokazał, że jakiekolwiek „usprawnienia” konstrukcyjne by się nie wprowadziło, to będzie skutkowało zmianami w uzyskiwanym brzmieniu systemu audio. Należy mieć w takim razie na uwadze też to, że jeśli stopy spełniają rolę odsprzedającą sprzęt od podłoża to nie robi tego w stu procentach. Podłoże będzie nadal wpływowe.
- Test „I” wykazał większą skuteczność działania Audio Stability The One nad konkurentami. Celowo nie podkreślam faktu, że lepiej się też wpisały w mój system audio, a inaczej rzecz ujmując bardziej zadowoliły mój gust muzyczny, czy moje preferencje audiofilskie, bowiem każdy ze słuchaczy może inaczej odbierać wpływ stóp The One. Na pewno żaden ze słuchaczy (co też potwierdzi test „II”) nie może zaprzeczyć, że wpływ stóp The One jest mocniejszy niż MiG’ów czy Ixos’ów.
- Nawet duża zmiana w układzie sprzętowym systemu audio nie ma wpływu znaczącego na sygnaturę dźwiękową jaką daje komplet stóp The One. Takie przypuszczenie mogę wysnuć w wyniku próby zamiany kabli zasilających tak bardzo różnych jak Verictum Arbiter SX i Neotech NEP 3002.
Czytelnicy zapewne uznają to co za moment napiszę jako wniosek końcowy (bądź dodatkowy, istotny, a nawet najważniejszy)- kupiłem The One!
[1] Akcesoria The One i Synergistic Research MiG testowałem w systemie:
- Listwa zasilająca- Verictum Cogitari
- Kabel zasilający: Neotech NEP 3002 + IeGo 8055G + Furutech FI-28 zamiennie z Verictum Arbiter SX
- Odtwarzacz CD: Pioneer PD-S06 (modyfikowany)
- Kabel zasilający: Verictum Demiurg(na wtykach Furutech FI- 28/38G)
- Interkonekt: Ixos 100.X03 Studio
- Wzmacniacz zintegrowany: Leben CS 300XS
- Kabel zasilający: Verictum Cogitar (na wtykach FurutechFI 25G/35G)
- Kabel głośnikowy: NeotechNES 1002 z wtykami Furutech FT-211G
- Zestway głośnikowe: Klipsch Heresy II
- Słuchawki Sennheiser HD 600 (modyfikowane)
- Akcesoria- Verictum– X Bulk Silver, X Bulk Gold, X Block, X-Fuse
- Akcesoria antywibracyjne: Audio Stability,
- Platformy granitowe
- Pomieszczenie z adaptacją akustyczną
[2] – firma z Bielska-Białej, której właścicielem i jednocześnie konstruktorem jest pan Grzegorz Łaba. Kontakt z panem Grzegorzem Łabą jest możliwy poprzez stronę internetową:
W ofercie firmy są również innego typu stopy- X Disc, które mają udanie współpracować z zespołami głośnikowymi:
… oraz różnej konstrukcji platformy antywibracyjne (na fotografii jedna z nich):
[3] Co oznacza „lepiej”? Skoro wcześniej ten czy ów audiofil był bardzo zadowolony gdy słuchał tego co prezentował jego system audio… Muszę się jakoś wytłumaczyć: otóż każdy kto testuje sprzęt audio przyzna- nie ma granicy „dobrego”, a dokładniej ta granica jest przesuwana gdy audiofil przez porównanie usłyszy, że to co było jest gorsze niż to co teraz. Gdy na takie porównanie się nie porywa to z reguły jest zadowolony z tego co na co dzień doświadcza, byle było to zbliżone do rzeczywistości koncertowej, bądź wystarczające by go zadowalało (sprawiało przyjemność).
Przejdź do części drugiej tego artykułu >>
Przejdź do części trzeciej tego artykułu >>
Artykuły o tematyce zbliżonej:
akcesoria antywibracyjne (4) >>
akcesoria antywibracyjne (3) >>
akcesoria antywibracyjne (1) >>