Wydawnictwa płytowe aspirujące do najlepszych
(rozdział trzydziesty piąty)

 

„Bez wątpienia Adam jest najbardziej rozwiniętym technicznie skrzypkiem żyjącym w naszych czasach. Możemy spodziewać się po nim wszystkiego.” – pisał o Adamie Bałdychu Ulrich Olshausen [1] z niemieckiego Frankfurter Allgemeine Zeitung. Te słowa są chętnie cytowane w recenzjach prasowych nie tylko niemieckich, bo są bardzo trafne. A skoro zauważono talent Pana Bałdycha, skoro jest obecnie powszechnie uważany za najlepszego jazzowego skrzypka europejskiego i na pewno światowego formatu to byłoby błędem nie poświęcić mu całego artykułu i nie bez przyczyny w dziale zarezerwowanym dla najlepszych realizacji płytowych również pod względem technicznym.

Talent polskiego skrzypka szybko zauważono, więc nie dziwiło, że za tym posypały się wyróżnienia: Nadzieja Melomanów 2011 poprzedziła nagrodę Grand Prix – Artysta Roku plebiscytu Jazz Melomani 2012, a w rok później debiut płytowy polskiego skrzypka- „Imaginary Room”, przynosi nagrodę niemieckiego przemysłu muzycznego – ECHO JAZZ 2013, trzykrotnie nominowany do nagrody Fryderyk’a (w kategoriach Album Roku i Artysta Roku – muzyka jazzowa). Są i inne nagrody, ale wszystkich wymieniać tu nie zamierzam, bo miejsce na stronie rezerwuję na rekomendowanie płyt, które według mojej opinii na to wielce zasługują.
Na „Imaginary Room”, pierwszym albumie Bałdycha dla wytwórni ACT, słyszymy jazzowego skrzypka, jakiego jeszcze nikt nie doświadczył- rzeczywiście, technicznie zapierające dech w piersiach linie wydobywane ze skrzypiec bardziej przypominają te powstałe w rurach instrumentów dętych lub akordy pianisty, zawsze podbarwione surowym, bluesowym tonem. Łącząc aspekty różnych stylów muzycznych i epok, Bałdych spełnia obietnicę, że będzie artystą wielkim. Drugim albumem nagranym dla ACT Music był:

  • The New Tradition”, piąty album autorski polskiego skrzypka jazzowego Adama Bałdycha i izraelskiego pianisty Yarona Hermana, został wydany przez ACT Music w 2014 roku. Sesje nagraniowe odbyły się w RecPublica Studios [2] oraz Emil Berliner Studios [3].

Bałdych prezentuje bardzo indywidualny styl, wykorzystując między innymi technikę pizzicato w formie arpeggio (tak jak to robią gitarzyści) oraz flażolety i flautando, które zacierają granice między techniką wykorzystywaną przez muzyków orkiestr klasycznych i jazzowych. Te techniki Adam Bałdych wykorzystuje bogato w nagraniach z płyty „The New Tradition”. Materiał muzyczny tak został dobrany by słuchacz mógł się skupić na melodii i brzmieniu skrzypiec przede wszystkim. Oszczędna gra Yarona Hermana daje dużo przestrzeni dla skrzypcowych wybrzmień, które służą wyłącznie muzyce, bo Bałdych nie musi udowadniać, że potrafi wirtuozerią szokować. To intymne granie, emocjonalne, ukazujące korzenie europejskiej muzycznej tradycji, od średniowiecznej kompozycji „Canticles of Ectasy” Hildegardy von Bingen, przez XVI wieczną muzyczną oprawę czytań Wielkiego Tygodnia z Księgi Jeremiasza, po twórczość Zbigniewa Seiferta i Krzysztofa Komedę. Jest też przepięknie pobrzmiewające flażoletowo Preludium e-moll Chopina z ukrytej ostatniej ścieżki na płycie. Wymienione kompozycje przemieszano z oryginalnymi Bałdycha, który zdaje się mówić- „bez korzeni nie ma owoców”.

Rok później Adam Bałdych z Helge Lien Trio- Frode Berg (bas), Per Oddvar Johansen (perkusja) i Helge Lien (fortepian), w berlińskim Hansa Studio [4] 13-15 marca 2015, nagrał płytę:

  • Bridges”. Płyta została wydana przez ACT Music 28 sierpnia 2015.

Bałdych wraz z Helge Lien Trio łączy wpływy jazzu, polskiego i norweskiego folku oraz popularnej muzyki współczesnej. Album jest pełen melodii i wybitnej muzykalności [5]. Bałdych buduje mosty.. Wirtuozeria skrzypka pozwalała mu z zadziwiającą łatwością przekraczać wszelkie granice: granice jego instrumentu, bariery między gatunkami, granice między częściami skomponowanymi a improwizacją. Te linie podziału zanikają, gdy jego gra łączy się z grą innych muzyków. Te cechy sprawiły, że brytyjski magazyn Jazzwise nazwał go „odświeżająco inną europejską gwiazdą jazzu”. Jako muzyk, który jest „wirtuozem i zdolnym do dostarczania wysokich emocji” (Fono Forum) z jego „derwiszową intensywnością” (Jazz Thing), wykorzystuje tradycję jako punkt wyjścia do nowych i odkrywczych podróży w górę i poza nią. jazz.

Album jest bardzo melodyjny z kilkoma dramatycznymi fragmentami, które tylko urozmaicają całość. Wypowiedzi Bałdycha stały się bardziej zwięzłe, a ich dramatyczna intensywność bardziej wyrazista. Jego najnowsze nagranie, Tytułowy utwór otwiera album subtelną melodią, które powoli przeplata się tworząc ciekawy wzór . Melodycznie jest osadzona w obszarze współczesnej muzyki jazzowo-folkowej. To typowe nagranie dla tego tytułu- o charakterze chwytliwych popowych melodii, ale o smaku muzyki wyrafinowanej jednak, co potwierdzają: „Polesie” i „Mosaic”. „Riese” jest amorficzny, a z kolei „Requiem” i  utwór „Karina”  ruchliwe. „Dreamer” ma melodię, która jest bardzo uzależniająca z kadencją tworzącą bardzo ciepły klimat. „Missing You” nie wyróżnia się od innych kompozycji płyty, ale daje Baldychowi i Lienowi sporo możliwości na atrakcyjne improwizacje. „Up” podnosi napięcie nakładanymi na siebie intensywnymi solówkami. Album kończy „Lovers”- melodyjny utwór, który w finale wykorzystuje temat z „Teardrop” Massive Attack. Album ma wiele przyjemności do zaoferowania.

Album następny w dyskografii Bałdycha- „Brothers”, nagrany w składzie podobnym do składu realizującego „Bridges” (Adam Baldych & Helge Lien Trio plus Tore Brunborg ) poprzedzał znakomity:

  • Album „Sacrum Profanum”. w wykonaniu Adam Bałdych Quartet, wydany przez ACT Music w 2019 roku, został nagrany 20 i 21 listopada 2018 w studio- Clouds Hill Recordings [6].Bałdycha- „Brothers”, nagrany w składzie podobnym do składu realizującego „Bridges” (Adam Baldych & Helge Lien Trio plus Tore Brunborg ) poprzedzał znakomity:Bałdycha- „Brothers”, nagrany w składzie podobnym do składu realizującego „Bridges” (Adam Baldych & Helge Lien Trio plus Tore Brunborg ) poprzedzał znakomity:


Adamowi Bałdychowi, który grał na skrzypcach i skrzypcach renesansowych towarzyszyli trzej muzycy: Krzysztof Dys (fortepian, preparowane pianino, toy piano); Michał Barański (kontrabas) i Dawid Fortuna (perkusja, crotales & gran Cassa).
„Sacrum Profanum” [7] to był nowy początek dla Adama Bałdycha, ale także spojrzenie w przeszłość. Kiedy w 2011 roku ukazał się jego debiutancki album „Imaginary Room”, został okrzyknięty przez szanowaną niemiecką gazetę Frankfurter Allgemeine Zeitung jako posiadającego „najlepszą technikę wśród wszystkich żyjących skrzypków jazzu”. Zuchwałość partii Bałdycha była tak zapierająca dech w piersiach, że niemal mógł grać na instrumencie dętym. A jego wielogłosowe motywy bardziej przypominały granie akordów pianistów, a poza tymi aspektami było zawsze obecne pragnienie eksperymentowania i przekraczania granic gatunkowych, a jednak to wszystko, aż do dwóch ostatnich albumów z Helge Lien Trio, może być teraz postrzegane tylko jako punkt wyjścia do zdobycia następnych szczytów. Wraz ze swoim wybitnym polskim zespołem od początku chciał zgłębiać możliwości brzmieniowe, jakie daje New Music. Dodano instrumenty orkiestrowe, takie jak Gran Cassa, cymbały czy gongi, a na niektóre utwory spreparowano fortepian. Sam Bałdych czerpał inspirację z wyjątkowych walorów brzmieniowych renesansowych skrzypiec.

W notatkach do albumu Bałdych wspomina o wyrzuceniu go ze szkoły muzycznej „za granie jazzu, improwizację i bunt przeciwko muzyce klasycznej”, ale dodał: „Poczułem potrzebę połączenia się z moją największą inspiracją w tej chwili- muzyką klasyczną”. „Sacrum Profanum” jest próbą wpisania muzyki sakralnej różnych epok w kontekst współczesnego świata, a takie myślenie o historycznych kompozycjach sprzed wieków jest coraz popularniejsze w dzisiejszej dobie (np. dokonania Christiny Pluhar i jej zespołu L’Arpeggiata, czy eksperymenty francuskiego tubisty i basisty Michela Godarda). Kompozycje średniowiecznej mistyczki Hildegardy z Bingen, ukrywane w Watykanie, „Miserere” Gregorio Allegriego, „Bogurodzica” (utwór z XIII wieku) oraz „Koncert na altówkę i orkiestrę” współczesnej rosyjskiej kompozytorki Sofii Gubaiduliny, to materiał dotychczas wykonywany z dbałością o uznane za formalnie prawidłowe, a próby jakiejkolwiek ingerencji aranżacyjno-interpretacyjnej były źle widziane. Bałdych podjął wyzwanie i stworzył fascynującą muzykę, włączając w zestaw również swoje kompozycje napisane specjalnie dla tego projektu.
Chociaż wybór jest szerokim spojrzeniem na kulturę muzyczną naszego rejonu rozwijaną przez osiem stuleci, zdecydowanie nowoczesna estetyka lidera daje przedsięwzięciu spójność. Sprawni muzycy z kwartetu- Krzysztofa Dys, Michał Barański i Dawid Fortuna,  którzy idealnie sprawdzają się w trafnych, oszczędnych aranżacjach. Na ich tle skrzypek buduje piękne, czyste melodycznie linie. To jeszcze jeden dowód, że uwspółcześnienie zapisów nutowych sprzed wieków może dać nową wartość, ale też dowód, że młodzieńczy bunt skrzypka sprzeciwiającego się klasycznym dźwiękom nie zawsze bywa destrukcyjny.

Adam Bałdych regularnie wydaje płyty, co roku- w 2020 zrealizował w składzie: Adam Bałdych (skrzypce i renesansowe skrzypce), Vincent Courtois (wiolonczela) i Rogier Telderman (fortepian) płytę:

  • Clouds”, nagraną w La Buissonne Studios w Pernes-les-Fontaines (Francja) w grudniu 2019 roku, został wydany przez ACT Music we wrześniu 2020 roku.


Notatka wydawcy [8] mówi: „’Europa jest inna, każdy kraj jest inny’ – mówi skrzypek Adam Bałdych – ‘ale muzyka jest językiem, który może nas połączyć w jedno miejsce’. On, holenderski pianista Rogier Telderman i francuski wiolonczelista Vincent Courtois łączą i zestawiają różne brzmienia i dziedzictwo. To główna koncepcja stojąca za trio równych sobie, które utworzyli dwa lata temu. ‘Mamy trzy bardzo różne osobowości, każdy z nas wnosi bardzo różne kolory’ – mówi Bałdych. Grupa dała swój koncert inauguracyjny na festiwalu, który w swoim imieniu nosi silną europejską misję: dyrektor artystyczny festiwalu ‘Dźwięki Europy’ na pierwszą edycję w Bredzie w Holandii w lutym 2018 roku dał holenderskiemu pianiście Rogierowi Teldermanowi carte blanche na utworzenie nowego zespołu, a pianista zaprosił Bałdycha i Courtois. Ćwiczyli przez jeden dzień…”

Europa jest zróżnicowana, każdy kraj jest odmienny„, mówi skrzypek Adam Bałdych [9], „ale muzyka jest językiem, który może nas zgromadzić we wspólnym miejscu”. Wraz z niderlandzkim pianistą Rogierem Teldermanem oraz francuskim wiolonczelistą Vincentem Courtois, łączy on i zestawia dźwięki odzwierciedlające zróżnicowane dziedzictwo kultur, z których wywodzą się muzycy. Taki właśnie jest główny koncept leżący u podłoża powstałego dwa lata temu tria trzech równoprawnych twórców. „Mamy trzy bardzo różne osobowości, każdy z nas wnosi do zespołu bardzo odmienne brzmienie. Dialog jest podstawą naszego projektu„, mówi Bałdych. Już nazwa festiwalu, na którym zespół zadebiutował, wyraźnie zaznacza europejskość jego misji: „Sound of Europe”, który odbył się Bredzie, w Królestwie Niderlandów, w lutym 2018 połączył siły trzech artystów, którzy postanowili kontynuować współpracę, komponując utwory pisane specjalnie dla swojego nowego projektu i pracując nad spójnym brzmieniem zespołu. „Od początku była to przyjemność„, wspomina Rogier Telderman. Po pierwszym koncercie jasne było, że każdy z muzyków, pomimo tego, że posiadał własne projekty, pomyślał „powinniśmy robić to dalej„. Podstawą naszej gry był  wzajemny szacunek, wsłuchiwanie się w grę pozostałych i chęć do eksperymentowania: „Doszliśmy do takiego momentu, w którym wszyscy czujemy się komfortowo dzieląc się różnicami, jakie są między nami, w procesie komponowania- a każdy z nas komponuje zupełnie inaczej„, mówi Telderman, któremu również sprawia radość wyzwanie, jakim jest praca w zespole z tak silnymi osobowościami: „To są osobowości, które zawsze popychają cię do przodu, podążające za swoją intuicją, pokazujące ci nowe kierunki„. To trio i ten album, nagrany na przestrzeni dwóch dni w studio La Buissonne na południu Francji, pozwoliły Adamowi Bałdychowi wyróżnić pewien szczególny aspekt jego gry. „O ile w przeszłości wirtuozi skrzypiec eksponowali swoje umiejętności kaskadami dźwięków, współczesna wirtuozeria jest dla mnie czymś innym: zróżnicowaniem brzmień, możliwością poruszania się pomiędzy różnymi technikami wydobycia dźwięku, tak  – by każda fraza miała swoją własną opowieść„, wyjaśnia Bałdych. „Na tym albumie chciałem grać oszczędniej niż kiedykolwiek wcześniej„. Ta tendencja dążenia ku oszczędności wyrazu jest widoczna już w otwierającej album tytułowej kompozycji Bałdycha – refleksyjnej, osobistej i intymnej. To świat delikatnych dźwięków przywodzących na myśl kameralistykę innych polskich kompozytorów-skrzypków, takich jak Karol Szymanowski i Grażyna Bacewicz. Jest tam uwidoczniona głęboka melancholia, która pełna jest nadziei i optymizmu; pragnienia twórczego przepływu emocji. I ten właśnie aspekt twórczości tria zdobywa uznanie krytyków. „Muzyka rozwijała się kompletnie instynktownie”, napisał Jazznu po koncercie w Tilburgu. Szczególnie wyrazistą barwą, jaką na tym albumie przedstawia Bałdych, jest brzmienie skrzypiec renesansowych, zwłaszcza w krótkim „Interlude” oraz w następującej po nim kompozycji „Jardin”. Jest to instrument współczesny, ze strunami jelitowymi, strojony septymę niżej od zwyczajnych skrzypiec i tercję niżej od altówki. Co zauroczyło Bałdycha w tym instrumencie? „Struny mają niesamowity sustain. Kiedy gram na nich pizzicato, dźwięk trwa w nieskończoność!„. Dla Vincenta Courtoisa połączenie skrzypiec, wiolonczeli i fortepianu niesie ze sobą bardzo pozytywne skojarzenia. Wspomina ważne doświadczenie, które otwarło go jako muzyka. W wieku dwudziestu paru lat zaproszono go, by wystąpił ze skrzypkiem Dominique Pifarélym i pianistą Joachimem Kühnem na New Jazz Meeting w Baden-Baden. O tym spotkaniu mówi: „Nagle zacząłem grać muzykę improwizowaną, pełną potężnego brzmienia, jakie spotyka się w muzyce klasycznej. Zmieniło to mój punkt widzenia. Zacząłem łączyć wszystko i być wiolonczelistą pełnym, a nie jedynie jazzowym„. Dwie dekady później jego gra na tym albumie ma moc i cudowne wyczucie liryzmu. Bałdych, Courtois i Telderman odnaleźli wspólnie środki wyrazu, które są zarazem wyważone i żywiołowe. Na albumie „Clouds” tworzą magię, która ma uniwersalną cechę wielkiej muzyki – zdolność odnawiania więzi ze słuchaczem tak, by mógł cieszyć się jej pięknem ujawniającym się raz za razem.
Brzmienie instrumentów na płycie wyprodukowanej przez ACT Music przez zespół Gérard de Haro, Rogier Telderman i Wessel Oltheten jest niesamowite- bardzo wierne i o bardzo dużym wolumenie instrumentów. Barwy są zróżnicowane, a tony bogate w harmoniczne. To nagranie może śmiało spełniać rolę wzorca.

  • Adam Bałdych Quintet i Paolo Fresu w październiku 2021 roku nagrali album „Poetry” w studio Monochrom. Materiał muzyczny z tej sesji do sprzedaży nagraniowej udostępniła wytwórnia ACT Music.


Muzykę Adama Baldycha do ścieżek muzycznych płyty „Poetry” wykonali wspólnie polski skrzypek z Markiem Konarskim (saksofon), Krzysztofem Dysem (fortepian), Michałem Barańskim (bas), Dawidem Fortuną (perkusja) oraz włoską gwiazdą – trębaczem i kompozytorem – Paolo Fresu.
W notatkach od wydawcy można przeczytać: „…Kiedy Adam Bałdych był na wczesnym etapie pracy nad kompozycjami na album [‘Poetry’], wśród pierwszych informacji zwrotnych, jakie otrzymał od przyjaciela, było zdanie ‘jesteś poetą skrzypiec’. Ta uwaga nie tylko dała mu tytuł albumu. Skłoniło go to również do zastanowienia się nad wpływem, jaki wywiera na niego muzyka, a co za tym idzie, miejmy nadzieję, że może wywierać na innych ludzi… Bałdych, opisany przez Stuarta Nicholsona z Jazzwise jako ‘prawdopodobnie największy dziś skrzypek jazzu’. wyjaśnia, że przesłaniem jest po prostu: ‘Chcę się komunikować’. Jak wyjaśnia, ma silne pragnienie ‘tworzenia muzyki, która wejdzie w życie ludzi i zostanie z nimi’. Takie przekonania zostały wzmocnione i pozornie naglące przez obecność pandemii [koronawirusa COVID-19]. Zaczął zadawać sobie pytanie: ‘Co jest w moim życiorysie, czym mogę się podzielić?’. A to z kolei doprowadziło go do poszukiwania innych lirycznych i poetyckich głosów, pokrewnych duchów, które można by umieścić obok jego własnych. W ten sposób odnajdujemy jeden z wielkich lirycznych głosów europejskiego jazzu, sardyńskiego trębacza Paolo Fresu, o którym Bałdych mówi: ‘To połączenie duszy jest podstawową i najważniejszą rzeczą, którą można następnie wyrazić w muzyce’. Fresu ma pięć utworów, w szczególności tytułowy „Poetry”, prawdziwy klejnot w sercu tego programu. Słyszymy też saksofonistę, z którym Baldych czuje szczególnie silną więź, Marka Konarskiego. Obaj muzycy dorastali w tym samym mieście, Gorzowie, mniej więcej dziesięć lat ich dzieliło. Ich drogi rozeszły się, gdy Konarski zamieszkał w Danii, gdzie nadal jest zaangażowany do kilku projektów. Bałdych mówi: ‘Jest młodszy ode mnie, ale mamy tyle wspólnego, że czasami czuję, że musieliśmy się znać w poprzednim życiu’. To poczucie, że ta grupa produkuje muzykę, która jest zakorzeniona w przeszłości, jest obecne już w pierwszym utworze ‘I Remember’. Decyzja o umieszczeniu w ‘Poetry’ własnego głosu solowego obok innych to kolejny krok w muzycznej podróży Bałdycha, oddalający się od wirtuozerii w kierunku autentycznej, indywidualnej ekspresji, która wydaje mu się najbardziej naturalna. ‘Przestałem próbować być wirtuozem tworzącym ogromną liczbę nut. Chcę opowiedzieć historię, ukształtować i zrównoważyć prostotę z innowacyjnym językiem skrzypiec.’ Pogłębił też – dosłownie – swój muzyczny głos, poprzez użycie renesansowych skrzypiec, nastrojonych o septymę poniżej normalnych skrzypiec. Ten dźwięczny głos stał się bardziej pewny siebie i jest słyszany najbardziej tęsknie i uduchowiony w głęboko wzruszającym krótkim utworze ‘Grace’. ‘Poetry’ to także przełomowy album Bałdycha w innym sensie. Minęło już dziesięć lat od jego występu na nocnym koncercie w klubie Quasimodo w ramach Jazz Fest Berlin w 2011 roku. Ten występ, w którym wystąpił także pianista Krzysztof Dys, obecnie członek stały zespołu Bałdycha, doprowadził do Siggi Locha, który podpisuje kontrakt ze skrzypkiem już następnego dnia z wytwórnią ACT. To szósty album Polaka dla tej wytwórni. W minionym roku w życiu Bałdycha zaszły pewne zmiany. Płyta jest dedykowana żonie skrzypka Karinie i jego synowi Teodorowi, który urodził się w 2020 roku. Czas niespędzony w trasie ma wyraźnie swoje rekompensaty, a kiedy Bałdych opowiada, przebija się z jego głęboko pozytywnego ducha: ‘Kłopoty dają możliwość robienia rzeczy, których normalnie byś nie zrobił. Mam duszę improwizatora’. Adam Bałdych również czuje bardzo silny związek z regularnym kwartetem, z którym współpracował od trzech lat. Krzysztof Dys na fortepianie, Michał Barański na basie, Dawid Fortuna na perkusji i sam Bałdych z powodzeniem współpracowali przy „Sacrum Profanum”. W ciągu ostatnich trzech lat zaufanie i praca zespołowa pogłębiły się, a sposób, w jaki zazębiają się ze sobą w „Poetry”, pokazuje, że są zespołem pracującym w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. ‘Naprawdę razem odkrywamy, pracujemy nad muzyką jak kwartet smyczkowy’ – mówi. A słuchacz może usłyszeć w utworach takich jak ‘I Remember’ i ‘Open Sky’ z ich folkową energią muzyczną, jak bardzo ten zespół jest chętny, by sięgnąć po te melodie w kontekście live. A publiczność też reaguje: kwartet zgarnął nagrodę publiczności na konkursie BMW Jazz Welt w lipcu 2021 roku. Adam Bałdych upamiętnił dziesiątą rocznicę swojego przybycia do ACT ważnym albumem. ‘Poetry’ jest nie tylko od razu wciągająca, ale ma też głębię, szczerość i duszę.”
Poezja, jak mówił Bałdych, nie jest albumem osobnych utworów, ale cyklem wierszy, które na siebie wpływają, na przykład w otwierającym płytę utworze- „Heart Beats” linia skrzypiec pizzicato, pojawia się niczym echo w dziewiątym utworze. „Każdy utwór wnosi coś innego” – zaznacza Bałdych – „Tylko kiedy zobaczysz całość, możesz zrozumieć cały obraz. Utwory na albumie przedstawiają obraz mojego dzisiejszego świata.” Ten album to także dowód bliskiego związku skrzypka z jego wytwórnią płytową – ACT – „To bardzo ważne, aby móc prowadzić dialog, nie tylko z nowymi artystami, których zapraszasz do projektów, ale z samą wytwórnią. Zawsze staram się mówić to, co jest dla mnie ważne i wkładać w to energię. W ten sposób możemy to robić przez 10 lat i nadal czujemy, że możemy osiągnąć nowe rzeczy”. I dalej opowiada- „Ten album jest bardzo związany z pierwszym albumem, który nagrałem z ACT – na pierwszym miałem też trębacza i saksofonistę. Próbowałem uczcić te 10 lat, wracając do emocji, które miałem podczas nagrywania pierwszego.”
Po sześciu albumach z ACT, wszystkie w różnych składach personalnych, Adam Bałdych nie daje się ograniczyć do jednego gatunku muzycznego- „Kiedy w tej chwili myślę o swojej muzyce, czuję się jak skrzypek, improwizator i kompozytor. Naprawdę pozwalam sobie po prostu zostawić muzykę, po prostu grać, po prostu komponować, po prostu robić album, a potem zrozumieć, co się wydarzyło i co ta muzyka reprezentuje w moim życiu.”
Każda z płyt Adama Bałdycha jest doskonale zrealizowaną. Brzmienie jest bogate i ciepłe. Instrumenty mają duże rozmiary w obrazie muzycznym, a poza tym są doskonale rozmieszczone na scenie dźwiękowej.

  • Adam Bałdych (skrzypce, skrzypce renesansowe) i Leszek Możdżer (fortepian, fortepian 432 hz, pianino) 26 stycznia 2024 wydali, dzięki wytwórni Imaginary Music / ACT Music, album „Passacaglia”. Nagrań dokonano 23-26 stycznia 2023 roku w Studio Polskiego Radia S4 (im Jerzego Wasowskiego). pod opieką inżyniera nagrań Piotra Taraszkiewicza.


Passacaglia”, wynik połączenia talentów dwóch wybitnych muzyków, było przez fanów jazzu długo wyczekiwane [według: ]. Adam Bałdych tak wspomina ich pierwsze spotkanie: „Leszek zaprosił mnie na wspólny koncert do opery we Wrocławiu. Od tamtej pory spotykaliśmy się wielokrotnie, by wspólnie improwizować, ale przede wszystkim rozmawiać. Od początku było jasne, że będziemy współgrać muzycznie. Ale myślę, że podświadomie chcieliśmy zachować nasze intensywne wspólne granie na właściwy moment, który wiedzieliśmy, że nadejdzie” Fakt, że trwało to tak długo, wynika głównie z rozległej działalności obu muzyków jako liderów. Leszka Możdżera śmiało można określić mianem gwiazdy polskiego jazzu. Możdżer zyskał wierną publiczność w całej Europie, zwłaszcza w duecie z Larsem Danielssonem i ze swoim trio. Wyjątkową pozycję zajmuje również Adam Bałdych. Osiągnął wyjątkowy stopień improwizacyjnej i stylistycznej wolności na skrzypcach, a FAZ nazwał go dziesięć lat temu „największym żyjącym technikiem skrzypiec w jazzie„. Zarówno Możdżer, jak i Bałdych poruszają się między muzyką klasyczną, jazzową i współczesną.

Pierwszy wspólny album „Passacaglia” to muzyczna esencja jego bohaterów. I sprawia wrażenie, jakby jego elementy składowe pracowały w nich od dawna i trzeba było je tylko połączyć. Leszek Możdżer mówi: „To jest tak, jakbyśmy nie grali tej muzyki, tylko jakby ona grała przez nas. To powstało naturalnie poprzez interakcję między Adamem i mną, a nie poprzez proces intelektualny. Najpierw jamowaliśmy przez trzy godziny, nagrywaliśmy wszystko, a potem z poszczególnych motywów tworzyliśmy kompozycje” Te wspólne kompozycje uzupełniają niektóre własne utwory Bałdycha i Możdżera oraz interpretacje tematów Erika Satie, Josquina des Preza i Hildegardy von Bingen, które wskazują na klasyczne korzenie pary. Bałdych i Możdżer używają do realizacji bardzo nietypowej kombinacji instrumentów: Oprócz klasycznych skrzypiec, Bałdych gra również na cieplej brzmiących skrzypcach renesansowych i pokazuje, że jest mistrzem pizzicato, szarpanego stylu gry na instrumencie, a także gry smyczkiem. Możdżer od dawna znany jest z przygotowywania fortepianu za pomocą różnego rodzaju materiałów. Tym razem badacz dźwięku idzie o krok dalej i gra na dwóch fortepianach koncertowych nastrojonych na 442 i 432 Hz, czasami jednocześnie. Jak wyjaśnia: „Jakiś czas temu usłyszałem, że strojenie fortepianu do 432 Hz ma efekt terapeutyczny i postanowiłem to wypróbować. Ponieważ mam dwa fortepiany w moim studio, zostawiłem drugi w normalnym stroju, aby mieć porównanie. Pewnego dnia ustawiłem oba instrumenty obok siebie, aby móc grać na nich w tym samym czasie. Rezultat był niesamowity. To było jak granie w wyższej rozdzielczości, nagle miałem 24 kroki w oktawie zamiast 12. To wyzwolenie z ograniczeń temperowanego systemu tonalnego” Zasadniczo Bałdych i Możdżer zajmują się dźwiękiem. O jego wspólne poszukiwanie i odnajdywanie. To suma wszystkich melodii, rytmów i harmonii. I nawet jeśli punktem wyjścia tych poszukiwań jest często to, co piękne, ciepłe i łagodne, to słuchając „Passacaglii” jest się nieustannie zaskakiwanym zwrotami akcji, które ta muzyka przyjmuje. Bałdych i Możdżer za pomocą skomplikowanych, czasem awangardowych środków tworzą muzykę o urzekającej klarowności, która nie ma w sobie nic technicznego i wciąż odkrywa nowe barwy i odcienie. Podobnie jak wiele albumów, które trwale urzekają, Passacaglia jest atrakcyjna i przystępna, ale nie ujawnia wszystkich swoich tajemnic od razu, ale sprawia, że wracasz, by odkryć więcej.
Subtelność brzmień, dobór barw instrumentów użytych podczas nagrań i wreszcie wirtuozeria obu muzyków tworzy z albumu „Passacaglia” jeden z najciekawszych albumów obu muzyków- Możdżera i Bałdycha. Płyta jest fantastyczna pod każdym względem- artystycznym i technicznym.

 


[1] Ulrich Olshausen (według: ), emerytowany obecnie redaktor muzyczny HR, jest od lat 60. autorytetem jazzowym w Niemczech i jednym z krytyków jazzowych gazety FAZ.

Jako szef redakcji jazzowej w Hessischer Rundfunk od jego powstania do lat 90., współodpowiedzialny za program German Jazz Festival- oraz jako krytyk jazzowy tej gazety od wczesnych lat sześćdziesiątych do dzisiaj. Olshausen zawdzięcza swoją pozycję przede wszystkim krytycznej nieprzekupności, estetycznej otwartości, rzetelnemu osądowi i wreszcie bezpretensjonalnemu stylowi, w którym fakty nigdy nie są naginane przez atrakcyjne i oryginalne sformułowanie. To, co Olshausen mówi w radiu lub oferuje swoim czytelnikom jako obserwator muzyczny, ma znaczenie, ponieważ nigdy nie pojawia się podejrzenie, że wielki muzyk ma przy sobie premię za bycie celebrytą lub że nieznany artysta musi najpierw przejść przez czyściec publicznego sprzątania, zanim zostanie zauważony. Czasami wydaje się, że Olshausen chce zrobić z muzyków przedstawicieli najbardziej dziwacznego zakątka stylistycznego, jaki słyszał. Z pewnością ma to również związek z tym, że wiecznie młody pasjonat, który przekroczył już osiemdziesiątkę, do dziś zachował wyczucie trendów, aktualności i nowatorstwa. Taki jest też legendarny już program „Der neue Klang im Jazz”, który wprowadził na początku swojej działalności radiowej, w którym głos zabrał najbardziej bezczelny free jazz. I to właśnie oznacza każdy artykuł, który wyjdzie spod  jego pióra i gdzie, jak żaden inny krytyk, zawsze musisz być przygotowany na odkrycie nowego Milesa Davisa lub nowego Johna Coltrane’a.

[2] RecPublica Studios zostało opisane w artykule „sale koncertowe / studia nagrań (część 5)

[3] O Emil Berliner Studios można przeczytać w artykule: „sale koncertowe / studia nagrań (część 11)

[4] Hansa Studio zostało opisane w artykule: „sale koncertowe / studia nagrań (część 11)

[5] Według:

[6] Studio Clouds Hill Recordings zostało opisane w artykule: „sale koncertowe / studia nagrań (część 7)

[7] Na podstawie informacji od wydawcy:

[8] Według:

[9] Według:

 


Kolejne rozdziały: