Rekomendowane jazzowe wydawnictwa płytowe
(rozdział szesnasty, część 2)

 

Kontynuuję omówienie szczególnie wartościowych pozycji jazzowych, wyprodukowanych w Polsce.  Możemy być z nich dumni, bowiem ich znaczenie dla historii jazzu jest niezaprzeczalne.  Prym wiedzie seria „Polish Jazz”, której pierwsze pozycje powstały 1965 roku i kontynuowana do dziś. Obok tej serii powstały nagrania również dużej wartości (np. „Torpedo” kwartetu Novi Singers) i one również będą opisane, jeśli są tego warte.

 

Seria „Polish Jazz” liczy 76 pozycji. Pomysłodawcą był dyrektor artystyczny Polskich Nagrań Ryszard Sielicki, realizacją zajął się muzykolog Andrzej Karpiński. Okładki projektowali najlepsi: Rosław Szaybo oraz Marek Karewicz, dzięki czemu wzorniczo płyty miały rozpoznawalny styl, do dziś atrakcyjny.

Większość płyt serii Polish Jazz wznowiono, najpierw w wersji Long Play, a po roku 1989 na płytach CD. Przygotowaniem remasterów wydawanych pod firmą Warner Music Polska, która przejęła Polskie Nagrania w 2015 roku, podjął się Jacek Gawłowski z JG Master Lab. Wcześniej cyfryzacją analogowych nagrań zajmowało się Studio Masteringowe Polskiego Radia, które swoje zadanie wykonywało bardzo dobrze. Można dzięki temu dobrać brzmienie do swoich preferencji, bowiem można wybrać niektóre z tytułów powstałych jako efekt prac różnych specjalistów w dziedzinie przekształcania archiwalnych nagrań analogowych w zapis cyfrowy.

Albumy w postaci digipack’u w awersie przedstawiają reprodukcję okładki płyty z czasów pierwszych edycji LP. Na okładkach poprzednich  edycji były albo zbyt małe (Polish Jazz Deluxe), albo miały niewłaściwe proporcje wynikające z różnych proporcji prostokątnych okładek digipack’ów i kwadratowych LP. Poligrafia wykorzystuje dobrej jakości tekturę o aksamitnej fakturze z błyszczącymi elementami. O graficzną stronę serii dba Łukasz Hernik, a za edycję zdjęć Przemysław Pomarański. Całość- okładka, książeczka i nadruk na krążku CD od strony poligrafii jest na najwyższym poziomie.

Opiszę parę pozycji z serii Polish Jazz, które szczególnie sobie cenię (może zachęcą do kupna całej serii?):

  • Go Right”, w wykonaniu kwintetu Andrzeja Kurylewicza, ma oficjalnie numer „0”, ale nie jest on uwidoczniony na okładce albumu w wersji CD, a więc jako jedyny z serii nie posiada go w ogóle. Nagrań dokonano w studio nr12 Polskich Nagrań w czerwcu 1963.rezyserem nagrań był Andrzej Karużas, natomiast operatorem dźwięku był Janusz Pollo. W sesji brali udział: Tadeusz Wójcik (kontrabas), Andrzej Dąbrowski (perkusja), Wojciech Karolak (fortepian), Jan Ptaszyn Wróblewski (saksofon tenorowy, flet) i lider- Andrzej Kurylewicz (trąbka). Materiał z taśmy „Matki” remasterował Jacek Gawłowski (JG Master Lab) dla wydawnictwa Warner Music Poland Sp. z o.o., które tę edycję wydało w 2016 roku.

Wydany w 1963 r. album kwintetu Andrzeja Kurylewicza zapoczątkował serię „Polish Jazz”, ale na okładce logo tej serii jeszcze się nie pojawił. Album ten był też pierwszym w Polsce jazzowym longplayem jednego wykonawcy. Wcześniej ukazywały się tylko EP-ki i składanki z festiwali Jazz Jamboree. Droga do wydania tej pierwszej jazzowej płyty nie była usłana różami. Saksofonista Jan „Ptaszyn” Wróblewski posłużył się wybiegiem by zainteresować decydentów Polskich Nagrań ewentualnymi zyskami po sprzedaży ich pierwszej płyty. Otóż wymachując pytą nagraną w Szwecji dla RCA Victor przed oczami kierownika studia wykrzykiwał: „Tam nas wydają i sprzedają. A u nas? Wstyd„. Podrażniona ambicja kierownika zmieniła jego opór w zgodę na sesję zespołu Andrzeja Kurylewicza. Jan „Ptaszyn” Wróblewski „zapomniał” poinformować, że macha próbnym egzemplarzem, bowiem płyta nie trafiła do sprzedaży. Na początku lat 60. Andrzej Kurylewicz Quintet, rozsławiał sztukę jazzu podczas licznych występów w krajach Europy Zachodniej do tego stopnia, że zaczęto mówić o polskiej szkole jazzu. „Go Right” wypełniają bardzo udane kompozycje Andrzeja Kurylewicza, Wojciecha Karolaka i Jana Ptaszyna Wróblewskiego, a więc przy ich wysokich umiejętnościach instrumentalnych ten album musiał stać się jednym z najważniejszych dokonań w europejskim jazzie nowoczesnym tamtych lat. Należy docenić pracę realizatorów nagrań z tamtych czasów, bo dziś słucha się ich bez dyskomfortu. Remasterujący ten materiał miał bardzo dobre źródło dla swojej pracy. Jak archiwalne nagrania analogowe zostały wykorzystane? „Go Right” z 2016 roku ma nasycone i wypełnione tony. Przeważają barwy ciemne. Świetnie oddany jest kontrabas, z dźwiękami wibrujących strun i rezonującego pudla.  Instrumenty dęte są wysycone, ale bez tendencji do eksponowania najwyższych tonów. Dynamika nagrań jest na wysokim poziomie. Nagrania przekonują, a nawet zachęcają do zagłębiania się w to co nazwano „polską szkołą jazzu”.

 

  • W kanonie polskiego jazzu mieszczą się nagrania kwartetu wokalnego NOVI Singers (New Original Vocal Instruments), którzy w ramach serii „Polish Jazz” wydali swój debiutancki album „Bossa Nova”. Następną swoją płytę dla Polskich Nagrań- „Torpedo” wydali poza serią „Polish Jazz”. „Bossa Nova” nosi numer „13”. Novi Singers to jedna z najbardziej oryginalnych i znanych w świecie polskich grup jazzowych, przez wiele lat na czele jazzowych rankingów.  Można w ich stylu odnaleźć specyficzne połączenie jazzu, muzyki klasycznej oraz perfekcyjnej wokalistyki, doskonale zaaranżowanej. Płyty Novi Singers można postawić obok najlepszych pozycji z repertuaru– Lambert, Hendriks and Ross czy The Swingle Singers. To te grupy tworzyły historię stylu wokalnego wymagającego niezwykłej precyzji i opanowania własnego głosu, muzykalności i innowacyjnych aranżacji. Kwartet klasycznie wykształconych muzyków mógł pochwalić się nagraniami kompozycji własnych, jazzowych standardów i oryginalnych interpretacji kompozycji Fryderyka Chopina poza tym stworzyli sporo muzyki ilustracyjnej. Reprezentatywnymi albumami dla Novi Singers są na pewno: „Bossa Nova”, „Novi In Wonderland” (wyprodukowany przez Joachima E. Berendta w 1968 roku), „Torpedo” i „Novi Sings Chopin” (opisana w artykule: „płyty polecane (klasyka, rozdział 14)”).

Bossa Nova” (Polskie Nagrania „Muza” XL 0415 | SXL 0415 / Warner Music Poland 4648858 1967/2016). Stroną realizacyjną zajmowali się W. Piętowski (Reżyser Nagrania) oraz H. Jastrzębska (Operator Dźwięku). W sesji wzięli udział muzycy: Ewa Wanat (sopran), Bernard Kawka (baryton), Janusz Mych (bas), Waldemar Parzyński (tenor), Janusz Kozłowski (bas), Jerzy Bartz (perkusja), Janusz Sidorenko (gitara) oraz Andrzej Matyszkowicz (fortepian). Nagrany w 1967 roku  debiutancki album „Bossa Nov to jeden z niewielu polskich albumów jazzowych, który był sensacją nie tylko na naszym rodzimym rynku. Mógł być początkiem światowej kariery, która z wielu różnych, artystycznych, politycznych i personalnych przyczyn nie udała się tak jakby każdy z fanów sobie tego życzył. Ich muzyka na „Bossa Nova” charakteryzuje się pięknymi harmoniami wokalnymi, bardzo wyrafinowanymi i tak niepodobnymi do innych tego typu wykonawców. Na tym albumie wykonali wyłącznie skomponowany materiał przez trzech członków zespołu- Kawkę, c. Na każdym z utworów jakie zawiera „Bossa Nova” wokaliści harmonizująco wypowiadają się wyłącznie scat’em, wspomagani najlepszymi jazzmanami, którzy akurat byli w Warszawie do dyspozycji. Tytuł- „Bossa-Nova” jest mylący, bo odzwierciedla tylko ogólny klimat, choć w niektórych utworach temat główny podawany jest w formie bossa-novy, lecz w dalszej części słyszy się standardowe swingujące improwizacje. Ta doskonała płyta doczekała się w ostatniej dekadzie dwóch różnych reedycji: „Polish Jazz: Bossa Nova vol. 13” wydane jako digipack przez Warner Music Poland (nr kat.- 4648858, z roku 2016) oraz wersję w postaci kopii LP wydane przez Oldays Records (nr kat.- ODR-6736, z roku 2018).


Album wydany przez Warner Music Poland, dobrze odwzorowuje oryginalną okładkę pierwszego wydania z 1967 roku. Digipack (płyta dostępna jest również w wersji winylowego LP) mieści w sobie obszerną, dwujęzyczną książeczką z tekstem Michała Wilczyńskiego. Audiofil po obejrzeniu estetycznego opakowania zapyta- jak ta edycja brzmi? Niestety słabo i dlatego postarałem się o wersje wydaną przez japońską Oldays Records… Nie miałem pewności, że będzie lepiej, ale nadzieja i intuicja podpowiadały- „kup”!

Posłuchałem najpierw co podpowiada intuicja, a później edycję japońską. Jeśli wcześniej „Bossa Nova” nudziła, a delikatniej rzecz ujmując- nie zachęcała do wielokrotnego sięgania po nią, tak japoński mini LP (na fotografii wyżej) przeciwnie- tryska energią, kołysze, daje poczucie obecności muzyków w pomieszczeniu, w którym się jej słucha. Każdy z instrumentów (głosy wokalistów też proszę traktować jako muzyczny instrument równoprawny wobec fortepianu czy gitary) jest nasycony harmonicznymi, barwny… Edycja, stworzona przez japońską Oldays Records, wydana została w grudniu 2018 roku Oczywiście (jak każda płyta CD tej firmy) jest repliką wydania winylowego tytułu „Bossa Nova” z 1967 roku, niestety niezbyt wierną, bo: nie widnieje logo Polskie Nagrania lecz Oldays Records,  napisy mają inne wzornictwo niż oryginał, rewers nie posiada informacji od wydawcy, a okładka obecnej edycji… Ta jest wykonana z grubszej tektury niż w czasach nad wyraz „oszczędnego” socjalizmu. Jednak najważniejsza jest różnica w prezentacji obrazu dźwiękowego… Naprawdę zdarza się (choć rzadko), że nie chwalę remasterów wykonanych w jakimś studio japońskim, ale w tym przypadku każe polską produkcje do kosza na śmieci wyrzucić. Nie udała się ta produkcja panu Gawłowskiemu, którego cenię za inne prace.

  • W 1970 roku Polskie Nagrania wydały „Torpedo”. Płyta odniosła sukces, który tylko potwierdzał, że Novi Singers to wokalny zespół, który nie zawodzi (następna płyta- „Novi Sing Chopin”, wydana w 1971, jest arcydziełem). Przynajmniej w składzie: Wanat, Kawka, Parzyński, Mucha, nie zawodzi.


Płytami: „Easy!” Wojciecha Karolaka i „Torpedo” Novi Singers, Polskie Nagrania zainaugurowały w 2019 roku serię reedycji wybitnych płyt w ramach nowej serii „Polish Jazz Masters”. Szata graficzna nowej serii zbliżona jest do reedycji „Polish Jazz” z tą różnicą, że jest ujednolicona kolorystycznie w czerni i srebrze na stronach wewnętrznych i rewersie. Albumy są wydawane zarówno na CD, jak i LP. Na „Torpedo”, jak w przypadku debiutu, składają się wyłącznie kompozycje członków zespołu. Charakterystyczne brzmienie kwartetu jest utrzymane. W nagraniach króluje swing, który może wydawać się łatwym o rozrywkowym charakterze. Nic bardziej mylnego- to właśnie jazz w najczystszej formie, z miejscem dla różnych jazzowych stylów, jakie przez kilkadziesiąt lat podbijały świat- obok swingu pojawia się nostalgiczna ballada oraz melodie przepełnione soulową ekspresją. Na „Torpedo” Novi Singers improwizacje i solówki mocno ograniczyli, a w tematy wpisali formy rond i wariacji. Precyzyjne aranżacje pozwala na idealną klarowność wypowiedzi artystycznej, co po dziś dzień znajduje uznanie wśród szerokiego grona słuchaczy. Precyzja wykonania mogła się udać dzięki wspomaganiu przez wybitnych muzyków: A. Makowicza (fortepian), J. Kozłowskiego (kontrabas), J. Gawrycha (bongosy), Cz. Bartkowskiego (perkusja), M. Urbaniaka (gitara), Jana Ptaszyna Wróblewskiego (saksofon tenorowy) i zebranych w orkiestrze Jazz Studio Orchestra Of The Polish Radio. Walory płyty uwydatnił reżyser nagrań – Janusz Urbański, a przeniósł na cyfrowe medium- Kamil Karolak. Obaj panowie wykonali pracę doskonale, bo brzmią nagrania bardzo dobrze.

W 1973 roku zespół NOVI opuścił główny kompozytor Bernard Kawka. Od tego czasu skład zespołu ulegał częstym zmianom, aż do ustabilizowania się w 1977 roku, kiedy do zespołu dołączył Ryszard Szeremeta, kompozytor i aranżer związany ze Studiem Eksperymentalnym Polskiego Radia, który pozostał do końca istnienia zespołu. Razem z Szeremetą nagrany został w roku 1980 album „Pay Tribute” (Polskie Nagrania), który stanowił mieszankę popularnych standardów jazzowych, jak „Hello Dolly” czy „Misty, przebojów bossa novy – „Wave”, „One Note Samba” czy The Beatles – „The Fool on the Hill”. Towarzyszył im zespół Pawła Perlińskiego, rekrutujący się z Orkiestry Radiowej Andrzeja Trzaskowskiego.



„Pay Tribute” to zbiór standardów (według notatki wydawcy). Interesujący zestaw hitów, które dla najważniejszego kwartetu wokalnego w historii polskiego jazzu stanowią świetny pretekst do zabaw aranżacją, barwą, ale też po prostu – niezwykłej radości z muzykowania. Przecież właśnie o to w jazzie chodzi przede wszystkim. Album ten to najbardziej piosenkowy album w całej karierze zespołu. W wypadku większości utworów NOVI pozostawili oryginalne teksty i nie przekładali kompozycji na scat. Co więcej – nie tylko prezentowali zapierające jak zawsze dech w piersiach harmonie wokalne, ale przeplatali je z partiami solowymi. W programie płyty znalazły się m.in. ikoniczne kompozycje Jobima – rozmarzona, bardzo udana adaptacja „Wave” oraz brawurowo zaśpiewana „One Note Samba”, zbliżająca się poziomem wykonawczej karkołomności do autorskich kompozycji NOVI z lat 1974-75 („Klaun i skrzypce” ,„Basen”). Na płycie pojawiły się także popularne kompozycje Jimmy’ego Webba, w tym ciekawie zaaranżowany „MacArthur Park”, z popowo-funkowym środkiem i intrygująco przełamanym głównym motywem fortepianu. Nie zabrakło także Beatlesów: NOVI powrócili do zagranego już na „Rien ne va plus” tematu „The Fool on the Hill”(tym razem w znacznie spokojniejszej, balladowej wersji) oraz „Got to Get You into MyLife” z albumu „Revolver”, który zamyka cały album. Nie zabrakło też standardów jazzowych – z „Hello Dolly” na czele, którego gorące, swingujące wykonanie przełamano klasycyzującym wstępem. We wszystkich nagraniach wokalistom akompaniuje grupa Pawła Perlińskiego, złożona z muzyków współpracujących wówczas m.in. z Orkiestrą S-1 Andrzeja Trzaskowskiego – bardzo zgrana, rzetelna formacja, która napędza całość.
Nagrania NOVI cieszą się wciąż powszechnym uznaniem zarówno w kraju, jak i za granicą (30 czerwca 2023 roku Polskie Nagrania w ramach serii „na czarnym CD”, wydała po 43 latach od czasu gdy pojawiła się wersja LP edycję cyfrową, której masteringiem zajął się Damian Lipiński). Zwieńczeniem międzynarodowej kariery zespołu było pierwsze miejsce w kategorii Najlepsza Grupa Wokalna Świata przyznanej przez prestiżowy magazyn DownBeat. NOVI rozwiązało się w 1985 roku.

 

  • Znany z dwuletniej współpracy z Krzysztofem Komedą w ramach jego Sekstetu wibrafonista Jerzy Milian, po 15 latach aktywności artystycznej na scenach jazzowych nagrał arcydzieło- „Baazaar” (Polskie Nagrania / Muza, w roku 1969). Za wyjątkową jakość nagrań odpowiadają muzycy: Ewa Wanat (wokal), Jerzy Milian (wibrafon, marimba), Jacek Bednarek (kontrabas), Grzegorz Gierłowski (perkusja) i Janusz Mych (flet) oraz realizatorzy: reżyser nagrań– Zofia Gajewska i inżynier dźwięku– Jacek Złotkowski.

Album powstał kilka miesięcy po śmierci Krzysztofa Komedy. To właśnie dzięki niemu Jerzy Milian porzucił fortepian na rzecz wibrafonu (a trzeba pamiętać, że w latach 50. ubiegłego wieku w Polsce nie było łatwo zdobyć ten mniej popularny instrument). Nic więc dziwnego, że płytę otwiera wspólna kompozycja Miliana i Komedy „Memory Of Bach”. Pozostałe utwory na płycie to kompozycje lidera.  Dla potrzeb sesji nagraniowych Trio Jerzego Miliana, działające od 1966 roku, uzupełnione zostało o muzyków zespołu Novi Singers– Ewę Wanat i Janusza Mycha, co w efekcie dało wielobarwny muzyczny spektakl inspirowany, jak Milian przyznał, nagraniami zespołu Victora Feldmana („The Arrival Of Victor Feldman”), który bodaj jako pierwszy zawiązał trio z wibrafonem w roli instrumentu harmonicznego. Większość kompozycji, które zostały zarejestrowane na płycie „Baazaar” to sprawdzone wcześniej, w ramach innych realizacji i z innymi zespołami kompozycje, które tu autor przetworzył, uzupełnił, bądź przearanżował. Na płycie usłyszeć można błyskotliwie solówki lidera („Serial Rag”), wokalną improwizację Ewy Wanat („Tempus Jazz ‘67”), fantastyczne popisy Jacka Bednarka na basie, niemal dosłowny cytat ze wspólnych nagrań Komedy z Milianem… To tylko nieliczne przykłady rarytasów. Nie jest wiadome dlaczego tę jedną z najciekawszych polskich płyt jazzowych wytwórnia Polskie Nagrania w połowie lat siedemdziesiątych wycofała z katalogu serii Polish Jazz. Wznowienie nastąpiło dopiero w 2005 roku wraz z wersją CD- Polskie Nagrania / Muza , z nr kat- PNCD 1017 (mastering– K. Gleinert), a w roku 2016. ponownie  remasterowany materiał, tym razem przez pana Gawłowskiego, Polskie Nagrania udostępniły  w ramach serii „Polish Jazz” (z nr 17).

Pomiędzy latami 2005 i 2016 roku, bo w roku 2014. firma GAD Records wydała płytę w wersji cyfrowej z własnym masteringiem, przygotowanym z oryginalnych, analogowych taśm przez firmę New Sun.

Ścieżki dźwiękowe z oryginalnej płyty winylowej o nr kat. XL 0555 i SXL 0555 uzupełniono o sesję radiową z 1967 roku, podczas której trio gra m.in. fragment „Opery za trzy grosze” i nokturn F. Chopina. Za realizację tej sesji odpowiedzialny był Konstanty Niekraszewicz. Tak więc- nagrania podstawowe pochodzą z sesji w warszawskiej Filharmonii Narodowej, natomiast pozostałe ze studia Polskiego Radia.
Powstała również wersja winylowa nacięta z cyfrowego pliku przygotowanego dla produkcji CD. Często można się przekonać, że wśród sporej ilości źle przygotowanych nagrań w magazynach Polskich Nagrań z lat 60. i 70. można odnaleźć perły, a że „Polish Jazz” była serią prestiżową, to i realizowano sesje pieczołowicie, przez najlepszych inżynierów i na dobrej jakości taśmach, a na wysokiej jakości winylu kończąc. Gdy sięga się po wszystkie wymienione edycje „Baazaar”- te, które swą wysoką jakość zawdzięczają pani Gleinert i te przygotowane przez pana Gawłowskiego to wersja GAD Records, a więc opracowana przez studio New Sun, wydaje się bliższa zapamiętanego oryginalnego wydania winylowego. CD sygnowane przez GAD Records robi wrażenie głębszego tonalnie, bardziej aksamitnego w wyższych rejestrach, o dźwiękach mocniej zaokrąglonych. Gdy jej słuchałem nie potrafiłem znaleźć żadnego cyfrowego nalotu. Jeśli się sięgnie po LP, wytłoczony w czeskiej GZ, to dźwięk niestety troszkę ustępuje wersji cyfrowej, bowiem nie czuje się przewagi w postaci lepszego wypełnienia harmonicznymi czy mocniej odczuwalnego ciepła barw. Różnice pojawiające się wyniku przesłuchania obu wersji są jednak bardzo niewielkie. Można więc uznać i LP, i CD jako wybitne kreacje.

 

  • Michał Urbaniak to jeden z najbardziej wpływowych polskich muzyków jazzowych, multiinstrumentalista, przede wszystkim-saksofonista i skrzypek, kompozytor i aranżer. Na początku kariery odnosił sukcesy z Jazz Rockers Zbigniewa Namysłowskiego (przykładem niech będzie Jazz Jamboree’61), później z zespołem Andrzeja Trzaskowskiego The Wreckers, a przed zawiązaniem Michał Urbaniak Group grał z kwintetem Krzysztofa Komedy (w latach 1962-64). Michał Urbaniak Group wiązał ze sobą między innymi: Urszulę Dudziak (wokal), Adama Makowicza (fortepian), Pawła Jarzębskiego (kontrabas) i Czesława Bartkowskiego (perkusja). Ten skład nagrał w 1971 album „Live Recording” zarejestrowany gdy zagrał przed polską publicznością w Filharmonii Narodowe. Dwa lata później wyjechał z żoną- Urszulą Dudziak na stałe do USA.

Płyta jest zapisem koncertu wydanym jako vol. 24 serii Polish Jazz. To album szczególny dla Urbaniaka, bo był debiutem płytowym Urbaniaka- lidera nowego zespołu i skrzypka Była też zapowiedzią tego co miał w planach, a więc wpisać się w nurt jazz-fusion. Tomasz Tłuczkiewicz (długoletni prezes Polskiego Stowarzyszenia Jazzowego) tak o przedsięwzięciu pisał: „Wiele jest na tej płycie rzeczy „pierwszych”: skrzypce Urbaniaka, elektryczna klawiatura Makowicza, czy free-flow bez kreski taktowej Bartkowskiego, co sprawia, że postrzega się ją jako nowe otwarcie, zapowiedź fazy fusion w twórczości Urbaniaka. To nie tylko pierwszy, ale ostatni taki zespół. Ostatni nie tylko w planach Urbaniaka, ale w porządku „zwykłego” jazzu w ogóle. Ostatni, który gra „Body and Soul” z taką czułością, elegancją i dezynwolturą”. Początek lat 70. ubiegłego wieku to czas gdy na estradzie jazzowej granie bopu było już niemodne, kończył się okres fascynacji stylem free, jednocześnie muzycy rockowi zwietrzyli szansę wywindowania nurtu jaki reprezentowali na wyższy poziom asymilując elementy jazzu elektrycznego do swoich aranżacji. Muzycy jazzowi też chętnie w ten nowy trend się wpisywali i nie inaczej postąpił Michał Urbaniak, który żywo interesował się wszelkimi przeprowadzanymi eksperymentami z fuzją tego co obiecywał i rock i jazz elektryczny- i on włączył się czynnie w nurt poszukiwań. To co zarejestrowano w czasie występu zespołu Michała Urbaniaka jest jednak tylko zapowiedzią ery fusion w jego dorobku, czy jeszcze głębszego związku z rapującymi muzykami. Powrót do skrzypiec, które były w czasie jego studiów muzycznych wiodącym instrumentem, a tym samym ograniczenie gry na saksofonie wynikało ze wzglądów  zdrowotnych. Zelektryfikowany instrument stanowił wówczas rzadkość na jazzowej scenie. Makowicz został przymuszony przez lidera do gry na elektrycznym fortepianie Hohnera, a Jarzębski do zelektryfikowania basu. Bartkowski, miał więcej szczęścia- bowiem jedynie zapewniać miał jazzowy puls. „Live Recording” został przypomniany w 2004 roku (Polskie Nagrania Muza PNCD 924) w wersji cyfrowej i analogowej. W porównaniu z pierwszym tłoczeniem, brzmienie płyty jest bardziej klarowne i dynamiczne, mocniej wyeksponowano czynele perkusyjne. Dzięki zabiegom podczas remasteringu archiwalne nagrania można śmiało traktować jako materiał bez określonego czasu jego realizacji.

 

  • Jedną z najlepszych, choć krótkotrwałych grup kierowanych przez Zbigniewa Namysłowskiego (saksofon altowy) był Kwintet z Wojciechem Karolakiem (elektryczne piano), Tomaszem Szukalskim (saksofon tenorowy i sopranowy), Pawłem Jarzębskim (bas) i Czesławem Bartkowkim (perkusja). Ci znakomici jazzmani nagrali w marcu 1975 roku niezwykłą muzykę Namysłowskiego z folklorem w tle… Polskim folklorem. Płyta nosi tytuł: „Kujaviak Goes Funky (Polish Jazz vol. 46)” Polskie Nagrania Muza ‎– SX 1230


Najważniejszą kompozycją tej płyty jest trzyczęściowy tytułowy utwór w metrum 15/8. Poznajemy kontrastujące nastroje, mediacje i ostinata basowe, powtarzające rytmiczne wzory. Ludowe zabarwienie pozwala kwintetowi swobodnie improwizować na tej muzycznej drodze naturę, a taka spontaniczność sprawia, że jazz Namysłowskiego ​​jest jeszcze atrakcyjniejszy niż zwykle. W utworach zgromadzonych na „Kujaviak Goes Funky”, Namysłowski z muzykami towarzyszącymi, zespolił doskonale nam znaną muzykę folklorystyczną z rytmem funk w długich poetyckich, o charakterze medytacyjnym, liniach melodycznych. Płyta jest doskonała i chwała Polskim Nagraniom (może bardziej Warner Music Poland) że ponownie ją wydało w serii Polish Jazz. Album „Kujaviak Goes Funky” stał się przebojem. W ankiecie krytyków „Jazz Forum” uznano go za trzecią najlepszą polska płytę jazzową wszechczasów, za „Astigmatic” i „Winobraniem”.

  • Winobranie” (Polskie Nagrania / Muza, 1973 rok) Zbigniew Namysłowski (saksofon altowy, wiolonczela, flet, fotepian) nagrał przy współudziale: Tomasza Szukalskiego (saksofon tenorowy, klarnet basowy), Stanisława Cieślaka (puzon, perkusjonalia), Pawła Jarzębskiego (kontrabas) i Kazimierza Jonkisza (perkusja). 24-bitowy remaster z oryginalnej taśmy XL SXL 0952 wykonał Wojciech Marzec w Studio Masteringowym Polskiego Nagrania w 2004 roku, a w 2017 dla serii „Polish Jazz” odświeżył brzmienie nagrań reżyser dźwięku- Jacek Gawłowski (fotografia niżej). „Winobranie” nagrano w 1973 roku w Akademii Muzycznej w Warszawie.

Zbigniew Namysłowski w wywiadzie udzielonym w 1994 roku dla magazynu Jazz Forum powiedział: „Nikt z nas jeszcze wtedy nie wiedział jak się poruszać w tym free jazzie i każdy coś udawał. Dopiero jak powstały te utwory [z płyty „Winobranie”] łatwiej było konstruować solówki free-jazzowe”. Materiał z „Winobrania” gdy był jeszcze projektem został zaprezentowany na Jazz Jamboree w 1972 r. i od razu został bardzo dobrze przyjęty. Sam Namysłowski przyznawał, że w rytmie na 7/8 na początku „grało się ciężko, ale po jakimś czasie zaczęliśmy się przyzwyczajać do tego rytmu. Nie wiem jak ten występ na Jazz Jamboree mógł się zakończyć sukcesem, bo jeszcze wtedy nikt nie umiał grać na 7/8”. Gdy powstawała płyta „Winobranie” lider miał już w dorobku  trzy płyty: „Zbigniew Namysłowski Quartet Jazz Jamboree ‘63”, „Zbigniew Namysłowski Modern Jazz Group Lola” (1964) i „Zbigniew Namysłowski Quartet” (1966). Choć od poprzedniej płyty dzieli ją aż siedem lat to nie można uznać tego czasu za przerwę w twórczości artysty, bo winą obarczyć należy realia ówczesnego polskiego rynku płytowego. W tym czasie Namysłowski, mający ugruntowaną pozycję na polskiej scenie jazzowej, mógł sobie pozwolić na eksperyment, co w efekcie przyniosło twórczą pewność siebie.   Tuż po wydaniu „Winobrania” krytyka wyniosła album na szczyty listy najbardziej znaczących płyt polskiego jazzu. Album jest arcydziełem przede wszystkim sztuki kompozytorskiej, a w konsekwencji i improwizacji. Zebrany materiał muzyczny ma formę suity z powracającym tematem wiodącym. Otwierający płytę motyw „Winobranie” jest jednocześnie tematem kończącym ją. Na płycie dominuje pogodny nastrój oraz wyjątkowa melodyjność. Kompozycje są odważną próbą zespojenia nieparzystych rytmów ósemkowych z free-jazzową formą wypowiedzi. Potrafią też utwory z „Winobrania” wydobyć bogactwo brzmień („Gogoszary”, „Taj Mahal”) charakterystycznych dla indyjskiego muzycznego kolorytu. Amerykański ekspert jazzowy- Willis Conover, uznał utwór „Taj Mahal”, którego słuchał na Jazz Jamboree ‘72, za najdoskonalszą z prób naśladowania brzmienia muzyki hinduskiej, jakie słyszał! Zróżnicowanie harmoniczne kompozycji, zmienne tempo i nietypowe metrum wywołuje napięcie zmuszające do uważnego słuchania kompozycji.


  • Seria „Polish Jazz” jest niekończącą się, a więc po wielu latach z numerem 77, wydana została płyta „Polish Jazz– Yes! Zbigniew Namysłowski Quintet” (Warner Music Poland, z 2016 roku).

W notatce Polskich Nagrań czytamy: „Album „Polish Jazz – YES!” ukazuje się w 77. rocznicę urodzin Zbigniewa Namysłowskiego i w imponujący sposób demonstruje jego niesłabnącą kreatywność i potencjał twórczy. Tytuł albumu to manifest i ostateczna deklaracja. Namysłowski określa „polish jazz” jako „to wszystko, co grają polscy muzycy”, bez wskazywania na rodzimy folklor, który był dla niego tylko jedną z inspiracji. „Dziewięć nowych utworów nawiązuje pośrednio do ludowych źródeł, które stają się punktem wyjścia do metrycznej i tonalnej, w pełni autorskiej obróbki. Fenomen albumu polega na tym, że mimo złożonych i wyrafinowanych środków, mimo zapewne potężnej pracy nad przygotowaniem programu, utwory Namysłowskiego brzmią soczyście, toczą się wartko, z wyraźnym tanecznym pulsem, z nieodzowną dawką humoru. To jedna z najlepszych płyt w jego dorobku!”. „Polish Jazz” to jednocześnie hasło symbolizujące najważniejszą jazzową serię w historii polskiej fonografii. „Polish Jazz – YES!” kontynuuje serię z numerem 77. W składzie kwintetu znaleźli się: Zbigniew Namysłowski • alto, soprano & sopranino saxes, Jacek Namysłowski • trombone, Sławek Jaskułke • piano, Paweł Puszczało • bass (1, 3, 7, 8, 9), Andrzej Święs • bass (2, 4, 5, 6), Grzegorz Grzyb • drums.”
Zbigniew Namysłowski określeniu „Polish jazz” przypisuje każdą odmianę muzyki jazzowej wykonywaną przez polskich artystów. W tytule pojawia się słowo „yes” co wyraża dla lidera kwintetu ochronę „polskich produktów” przed „naporem” muzyki amerykańskiej, która– jak autor płyty twierdzi, dominuje na festiwalach, w klubach, w salach koncertowych. Wg mnie nie ma konieczności szczególnego chronienia polskiego jazzu przed naporem amerykańskiego stylu, bo wielu młodych muzyków, dla przykładu: Adam Bałdych, Piotr Orzechowski, Bartosz Dworak, Kuba Więcek, Leszek Możdżer czy Włodek Pawlik, nie tylko deklarują, ale wcielają w życie wpisywanie swojej twórczości w muzyczny polski idiom. Album „Polish Jazz– Yes!” zawiera dziewięć kompozycji Namysłowskiego, w których wyrafinowany jazz akustyczny barwiony jest elementami folkloru z różnych rejonów Polski, ale nie tylko, bowiem w utworze „Abra-besqua” i „Ślepa Komenda” ma zabarwienie orientalne. Tematy kompozycji zawartych na „Polish Jazz– Yes!” nie są jazzowymi opracowaniami oryginalnych melodii ludowych, Namysłowski napisał je od początku do końca, wykorzystując jedynie charakterystyczne motywy czy skojarzenia z rodzimym folklorem. Utwory mają osadzoną w najlepszej jazzowej tradycji formę ABA- pojawiający się temat na początku i w zmodyfikowanej postaci, na końcu utworu są ramą dla improwizacji w środkowej części. Wszystkie te części mają zwartą budowę- bardzo precyzyjną, niepozwalającą na znużenie rozwlekłością, albo próżnymi ozdobnikami. W melodyce i harmonii Namysłowski stosuje różne skale, wprowadza chromatykę; bitonalne i polifoniczne elementy. Ten przemyślany do najdrobniejszych szczegółów album nie mógłby się tak udać gdyby nie sprawność muzyków i zawierzenie liderowi. Namysłowski dobrał do realizacji nagrań: basistów– Andrzeja Święsa i  Paweł Puszczało, pianistę Sławka Jaskułke, puzonistę Jacka Namysłowskiego i perkusistę Grzegorza Grzyba. Płytę chętnie postawię obok „Winobrania” i płyty „Kujaviak Goes Funky”.

 

 


Przejdź do części trzeciej artykułu >>

Przejdź do części czwartej artykułu >>

Wróć do części pierwszej artykułu >>

Kolejne rozdziały: