Rekomendowane wydawnictwa płytowe
(klasyka, rozdział szósty)

 

Poprzedni rozdział „opanowany” był przez pianistów, ten zaś tylko rozpocznę od pianistyki kompozytorów hiszpańskich, by za chwilę… Nie, nie mam zamiaru wychodzić poza krąg iberyjskiej muzyki. Przyglądnę się płytom bogatszym w ilość użytych instrumentów.

Artur Rubinstein (o którym była mowa w rozdziale poprzednim) obawiał się grać kompozycje hiszpańskich kompozytorów, których bardzo lubił i cenił, bo uważał, że tylko Hiszpanie dobrze ją interpretują. Rozumiem obawy wielkiego pianisty, bo gdy słyszę mazurki Chopina w wykonaniu obcokrajowca to z reguły tańca w nich nie rozpoznaję. Najwyżej cenioną interpretatorką muzyki iberyjskiej była Alicia de Larrocha, Nagrała dla Hispavox, CBS / Columbia, Epic, BMG, RCA i Decca/London wiele płyt, za które otrzymywała wiele nagród- cztery nagrody Grammy, cztery Grand Prix du Disque, trzy Edison Award, dwie Records of the Year,  Japan Record Academy Award i jeszcze parę. Czy zasłużenie? Każdy z Was- melomanów, może łatwo się przekonać odsłuchując zestaw 8. płyt CD z boxu „Alicia de Larrocha: Complete EMI Recordings” (Warner Classics z 2010 roku). Zamieszczono na niej w większości nagrania, dla Hispavox z lat sześćdziesiątych, muzyki fortepianowej Antonio Solera, Enriqué Granadosa, Isaaca Albéniza, Manuela de Falli, Joaquína Turiny i Xaviera Montsalvatge’a oraz recital w Hunter College z Victorią de los Angeles. A więc box obejmuje hiszpańskie wyłącznie kompozycje z klasycznego okresu aż do współczesnego. De Larrocha była zawsze podziwianą za jej poświęcenie dla tego repertuaru, a jej spuścizna zaczyna się od tych nagrań, które zostały zaakceptowane dopiero wówczas gdy miały najlepszy dźwięk, z możliwych do uzyskania. Skrupulatność reprodukcji ujawnia precyzję i delikatność gry de Larrochy, a bliskość ustawionych mikrofonów sprawia, że odczuwa się jej realistyczną obecność. Chociaż de Larrocha jest najlepiej pamiętana z powodu oferowanej muzyki w tym zestawie, to nie wolno zapominać, że jej dyskografia zawiera również świetne nagrania utworów Haydna, Mozarta, Chopina i Debussy’ego.

Trudno o lepiej wykonaną kolekcję hiszpańskiej muzyki fortepianowej niż te osiem płyt z nagraniami, które ta wspaniała pianistka wykonała dla Hispavox. Jej najwcześniejsze płyty, z wyjątkiem kilku amerykańskich wydawnictw, zostały wykonane w tej właśnie firmie w latach pięćdziesiątych i pozostały ideałami przez lata. Jej późniejsze nagrania dla Decca Records są prawdopodobnie lepiej znane i były lepiej nagrane, ale niekoniecznie doskonałość muzyczna koreluje z nagranym dźwiękiem, bez względu na to, jak wspaniałe mogły być te późniejsze remastery. Właściwie można zarzucić nagraniom Hispavox zbyt słyszalny się szum (prawdopodobnie pochodzący od analogowego sposobu realizacji sesji), ale jeśli to audiofilowi nie będzie przeszkadzać to również i brzmienie instrumentu, pod palcami de Larrochy, można uznać za doskonałe. Zestaw rozpoczynają sonaty Antonia Solera, ucznia Domenico Scarlattiego, które zostały połączone na tym samy krążku z „Seis Piezas Sobre Kantos Populares Españoles” Granadosa. Utwory są świetnie zróżnicowane rytmicznie. Ciemne brzmienie przenika z utworu „El amor y la muerte”, bo smutny etos de Larrocha odczytała z „Goyescas”, który sąsiaduje na drugim dysku z pierwszą częścią „Iberii” Albeniza. Teraz mocniej odczuwa się naturalność barwy i rytmu, który jest staje się bardzo wciągający. Przedstawienie „Iberii” w wykonaniu Alicii de Larrochy to jedno z wielkich interpretacji współczesnej pianistyki- każda część „Iberii” jest tu idealna, a po wielu przesłuchaniach nie staje się ani nużąca, ani w pełni odczytana- ciągle zawiera tajemnice, ciągle odkrywamy nowe barwy i harmonie, bo nie krępują kompozycji ścisłe granice stylistyczne. Gra de Larrochy jest niezwykle wyrafinowana, ale nie ściśle kontrolowana, bo pozwala na interpretację mocno ekspresyjną- od serca. Wykonanie „Suite Española” Albeniza (CD nr 4) jest w pełni poetyckie. „Doce Danzas Españolas” Granadosa z płyty nr 5 są równie przekonywujące, a także sonicznie wyśmienite, muzyka jest urocza. „Escenas Románticas” Granadosa, mimo że nagrane  w 1953 roku brzmią dobrze, wciąż można docenić wyrafinowaną jakość pianistyki, trafną skalę dynamiki, która pobudza do zmysłowego tańca. Mało utworów Turiny jest tu reprezentowanych, a przecież są one olśniewające. To ekscytujący niewielki repertuar. „Concierto Breve” Montsalvatge’a, nagrano w Barcelonie w 1992 roku, dyrygował García Navarro. Doskonałym uzupełnieniem jest koncert w Hunter College, w Nowym Jorku, w duecie Alicia de Larrocha i Victoria de los Angeles (z 1971 roku). W repertuarze- od hiszpańskich barokowych pieśni do Granadosa i de Falli. To mistrzowski recital, który pokazuje jak wspaniale współpracowała akompaniatorka de Larrocha z cudowną de los Angeles. Nagrania Hispavox zebrane w pudełku „Complete EMI Recordings” mają to „coś”- duszę! Nie wolno ich pominąć.

Wyżej wspomniałem, że Alicia de Larrocha nagrywala również dla Decca/London Records. Nie sądzę by meloman, który doceni jej pracę dla EMI nie pokusił się o coś z katalogu innych firm. Choćby po to by zaspokoić ciekawość. Zanim to uczynisz to proszę, drogi melomanie, przeczytaj te linie poniżej zapisane.

Połączenie w jednym podwójnym albumie-  „Albéniz: Iberia / Granados: Goyescas” (Decca z 1997 roku) „Iberii” i „Goyescas” z pewnością jest jednym z najbardziej ambitnych przedsięwzięć edytorskich z muzyką fortepianową, jakie znam. Pani de Larrocha sprosta tu (jak i w innych wydaniach) nie tylko ogromnemu wyzwaniu technicznemu największego dzieła Albeniza, ale i zinterpretuje błyskotliwie od pierwszych wyciszonych części „Evocación” do ostatnich triumfalnych akordów „Eritañi”. Jak w przypadku wydania EMI artystka pokazuje bogatą kolorystykę tej muzyki, nigdy nie przesadzając w nadinterpretacji. Kompozytorski geniusz Albeniza rozkwita jak kwiat najpiękniejszy w stylowym odczytaniu  przez Larrochę, tworząc nierozerwalną od tej pory wspaniałą całość. Nagrania nie szumią jak w przypadku nagrań zrealizowanych przez Hispavox, ale też są wyraźnie „zbierane” przez mikrofony ustawiane z większej odległości niż te wcześniejsze odpowiedniki EMI.  Przyznać się muszę do wciągnięcia Was w pewien nawyk- jeśli coś cenicie szczególnie to nie poprzestańcie na jednej edycji, interpretacji czy realizacji…

 

Gdy przegląda się płyty z muzyką iberyjską to wciąż natrafia się na Alicię de Larrochę, co oczywiście nie może być powodem do zmartwienia, bo ta wielka pianistka zapewnia jakość najwyższą. „W Paryżu spędziłem siedem niezapomnianych lat. Debussy, Ravel, Schmitt i Dukas byli moimi najlepszymi przyjaciółmi… Szczególnie Dukas. On nakłaniał mnie do komponowania, on zaznajamiał Paryż z moimi dziełami. Tam napisałem »Noce w ogrodach Hiszpanii« Byłem tak daleko od Hiszpanii, że owe noce odmalowałem może piękniejszymi, niż są w rzeczywistości; to przez ten Paryż…” – tak wspominał pod koniec życia Manuel de Falla swój pobyt we Francji.

Rzeczywiście „Noches en los jardines de España” stała się jednym z najpopularniejszych (i najpiękniejszych) kompozycji  Manuela de Falli. A najlepsze wykonanie tych impresji symfonicznych można znaleźć na płycie, którą wydała Decca (CD 0289 410 289 2)- „Nights in the Gardens of Spain”  Alicia de Larrocha – fortepian, London Philharmonic Orchestra, dyr. Rafael Frübeck de Burgos.

To nagranie w pełni oddaje andaluzyjski rejon, sugestywnie przedstawia jego krajobrazy, jeśli słuchacz pozwoli w wyobraźni je przedstawiać. Noce w ogrodach Hiszpanii posiadają ów klimat pierwotnego, ludowego emocjonalizmu. Linia fortepianu jest wyszukana, genialna i elokwentna, ale rzadko dominująca. I słusznie, bo to przecież nie koncert fortepianowy! Orkiestracja jest bujna, barwna. Impresjonistyczny charakter kompozycji jest dobrze oddany. Płyta jest bardzo dobrze zrealizowana dźwiękowo. Jeśli ktoś woli płytę monograficzną de Falli to dobrym wyborem będzie „Manuel de Falla:Nights in the Gardens of Spain, The Three-Cornered Hat” w wykonaniu również Alicii de Larrochy ale współpracującej z Orchestre de la Suisse Romande prowadzoną przez Ernesta Ansermeta (Decca z 1988 roku).

Czterema, czy nawet pięcioma tytułami płytowymi, nie jestem w stanie uznać temat pianistyki Alicii de Larrochy za zamknięty, bo pominąć jej wykonania koncertów fortepianowych kompozytorów hiszpańskich po prostu nie można. W 1977 roku Decca wydała longplay zatytułowany „Concertos from Spain”. Na jednej płycie połączono koncerty Isaaca Albeniza, Joaquína Turiny, Xaviera Montsalvatge’a i Carlosa Surinacha  (nigdy wcześniej nie wydanego na płycie CD). Utwory Turiny i Albéniza to dzieła typowe w stylu hiszpańskim, które są łatwo dostępne i bardzo lubiane od pierwszego przesłuchania. Dwaj pozostali kompozytorzy tworzą bardziej skomplikowane utwory o strukturze, która wydaje się bardziej istotna niż sama melodia. Oba koncerty są co prawda tonalne, ale trudne w odbiorze. Na pewno intrygują, więc zgłębianie ich może przynieść przyjemność. Należy być cierpliwym lub obytym ze współczesną europejską muzyką orkiestrową, by docenić kompozytorski wysiłek Surinacha i Montsalvatge’a. Zadanie ułatwia doskonała technicznie realizacja nagrań.

Twórczość Manuela de Falli kojarzona jest przede wszystkim ze spektaklami scenicznymi- baletem, operą i operetką, a te trzy najważniejsze wysłuchamy z podwójnej płyty „Falla: La vida breve, El amor brujo, El Sombrero de tres picos”. We wszystkich utworach pojawia się śpiew Victorii de los Angeles. W „El amor brujo”, mniej zważała na czystość głosu, bo zbliżyła się do korzeni- stylu cante jondo flamenco. Carlo Maria Giulini dyrygując Philharmonia Orchestrą, przeciwnie- jest bardzo wyrafinowany.

Spektakl „La vida breve” (nagrany w Madrycie w 1965 roku) doskonale oddaje niesamowitą, fatalistyczną treść opery. Ten tytuł jak i balet „El Sombrero de tres picosprowadzone są przez Frühbecka de Burgosa. Bardzo stylowa gra zespołu Orquesta Nacional de Espana pod jego dyrekcją, śpiew chóralny Orfeona Donostiarra i wokal flamenco Gabriela Moreno sprawiają, że „La vida breve” jest ucztą dla uszu. „El sombrero de tres picos” jest kolejnym wspaniałym fragmentem plyty. Frühbeck de Burgos i orkiestra łączą koloryt z kontrolą, nasycenie z ekspresją. Napięcie stale wzrasta, aż po sam finał, który podpowiada- włącz płytę jeszcze raz i jeszcze raz… Album kończą znakomite miniatury „Psyché” i „Soneta a Córdoba”. Remastering został wykonany bez zarzutu, więc  udało się odświeżyć dźwięk bez szkody dla wokali.

 

Nie tylko hiszpańscy kompozytorzy czerpali inspirację z katalońskiego folkloru czy z tradycji flamenco. Udane kompozycje tego typu znaleźć można w katalogach kompozycji Debussy’ego, Ravela, Rimsky’ego-Korsakova, Chabriera, Moszkowskiego i wielu innych… Jeden z najistotniejszych dla historii muzyki dyrygentów Fritz Reiner nagrał dla RCA Victor w 1958 roku płytę pt. „Debussy: Iberia, Ravel: Alborada del Gracioso, Valses Nobles et Sentimentales”. Reiner poprowadził zespół Chicago Symphony Orchestra. Mimo że Reiner najlepiej czuł się w muzyce Wagnera, Richarda Straussa, Bartoka, ale i „Iberia” (jak się okazuje) była idealnym materiałem dla temperamentu muzycznego Reinera. Temu wykonaniu może dorównać jedynie wykonanie Van Beinuma i Concertgebouw z 1954 roku, którzy grają równie wirtuozyjnie i bardzo naturalnie. Fritz Reiner osobiście znał Maurice’a Ravela, więc łatwiej mu było zinterpretować jego kompozycje, które wymagają agresji rytmicznej i wyrafinowanej precyzji.

Remasterowany przez Ryana Smitha (Sterling Sound) z oryginalnych analogowych 3-ścieżkowych nagrań! Ta realizacja RCA Victor jest doskonałą sumą interpretacji, gry i dźwięku. Nagranie jest bogate w barwy i szczegóły, krystalicznie czyste, precyzyjnie oddaje rozmieszczenie instrumentów na scenie. Pole dźwiękowe jest kompletne- głębokie i szerokie. Jak mi się wydaje na wielu nagraniach orkiestrowych, sekcja perkusyjna kradnie show audiofilskie. Tu perkusiści zadziwiają swoim atakiem i sposobem osiągania dynamiki- od delikatności po surową moc. Cieszy dźwięk kastanietów, klikających po lewej stronie i tamburyny grające w  sekcji po jego prawej stronie. Oczywiście nie tylko perkusiści są doskonale oddani, bo też pięknie brzmią inne sekcje orkiestry, która w latach 50. była najlepszą.

 

Na koniec przedstawię współczesne, ale tradycyjnie interpretowane, orkiestrowe utwory de Falli w wykonaniu pianisty Luisa Fernando Péreza i Basque National Orchestra pod dyrekcją Carlo Rizziego.

Falla: Noches en los Jardines de Espana, El sombrero de tres picos” to płyta, którą pianista Luis Fernando Pérez próbuje się zmierzyć z legendą- Alicią de Larrochą. Pérez, wcześniej nagrał muzykę fortepianową swoich rodaków Solera i Granadosa. Na płycie, obok „Noches en los jardines de Espana” w wersji orkiestrowej, pojawiają się czysto pianistyczne „El sombrero tres picos”, “El Amor Brujo” i „Fantasía Bética”. Pianista z pasją wygrywa perkusyjne dźwięki flamenco w „Fantasii”, by za chwilę słodko śpiewać, jak sugeruje oznaczenie dolcemente (po włosku- delikatnie), W tej rzadziej wykonywanej kompozycji pianista próbuje trafić w samo serce andaluzyjskiej duszy de Falli. To jedyna kompozycja skomponowana wyłącznie na fortepian, zamówiona przez Artura Rubinsteina . Zaplanował ją wykonać w Barcelonie w 1919 roku, ale nie nauczył się jej wystarczająco dobrze do tego czasu. Dopiero amerykańska publiczność w 1920 roku mogła ocenić wartość tego utworu. Niedługo była w repertuarze polskiego pianisty i nigdy jej nie nagrał. Pozostałe: fragmenty „El sombrero tres picos” i „El Amor Brujo” to transkrypcje na fortepian. Te piękne kompozycje niczego nie tracą z urody gdy gra jedynie fortepian Péreza. Hiszpański pianista z Baskijską Orkiestrą Narodową, prowadzoną przez Carlo Rizza w „Noches en los jardines de Espana” roztaczają impresjonistyczną atmosferę, budują wspaniałe obrazy, a nawet czujemy zapachy… Spójność gry solisty i orkiestry jest pełna, oferując poczucie czasu i miejsca. To bardzo udany dysk i świetnie nagrany! Nagrania te podpowiadają też, że nie należy „zamykać drzwi” przed nowymi interpretacjami gdy coś wcześniej uznamy za doskonałość.

 

 


Kolejne rozdziały:

                                                  

Dodaj komentarz