Płyty LP i CD edytorsko wyjątkowe
(część siódma)
Wciąż natykam się na pięknie wydane płyty CD, o których (wstyd się przyznać) zapomniałem. Stoją sobie na półce i czekają na swój czas… Właśnie nadszedł:
Dwie płyty z katalogu grupy The Eagles miały okładkę trójwymiarową. W obu przypadkach wykorzystane były obrazy zwierzęcych czaszek Boyda Eldera (zwanego też „El Chingadero”). Na okładce „Their Greatest Hits (1971–1975)” była to ptasia czaszka, lekko wyciśnięta trójwymiarowo z powierzchni przedniej części okładki, natomiast na okładce „One of These Nights” widnieje czaszka krowy. Okładka była wynikiem współpracy malarza z designerem Gary’m Burdene’m. Boyd Elder, artysta z Teksasu, otrzymał od przyjaciół dwie czaszki i zdecydował się je przykryć koralikami i pomalować. z przyjaźni dla zespołu i projektanta okładek, Gary’ego Burdena, zaprojektował kolorowy slajd obrazu dla Glenna Frey’a (gitarzysta i klawiszowiec The Eagles) na ścianę „obskurnego hotelu przy lotnisku w Dallas” – wspomina Elder. Frey uwielbiał ten obraz. Elder położył spiczasto-ciemnoszarą czaszkę na nierównym jasnoniebieskim tle wykonanym ze srebrnego mylaru. Na okładce „One of These Nights” namalowany motyw czaszki zwierzęcej wyłania się z ciemnego tła, w którym duże obszary zajmują szczegółowe, artystycznie wyrafinowane, wytłoczenia skrzydeł i piór. Według Burden’a zdjęcie na okładce obrazuje, skąd przybył zespół i dokąd zmierza. Grafika albumu otrzymała nominację do nagrody Grammy za wizualny wygląd albumu (Best Album Package).
„One of These Nights” to czwarty album studyjny The Eagles, wydany w 1975 roku przez Asylum Records. Album sprzedał się w czterech milionach egzemplarzy, przyniosła trzy najlepsze single „One of These nights „, „Lyin 'Eyes” i „Take It to the Limit”. Album był przełomem komercyjnym zespołu, przekształcając go w międzynarodową gwiazdę. The Eagles wydała swój tytułowy- debiutancki, album w czerwcu 1972 roku, który pojawił się wśród 40. najlepszych hitów. Wkrótce potem pojawił się quasi-koncepcyjny album „Desperado” z utworami, które konkurowały ze współczesnymi produktami gwiazd rocka 70. lat. Gdy nagrywano trzeci album The Eagles „On the Border” (1974 rok), zespół zwrócił się do producenta Billa Szymczyka, by nadać grupie nieco ostrzejszy ton. Szymczyk zgodził się i przyniósł też kilka swoich kompozycji. „One of These Nights” miał stosunkowo długi czas produkcji, a sesje odbywały się zarówno w Miami, jak i Los Angeles, ponieważ Szymczyk i zespół chcieli w pełni wykorzystać swój sukces komercyjny tworząc bardziej dopracowany materiał niż dotychczas. Grupa ciężko pracowała, aby znaleźć idealne aranżacje, doskonałą muzykalność i perfekcyjne, wieloczęściowe harmonie. Ostatecznie osiągnęli pożądany efekt końcowy, ponieważ stał się on pierwszym albumem grupy, który dotarł na szczyt listy najlepiej sprzedających się płyt.
Z albumu „On the Border” wybrano trzy single: „Already Gone”, ” James Dean ” i ” Best of My Love „, a on sam sprzedał się w dwóch milionach egzemplarzy. Album został początkowo wyprodukowany przez Glyna Johnsa i nagrany w Olympic Studios w Londynie, ale nieporozumienia między muzykami The Eagles a ich producentem doprowadziły do zmiany- po powrocie do Kalifornii zatrudnili Billa Szymczyka, wcześniej producenta dwóch rockowych albumów Joe Walsha (gitara, instrumenty klawiszowe, śpiew), który dołączył do Eagles pod koniec 1975 roku, Zespół nagrał pozostałą część albumu („Best of My Love” i „You Never Cry Like a Lover” zostały nagrane w Londynie) w Record Plant Studios w Los Angeles. Chcieli mieć większy wkład w tworzenie albumu i Szymczyk im to zapewnił. Na temat różnicy w brzmieniu między produkcjami Johnsa i Szymczyka, Henley powiedział: „Z jednej strony jest dużo mniej echa z Billem, jest coś bardziej surowego i funkowego, Glyn miał pieczęć, którą nakładał na swoje płyty- głębokie echo i brzmienie, które jest naprawdę gładkie jak lody„. Okładka zaprojektowana została przez Gary Burdena. Nie miała rysunku trójwymiarowego, ale karton użyty do stworzenia okładki miał bardzo wyraźną fakturę płótna (ta faktura jest oddana w wersji LP i w japońskich replikach mini LP).
Album „Brain Salad Surgery” to (według wielu) najbardziej udana płyta po debiucie grupy Emerson, Lake & Palmer. Był też świetnie zrealizowany. Poza tym przyciągał uwagę fanów okładką, zaprojektowaną przez Hansa Ruedi Gigera. Menedżer Peter Zumsteg zaprowadził Keitha Emersona do popularnego artysty, H.R. Gigera , który mieszkał w Zurychu, gdy w kwietniu 1973 roku grupa ELP, w ramach europejskiej trasy koncertowej po Europie, odwiedziła to miasto. Giger właśnie stworzył ludzki tryptyk oparty na motywie ludzkiej czaszki. Kiedy malarz pokazał tryptyk swoim gościom, Emerson natychmiast poczuł, że jest to praca plastyczna całkowicie odpowiednia dla okładki nowo powstałego albumu. Albumu zmieniono na „Brain Salad Surgery”, co jest eufemizmem dla słowa- fellatio. Ta fraza została prawdopodobnie zaczerpnięta z utworu „Right Place, Wrong Time” napisanego przez Dr. Johna. H.R. Giger domalował dwa nowe fragmenty o wielkości odpowiedniej dla okładki płyty winylowej. Pierwszy z obrazów został wybrany przez grupę na przednią okładkę. Zawiera charakterystyczną monochromatyczną ludzką czaszką powiązaną z jakimś mechanizmem przemysłowym z nowym logotypem „ELP”. Część czaszki przysłonięta jest okrągłym ekranem telewizyjnym (?) w którym widać kobiece usta i podbródek. Obraz jest „furtką”, dzięki której (gdy się ją otworzy) oczom widza może ukazać się piękna twarz kobiety z zamkniętymi oczyma (wzorowanej na partnerce Gigera, Li Tobler), z lokami z drutu zamiast włosów.
Otwarcie klap przedniej okładki („furtki”) ujawniło drugi obraz, który pierwotnie przedstawiał kompletnego fallusa. Wytwórnia płytowa taki projekt odrzuciła, uznając go za pornograficzny. Opakowanie z winylu (i w wersjach mini LP) zawierało składany plakat ze zdjęciami Emersona, Lake’a i Palmera, które zrobiła Rosemary Adams.
Emerson, Lake & Palmer rozpoczął pracę nad nowym materiałem pod koniec 1972 roku, po wydaniu popularnej „Trilogy”, która została nagrana przy użyciu 24-ścieżkowych magnetofonów i zawierała zbyt wiele overdubów, które uniemożliwiały wierne odtworzenia utworów na scenie. Płyta „Brain Salad Surgery” miała zmienić ten stan rzeczy. Sesje nagraniowe z Olympic Studios i Advision Studios w Londynie, z Lake’m jako producentem, trwały około czterech miesięcy. Trio osiągnęło punkt kulminacyjny progresywnego rocka- płyta stała się ich najbardziej ambitną i to bez porażki komercyjnej.
Beatlesi wiedli prym w latach 60., a w latach 70. zespołem z pierwszych stron magazynów muzycznych byli Led Zeppelin. Zespół grał w sposób nowoczesny, innowacyjny, a przede wszystkim atrakcyjny dla rzeszy rock-fanów. Wiele zespołów grało heavy-metal czy hard-rock’owo, ale Led Zeppelin wnosili mistycyzm, podkreślany tajemniczymi okładkami albumów. Jedną z takich pomysłowych okładek jest opakowanie dwupłytowego albumu „Physical Graffiti” wydany przez wydawnictwo Swan Song w 1975 roku.
Płyta została oryginalnie wydana- w przypadku LP i jego kopii w postaci japońskiego CD w wersji mini-LP, z wykrojonymi w tekturze okładki miejscami gdzie powinny być okna sfotografowanej kamienicy z Nowego Jorku. Przez te prostokątne otwory można było oglądać różne ikony kultury masowej. Projektant Peter Corriston, szukał budynku, który byłby symetryczny z interesującymi szczegółami architektonicznymi, który nie byłby zasłonięty przez inne obiekty (na przykład latarnią czy kioskiem z gazetami). Ponadto musiał pasować do formy kwadratu (tak jak w przypadku okładki LP). Wewnętrzne okładki płyt nie miały wykrojonych okien, lecz w ich miejscach powstawiane były różne portrety, postaci, przedmioty… Można je było różnie umiejscawiać, dzięki czemu obrazy w oknach się zmieniały.
Te dwa pięciokondygnacyjne budynki sfotografowane na okładkę albumu (dwukrotnie- w dzień i w nocy) znajdują się w 96 i 98 St. Mark’s Place w Nowym Jorku. Oryginalne zdjęcie zostało poddane fotograficznej obróbce mające na celu wykadrowanie piątego piętra budynku tak aby całość pasowała do kwadratowego formatu okładki albumu. Wewnątrz okładki jest dodatkowa strona z fotografiami zasłoniętych okien i z informacjami na temat wydawnictwa i nagraniach.
Kiedy wewnętrzne okładki są owinięte tą kartą z informacjami w oknach okładki pojawiają się zasłony z literami, które tworzą napis. Odczytując ten napis dowiaduje się fan jaki jest tytuł albumu. Obrazy w oknach (gdy karta z informacjami ich nie przykrywa) przedstawiają między innymi: komika W.C. Fieldsa, kosmonautę Buzza Aldrina, mordercę Lee Harveya Oswalda, malarza i rzeźbiarza Marcela Duchampa i papieża Leona XIII… Fotografie wykonali Elliot Erwitt, BP Fallen i Roy Harper. „Physical Graffiti”, jest najbardziej rozbudowaną i ambitną pracą grupy. Większość utworów zebranych na dwóch krążkach to stylistyczne różne kompozycje- od bluesa, przez funky-rock do heavy-metalu. W 1976 album został nominowany do nagrody Grammy Award w kategorii najlepszy pakiet płyt.
„Physical Graffiti” był szóstym z kolei albumem w katalogu Led Zeppelin. Wcześniej, bo 1970 roku grupa dla wytwórni Atlantic Records nagrała „Led Zeppelin III” przy pomocy Rolling Stones Mobile Studio , Headley Grange , Island Studios i Olympic Studios w Londynie. To album zagadka- co kryje volvelle wmontowane w przednią okładkę, dlaczego grupa oddala się od elektrycznego heavy-metalu? Na te pytania nie tak znowu trudno odpowiedzieć, a na pewno łatwo odkryć tajemnicę vovelle, bo wystarczy się jej przyjrzeć:
Oryginalna winylowa płyta „Led Zeppelin III” (podobnie japońskie wydania w formie mini-LP) jest zapakowana w ręcznie robioną kartonową okładkę zaprojektowaną przez Zacrona (Richarda Drew’a), artystę multimedialnego, którego Page poznał w 1963 roku. Obrazy na okładce- przedniej i wewnętrznej to surrealistyczna kolekcja pozornie przypadkowych obrazów na białym tle, z których wiele łączy się tematycznie z lotem lub lotnictwem. W przednią okładkę wmontowano obracany laminowany krążek (vovelle) pokryty dużą ilością zdjęć. Znajdują się w tej grupie fotografie członków zespołu, które pokazywały otwory w pokrywie. Przesunięcie obrazu na miejsce za jednym z otworów zazwyczaj powoduje umieszczenie jednego lub dwóch innych elementów za innymi otworami.
Postrzeganie „Led Zeppelin III” jako zestaw akustyczny jest niedokładnym, albo wręcz uproszczonym poglądem. Oczekiwania w stosunku do czterech muzyków po wydaniu znakomitych dwóch pierwszych płyt eksponujących mocny, agresywny rock były ogromne. Ucieczka w inny rejon rocka wydawała się jedynym rozsądnym rozwiązaniem, ale decyzja, aby radykalnie zmienić styl spowodowałoby najprawdopodobniej niebezpieczną konsternację, więc wybrano opcję pośrednią- blues rocka ubrano w akustyczne, a nawet folkowe upiększenia.
Duża część z kompozycji, które umieszczono na płycie, zostały napisane w walijskim XVIII-wiecznym domku w Snowdonii o nazwie Bron-Y-Aur. W domku nie tylko nie było bieżącej wody ale i energii elektrycznej… Czy odkryliśmy następną tajemnicę? Może tak.
Płyty U2 w wersji „Deluxe Edition” z limitowanej kolekcji są bardzo ładnie wykonanymi książeczkami z miejscem na płytę, wkładanymi do wytrzymałych twardych obwolut. Niżej prezentuję trzy z nich- „War”, „The Unforgettable Fire” i „The Joshua Tree”. Każdy z albumów zawiera dwie płyty- oryginalny na nowo zremasterowany i z nagraniami bonusowymi (b-side’ami, live trackami i rarytasami). Opakowania na wszystkie tytuły zawierają poszerzone informacje o zespole i nagraniach oraz z fotografiami nieznanymi z poprzednich edycji.
- „War”, Island Records, rok 1983, producent: Steve Lillywhite.
Główne tematy wcześniejszych albumów skupiały się na okresie dojrzewania („Boy”) i duchowości („October”), „War” była zaangażowaną politycznie, ale i utrzymującą emocjonalny wyraz muzyki. Zestaw otwierają słowa Bono: „Nie mogę uwierzyć dzisiejszym wiadomościom” z jednej z najlepszych piosenek U2 w ich historii- „Sunday Bloody Sunday”. „Seconds” przedstawiają słuchaczom świat na krawędzi katastrofy nuklearnej (jest jedną z dwóch piosenek w ogóle zaśpiewanych przez Edge’a). Trzeci utwór, „New Years Day”, był kolejnym wielkim przebojem z płyty. Piosenka stała się jedną z najczęściej granych piosenek na żywo. Drugi singiel wydany z „War” był miłosną piosenką- „Two Hearts Beat As One”, pełen funkowego groove’u. Album kończy się hymnem „40”, najbardziej wyluzowaną i optymistyczną ofertą z zestawu „War”, zwartą i uporządkowaną.
- „The Unforgettable Fire„, Island Records z roku 1984, producentami byli: Brian Eno, Daniel Lanois
Album wziął swoją nazwę i wiele inspiracji z japońskiej wystawy podróżniczej przedstawiającej obrazy i rysunki wykonane przez osoby, które przeżyły wybuch bomb atomowych w Hiroszimie i Nagasaki w Japonii, zebrane w Muzeum Pokoju w Chicago. Zespół spędził kilka dni jeżdżąc po Irlandii z fotografem Antonem Corbijnem szukającym odpowiednich obrazów na okładkę- znaleźli zamek Moydrum. Zespół zawsze lubił irlandzki mistycyzm, który w nim zobaczyli. Zdjęcie jednak jest kopią obrazu z okładki książki „In Ruins: The Once Great Houses of Ireland” autorstwa Simona Marsdena z 1980 roku. Został pobrany z tego samego miejsca, jedynie wykorzystano technikę montażu dla umieszczenia czterech członków zespołu na tle tej budowli (zespół zapłacił odszkodowanie, bo naruszyli prawa autorskie fotografa). W muzyce, albo bardziej w sposobie instrumentowania jej, nastąpiła zmiana- dość jeszcze surowe brzmienie, pochodzący od punk-rock’a, wzbogacono szerokimi elektronicznymi plamami przywołujące skojarzenia z wielką orkiestrą symfoniczną. Ostre bębniarskie „wojenne” granie zastąpione zostało subtelniejszym polirytmicznym posuwistym rytmem, a gitara nie jest już tak mocno wysunięta w miksie ścieżek dźwiękowych. Teraz podziwiać można było grę muzycznych barw, rozwijające się wstępy i instrumentalne rozwinięcia. Nie tylko w tekstach czuć klimat Ameryki, ale wpływy country i bluesa są słyszalne w muzyce całej płyty wyraźniej niż przedtem, jednak nie są te wpływy traktowane jako korzenie ich muzyki, lecz używane jako sposoby na dodanie tekstury do muzyki. Album przyniósł dwa znakomite hity- „Pride (In the Name of Love)” (*) i ” Bad ” (piosenkę o heroinowym uzależnieniu).
- „The Joshua Tree„, Island Records z roku 1987, wyprodukowany przez Daniela Lanois i Briana Eno.
Menedżer U2, Paul McGuinness, opowiedział, że „The Joshua Tree” jest wynikiem „wielkiego romansu” zespołu ze Stanami Zjednoczonymi, gdzie grupa koncertowała przez pięć miesięcy w roku w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych. Bono gdzie indziej widział przyczyny powstania tej płyty, bowiem powiedział: „Spędzając czas w Afryce i widząc ludzi w jamach, wciąż widziałem bardzo silnego ducha w ludziach, bogactwo ducha, którego nie widziałem, kiedy wróciłem do domu … Widziałem rozpieszczone dziecko zachodniego świata i zacząłem myśleć: „Mogą mieć fizyczną pustynię, ale mamy inne rodzaje pustyń”. I to przyciągnęło mnie do pustyni jako pewnego rodzaju symbol „. Jeszcze inni widzieli ją tak- „To ruch, który powraca do porywającej, hymnowej „War”, ale jeśli „War” jest eksplodującą bombą polityczną, „The Joshua Tree” jest podróżą po jej następstwie” (Stephen Thomas Erlewine z AllMusic).
Okładka albumu zaprojektowana przez Steve’a Averilla została była próbą czterech członków U2, by zobrazować kompozycje muzyczne i treść w niej zawartą pustynnymi obrazami. Grupa chciala już na wczesnym etapie procesu twórczego, aby sfotografować się w USA, kontrastując ze wszystkimi wcześniejszymi albumami, które były poprzez fotografie umiejscawiane w Irlandii. Fotograf- Anton Corbijn, mial poszukać miejsc odpowiednich do tego celu. Przez kilka dni w grudniu 1986 r. Bono, The Edge, Adam Clayton i Larry Mullen Jr. podróżowali z Corbijnem i Averillem w autobusie po pustyni Mojave, w Reno w Nevadzie, po czym przeniosła się do miejsc w Kalifornii, takich jak miasto duchów Bodie, hotel Harmony w Twentynine Palms, Zabriskie Point, Death Valley Junction… Przebywała w małych hotelach i kręciła się po pustynnym krajobrazie aby zrobić zaplanowaną sesję zdjęciową. Corbijn wypożyczył nawet kamerę panoramiczną, aby uchwycić większą część pustynnych krajobrazów. Nie mając wcześniejszego doświadczenia z taką kamerą doprowadził go do wyostrzenia obrazu na tle i pozostawienia zespołu nieco nieostrego. Corbijn skomentowal: „Na szczęście było dużo światła” (fotografowie będą wiedzieli o co tu chodzi). Sesje zdjęciowe odbywały się w godzinach porannych i wieczornych, a w godzinach popołudniowych podróżowali. Corbijn opowiadał, że głównym tematem sesji było zestawienie: „człowiek i środowisko, Irlandczycy w Ameryce”. Averill dopowiadał: „To co próbowałem zrobić ze sposobem, w jaki zrobiliśmy zdjęcia i oprawialiśmy okładkę, miało sugerować pejzażową wizję i filmowe podejście, które zostało podjęte przy nagraniach„. Obrazy drzewa Jozuego (Jukka krótkolistna) użyte w okładce albumu znajdowało się na pustyni Mojave w pobliżu Darwin w Kalifornii. Po pierwszym dniu zdjęciowym Corbijn opowiedział zespołowi o Joshua Tree, twardych i pokręconych roślinach na pustyniach południowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych i zasugerował ich użycie na okładce. Bono z kolei odkrył religijne znaczenie etymologii rośliny- według legendy mormonów, pierwsi osadnicy nazwali tę roślinę po proroka Starego Testamentu Jozuego, gdy rozciągające się gałęzie drzewa przypomniały im, że Jozue wzniósł ręce w modlitwie. Bono w ten sposób też „znalazł” tytuł dla płyty. Corbijn miał nadzieję znaleźć jedno drzewo, ponieważ sądził, że przyniesie lepsze kadry, niż gdyby sfotografował grupę wśród iluś tam drzew. Tak też zrobili. Magazyn Rolling Stone powiedział, że tytuł albumu i wizerunki drzewa mogą być przedstawieniem dotyczącym „…odporności w obliczu całkowitego społecznego i politycznego spustoszenia, płytą przesiąkniętą religijnym obrazowaniem„. W 1991 r. to samo czasopismo uplasowało ” The Joshua Tree ” pod numerem 97 na liście „100 największych okładek albumowych wszech czasów”. Album często wymieniany jest wśród najlepszych albumów wszechczasów. „The Joshua Tree” jest też jednym z największych sukcesów komercyjnych z kręgu rocka, z ponad 25. milionami sprzedanych egzemplarzy. „The Joshua Tree”, w 2014 roku, zostało uznane przez Bibliotekę Kongresu Stanów Zjednoczonych za „kulturowe, historyczne lub estetyczne” dziedzictwo i wybrane do zachowania w Krajowym Rejestrze Zapisów.
*) „Pride (In the Name of Love)” singiel z albumu „The Unforgettable Fire”, był to największym hitem zespołu U2. Mówi on m.in. o zabójstwie Martina Kinga. Tekst piosenki zawiera błąd merytoryczny– Bono śpiewa „Early morning, April 4. Shot rings out in the Memphis sky.” (Wczesny ranek, czwartego kwietnia. Odgłos strzału rozbrzmiewa nad niebem Memphis), a w rzeczywistości King został zastrzelony wieczorem. Wokalista często „poprawia” swój błąd śpiewając na koncertach „Early evening, April 4”
Inne części artykułu: