Rekomendowane wydawnictwa płytowe szeroko rozumianej klasyki
(rozdział trzydziesty trzeci)

 

Tchnąc nowe życie w symfonię, sonatę i koncert, Siergiej Prokofiew [1] okazał się jednym z naprawdę oryginalnych głosów muzycznych XX wieku. Łącząc świat przedrewolucyjnej Rosji i stalinowskiego Związku Radzieckiego, Prokofiew odniósł sukces na całym świecie jako kompozytor i pianista. Podobnie jak w przypadku większości innych kompozytorów z czasów radzieckich, jego twórcze życie i muzyka ucierpiały pod przymusem oficjalnych restrykcji partyjnych. Mimo to Prokofiew do końca swojej kariery tworzył muzykę charakteryzującą się wyjątkową jakością, pomysłowością i zapałem.

Jego matka nauczyła go gry na fortepianie, zaczął komponować w wieku około pięciu lat. W końcu wziął lekcje gry na fortepianie, teorii i kompozycji u Reyngol’d Gliere, a w wieku 13 lat zapisał się do Konserwatorium w Sankt Petersburgu. Uczył się teorii u Ljadowa, orkiestracji u Rimskiego-Korsakowa i zaprzyjaźnił się na całe życie z Nicolai’em Myaskovsky’m. Po ukończeniu studiów zaczął występować w Sankt Petersburgu i Moskwie, a następnie w Europie Zachodniej, cały czas pisząc coraz więcej muzyki. Najwcześniejsza twórczość Prokofiewa wynikała więc zarówno z jego wspaniałej techniki pianistycznej, jak i dzieł, które napisał, aby ją wykorzystać. Na rosyjską scenę muzyczną wkroczył z takimi dziełami jak „Sarcasms”, Op. 17 (1912-1914) oraz „Visions fugitives”, Op. 22 (1915-1917) i kilka jego pierwszych sonat fortepianowych. Pisał także dzieła orkiestrowe, koncerty i opery oraz spotykał się z Diagilewem w sprawie produkcji baletów.

Lata bezpośrednio po rewolucji spędził w USA, gdzie Prokofiew próbował pójść za przykładem Rachmaninowa i utorować sobie drogę jako pianista i kompozytor. Jego zamówienie na „Love for Three Oranges” pochodzi z Chicago Opera z 1919 roku, ale ogólnie Prokofiew był rozczarowany swoim przyjęciem w Ameryce, więc wrócił do Europy w 1922 roku. W 1923 roku ożenił się z piosenkarką Liną Llubera i para przeniosła się do Paryża. Nadal komponował na zamówienie, spotykając się z mieszanymi sukcesami zarówno u krytyków, jak i publiczności. Utrzymywał kontakt ze Związkiem Radzieckim, koncertował tam nawet w 1927 roku. „Miłość do trzech pomarańczy” (Love for Three Oranges) była tam częścią repertuaru operowego, a rząd zamówił u niego muzykę do filmu „Lieutenant Kijé” i innych utworów. W 1936 roku wraz z żoną i dwoma synami postanowił wrócić do Związku Radzieckiego. Większość jego kompozycji tuż po powrocie, w tym wiele dla dzieci, powstało z myślą o poddaniu się politycznej atmosferze. Dzieło baletowe „Romeo i Julia” z 1936 roku, odniosło międzynarodowy sukces. Podjął próbę wykonania innej opery w 1939 roku, „Semyon Kotko”, ale spotkała się z wrogością ze strony ideologów kultury. Podczas II wojny światowej Prokofiew i inni artyści zostali ewakuowani z Moskwy. Przebywał w różnych miejscach ZSRR i tworzył muzykę propagandową, ale także sonaty skrzypcowe, swoje „Sonaty wojenne” na fortepian, II Kwartet smyczkowy, operę „Wojna i pokój”, balet „Kopciuszek”. W 1948 r. uchwałą krytykującą prawie wszystkich kompozytorów radzieckich zakazano wykonywania niektórych utworów Prokofiewa. Jego zdrowie się pogorszyło i stał się bardziej zagubiony. Ostatnie dzieła kompozytora skierowane były w dużej mierze na produkcję utworów „patriotycznych” i „narodowych”, których uosobieniem była kantata „Flourish, Mighty Homeland” (1947), a mimo to Prokofiew nadal tworzył wartościowe, choć mniej znane dzieła, jak niedoceniany balet- „The Stone Flower” (1943). Dość gorzkim zbiegiem okoliczności Prokofiew zmarł 5 marca 1953 r., tego samego dnia co Józef Stalin.
Ten rys biograficzny we wstępie sugeruje, że w tym rozdziale omówione zostaną wyłącznie płyty z dziełami Prokofiewa, oto one:

 

Sergiej Prokofiew popularność zawdzięcza przede wszystkim Symfonii pierwszej- tzw. Klasycznej, bajce symfonicznej „Piotruś i wilk”, III Koncertowi Fortepianowemu C-dur, baletom „Romeo i Julia” oraz „Kopciuszek”, suicie „Porucznik Kijé” oraz muzyce do filmów Siergieja Eisensteina:

  • Album „Prokofiev Pierre Et Le Loup, Saint-Saëns Le Carnaval Des Animaux, Poulenc Histoire De Babar”, w wykonaniu Petera Ustinova, Claude’a Piéplu, Igora Markevitcha, Louisa Frémaux’a, Georges’a Pretre, została wydana przez EMI Studio DRM (nr kat.- CDM 7 63157 2) w 1990 roku. Nagrania zrealizowano w Paryżu, w Salle Wagram, w latach 1965-1975.

Na płycie są zgromadzone w doskonałych wykonaniach trzy opowieści muzyczne dla dzieci i dorosłych: „Piotruś i wilk”, „Karnawał zwierząt” i „Historia Babara, małego słonia” (L’Histoire de Babar, le petit éléphant). „Пе́тя и волк” („Peter & the Wolf”, „Piotruś i wilk”)  na narratora i orkiestrę został skomponowany w 1936 roku i uznawany jest za jedno z najsłynniejszych dzieł Prokofiewa. To opowieść z tekstem samego kompozytora- Siergieja Prokofiewa, skomponowana w cztery dni. Każdą z postaci symbolizuje w utworze inny instrument: Ptaszka – flet, Kaczuszkę – obój, Kota – klarnet, Wilka – rogi, Piotrusia – kwartet smyczkowy, Myśliwych – talerze i duży bęben. Sekcja otwierająca przedstawia każdą postać; środkowa część zawiera rozwinięcie: pojawienie się wilka, kaczkę połykaną żywcem przez wilka i jego schwytanie przez bohatera tej opowieści, Piotra. Ostatnia scena łączy wszystkie postacie w triumfalnym odprowadzeniu Wilka do ogrodu zoologicznego. Ten, wydawałoby się błahy utwór stał się bodaj najpopularniejszym reprezentantem twórczości Prokofiewa i króluje do dziś na estradach, kształcąc wcześniejsze, dzisiejsze i przyszłe (zapewne) pokolenia melomanów. „Carnival of the Animals” (Karnawał zwierząt) Saint-Saëns’a [2] to cykl czternastu miniatur, który w dowcipny sposób przedstawia: lwa (gamy chromatyczne grane przez fortepian imitują ryk lwa), koguty i kury (motyw dziobania grany jest na fortepianach i instrumentach strunowych, co przypomina kurczęta dziobiące ziarno), osły azjatyckie (te szybkie zwierzęta przedstawione są przez obraz wywołany gorączkowo szybkim ruchem w górę i w dół obu fortepianów), żółwie (ich powolne posuwanie się oddają ociężałe dźwięki kontrabasu), słonia (kontrabas i fortepian przedstawiają to zwierzę: fortepian gra melodię przypominającą walca, podczas gdy bas nuci ją niżej), kukułkę (ich głos imituje klarnet), łabędzia i inne ptaki, używając różnych składów instrumentalnych. W ten sposób powstała unikatowa kompozycja programowa w całej literaturze muzycznej, chętnie wykorzystywana w edukacji muzycznej jako narzędzie do nauki rozpoznawania brzmienia różnych instrumentów muzycznych. Kompozytor nie traktował tego zbioru poważnie… „L’Histoire de Babar, le petit éléphant” (Historia Babara, małego słonia), to kompozycja na narratora i fortepian Francisa Poulenca. Latem 1940 roku Poulenc przebywał u kuzynów w Brive-la-Gaillarde. Dzieci w tym domu, znudzone jego grą na pianinie, położyły na fortepianie książkę „Histoire de Babar” autorstwa Jeana de Brunhoffa i poprosiły go, aby „zagrał” tę historię. Poulenc w odpowiedzi swobodnie improwizował wokół sytuacji narracyjnych z książki. W następnych latach często wspominał ten incydent. „L’Histoire de Babar” narodził się z tych wspomnień i… Stała się jedną z najpopularniejszych kompozycji Francisa Poulenca.
Nagranie z 1975 roku pozwala śledzić małego Pierre’a w jego przygodach z narratorem Claude’m Pieplu. Znakomity francuski aktor posługując się różnorodnością tonów, dowcipnie, używając wyrażeń werbalnych, był w stanie tchnąć w tę ładną opowieść życie, choć bajkowe. Zespół Orchestre de Paris pod batutą Igora Markevitcha integruje doskonale każdą przedstawianą postać z każdym dedykowanym instrumentem.
Nagrany w 1988 roku Carnival of the Animalsprzez Louisa Frémaux i zespół jest w interpretacji, wykonaniu oraz reprodukcji jednym z najlepszych spektakli zapisanych na płytach LP i CD. Muzyka przedstawiana przez  The City of Birmingham Symphony Orchestra jest niezwykle wyraźna i precyzyjna, a soliści- niezwykle utalentowani pianiści: Brenda Lucas i John Ogdon, dobrze współbrzmią z akompaniamentem orkiestrowym.
Aby dziecięcy bajkowy świat dopełnić odpowiednim spektaklem płytę kończy historia Babar’a do muzyki Poulenca. W tym przypadku narratorem jest znakomity Peter Ustinov. Jego opowieści ilustruje prosty akompaniament muzyczny Orchestre de la Société des Concerts du Conservatoire, jednak trzeba przyznać, że dyrygujący Georges Pretre ożywia przedstawienie dzięki zabawnej i „blaszanej” orkiestrze, która może przypominać tę grającą muzyką cyrkową.

 

  • Płyta „Suites 1, 2 and 3 from ‘Romeo and Juliet’”, w wykonaniu Royal Scottish National Orchestra pod dyr. Neeme Järvi, wydany przez Chandos w 1991 roku. Ścieżki dźwiękowe zostały nagrane w latach 80. w RSNO Centre, Henry Wood Hall w Glasgow.


Każda suita została pierwotnie wydana jako uzupełnienie do jednej z symfonii, ta kompilacja zbiera w jednym albumie płytowym trzy suity do baletu „Romea i Julii”. Cały balet został wystawiony po raz pierwszy w Brnie w 1938 roku, a klasyczna wersja Lavrosky’ego została po raz pierwszy wystawiona w 1940 roku w Leningradzie. Przed tym pierwszym przedstawieniem Prokofiew opracował pierwszą Suitę dla wykonania koncertowego. Suita nr 2 powstała w 1947 roku. Suita nr 3 powstała rok wcześniej (nie jest jasne, dlaczego są ponumerowane odwrotnie). Można sądzić, że we wszystkich trzech suitach Prokofiew był bardziej zainteresowany tworzeniem sekwencji, które miałyby sens muzyczny. Ci, którzy znają i kochają balet, ale i dla tych, którzy poznają dopiero muzykę Prokofiewa, oczarują wszystkie trzy suity. Neeme Järvi i Scottish National Orchestra prezentują wysoki poziom wykonawczy. Spektakl jest bogaty i liryczny, ale bez nacisku na rytmiczną wyrazistość w żywszych momentach. W podejściu Jarviego jest coś bardzo słodkiego i delikatnego. Nie ma dramatów, nie ma ważkich kulminacji, nie ma wysokich wzlotów… Muzyka po prostu płynie.

 

  • Płyta „Prokofiev: Violin Concertos Nos. 1 & 2 / Violin Sonata No. 2” w wykonaniu Davida Oistrakh i dwu orkiestr: Philharmonia Orchestra pod dyr. Alceo Galliery oraz London Symphony Orchestra pod dyr. Lovro von Matačića (w Sonacie skrzypkowi towarzyszy pianista Vladimir Yampolsky), wydana została przez EMI w 2004 roku. Nagrania zrealizowane w londyńskim Studio No.1 Abbey Road i Salle Colonaille (w Brukseli) pochodzą z lat: 1954, 1955 i 1958.


Ten album jest jednym z tych tytułów, zawierających oryginalne dobrze znane interpretacje, a często kultowe, które trzeba mieć na półce z płytami. Jeden z największych skrzypków XX wieku- Dawid Ojstrach był bliskim przyjacielem Siergieja Prokofiewa. Kompozytor namówił go do zagrania utworu na flet jako Sonaty skrzypcowej nr 2. Ten utwór został włączony, obok dwóch koncertów skrzypcowych Prokofiewa: nr 1 z 1917 roku i nr 2 skomponowany w 1935 roku.
Leonard James, krytyk AllMusic, tymi słowy opisał płytę: Chociaż prawdą jest, że skrzypek Dawid Ojstrach dokonał wcześniejszych nagrań Koncertów skrzypcowych Prokofiewa w ZSRR, dla większości ludzi Zachodu nagrania utworów z lat 50. wykonane przez Ojstracha w Londynie były pierwszym wprowadzeniem do Koncertów Prokofiewa w tym wykonaniu. I cóż to za wstęp: chociaż przed Ojstrachem były znakomite nagrania Koncertów – od razu myślimy o znakomitych nagraniach Heifetz / Barbirolli – te nagrania są zdecydowanie najbardziej uduchowione, najbardziej liryczne, najbardziej serdeczne, i z pewnością najbardziej przekonujące nagrania dzieł, jakie kiedykolwiek zarejestrowano. A pół wieku później Koncerty Prokofiewa w wykonaniu Ojstracha są nadal najbardziej przekonującymi nagraniami, jakie kiedykolwiek powstały. Silny, śpiewny ton Ojstracha, jego niezrównana wirtuozeria, jego dogłębne zrozumienie muzyki i jego zdolność do nadania każdej nucie pełnego znaczenia, nie zostały jeszcze przekroczone pomimo dziesięcioleci wspaniałych występów. Połączenie Koncertów Ojstracha z cudownie ekspansywnym i dokładnie skoncentrowanym nagraniem Sonaty Skrzypcowej nr 2 Prokofiewa z 1956 roku tylko czyni to wznowienie bardziej atrakcyjnym. A zremasterowany dźwięk mono i stereo EMI jest prawie tak bogaty, ciepły i czysty, jak najlepsze nagrania z ostatniego półwiecza.”
Wielu znakomitych skrzypków nagrało po Oistrakhu koncerty skrzypcowe Prokofiewa: Vengerov, Repin, Shaham, Cho Liang Lin. Mimo że świeższe produkcje są bardzo polecane, to jednak nagranie Oistrakha, na pewno powinno się mieć stale „pod ręką”. W przeciwieństwie do wielu archiwalnych nagrań, które brzmią przestarzale i manierycznie, nagrania Oistrakha jest wciąż są aktualne i prawdopodobnie będą żyć z fanami jeszcze bardzo długo. Jakość dźwięku rzeczywiście jest bardzo dobra, a to że jakość artystyczna jest wyjątkowo wysoka tylko powoduje to, że płyta staje się dla kolekcjonera koniecznością.

 

Siergiej Prokofiew [3] jako kompozytor był tak wszechstronny, że publiczność nigdy do końca nie wiedziała, czego się po nim spodziewać. Strategia może nie być udana, ale dzięki swojej pierwszej symfonii wszystko ułożyło się dobrze. Kiedyś [kompozytor] opisał, co chciał osiągnąć: „Gdyby Haydn żył w tej epoce, zachowałby swój własny styl, pochłaniając rzeczy z tego, co nowe w muzyce. Taką symfonię chciałem napisać…”

  • Prokofiev: Symphonies Nos. 1-3”, nagrana przez Bergen Philharmonic Orchestra pod batutą Andrew Littona, została wydana przez Bis w październiku 2020 roku. Nagrania zrealizowane w Grieg Hall w Bergen (Norwegia)


Symfonia „Klasyczna” jest prawdziwym klasykiem od czasu jej pierwszego wykonania w 1918 roku i jest jednym z nielicznych naprawdę dowcipnych utworów w repertuarze orkiestrowym XX wieku. Kilka miesięcy po występie Prokofiew wyjechał z Rosji do USA, gdzie przebywał przez kilka lat przed osiedleniem się w Paryżu w 1923 roku. To tutaj skomponował II Symfonię, teraz mając na celu jak najbardziej aktualne trendy w sztuce. Pierwsza publiczność w 1925 roku była jednak bardziej oszołomiona niż entuzjastyczna, a sam Prokofiew zaczął mieć wątpliwości, zastanawiając się, czy w tej symfonii „z żelaza i stali” nie przesadził z szorstkim kontrapunktem i gęstością faktury. Teraz wrócił do projektu, nad którym pracował od kilku lat – opery „Огненный ангел”  (The Fiery Angel). W 1928 roku, gdy zaczął myśleć, że żadna opera tego nie zrobi, Prokofiew zdecydował się na ponowne wykorzystanie muzyki (stwierdzając, że „materiał niespodziewanie wpakował się w czteroczęściową symfonię”) w trzeciej symfonii, charakteryzującej się przytłaczającym poczuciem niepokoju i napięcia. Omawiana płyta jest czwartą i ostatnią z cyklu symfonicznego, który zdobył uznanie krytyków Orkiestry Filharmonicznej w Bergen i Andrew Littona na całym świecie.

David Hurwitz  z  Classics Today tak zrecenzował nagranie: „Ten krążek to niezły interes – 86 minut pierwszorzędnego Prokofiewa dzięki uprzejmości BIS, Andrew Littona i Bergen Philharmonic. Symfonia „Klasyczna” otrzymuje spektakl, w którym nic – a mam na myśli NIC – nie jest brane za pewnik. Litton nabiera spokojnego tempa w części otwierającej, dając wystarczająco dużo czasu na zarejestrowanie każdego rozkosznego szczegółu instrumentalnego. Całość brzmi jak muzyka kameralna w wielkim wydaniu. Na tym etapie jego kariery dyrygentura Littona stała się bardziej odmienna, czasami aż do manieryzmu. Najwyraźniej słychać to podejście w Gavotte, ale nigdy (w tym przypadku) aż do przesady – a finał jest prawdopodobnie najbardziej ostrą i charakterystyczną wersją obecnie dostępną. Jeśli myślisz, że znasz tę muzykę zimną, pomyśl jeszcze raz. Musisz to usłyszeć. Symfonie Druga i Trzecia należą do „srogiej” fazy Prokofiewa, ale myślę, że są o wiele lepsze, niż sugeruje ich reputacja. Przynajmniej w tych wykonaniach Litton odkrywa świat kolorów i niuansów, nie wspominając o bogactwie melodii, czasami ukrytej pod twardą powierzchnią muzyki. Na przykład końcowy ruch wariacyjny Drugiej Symfonii zawiera całą populację urzekających winiet, a każda z nich ożywiona. Podobnie, Litton i muzycy z Bergen pięknie odkładają gęste tekstury w zewnętrznych częściach Trzeciej Symfonii, jednocześnie pozostawiając muzyce dużo miejsca na szokowanie. W szczególności ta praca miała wielkie szczęście na płytach w erze cyfrowej, z doskonałymi wersjami Järviego, Chailly, a przede wszystkim Muti’ego; ale ten nowicjusz z pewnością należy do ich firmy. Podsumowując, te nagrania, zaprojektowane z ciepłem, wyrazistością i mocą, plasują się wśród najlepszych; a posiadanie wszystkich trzech symfonii na jednym dysku sprawia, że to wydawnictwo również jest okazyjne – nawet za pełną cenę”.

 

  • Prokofiev: Symphonies 4, 7”, wydany przez wydawnictwo Bis w 2016 roku, zrealizowany został w norweskim Grieghallen (The Grieg Hall) w styczniu 2014 i maju 2015.

W notatce od wydawcy [4] można przeczytać: Nie ma niczego niezwykłego w powrocie kompozytora do ważnego utworu w celu dokonania poprawek, ale wśród takich utworów IV Symfonia Siergieja Prokofiewa jest przypadkiem wyjątkowym, ponieważ istnieje w dwóch tak różnych wersjach, że kompozytor uznał je za całkiem odrębne utwory i nadał każdemu z nich własny numer opusowy. Skomponowana w latach 1929–30 pierwsza wersja op. 47 spotkała się z letnim odzewem na swoich bostońskich i europejskich premierach, a także na przedstawieniach przed sowiecką publicznością po ostatnim powrocie Prokofiewa do Rosji w 1936 roku. W 1947 roku Prokofiew zdecydował się powrócić do symfonii, dokonując nie tyle rewizji, co kompletnej przeróbki. oryginalnego materiału. Różnic między wersjami jest zbyt wiele, by je szczegółowo opisać, ale najważniejsze jest to, że wersja z 1947 r., biorąc pod uwagę numer opusu 112, jest partyturą znacznie większą i ambitniejszą. Jakieś cztery lata później Prokofiew rozpoczął pracę nad swoim ostatnim wielkim dziełem, VII Symfonią cis-moll. Kompozytor zapowiedział, że dąży do prostoty i pisze „symfonię dla dziec”’, na co prawdopodobnie wpłynął fakt, że w 1948 roku został oskarżony przez władze sowieckie o „formalizm”. W każdym razie w pracy nie ma niczego dziecinnego, ani prostego. Po pierwszym wykonaniu Prokofiew dał się przekonać do zmiany zakończenia, dodając bardziej optymistyczną dwudziestotaktową alternatywę do oryginalnej kody. Oba zakończenia są zawarte w obecnym nagraniu, co daje słuchaczom możliwość oceny bardzo różnych efektów, jakie wywołują. Płyta jest trzecią odsłoną cyklu Prokofiewa autorstwa Andrew Littona i Orkiestry Filharmonicznej w Bergen, a poprzednie płyty zyskały ciepłe uznanie, na przykład magazynu Fanfare („Jedno z najlepszych wykonań Piątej, jakie kiedykolwiek słyszałem…”) oraz niemieckiej strony internetowej Klassik-Heute, która wybrała nagranie VI Symfonii jako jedno z polecanych przez siebie wydawnictw.
Krytycy płytę „Prokofiev: Symphonies 4, 7” w wykonaniu Bergen Philharmonic Orchestra pod batutą Andrew Littona oceniali dobrze:
– David Hurwitz z Classics Today pisał: „To idealna płyta. Symfonie Prokofiewa Andrew Littona były do tej pory niekonsekwentne, począwszy od znakomitej szóstej do szemrzącej piątej. Tutaj absolutnie wszystko idzie dobrze. Zrewidowana, powiększona wersja IV Symfonii może brzmieć jako rozdęta i zbyt długa jak na swój materiał. W przeciwieństwie do tego, ten spektakl jest pełen pasji, koloru i motywacji. Zwłaszcza w zewnętrznych częściach nigdy byś nie wiedział, że istnieje szczuplejsza, wredna pierwsza wersja i żadna pochwała nie może być lepsza. Siódma zawsze była, przynajmniej dla mnie, lepszą pracą, niż na to pozwala wielu komentatorów. Zawiera na przykład jedną z najlepszych lirycznych melodii Prokofiewa w jej pierwszej części i finale. Scherzo przypominające walca jest całkowicie zachwycające, powolna trzecia część wzrusza. Prokofiew często oddaje się celowej prostocie, a Litton wierzy mu na słowo, ani na chwilę nie popadając w sztuczność czy sztuczność. Finał, który słyszymy dwukrotnie w całości, raz z każdym zakończeniem, jest szczególnie świeży i porywający. Cała orkiestra Bergen Philharmonic gra wspaniale, a dźwięk SACD jest najnowocześniejszy. Wspaniałe wydanie”.
– Krytyk MusicWeb: „Obie te symfonie bardzo dobrze wypadają w rękach Andrew Littona, a jego koncepcja partytur jest poparta wspaniałą grą Filharmonii z Bergen. Nagrany dźwięk jest rzeczywiście bardzo dobry. Nie wiem, czy Litton zamierza dać nam pełny cykl symfonii, mam taką nadzieję, ale każdy, kto śledził tę serię, może z pewnością zainwestować w tę najnowszą odsłonę
– MusicWeb International: „…Dwie świetne relacje z symfoniami Prokofiewa w doskonałym brzmieniu

 

  • Prokofiev: Symphony No.5” w wykonaniu Bergen Philharmonic Orchestra pod dyr. Andrew Littona ukazał się po wydaniu płyty zawierającej Symfonię nr 6- w marcu 2015 roku.

Według informacji wydawcy [5]: Po wysoko cenionym nagraniu VI Symfonii Siergieja Prokofiewa, Bergen Philharmonic Orchestra i Andrew Litton przedstawiają tutaj swoje podejście do V Symfonii b-moll kompozytora. Napisana w 1944 roku, w czasie, gdy zwycięstwo Związku Radzieckiego nad wycofującymi się Niemcami miało nastąpić już za kilka miesięcy, symfonia miała być dziełem patriotycznym, bohaterskim i ostatecznie optymistycznym, kompozytor opisał później swoje cele następująco- jako „dzieło wychwalające ducha ludzkiego”. Historia muzyki oferuje w wielu przypadkach takie pozamuzyczne treści, które zaowocowały pustą retoryką i hałaśliwym banałem. Ale w swojej Piątej Symfonii Prokofiew osiągnął coś, do czego od dawna dążył- wielkie dzieło o szerokim zasięgu, które jednocześnie spełniało najbardziej wymagające oczekiwania co do formy i konstrukcji. Bezpośrednim sukcesem w Rosji były wkrótce występy za granicą, w wyniku czego Prokofiew dołączył do grona wielkich symfoników XX wieku, wcześniej znany głównie z muzyki fortepianowej i scenicznej. Końcowe dzieło na tej płycie- „The Scythian Suite”, można w pewnym stopniu uznać za należące do tej drugiej kategorii. Powstał w 1915 roku jako „Ala and Lolli”, partytura baletowa do Baletów rosyjskich Diagilewa, oparta na streszczeniu osadzonym wśród Scytów, starożytnego ludu stepów południowej Rosji. W czasie, gdy Prokofiew skomponował partyturę, tak naprawdę niewiele wiedziano o tym narodzie, a w przedrewolucyjnej Rosji „scytyjski” stał się synonimem prymitywnej dzikości. Muzyka Prokofiewa, z jej dzikimi dysonansami i zachwytem czystym hałasem, w pełni spełniła wszelkie odpowiadające jej oczekiwania, ale gdy Diagilew usłyszał ją w wersji fortepianowej, był mniej entuzjastyczny i plany związane z baletem zostały odwołane. Prokofiew nigdy nie był jednak przygotowany na marnowanie dobrej muzyki i z partytury baletowej wydobył kolorową czteroczęściową Suitę scytyjską do wykonania koncertowego. Recenzenci o tej płycie pisali:
– The Guardian: „Prokofiew oświadczył, że jego V Symfonia będzie śpiewać o ludzkości wolnej i szczęśliwej. Biorąc pod uwagę, że jest to radziecki utwór skomponowany w 1944 roku, większość dyrygentów szuka pod powierzchnią niepokoju lub sarkazmu, ale Andrew Litton bierze sobie do serca sugestie kompozytora i podaje nam prostą, przewiewną Piątkę Prokofiewa. Pod wieloma względami jest to typowy Litton: zdrowy i nieograniczony, często to dobra zabawa i odświeżający repertuar, który jest zwykle pełen insynuacji. Orkiestra z Bergen ma duży rozmach i fajną barwę…”
– Magazyn Gramophone: „Litton zwykle nie jest dyrygentem skłonnym do skrajności interpretacyjnych i… niewiele jest do krytykowania, a wiele do podziwiania… kruche dęte orkiestry Bergen i stosunkowo pozbawione piasku brzmienie może rozczarować tych, którzy uważają, że w tej muzyce ciemniejszy, grubszy rodzaj dźwięku jest de rigueur [poważny], ale ty usłyszysz zwykle ukryte linie fortepianu i dobrze zdefiniowaną perkusję
– MusicWeb International: „…to jedno z najlepszych wykonań Piątej, jakie pamiętam, słysząc… znakomitą i idiomatyczną grę Littona i jego orkiestry z Bergen… Mam nadzieję, że Andrew Litton będzie nadal nagrywał Prokofiewa w Bergen.”

 

  • Prokofiev: Symphony No. 6”, wydany przez Bis w 2013 roku, zawiera dodatkowe utwory: Lieutenant Kijé, Suite symphonique, Op.60 oraz The Love for Three Oranges, Symphonic Suite, Op.33b.

Zgodnie z opisem wydawcy [6]: W czasie premiery w styczniu 1945 r. optymistyczna i heroiczna V Symfonia Siergieja Prokofiewa wydawała się zwiastować zwycięski koniec drugiej wojny światowej. W przeciwieństwie do niej, VI Symfonia, którą po raz pierwszy kompozytor wykonał w 1947 roku, jest jednym z jego najgłębszych i najbardziej osobistych dzieł. Chociaż publiczność przyjęła ją z entuzjazmem, władze radzieckie krytycznie odniosły się do tej pracy, a w 1948 r. rezolucja partii określiła ją jako „nienormalną” i „odpychającą”. W rzeczywistości pierwsze pomysły na symfonię poprzedzały te z V i pochodzą z okresu, gdy kwestia wojny była jeszcze niepewna. Na początku 1945 roku kompozytor doznał upadku, po którym nigdy nie doszedł do siebie całkowicie i co zmusiło go do życia kaleki z niemal ciągłymi bólami głowy. Odnośnie pracy sam Prokofiew stwierdził: „Teraz cieszymy się z naszego wielkiego zwycięstwa, ale każdy z nas ma rany, których nie można wyleczyć”. Ta nawiedzona symfonia jest tutaj połączona z dwoma utworami, które ilustrują zupełnie inną stronę kompozytora, jego dar tworzenia żywych muzycznych obrazów, które mogą podsumować scenę w kilku śmiałych pociągnięciach. Są to zawsze popularne suity z tragikomicznej opery „Miłość do trzech pomarańczy” z 1921 roku oraz ścieżki dźwiękowej do porucznika Kijé, lekkiej satyry z 1934 roku. Oryginalna ścieżka dźwiękowa zawierała dwie piosenki, które tworzą część druga i czwarta suity koncertowej. Często wykonywane w wersji na saksofon solo i orkiestrę, można je usłyszeć na tym nagraniu w oryginalnej formie wokalnej, w wykonaniu ukraińskiego barytonu Andreia Bondarenko. Dzięki uznanym wcześniejszym nagraniom muzyki Prokofiewa, a także Strawińskiego i Rachmaninowa, Andrew Litton i jego Orkiestra Filharmoniczna w Bergen stanowią sprawdzony zespół w tym repertuarze i po raz kolejny w pełni wykorzystują ogromną paletę kolorów i nastrojów. dostarczone przez te trzy wyniki.
Krytycy wyrokowali:
– Music Web International: „BIS ma tu zwycięzcę. Żadna płyta Prokofiewa nie ma lepszej jakości dźwięku niż ta, a przy najwyższej jakości wykonania zakup nie jest trudną decyzją.”
– ClassicsToday: „Szósta symfonia Prokofiewa wydaje się być trudna do wykonania, a Andrew Litton i jego zespół to robią dobrze. Pierwsza część, która tak często osiada w punkcie kulminacyjnym, tutaj nieubłaganie prowadzi do gwałtownej, ale jednocześnie teksturalnie przezroczystej apoteozy. Większość wersji długiego środkowego Largo (jest dłuższa niż pierwsza część) traci ważność na długo przed końcem. Tu tego nie ma; jest wprawnie prowadzony i dobrze skontrastowany, a słodko-gorzki liryzm jest bardzo efektywnie prezentowany. Finał pozostaje pod wysokim napięciem prosto przez elegijną kodę; a ostatnie takty są odpowiednio wybuchowe. Podobnie spektakl suity z ‘The Love for Three Oranges’ jest naprawdę oszałamiający: jasny i olśniewający, elegancki i pełen humoru. Niestety, tego samego nie można powiedzieć o ‘Lieutenant Kijé’. Jeśli Litton popełnił błąd, to ma tendencję do przechytrzania samego siebie, do bycia innym. Zrobił to na płycie ze suitami ‘Romea i Julii’ Prokofiewa, uporządkowanymi w „baletowym porządku”, jakby to był muzyczny plus, kiedy kompozytor zaaranżował każdą suitę tak, aby uzyskać maksymalny kolor i kontrast. Tutaj włącza oryginalne partie wokalne w ‘Romance’ i ‘Troice’, jakbyśmy potrzebowali usłyszeć, jak jakiś klaun śpiewa w kółko po rosyjsku: ‘Serce kobiety jest jak karczma; ludzie przychodzą i odchodzą zewsząd dzień i noc’ To beznadziejne, nawet jeśli baryton Andrej Bondarenko śpiewa bardzo dobrze. Nie powiedziałbym, że to psuje wykonanie, które na swój sposób jest bardzo dobre, ale mam zamiar posłuchać pozostałych 60 minut muzyki na płycie przed tym Kijé. Dźwięk, typowo z tego źródła, jest bardzo dobry, być może w basie suchy, ale niezwykle czysty i rzetelny.”

 

 

Bergen Philharmonic Orchestra to światowej sławy orkiestra symfoniczna z bogatą historią, która obejmuje ponad 250 lat. Pod kierownictwem głównego dyrygenta Edwarda Gardnera orkiestra ma napięty harmonogram koncertów, znaczący program i silną obecność na arenie międzynarodowej poprzez trasy koncertowe, nagrania i usługę transmisji strumieniowej koncertów BergenPhiLive. Orkiestra jest własnością Musikkselskapet Harmonien, która prowadzi również Bergen Philharmonic Chorus i Bergen Philharmonic Youth Orchestra.

Andrew Litton był dyrektorem muzycznym Bergen Philharmonic od 2003 do 2015 roku. W uznaniu osiągnięć Littona z Orkiestrą, norweski król Harald nadał Littonowi Królewski Order Zasługi. Pod Littonem Bergen Philharmonic odbyła liczne tournée, w tym debiut w londyńskim BBC Proms i amsterdamskim Concertgebouw, a także występy w wiedeńskiej Musikverein, berlińskiej filharmonii i nowojorskiej Carnegie Hall – zwieńczeniu jej pierwszej amerykańskiej trasy koncertowej od 40 lat. Litton i The Bergen Philharmonic nagrywali dla wytwórni BIS i Hyperion, zdobywając niezwykłe uznanie krytyków za serie Mendelssohna, Strawińskiego i Prokofiewa.

 


 

[1] Wykorzystałem biografię Prokofiewa autorstwa Rovi Staff, która jest w oryginale umieszczona na stronie:

[2] Opis „Karnawału zwierząt” Saint-Saëns’a zamieściłem również w artykule: „płyty polecane, klasyka (rozdział 15)

[3] Według wydawcy:

[4] Zgodnie z informacją wydawcy:

[5] Z notatki wydawcy:

[6] Według wydawcy:

 


Kolejne rozdziały: