Rekomendowane jazzowe wydawnictwa płytowe
(rozdział dwudziesty trzeci, część 1)

John Coltrane [1], wybitny muzyk XX wieku, jazzowy saksofonista, tak istotny jak Miles Davis, jeden z najbardziej wpływowych postaci jazzu. Zmieniał się –  na początku był hard bop’owcem, zyskując rozgłos w kwintecie Milesa Davisa, a gdy liderował  od 1957 roku poszerzył swoje horyzonty. Podczas ostatnich dni spędzonych z Davisem i w czasie pierwszych nagrań solowych dla Atlantic Records Coltrane sięgnął po technikę dającą lawinę nut w ramach kilku akordów. Jednocześnie, rozwijając swoją karierę lidera na początku lat 60., stał się także liryczny. Jego słodki, płynny sopranowy saksofon coraz częściej zastępował tenorowe dźwięki. W połowie lat 60. Coltrane wszedł w fazę poszukiwań nowych środków wyrazu, włączając swoje duchowe poszukiwania do eksperymentalnej muzyki. „A Love Supreme”, album wydany przez Impulse! w 1965 roku stanowił szczyt ostatniego twórczego okresu artysty.

Coltrane kontynuował poszukiwania sposobów doskonalszego sposobu wypowiedzenia się w muzyce podczas współpracy z Archie Shepp’em i Pharoah Sandersem. Ciężka choroba i przedwczesna śmierć przerwały karierę wspaniałego (najwspanialszego?) saksofonisty. Upłynęło zaledwie 10 lat od debiutanckiego albumu wydanego przez Prestige Records do momentu śmierci, ale dziedzictwo Coltrane’a było tak różnorodne i bogate, że przez dziesięciolecia pozostawał kamieniem probierczym kreatywności w jazzie po jego śmierci.

 

  • Album „Coltrane”, nagrany w studiu Rudy’ego Van Geldera w Hackensack, został w wydany w 1957 roku przez Prestige Records (producentem był Bob Weinstock).

Płyta powstała tuż po usunięciu przez Milesa Davisa z jego kwintetu w kwietniu 1957, z powodu nadużywania narkotyków. Coltrane poddał się odtruwaniu w swoim domu w Filadelfii, a potem powrócił do nagrywania- po miesiącu odbyły się sesje do nagrań ścieżek, które znalazły się na płycie „Coltrane”. W albumie znalazły się dwie kompozycje Coltrane’a, jedna jego przyjaciela Cala Masseya i trzy standardy.
Recenzja AllMusic autorstwa Lindsaya Planera mówiła: „Podczas swojej pierwszej sesji jako lider zespołu, do saksofonisty tenorowego Johna Coltrane’a dołączają Johnny Splawn na trąbce, Sahib Shihab na saksofonie barytonowym oraz sekcja rytmiczna basisty Paula Chambersa i perkusisty Alberta „Tootie” Heatha z pianistami Mal’em Waldron’em i Red’em Garland’em, grającymi zależnie od nagrań. Zaraz po włączeniu płyty, napędzający synkopowany rytm, który przenika serce „Bakai” kolegi Coltrane’a z Filadelfii, Calvina Masseya, wskazuje, że Coltrane i firma grają stale ze sobą. Empatyczny i powtarzalny ton Shihaba zapewnia maniakalną pilność, która napędza uczestników, wplatając się i wychodząc z transowego refrenu. Coltrane chwyta jasne i agresywne linie, zmieniając progresje akordów molowych w porywający i uduchowiony lot. Choć wyrafinowane i eleganckie „Violets for Your Furs”, a także zgrabne i ukradkowe „While My Lady Sleeps” to niezaprzeczalnie ballady, nie są one zbędne. Raczej każdy uzupełnia nieco innym podejściem. „Violets for Your Furs” spełnia rolę bardziej tradycyjnego popowego standardu, podczas gdy senność jest zakłócana przez napięcie i rozluźnienie krążące tuż pod powierzchnią „While My Lady Sleeps”. Dostarczany przez Coltrane’a „Straight Street” jest pełen kanciastych progresji, które miały stać się jego znakiem rozpoznawczym. W rzeczywistości, krótkie zestawy nut, które wypuszcza Coltrane, to niewątpliwe sygnały wskazujące na jego osobliwą harmonię i nienaganne frazowanie z czasu „Giant Steps” z lat 60. i później. „Chronic Blues”, pokazuje rosnącą zdolność Coltrane’a do pisania i aranżacji dla zespołu. Grube, ujednolicone brzmienie Coltrane’a, Splawna i Shihaba prezentuje potężną obecność, gdy wydmuchują razem, niczym chór bluesowy, akordy molowe, zanim rozpłyną się w odpowiednich solówkach. […] Niezależnie od znajomości muzyki słuchacza, Coltrane jest równie przyjemny i całkowicie przystępny.”

 

  • John Coltrane With The Red Garland Trio”, wydany w 1958 roku przez Prestige Records, został nagrany 23 sierpnia 1957 w Van Gelder Studio (Hackensack, New Jersey). Producentem był Bob Weinstock. W 1961 roku został ponownie wydany jako „Traneing In” (nr katalogowy- Prestige 7651), z innym projektem okładki.

„Traneing In” to jedna z klasycznych pozycji Coltrane’a z czasów gdy nagrywał dla Prestige. Coltrane’owi towarzyszą: pianista Red Garland, basista Paul Chambers i Art Taylor za perkusją. Tytułowy utwór, który był przez długi czas silną pozycją na koncertach Coltrane’a, to blues napędzany przez Chambersa, Taylora i Garlanda, zawierający jeden z najdoskonalszych występów saksofonisty. I blues króluje na płycie. Coltrane obsesyjnie analizował możliwości harmoniczne w solówkach już wtedy- w 50. latach, często nie wiedział jakie pomysły wykorzystywać spośród wielu wymyślonych… (Coltrane kiedyś spytał Milesa Davisa, jak mógłby zakończyć swoje solówki… Miles zasugerował- „wyjmij cholerny sax z ust”). Pomimo całego technicznego wyrafinowania, gra Coltrane’a wciąż nasycana jest bluesem. Garland brzmi radośnie, kołysze i wikła jednocześnie przez całą sesję. Chambers i Taylor nadają puls muzyce w doskonały sposób, dając fantastyczne wsparcie liderowi. Na płycie są też cudowne ballady, w których głos Coltrane’a jest mistrzowski. Wyróżnić trzeba zadumany „Slow Dance”, bardzo emocjonalny co podkreślają swą grą i Chambers, i Garland. Coltrane zapewne pamiętał słowa Lestera Younga, że aby zagrać balladę o jakimkolwiek znaczeniu, muzyk musi wiedzieć o czym ona jest. W „Bass Blues” (kompozycja Coltrane’a) Chambers wysuwa się na plan pierwszy, wykonując odważne solo. W zamykającym płytę „Soft Lights and Sweet Music” Chambers i Taylor napędzają Garlanda i Coltrane’a do energicznych solówek, a na koniec ktoś wzdycha wypowiadając- „wiwat”…  Skończyło się? A więc powtórzmy sesję…. Warto!

 

  • Album „Blue Train[2], nagrany we wrześniu 1957 w Van Gelder Studio (Hackensack), został wydany przez Blue Note w styczniu 1958.


To jedyne nagranie Coltrane’a dla Blue Note w roli lidera bardzo dobrze się sprzedawało i nadal jest jednym z popularniejszych w nurcie jazzowym, otrzymało dość szybko Złotą Płytę od organizacji RIAA. Album został nagrany w trakcie rezydowania Coltrane’a w klubie Five Spot jako członek kwartetu Theloniousa Monka. W składzie zespołu biorącego udział w sesji nagraniowej byli: Paul Chambers na basie i Philly Joe Jones na perkusji, pianista Kennym Drew. trębacz Lee Morgan i puzonista Curtis Fuller. Autorem wszystkich kompozycji był Coltrane, z wyjątkiem standardu- „ I’m Old Fashioned ”. Kompozycje wykorzystują harmonie diatoniczne, ale zostały osadzone w niekonwencjonalny sposób. Utwór tytułowy to blues z motywem quasi-moll’owym. „Locomotion” zawiera bluesowy riff w formie czterdziestu czterech taktów. „Lazy Bird” jest częściowo transpozycją w tonację „G” kompozycji Tadda Damerona o tym samym tytule. Gra Coltrane’a na płycie „Blue Train” pokazuje ewolucję stylu w kierunku tego, co pojawi się w nagraniach artysty za parę lat. Jego solówki stały się bardziej harmonijne, a linie mają arpeggia [3]. Jego timing był często poza rytmem, zamiast grać w nim lub za nim. Młody Lee Morgan wnosi duży wkład w bop’owy posmak albumu swoimi zagrywkami w stylu Gillespie’go (grał nawet na zgiętej trąbce jak jego nestor). Curtis Fuller zrezygnował z szybkich riffów charakterystycznych dla puzonistów, którzy próbują dotrzymać kroku bardziej zwinnym instrumentom z zespołu, a zamiast tego prezentuje zniuansowaną i barwną grę, ale rozgrzewa nastrój kiedy uznaje taką interpretację za koniczną. Podczas wywiadu z 1960 roku Coltrane uznał „Blue Train” jako swój ulubiony album, jaki do tej pory nagrał. Dla wielu fanów jazzu ten album również bardzo się spodobał (jak Coltrane’owi), a nawet często stał się ulubionym w ogóle, a nie tylko spośród płyt z katalogu saksofonisty. W 2000 roku Colin Larkin w komentarzu do wyboru- „All Time Top 1000 Albums’ stwierdził, że „Coltrane mógł nagrać ważniejsze albumy, ale żaden nie był tak skuteczny jak ten”.

 

  • Soultrane[4], czwarty album studyjny Johna Coltrane’a, wydany w 1958 roku przez Prestige Records (nr katalogowy- 7142), został nagrany w Rudy Van Gelder Studio w Hackensack w stanie New Jersey, trzy dni po sesji w Columbia Records dla płyty Milesa Davisa „Milestones”.

Album jest wizytówką stylu „sheets of sound” Coltrane’a z późnych lat pięćdziesiątych XX wieku (termin ukuty przez krytyka Irę Gitlera na potrzeby notatki do albumu). Na stronie A oryginalnego longplaya są dwie kompozycje: popularny motyw „Good Bait” autorstwa Tadda Damerona i wydłużony standard ballady Billy’ego Eckstine’a „I Want to Talk About You”, do którego Coltrane często wracał w trakcie swojej kariery. Na stronie B umieszczono trzy nieco krótsze utwory: elegancki „Theme for Ernie” Freda Lacey’ego, „You Say You Care” z broadwayowskiej produkcji „Gentlemen Prefer Blondes” oraz .szalona wersja „Russian Lullaby” Irvinga Berlina. Producent- Bob Weinstock, opowiedział anegdotę związaną z sesją: „Robiliśmy sesję i zostaliśmy zawieszeni na melodii, więc powiedziałem: ‘Trane, dlaczego nie wymyślisz jakiegoś starego standardu?’ Powiedział: ‘OK, rozumiem’… I zagrali „Russian Lullaby w naprawdę szybkim tempie. Na koniec zapytałem: ‘Trane, jak się nazywała ta piosenka?’ A on powiedział: ‘Rushin 'Lullaby’”. Załamałem się’ (producent nie rozpoznał standardu!).

John Coltrane zadebiutował solowym nagraniem w wytwórni Prestige w 1956 roku i podczas dwu i pół roku pracy dla niej uczestniczył w 25. sesjach. W samym 1958 roku nagrał osiem albumów dla wytwórni. Ta sesja 7 lutego 1958 roku, na płytę „Soultrane”, stworzyła materiał na płytę, która miała być następną po jego jedynej sesji Blue Note, bardziej znaczącej- „Blue Trane”. W „Soultrane’ oprócz lidera, który gra na tenorze, można usłyszeć pianistę Reda Garlanda, Paula Chambersa na basie i Arta Taylora za perkusją. Płyta „Soultrane” ma luźniejszy, bardziej ekspresyjny, klimat niż lepiej znana sesja zorganizowana przez Blue Note. Coltrane i Garland świetnie się rozumieją, obaj są magiczni w tym co robią w trakcie sesji, a oczywiście (bo nie może być inaczej) wspierają ich w tym punktualni- Chambers i Taylor. Stylistycznie to stu procentowy bop, choć szkoda, że bez kompozytorskiego wysiłku ze strony saksofonisty. „Soultrane” to klasyk ze złotego czasu jazzu, jeden z albumów, na którym Coltrane przyćmił supremację Sonny’ego Rollinsa jako najbardziej wpływowego tenora w jazzowym świecie. Coltrane utrzymał ten status przez końcówkę lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, aż do przedwczesnej śmierci, a dziś w wielu kręgach jazzowych jest uważany za najważniejszego saksofonistę współczesnego jazzu.

 

  • Lush Life[5] to album kompilacyjny wydany w 1961 roku przez Prestige Records (nr katalogowy- 7188). Nagrania pochodzą z niewydanych ścieżek dźwiękowych zarejestrowanych podczas trzech oddzielnych sesji nagraniowych odbytych w Van Gelder Studio w Hackensack w 1957 i 1958 roku.

Płyty Coltrane’a dla Atlantic i Impulse są tak imponującymi nagraniami, że przyćmiewają pracę wykonaną dla Prestige Records. Często są wręcz ignorowane. Niesłusznie!  Bo w katalogu Prestige są arcydzieła nie gorsze (lecz tylko- inne) niż: „My Favorite Things” czy „My Favorite Things” [6]. „Lush Life” doskonale reprezentuje czas Coltrane’a gdy stylem był bliski hard-bop’owi. Na płycie wydanej przez Prestige Coltrane jawi się jako szalenie utalentowany improwizator, który dopiero zaczynał przemyśliwać o nowych kierunkach w jazzie. W pierwszych trzech utworach Coltrane nie ma pianisty, bo Red Garland akurat nie pojawił się na sesji nagraniowej. Zresztą te pierwsze ścieżki były tylko próbami. Niemniej są to bardzo interesujące, choć nieco niepewne jeszcze eksperymenty, biorąc pod uwagę to, co Coltrane był w stanie osiągnąć w ciągu kilku lat bez pianisty. Pozostałe utwory są nieskomplikowanymi wersjami standardów. Coltrane pokazuje się pod względem melodyjności z jak najlepszej strony, co nie zawsze było tak widoczne w tym okresie.
Recenzja AllMusic autorstwa Lindsaya Planera mówi: „Lush Life (1958) to jedno z najlepszych przedsięwzięć Johna Coltrane’a w ramach wytwórni Prestige. Jeden z powodów można łatwo przypisać interesującemu personelowi i wynikającemu z tego braku klawiszowca na sesji 16 sierpnia 1957 r., która przyniosła większość materiału. Coltrane (saksofon tenorowy) musiał w zasadzie poprowadzić swoje trio z Earl’em May’em (bas) i Art’em Taylor’em (perkusja). Kameralna oprawa jest idealna do ballad, takich jak otwierający „Like Someone in Love”. Coltrane musi uzupełniać częściej linie przewidziane pianistom, ma więc dużo miejsca na wypowiedź poprzez proste i bogato zdobione fragmenty. Połączenie synkopowania i lekko wschodniego charakteru utworu ‘I Love You’ wynika ze zdolności lidera do tworzenia nieskazitelnych, jeśli nie wręcz inspirowanych z gry, aranżacji na bieżąco, które wyłaniają się pojedynczo i wyraźnie, nigdy nie brzmią w przewidywalny sposób. Nawet w przyspieszonym tempie sekcja rytmiczna zręcznie podbija backbeat bez obcej im ingerencji. Dokładne porównanie ujawni, że ‘Trane’s Slo Blues’ jest w rzeczywistości dość oczywistą pochodną (lub być może innym podejściem) do ‘Slowtrane’. Ale nie dajcie się zwieść tytułowi, ponieważ blues w umiarkowanym tempie jest podszyty lekkością. May [basista Earl May] stanowi dobre wsparcie dla Coltrane’a. Jest nawet skory do uciszania saksofonu, dając zarówno May’owi, jak i Taylorowi szansę zabłysnąć. Zabawne wybryki, przypominające zabawę w kotka i myszkę, trwają nawet wówczas gdy Taylor zachęca tenora do podniesienia tempa – co robi z doskonałym efektem.”

 

  • Album „Black Pearls[7], wydany przez Prestige (PRLP 7316) w 1964 roku, został nagrany 23 maja 1958 w Van Gelder Studio, Hackensack pod „okiem” producenta Boba Weinstocka.

Gdy Coltrane’a w latach sześćdziesiątych stał się szalenie wpływowym muzykiem, a jego popularność zrównała się Davis’ową, długo po tym, jak przestał nagrywać dla wytwórni Prestige, ta wytwórnia wykorzystywała niewydane nagrania do tworzenia albumów łatwo sprzedających się i to bez ingerencji Coltrane’a.
Podczas piątkowej sesji 23 maja 1958 „piosenki nie były wystarczająco długie na cały album” – wspominał producent Bob Weinstock – „więc powiedziałem ‘Zróbmy powolny blues, aby to zakończyć’”. Weinstock zaproponował Coltrane’owi, by napisał coś od razu, ale że nic nie przychodziło do głowy saksofoniście, więc odpowiedział: „Po prostu powiedz mi, co mam zagrać. Czy powinno to tak wyglądać?” i zagrał kilka nut. Po zagraniu melodii mówił „OK, napisałeś ją”. Taka była geneza- „Sweet Sapphire Blues”…
Don Nelson z magazynu Down Beat [8] tak opisał płytę: „Album został nagrany – ale nie wydany – kiedy Coltrane, Garland i Chambers maszerowali razem pod szyldem Milesa Davisa. To, co mogliby wtedy powiedzieć krytycy, jest dywagacją; zapewne większość pochwaliłby sidemena serdecznie i głośno zastanawiałby się nad Coltrane’em, ponieważ znajdował się on wówczas na pierwszych etapach poszukiwań, które od tego czasu sprawiły mu radość lub rozpacz różnych słuchaczy jazzu. W efekcie Coltrane eksperymentuje lub praktykuje tutaj. Pomimo władczej techniki nadal nie kontroluje – podobnie jak inni – swojego materiału z powodu natury tego materiału. Jego technika byłaby więcej niż wystarczająca dla większości jazzmanów, ale nie jest jeszcze wystarczająca, aby wyrazić zaawansowane idee, jakich sobie życzył. W tym sensie Byrd, Garland & Co. ‘grają lepiej’ niż Coltrane, ponieważ są pewniejsi w zakrywaniu starego gruntu niż on w wykopywaniu nowego. Gdyby grał wg ich zasad, prawdopodobnie pobiłby ich wszystkich, chociaż Byrd i Garland wykonują tak naprawdę bardzo dobrą robotę. Biorąc pod uwagę fenomenalną wytrzymałość Coltrane’a, nie jest zaskakujące, że album zawiera tylko trzy utwory, z których jeden (Sapphire) zajmuje całą stronę. Zaangażowanie Coltrane’a w jego muzykę i instrument jest całkowite. Jest tak zdeterminowany, by dowiedzieć się, co jeszcze kryje się w jego saksofonie, że będzie kontynuował bez przerwy linie muzyczne. Wiele razy nie ma zbyt wiele do zaoferowania, a minuty lecą. Jednak w innych jest Panem przez pierwsze sześć dni. Pewnej nocy, kilka lat wcześniej, Coltrane siedział w starym Five Spot w Nowym Jorku i przez około 25 minut improwizował w ‘Woody’n You’. To był niesamowity występ. Pod koniec wielu zastanawiało się, dlaczego jego dzieła nie wzniosły sę na szczyty lub przynajmniej nie zmieniły się w coś dobrego. Ale grał dalej i ostatnie takty zakończył z taką samą siłą jak pierwsze. Potem wszedł na zaplecze i zaczął ćwiczyć! Żaden z występów Coltrane’a tutaj nie dorównuje temu solo pod względem długości ani w inspiracji; jednak niektóre fragmenty są fascynujące, pomimo nieuniknionego wrażenia, że ktoś dopiero ćwiczy swoje gamy. Jego praca nad bop’owymi ‘Perłami’ jest pod tym względem dość męcząca. Jest mniej spięty w „Lover”, gra z prędkością pociągu ekspresowego, chociaż jego gra w końcowym fragmencie wydaje się po prostu meandrująca. Jednak na ‘Sapphire’ tworzy porywające emocjonalne i melodyjne fragmenty pośród bagna nut. Praca Byrda i Garlanda na ‘Sapphire’ jest potężna, przemyślana i spójna, Byrd odłącza się na krótko podczas kilku przebiegów w stylu Coltrane’a, a jego wykonanie nieco słabnie, chociaż nie jest tak niechlujne jak na ‘Pearls’, na których brzmi jakby był zmęczony. Jednak siła jego pomysłów i inwencja liryczna są wszędzie widoczne. Rozszerzone solo Garlanda w ‘Sapphire’ to jedna długa, logicznie zbudowana sama przyjemność. W ciągu siedmiominutowej gry pianista utrzymuje dość niezwykły poziom kreatywności. Od refrenu do refrenu wnosi nowe pomysły i wariacje z niesłabnącą inspiracją. Duet rytmiczny Chambers-Taylor gra z konsekwentną doskonałością. Solo Taylora na ‘Sapphire’ to wspaniale skonstruowane dzieło. W sumie on i jego towarzysze wypadają nawet lepiej niż Coltrane, ale intensywność i techniczna śmiałość Coltrane’a wciąż urzekają słuchacza. Nawiasem mówiąc, Prestige wydał to jako album stereo. Poinformowano mnie, że nie został pierwotnie nagrany w ten sposób.”

 

  • Stardust[9] to album, który ukazał się w 1963 roku nakładem Prestige Records. Materiał wykorzystany do tego wydawnictwa powstał w czasie dwóch oddzielnych sesji w studiu Rudy Van Gelder w Hackensack w stanie New Jersey w 1958 roku.

Recenzent Alex Henderson z  AllMusic napisał: „W 1958 roku John Coltrane jeszcze nie zdecydował się na modalne post-bop. Nadal był hard-bop’erem, chociaż jego ‘sheets of sound’ solówek z pewnością należały do ​​najbardziej interesujących, twórczych i charakterystycznych, jakie bop miał do zaoferowania pod koniec lat pięćdziesiątych. ‘Stardust’ zawiera kilka najważniejszych ścieżek zorientowanych na bop Coltrane’a z 1958 roku: pierwsze pochodzą z sesji 11 lipca z trębaczem / flügelhornistą Wilburem Hardenem, pianistą Red Garlandem, basistą Paulem Chambersem i perkusistą Jimmy’m Cobbem; następne z sesji 26 grudnia z Garlandem, Chambersem, trębaczem Freddiem Hubbardem i perkusistą Artem Taylorem. Podczas obu sesji gra Coltrane’a jest dość wciągająca. Jest lirycznym, ekspresyjnym balladowym wykonawcą w ‘Then I’ll Be Tired of You’, ‘Stardust’ i ‘Time After Time’, ale szybko i agresywnie kołysze się w ‘Love Thy Neighbor’ (jedynym utworze z tego 39 -minutowego programu, który nie jest balladą). Na obu sesjach Coltrane jest dobrze prowadzony przez fortepian Garlanda i bas Chambersa. Kiedy Coltrane grał u boku tych jazzmanów w kwintecie Milesa Davisa 1955-1957, cieszył się silną relacją z nimi oboma i ten związek nie był słabszy w 1958 roku. To nie przypadek, że dział A&R Prestige łączył Coltrane’a z Garlandem. i Chambersem tak często; Prestige wiedział, jak bardzo wszystkie byli kompatybilni. Chociaż nie całkiem istotny, ‘Stardust’ tworzy niezmiennie atrakcyjny obraz dorobku Coltrane’a z 1958 roku.”
„Stardust” został nagrany pod koniec obowiązującej umowy Coltrane’a z wytwórnią Prestige, a więc nie budzi zdziwienia fakt, że ten album stał się jednym z lepszych solowych występów saksofonisty, ostatecznie tak zdolny muzyk jakim był Coltrane wciąż ewoluował, był też bardziej świadomy dokąd artystycznie ma zmierzać. Pomiędzy momentem kiedy stworzył „Traneing In”, a czasem gdy nagrywał materiał, który stał się płytą „Stardust”, artystyczny rozwój Coltrane’a był ogromny, szczególnie w myśleniu o liderowaniu zespołu. Sesje z 11 lipca 1958 i 26 grudnia 1958 mogły być satysfakcjonujące dla Coltrane’a  bez większego nakładu czasu bo w składzie byli Red Garland i Paul Chambers, którzy dobrze znali cztery utwory, które znalazły się w programie sesji, a więc poziom pewności siebie był znaczny. Poza tym muzycy się dobrze znali i lubili, co wcale nie jest nieistotnymi aspektami dobrej realizacji nagrań. „Stardust” został nagrany w 1958 roku, ale że został wydany dużo później to zabrzmiał jak coś nieprzystającego do lat 60.. W 1963 roku Coltrane nie był już postrzegany jako sideman; ugruntował swoją wysoką pozycję artysty. Do czasu wydania „Stardust” powstały „Giant Steps”, „My Favorite Things” i „Africa / Brass”, a stworzenia „A Love Supreme”, opus magnum Coltrane’a, nastąpiło rok później. Co prawda „Stardust” jest z pewnością nie tak znaczącym dziełem niż to co zrobił dla wydawnictw Atlantic lub Impulse!, zapewnia intrygujące wrażenia.

Wiele nagrań Coltrane’a dla Prestige można by zaklasyfikować jako nagrania w ramach wykonywania roli sidemana i uczestnika nieformalnych jam session. Nagrał oczywiście swoje pierwsze albumy jako lider grupy. Firma Prestige pozwoliła na realizację albumu dla Blue Note- „Blue Train”. Po tym, jak saksofonista zyskał rozgłos we wczesnych latach sześćdziesiątych, Prestige wznowił kilka „sidemanów” i ‘jam session” firmowane nazwiskiem Coltrane’a, aby wykorzystać jego sukces artystyczny.
Czas po wygaśnięciu umowy z Prestige jest tematem części następnej tego artykułu.

 


[i] W oparciu o rys biograficzny:

[1] Płyta „Blue Train” opisana została na podstawie:

[3] Nazwa arpeggio pochodzi od nazwy harfy (wł. arpa), dla której jest to charakterystyczny sposób wykonywania akordów, również składających się z kilkunastu dźwięków i odgrywanych jako jeden akord dzięki kilkukrotnemu szybkiemu przełożeniu rąk.

[4] Do opisu płyty „Soultrane” wykorzystałem notatki z:

[5]  W dużej części opis płyty „Lush Life” powstał w oparciu o:  i

[6] Płyty „My Favorite Things” i “My Favorite Things” zostały opisane w artykułach: “Rekomendowane wydawnictwa płytowe (jazz, rozdział trzeci)” oraz „Rekomendowane jazzowe wydawnictwa płytowe (rozdział dziewiąty)

[7] Do opisu płyty „Black Pearls” wykorzystałem informacje z:

[8] Oryginał artykułu Dona Nelsona (z 31 grudnia 1961) znajduje się pod adresem:

[9] Notatka o płycie „Stardust” sporządzona została na podstawie:  i

 


Przejdź do części drugiej >>

Kolejne rozdziały: