Płyty LP i CD edytorsko wyjątkowe
(część ósma)

 

Tym razem zaprezentuję płyty o ciekawych formach okładek lub wykonanych z tektury o świetnej fakturze, bądź bogatsze o dodatkowe plakaty, albo wkładki informacyjne, które chce się po prostu wziąć do ręki…

 

Traffic to jeden z „przystanków” dla autora piosenek, piosenkarza, pianisty, organisty i gitarzysty Steve’a Winwooda, ale i takim, który przynosił sukcesy. Ta grupa była przez cały swój czas w awangardzie rocka brytyjskiego- zaczynając od psychodelicznego rocka w 1967 do eklektycznego w okresie lat 70.. Był też w kontrze w stosunku do obowiązującego stylu- w czasach, gdy gitary elektryczne rządziły rockiem, w Traffic organy Winwooda i stroikowe instrumenty (zwłaszcza flet) Chrisa Wooda były istotniejsze. Po tym, jak Dave Mason, który skłaniał się ku folk-pop’owi, odszedł z zespołu, Traffic wydłużał piosenki, które dały muzykom możliwość improwizacji w stylu jazzowym, zachowując rytmikę rocka. W rezultacie  grupa osiągnęła międzynarodowy sukces. Ten spowodował, że Winwood wolał własną twórczość sygnować swoim nazwiskiem. Zatrzymajmy się na etapie gdy Traffic był u szczytu popularności i uznania, a więc w czasie realizacji dwóch płyt, których forma okładki była łącznikiem- „The Low Spark of High Heeled Boys” oraz „Shoot Out at the Fantasy Factory”. Albumy mają okładki, wywołujące złudzenie trójwymiarowości (w wersji winylowej lub w formacie mini-LP CD, z odciętymi rogami kopert)
The Low Spark of High Heeled Boys„, wydany przez Island Records w 1971 roku, był piątym albumem w dorobku zespołu. Odbierano tę płytę jako stylistycznie mieszczącą się w „szufladzie” z progresywnym rockiem, albo nawet jazz-rockiem.


Album jest kontynuacją doskonałej płyty „John Barleycorn Must Die” z 1970 (więcej o tym wydawnictwie niżej), nawiązuje do tej samej formuły połączenia metodycznego rocka i jazzowej wolności. Wtedy, tuż po rozwiązaniu Blind Faith, Steve Winwood planował wydanie płyty pod swoim nazwiskiem. Dla sesji nagraniowej pozyskał swoich starych przyjaciół z Traffic- Jima Capaldiego i Chrisa Wooda. Okazało się, że ich wkład pracy w stworzenie „John Barleycorn Must Die” jest tak duży, że sprawiedliwości musiało stać się zadość wraz z przywróceniem zespołowi nazwy Traffic. Ta płyta reaktywowanego zespołu była niespodziewanym hitem. Dla nagrania „John Barleycorn Must Die” wystarczyło trio, ale dla jego kontynuacji stali się kwintetem. w którym grali oprócz lidera Steve Winwooda (wokal, gitara, fortepian, organy): Jim Capaldi (wokal, inst. perkusyjne), Chris Wood (saksofony, flet), Ric Grech (bas, skrzypce), Jim Gordon (perkusja) i Rebop Kwaku Baah (inst. perkusyjne). W sesji brał udział też perkusista Mike Kellie (w utw. „Rainmaker”). „The Low Spark of High-Heeled Boys” to jedyny album grupy Traffic z dwoma głównymi wokalistami Jimem Capaldim (w dwóch utworach- „Light Up or Leave Me Alone” i „Rock & Roll Stew”) i Steve’m Winwoodem. W „The Low Spark of High-Heeled Boys” Traffic osiągnęło poziom wyróżniający spośród dotychczas stworzonych- mocniej zróżnicowany i bogatszy formalnie album. Rozszerzenie do kwintetu nie tylko dało zespołowi pełniejszy dźwięk, ale także pozwoliło im czerpać z wzorców bogatszych podgatunków- na przykład tytułowy ponad 15. minutowy utwór sięga po inspirację do „Bitches Brew” Milesa Davisa, wydanego zaledwie rok wcześniej, z utrzymywaniem standardu rockowego poprzez części wokalne. Tytuł „Low Spark of High-Heeled Boys” był przedmiotem wielu domysłów, w tym odniesień do wielu narkotyków, ale chyba jednak teksty raczej komentują komercjalizm branży muzycznej i modę na glam-rocka. Obok wpływu jazzu czy progresywnych aspiracji pojawiają się piosenki z pewnymi funkowymi wpływami, choćby te w których partię wokalną wykonuje Jim Capaldi. Album jako całość zapamiętany zostanie zapewne jako spokojniejszy, bardziej „łagodny”, ze stabilnym rytmem i z delikatnymi motywami fletowymi. Ogólnie rzecz biorąc „The Low Spark of High-Heeled Boys” to kreatywny album, wykorzystujący w pełni talenty każdego z członków zespołu.

Shoot Out at the Fantasy Factory”, następny album ze ściętymi narożnikami w okładce, co najprawdopodobniej miało sugerować kontynuację stylu zaprezentowanego na „The Low Spark of High-Heeled Boys”, jednak czy tak rzeczywiście się stało? Album ten został wydany rok później, jak poprzednik, przez Island Records, w nieco innym składzie osobowym- Ricka Grecha zastąpił David Hood, a zamiast Jima Gordona za perkusją zasiadł Roger Hawkins.


Traffic nie wprowadził do swojego stylu żadnych nowych elementów, przeciwnie- zawęził ramy stylistyczne do rocka, ograniczając elementy jazzowe, a zwłaszcza folkowe. Już na wstępie albumu- tytułowy utwór oparty został na hard rockowym riffie z charakterystycznym brzmieniem instrumentów perkusyjnych i fletu. Następny utwór- „Roll Right Stones”,  to wyrafinowana w warstwie melodycznej ballada, w ramach której pojawia się przerywnik z improwizacjami gitarowymi. „Evening Blue” to również ballada, z prostą, ale jakże piękną melodią, którą podkreśla solo saksofonu Wooda. „Tragic Magic” (kompozycja Chrisa Wooda). Dwa ostatnie utwory albumu są ze sobą powiązane klimatem- pierwszy to instrumentalny utwór w stylu  fusion-jazzu o tytule „Tragic Magic”, a drugi to „(Sometimes I Feel So) Uninspired”, świetna kompozycja, pełna melancholii, ale zmienna w nastroju, zaśpiewana ekspresyjnie przez Winwooda. Całość wydaje mi się bardzo spójna, piękna, a może i lepsza od poprzedniczki?

Wspomniałem wyżej o longplay’u „John Barleycorn Must Die”, który był wyjątkowy przez swoją bardzo dużą jakość artystyczną i przez to, że jeden muzyk- Steve Winwood zagrał na większości użytych w nagraniach instrumentach: organach, fortepianie, gitarach, basie, a nawet perkusji. Chris Wood grał na: flecie , saksofonach, elektrycznym saksofonie i instrumentach perkusyjnych, natomiast Jim Capaldi skupił się na perkusji. Śpiewał Winwood, a wtórował mu Capaldi.


Płyta została nagrana w  Island Studios & Olympic Studios, Londyn, w lutym i w kwietniu 1970 roku. Płytę rozpoczyna instrumentalny „Glad”, z optymistycznym riffem jazzowym na początku i na końcu. Środkowa część to jam, który pozwala się „wyszaleć” przede wszystkim saksofoniście, bo pianista (i organista w jednej osobie) improwizuje bardziej nastrojowo, z nutą nostalgii. Piosenka „Freedom Rider” zaczyna się od rockowego fortepianu i saksofonu barytonowego, by za chwilę funkowo mógł śpiewać Winwood na tle wyraźnego mocnego rytmu. Wood dodaje swój fletowy „komentarz” do poetyckiego tekstu Jima Capaldiego. Rytmiczny „Empty Pages”, daje możliwość Wood’owi gry na organach Hammonda, Capaldi (na perkusji) i Winwood (na fortepianie, basie i wokalnie) wspaniale mu akompaniują. Żadne utwory z pierwszej strony nie zawierają partii gitarowych, natomiast druga strona oryginalnego longplaya jest popisem Winwooda- gitarzysty, który „zapomniał”, że jest wirtuozem gry na organach. „Stranger to Himself” wyróżnia się i tym, że Winwood jest właściwie jedynym jego wykonawcą (gra nawet na perkusji), pozwolił jedynie Capaldiemu na wsparcie wokalne. „John Barleycorn” to przecudnej urody tradycyjna pieśń ludowa, którą trio przedstawia akustycznie, oszczędnie zaaranżowana- skupiając się na wokalu i fletowo-gitarowym akompaniamencie. Album kończy „Every Mother’s Son”, kolejnym utwór zrealizowany bez udziału Wooda. Świetny, dudniący gitarowy riff napędza wolne intro, które budzi emocjonalne solo organów Winwooda na tle równego rytmu perkusji Capaldiego. Ten utwór doskonale definiuje całą produkcję pod wspólnym tytułem „John Barleycorn Must Die”. Płyta tuż po wydaniu trafiła na piąte miejsce listy przebojów, a w Ameryce stała się najlepiej sprzedającym się albumem z katalogu grupy Traffic. Chyba nie można mieć wątpliwości- „John Barleycorn Must Die” jest arcydziełem rocka!

 

Antony and the Johnsons– nowojorska grupa muzyczna, której główną postacią jest Antony (Anohni) Hegarty (*). Anohni jest kobietą transpłciową i woli, aby się do niej odwoływały zaimki. W wywiadzie dla Flavorwire w listopadzie 2014 roku stwierdziła: „Moi najbliżsi przyjaciele i rodzina używają dla mnie zaimków kobiecych…. W moim życiu osobistym wolę „ona”, są ważne, aby przywołać osobę według wybranej płci, dla uszanowania ich ducha, ich życia i wkładu. „On” jest dla mnie niewidzialnym zaimkiem, neguje mnie.” Antony jest transseksualistką. Antony jest przedstawiana jako część ruchu New Weird America. Demo Antony’ego usłyszał David Tibet z Current 93 i zaoferował włączenie jej muzyki do swojego wydawnictwa Durtro. W 1998 wydany został debiutancki album– “Antony and the Johnsons”. W 2001 wydali krótką EP “I Fell in Love with a Dead Boy”. Producent Hal Willner usłyszał EP i przedstawił nagranie Lou Reedowi, który zatrudnił Antony przy projekcie The Raven. Wtedy zdobywając większą uwagę wydał w amerykańskiej wytwórni Secretly Candian kolejną EP „The Lake” z gościnnym występem Lou Reeda. Secretly Canadian wydała również w 2004 reedycję debiutanckiego albumu Antony. został wydany w 2005 i zwrócił uwagę krytyków i szerszej grupy odbiorców. Jednym z aspektów, który jest przedstawiany muzyką grupy to transgenderyczne życie. Temat ten jest przedstawiany w takich piosenkach jak „For Today I Am A Boy” z drugiego pełnego albumu Antony- „I Am a Bird Now”, jej tekst traktuje o chłopcu, który marzy o dorośnięciu i staniu się piękną kobietą. Album ten zdobył nagrodę Mercury Music Prize za najlepszy album 2005.

I Am A Bird Now” to dziesięć androgynicznych ballad, bardzo teatralne w sposobie narracji, osnute atmosferą niepokoju. Dominuje fortepian jako instrument akompaniujący (gra na nim sam autor wszystkich utworów i wokalista- Antony) na tle wielkiej ilości innych instrumentów od smyczkowych po dęte. Intymne teksty mówią o płciowym „rozdrożu” i przeobrażeniu. Wśród specjalnych gości na płycie pojawiają się: Lou Reed, Boy George, Rufus Wainwright oraz Devendra Banhart. „I Am A Bird Now” jest płytą pełną skrajnych emocji, świetnie zaaranżowaną, ciepłą i niebanalną. Okładkę tworzy fotografia Petera Hujera przedstawiająca Candy Darling, gwiazdę wielbioną przez Warhola, na jej łożu śmierci. Wszystkie fotografie wkładki informacyjnej do płyty są wydrukowane na najwyższej jakości grubym błyszczącym papierze fotograficznym kilkukrotnie składanym. Obraz z okladki łączy Antony’ego z centrum kultury Nowego Jorku lat 60., przypominając widzowi nie tylko o zbyt wczesnej śmierci Darling z powodu białaczki, ale i o samobójczej smierci samego fotografa, Petera Hujara w 1987 (w tym samym roku zmarł Warhol, po rutynowej operacji woreczka żółciowego). Ważna historia zapisana w okładce  pomaga zrozumieć melancholię, poczucie straty zawartej w muzyce Antony’ego.
Podobnie wydano „The Crying Light”- wkładka, na takim samym ekskluzywnym papierze jak w przypadku poprzedniej płyty, zawiera fotografię tancerza butō (*) Kazuo Ohno z 1977 roku, autorstwa Naoyi Ikegami. Antony powiedział o obrazie: „The Crying Light jest dedykowane wielkiemu tancerzowi Kazuo Ohno, podczas występu obserwowałem, jak rzucił krąg światła na scenę, i wszedł do tego kręgu, i odsłonił sny i marzenia swego serca. zdawał się tańczyć w oku czegoś tajemniczego i twórczego, z każdym gestem wcielał się w boskie dziecko, jest jakby moim artystycznym rodzicem.” Okładka trzeciego albumu Antony’ego i Johnsonsów, jest podobna do jego poprzednika i w tym, że przedstawia surowe czarno-białe ujęcie tancerza o pomarszczonej twarzy z białymi kwiatami we włosach. Tancerz jest dla Antony’ego wzorem do „starzenia się jako artysta”. Jest on w stanie zawieszenia między życiem a śmiercią- „Naprawdę ćwiczył swoją formę, dopóki nie mógł się ruszyć […] A potem on sam podejmował właściwe kroki.”- powiedział w grudniu magazynowi The Wire.

Hegarty jest zafascynowana tymi „krokami”, które przechodzą między narodzinami, a życiem, życiem i śmiercią, tym światem i następnym. Intymne opowieści transseksualistki o odrzuceniu, rozdarciu i zagubieniu, które były treścią płyty „I Am A Bird Now”, porzuciła i skupiła się na jedności z przyrodą, urozmaiciła muzykę orkiestrowymi aranżacjami, ale muzycznie pozostała wierna stylistyce kameralnych pieśni. Płyta ma charakter kontemplacyjny, całkowicie pozbawiona ekspresyjnej dramaturgii. Antony w ascetycznej formie, bez kokietowania, tworzy niepowtarzalny ciepły klimat. Na trzecią płytę fani musieli czekać 4 lata, a na następną- „Swanlights” niecałe dwa lata. Album został wydany Rough Trade Records w dwu wersjach- w tradycyjnym opakowaniu plastikowym i w wersji ekskluzywnej jako 144-stronicowy album w formie książki artystycznej dużego formatu, która zawiera obrazy, kolaże, zdjęcia i teksty autorstwa Antony’ego. Książka powstała we współpracy z Abrams Image Publishing, designera Garricka Gotta i artystki Joie Iacono. Grafika z Swanlights została następnie pokazana w Galerii Agnes B w Paryżu, w Turynie oraz przez kuratora Jerome’a Sansa na wystawie „It’s Only Rock And Roll Baby” w Brukseli i Mediolanie.

Grafika na pewno jest bardzo istotnym elementem całości dzieła, ale ostatecznym „rysunkiem” jest głos Antony’ego, którego przebogate barwowo vibrato brzmi boleśnie, bez względu na to co akurat przekazuje. W wywiadach Antony określiła swoją pracę nad „Swanlights” jako „kolizję między radością a poczuciem beznadziejności”.  Antony powiedziała, że „stara się pogodzić z ideą, że jest częścią społeczeństwa, które miało „zjadliwy” wpływ na ziemię”. Wraz z wcześniejszym „The Crying Light” Antony niemal całkowicie odciął się od kabaretu „drag queen”, choć mocne kreski szminki lub tusz do rzęs, przypomina przeszłość. Bohaterowie Antony’ego przenieśli się ze świata Divine’a (***) do świata Dylana. Bardzo intymna, szczera i pełna żarliwości muzyka Antony’ego ma siłę największych songów soulowych, podkreślane wyeksponowaną rolą fortepianu i kameralne aranżacje na smyczki i instrumenty dęte. Nagrania są wspaniale zrealizowane i to do tego stopnia, że spektakl przeniesiony do pokoju odsłuchowego wymusza zatracanie się w dźwiękach realnych bez określonych granic pola akustycznego.

 

 

73-letni Eric Clapton w lutym 2021 r. miał zaplanowane koncerty w The Royal Albert Hall, Zostały odwołane z powodu globalnej pandemii. Wobec tej sytuacji Clapton zebrał swój zespół na angielskiej wsi. Z braku żywej publiczności postanowił nagrywać występy. Wydawnictwo o tytule: „The Lady in the Balcony: Lockdown Sessions” jest zwieńczeniem sesji w Cowdray House w West Sussex w Anglii. Płyta we wszystkich dostępnych formatach została wydana 2021-11-19 przez Universal Music Group. Płyty zostały starannie wydane, w różnych okładkach- w tradycyjnym plastikowym opakowaniu, w digipackum, w digibooku i jako winylowy LP.

Wydania różnią się nie tylko okładkami, bowiem „The Lady In The Balcony: Lockdown Sessions” został wydany w różnych formatach: jako standardowe CD, DVD lub Blu-ray, jako zestaw z CD i DVD lub CD i Blu-ray, na Blu-ray + Ultra HD Blu-ray. Fani płyt analogowych mogą spodziewać się podwójnego CD na czarnym winylu oraz limitowanego podwójnego LP na półprzezroczystym żółtym winylu.


Zestaw z CD, DVD i Blu-ray, zapakowany w 40-stronicową fotoksiążkę w twardej oprawie, 31cm × 31cm jest szczególnie atrakcyjną edycją, określaną przez wydawcę jako Deluxe Book. Ta edycja, wydana przez Mercury Records, jest limitowana.



Dostępnych w zestawie jest 17 piosenek wykonanych przez Claptona i przez jego przyjaciół: Nathana East (bas i wokal), Steve’ego Gadda (perkusja) i Chrisa Staintona (instrumenty klawiszowe).  Muzycy interpretują standardy muzyki rockowej oraz asortyment innych utworów obejmujących bluesa, country i rzadkie oryginały w sposób akustyczny. Nadzorowany przez legendarnego, wieloletniego zdobywcę nagrody Grammy- producenta Claptona, Russa Titelmana, materiał muzyczny zyskał wyjątkową jakość techniczną, która zachwyci każdego fana (audiofila również).
Redaktorka Nina Mende, z portalu Cryptic Rock, tak opisała to wydawnictwo: „Jeden z najbardziej wpływowych gitarzystów wszechczasów, Eric Clapton, tworzy muzykę od prawie sześćdziesięciu lat. Z niezaprzeczalną karierą, która rozciąga się od The Yardbirds, przez Cream, Derek and the Dominos, po niezliczone albumy solowe, po prostu nie można zaprzeczyć jego spuściźnie i talentowi. Grając niezliczone koncerty, pisząc bibliotekę piosenek i współpracując z wieloma innymi artystami, wydaje się, że Clapton pracuje nieprzerwanie od zawsze. Cóż, niestety globalna pandemia na początku 2020 roku zatrzymała wszystko, co spowodowało odwołanie wielu występów na żywo. Dość zdenerwowany całą sytuacją, Clapton szybko znalazł sposób, aby zaspokoić swoje pragnienie występów, a rezultatem jest jego najnowszy album koncertowy, The Lady In The Balcony: Lockdown Sessions. […] Mając to na uwadze, ‘The Lady in the Balcony: Lockdown Sessions’ to w większości zestaw ‘unplugged”, który bardzo przypomina jego niesamowity album ‘Unplugged’ z 1992 roku, nagrany prawie trzydzieści lat wcześniej. Rozebrany tak bardzo, jak to tylko możliwe, bez publiczności, dużego nagłośnienia ani sali koncertowej, to tylko Clapton i jego zespół grający jedne ze swoich największych klejnotów dla „pani na balkonie”… Jego żonie. Zestaw składający się z ponad godzinnej muzyki zabierze Cię w podróż w czasie i w ścieżki pamięci. Masz bluesowy standard ‘Nobody Knows You When You’re Down And Out’, który rozpoczyna wysoki poziom, a następnie ‘Golden Ring’ z 1978 roku z czystym szczerym wokalem, ale także płynną interpretację ‘Black Magic Woman’. Jest też inna cover ‘Man of the World’ Fleetwood Mac, która zawiera naprawdę głębokie dźwięki, świetne podejście do ;After Midnight’, a także ponure, ale piękne wykonanie ‘Bell Bottom Blues’. Później bluesowy klasyk ‘Key to the Highway’ oferuje jedną z bardziej chwytliwych piosenek z setu, podczas gdy ‘River of Tears’ z 1998 roku przenosi złamane serce i szczerą muzykalność na inny poziom. Clapton dorzuca także kilka ulubionych przez fanów utworów, w tym ‘Believe in Life’ o jego żonie (Melia McEnery), akustyczna wersja ‘Layli’ oraz pamiętny ‘Tears in Heaven’, który przypomina nam, jak kruche jest naprawdę życie. Szczery, czysty i gwiezdny dźwięk  The Lady in the Balcony: Lockdown Sessions’ to ponadczasowy i przyjemny spektakl, który poruszy Twoje serce. Przyciągnie całą Twoją uwagę i opowie historie, które kopią głęboko pod Twoją skórą, tak jak muzyka zamierza! Ponadto, jeśli chcesz zobaczyć rzeczywiste wykonanie, możesz zainwestować w luksusową edycję tego albumu, która zawiera wideo Blu-ray. Jedna z najprzyjemniejszych niespodzianek 2021 roku i coś, w czym znajdziesz inspirację,”

 

 

Homogenic” to trzeci studyjny album islandzkiej artystki Björk, wydany we wrześniu 1997 r. przez One Little Indian. Album został wyprodukowany przez Björk, Marka Bella , Guy Sigswortha , Howie B i Markusa Dravsa. Muzyka „Homogenic” jest łączącym elektroniczne beaty i instrumenty smyczkowe z wokalnym przesłaniem w hołdzie dla jej rodzinnej Islandii. Album znalazł się na szczycie oficjalnej listy albumów swojego kraju ojczystego, osiągając najwyższą liczbę dwudziestu ośmiu na liście Billboard 200 i numer cztery na brytyjskiej liście najlepiej sprzedających się albumów. Z dziesięciu utworów płyty wybrano aż pięć na single: „Jóga”, „Bachelorette”, „Hunter”, „Alarm Call” i „All Is Full of Love”. „Homogenic” został bardzo wysoko oceniony przez krytyków muzycznych, a Sal Cinquemani z Slant Magazine twierdzi, że „jeśli to nie największy elektroniczny album wszech czasów, to z pewnością największa z całej jego dekady”.


Björk chciała stworzyć album z „prostym brzmieniem” i o jednorodnym stylu, ale chyba się nie udało bo na brzmienie płyty składają się liczne instrumenty klawiszowe elektroniczne, perkusyjne, strunowe, dęte, organy piszczałkowe, klawikord, akordeon, a nawet szklana harmonika. Album różni się stylistycznie od poprzednich dwóch, krytykom trudno było oceniać, na przykład Tiny Mix Tapes (internetowy serwis muzyczno– filmowy) uznał, że „Björk udało się stworzyć coś tak odświeżającego, że próba kategoryzowania i oznaczania muzyki jest raczej wątpliwa”. Cole Zercoe z Beats Per Minute (portal internetowy) czuł, że „Homogenic” reprezentuje szczytowy trip-hop, będący częścią „świętej trójcy tej muzycznej estetyki” wraz z Portishead i Massive Attack. Wokale Björk sięgają po takie środki wyrazu jak prymitywne wrzaski, ale i po tradycyjną metodę śpiewu używaną choćby przez islandzkich chórzystów- połączenie mowy i śpiewu (jak w utworze „Unravel”). Większość piosenek mówi o miłości i nieudanych związkach uczuciowych. Dzięki „Homogenic” Björk wyraziła treść poprzez przede wszystkim dźwięczność elektronicznych barw ze wsparciem ze strony organicznych instrumentów. Dźwięki klasycznej i elektronicznej muzyki, analogowej i cyfrowej mówią wiele o rozdarciu Björk, albo o czymś zupełnie przeciwnym- o umiejętności godzenia nurtów.  Nowe harmonie i progresje akordów w ambitnych kompozycjach Björk są trafnie użyte, tworząc piękne przejmujące melodie.
Motywy jakie znajdują się w treści albumu mają swoje odzwierciedlenie w okładce albumu autorstwa Alexandra McQueena. Björk, która zwróciła się do McQueena z propozycją wykonania okładki, tłumaczył mu, że osoba, która napisała piosenki, była kimś, kto „musiał zostać wojownikiem, który musiał walczyć z miłością. Miałam 10 kilogramów włosów na głowie oraz specjalne soczewki kontaktowe i manicure, który uniemożliwił mi jedzenie palcami, a także taśmę gaffer wokół mojej talii i wysokich chodaków, więc nie mogłam chodzić łatwo„.

 

*)   na podstawie informacji z  oraz 

**) Butō (舞踏, Butoh)– zbiorcza nazwa określająca różne rodzaje aktywności i technik tańca, inspirowanych przez ruch Ankoku-Butō. Początki butō związane są ze sztuką japońskich artystów Tatsumiego Hijikaty i Kazuo Ōno, którzy swoją działalność rozpoczęli w latach 50. XX wieku.

***) Harris Glenn Milstead- amerykański aktor i piosenkarz, znany jako drag queen Divine. Drag queen (z ang. in drag oznacza bycie w przebraniu przeciwnej płci, queen – królowa) to również określenie postaci scenicznej granej przez artystów, najczęściej płci męskiej, rzadziej płci żeńskiej, przedstawiających karykaturalnie postacie kobiece przy użyciu efektownych ubrań i mocnego makijażu.


Inne części artykułu: