Rekomendowane wydawnictwa płytowe szeroko rozumianej klasyki
(rozdział trzydziesty ósmy, część 1)

 

Wymienić wszystkie arcydzieła mistrzów muzyki klasycznej w ramach jednego bloga jest niezwykle trudno, jeśli w ogóle jest to możliwe…

 

  • Album „Corelli 12 Concerti Grossi Op.6”, nagrany w John’s, Smith Square w Londynie przez Academy of St Martin in the Fields pod dyr. Neville’a Marrinera, w marcu 1995 roku został wydany przez wytwórnię London / Decca.

Arcangelo Corelli pozostawił wiele znakomitych dzieł: sonaty trio’we, sonaty na skrzypce opus 5, słynne Concerti grossi opus 6 oraz wydane pośmiertnie w 1714 roku pojedyncze utwory. Corelli- wirtuoz skrzypiec, zaczął pisać koncerty, z których zachowały się tylko te z opusu 6,, w rzeczywistości utwory z różnych epok, przerobione na potrzeby tej ostatecznej i mistrzowskiej publikacji. Tę opisywaną „kompilację” wykonuje Sir Neville Marriner, dyrygent Akademii St Martin-in-the-Fields. Założony pod koniec lat 50. zespół odgrywa ważną rolę w przywróceniu repertuaru barokowego od zapomnienia.
Nie potrzeba, tak mi się wydaje, moich słów polecenia wobec tak znakomitych wykonawców jakimi są Academy of St Martin in the Fields i Sir Neville’a Marrinera… Posłużę się tylko bardzo znaczącymi:
Francisco Camino w swoim przewodniku „Classical” w dziale innych nagrań, mówi: „Marriner (Decca 1973) naprawdę niedościgniony w swojej dobrowolnej powściągliwości stylistycznej, to najlepsza opcja dla tych, którzy nie znoszą oryginalnych instrumentów”.
Penguin Guide wychwala walory Marrinera wobec obfitości nagrań z oryginalnymi instrumentami- „Naszym zdaniem jest to fantastyczne pudełko, które oferuje czułość i równowagę wszystkich części, a także ma fantastyczny dźwięk.”

 

  • Album „Haydn: The Paris Symphonies Nos. 82-87 including The Bear, The Hen and The Queen”, nagrany przez Neville’a Marrinera prowadzącego orkiestrę Academy of St Martin in the Fields, został wydany przez wytwórnię Philips Records w 1993 roku.

Franz Joseph Haydn w drugiej połowie XVIII wieku był jednym z najbardziej wpływowych kompozytorów Europy (obok Mozarta i Beethovena) chociaż nie zdawał sobie sprawy ze swojej ogromnej popularności, dopóki nie porzucił funkcji nadwornego kompozytora i wicekapelmistrza na dworze węgierskiej rodziny arystokratycznej Esterházych. Wtedy właśnie w 1784 r. rada dyrektorów Concerts de la Loge Olympique w Paryżu poprosiła Haydna o sześć symfonii. Symfonie paryskie są większymi, bardziej złożonymi dziełami niż wcześniejsze symfonie Haydna komponowane dla dworu Esterházych. Posługują się różnymi formami, o zróżnicowanych nastrojach, intensywnie wykorzystują instrumenty dęte i blaszane. A więc Haydn z pewnością zasłużył na miano „ojca współczesnej symfonii”, bo bardziej niż jakikolwiek inny kompozytor przekształcił symfonię w formę, do której przywykliśmy dzisiaj. Haydn skomponował swoje „Paryskie” symfonie na zlecenie Chevaliera de St. Georges na polecenie hrabiego d’Ogny. Uważa się, że to jego największe osiągnięcie w gatunku symfonicznym. Dwupłytowy zestaw Philipsa jest kompilacją wszystkich sześciu symfonii „Paryskich”, w wykonaniu znakomitych Academy of St. Martin in the Fields i Sir Neville’a Marrinera. Szukać należ innych wykonań? Nie, ogromnie trudno wyszukać piękniejsze nagrania symfonii „Paryskich” niż te. Marriner z muzykami Academy of St Martin in the Fields słynący z kompetentnych interpretacji, dają występy, które można uzbać wspaniałymi pod każdym względem. Szybkie części są sprężyste, wolne części- pełne czułości, a „menuetto” wesołe. Dobroduszne usposobienie Haydna oraz jego muzyczna oryginalność i pomysłowość jest przez wykonawców doskonale pokazana. Tę kompilację należy uznać za wybitną.

 

  • Podwójny album „Adam: Giselle”, w wykonaniu zespołu Orchestra of The Royal Opera House pod dyr. Richardem Bonynge, wydany przez Decca Records w 1996 roku, to kompletna partytura baletu „Giselle”, tak jak napisał ją Adam, bez cięć, ze wszystkimi wymaganymi powtórzeniami i w oryginalnej orkiestracji. Są też pas de deux dla dwóch chłopów w pierwszym akcie… i dwie późniejsze wstawki, które stały się integralną częścią partytury, tak jak ją dzisiaj wystawiają. Nagrań dokonano w Henry Wood Hall, Londyn w kwietniu i maju 1986.

„Giselle”, popularny i regularnie wykonywany balet, nie jest wystarczająco pod względem ilościowym i jakościowym reprezentowany w nagraniach płytowych przedstawiających pełną partyturę baletu. Na półkach sklepowych jest Giselle w interpretacji Mogrelia dyrygującego Orkiestrą Symfoniczną Radia Słowackiego w edycji Naxos’a i Royal Opera House, Covent Garden Orchestra pod batutą Bonynge na wydaniach Decca Records. Ale to wszystko! Oczywiście wybór wśród skrótów tego baletu jest znacznie więcej, a więc potencjalny słuchacz musi zdecydować co wybrać… Zresztą na podobny problem natykamy się w przypadku innych baletów również. A jak oceniono tę wersję „Giselle” w muzycznej wpływowej prasie? Gramophone Classical Music Guide tak oceniał: „Giselle zaczerpnęła surowe słowa od bardziej wytwornych krytyków muzycznych, ale publiczność wzięła to sobie do serca za nastrojowe pisanie oraz delikatne i nawiedzające tematy. Użyty tutaj tekst jest pełną oryginalną partyturą; Chęć Bonynge, by nagrać ją na nowo, leży w kwestiach wykonania i interpretacji. Recenzje jego poprzedniej wersji, dokonane z Orkiestrą Operową w Monte Carlo w 1970 roku, mówiły o ograniczeniach instrumentów dętych drewnianych, orkiestry i instrumentów dętych blaszanych, i sugerowały, że trochę więcej czasu na próby mogłoby przynieść korzyści. Tutaj muzycy Royal Opera House wnoszą zarówno pewność ataku, jak i wyrafinowanie, które nie są do końca osiągnięte przez muzyków z Monte Carlo. Tę samą dodatkową pewność ataku wykazuje sam Bonynge. Każda z płyt tego wydania jest od półtorej do dwóch minut dłuższa od starszego nagrania, ale momenty dramatyczne są mocniej atakowane, a wolniejsze bardziej czule pieszczone – zawsze z dużym efektem. Dodaj nagrany dźwięk, który jest cieplejszy i bardziej przestrzenny i bez wahania uznasz wyższość tej wersji nad starą. Bez wątpienia jest to wersja pierwszego wyboru pełnej partytury Adama.” Penguin Guide również dobrze wyraził się o wersji z lat 80.: „Gra jest dopracowana i serdecznie sympatyczna. Tempa Bonynge w dużej mierze przypominają teatr baletowy, ale ogólne napięcie jest dobrze utrzymane, a szczegóły pieszczotliwie żywe. Dźwięk nagrany w londyńskim Henry Wood Hall, z jego olśniewającą akustyką, jest bogato ubarwiony i wystawny… jedno z najbardziej udanych i satysfakcjonujących nagrań baletowych Bonynge

 

  • Płyta „Mendelssohn: A Midsummer Night’s Dream, Smetana: The Moldau, Bizet: Symphony in C major”, nagrana przez National Philharmonic Orchestra pod dyr. Leopolda Stokowskiego („Symphony in C major” Bizeta) oraz Cleveland Orchestra pod dyr. George’a Szella (kompozycje Mendelssohna i Smetany), została wydana przez Sony Classical w 2007 roku, przy czym pierwsze wydanie ukazało się w 1992 roku.

David Hurwitz napisał o płycie: „Wesoła symfonia Bizeta została odkryta i miała premierę dopiero w latach dwudziestych XX wieku i natychmiast stała się podstawą repertuaru. Oczywiście neoklasyczny z perspektywy i przeznaczony na skromniejszą orkiestrę niż Mozart czy Haydn, którą uznaliby za znajomą, ma absolutnie nieodparty urok i melodyjny urok. Pod wieloma względami przypomina Symfonię Klasyczną Prokofiewa, że można by pomyśleć, że obaj kompozytorzy byli współcześni, a nie dzieliło ich ponad pół wieku! Leopold Stokowski miał około 90 lat, kiedy nagrywał ten skwierczący występ. Jak ten człowiek to zrobił, nikt nie mógł się domyślić. Po prostu ciesz się, że to zrobił!
W latach 50. i 60. Ubiegłego wieku CBS/Columbia (obecnie Sony Classical) miała na swojej liście zatrudnionych  najlepsze amerykańskie orkiestry i ich dyrygentów – Eugene’a Ormandy’ego i Philadelphia Orchestra, Leonarda Bernsteina z New York Philharmonic, oraz George’a Szella z zespołem Cleveland Orchestra. Leonard Bernstein łączył świat muzyki pop i klasycznej, a tym samym jego popularność przerastała w tym aspekcie obu pozostałych dyrygentów, choć słowa krytyków wskazują, że nagrań jest nie tylko niesamowita, ale niektóre są nadal uważane za ostateczne ponad 30 lat później! Płyta „Mendelssohn: A Midsummer Night’s Dream, Smetana: The Moldau, Bizet: Symphony in C major” nie jest najbardziej naturalnym połączeniem kompozycji trzech różnych kompozytorów, to jednak (trzeba przyznać) umieszczenie ich wszystkich na tym samym krążku  jest nie lada atrakcją- są bowiem energetycznie, żywiołowo i melodyjnie wykonane. Nagrania należy zaliczyć do wybitnych!

 

  • Album „Khachaturian: violin Concerto, Taneyev: Suite de koncert”, w wykonaniu skrzypka Dawida Ojstracha i zespołu Philharmonia Orchestra pod dyr. Arama Khachaturiana i Nicolaia Malko, został wydany przez EMI / Warner Classics w 2006 roku.

Trudno dyskutować o zaletach, bądź wadach (choć nie ma ich), nagrań repertuaru sowieckich koncertów XX wieku wykonanych przez Ojstracha, bo większość najlepszych utworów w tym repertuarze została napisana, zadedykowana Ojstrachowi i wykonana przez niego. Prokofiew, Szostakowicz, Miaskowski i Chaczaturian komponowali koncerty dla Ojstracha i wszyscy uważnie go słuchali, gdy zwracał uwagę na zmiany, które mogą być korzystne dla partii skrzypiec. Tak więc to nagranie z 1954 r., w którym Ojstrach wykonuje Koncert skrzypcowy Chaczaturiana – napisany dla Ojstracha i którego premiera odbyła się z jego udziałem– rości sobie prawo do pierwszeństwa, gdy chodzi o nagrania tego utworu. Atak Ojstrakha, jego śpiewne linie, ciepłe kolory i nienaganna technika stanowią jedność z kompozycją. A dodatkowy atutem jest to, że jest dyrygowanie przez samego Chaczaturiana, który prowadzi londyńską Filharmonię. W połączeniu z czarującą Suitą koncertową Taneyeva z 1956 roku, nagraną przez Ojstracha, z nieocenionym Nicolaiem Malko prowadzącym Filharmonię, płyta ta znajduje się na półce obok najlepszych nagrań Prokofiewa, Szostakowicza i Myaskowskiego. Wczesny dźwięk stereo EMI jest odrobinę przytłumiony, ale bardzo ciepły, głęboki i szczegółowy.

 

  • Podwójny album „Shostakovich Chamber Symphonies”, w wykonaniu zespołu Chamber Orchestra of Europe pod dyr. Rudolfa Barshaia i Kremeraty Musica pod dyr. Gidona Kremera, został wydany w marcu 2005 przez wytwórnię Deutsche Grammophon. Album zawiera: Dmitria Shostakovicha „Chamber Symphonies” op. 73a, op. 83a, op. 110a, op. 118a, „Symphonie No. 15” (Arr. Derevianko) i „Prelude in memoriam Dmitri Shostakovich for violin and tape” Alfreda Schnittke’go. Sesjen nagraniowe odbyły się w dwóch salach: Kirche St. Konrad, Abersee bei St. Gilgen (Niemcy) i Kammermusiksaal, Philharmonie, Berlin.

Nie wolno zapominać, że Szostakowicz nigdy nie napisał „Symfonii kameralnych”… Ale pisał kwartety, które można było  przeinstrumentować do postaci symfonicznej i też symfonie były bliskie duchowi kameralnemu, na przykład kwartety 8, 10, 3, 4 czy symfonię piętnastą. Po tym, jak Rudolf Barshai pokazał kompozytorowi swoją orkiestrową aranżację Ósmego Kwartetu smyczkowego Szostakowicza, otrzymał on carte blanche, aby zaaranżować dowolne inne utwory. W omawianym albumie dwie pierwsze kompozycje- „Chamber Symphony” Op. 110a  i „Symphony For Strings” Op. 118a są jedynie rozszerzeniem grupy instrumentów do orkiestry smyczkowej, co nadaje im wzmocnioną wagę i skuteczność (imponujące allegro molto pierwszego i allegretto furioso drugiego). Natomiast kolejne dwa osiągają pełniejszą orkiestrację- Symphony For Strings And Woodwinds Op. 73a poszerzoną o flet, obój, róg angielski, klarnet, fagot i kwintet smyczkowy, a Chamber Symphony Op. 83a zyskującą jeszcze dwa rogi, trąbkę, klarnet, bas, czelestę i perkusję. Zorkiestrował te kompozycje wykonawca- dyrygent Rudolf Barshai, przyjaciel kompozytora. Viktor Derevianko opowiada w tekście dołączonym do płyty, jak wpadł na pomysł utworu nad 15 Symfonią i aprobatę, jaką uzyskał od samego mistrza: „partie smyczków powierzono skrzypcom i wiolonczeli, instrumenty dęte przepisano na fortepian, perkusja i czelesta pozostawione bez zmian. Zadaniem Schnittke’go było przeplatanie DSCH, muzycznej sygnatury kompozytora, z B.A.C.H.”
Dyrygent Barshai poprowadził Chamber Orchestra of Europe z arystokratyczną elegancją, która nigdy nie zawodzi w sięganiu po emocjonalną głębię muzyki. Nawet w transkrypcji Ósmego Kwartetu (op. 110a) udaje mu się połączyć równowagę i udrękę w sposób, który świadczy o doskonałej muzykalności orkiestry, która jest pod każdym względem wybitna, a brzmienie żywe. Spektakle Rudolfa Barshaia są mistrzowsko wykonane, choć od gustu słuchacza może zależeć czy na lepsze lub gorsze, bo jego rosyjska szorstkość jest łagodzona przez wyrafinowanie zespołu COE (Chamber Orchestra of Europe).
Zapewne namawianie do słuchania przez fanów kompozytora utworów z opusów 73a, op. 83a, op. 110a, op. 118a jest zbędne, a wzmocnione przez ciekawą aranżację XV Symfonii, a także kompozycją Schnittke’go, oba wyjątkowo dobrze wykonane przez Gidon Kremer & Co, jest już atrakcją dla szerszego kręgu melomanów.

 

  • Album „Shostakovich: Symphonies 7 „Leningrad” & 8”, wykonaniu zespołu Orchestra of the Mariinsky Theatre i Rotterdam Philharmonic Orchestra pod batutą Valery Gergieva, została wydana w maju 2012 przez wytwórnię Decca. Sesje nagraniowe zorganizowano w dwóch miejscach: Concertgebouw Haarlem (wrzesień 1994) i De Doelen (wrzesień 2001)

Podejście Valery Gergieva [1] do najsłynniejszej symfonii Szostakowicza, jak się wydaje, polega na tym, by dramat był obrazowo przedstawiony muzycznie. W rezultacie powstała satysfakcjonująca całość, która nie sięga do poziomu emocjonalnej surowości w realizacji Mravinsky’ego czy Kondrashina (obecnie trudnodostępne), ale na tle współczesnych rywali-  zmanierowanego Bernsteina albo  lżejszego Ashkenazy’ego, pozytywnie się wyróżnia. Symfonię siódmą otwiera allegretto i kontrastuje je ze starannie ukształtowanym drugim tematem. Marsz „inwazji” jest tak szybki, jak zapisy w partyturze – większość występów jest nieco wolniejsza – aż do zwolnienia przy podsumowaniu przypominającego requiem. Gergiev każdą ze środkowych kształtuje humanitarnie, a nie ciosa z granitu., co naraża dyrygenta na zarzut umieszczania środków artystycznych ponad dramatycznymi celami. Jednak taka interpretacja przynosi korzyści w postaci naturalnie prowadzonego powolnego zbierania wątków w finale w kierunku szlachetnej, a nie wstrząsającej ziemią peroracji. Gergiev od jakiegoś czasu powtarza, że czas „znaleźć więcej muzyki w muzyce Szostakowicza”, a to nagranie jest doskonałą demonstracją tego, o co mu chodzi. Połączenie dwóch orkiestr Gergieva w ramach jednego albumu nie wydaje się złym pomysłem-zadziałało to wystarczająco dobrze, być może bez dodatkowego ciężaru lub dreszczyku, na jaki można było liczyć. Nagranie jest dobrze ocenione, choć nie jest tak porywająco przestrzenne, jak mogłoby być.
Symfonia ósma wydaje się zawierać cały świat i być może właśnie ta wszechogarniająca emocjonalność sprawia, że ten występ jest tak bardzo wymagający dla słuchacza, a jednocześnie tak bardzo satysfakcjonujący. W przeciwieństwie do wielu, Valery Gergiev ma pełną kontrolę nad tym utworem,
Ten album powinno się traktować jako kompilację nagrań pochodzących z dwóch sesji zorganizowanej w 1994 roku i 7 lat później z udziałem dwóch orkiestr. Oba nagrania łączy tylko nazwisko kompozytora i dyrygenta, a więc można posłużyć się dwoma odrębnymi recenzjami opisującymi dwa krążki CD z tego albumu:
Symphony No. 7 In C Major, Op. 60 „Leningrad”:
„…Z taką siłą i wrażliwością Gergiev kształtuje zmęczone światem melodie, które natychmiast mnie zdobyły… [w Finale] Gergiev sprawuje znacznie ściślejszą kontrolę nad przebiegiem, nieubłaganym stąpaniem rytmu sarabandy, osiągając hipnotyzującą skumulowaną moc, która jest wspomagany w niemałym stopniu przez znakomicie responsywne granie orkiestrowe i ogromny zakres dynamiki nagrania” (BBC Music Magazine Marzec 2013)
„…Gergiev i jego bohaterska petersburska orkiestra pokazują, że „Adagio” – dotknięte poczuciem intymności, namiętności i tragedii – jest prawdziwym jądrem symfonii. To nagranie na żywo ma sporadyczne niedoskonałości zespołu, zawsze niebezpieczne dla Gergieva, ale liczy się duży obraz, uchwycony tutaj z intensywnością, sercem i duszą.” (Financial Times 29 grudnia 2012)
Symphony No. 8 In C Minor, Op. 65:
„…bardzo imponująca interpretacja najbardziej wstrząsających i kwestionujących „symfonii wojennych” Szostakowicza… Gergiev jest szczególnie przekonujący w swoim kształtowaniu wielkiej architektury ogromnej części pierwszej i passacaglii części czwartej.” (BBC Music Magazine Styczeń 2014)
Interpretacji wciąż brakuje n-tego stopnia intensywności… Plusem jest to, że argument ma nieco więcej miejsca, teatralne instynkty Gergieva zapewniają, że kolory nie są jednolicie szare. Linie muzyczne są kształtowane z zaskakującą czułością. Punkt kulminacyjny, kiedy nadchodzi, jest tak barwnie rosyjski, jaki można dzisiaj znaleźć.” (Magazyn Gramophone Styczeń 2014)

 

  • Album „Kilar, Muzyka Polskich Gór”, w wykonaniu Orkiestry Filharmonii Śląskiej pod dyr. Mirosława Jacka Błaszczyka z udziałem: Kapeli Jana Karpiela Bułecki, Zespołu Pieśni I Tańca Śląsk Im. Stanisława Hadyny oraz  Kapeli Wałasi, zostało wydane przez wytwórnie Sony Music Entertainment / Wydawnictwo Fonograficzne POL Music w grudniu 2017 roku.


„Muzyka Polskich Gór” to płyta, która jest hołdem dla gór, ich piękna, potęgi, surowości i nieprzewidywalności. Wojciech Kilar kochał góry, melodie góralskie, ich rytm i harmonia zafascynowały go, a kiedy słucha się kompozycji zgromadzonych na płycie, można się przekonać czy rzeczywiście przyznawanie się do tego odczucia  przez kompozytora jest szczere. W jego muzyce odkrywa słuchacz podziw dla górskiej przyrody, lecz także pokorę i szacunek dla niej. Oprócz kompozycji Kilara płyta zawiera muzykę ludową z rejonu Karpat, w większości do czasu wydania płyty niepublikowaną.
Płyta zawiera dwa najbardziej znane utwory z nurtu folklorystycznego Kilara: „Krzesany” (z 1974), skomponowany na Orkiestrę Symfoniczną, oraz „Orawa” (z 1986) na Orkiestrę Kameralną. Dzieła te utworzyły wyjątkowy nurt polskiej awangardy muzycznej w muzyce klasycznej inspirowanej kulturą ludową. Oprócz tego na płycie, dla wsparcia autentyczną nutą, znajdują się utwory wykonywane przez kapelę Jana Karpiela Bułecki z Podhala oraz Wałasów z Beskidu Żywieckiego. Wykonania te wprowadzają nas w klimat i charakter muzyki z tych regionów. Wojciech Kilar inspirowany folklorem Beskidów opracował znane melodie z tego regionu dla Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk, co zostanie słuchaczom oddane przez dwa piękne utwory: „Suitę Żywiecką: i „Kołysankę Żywiecką”.

Najistotniejsze w tym zestawie są dwa utwory: „Krzesany” i „Orawa”… „Otworzyłeś okno i wpuściłeś do zatęchłego pokoju muzyki polskiej świeże powietrze” – Jan Krenz powiedział kompozytorowi w czasie festiwalu „Warszawska Jesień” w 1974 roku gdy pierwszy raz usłyszał tę kompozycję. „Krzesany” apeluje do przeżyć, zmysłów i wyobrażeń. Zrobił furorę wśród melomanów, stał się przebojem muzyki klasycznej i nadal stanowi atrakcję filharmonicznego repertuaru. „Krzesany” jest przełomowym utworem, bowiem stanowił przykład możliwości wyzwolenia z rygoryzmu zasad awangardy lat 70., ukazywał nowe horyzonty rozwoju. „Krzesany” był zapowiedzią postmodernizmu w muzyce polskiej. W 1986 roku Wojciech Kilar raz jeszcze powraca do swojego ulubionego źródła inspiracji, by stworzyć kompozycję o tytule „Orawa”, o której kompozytor powie po: „Cały czas marzyłem o stworzeniu utworu zainspirowanego góralską kapelą i zrealizowałem to w Orawie. Jest to właściwie utwór na zwielokrotnioną kapelę a zarazem jeden z rzadkich przykładów, kiedy byłem ze swej pracy zadowolony.” Ten kameralny utwór opiera się na prostym, ale niełatwym wykonawczo założeniu- pokazania w współczesnym zapisie nutowym istoty góralskiego muzykowania; co przecież jest spontaniczne, improwizowane, żywiołowe i nieprzewidywalne. Niewiele utworów współczesnej kameralistyki może pod tym względem „Orawie” dorównać, tym bardziej, że podobnie jak Krzesany, cudownie oddaje obraz górskiej tradycji muzycznej.
Nie można mieć zarzutu do wykonawstwa dzieł Kilara, ale wydaje mi się, że wiele z zamierzeń muzyków zostało zaprzepaszczonych w trakcie realizacji nagrań… Szkoda!

 


 

[1] W oparciu o recenzję magazynu:

 


Przejdź do części drugiej >>
Przejdź do części trzeciej >>
Przejdź do części czwartej>>

Kolejne rozdziały: