Rekomendowane wydawnictwa płytowe pop/rock/ballada
(rozdział dwudziesty siódmy)

W latach 60. Brytyjczycy ulegli fascynacji bluesem i zarazili nim Europę. Fani rocka odkryli twórczość bluesową czarnych Amerykanów później. The Rolling Stones, The Animals, Alexis Korner czy John Mayall zaprezentowali bluesa, ale tylko strukturalnie odpowiadającej temu gatunkowi muzyki, nie miał wiele wspólnego z czystym czarnym bluesem, bowiem osadzony był w estetyce rockowej. Ten nowy styl nazywany „białym bluesem” („blues-rockiem” również) opiera się na bluesowej improwizacji i 12-taktowej strukturze bluesa, ale charakteryzuje go mocniejszy riff gitarowy oraz szybsze tempo.

 

Blues-rock’owy Steamhammer [1] rozpoczął działalność w 1968 roku w brytyjskim mieście Worthing. Zespół składał się z kilku weteranów bluesa i folku, którzy byli zainteresowani graniem czegoś nowocześniejszego. Tuż po zawiązaniu grupy zostali zaangażowani przez legendę bluesa Freddiego Kinga, do pełnienia roli zespołu wspierającego na swojej europejskiej trasie. Wiosną następnego roku podpisali kontrakt z CBS Records i wydali debiutancki album „Steamhammer”, który był kompilacją własnego materiału muzycznego i kilku standardów.

Zespół stał się prawdziwą sensacją na żywo, pomimo zmiany składu, w którym pierwsi członkowie Michael Rushton i Martin Quittenton opuścili zespół przed nagraniem drugiego albumu „Steamhammer MKII”, który był kolejnym przebojem w tej samej formule blues-rock’owej, ale z nieco innymi efektami ze względu na duże umiejętności techniczne nowego saksofonisty Steve’a Jollife. W 1970 roku nagrali swój „ostateczny” album- „Mountains”. Ten album dał im pewną popularność w głównym nurcie i ujawnił zespół, który był gotów przyjąć z mocniejszym akcentem rockowym niż wcześniej. Po wydaniu tej trzeciej płyty intensywnie koncertowali, ale stracili większość członków zespołu podczas całej podróży. Pozostali z oryginalnego składu tylko dwóch- gitarzysta Martin Pugh i perkusista Mick Bradley. Grupa wydali jeszcze jeden album- „Speech” w 1972 roku. Nie cieszył się uznaniem. Zespół rozpadł się, zanim zdążyli wypromować album, a Bradley zmarł w tym samym roku na białaczkę. Zespół nigdy nie próbował się reaktywować.

  • Album „Steamhammer” (również tytułowany- „Reflection”) został wydany w marcu 1969 roku przez wytwórnię Bellaphon / CBS.


Debiut płytowy grupy Steamhammer został wydany w czasie, gdy brytyjska fala blues-rocka stawała się popularniejsza niż inne podgatunki rocka. Wiodąca grupa hard-rock’owa- Cream, akurat się rozpadła, ale pojawiła się nowa fala zespołów, które bluesowi wiele zawdzięczały- Mac Fleetwood Mac Petera Greena, Ten Years After, Taste (grupa fantastycznego gitarzysty- Rory Gallaghera), Free czy Led Zeppelin. W tej wcale niemałej liczbie znakomitych zespołów blues-rockowych Steamhammer był widziany jako godny następca Cream’ów, a tytuł płytowy- „Steamhammer” jawił się jako jeden z lepszych albumów dekady. Dziewięć utworów zgromadzonych na płycie jest bluesowych w różnych odcieniach- od czystego bluesa do blues-rocka. Kiedy analizuje się bluesa, to poza 12-to taktową strukturą, przychodzi do głowy przede wszystkim postawa społeczna i naturalne oddanie specyficznej atmosfery, a muzycy grupy Steamhammer mieli te cechy we krwi. Sekcja rytmiczna- Steve Davy (basowa gitara) i Michael Rushton (perkusja), wybija rytm z wystarczającą ilością energii, aby wspierać i „popychać” główne gwiazdy zespołu- gitarzystów: Martina Quittentona i Martina Pugh’a, którzy grają swoje partie nienagannie technicznie i z inwencją brzmieniową, płynne i emocjonująco oraz wokalistę- Kierana White’a (gra również na harmonijce ustnej), dysponującego dużą skalą głosu, śpiewającego czysto, może nawet zbyt czysto jak na wokalistę bluesowego. Cała piątka tworząca Steamhammer była wówczas doświadczonymi i dobrze wyszkolonymi muzykami, a solówki grane ze zręcznością, sięgały poziomu najlepszych gitarzystów rocka. Płyta, naprawdę bardzo dobra, była też katapultą dla następnej- „MKII” (o której wspominam w artykule „płyty polecane (rock, rozdział 3)”, która wspięła się na wyżyny artyzmu, a trzecia w katalogu, co prawda nie powtórzyła sukcesu poprzedniczki, też jest warta wspomnienia:

  • Album „Mountains”, wydany w listopadzie 1970 przez B&C Records, był ostatnim zagranym przez oryginalny skład grupy Steamhammer: Kieran White (wokal, rytmiczna gitara, harmonijka), Martin Pugh (gitara prowadząca i slide), Steve Davy (bas i organy) i Mick Bradley (perkusja).


Trzeci i najbardziej ryzykowny ich (w oryginalnym składzie) album musiał spełnić wygórowane oczekiwania krytyki i fanów po świetnym „MKII”. Przy pierwszym przesłuchaniu wydaje się płytszy i mniej ekspresyjny. Po następnych przesłuchaniach pewien poziom subtelności, który nie mógł być doceniony przez ogół słuchaczy, się ujawnia. Album wymaga po prostu uwagi i wsłuchiwania się w niuanse brzmieniowe. Muzyka ma nadal charakter bluesowy choć hard-rock zaczyna go przysłaniać.
Dwa z ośmiu utworów to występy koncertowe. Najdłuższy jam „Riding on the L & N” i następny „Hold That Train” zostały nagrane na żywo w londyńskim Lyceum Theatre i oba są fantastyczne. Inne wyróżniające się przykłady to otwierający „I wouldn’t Have Thought”, „Henry Lane” i utwór tytułowy „Mountains”. Reszta utworów nie jest słabsza, a cały album to bardzo różnorodny stylistycznie album. Widoczne są wpływy rocka psychodelicznego („Henry Lane”, „Mountains”) i folku („Leader of the Ring”). Nie zabrakło też dynamicznego rocka w utworach: „Walking Down the Road” i „I Wouldn’t Have Thought (Gophers Song)”. Ten drugi, o progresywnym charakterze, ma ciekawą formę, która umożliwia budowanie napięcia. Całość można oceniać jako produkt ani nie wynoszący grupę na wyższy poziom, ani obniżający prestiżu na jaki w tym czasie zasługiwali.

 

Ten Years After [2] przekroczył magiczną granicę pomiędzy sukcesem regionalnym i międzynarodowym po występie na Woodstock Rock Festival w 1969 roku, gdzie podczas dziewięciominutowego wykonania „I’m Going Home” pokazali błyskotliwą grę gitarową i rytmiczny wokal Alvina Lee, mocny walking bass Leo Lyonsa i rytmiczne bicie perkusisty Rica Lee z głębokim wsparciem klawiszowca, Chicka Churchilla. Chociaż grupa była również zdolna do nastrojowego popu i materiału akustycznego (co usłyszano w „A Space in Time” z 1971 roku, którego singiel „I’d Like to Change the World” był ich największym amerykańskim hitem), to surowy blues-rock stał się znakiem firmowym grupy Ten Years After. Ten Years After działał do 1974 roku. W latach 80. Grupa się reaktywowała by nadal nagrywać i przedstawiać nowe kompozycje na koncertach.
Ten Years After w 1967 roku, po pojawieniu się na festiwalu Windsor Jazz Festival, zdobył uznanie w prasie muzycznej i wtedy czterech muzyków TYA podpisało umowę płytową z Deram Records. Debiutancki album „Ten Years After” (wydany w 1967 roku) nie uchwycił ekspresji grupy na scenie, ale dziewięć miesięcy później zrealizowali koncertowe nagranie „Undead”.

  • Album „Undead”, nagrany 14 maja 1968 roku w londyńskim klubie Klooks Kleek, został wydany w sierpniu 1968 roku przez Deram Records.


To właśnie ta płyta przyniosła utwór „I’m Going Home”, który przykuł uwagę całej rzeszy fanów rocka na festiwalu w Woodstock w rok później. Pierwsza strona oryginalnego LP albumu zawiera dwa rozszerzone jamy: „I May Be Wrong, But I Won’t Be Wrong Always” oraz Woody Herman’s „Woodchopper’s Ball”, w których umiejętności gitarzysty Alvina Lee, jego szybkość i technika, wspaniale się prezentują. Druga strona longplaya, wcale nie gorsza, w mniejszym stopniu wykorzystująca improwizacje muzyków, stawia na miłe uszom melodie, choćby „Summertime” (który naprawdę niewiele ma wspólnego z oryginałem Gershwina) albo przebojowy „I’m Going Home”, Nagrane w małym klubie utwory, naprawdę oddają atmosferę rockowego spektaklu, któremu nie przeszkadzają fani zespołu. Słuchający płyty ma ten komfort (tym bardziej że płyta jest nagrana bardzo dobrze pod względem technicznym), że muzyka płynie bez przeszkód, a publiczność swoje emocje ukazuje w czas pomiędzy utworami.

Gdy tournée koncertowe promujące pierwsze płyty z katalogu Ten Years After dobiegło końca, kwartet wydał w lutym pierwszy z dwóch albumów z 1969 roku- „Stonedhenge” i „Ssssh”, który ukazał się w sierpniu.


Płyta bardzo dobrze sobie radziła na listach najlepiej sprzedających LP dzięki atrakcyjnej interpretacji „Good Morning Little Schoolgirl” Sonny Boya Williamsona, ale zapewne też dzięki dobrej prasie jako pokłosiu oszałamiającego występu na festiwalu w Woodstock tego samego lata. W czasie sesji do „Stonedhenge” producent Mike Vernon starał się by zespół kontynuował mariaż rocka z jazzem i bluesem, jak: „Hear Me Calling” (rock-blues na najwyższym poziomie, stawiany na równi z najlepszymi dziełami wczesnego Fleetwood Mac, czy The Bluesbreakers Mayalla),  rozkołysanego „Woman Trouble”, „No Title” czy „Speed Kills” (w stylu boogie).
„Stonedhenge” stał się hitem w Wielkiej Brytanii i pozwolił zespołowi TYA sięgnąć szóstego miejsca na liście Top 100 magazynu Billboard w kwietniu 1969 roku.


Czwarty album studyjny brytyjskiego zespołu blues rockowego Ten Years After jest jednym z koronnych przykładów brytyjskiego blues-rocka z końca lat 60., prezentującym wyjątkową sprawność gitarzysty- Alvina Lee i dobrze sprawdzającą się sekcję rytmiczną, jednocześnie należy pochwalić umiejętności muzyków TYA za udane kompozycje i rzetelne teksty do nich. Szczególną przebojowością charakteryzują się: „Good Morning Little Schoolgirl” Sonny’ego Boysa Williamsona, z przerobionymi tekstami i 12-taktowa piosenka bluesowa „I Woke Up This Morning”. Album „Ssssh” nie „schodził” z list przebojów przez dwa lata i z najpopularniejszych audycji   podziemnej sceny radia FM.

Znakomite płyty z roku 1969 jeszcze nie przebrzmiały, a już (w tym samym roku) Ten Years After w londyńskim Olympic Studio 1 nagrywało następną płytę długogrającą:

  • Cricklewood Green” został wydany w kwietniu 1970 roku przez Deram Records.


Recenzent Jim Newsom portal AllMusic ocenił: “Cricklewood Green stanowi najlepszy przykład nagranego dźwięku Ten Years After. Na tym albumie zespół [TYA] i inżynier Andy Johns miksują sztuczki studyjne i efekty dźwiękowe, oparte na bluesie struktury utworów, porywającą sekcję rytmiczną i błyskawiczną gitarę Alvina Lee, łączą w jednolity album, który ładnie płynie od początku do końca. Cricklewood Green rozpoczyna się parą bluesowych rockerów, przy czym ten drugi- „Working on the Road” napędzany gitarowo-organowym riffem przyciąga uwagę słuchacza poprzez manipulowanie taśmą w miarę rozwoju utworu. „50 000 Miles Beneath My Brain” i „Love Like a Man” to klasyka gatunku jam [w wykonaniu] TYA, z lirycznie bezsensownymi wersami, które wprowadzają rozbudowane ćwiczenia na gitarze, które wzmacniają się intensywnie, rytmicznie i barwowo. Ten ostatni był podstawowym przebojem radia FM na początku lat 70. „Year 3000 Blues” to country-musuc, gra wypełniona głupimi tekstami science fiction [autorstwa] Lee, podczas gdy „Me and My Baby” zwięźle prezentuje jazzowe zagrania zespołu lepiej niż jakikolwiek inny utwór studyjny TYA, a także smaczne solo fortepianowe Chick Churchilla. Wygląda podobnie do przedłużonych utworów z pierwszej strony albumu na żywo Undead. „Circles” z hipisowską gitarą akustyczną, natomiast „As the Sun Still Burns Away” zamyka album, bazując na innym klasycznym riffie gitarowo-organowym i bogatszych sci-fi efektach dźwiękowych.”
To jest świetny album ze wspaniałym zestawem przebojowych piosenek. Zespół TYA wykorzystał w najwyższym stopniu możliwości studio [3] do swoich najlepszych prac bez i z efektami dźwiękowymi, ale przysłuchując się solówkom Alvina Lee można było zauważyć wejście gitarzysty na niebezpieczne ścieżki rutyny.

W 1970 roku ukazał się kolejny album TYA, piąty kolejny album- „Watt”, który był ostatnim albumem w ramach umowy Ten Years After z Deram, więc podpisali kontrakt z Columbia Records na rynek północnoamerykański i Chrysalis na rynki europejskie. Pierwszym albumem na podstawie tych nowych kontraktów był „A Space in Time” z 1971 roku, w którym grupa odkrywała bardziej dopracowane dźwięki ale już nie bluesowe. Następne płyty- „Rock & Roll Music to the World” (z 1972 roku) i „Positive Vibrations” (z 1974 roku) były ostatnimi przed rozpadem grupy. Co prawda przy końcu lat 80. grupa TYA się reaktywowała, ale nie potrafiła przywrócić popularność jaką utraciła wraz z wydaniem płyt z pierwszych lat 70..

 

„Ojciec brytyjskiego bluesa” John Mayall po czternastu wydanych płytach, dzięki piętnastej zapragnął przejrzeć swoją dotychczasową karierę artystyczną, zapraszając na sesję nagraniową wielu swoich byłych współpracowników.

Liderowi udało się do realizacji płyty o charakterze retrospektywnym namówić: gitarzystów- Erica Claptona, Micka Taylora, Harveya Mandela i Jerry’ego McGee; basistów- Larry’egp Taylora i Stevena Thompsona; perkusistów- Keefa Hartleya i Paula Lagosa oraz saksofonistę i flecistę- Johnny’ego Almonda. John Mayall śpiewał oraz grał na pianinie i gitarze,

  • Podwójny album „Back to the Roots”, nagrany w studiach w Kalifornii i Londynie, został wydany w marcu 1971 roku przez Polydor Records.


Tytuł albumu sugeruje powrót do muzycznych korzeni lidera i muzyków zaproszonych- do bluesa, a że do czasu nagrań materiału do tego albumu nie odchodził od bluesa to łatwo się domyśleć owych „korzeni”. I rzeczywiście- nagrania mają charakter bluesa, ewentualnie blues-rocka, a nawet są też utwory brzmiące archaicznie (w tym przypadku w pozytywnym sensie), niczym pozyskane z wczesnych sesji Bluesbreakers. „Back to the Roots” nie tylko prezentuje czysty blues, ale i bluesa z nutą jazzową jaki się pojawiał na albumach „Bare Wires” czy „The Turning Point”. Kiedy słucha się „Back tu the Roots”, warto wraz z Mayallem obejrzeć się wstecz- przez 6 lat dotychczasowej kariery licząc od debiutu „John Mayall Plays John Mayall” Mayalla nagrał 14 płyt długogrających… Wcale niemało! Jest co wspominać i z czego czerpać inspirację do ścieżek muzycznych dla dwóch krążków albumu z 1971 roku. Czas spędzony z Mayallem i przyjaciółmi daje sporo przyjemności, mimo niezbyt odkrywczych tekstów, bo duża muzykalność i pokaz umiejętności instrumentalistów (szczególnie Claptona i Allmonda, choć z trudnościa pomijam wszystkich pozoostałych) przykrywa skutecznie te wady piosenek.

 

 


[1] Według : , ale również o zespole Steamhammer pisałem w artykule: „Rekomendowane wydawnictwa płytowe pop/rock/ballada (rozdział trzeci)

[2] Historię grupy Ten Years After przedstawiam bazując na tekście Marka Deminga, zamieszczonym w:

[3]  Olympic Studio 1 zostało opisane w artykule: „Najsłynniejsze sale koncertowe, które bywają studiami nagrań i najsłynniejsze studia, które publiczności nie wpuszczają. (część ósma)


Kolejne rozdziały: