Rekomendowane wydawnictwa płytowe szeroko rozumianej klasyki
(rozdział pięćdziesiąty trzeci, część 1)

Universal Music Group (UMG) [1], jeden ze światowych liderów w dziedzinie rozrywki opartej na muzyce, ogłosił w marcu 2023 roku  przejęcie renomowanej brytyjskiej wytwórni muzyki klasycznej Hyperion Records. Hyperion (założona w 1980 r.) dołączy do portfolio UMG obejmującego światowej sławy wytwórnie muzyki klasycznej, w tym Deutsche Grammophon (założona w 1898 r.). Zachowując i zabezpieczając swoją unikalną tożsamość i dziedzictwo w awangardzie muzyki klasycznej, Hyperion Records ma pozostać niezależną wytwórnią płytową obok Decca Classics i Mercury KX w ramach Universal Music UK. Hyperion zasłynął z nagrywania mniej znanych utworów, zwłaszcza romantycznych koncertów fortepianowych, które wypadły z repertuaru, dzieł szkockich kompozytorów romantycznych oraz angielskiej muzyki od renesansu do baroku. Wytwórnia znana jest też z kompletnych nagrań pieśni Carla Loewe, Roberta Schumanna, Feliksa Mendelssohna, Richarda Straussa i Franciszka Liszta. Niedawno firma Hyperion wypuściła serię romantycznych koncertów skrzypcowych i romantycznych koncertów wiolonczelowych. Nagrania wytwórni Hyperion zdobyły wiele nagród, w tym kilka nagród Gramophone, na przykład- „Record of the Year” w 1996, 1998, 2002 i 2010.

Pianista Sir Stephen Hough, mówi: „Zacząłem nagrywać dla Hyperion, gdy technologia cyfrowa miała zaledwie dekadę – na początku lat 90. Przez ostatnie 30 lat był to dla mnie niesamowity dom, który pozwolił mi nagrać dziesiątki albumów, od najmroczniejszego repertuaru, przez mainstreamowe klasyki, po własną muzykę. To, że Universal chce wziąć tę wytwórnię pod swój parasol obok DG i Decca, to świetna wiadomość, ponieważ zapewni to jak najszerszą ekspozycję i wsparcie dla katalogu skarbów Hyperiona”. Skrzypaczka Alina Ibragimova dodaje : „Przez wiele lat Hyperion był dla mnie wspaniałym zespołem artystycznym, który wspierał mnie w odkrywaniu, eksperymentowaniu i nagrywaniu niesamowitego repertuaru dokładnie tak, jak chciałam. Hyperion zasłynął z odkrywania dzieł mniej znanych kompozytorów oraz nagrywania standardowego repertuaru, ale w wyjątkowy sposób, zawsze z ogromnym zaangażowaniem i rzetelnością. Nie mogę się doczekać kolejnych lat pracy z Simonem Perrym i jego zespołem w tym nowym rozdziale, kiedy dołączą do Universal Music Group”.

 

Pianista Steven Osborne. w dniach 2-4 grudnia 2020 roku nagrał w St Silas the Martyr (Kentish Town, Londyn) materiał muzyczny na płytę „Rachmaninov: Piano Sonata No. 1, Moments musicaux”, którą wydała wytwórnia Hyperion (nr kat.- CDA 68365) w kwietniu 2022 roku.

Jako jedyna wśród najważniejszych dzieł Rachmaninowa, 1. Sonata fortepianowa d-moll (według informacji wydawcy) jest rzadko słyszana w salach koncertowych. Jeszcze przed ukończeniem dzieła Rachmaninow martwił się, że jego długość i złożoność mogą stanąć na przeszkodzie akceptacji społecznej. Wysłał ukończony rękopis do pianisty Konstantego Igumnowa w 1907 roku, prosząc go o radę w sprawie ewentualnych cięć i ulepszeń. Rachmaninow zaczął następnie kondensować i rewidować dzieło, chociaż rezultat jest nadal symfoniczny w skali. W tej formie utwór został prawykonany przez Igumnowa w następnym roku. Wiemy, że Rachmaninow miał na myśli program, gdyż wczesne wykonania sonaty reklamowano pod tytułem „Faust”. Chociaż nic poza tym tytułem nie zostało zaoferowane publiczności, Igumnow mówi nam, że Rachmaninow przedstawił mu bardziej szczegółowy opis programu: pierwsza część była portretem Fausta, druga Gretchen, a trzecia Mefistofelesa z przedstawieniem ucieczki na sabat czarownic. Muzyka jest zgodna z tymi obserwacjami, co czyni utwór potomkiem monumentalnej Sonaty fortepianowej h-moll Liszta i Symfonii faustowskiej tego samego kompozytora, które również inspirowane są dramatyzacją legendy Goethego.
Zbiór utworów zatytułowany „Moments musicaux op. 16” powstał w wyniku rutynowego nieszczęścia: podczas podróży pociągiem złodziej uwolnił Rachmaninowa od pokaźnej sumy pieniędzy, którą miał przy sobie. Aby przywrócić swoje finanse, Rachmaninow próbował komponować piosenki i krótkie utwory fortepianowe, które byłyby zbywalne. Miał wtedy zaledwie 23 lata, a jego kariera już borykała się z trudnościami, gdyż jego bardzo ambitna pierwsza symfonia ucierpiała na skutek źle wykonanego prawykonania. Jego zwrot ku skromniejszej pracy dał mu swobodę poszukiwania własnego stylu, co widzimy w „Moments musicaux”, gdy Rachmaninow czerpie z modeli z wysokiego romantyzmu i przerabia je, by odpowiadały jego rozbieżnym celom.
Fani Rachmaninowa nie będą chcieli tego przegapić” brzmiał werdykt Gramophone na temat nagrania Études-tableaux Stevena Osborne’a, a to ekscytujące nowe wydawnictwo jest równie istotnym nabytkiem. Osborne okazuje się przewidywalnie dobrym wykładnikiem Faustowskiej Sonaty fortepianowej nr 1 i jest nie mniej przekonujący w doborze krótszych utworów, które uzupełniają album. Wykonanie przez Stevena Osborne’a opisanych utworów Patrick Rucker z magazynu Gramophone ocenił również bardzo dobrze, jak w przypadku poprzedniej płyty: „I Sonata jest rzadko spotykana w wykonaniach ze względu na półgodzinną długość i niezliczone wyzwania interpretacyjne, jakie stwarza. Rachmaninow powierzył jego prawykonanie swojemu przyjacielowi i współpracownikowi Konstantinowi Igumnowowi, który wykonał go w ramach ogólno Rachmaninowskiego recitalu w Moskwie w październiku 1908 roku. Co ciekawe, dopiero po tym, jak Igumnow sprowadził utwór do Niemiec w następnym miesiącu koncertami w Berlinie i Lipsku, kompozytor zwierzył mu się, że sonata była pierwotnie odpowiedzią na legendę Fausta, z jej trzema częściami przedstawiającymi Fausta, Gretchen i Mefistofelesa – dokładnie plan Symfonii faustowskiej Liszta. Bez względu na to, jakie elementy programowe pozostają widoczne w produkcie końcowym, Osborne czyni cuda, czyniąc potwornie gęste tekstury sonaty przezroczystymi i nadając kierunek jej meandrującym melodiom, jednocześnie nadając finałowi pełną miarę piekielnego szaleństwa. Opierając się wszelkiej pokusie przesady, Osborne przekształca zamieszanie w dramatyczny cel, z miłością otulając całość wyobraźnią. Gdyby do tych ‘Moments musicaux; przyczepić jeden deskryptor, z pewnością dałoby to różnorodność. Każdy wyłania się jako własny, żywy mikrokosmos, tak charakterystyczny, że wybór poszczególnych liczb do komentarza jest trudny. Niezależnie od tego, czy naprzemienna żałobna rozpacz i pachnąca słodycz rozległego h-moll, szalony lot Presto e-moll, czy tektoniczna monumentalność Maestoso C -dur, wszystko wydaje się wyjątkowo trafne. Ale dla maksymalnej przyjemności, przynajmniej za pierwszym razem, słuchaj wszystkich sześciu jako zestawu bez przerwy. Preludium d-moll, wydane po raz pierwszy w 1973 roku, 30 lat po śmierci kompozytora, jest jednym z trzech mniejszych utworów skomponowanych tutaj w 1917 roku, w przededniu wyjazdu Rachmaninowa z Rosji. One, wraz z wzruszająco skromną transkrypcją Nunc dimittis z 1915 roku, dają uszom szansę powrotu do mniej imponujących spraw. Wreszcie pozostaje się zastanawiać, gdzie w pierwszej ćwierci XXI wieku można by się zwrócić po bardziej idiomatyczną, inteligentniejszą czy piękniejszą grę Rachmaninowa?

 

Program będący pomostem między pierwszym utworem Debussy’ego na fortepian („Danse bohémienne”, z 1880 r.) i jego ostatnim („Les soirs illuminés par l’ardeur du charbon”, z 1917 r.). Steven Osborne w równym stopniu reaguje na bardzo różne muzyczne nastroje obu. Pianista zrobił to nagrywając w St Silas the Martyr (Kentish Town, Londyn) w dniach 2-4 sierpnia 2021 roku ścieżki muzyczne na płytę- „Claude Debussy: Early and late piano pieces”,wydaną przez wytwórnię Hyperion.

Każde nagranie recitalu, które zawiera tylko krótkie utwory, wiąże się z ryzykiem, tym bardziej, gdy wszystkie są autorstwa tego samego kompozytora. Nie powinienem był się martwić, gdy dowodził nimi Steven Osborne. Nie tylko jest tu mnóstwo żywych tańców, które przeciwstawiają się stereotypowi ‘delikatnego’ Debussy’ego, ale kontrasty między utworami i klarowność na każdym poziomie dynamiki, które oczywiście Osborne może grać z magicznym wyrafinowaniem, są cudowne. Jestem wdzięczny pianiście za rewelację: wśród utworów, których nie znałem, są trzy ‘Images oubliées’ (tak nazwane, aby odróżnić je od późniejszych i bardziej znanych dwóch zestawów utworów fortepianowych ‘Images’). Jedna z najpiękniejszych dedykacji, jakie kiedykolwiek czytałem, którą chciałbym zacytować w całości – jest dla 17-letniej Yvonne Lerolle i wspomina o ‘rozmowach’ między fortepianem a samym sobą (opisy w partyturze, nie wszystkie podane tutaj, są również przyjemnością przy czytaniu) […] W rzeczywistości są tu dzieła średniowieczne i wczesne, z garstką późnych miniatur tworzących tajemniczą kodę. Jedynie w ‘Valse romantique’ i ‘Ballade slave’ poziom nieco spada, ale Osborne przykuwa uwagę. ‘Rêverie’ to prawdopodobnie pierwszy utwór, który rozpoznasz, ale pochodzi z innego świata i brzmi zupełnie inaczej; ‘Clair de lune’ najlepiej sprawdza się w otoczeniu wypełnionych światłem neoklasycznych towarzyszy w ‘Suite bergamasque’. Totalna rozkosz, niezależnie od tego, czy słuchasz tego na jednym, czy na kilku posiedzeniach” (David Nice, BBC Music Magazine)
Po swoim odkrywczym Rachmaninowie, Steven Osborne dodaje kolejną kolekcję Debussy’ego (trzecią) do swojej wybitnej dyskografii w wytwórni Hyperion. To wczesne i późne utwory fortepianowe, od artystycznej pamiątki po podziękowania od Debussy’ego dla jego handlarza węglem (Monsieur Tronquin) przez słynny blask księżyca, spojrzenie wstecz na Haydna, utwory romantyczne i słowiańskie, z każdym z tych i innych miniatur (w sumie dwadzieścia dwa) okazują się bardzo przyjemne w tworzeniu zróżnicowanego wydawnictwa o długości recitalu, które cieszy się doskonałym dźwiękiem i prezentacją (notatka w książeczce Rogera Nicholsa) i znajduje w Osborne nie tylko sympatycznego i wnikliwego interpretatora, ale także kogoś, kto wykracza poza impresjonistyczne rozwiązania, z których Debussy nie był zadowolony. Tak więc, choć jest tu mnóstwo czułości, malarskich opisów i intymności, precyzyjnych szkiców, świetlistości, zaklęcia, mogą być też głośniejsze i mocniejsze akcenty lub mniej sentymentalne, niż oczekiwano, a wszystko to w imię poszerzenia muzycznych możliwości, i przemyślenie słuchacza, Osborne był bardzo przekonujący swoją decyzją.” (Colin Anderson, Colinscolumn)

 

Georg Philipp Telemann (według notatki wydawcy) mógł napisać swoje dwanaście fantazji na rynek amatorski, ale z pewnością ucieszyłby się, słysząc tak znakomite wykonania jak te. Aliny Ibragimovej [2], ponownie pokazuje, co można osiągnąć na czterech strunach skrzypiec solo. Mowa o płycie „Telemann: Fantasias for solo violin”, nagranej w Henry Wood Hall w Londynie w dniach 5-7 kwietnia 2021 roku, wydanej przez wytwórnię Hyperion w październiku 2022 roku.

Fantazję nr 1 B-dur [3] otwiera wysoce improwizacyjna część Largo, której spontaniczny charakter przywodzi na myśl (znacznie wcześniejszy) opis gatunku fantazji Thomasa Morleya jako taki, w którym „kompozytor nie ma nic poza tym, że może dodawać, umniejszać, i zmieniaj według własnego uznania… jako wiązania z dysonansami, przyspieszeniami, spowolnieniami, proporcjami i tym, co wymieniasz”. Funkcjonuje to w dużej mierze jako preludium do fugi Allegro w następnej części, w której Telemann wykorzystuje zdolność skrzypka do gry na więcej niż jednej strunie na raz, wywołując wrażenie jednoczesnego występu wielu muzyków. Trzecia część Grave przechodzi do względnej tonacji g-moll i jest poprzeplatana sparowanymi nutami – osiemnastowiecznym przedstawieniem smutnego westchnienia – przed powtórzeniem poprzedniej fugi.
Krytycy byli zgodni:
BBC Music Magazine- „Tam, gdzie Ibragimova jest często najbardziej atrakcyjna, zwraca się do metrum tanecznego. Tutaj jej lekko wyartykułowany ukłon i miękko wypowiadana melodyjna deklamacja robią duże wrażenie… Gdzie indziej Ibragimova demonstruje figlarną zręczność w ożywianiu kalejdoskopu płótna Telemanna..”
Fanfare: „Utwory te są próbami barokowego frazowania, ‘interpunkcji’ i muzyczno-retorycznego timingu, a Ibragimova wykazuje pełne zrozumienie tych idei. Z drugiej strony jej wykształcenie i doświadczenie jako wszechstronnej skrzypaczki bez wątpienia pomogły jej wysiłkom na froncie barokowym. Sporadyczne łaski (ozdoby), które dodaje do tekstu Telemanna, są dobrze odwrócone, wzmacniając ogólne wrażenia.”
Gramophone Magazine: „Ibragimova przedstawia nam znakomitą, wymowną interpretację Fantazji Telemanna na skrzypce solo… Gra jest zwinna, a subtelne synkopy Ibragimovej i lśniący filigran zachwycają.”
Presto Music: „Pierwszą rzeczą, która mnie uderzyła, już w pierwszym utworze, było nieoczekiwane poczucie samotnej bezbronności… Kunszt Telemanna w utrzymywaniu odtwarzanej muzyki jest oczywisty, ale Ibragimova pokazuje nam sztukę, którą włożył w te dwanaście fantazji – każda z nich to montaż perfekcyjnie uformowanych jedno- lub dwuminutowych miniatur, tworzących album małych pyszności.”

 

Studia Godowskiego nad etiudami Chopina [4] („The Complete Studies on Chopin’s Études”) osiągnęły wśród miłośników fortepianu status legendy. Niewiele obszarów repertuaru ma tak znaną reputację trudności technicznych i zuchwałej inwencji kompozytorskiej. Dalekie od lekceważącego maltretowania arcydzieł Chopina, opracowania Godowskiego mają na celu poszerzenie granic współczesnej techniki pianistycznej. Niektórzy przerabiają pasaż prawej ręki Chopina na lewą rękę, wprowadzając jednocześnie nowe pomysły kontrapunktowe; niektórzy traktują oryginały swobodniej, odwracając, naśladując lub łącząc dwie Etiudy; inne to utwory charakterystyczne lub wariacje oparte na oryginałach Chopina; a dwadzieścia dwa Studia są przeznaczone wyłącznie dla lewej ręki. Jako całość, studia te zrewolucjonizowały pisanie na fortepian i rozszerzyły polifoniczne i polirytmiczne możliwości instrumentu. Pozostają one jednymi z najtrudniejszych wyzwań literatury fortepianowej, a ich trudności nie zawsze są w pełni widoczne dla słuchacza. Pianiści na tyle odważni, by zmierzyć się z tą muzyką, często zadowalali się jedynie przebrnięciem przez nuty. Krytyk Harold C. Schonberg nazwał je „najbardziej niemożliwie trudnymi utworami, jakie kiedykolwiek napisano na fortepian” (tylko czterech pianistów: Geoffrey Douglas Madge, Carlo Grante, Marc-André Hamelin i Emanuele Delucchi, nagrało cały zestaw etiud). Marc-André Hamelin, znany ze swojej nadludzkiej kontroli technicznej, wstrzykuje im wymagany zakres charakteru, koloru i muzykalności, a także zapierającą dech w piersiach wirtuozerię. Wyjątkowo dostępne na 2 płytach CD, to z pewnością będzie wzorcowym nagraniem wszechczasów. Do zestawu dołączona jest piękna książeczka zawierająca esej eksperta od Godowsky’ego, Jeremy’ego Nicholasa, oraz indywidualne komentarze Marca-André Hamelina. Hamelin nagrał materiał muzyczny na sesjach w Henry Wood Hall w Londynie w październiku 1999 roku, który został wydany przez wytwórnię Hyperion w styczniu 2023 roku.


Redaktor: Bryce Morrison w magazynie Gramophone napisał: „53 etiudy Godowskiego na temat 27 etiud Chopina to ne plus ultra romantycznej zawiłości. Podstępne zastrzeżenie Godowskiego, że zamiast ‘ulepszyć’ niezrównane oryginały Chopina, chciał jedynie rozszerzyć parametry techniczne, z trudem przekonuje purystów, którzy odrzucają jego opus magnum jako skandaliczne złocenie lilii, niewybaczalne pudrowanie i barwienie geniuszu Chopina. Dla innych pomysłowość Godowskiego, jego kuszący dowcip i elegancja tworzą gmachy, wręcz ‘cuda rzadkiej techniki’. Ale jeśli wokół muzyki nadal toczy się gorąca debata, jakość długo oczekiwanego dwupłytowego nagrania Marca-Andre Hamelina jest całkowicie niekontrowersyjna. Rzadko zdarza się, aby tak gigantyczne zadanie – prawdziwa praca Herkulesa – zostało wykonane z taką siłą, gracją i zwinnością, z łatwością graniczącą z nonszalancją. Jego [Marca-Andre Hamelina] wirtuozeria jest wybitna, ponieważ jest tak muzykalna, i nie sposób pomyśleć o innym żyjącym pianiście, który mógłby przeprowadzić to przedsięwzięcie z porównywalnym sukcesem. W mniejszych rękach te Etiudy mogą wydawać się otyłe, tak przystrojone w ozdoby, że ledwo mogą się poruszać. Dzięki Hamelin’owi nawet najgęstsze, pozornie nieprzeniknione tekstury są lekkie jak powietrze, a wszystko jest ruchome, płynne i zręczne. Jego szybkość zmienia nr 1 w ‘uciekający chorał’ z zemstą i jak rozkoszuje się numerem 7, w którym Godowsky przewraca Chopina do góry nogami, tworząc słodycz tak zachwycającą jak odwrócone ciasto ananasowe. Jego rubato w numerze 15 jest magiczne, ale równie naturalne jak oddychanie, a jego jedwabista zręczność w numerze 17 przypomina nam jego stwierdzenie w znakomitych nutach towarzyszących, że pianissimo wymaga więcej niż fortissimo. Ponownie, trzecia wersja op. 25 nr 1 Godowsky’ego jest rozwinięta z pianistycznym wyrafinowaniem i pajęczynową delikatnością, która niweluje wszelką możliwą rywalizację w mgnieniu oka. A jeśli Hamelin jest figlarny i uwodzicielski w przewrotnie pikantnym Mazurku nr 34, to w nr 42 wyzwala pozytywnie elementarną siłę, dla niego ‘kataklizmiczne wzmocnienie’ tak zwanego ‘zimowego wiatru’, który sprawia, że nawet najsilniejsze mięśnie krzyczą o miłosierdzie. Studia końcowe i przedostatnie dają ci dwa etiudy w cenie jednego, łączące op. 10 nr 5 i op. 25 nr 9 oraz op. 10 nr 11 i op. apoplektyczny z wściekłości. Czytelnicy podejrzliwi wobec tego olśniewającego przedsięwzięcia powinni wypróbować Etiudy nr 1, 7, 14, 25, 33, 42 i 45, aby przekonać się, czy mają prawdziwy smak dekadencji. […] żeby przywołać Schumanna, to ‘czapki z głów, panowi’ przed tym pięknie zaprezentowanym i świetnie nagranym setem: dla wytwórni Hyperion, dla producenta Andrew Keenera, a przede wszystkim dla Marca-Andre Hamelina, który wieńczy swoją już i tak budzącą podziw dyskografię prawdziwym fenomenalnym osiągnięciem.”
„To prawdopodobnie najbardziej zapierające dech w piersiach nagranie fortepianowe, jakie kiedykolwiek słyszałem. Wyjątkowy nie tylko ze względu na perfekcję pianistyczną Hamelina – zdumiewającą samą w sobie – ale także ze względu na wrażliwość i czułość, jakie wnosi do muzyki. Ta płyta to prawdziwy zwycięzca” (BBC Music Magazine)
To jest ten, którego szukaliśmy… Dzięki temu zestawowi słyszymy niezawodnie i po raz pierwszy przez cały czas, nie nuty, ale muzykę – kaprys, wielkość, lewitujące delirium, skrzącą się polifonię, niesamowite i beztrosko zaludnione słuchowe miraże, jako że znajome materiały Chopina dostarczają zaledwie nici pikantnych dywagacji uskrzydlonych przez czystą melodię wznoszącą się w coraz bardziej zwodniczo kuszące fantazje. Efekt jest jak pierwsze spotkanie z ziemskim rajem Miltona. Oczywiście Hamelin urodził się po to, by Godowsky żył dla nas. Pierwszorzędna produkcja uzupełnia jedno z największych nagrań stulecia – i mam na myśli XX wiek z jego ogromnymi zaległościami namacalnego geniuszu. Zdumiewający! Ne plus ultra” (Fanfare, USA)

 

Żaden wielki kompozytor nie pozostawił tak wielu dzieł w niekompletnym stanie jak Franz Schubert. Największym i najsłynniejszym utworem, którego nie ukończył jest oczywiście Symfonia h-moll „Unfinished” („Niedokończona”). Dorobek kameralny Schuberta obejmuje obok kilku innych dzieł parę niedokończonych sonat, kiedy Schubert zaczynał zajmować się tym gatunkiem. Stephen Hough na nagraniu „Schubert: Piano Sonatas”, który został zarejestrowany w Henry Wood Hall w Londynie w dniach 20-22 kwietnia 2020 r. z użyciem  fortepianu C. Bechstein Model D, połączył późną sonatę G-dur D894 i A-dur D664 z 1819 roku z kuszącym „fragmentem” porzuconej sonaty D 769a. Płytę wydała wytwórnia Hyperion w marcu 2022 roku.

Późna sonata G-dur podążała za takimi punktami orientacyjnymi, jak „Wielka” symfonia C-dur i ostatni kwartet smyczkowy Schuberta i eksploruje podobnie ekspansywny teren; A-dur to dzieło wcześniejsze, genialne. Oprawiają one krótki fragment D769a, który dodaje wyjątkowości wspaniałemu recitalowi Stephena Hougha [według notatki wydawcy]. W podobnym tonie opisują płytę krytycy poważnych magazynów prasowych, na przykład:
Tylko u Richtera byłem tak przekonany podczas słuchania, że nie było innego sposobu zagrania Schuberta; a jednak obaj artyści mają tak skrajnie różne temperamenty. Niesamowicie subtelne wyczucie czasu Hougha, jego wrażliwość na fakturę i hipnotyzujące prowadzenie głosu są środkami do wyższych celów. To jego szlachetna pokora w obliczu wielkości i piękna sprawia, że są to jedne z najbardziej poruszających przedstawień Schuberta, jakie kiedykolwiek przeżyłem. A doświadczenia są tym, czym są. Tam, gdzie wielu pianistów od samego początku wydaje się w pełni świadomych celu podróży, Hough zaprasza nas do wyruszenia z nim w magiczną, tajemniczą podróż…” (Gramophone)
Stephen Hough gra na C Bechstein Model D w tym nagraniu Schuberta i chociaż notatki w książeczce nie ujawniają powodów jego wyboru, w dźwięku są wskazówki. W instrumencie jest intymność, która pasuje do introspekcji Sonaty G-dur, D894, a jego górny rejestr ma cudowną jakość dzwonka dla cantabile Sonaty A-dur, D664. Krótko mówiąc, decyzja Hougha sprawdza się. A jeśli nie posuwa się tak daleko jak Andras Schiff, który nagrał Schuberta na łagodnym fortepianie, lekkie pedałowanie i zwinna, czysta artykulacja Hougha przywołuje ducha wcześniejszego świata instrumentów klawiszowych. W rękach Hougha jest to Schubert do salonu, a nie do sali koncertowej, znakomicie uchwycony przez Hyperion. Elegancka powściągliwość gry Hough podkreśla klasyczne linie muzyki Schuberta. Sonata G-dur, jak wskazują znakomite noty książeczkowe Miszy Donata, jest utworem intymnym, w którym każda część kończy się cicho. Hough uchwycił ten stonowany nastrój z melodyjnym wdziękiem w Menuetto i delikatnym naciskiem w finale. Jednak przy całej delikatnej równowadze tego występu czuję, że brakuje zachwycającej jakości. Nie byłem pewien, czy to naprawdę muzyka serca Hougha. To jednak może być czysto subiektywna reakcja, bo obiektywnie Hough oferuje muzykalność na najwyższym poziomie. A po ulotnym fragmencie Sonaty e-moll Hough tworzy Sonatę A-dur, D664, która zachwyca prostotą. Śpiewa w Allegro moderato, muzycznie w Andante i tańczy w finale. To pełna wdzięku rozkosz.” (Rebecca Franks, BBC Music Magazine)

 

Muzyka Frederica Mompou egzystuje w liminalnej przestrzeni między starożytnością a nowoczesnością. Nigdzie nie jest to bardziej prawdziwe niż w jego „Musica Callada” (co tłumaczy się jako „Muzyka ciszy”). Tę płytę nagrał w St Silas the Martyr (Kentish Town, Londyn), w dniach 22-24 października 2020 r. pianista Stephen Hough. Użył fortepianu Yamaha CFX. Hyperion Records wydał ją w styczniu 2023 roku.

Pod wieloma względami jest to Frederica Mompou najbardziej radykalnie nowoczesne dzieło, jednak jego skrajna oszczędność i powolność sugerują rytuał i starożytną tajemnicę. Mompou określił swój styl jako „primitivista”. Nawet przy najbardziej dysonansowym brzmieniu zawsze wydaje się, że odkrywa na nowo coś pierwotnego – jakiś bardzo wczesny rodzaj muzyki. „Musica Callada” to jego opus magnum, składające się z czterech ksiąg i dwudziestu ośmiu części. Wszystkie części są stosunkowo krótkie – żadna nie zajmuje więcej niż trzy strony nutowe – a wykonanie całego utworu trwa zaledwie około siedemdziesięciu minut. Pisana przez prawie dekadę „Musica Callada” nie została pomyślana jako całość, ale rozwinęła się z oddzielnych, mniejszych utworów; jak sadzonki i nasiona, które rosły niezależnie, a jednak razem, tworząc las. [według Stevena Watsona z Interlude].
Recenzenci byli zachwyceni:
Hough, który kiedyś napisał, że sztuka Mompou to „muzyka parowania”, odpowiednio gra jak w transie, pozwalając tym miniaturom dryfować o własnych siłach, dochodząc do niejednoznacznych wniosków. Doświadczenie pełnego cyklu tych utworów — trwającego około 68 minut — to zanurzenie się w wewnętrznym świecie, który potrafi utrzymać uwagę na dłuższą metę” (San Francisco Classical Voice)
Dzięki przejrzystemu, krystalicznemu tonowi, który mimo to jest zdolny do niezliczonych dynamicznych i kolorowych odcieni, Stephenowi Hough’owi udaje się przedstawić medytacyjny charakter „Música callada”, a także powtórzyć jego liczne sugestie muzyczne. Doskonała technologia nagrywania zapewnia, że ​​nawet przy umiarkowanej głośności wydobywa się bardzo bogaty dźwięk. W ten sposób cykl Mompou staje się nie tylko destylacją muzycznych wpływów, z których kompozytor czerpał swój osobisty styl i akustyczny jako ‘odcisk palca’. Słychać też jakby rezonanse, jakie te różne rodzaje muzyki wzbudzały w kompozytorze. I odwrotnie, każdą z tych dopracowanych miniatur możesz potraktować jako impuls do własnej dźwiękowej medytacji. A może zgadnij, jaka jest istota muzyki” (Musik An Sich)
Música callada” to skecze. Krótkie, introspekcyjne myśli muzyczne. Pod chłodną powierzchnią wciąż są ślady katalońsko-hiszpańskiej ekstrawagancji, a dzięki australijsko-brytyjskiemu pianiście Stephenowi Houghowi delikatnym ruchom klawiszy są odtwarzane do perfekcji. Dźwiękowo bardzo pięknie wydany przez zawsze dbającą o jakość angielską wytwórnię płytową Hyperion… jeśli nigdy nie słyszałeś o Mompou, nowe nagranie Hough’a wszystkich czterech tomów „Música callada” jest szansą. U mnie w domu album jest w ciągłej rotacji” (Politiken, Dania)

 


 

[1] Według: i

[2] Alina Ibragimova grała na skrzypcach 1570 Amati podczas sesji do  „Telemann: Fantasias for solo violin”

[3] Według:

[4] Według:

 


Przejdź do części 2 >>
Przejdź do części 3 >>
Przejdź do części 4 >>

Kolejne rozdziały: