Rekomendowane wydawnictwa płytowe szeroko rozumianej klasyki
(rozdział czterdziesty, część 2)

 

Tę część rozdziału 40. poświęcę muzyce tworzonej w małych składach personalnych- tytułom klasycznym, ale też i tym mniej znanym:

 

Według opisu wydawcy: w XVII wieku Neapol uważano za jeden z najważniejszych ośrodków muzycznych Europy. Tym, kto dzięki swemu talentowi muzycznemu i kompozytorskiemu pomógł Neapolowi osiągnąć ten rozgłos, był Andrea Falconieri. Z Neapolu droga lutnisty zaprowadziła go przez Parmę do Florencji, gdzie w 1616 opublikował Primo libro di Villanelle i dzięki której zdobył przychylność rządzącej rodziny Medici. Część muzyki w nagraniu „Dolci Sospiri” pochodzi z tej kolekcji, którą Falconieri skomponował w modnym wówczas stylu monodic. W szybkich łukach melodycznych Jan van Elsacker śpiewa o radościach, a także o małych cierpieniach miłości. Inne utwory również wydają się być szyte na miarę dla United Continuo Ensemble; pochodzą z późnego Primo libro Falconieri z 1650 roku, który zawiera ruchy taneczne na jeden do trzech instrumentów i basso continuo i oferuje porywającym lutniom i skrzypkom bogactwo chwytliwych, odlotowych utworów instrumentalnych.

  • Album „Andrea Falconieri: Dolci Sospiri” w wykonaniu tenora Jana van Elsackera oraz United Continuo Ensemble pod dyr. Jana van Elsackera nagrali materiał muzyczny w czasie sesji w Andreaskirche (Berlin Wannsee) w lutym 2011 roku. Płytę wydała wytwórnia Raumklang trzy lata później.


Płyta CD z pieśniami i tańcami instrumentalnymi neapolitańskiego lutnisty Andrei Falconieriego, jest idealna do dokładnego poznania stylu monodic, zwłaszcza wtedy gdy jest tak doskonale zinterpretowana jak w przypadku opisywanej płyty. Tenor Jan Van Elsacker i szykowny United Continuo Ensemble razem są warci każdej złotówki wydanej na tę płytę, a nawet dużo więcej! Nazwa zespołu- United Continuo Ensemble, mówi sama za siebie. To grupa ośmiu muzyków specjalizujących się w sztuce akompaniamentu. Lutnie, harfy, kilka skrzypiec i viole da gamby tworzą tło, na którym śpiewak może wznieść się na wyżyny swoich możliwości wokalnych przy „dolci sospiri” gdy  śpiewa o miłości. Jan van Elsacker może nagrać płytę z tym zespołem i każdym innym, bo jeśli ma się doświadczenie po współpracy z  L’Arpeggiata i Le Poeme Harmonique to świat muzyczny staje przed muzykiem otworem. Taneczne instrumenty- ogniste villanelle [1], a także zmysłowe canzony Andrei Falconieri idealnie pasują do muzyki prezentowanej na płycie. Siła zespołu Van Elsackera tkwi w jego namiętnie wyartykułowanym wyrazie tekstu, w umiejętnym wsparciu sposobu śpiewania wokalisty, ale też naturalne wyczucie możliwości tkwiących w muzykach przez niego prowadzonych. Płyta jest wspaniała- różnorodność nastrojów zostały dokładnie przemyślane, a jakość nagrania wywoła na pewno zadowolenie na twarzach audiofilów.

 

Giovanni Paolo Foscarini był włoskim siedemnastowiecznym gitarzystą, lutnistą, teoretykiem i kompozytorem, którego zapis  tabulatury gitarowej jest specyficzny (czasami trudny do rozszyfrowania). W biografii Giovanniego Paolo Foscariniego [2], który w niektórych swoich publikacjach nazywa siebie il Furioso, jest wiele mrocznych obszarów. Ale żadna historia muzyki nie wytyka tego wśród wielkich wirtuozów gitary w XVII wieku. Włoch z pochodzenia, mieszkał prawdopodobnie w Rzymie, Brukseli, Paryżu i Wenecji. A wiadomo, że po śmierci arcyksięcia Albrechta opuścił Brukselę w towarzystwie wiolagambisty i perkusisty. Był pod wpływem dominującego stylu w odwiedzanych miejscach – niektóre jego utwory emanują słabym francuskim aromatem – a przede wszystkim grał na instrumencie, który opanował i kochał- gitarę, wprowadzając innowacje, łącząc stary styl battente z czystym. pizzicato lutni, aby oświetlić styl mieszany, który od tego czasu dominował wśród jego zwolenników. Muzyka Foscariniego jest bardzo atrakcyjna i obejmuje cały włoski repertuar gitarowy tego okresu. Za jego życia był bardzo wysoko ceniony. Notatka od wydawcy- RaumKlang, odnosząca się do płyty „Bon Voyage – The Foscarini Experience”, wydanej w listopadzie 2010 roku, że dzięki swojemu kunsztowi Foscarini stał się nieśmiertelny jako pierwszy prawdziwy gitarzysta, stając się archetypem wszystkich gitarzystów. Giovanni Paolo Foscarini odcisnął swoje piętno na gitarowym świecie jako kompozytor, ale także jako samodzielna osobowość. Zarówno Giovanni Battista Granata, jak i Gaspar Sanz wspominają o jego wpływie w swoich książkach o gitarach.


Gitarzysta Frank Pschichholz od dawna entuzjastycznie podchodzi do enigmatycznych pism Foscariniego, więc nagrania przez niego podjęte dla stworzenie ścieżek „The Foscarini Experience” dziwić nie mogą. Frank Pschichholz eksperymentował z różnymi składami i w końcu znalazł już dobrze ugruntowany skład: gitary (Frank Pschichholz), violone (Daniel Zorzano) i perkusji (Nora Thiele), grający tak ekscytująco, że nie można sobie wyobrazić muzyki Foscariniego w inny sposób. Około trzydziestu jego utworów mieści się na krążku z tego cennego albumu- „The Foscarini Experience”. Pschicholz jest wielkim bohaterem albumu, ale w kilku utworach gdy towarzyszą mu Nora Thiele i Daniel Zorzano, powtarzając nawet gatunek kompozycji podobnego tria, które opuściło Brukselę prawie cztery wieki temu. Są w ścieżkach dźwiękowych chwile na introspekcję i poezję, na radość, taneczny rytm, a nawet euforię. Zawsze nad muzyką panuje wyjątkowa technika i komunikatywna ekspresja i punkt twórczej heterodoksji, bardziej żywy, gdy grupa interweniuje, przywołując mityczny album, który Lislevand zadedykował Kapsbergerowi, a co więcej, samemu eksperymentującemu i innowacyjnemu Foscariniemu. Ten album jest fascynujący od początku do końca.

 

Potrójny album- „Dietrich Buxtehude” jest kolekcją złożoną z całego dorobku muzyki kameralnej duńskiego siedemnastowiecznego kompozytora Dietricha Buxtehude. Nagrania pochodzą z nagrodzonych nagrań Tona Koopmana „Complete Works Buxtehude’a”. Ta edycja jest starannie wydana przez wytwórnię Challenge Classics w sierpniu 2021 roku.


Utwory kameralne Dietericha Buxtehudego [3] należą dziś do najmniej znanych z jego kompozycji. Zapomniano o nich już wkrótce po 1700 roku, mimo że za jego życia ukazały się dwie trzecie sonat kameralnych Buxtehudego, jak żadna inna kategoria w dorobku twórczym kompozytora. Publikacja sonat wskazuje, że w końcu XVII wieku istniał rynek na ten repertuar. Co więcej, opublikowanie dwóch zestawów takich prac sugeruje, że sława mistrza z Lubeki i sukces pierwszego zestawu musiały stworzyć zapotrzebowanie na drugi. Jednak głównym powodem, dla którego te utwory wyszły z mody do czasu śmierci Buxtehude’a, była ich niekonwencjonalna oprawa instrumentalna i ,co ważniejsze, triumfalny wzrost popularności współczesnego włoskiego stylu  Corelliego, Albinoniego i innych na początku XVIII wieku. Repertuar muzyki kameralnej Buxtehudego składa się w sumie z dwudziestu dwóch utworów. Wszystkie dzieła kameralne Buxtehudego prezentują niezwykle wyrafinowane kompozycje, należące do najbardziej atrakcyjnych i najbardziej wymagających technicznie przykładów gatunku sonaty zespołowej, będącej wówczas jeszcze w powijakach. Pod wieloma względami przypominają one sześć sonat „Hortus musicus” (Hamburg, 1688) kolegi i przyjaciela Buxtehudego, Johanna Adama Reinkena, organisty kościoła św. Katarzyny w Hamburgu. Ale podobnie jak utwory Reinkena, inspirowane były wzorami włoskimi, zwłaszcza sonatami instrumentalnymi weneckiego kompozytora Giovanniego Legrenziego (1626-1690), które krążyły szeroko także w Europie Północnej. Jednocześnie głęboko odzwierciedlają improwizacyjne, fantazyjne, ekspresyjne i barwne maniery Buxtehudego i jego szkoły, które pisarz Johann Mattheson nazwał w 1739 roku „stylus fantasticus”.
Nagrania odbyły się w lutym 2010 w Waalse Kerk Amsterdam (CD 1) w maju 2010, Geertekerk Utrecht (Niderlandy) (CD 2), w grudniu 2010 i październiku 2011 w Waalse Kerk Amsterdam (CD 3). W sesjach brali udział: David Rabinovich (grał na skrzypcach zbudowanych przez Georga Klotza, ok. 1754), Catherine Manson (skrzypce), Ton Koopman (klawesyn), Jonathan Manson (viola), Mike Fentross (lutnia) oraz Christine Sticher (violone).
Krytycy wysoko oceniali zestaw płytowy, na przykład:
Simon Andueza z magazynu Ritmo: „Wyczerpująca praca Tona Koopmana zapisze się w annałach historii fonografii, pozostawiając nam dziedzictwo jakości trudne do dopasowania, z naprawdę doskonałymi występami.”
Dominy Clements z Musicweb International: „…przy wysokiej jakości wykonania i produkcji nie ma co zaprzeczyć, że te nagrania są naprawdę dobre. (…) Jeśli przegapiłeś te nagrania za pierwszym razem, złap je teraz w formie pudełkowej za zaledwie kilka funtów więcej niż tylko jeden z oryginalnych tomów.”

 

Pianista i kompozytor z Liechtensteinu Jürg Hanselmann jest uważany za głębokiego eksperta w dziedzinie fortepianowej i kameralnej muzyki fortepianowej swojego rodaka z XIX wieku- Josefa Gabriela Rheinbergera. Razem ze skrzypkiem Rainerem Woltersem prezentuje na płycie- „Rheinberger / Hanselmann: Violin Sonatas from Liechtenstein” (Ars Produktion, 2021 rok), dwie sonaty skrzypcowe, które dopełnia tutaj autorski utwór. Sesje nagraniowe odbyły się 4-8 sierpnia 2020 (Rheinberger) i 25-27 czerwca 2021 (Hanselmann) w Aula der Kantonsschule Sargans.

Jeśli chodzi o nagranie, fortepian Steinwaya [model D] jest konsekwentnie równie głośny na tej płycie co partie skrzypiec. W niektórych miejscach– nawet jeśli słychać pasaże skrzypiec, na pierwszy plan wysuwa się pianista Jürg Hanselmann. To nagranie z pewnością ma swoje zalety – zwłaszcza w partii skrzypiec Rainera Woltersa. Różnorodność dźwiękowych aspektów oferowana przez skrzypka z Berna w dwóch utworach z lat 70. XIX wieku umożliwia nagranie referencyjne. Wydaje się, że hołd dla najsłynniejszego kompozytora Liechtensteinu się udał, bo staranne oddanie tekstu muzycznego, bez wniesienia „czegoś od siebie”, wystarczają dla rozkoszowania się ciekawą muzyką, o którą trudno na rynku płytowym. Sonata na skrzypce i fortepian Hanselmanna z 2018 roku, postromantyczna trzyczęściowa kompozycja, bardzo melodyjna, oferuje obu muzykom dużo miejsca tworzenia wspaniałych łuków frazowych. Udana współpraca skrzypka i pianisty, jako dwóch równych współtwórców spektaklu, daje powód wystarczający by sięgnąć po ten mniej popularny materiał muzyczny.

 

Felix Mendelssohn-Bartholdy skomponował nie mniej arcydzieł niż Mozart… A wśród nich: Variations concertantes Op. 17, Cello Sonata No. 1 in B flat major, Op. 45, Song without Words for Cello & Piano, Op. 109, Assai tranquillo in B Minor i Cello Sonata No. 2 in D major, Op. 58. BIS Records od września 2017 roku przedstawia mieszczące się na jednej płycie te dzieła Mendelssohna na wiolonczelę i fortepian w interpretacji wiolonczelisty Christiana Poltéra i pianisty Ronalda Brautigama. A więc samą radością jest spędzenie ponad godziny przy muzyce wiolonczelowej mistrza Mendelssohna, która gwarantuje rozpalenie emocji, trudnych do odnalezienia gdzie indziej, tym bardziej że niewiele nagrań wykonano bezkompromisowo- wiolonczelista wyposażył swój instrument Stradivariusa 1711 w struny jelitowe, Brautigam zaś występuje na kopii instrumentu Pleyela z 1830 roku (na którym nagrał dla BIS Records „Lieder ohne Worte” Mendelssohna). Te utwory znalazły się na płycie „Mendelssohn: Works for Cello and Piano”:

Trzy rozbudowane utwory: Sonaty nr 1 i nr 2 oraz Variations concertantes, zostały zainspirowane przez młodszego brata kompozytora- Paula, który był utalentowanym wiolonczelistą- amatorem. To kolejne cudowne kompozycje kompozytora, arcydzieła. Gra Poltéry jest zwinna oraz pięknie uzupełniona elastycznością Brautigama. Istnieje uderzające podobieństwo między tematem Mendelssohna a tematem czwartej części (Temat i Wariacje) „Kwintetu Pstrągowego” Schuberta. W Sonacie B-dur gra Poltéry jest bardzo taktowna, tak że można sądzić, że inżynierowie dźwięku zdecydowali faworyzować pianistę, ale jest to prawdopodobnie spowodowane uznaniem wiolonczelisty dla kontrastu dynamicznego i rzeczywistego brzmienia instrumentu Brautigama. Nierównowaga brzmieniowa w tym utworze nie przeszkadzają śpiewności, która towarzyszy sonacie, a nawet jest wszechobecna. Większość nagrań muzyki na wiolonczelę Mendelssohna, na krążkach różnych firm, zwykle zawierają obecnie dwie nagrane tutaj miniatury: „Romance sans paroles” oraz bardzo krótkie „Assai tranquillo”. Czteroczęściowa Sonata nr 2 jest dziełem dojrzałego Mendelssohna- bohaterski temat w pierwszej części zagrany przez Poltéry jest namiętny i stanowczy, wydobywa bogate kolory ze swojego instrumentu. Pod względem dźwiękowym wiolonczelistę wspaniale uzupełnia kopia Pleyela na którym gra Brautigam, często choć cicha to wyjątkowo bogata. Praca inżynierów nagrań jest wzorcowa, jak zwykle z tego wytwórni. Dźwięk jest lekki, okrągły, a przy tym znakomicie szczegółowy. Przewiduję, że wielu słuchaczom ta płyta przypadnie do gustu, o czym wielu krytyków oznajmiało, na przykład:
Anet Banks z The Strad: „Płyta potwierdza, że: „Poltéra i Brautigam to duet o imponującej wirtuozerii. Cudowne biegi piekielnie trudnych szesnastek wypływają z rąk Brautigama, a szybkość, z jaką palce Poltéry uderzają w podstrunnicę jego Stradivariego z 1711 r. w „Mara”, prawie przeczy rzeczywistości. Tempa, które wybierają, są ekscytująco ambitne, ale muzyka nigdy nie wydaje się pospieszna i żaden szczegół nie jest zagrożony. To muskularny Mendelssohn, z romantyzmem na pierwszym planie. W tych interpretacjach, które wybrzmiewają w lekko pogłosowej akustyce, nie ma nic niedopowiedzianego, z momentami słyszalnymi również wdechami. Sonata B-dur, tak beethovenowska w swoim wstępie, ma atmosferę młodzieńczego podniecenia, wspomaganego przez dobrze zdefiniowane i mocna gra Poltéry, szczególnie widoczna w szybkich, powtarzanych triolach. Ich interpretacja Sonaty D-dur posuwa ten entuzjazm jeszcze dalej, wkraczając na scenę oszałamiającą radością życia. Tremola Poltéry praktycznie musują, a rozwój ma szeroki zakres wyrazu i dramatyzmu. W przeciwieństwie do pełnego wdzięku menueta z Pierwszej Sonaty, D-dur po swoim pierwotnym początku pizzicato szybko staje się burzliwy. Ekspresja w adagio wydaje się nieco przesadzona, ale to samo nie dotyczy miniatur, „Romance sans paroles” kest jeszcze bardziej czarujący z delikatnymi akcentami rubato.”
Gramophone Magazine: „Choć Poltéra i Brautigam nie prowadzą nas tu mniej wydeptanymi ścieżkami repertuarowymi, jest to płyta wybitna. Na początek same występy są bardzo dobre. Poltéra wnosi całościowy obraz narratora do ruchów i elementów jako całości… Gra Brautigama jest równie przyjemna dzięki jego zwinnie eleganckiemu i elokwentnemu partnerstwu. .. Naprawdę elegancki ogólny pakiet, który jest wysoce zalecany.”
BBC Music Magazine: „Nie wyobrażam sobie, aby te utwory Mendelssohna były grane z głębszym zrozumieniem, nie tylko ich najwyższej logiki, ale także możliwości w tej logice dla wolności ekspresji, zawsze pamiętając, że wymagają one najwyższego taktu i dokładności wyczucia czasu… Wirtuozeria jest zawsze środkiem do wyrazistego końca. Ten dysk to skarb.”

 

Mandelring Quartet (według: ) został założony w 1983 roku i dziś składa się z rodzeństwa Sebastiana, Nanette i Bernharda Schmidta oraz ich przyjaciela Andreasa Willwohla. Wygrali ważne konkursy, takie jak Premio Paolo Borciani i monachijski konkurs ARD, i od tego czasu grali koncerty w wielu znanych salach koncertowych na całym świecie. Cechą wyróżniającą ten kwartet stała się niezwykła jednorodność brzmienia, intonacji i frazowania. Cztery indywidualności, które grają jako jedność we wspólnej determinacji, by zawsze szukać najgłębszego rdzenia muzyki i pozostawać otwarci na muzyczną prawdę. Chwytając wymiar duchowy, eksplorując emocjonalne skrajności i pracując nad szczegółami, muzycy ci sięgają głęboko pod powierzchnię każdego utworu, ujawniając w ten sposób wielość tkwiących w każdym z nich znaczeń. Ich podejście do muzyki jest zawsze emocjonalne i osobiste. Wszystko to sprawia, że ​​Mandelring Quartet jest jednym z najbardziej znanych zespołów na międzynarodowej scenie muzyki kameralnej. Jednym z najatrakcyjniejszych pozycji płytowych zespołu Mandelring Quartet jest:

  • Album „Schumann: Piano Quartet Op. 47 & Piano Quintet Op. 44”, wydany w czerwcu 2010 roku przez wytwórnię Audite. Sesje nagraniowe odbyły się w maju 2009 roku w Bayer Kulturhaus Leverkusen.

Według notatki wydawcy- : Robert Schumann skomponował, niemal szaleńczo, swoje dwa utwory na smyczki i fortepian podczas „roku muzyki kameralnej” 1842. Kwintet op. 44 i kwartet op. 47, które rozświetlają dziewiętnastowieczną muzykę kameralną, to dzieła o wybujałej energii i romantycznej internalizacji. Partię fortepianu, którą Schuman przeznaczył dla swojej świeżo poślubionej żony Clary, gra Claire-Marie Le Guay w tym nagraniu z Mandelring Quartett. Claire-Marie Le Guay jest laureatka wielu międzynarodowych konkursów, występuje regularnie w ważnych międzynarodowych salach koncertowych, występując w recitalach solowych oraz w koncertach z orkiestrą. Ponadto jej pasja do muzyki kameralnej skłoniła ją do grania ze znanymi solistami i zespołami. W obu utworach porywa energetyczna, wręcz radosna atmosfera części skrajnych, łącząca witalność Mozarta, polifonię Bacha i senne usposobienie Schumanna. W częściach środkowych odnajdziemy delikatne Scherzi à la Mendelssohn i dwie duże części wolne: wyrazisty marsz żałobny w kwintecie oraz rozbudowane cantabile w partii wiolonczelowej kwartetu, która stała się jedną z najpopularniejszych części wśród tych środkowych.
Omawiane wykonanie Kwintetu fortepianowego Schumanna, może być traktowane jako jedno z najlepszych wśród nagrań z jakimi miałem do czynienia na płytach CD bądź LP. Claire-Marie Le Guay jest dominującą osobowością wśród muzyków jacy pojawili się na sesjach nagraniowych- wyraźnie prowadzi od fortepianu, jest również w centrum „uwagi” mikrofonów. Od wstępu odnosi się wrażenie, że muzycy słyszalnie cieszą się muzyką. W sumie połączenie na jednym krążku Quartetu i Quintetu oferuje melomanom przyjemną i fascynującą godzinę, a także stanowi idealne wprowadzenie dla tych, którzy chcą poznać te dwa szczytowe osiągnięcia w muzyce kameralnej Schumanna. Zespół Mandelring Quartett i Claire-Marie Le Guay zwykle oceniani są bardzo pozytywnie, tak jak niżej:
Fanfare: „Istnieje kilka doskonałych nagrań do wyboru z tej pary dwóch utworów: Cleveland Quartet (Sony), Schubert Ensemble (ASV), Michelangelo Quartet (Chandos), Leipzig GewandhausQuartet (Berlin Classics) i oczywiście Beaux Trio artystyczne (Philips). To nowe wydawnictwo Mandelring Quartet jest jednak bardzo atrakcyjne i to nie tylko dlatego, że jest to pierwsza znana mi wersja SACD, która łączy kwartet i kwintet na tej samej płycie. muzycy na scenie, akustyka Bayer Kulturhaus w Leverkusen w Niemczech, gdzie występy były rejestrowane, niezwykle przejrzyste granie kwartetu Mandelring lub jakaś kombinacja powyższych, nigdy nie słyszałem takich szczegółów wyłaniających się z tych partytur. To prawie jak słuchanie tych utworów po raz pierwszy. Przytoczę tylko kilka przykładów. Na samym początku kwartetu, w powolnym wstępie, każde wejście smyczków zdaje się materializować z wybrzmiewających dźwięków fortepianu, unoszących się w powietrzu, tworząc magiczną atmosferę oczekiwania. [,,,] W innych nagraniach, które słyszałem, to tylko gwałtowne rozmycie, coś w rodzaju efektu aglissanda na fortepianie. Ale tutaj poszczególne nuty słychać wyraźnie. Następnie weź fragment rozpoczynający się od 5:19. Tak często to, co słychać w fortepianie w tym momencie, to niewyraźne dudnienie basu, ale tutaj zdajesz sobie sprawę, że w przeciwieństwie do smyczków fortepian gra w rzeczywistości sekwencję modulującą opartą na pierwszych czterech nutach Allegro. Mogą wydawać się drobiazgami i indywidualnie są; ale kiedy złożysz je wszystkie razem, składają się na występ o wyjątkowej ostrości i charakterze, nie wspominając już o podnoszeniu uznania dla pomysłowości Schumanna”.
Bayern 4 Klassik: „…francuskiej pianistce Claire-Marie Le Guay i renomowanemu niemieckiemu Kwartetowi Mandelringa udało się dokonać jedno z najpiękniejszych nagrań muzyki kameralnej na ‘Rok Schumanna 2010’. Zarówno pianista, jak i kwartet, istniejący od 1983 roku, którzy swoją odrębną karierę zaczynali od nagrody w konkursie muzycznym ARD, jest jedyną, zresztą czysto przypadkową, paralelą w ich biografiach. A jednak Le Guay i Geschwister Schmidt i ich sprawdzony altowiolista Roland Glassl grają razem tak organicznie i odpowiedzialnie, jakby nigdy nie robili nic innego. Ta piątka zawsze pozostawała młoda, o czym świadczy ich praktyczna, wrażliwa i niesamowicie świeża gra muzyki Schumanna – bogata w niuanse i ekscytująca
American Record Guide: „…Wykonania obu utworów są znakomite, a nagrania słyszane w trybie CD mają wyjątkową bryłę i jasność; fortepian, być może ze względu na bliskie omikrofonowanie, jest słyszalny z dzwonkową obecnością i wyrazistością oraz ładnym pingiem na górze. Dobrze pasuje do muzyki….”

 

Czterech instrumentalistów: Franz Bartosek (rożek basetowy), Leopold Wlach (klarnet), Jörg Demus (fortepian) i Eric Weiss (wiolonczela), w 1950 roku nagrali kompozycje Roberta SchumannaMärchenerzählungen For Piano, Clarinet And Violin” oraz Felixa Mendelssohna-Bartholdy „Two Concertstucke For Basset Horn, Clarinet And Piano” dla wytwórni Westminster.

Märchenerzählungen op. 132 [4], dla trio Roberta Schumanna, napisany w czterech częściach na klarnet (ad libitum) skrzypce, altówkę i fortepian. Poszczególne części są połączone motywem (Kernmotiv). Praca dedykowana uczniowi Schumanna- Albertowi Dietrichowi została opublikowana w 1854 roku przez Breitkopf & Härtel. Prawykonania w roku powstania kompozycji podjęła się Clara Schumann. Kompozycja jest jednym z ostatnich dzieł Schumanna, a wykorzystuje tę samą kombinację instrumentów, co słynne Mozartowskie trio Kegelstatt . Kompozytora interesowała tematyka i nastrój- „malowniczy i fantazyjny”, ale Schumann nie pozostawił żadnej sugestii o nawiązaniu do konkretnych baśni, jak we wcześniejszym Märchenbilder op. 113. Kompozycja została ukończona w ciągu kilku dni. Clara Schumann zanotowała w swoim dzienniku: „Heute vollendete Robert 4 Stücke für Klavier, Klarinette und Viola und war selbst sehr beglückt darüber. Er meint, diese Zusammenstellung werde sich höchst romantisch ausnehmen” (dziś Robert skompletował 4 utwory na fortepian, klarnet i altówkę i bardzo się z tego cieszył. Uważa, że ​​ta kompilacja wyda się bardzo romantyczna.). Utwory zostały po raz pierwszy wykonane prywatnie przez Clarę, altowiolistę Rupperta Beckera i klarnecistę Johanna Kochnera. Nieco później Józef Joachim zaprezentował ją publicznie. Kompozycje zostały opublikowane przez Breitkopf & Härtel niedługo potem.
Utwór koncertowy Konzertstucke f-moll i d-moll Felixa Bartholdy’ego Mendelssohna na klarnet, waltornię i fortepian lub orkiestrę zostały napisane na przełomie 1832 i 1833 roku dla słynnego wirtuoza Heinricha Josepha Baermanna i jego syna Carla, który później zorkiestrował drugi Konzertstuck. Obie prace zostały wydane pośmiertnie z dodanymi numerami opusów 113 i 114.
Pozycja wytwórni Westminster jest zachwycająca. Zarejestrowany materiał muzyczny nie zdradza, że to przecież już archiwalny zapis, ale idealnie antycypujący świat ekspresji romantyzmu.

 


 

[1] Villanelle to  utwór wierszowany wywodzący się z włoskiego folkloru.

[2] Według recenzji:

[3] Na podstawie:

[4] Według:

 


Przejdź do części trzeciej >>
Powrót do części pierwszej >>

Kolejne rozdziały: