Rekomendowane wydawnictwa płytowe szeroko rozumianej klasyki
(rozdział piętnasty, część 2)

Istotne dzieła, znakomici wykonawcy, świetne edycje muzyki okresu romantycznego (kontynuacja):

Trzech wielkich kompozytorów, którzy mogliby być synami Schumanna czy Liszta, bogacili okres romantyczny o swoje wielkie dzieła. Tych trzech to: Johannes Brahms, Camille Saint-Saëns i Edvard Grieg.

 

Johannes Brahms:

Dość późno, bo dopiero gdy czterdzieści lat przekroczył, powstała I Symfonia c-moll, nazwana „Dziesiątą Beethovena” (tak nazwał ją niemiecki dyrygent i pianista Hans von Bülow), II Symfonia D-dur i Koncert skrzypcowy D-dur. On sam uważał siebie- jako kompozytora, że urodził się za późno. Dał znać tym samym, że przywiązanie do tradycji uformowało go jako twórcę-kontynuatora barokowych i klasycznych form,  uznawanych w romantyzmie coraz częściej za przebrzmiałe. Przeciwstawił się programowości w muzyce, pisząc muzykę absolutną. Brahms był autorem wielu wspaniałych kompozycji fortepianowych (sam był wirtuozem), kameralnych i orkiestrowych. Warto poszukać dobrych pod względem artystycznym i technicznym edycji zbiorczych. Jedną z takich spełniających oba warunki jest komplet siedmiu CD zamknięty w pudełku- „Brahms: Orchestral Works” w wyk. London Philharmonic Orchestra, Berliner Philharmoniker pod dyr. Wolfgang Sawallisch (EMI Classics, 2002 rok).

Ten elegancki box EMI zawiera całą orkiestrową muzykę Brahmsa (z wyjątkiem dwóch serenad) w najwyższej jakości wykonaniach. Wolfgang Sawallisch (1923-2013) był jednym z najwybitniejszych niemieckich dyrygentów powojennych, a jego realizacje płytowe są zawsze warte wysłuchania. Interpretacje Sawallischa dostarczają niezapomnianych wrażeń, bo to przemyślane, piękne wykonania. Wykonania charakteryzują się emocjonalną powściągliwością, ale jednocześnie czuć radość muzyków z uczestnictwa w doniosłych zdarzeniach.  Opinia o Sawallischu jest jak najlepsza- Elisabeth Schwarzkopf (jedna z najsłynniejszych śpiewaczek operowych XX w.), nie waha się wspominać go na tym samym poziomie emocji co Klemperera, Boehma, Furtwaenglera czy Toscaniniego. EMI zremasterowało nagrania bardzo udatnie- brzmią cudownie świeżo i żywo. Dwie uwertury, Wariacje Haydna, „Schicksalslied” i pozostałe występy koncertowe wykonane zostały ze szczególną dbałością o szczegóły strukturalne. Wydaje się, że Sawallisch znalazł też partnera- pianistę Stephena Kovacevicha, który współgra z orkiestrą idealnie. Pierwszy Koncert fortepianowy, przełomowe dzieło Brahmsa. jest niezwykle złożonym utworem, pełen skrajnych kontrastów, ze zróżnicowaniem emocji- od gwałtowności po chwile liryzmu. Od solisty wymaga nie tyle technicznych wirtuozowskich umiejętności co właśnie emocjonalnego zaangażowania. Stephen Kovacevich jest idealnym pianistą, nigdy nie wysuwa się przed orkiestrę, nawet w monumentalnym finale. Pierwszy Koncert fortepianowy, przełomowe dzieło Brahmsa. jest niezwykle złożonym utworem, pełen skrajnych kontrastów, ze zróżnicowaniem emocji- od gwałtowności po chwile liryzmu. Od solisty wymaga nie tyle technicznych wirtuozowskich umiejętności co właśnie emocjonalnego zaangażowania. Stephen Kovacevich jest idealnym pianistą, nigdy nie wysuwa się przed orkiestrę, nawet w monumentalnym finale. Koncert wykonany został z mocą, pięknie i ciepło- przedstawia triumf młodości. Nie ma wielu wykonań tak udanych. Sawallisch okazuje się być wyrozumiałym dyrygentem, powstrzymującym orkiestrę, dając wolny wybór soliście. Należy też pochwalić dwa koncerty smyczkowe z solistą Frankiem Peterem Zimmermanem, oraz wykonania z wiolonczelistą Heinrichem Schiffem w wielkim, późnym Podwójnym Koncercie. Zestaw zapewnia niezwykle satysfakcjonującą brahmsowski zbiór, który równy jest najlepszym wykonaniom. Uwagę mam taką: tytuł jest nieco mylący. Zebrano tu nie tylko utwory orkiestrowe Brahmsa- są też utwory kameralne, pieśni, a nawet niewielki Koncert skrzypcowy Mozarta…
Sawallisch i London Philharmonic grają wszystkie cztery Symfonie, zwracając szczególną uwagę na rzetelne oddanie zapisu nutowego Brahmsa. Kontrast dynamiczny jest istotnym aspektem dla Sawallischa, tempo jest wartko potraktowane, czuje się, że muzycy grają z pasją. Pierwsza Symfonia w wykonaniu londyńskiej orkiestry i Sawallischa jest bardzo piękna. Jeden z najbardziej wpływowych krytyków muzycznych w II połowie XIX wieku- Eduard Hanslick, mimo pewnych zastrzeżeń, określił kompozycję jako „jedną z najbardziej indywidualnych i wspaniałych dzieł literatury symfonicznej„. Swoją recenzję podsumował tymi entuzjastycznymi słowami: „Nowa symfonia Brahmsa jest czymś, z czego naród może być dumny […] niewyczerpane źródło głębokiej przyjemności i owocnych badań” Ta ocena wciąż jest aktualna, wraz z I Symfonią c-moll, Brahms zapewnił sobie miejsce w panteonie wielkich kompozytorów świata. Druga symfonia, jest o wiele bardziej spokojną wypowiedzią kompozytora i świetną okazją dla dyrygenta, by pozwolił orkiestrze londyńskiej filharmonii pokazać swój kunszt. Powstało jedno z najbardziej spektakularnych przedstawień. Trzecia Symfonia w interpretacji Sawallischa poprowadzona została w wolniejszych tempach niż w przypadku najsłynniejszych wykonań, ale kontrasty dynamiczne zostały swietnie oddane. Czwartą, zwana „Elegijną”, określaną też jako „jesienną” lub „zrezygnowaną”, jednocześnie odbieraną jako jedną z najbardziej namiętnych. Sawallisch emocje przekazuje wyraźnie, nie traci też rytmicznego pulsu, a passacaglia są dramatyczne, a nawet tragiczne.

I Symfonię c-moll op.68 i IV Symfonię e-moll op. 98 pod dyrekcją Wilhelma Furtwänglera świetnie odrestaurowano w studio EMI Records.

Johannes Brahms zwracał się ku przeszłości, aby coś znaczyć w współczesnym mu świecie. Brahms stał się filarem konserwatyzmu. Dla Edwarda Hanslicka był czystym muzykiem, którego twórczość była przesiąknięta wewnętrznym pięknem, na tyle silnym, że mógł przeciwstawić się naporowi Wagnerowskich idei. Pięknie te dwie siły przedstawił Wilhelm Furtwängler: „Tak jak stara ziemia musi być uprawiana, aby rodziły się nowe rośliny, w sztuce coś nowego można stworzyć tylko z czegoś, co już zostało ustanowione”. Ten wielki dyrygent kilkakrotnie rejestrował I Symfonię Brahmsa, ale jeśli chciałoby się usłyszeć najbardziej ekscytujące i przekonujące występy to nie ma trafniejszego wyboru niż ścieżki dźwiękowe wykonane przez Vienna Philharmonic Orchestra, zarejestrowane w 1947 przez wydawnictwo Angel (Toshiba-EMI, TOCE-11013). Płyta CD jest remasterowaną kopią płyty LP 78. obrotowej, niestety ze słyszalnymi trzaskami zniszczonych ścieżek szelakowych. Jeśli wsłuchiwać się w artyzm dzieła to o uszkodzeniach wzorca szybko się zapomina. Trudno o dyrygenta, który lepiej niż Furtwängler buduje nastrój symfonii, który staje się: wzniosły, bohaterski, szlachetny. Wiedeńscy soliści na płycie- “Symphony No.1 in E- minor, op.68” są doskonałym narzędziem w rękach Furtwänglera- precyzyjni, ale nie chłodni, grają z brzmieniem pełnym słodyczy.
Istnieje sześć kompletnych nagrań IV Symfonii e-moll op.98 Brahmsa autorstwa Wilhelma Furtwänglera. Pierwszym z nich jest występ z grudnia 1943 roku. Później pojawiały się rejestracje z 1948, 1949 i z 1950 roku. Każdy występ ma swoje zalety, choć mają wiele cech tego pierwszego występu z 1943 r.- ekstatyczne piękno, tragiczne, bardzo ludzkie odczytanie utworu. Wydanie „Symphony No.4 in C- minor, op.98„, tzw. „Live” z 1948, wykonane przez zespół Berlin Philharmonic Orchestra (Toshiba-EMI, TOCE-11015) dobitniej niż w innych interpretacjach ukazuje poczucie desperacji, opuszczenia, a przede wszystkim wściekłości. Furtwängler prowadzi orkiestrę niczym aktorów, którzy z porywającą pasją dają spektakl pełen tragedii, sprawiając, że prawie każdy kolejny występ może wydawać się powierzchowny. Furtwängler odrzucił przy tych realizacjach współczesne mu trendy, jak Brahms gdy symfonie komponował. Furtwängler nie kreuje tylko przyjemnych dźwięków, ale raczej „zaprasza” do świata mistycyzmu. Dźwięk jest dobrze zremasterowany w technologii HS-2088 (20-bit, 88.2 kHz).

To wykonanie I Symfonii c-moll op.68 jest mocno konkurencyjne nawet dla najlepszych, jakie może zaoferować obecny katalog płyt niezależnie od wytwórni. „Brahms Sinfonie Nr.1 C-moll” w wykonaniu Berliner Philharmoniker pod dyrekcją Karla Böhma to spektakl o cudownie bogatych detalach, barwne i pełne charakteru. Interpretacja Böhma jest skrupulatna i energiczna, momentami nawet atletyczna. To szlachetne przedstawienie nie powinno się brać pod uwagę, by rzeczywiście wybierać wśród największych wykonań.

 

Camille Saint-Saëns:

Camille Saint-Saëns, był utalentowanym muzykiem- pianistą i organistą, wybitnym pedagogiem, autorytetem w kwestiach sztuki i literatury, pisarzem i poetą, a oprócz tego jednym z najwszechstronniejszych kompozytorów w całej historii muzyki. Tworzył muzykę typową dla twórców francuskich- finezyjną z wyczuciem smaku i gustu, ale i był Saint-Saëns kontynuatorem muzyki niemieckiej- z atencją traktował klasyczne formy: koncert, symfonię, poemat symfoniczny czy sonatę. Pisał z łatwością- na przykład wspaniały II Koncert fortepianowy powstał w zaledwie dwa tygodnie. Zawstydzał inne znakomitości umiejętnością improwizacji na życzenie. Szybciej komponował niż był w stanie to zapisywać. Saint-Saëns potrafił wydobyć z poszczególnych instrumentów ich najlepsze brzmienie. Wirtuozowskie kompozycje na skrzypce z orkiestrą: „Introdukcja i Rondo capriccioso”, „Havanaise” i III Koncert skrzypcowy, dają możliwość skrzypkowi zadziwienie słuchaczy jak i na pokazanie piękna pojedynczego dźwięku.
To absolutna ironia losu, że utworem, który dziś w pierwszej kolejności przywołuje nazwisko Camille’a Saint-Saënsa jest „fantazja zoologiczna” pt. Karnawał zwierząt, utwór, który nigdy nie miał być publikowany ani publicznie wykonany (z wyjątkiem jednej jego części pt. Łabędź). Może być to zasługą częściowo wielu parodii i przeróbek, na których bazuje Karnawał: Żółwie to najsłynniejszy kankan Offenbacha zagrany w zwolnionym tempie, fragment z Cyrulika sewilskiego Gioachina Rossiniego uwieczniony został w Skamielinach, a Walc sylfid Hectora Berlioza nabrał rozmiarów i ostatecznie przybrał formę Słonia. W Danse macabre wszystko zostało wymieszane. Skrzypce solo grają nieczysty interwał kwinty zwany kwintą diabelską, ksylofon wygrywa melodię podobną do chrzęstu kości, a melodia hymnu Dies Irae staje się podstawą do groteskowego tańca śmierci, który wieńczy dźwięk oboju imitujący pianie koguta zwiastujące nadejście dnia. Cała kompozycja zainspirowana jest poematem francuskiego poety symbolistycznego, Henri Cazalisa. Dedykowana pamięci Franza Liszta i napisana specjalnie dla londyńskiego Royal Philharmonic Society na 73. rocznicę założenia towarzystwa III Symfonia „Organowa” jest jednym z kluczowych dzieł symfonicznych późnego romantyzmu. Tym dziwniejsze, że do lat 60. XX w. pozostawała ona prawie nieznaną kompozycją. Czteroczęściowe dzieło prezentuje całą paletę odcieni emocjonalnych, od burzliwego niepokoju pierwszej części poczynając, przez scherzo, pełną anielskiej czystości część wolną, po błyskotliwy finał zwieńczony najbardziej spektakularnym zakończeniem w całej historii muzyki. (*)
Skoro wspomniane zostały utwory: „Carnival of the Animals” i „Danse Macabre„, to może warto krótko omówić dwa atrakcyjne wydania płytowe tych popularnych kompozycji?
„Carnival of the Animals”, w wykonaniu pianistów- Brendę Lucas i Johna Ogdona wraz z The City of Birmingham Symphony Orchestra pod dyr. Louisa Frémaux (XRCD24, JVC- Japan z roku 2008). Nagranie pochodzi z roku 1988.

„Carnival of the Animals” (Karnawał zwierząt) to cykl czternastu miniatur, który w dowcipny sposób przedstawia: lwa (gamy chromatyczne grane przez fortepian imitują ryk lwa), koguty i kury (motyw dziobania grany jest na fortepianach i instrumentach strunowych, co przypomina kurczęta dziobiące ziarno), osły azjatyckie (te szybkie zwierzęta przedstawione są przez obraz wywołany gorączkowo szybkim ruchem w górę i w dół obu fortepianów), żółwie (ich powolne posuwanie się oddają ociężałe dźwięki kontrabasu), słonia (kontrabas i fortepian przedstawiają to zwierzę: fortepian gra melodię przypominającą walca, podczas gdy bas nuci ją niżej), kukułkę (ich głos imituje klarnet), łabędzia i inne ptaki, używając różnych składów instrumentalnych. W ten sposób powstała unikatowa kompozycja programowa w całej literaturze muzycznej, chętnie wykorzystywana w edukacji muzycznej jako narzędzie do nauki rozpoznawania brzmienia różnych instrumentów muzycznych. Kompozytor nie traktował tego zbioru poważnie, więc zabronił wydawania go. Nie zmienił zdania do końca życia, Dopiero w rok po śmierci autora, ostatnia jego wola, zezwalała na upublicznienie całości cyklu. Jedynym wyjątkiem, którego kompozytor „nie musiał się wstydzić”, jest „Le cygne” (Łabędź)- odgrywany przez dwa fortepiany i wiolonczelę. romantyczne solo wiolonczelowe kreuje obraz, płynącego z gracją i powoli, łabędzia, natomiast gra fortepianów budzi skojarzenia z ruchem stóp łabędzia, ukrytych pod wodą. Wersja na wiolonczelę i fortepian była jedyną publikacją tego dzieła za życia Saint-Saënsa. Później powstawały inne- z instrumentami solowymi od fletu po saksofon altowy.
Występ z 1988 roku wykonane przez Louisa Frémaux i zespół The City of Birmingham Symphony Orchestra jest pierwszorzędny w interpretacji i wykonaniu, a w reprodukcji również. Te nagrania z technicznego punktu widzenia są bardzo rozdzielcze, dynamiczne i barwne. Cyfrowy remastering nie wywołał oziębłości barwowej. Muzyka na omawianej płycie jest niezwykle wyraźna i precyzyjna, głównie w wyniku dbałości Frémaux o szczegóły i umiejętność przeniesienia doświadczeń koncertowych tej orkiestry w studyjne wymogi. Soliści- pianiści: Brenda Lucas i John Ogdon, są wyjątkowo utalentowani. Dobrze współbrzmią z akompaniamentem orkiestrowym.
Poemat symfoniczny „Danse Macabre” tak został opisany przez portal internetowy RFM Classic (*): „W Danse macabre wszystko zostało wymieszane. Skrzypce solo grają nieczysty interwał kwinty zwany kwintą diabelską, ksylofon wygrywa melodię podobną do chrzęstu kości, a melodia hymnu Dies Irae staje się podstawą do groteskowego tańca śmierci, który wieńczy dźwięk oboju imitujący pianie koguta zwiastujące nadejście dnia. Cała kompozycja zainspirowana jest poematem francuskiego poety symbolistycznego, Henri Cazalisa.” Pod względem budowy formalnej „Danse macabre” jest rozbudowanym walcem z dwoma tematami w opracowaniu wariacyjnym.

CD „Danse Macabre” (Taniec śmierci. Używana jest także nazwa „Taniec szkieletów”)  o numerze katalogowym 425 021-2, wydane przez Decca Records w 1981 roku, jest kolekcją krótszych utworów orkiestrowych z tytułowym “Danse Macabre” oraz mniej popularnymi: ”Introduction et rondo capriccioso”, “Havanaise”, “Phaéton”, “Le Rouet d’Omphale”, “La jeunesse d’Hercule” i “Marche héroique”. Charles Dutoit prowadzi zespół Royal Philharmonic Orchestra, a w dwóch utworach na skrzypce i orkiestrę: „Havanaise” i „Introduct & Rondo capriccioso” dołącza koreański wirtuoz wiolinista Kyung Wha Chung. Programowe treści utworu są łatwe do odczytania: Czas sięga północy. Rozstrojonym głosem gęśli (solo skrzypcowe) śmierć zaprasza duchy do tańca. Zabawa nabiera rozpędu, dzikiemu tańcu kładzie kres pianie koguta o świcie (rola oboju). W zanikającym muzykowaniu śmierci pojawia się dzień. Interpretacje Dutoita są precyzyjne, ciepłe i detaliczne. Dutoit i Kyung Wha Chung dają takie spektakle, które zasługują wyłącznie na najlepsze rekomendacje. Koreański skrzypek gra poetycko i mocno mieszając te style w zachwycający sposób, a Dutoit mu w tym nie przeszkadza. Pomysłowo są te ekscytujące poematy symfoniczne potraktowane przez wykonawców. Nieco podobne do poematów symfonicznych Dvoráka, ale mniej ponure i bardziej żartobliwe. W materiale zebranym na płycie Dutoit jest w swoim żywiole- daje nam lekcje kontrapunktu, dynamiki, aranżacji, harmonii i wielu innych dziedzin, które należy sobie przyswoić.

 

Edvard Grieg:

Edvard Grieg był twórcą norweskiej narodowej szkoły muzycznej, inspirował się literaturą- sagami, legendami, nordycką balladą, poezją ludową oraz muzycznym folklorem skandynawskim. Jego kompozycje cechuje liryzm i fantazyjna nastrojowość. Z kolei miniatury fortepianowe, o ogromnej inwencji melodycznej, bliższe są impresjonizmowi. Pieśni odznaczają się idealną zgodnością tekstu i melodii. Tak pokrótce można zdefiniować twórczość skandynawskiego kompozytora epoki romantycznej. Najpopularniejszym utworem Griega na pewno jest Koncert fortepianowy a-moll op. 16. Koncert, napisany przez 24-letniego kompozytora, stylem jest bliższy Schumannowi niż jakikolwiek inny koncert innego kompozytora. Grieg słyszał utwór Schumanna grany przez Clarę Schumann w Lipsku w 1858 roku i był pod dużym wrażeniem stylu Schumanna. Kompozycje Griega wykazują duże jego zainteresowanie norweską muzyką ludową, co można zauważyć również w ostatniej części koncertu, w której słyszy się podobieństwa do Hallingu (norweskiego tańca ludowego) i imitacji skrzypiec Hardangera (norweskiego skrzypka ludowego). Grieg dokonał rewizji utworu kilkukrotnie, najczęściej jedynie subtelnych. Ostateczna wersja koncertu powstała zaledwie kilka tygodni przed śmiercią Griega i to właśnie ta wersja zyskała popularność na całym świecie. Grieg pracował również nad transkrypcją koncertu na dwa fortepiany, którą ukończył Károly Thern. Prawykonanie koncertu odbyło się 3 kwietnia 1869 w Kopenhadze, był też pierwszym koncertem fortepianowym, który doczekał się nagrania- rejestracji 6-minutowego fragmentu dokonał w lipcu 1909 Wilhelm Backhausi. Od tego momentu to jeden z ulubionych utworów na fortepian z orkiestrą, wykonywany chętnie przez wielu i nagrywany również. Jako reprezentację najlepszych wykonań wybiorę dwa- Sviatoslava Richtera i Radu Lupu.
Koncert a-moll z płyty „Grieg: Piano Concerto, Schumann: Piano Concerto, Papillons„, w wyk. Sviatoslava Richtera (piano) i Monte Carlo National Opera Orchestra, pod dyr. Lovro von Matačić’a to studyjne nagranie z 1974 roku, zrealizowane w Palais Garnier w Monte Carlo.

Niewiele jest nagrań Richtera studyjnych, ale kiedy ten wielki pianista bywał namówionym do realizacji studyjnych to zawsze z tego wynikały nagrania wyjątkowej jakości. I w przypadku płyty wydanej przez EMI w ramach serii „Great Recordings of the Century” jest podobnie. Richter prezentuje w nagraniu wszystko to czego można sobie życzyć, choć najczęściej jego interpretacje są bardzo mocno nacechowane jego indywidualnym ciężkim tonem. Lovro von Matačić, impulsywny i nieobliczalny z reguły artysta, gdy pozostawiony własnemu spojrzeniu na prawdopodobne zamiary kompozytora, czasami pozwala sobie na przyśpieszone tempa, głośniejsze, a romantyzm odnajduje jedynie w lirycznych melodiach. W przypadku Koncertu A-moll jest inaczej- Richter gra ciepło, z prawdziwą czułością i uczuciem, łagodnym tonem z elastyczną grą rubato. Richter rzuca indywidualne światło dopiero w solowej części koncertu. Inspirowane folkiem melodie pianista odmalowuje wyraźnie. Wkład von Matačicia zasługuje na pochwalę- słychać mocne linie basu i silne wsparcie ze strony instrumentów strunowych.
Koncerty fortepianowe Griega i Schumanna są często łączone w ramach jednej płyty CD, z uwagi na pasujący do siebie styl i fakt, że wielu znawców zarzucało autorowi wzorowanie się na Koncercie fortepianowym a-moll op.54 Schumanna (vide: „rozdział piętnasty, część 1”) . Nawet Alfred Einstein mawiał: „odpowiednik koncertu Schumanna”. Taki zestaw jest na płycie Richtera wyżej omówionej, ale też na albumie „Grieg & Schumann, Piano Concertos” w wykonaniu pianisty Radu Lupu i London Symphony Orchestra pod dyr. André Previna.

W porównaniu z nagraniem Sviatoslava Richtera występ Radu Lupu jest klasycznie prosty, ale bez nawet odrobiny prostactwa. Previn okazuje się bardziej współpracownikiem niż zwykłym akompaniatorem. W powolnej części Koncertu Griega płyty wydanej przez Decca Records dyrygent i orkiestra współgra z solistą, by wytworzyć magię najwyższej próby. W wersji EMI, Richter zapewnia więcej dramatyzmu, właśnie szczególnie w Adagio, a nieco więcej radości w szybkich częściach.
Decca sprzedaje lepiej nagrany dźwięk- bogaty i pełny oraz bardziej przejrzysty i szczegółowy.

 

*) cytat pochodzi z: 


Powrót do części pierwszej tego artykułu >>
Przejdź do części trzeciej tego artykułu >> 

Kolejne rozdziały:

                                                  

 

Dodaj komentarz