Rekomendowane wydawnictwa płytowe szeroko rozumianej klasyki
(rozdział czterdziesty dziewiąty)

 

Jeśli ktoś uważa, że nie lubi muzyki klasycznej, to najprawdopodobniej nie zna jej wystarczająco dobrze, a przecież wystarczy sięgnąć po płyty z muzyką fortepianową różnych epok by się przekonać jak piękna może być twórczość klasycznego nurtu

 

  • Dwupłytowy zestaw „Beethoven: The Piano Concertos” w wykonaniu Ronalda Brautigama w czasie sesji nagraniowych w lipcu 2017 i lipcu 2018 w Deutschlandfunk Kammermusiksaal (Kolonia), został wydany przez wytwórnię Bis w listopadzie 2019 roku. Instrumentarium Brautigama to kopie fortepianów- Walter & Sohn 1805 i Conrad Graf ok. 1819, wykonane przez Paula McNulty’ego.


Jako jeden z najwybitniejszych pianistów swojej epoki i genialny improwizator, Ludwig van Beethoven [1] preferował ten instrument w muzycznych poszukiwaniach. Jego najwcześniejsza kompozycja, pochodząca z 1782 roku, była zbiorem wariacji na fortepian, a komponował na fortepian solo aż do ostatnich lat życia. Jego zainteresowanie formą koncertową zmniejszyło się, gdy głuchota zmusiła go do wycofania się z występów. Niemniej jednak, swoimi pięcioma koncertami fortepianowymi skomponowanymi w latach 1788-1809, Beethoven nie tylko osiągnął znakomite rezultaty przy komponowaniu klasycznego koncertu fortepianowego, ale także ustanowił nowy model w epoce romantyzmu: rodzaj symfonii z fortepianem obbligato, który pozostawał punktem odniesienia na początek XX.
Ronald Brautigam nagrał te nowatorskie utwory z Orkiestrą Symfoniczną Norrköping.  Te uznane za znakomite wykonania zostały wydane w latach 2008-2010. Od tego czasu wydał także wszystkie solowe utwory fortepianowe Beethovena na fortepiano, ciesząc się powszechnym uznaniem (vide >>). Kiedy Brautigam wrócił do koncertów, to w towarzystwie dyrygenta Michaela Alexandra Willensa i Die Kölner Akademie grających na instrumentach z epoki. Ten sam zespół współpracował z nim wcześniej w 11-płytowym pakiecie koncertów fortepianowych Mozarta i wyraźnie słychać, że wszyscy zaangażowani wyraźnie cieszą się z możliwości pogratulowania Beethovenowi w przeddzień jego 250. rocznicy.
Krytyk David A. McConnell magazynu The Classic Review zrecenzował zestaw płyt Brautigama: „Ronald Brautigam nagrał koncerty fortepianowe Beethovena zaledwie dziesięć lat temu, zaskakując wielu słuchaczy, decydując się na użycie nowoczesnego Steinwaya D zamiast pianoforte. Ten zestaw, rozłożony na 4 płytach CD, zawiera nie tylko pięć koncertów, ale także Koncert D-dur (własna adaptacja jego koncertu skrzypcowego przez Beethovena), Choral Fantasia i orkiestrację Brautigama wczesnego koncertu Es, napisanego przez Beethovena w wieku 14. lat. Przy akompaniamencie Norrköping Symphony Orchestra i dyrygenta Andrew Parrotta, zestaw zawiera typowo oszałamiający dźwięk BIS SACD.
Czy zatem potrzebny jest nowy cykl Brautigama? Czy jego interpretacja tych arcydzieł zmieniła się drastycznie w ciągu ostatnich dziesięciu lat? Czy wykonanie na fortepianie z towarzyszeniem orkiestry instrumentów z epoki i innego dyrygenta gwarantuje kolejny cykl koncertów? W większości pytań odpowiedź brzmi: tak. Die Kölner Akademie i Michael Alexander Willens to niezwykle wrażliwi współpracownicy, a ich więź z Brautigamem jest oczywista. Liczne fragmenty dialogu między fortepianem a orkiestrą odbywają się całkowicie bez wysiłku (posłuchaj wolnej części trzeciego koncertu, zaczynającej się w 3’25” – co za wspaniałe brzmienie fagotu!), a ich frazowanie ujawnia imponującą jednomyślność. Raz po raz Brautigam i orkiestra wydają się żywić się sobą, zjednoczeni w rytmie muzycznego sporu. Nagranie BIS jest wspaniałe, oddaje owocną, heterogeniczną paletę kolorów Die Kölner Akademie i dwa fortepiany McNulty w całej okazałości, zapewniając jednocześnie konsekwentnie realistyczną równowagę między solistą a orkiestrą. Czasy występów Brautigama w obu cyklach są niezwykle spójne; jedyną istotną różnicą jest znacznie szybsza pierwsza część Koncertu nr 1, ponieważ Brautigam gra znacznie krótszą kadencję, być może po to, aby BIS zmieścił trzy koncerty na jednej płycie CD. Każdy, kto liczy na jawnie romantyczne interpretacje tych koncertów, może się rozczarować. Brautigam pozwala sobie wprawdzie na pewną dowolność interpretacyjną, ale nigdy nie pobłaża sobie i poważnie traktuje wskazania metronomu Beethovena. Szczególnie w powolnych częściach jego tempa mogą wydawać się nadmiernie szybkie i może zająć kilka przesłuchań, aby zrozumieć, jaki mają one sens w jego interpretacji całego koncertu. Rapsodyczne rozważania Brendela i Uchidy (zwłaszcza w jej ostatnim występie z Filharmonią Berlińską i Simonem Rattle) byłyby nie na miejscu w tych przedstawieniach; Brautigam nie stara się wydobyć z każdej frazy każdej uncji emocjonalnego ciężaru. Jednak jego powolne części z pewnością nie są emocjonalne ani powierzchowne. Po wielokrotnych przesłuchaniach wyszedłem z tych występów z większym uznaniem dla kruchego piękna, zniuansowanych świateł i cieni w tej muzyce. Być może, po niedawnym ukończeniu serii 15 płyt CD z utworami na fortepian solo Beethovena, Brautigam może teraz pełniej zamieszkać w dźwiękowym świecie tych utworów? W częściach zewnętrznych widać typową brawurę i wirtuozerię Brautigama, wykonawcy u szczytu swoich znacznych możliwości. Wystarczy wysłuchać minuty trzeciej części pierwszych dwóch koncertów, by zachwycić się sprawnością techniczną i niezwykłą energią Brautigama. W swoim pierwszym cyklu Brautigam, Parrott i orkiestra wydawali się być zdeterminowani, aby pokazać słuchaczowi, że współczesne instrumenty mogą brzmieć ‘autentycznie’, czego rezultatem jest brzmienie smyczków, które czasami brzmiało szorstko i łamliwie (całkowicie unikając vibrato) oraz interpretacje mogące czasami brzmieć jako trochę wyrachowane. Te nowe interpretacje są bardziej przekonujące i pozbawione sztuczności, ujawniając coraz głębsze powiązanie Brautigama z muzyką Beethovena i rozumienie jej. Żaden interpretator nie jest w stanie w pełni zrealizować każdego aspektu tych niewyczerpanych partytur, a potencjalny nabywca ma ogromny wybór nagrań odpowiadających każdemu gustowi i punktowi widzenia interpretacyjnego. Ale ten cykl oferuje wiele: gra z oszałamiającą energią i osiągnięciami, ślub z pomysłowymi i inteligentnymi interpretacjami, które dają wiele chwil porywającego piękna i mrożącej krew w żyłach radości; prawdziwe partnerstwo współpracy pomiędzy orkiestrą i solistą, wiernie uchwycone w nagraniu o wyjątkowym cieple, głębi i klarowności, z wciągającymi nutami Jean-Pascala Vachona. Nawet na zbyt zatłoczonym polu to nagranie jest gorąco zalecane.”

Inni krytycy również dobrze ocenili zestaw Ronalda Brautigama, oto przykłady:
Są to bardzo indywidualne wykonania niezwykle znanych utworów i nawet jeśli rzeczywiste dźwięki wydawane przez te współcześnie budowane kopie instrumentów w tych kompozycjach nie zawsze brzmią przyjemnie, są świeże i życiodajne…” (Classical Music)
„…W tych interpretacjach nie ma nic pompatycznego ani ciężkiego. Zarówno Brautigam, jak i Willens są wrażliwi na każdą wskazówkę Beethovena w partyturze, a najcenniejszy ze wszystkich aspektów w muzyce, życie frazy, jest święte. Ten oryginalny, stylowy i autorytatywny zestaw koncertowy jest godnym i prowokującym do myślenia wkładem w nagrania z okazji Roku Beethovena.” (Gramophone)

 

  • Płyta „Mendelssohn-Bartholdy: Piano Concertos” w wykonaniu Ronalda Brautigama oraz Die Kölner Akademie pod dyr. Michael Alexandra Willensa, nagrana w lipcu 2016 i lipcu 2017 w Deutschlandfunk Kammermusiksaal (Kolonia). Z użyciem kopii fortepianu Pleyela op. 1555 (1830 rok) wykonanej przez P. McNulty’ego w 2010 roku, została wydana w grudniu 2018 roku przez wytwórnię Bis.

Ronald Brautigam nagrał dla BIS ponad 60 płyt (według notatki wydawcy), w tym kompletną solową muzykę klawiszową Haydna, Mozarta i Beethovena na fortepianie, w tym na modelach historycznych. Ale jego pierwszymi wydawnictwami w tej wytwórni, w połowie lat 90., były koncertujące utwory Felixa Mendelssohna na fortepian i orkiestrę na fortepian współczesny. Kiedy teraz wraca do tych partytur, jest to kopia fortepianu Pleyela z 1830 r. [2]– rok przed skomponowaniem przez Mendelssohna I Koncertu fortepianowego g-moll. Wspierającą go orkiestrą jest zespołem używającym instrumentów z epoki Die Kölner Akademie pod dyrekcją Michaela Alexandra Willensa, tym samym zesołemł, z którym już współpracował przy uznanym 11-płytowym przeglądzie koncertów klawiszowych Mozarta. Historyczne akompaniamenty i wyrazistość instrumentu solowego nadają wykonaniom wielkiego wdzięku i świeżości, rzucając nowe światło na te utwory. Skomponowane w latach 1831-1838, wszystkie zostały napisane głównie na użytek Mendelssohna jako koncertującego pianisty koncertowego, ale wkrótce weszły do repertuaru wielu innych pianistów – zwłaszcza Koncert g-moll, który był niezwykle popularny w czasach kompozytora.
Według krytyka T.A. Konsgaarda z The High Arts [3], pisząc o „Mendelssohn-Bartholdy: Piano Concertos”: „Są to szybkie wykonania superekscytujących, żywiołowych koncertów fortepianowych Mendelssohna. Brautigam jest znany ze swoich nagrań na fortepianie, z pierwszorzędnym zestawem wszystkich sonat Beethovena. Ciekawostką w tym wydawnictwie Mendelssohna jest to, że pianista nagrał już te koncerty dla tej samej wytwórni na nowoczesnym fortepianie z orkiestrą kameralną (Amsterdamska Sinfonietta). Tutaj wykonuje je na kopii Pleyela z 1830 roku z 2010 roku z towarzyszeniem instrumentów z epoki Kölner Akademie pod kierunkiem Michaela Alexandra Willensa. Niektórym ta współpraca będzie dobrze znana: te same siły nagrały kilka lat temu cykl koncertów fortepianowych Mozarta (co wywołało u niektórych zdziwienie, ale również zebrało wiele entuzjastycznych recenzji). Tutaj wyniki są znakomite. Będąc fanem Perahii w tym repertuarze, a także wcześniejszych dokonań Brautigama, mogę powiedzieć, że wybór na fortepian i orkiestrę z epoki nie mógł być lepszy. To nie jest tak, że słyszy się te koncerty na nowo. Jest więcej niż to liryczne podejście Brautigama w połączeniu z jaśniejszym brzmieniem Pleyela nadaje muzyce zupełnie nową fakturę. Jeśli chodzi o Willensa, wydobywa pełne, wielowarstwowe brzmienie z Kölner Academie. Podkreślam to, ponieważ w pierwszych dniach występów HIP było wiele skarg na mizernie brzmiące smyczki. Nie tutaj. Są fragmenty, w których dialog między solistą a orkiestrą jest jeszcze bardziej udany z instrumentami z epoki: po pierwsze, obaj łączą się naprawdę dobrze, tworząc jednolite brzmienie. Po drugie- Andante pierwszego koncertu). Na koniec powinienem zauważyć, że te występy są wykonane w nieco innych tempach w porównaniu do wcześniejszego setu Brautigama. Podczas gdy części środkowe są teraz nieco szybsze, większość części zewnętrznych jest o kilka sekund wolniejsza. Nie wiem, czy ma to związek z instrumentem, ale chciałbym wierzyć, że pianista przemyślał te utwory. Zamiast dostarczać nam podobnej interpretacji, jego podejście brzmi teraz bardziej dojrzale i przemyślanie i — choć nie spodziewałem się, że to powiem — szybsze tempa świetnie sprawdzają się w częściach wewnętrznych. Nagrany dźwięk jest wzorcowy. Nawet jeśli masz te koncerty grane na nowoczesnym pianinie, zachęcam do spróbowania tego nowego wydawnictwa. Srebrny  ton Brautigama i wybór instrumentu pasują do tego repertuaru jak ulał.”

 

Tobias Koch, wybitny artysta instrumentów klawiszowych, który swoim występem na festiwalu Chopin i Jego Europa w 2013 roku wywołał furorę, czego owocem stało się nagranie przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina płyty z polskim repertuarem romantycznym, głównie tanecznym (polonezami i mazurkami), wykonanym na dwóch Erardach i dwóch Pleyelach z kolekcji instytutu („Pożegnanie Ojczyzny”). Stanisław Moniuszko pozostawił po sobie około 180 kompozycji na fortepian, w opracowaniu na dwie i cztery ręce (tu z udziałem Katarzyny Drogosz). Wszystkie można podzielić na dwie grupy: utwory oparte na tanecznych rytmach i miniatury liryczne. W tych pierwszych z wyraźną przewagą dominują polonezy i mazurki, następnie walce i polki. Z kolei miniatury liryczne to bagatele, utwory o programowych tytułach, villanelles i pieśni bez słów. Niektóre kompozycje na fortepian to aranżacje własnej muzyki operowej i orkiestrowej Moniuszki; dotyczy to w szczególności stylizacji tanecznych, opartych na rytmach polskich tańców narodowych. Dominują w nich transkrypcje fragmentów oper „Halka”, „Straszny dwór”, „Flisak i Hrabina”. Moniuszko zaaranżował także utwory innych kompozytorów, m.in. fantastyczną „Zamek na Czorsztynie” opartą na motywach z opery Karola Kurpińskiego i pieśń tego samego kompozytora.

Wybrane na płytę utwory to łatwe dzieła do domowego muzykowania, stylistycznie jednolite. Muzyka na płycie „Moniuszko – La belle Epoque” ma szczególny urok, a Koch z tych salonowych miniatur, z dominacją poloneza i walca, uczynił prawdziwe perełki, traktując je ze smakiem, z pełnią  elegancji i indywidualnego charakteru. Mało tego- są zagrane z wyczuciem polskości.  Koch użył do nagrań historycznego fortepianu z 1864 roku firmy Krall&Seidler, na którym grywał niegdyś sam kompozytor.

 

  • Płyta w formie ecopack- „Haydn: The Seven Last Words”, w wykonaniu pianisty Nicolasa Stavy, nagrana w styczniu 2006 w Temple Saint Marcel (Paryż) z użyciem fortepianu Steinway D-274, została wydana w lipcu 2019 przez wytwórnię BIS (BISSACD 2429).

Siedem ostatnich słów Chrystusa odnosi się do siedmiu krótkich zdań wypowiedzianych przez Jezusa na krzyżu, zebranych z Nowego Testamentu. Przez wieki ukrzyżowanie było inspiracją dla niezliczonych kompozytorów, a oprawa tych wypowiedzi stała się czymś w rodzaju podgatunku, który rozpoczął się w renesansie od wczesnych motetów i trwa do naszych czasów. Za pośrednictwem Césara Francka i Sofii Gubaiduliny, kompozytorzy od Heinricha Schütza po Tristana Muraila stworzyli wersje wykorzystujące różne kombinacje głosu  lub instrumentów. Jednym z najbardziej znanych z tych ustawień jest prawdopodobnie ten autorstwa Josepha Haydna. Jedna: dość skomplikowana historia zaczyna się w 1785 roku, kiedy Haydn otrzymał zlecenie z hiszpańskiego Cadízin, na drugim końcu Europy. Poproszono go o skomponowanie siedmiu powolnych części, każda trwająca około 10 minut, do grania przez orkiestrę na przemian z księdzem wyjaśniającym każde z siedmiu słów. Rozkoszując się tym niezwykłym wyzwaniem, Haydn przyjął i był tak zadowolony z rezultatu, że natychmiast stworzył wersję na kwartet smyczkowy, a także autoryzował kolejną na klawisze. Utwór stał się tak popularny w całej Europie, że dziesięć lat później wykorzystano go po raz ostatni w oratorium na chór i orkiestrę. Utwór zabrzmiał w „Haydn: The Seven Last Words”, w wersji na klawisze, w wykonaniu francuskiego pianisty Nicolasa Stavy’ego. Płytę zamyka innym niezwykłym utworem z dorobku Haydna, Andante con variazioni, Hob. XVII/6, który został opisany jako „najgłębszy i najgłębszy zestaw wariacji na fortepian skomponowany między Bachem a Beethovenem”.(według notatki wydawcy)
Płyta była bardzo dobrze oceniona: Patrick Rucker z The Gramophone napisał: „Fakt, że wersja klawiszowa ‘Siedmiu ostatnich słów’ dotarła do nas w opracowaniu nie autorstwa samego Haydna, choć przez niego zaakceptowanym, nie odstraszyło wielu pianistów od nagrania tego dzieła. Francuski pianista Nicolas Stavy nagrał utwór w styczniu 2006 roku w Paryżu. To nagranie, pierwotnie wydane przez wytwórnię Mandala, zostało zremasterowane przez BIS. Stavy gra na Steinwayu (numeru seryjnego i rocznika nie podano w książeczce) należącym do Pierre’a Malbosa, używając pierwszej z dwóch mechanizmów dla instrumentu dla „Siedmiu ostatnich słów”, a drugiej dla Wariacji f-moll. Stavy jest zawsze delikatnym, zachęcającym przewodnikiem po tej niezwykłej partyturze, która, być może z wyjątkiem ‘Via Crucis’ Liszta, nie ma sobie równych w literaturze na fortepian solo przed Olivierem Messiaenem. W dziewięciu częściach (pierwsza to wstęp, dziewiąta przedstawia trzęsienie ziemi) opiera się pokusie przesady. Po względnym spokojuOjcze przebacz im’, ‘Dziś będziesz ze mną w raju’ osiąga autentyczny patos, lewą ręką figuracje Albertiego potraktowane z wielką delikatnością. Motywiczne aluzje Haydna do Stabat mater są jasne, ale subtelne. ‘Matko, oto syn twój’, najdłuższa z sonat, jest wzorem czułej powściągliwości. Wraz ze wzrostem złożoności polifonicznej w ‘Mój Boże, czemuś mnie opuścił’, Stavy z powodzeniem łączy elementy modlitwy i niepokoju. Ta sama wrażliwość na prowadzenie głosu, która charakteryzuje ‘Siedem ostatnich słów’, jest wyraźnie widoczna w Wariacjach f-moll. Te podwójne wariacje, skomponowane między dwiema podróżami Haydna do Londynu, oferują większe możliwości różnorodności dotyku i dynamiki. Podejście Stavy’ego jest głęboko osobiste, ale zawsze wierne ekspresyjnym nakazom partytury. Wrażliwe wykonanie i ogólnie dobrze nagrany dźwięk sprawiają, że jest to wydawnictwo, które zadowoli zarówno wielbicieli Haydna, jak i tych, których odkrycie tych arcydzieł jest powodem do zazdrości.” Fanfare tak recenzowało: „Nagrany dźwięk jest bliski i precyzyjny. Wrażliwe interpretacje Stavy’ego poleciłbym każdemu słuchaczowi, który kocha muzykę fortepianową Haydna, ale także tym, którzy tak jak ja uważają, że siedzenie nad Siedmioma ostatnimi słowami prowadzi do rozproszenia uwagi – tutaj tak nie jest.”

 

  • Album „Montgeroult: Piano Études”, w wykonaniu pianistki Clare Hammond, nagrany: 17-20 grudnia 2021 w Wyastone Concert Hall (Monmouth, Wielka Brytania), z użyciem fortepianu Steinway D., został wydany w październiku 2022 pezez wytwórnię BIS (nr kat.- BISSACD 2603).

Życie Hélene de Montgeroult (według wydawcy) czyta się jak powieść: wykazując przedwczesne zdolności muzyczne jako dziecko w przedrewolucyjnej Francji, została uznana za jedną z najlepszych pianistek i improwizatorek swoich czasów. Uwięziona podczas próby przedostania się do Neapolu w czasie rewolucji, mogła wrócić do Francji. Tutaj pracowała dla Institut National de Musique, by zostać ponownie uwięziona podczas panowania terroru. W końcu uwolniona na dobre, została profesorem fortepianu w Conservatoire de Musique w Paryżu, pierwszą kobietą na takim stanowisku. W międzyczasie udało jej się skomponować ważny zbiór utworów na fortepian oraz kompletną metodę, obejmującą 114 etiud. W notatkach do płyty brytyjska pianistka Clare Hammond nazywa Montgeroulta „jedną z najbardziej odkrywczych osobowości pianistycznych naszych czasów”. Z dorobku kompozytorki Hammond wybrała 29 etiud, które podkreślają jej wyjątkowy talent kompozytorski. Jej muzyka dorównuje twórczości Chopina, Mendelssohna i Schumanna, wykazując śmiałość harmoniczną, złożoność fakturalną i mimo pedagogicznego celu śpiewność i wyrazistą głębię. Tak wszechstronnie zapomniane przez tak długi czas Etiudy Montgeroult zasługują na podobną renomę i popularność jak dzieła jej współczesnych.
Krytycy najistotniejszych magazynów muzycznych tak opiniowali nagrania Clare Hammond:
To są naprawdę wymagające utwory, ale Hammond dostarcza je z gładkim i miodowym akcentem, chwytając mroczną subtelność muzyki i jedwabistą fakturę, jakby to była druga natura. Choć muzyka nie ma w sobie tyle blasku, skrajnych kontrastów czy dzikiej wyobraźni etiud Chopina, wciąga i wywiera fascynujący magnetyzm.” (Magazyn muzyczny BBC)
Zręcznie wykonana, z wyczuciem sformułowana i pięknie nagrana (Wyastone Concert Hall) Clare Hammond pozostawiła dług wszystkim miłośnikom fortepianu… Jest jedną z pierwszych kandydatek do przyszłorocznej nagrody Gramophone Awards.” (Magazyn Gramophone
To piękna muzyka, wspaniale nagrana… Jej genialne wykonania to ewidentny efekt głębokiej refleksji.” (International Piano)
Hammond opisuje Montgeroult jako ‘jedną z najbardziej odkrywczych pianistycznych osobowości naszych czasów’, a na podstawie tego bogatego stylistycznie wyboru 29 etiud (skomponowanych w latach 1788-1812) trudno nie zgodzić się z jej oceną: znaczna część muzyki tutaj brzmi tak, jakby został napisany w połowie XIX wieku, z wyraźnymi zapowiedziami Schumanna, Liszta i szczególnie dojrzałego Chopina grającego zarówno w języku harmonicznym, jak i w samym zapisie klawiszowym”. (Katarzyna Cooper, Presto Music)

 

  • Album „Shostakovich: 24 Preludes & Fugues Op. 87”, w wykonaniu Minnaara Hannesa, nagrany w Muziekcentrum van de Omroep (Hilversum), 22-24 grudnia 2021 (Preludes and Fugues Nos. 1-12) i 1-3 maja 2022 (Preludes and Fugues Nos. 13-24) z użyciem fortepianu Steinway & Sons model D (No. 584307), został wydany 01 października 2022 roku przez Challenge Classics.

Po „Wariacjach Goldbergowskich” Bacha, które przyniosły mu światowe zaszczyty (w tym Diapason d’Or), Hannes Minnaar (według wydawcy) konfrontuje się z tym, co stało się „klasyką” XX-wiecznego repertuaru: Preludiami i fugami Szostakowicza, skomponowanymi w 1951 roku. W centrum uwagi znalazły się cechy jego pianistyki, za które jest uznawany za jednego z czołowych muzyków naszych czasów: różnorodność akcentów i elastyczność między napięciem a spokojem, charakterystyczne dla każdego Preludium i Fugi, precyzja brzmienia, brak wszelkiej afektacji, naturalna finezja frazowania i artykulacji oraz znajomość partytury idąca w parze ze świeżością wywołującą poczucie improwizacji.
Alina Mądry z magazynu Audio Video napisała o płycie: „Cykl 24 Preludiów i fug op. 87 Dymitra Szostakowicza jest inspirowany bachowskim „Das wohltemperierte Clavier”. Podobnie jak Bach, Szostakowicz następstwo tonacji kolejnych par „preludium-fuga” podporządkował zasadom koła kwintowego, choć nieco na innej zasadzie i zastosował podobne ukształtowania motywiczno-rytmiczne. Różni je wykonawcze medium – utwory Szostakowicza są przeznaczone na fortepian, ale podobnie jak bachowskie wymagają niezwykłej technicznej precyzji i wykonawczej dyscypliny. Nie ma tam miejsca na eksponowanie ekspresji, a napięcie zawarte jest w sposobie prowadzenia kolejnych motywów i ich artykulacji. Hannes Minnaar podąża w sposób naturalny za tokiem narracji tej muzyki, nie zaburza jej rytmu, nie eksploatuje brzmienia fortepianu pozostając wyczulonym na jego subtelności. To wykonanie jest warte naszej wyjątkowej uwagi.”
Krytyk Gramophone Magazine tak podsumował dzieło Hannesa Minnaara: „Zręczności Minnaara w najbardziej wirtuozowskich utworach dorównuje jego cierpliwa ekspresja w bardziej ponurych utworach. Jest gotów poświęcić swój czas, ale robi to rozsądnie, nigdy dla własnej chwały, zawsze w zgodzie z ludzkim głosem muzyki
Dawid Nicea z  BBC Music Magazine tak opiniował „Shostakovich: 24 Preludes & Fugues Op. 87”: „Nikt nie podejmuje się nagrania 24 preludiów i fug Szostakowicza lekkomyślnie, a holenderski pianista Hannes Minnaar z autorytatywnym obiektywizmem w operowaniu nieustannie zaskakującą gamą nastrojów przedstawia te dzieła. […] Im więcej cykli słyszę – poprzedni był Igora Levita na żywo, a Minnaar wypada bardzo dobrze w porównaniu z nim – tym bardziej jestem przekonany, że każde Preludium i Fuga działają najlepiej w swoim oryginalnym kontekście. Dźwięk dopełnia przestrzeń spektakli.”

 


 

[1] Według:

[2] Pleyel rozpoczął produkcję fortepianów w 1805 r.

Instrument McNulty’ego jest zbudowany na podstawie Pleyela op. 1555, 1830, z paryskiego Muzeum Instrumentów Muzycznych.

Gdy Chopin przybył do Paryża w 1831 r. ocenił fortepiany Pleyela „non plus ultra” (nic ponad to!). Liszt określił brzmienie Pleyela Chopina jako „małżeństwo kryształu i wody” i zacytował uwagę Chopina: „Kiedy nie jestem w najlepszej formie, wolę fortepian Erarda, gdzie z łatwością mogę znaleźć gotowy dźwięk fortepianu. Ale kiedy jestem w dobrym nastroju i wystarczająco silny, aby znaleźć swój własny ton fortepianowy, wolę jeden z pianin Pleyela.”

[3] Na podstawie:

[4] Krall i Seidler (według ) to wytwórnia fortepianów i pianin działająca 1830—96 w Warszawie, ul. Krakowskie Przedmieście 391, od 1853 we własnym budynku fabrycznym, ul. Marszałkowska 1352. Założona przez byłych czeladników A. Leszczyńskiego, Józefa Seidlera i Antoniego Kralla. W 1836 zbudowali na zamówienie fortepian z przesuwaną klawiaturą transponującą, zakupioną m.in. przez płk. Politonów z Warszawy i Biemackiego z Lublina; 1841—42 budowali fortepiany z mechaniką wiedeńską J.B. Streichera, angielską, Pleyela, Érarda, z elastycznymi trzonkami młotków, z listwą naciskową i bez, z metalową listwą zaczepową i bez, pianina o klawiaturze 6 i 1/2 oktawy, instrumenty fornirowane palisandrem, mahoniem piramidą, drewnem „gesantinowym zeberholtz” zwanym, z ozdobnymi nogami, pedałami i antabami złoconymi. Przed 1848 zbudowali fortepian z klawiaturą pedałową. Na wystawie warszawskiej 1838 nagrodzeni medalem srebrnym I klasy. W 1843 F. Liszt, po koncertach w Warszawie, do których spośród wielu instrumentów krajowych i zagranicznych wybrał fortepian Krall i Seidler, przesłał wytwórni list pochwalny.

Firma zyskała uznanie S. Moniuszki, który posiadał jej instrument, a także ok. 1850—60 pośredniczył w sprzedaży fortepianów Krall i Seidler wileńskim melomanom. 1860 za obopólną zgodą ze spółki wystąpił A. Krall, który już od kilku lat nie zajmował się wytwórnią. Fabryka wraz z zapasami przejął Seidler, a pozostały majątek, zgromadzony w ciągu 30 lat (2 domy frontowe z oficynami i innymi zabudowaniami na posesji przy ul. Marszałkowskiej 1372), podzielono na 2 części. Renomowaną nazwę firmy zachowano.
Firma została uznana za najlepszą w kraju wytwórnię, która zbudowała ok. 6000 instrumentów, z których wiele zachowało się do dziś w zbiorach prywatnych i muzealnych. Pod koniec XIX w. firma zbankrutowała. Instrumentalog J. Hirt zaliczył ją do ważniejszych wytwórni fortepianów na świecie przed 1880.

 


Kolejne rozdziały: