Rekomendowane wydawnictwa płytowe pop/rock/ballada
(rozdział czterdziesty trzeci, część 1)

Piosenka poetycka, wykonywana najczęściej przez solistów, przy akompaniamencie najczęściej instrumentu muzycznego lub niewielkiego zespołu akompaniującego jest znaczącą formą muzyczną i lubianą przez rzeszę melomanów. Najczęściej utwory śpiewane przez bardów są autorskimi dziełami. Piosenka poetycka występująca w formie piosenki autorskiej, jest reprezentowana m.in. przez: Jacques’a Brela, ale też  balladzistów: Bułata Okudżawę, Tima Hardina czy Paula Simona.

 

Piosenki  Bułata Okudżawy (ros. Булат Шалвович Окуджава, gruz. ბულატ ოკუჯავა) są co prawda chętnie wykonywane przez śpiewających aktorów, bądź znakomitych piosenkarzy to jednak autorskie wykonanie ma swój urok oraz co ważniejsze- szczególną wartość artystyczną jako wzorzec interpretacyjny. Modlitwa [Francois Villon] / Piosenka amerykańskiego żołnierza / Piosenka o Arbacie / Katarynka / Aleksander Siergiejewicz Puszkin / Piosenka o królu i żołnierzach / Ostatni trolejbus / Piosenka o moskiewskim metrze / Piosenka o papierowym żołnierzyku / Piosenka o żołnierskich butach / Piosenka o piechocie / Balonik / Król / Piosenka o robaku / Czarny Kot / Trzy miłości / Piosenka o nadziei / Bardzo proszę opuśćcie / Wańka Morozow / Walc / Nie przybłędy, nie opoje… / Malarze / Pieśń gruzińska / Stara marynarka / Najważniejsza piosenka / Stara pieśń studencka / Pożegnanie podchorążych / Wartownicy dwóch serc / Piszę powieść historyczną / Dawna śpiewka żołnierska / Pożegnanie Polski… To pamiętane przez wielu melomanów dzieła Okudżawy.
Najpełniejsza chyba na polskim rynku kolekcja nagrań Bułata Okudżawy (ponad trzydzieści utworów, prawie siedemdziesiąt minut muzyki) ukazała się na płycie „Bułat Okudżawa– Poezja Śpiewana”, wydanej przez Polskie Radio w 2000 roku i przez Warner Music Poland w 2002 roku.


Bulat-Okudzawa-romantyczny-piewca-wolnosci [1] we wspomnieniach:
Okudżawa wychodził, drapał się w głowę, zadawano mu pytania niesłychanie ciężkie: dotyczące losów świata, kryteriów literackich, pytano się go, kto jest większym pisarzem: Tołstoj czy Dostojewski” – mówił Ziemowit Fedecki. – „Na wszystko biedny Okudżawa musiał znaleźć odpowiedź.
Agnieszka Osiecka tak wspominała koncert Okudżawy w Moskwie: „siedzieliśmy wszyscy, skuleni, wokół pianina, w łopocie serca, w przejmującej radości, w cieple ludzkim, ba – gorąco ze szczęścia nam było – i Bułat nam śpiewał swoje piosenki głosem, który przechodzi człowiekowi przez serce – jak przez głośnik – jakby to serce nasze samo śpiewało…”.
On sam uważał się głównie za prozaika historycznego i wyrzekał się swojego oblicza piosenkarza. Jednak publiczność pokochała go właśnie jako barda. Wychował się bez rodziców w domu babki. Ojciec został rozstrzelany w 1937 roku, a matka spędziła 18 lat w łagrze. W 1942 roku został wysłany na front. W 1950 roku skończył eksternistycznie studia i podjął się nauczania w szkole. Sześć lat później w Moskwie rozpoczął swoją karierę. Swoimi wierszami zaczął dzielić się najpierw wśród przyjaciół, a później w szerszym gronie. Zawsze towarzyszyła mu gitara.
Okudżawa jako wykonawca i autor piosenek jest nieprześcigniony i to już jest trwała wartość kultury rosyjskiej i nikt go stamtąd nie usunie, bo trudno o kogoś lepszego” – podkreślał tłumacz twórczości Okudżawy Ziemowit Fedecki w audycji „Piosenkarz czy literat” nadanej w 1974 roku.
Grał na gitarze i pisał wiersze od dzieciństwa. Często wykonywał je w gronie przyjaciół, którzy zachęcili Okudżawę do występów publicznych. W Związku Radzieckim działały „Kluby piosenki amatorskiej”, na które władze patrzyły niechętnie, bo ten rodzaj twórczości wymykał się cenzurze – piosenek nie trzeba było drukować. Wkrótce jego liryczne piosenki zyskały mu sporą popularność, co nie podobało się organom partyjnym. W końcu Okudżawa został wykluczony z partii za „postępowanie niegodne komunistycznego pisarza„. Odtąd jego twórczość przez wiele lat drukowana była tylko w drugim obiegu. Jego twórczość drukowana była tylko w drugim obiegu. Akcję powieści historycznych osadzał w XIX wieku, a jego bohaterowie walczyli w nich z tyranią – w ten sposób w przenośni mówił o sytuacji politycznej w ZSRR. Poezję Okudżawy drukowano też poza oficjalnym obiegiem. Dominuje w niej klimat zadumy, smutku, refleksji nad ludzkim losem.
Później Okudżawa na długie lata powrócił do swojej poezji i osiągnął mistrzostwo właśnie jako piosenkarz” – mówił tłumacz Ziemowit Fedecki. – „Nawet tekst słaby literacko staje się u niego ogromnie interesującym wydarzeniem scenicznym, małym dramatem.”
Był to bardzo miły, ludzki człowiek, skromny, bardzo lubiany” – wspominał Fedecki. – „Bywałem na jego koncertach, na które po kilka tysięcy osób tłoczyło się, mimo że sale były wielkie.”
Bułat Okudżawa był bardzo popularny również w Polsce. Chętnie tłumaczono i czytano jego utwory. Sam Okudżawa przyjaźnił się z Agnieszką Osiecką. Po jego śmierci, 12 czerwca 1997 w Paryżu, Jacek Kaczmarski wykonał piosenkę „Pożegnanie Okudżawy”, zaś Andrzej Sikorowski napisał utwór „Żal za Bułatem O.”.
Moje pieśni, które dawniej pisałem przypominają bardzo moją prozę” – mówił o swojej twórczości Bułat Okudżawa. – „Proza dla mnie to taka sama pieśń, tylko nieco dłuższa, tyle tylko, że bez muzyki i rymów. I tam i tu, głównym bohaterem jestem zawsze ja.”
Bułat Okudżawa, największy obok Włodzimierza Wysockiego rosyjski bard, w swojej twórczości głosił prawdę często przykrą, ale zaraz potem pocieszał ludzi, dawał im nadzieję… Był (umarł w 1997 roku) wielkim poetą, potrafiącym zamknąć w krótkim wierszu ogromnie dużo prawd, metafor, z odniesień do światowej literatury, albo najprostszych prawd ludzkiego życia.

 

Amerykański piosenkarz, gitarzysta i kompozytor folkowy- Tim Hardin [2] zanim został estradowym piosenkarzem chciał zostać aktorem. Wstąpił do Amerykańskiej Akademii Sztuk Dramatycznych i tu zetknął się z folkowymi kręgami Greenwich Village. Później pojawił się na Harvardzie, gdzie nauczał na wydziale muzykologicznym. Zaczął występować w mocnym (Boston, Cambridge) folkowym środowisku (w klubie Unicorn i innych), w którym w tym czasie wiodącymi postaciami byli Tom Rush i Joan Baez. Ale nawet wtedy separował się od innych, głównie z dwu przyczyn. Po pierwsze był entuzjastą jazzu. A po drugie był obojętny na lewicowo-liberalne protest songi Boba Dylana, Phila Ochsa, Joan Baez i innych. Był muzykiem wyjątkowo mocno skoncentrowanym na swoim wewnętrznym życiu i związkach. Wierzył także, iż jego piosenki tak naprawdę nie należą do niego; on jest jedynie kanałem dla muzyki, która już istniała gdzieś poza nim. Prawdopodobnie w sierpniu 1964 r. podpisał roczny kontrakt z Columbią. Odbyło się kilka sesji nagraniowych, na których Hardin koncentrował się głównie na bluesie i folku oraz na swoich piosenkach utrzymanych w tych stylach. Często używał elektrycznej gitary. Nagrań tych wtedy nie wydano, a kontrakt się skończył. Ponad rok później podpisał kontrakt z nową filią MGM- Verve-Forecast i w 1966 r. zaczęły się ukazywać jego pierwsze nagrania. Nastąpił 8-miesięczny złoty okres piosenkarza od końca 1965 do drugiej połowy 1966 r.
Pierwszy album „Tim Hardin 1” ukazał się w połowie 1966 roku nakładem Verve-Forecast. Nagrań dokonano w maju i listopadzie 1965 roku. Producentem został Erik Jacobsen.


To bardzo dobra płyta, z której „Reason to Believe” rozsławiona została później przez Roda Stewarta. 12 piosenek reprezentowało pełny zakres stylów, które na niego wpłynęły; od delikatnego, zmysłowego popu po ostry rhythm and blues. W nagraniu albumu wziął m.in. udział John Sebastian.
Bruce Edera, recenzent AllMusic, napisał o płycie: „Debiutancki album Tima Hardina był czymś w rodzaju szczęśliwego przypadku, zabójczą płytą, z której co najmniej jedna trzecia składała się z utworów przeznaczonych na demo, podczas gdy druga połowa wykorzystywała orkiestrę smyczkową, o której artysta nic nie wiedział. Niezależnie od swojego pochodzenia, ‘Tim Hardin 1’ jest jedną z najpotężniejszych i najbardziej fascynujących płyt swojej epoki, obejmującą głęboko osobistą i fascynującą poezję, bluesa, rocka i folk w scenerii od okrojonego rock&rolla w stylu Sun Records po lekko zaaranżowaną folk rock. Piękny, żwawy rytm ‘Don’t Make Promises’ – który wraz z ‘Reason to Believe’ stał się jednym z dwóch wielkich przebojów w dziedzinie pisania piosenek – otwiera album ambitną nutą, a jego brzmienie jest mieszanką małego zespołu. oraz sekcja smyczkowa za konfesyjnym lirykiem. ‘Green Rocky Road’ i rozkołysany ‘Smugglin’ Man’ są bardziej w tradycyjnym folkowo-rockowym duchu, ukazują mroczną i szorstką stronę śpiewu Hardina, podczas gdy ‘How Long’ przenosi słuchaczy w równie surowy elektryczny blues i rozebrany jako coś, co wywodzi się z brytyjskiego boomu bluesowego z tej samej epoki, co mogło przejść na pokaz bluesowy Chess’s Fathers & Sons. Hardin nie był zadowolony z obecności demówek w stylu bluesowym na gotowym albumie, ale kiedy umieszczono je obok tak zaskakująco oryginalnych i osobistych piosenek, jak ‘Reason to Believe’, ‘Misty Roses’, ‘While You’re on Your Way’, ‘It’ll Never Happen Again’ i ‘Hang on to a Dream’ w żywy sposób ukazują szeroki zakres śpiewu Hardina i jego muzyczną wrażliwość. Akompaniament smyczkowy w większości z tych piosenek podobno nie był lubiany przez Hardina, ale aranżacje Artiego Butlera są wzorem powściągliwości, a bardziej bluesowe cięcia sprawiają, że album nie idzie za daleko w tym kierunku. A co z tego, że ‘Ain’t Gonna Do Without’ był nieformalnym żartem Hardina opartym na ‘Hi Heel Sneakers’, nigdy nie przeznaczonym do wydania? Oferowała jedną z najlepszych harmonijek bluesowych, jakie John Sebastian kiedykolwiek umieścił na płycie. Rezultatem jest wpływowy album folk-rock, tak samo ekscytujący jak to było możliwe w 1966 roku i jako ważnego twórczego wysiłku, jak ‘Bringing It All Back Home’ i ‘Highway 61 Revisited’ Boba Dylana. A to nie był nawet najlepszy album Hardina, chociaż ustanowił wzór dla wszystkiego, co później zrobił.”

W kwietniu 1967 r. ukazał się drugi album artysty „Tim Hardin 2” (wydany przez Verve Forecast), jedną z najlepszych płyt lat 60. Wbrew modzie na wydłużanie utworów, większość piosenek trwała zaledwie ok. 2 minut. Hardin po wydaniu całkowicie skrytykował album twierdząc, że według jego zamiarów miała to być płyta właściwie tylko śpiewana przez niego przy akompaniamencie gitary, a aranżer, któremu dał taśmę z tymi piosenkami, dodał do tego zespół muzyczny…


Oryginalna płyta długogrająca zawiera długi wiersz na tylnej okładce autorstwa Hardina zatytułowany „A Question of Birth…”. „Tim Hardin 2” zawiera najpopularniejszą i najczęściej wykorzystywaną kompozycję Hardina „If I Were a Carpenter”.
AllMusic Review słowami Richarda Mortifoglio omówił płytę: „Choć nie tak płodny jak Bob Dylan, Paul Simon czy Neil Young, prototyp folk-rocker’a- Tim Hardin. pozostaje jednym z najwybitniejszych piosenkarzy i autorów tekstów, zarówno ze względu na jego mistrzowskie wykonanie i subtelne, jazzowe akompaniamenty, jak i nieprzerwany kunszt utworu. Jego klasyki ‘If I Were a Carpenter’, ‘Misty Roses’ i ‘The Lady Came from Baltimore’. Otwierająca piosenka ‘Carpenter’, na tym samym poziomie, co ‘Like a Rolling Stone’ czy ‘Norwegian Wood’, ‘Tim Hardin 2’ to uroczy, zbyt krótki set z niebiańskimi melodiami. Nieprawdopodobnym punktem kulminacyjnym może być po prostu jego ostatnia piosenka, ‘Tribute to Hank Williams’, która w niczym nie przypomina piosenki country, ale w zaledwie kilku linijkach udaje się przenieść mit Hanka Williamsa do pięknego chaosu lat 60.: ‘Żegnaj Hank Williams, mój przyjacielu. Nie znałem cię, ale byłem w miejscach, w których byłeś.’
Ludzie rozumieją mnie poprzez moje piosenki. To mój jedyny sposób komunikowania się” – powiedział kiedyś Tim Hardin.

 

Za terminem „piosenkarz / autor piosenek” ukrywa się wielu, ale pierwszym kojarzącym się jest James Taylor [3]. Na początku lat 70., kiedy pojawił się ze swoimi introspekcyjnymi piosenkami, gitarą akustyczną i spokojnym, dyskretnym stylem śpiewania, odzwierciedlał emocjonalne wyczerpanie pokolenia po burzliwych czasach.  Wydał całą serię przebojowych albumów i singli (o dziwo, wiele z tych ostatnich było coverami starych piosenek, a nie własnych kompozycji) i udało mu się przetrwać początkową sławę, aby osiągnąć trwałą popularność. Kontynuował z powodzeniem trasy koncertowe przez dziesięciolecia, a począwszy od przełomowego albumu Sweet Baby James z 1970 roku, wszystkie jego regularne wydania albumów z wyjątkiem jednego przez resztę stulecia stały się złote lub platynowe.
Pierwsze wydanie „Sweet Baby James” ukazało się w lutym 1970 (Warner Bros. Records o nr kat. WS 1843).

„Sweet Baby James” [iv], drugi studyjny album Jamesa Taylora i jego pierwsze wydanie dla Warner Bros. Records, zawierał jeden z najwcześniejszych singli Taylora, który odniósł sukces: „Fire and Rain”, który osiągnął trzecie miejsce na liście Billboard Hot 100. Sam album osiągnął trzecie miejsce na liście Billboard Top LPs & Tapes. Sweet Baby James uczynił Taylora jedną z głównych sił wschodzącego ruchu piosenkarzy i autorów piosenek. Album został nominowany do nagrody Grammy w kategorii Album Roku w 1971 roku. Album znalazł się na 104. miejscu magazynu Rolling Stone 500 największych albumów wszechczasów.
Album, wyprodukowany przez Petera Ashera, został nagrany w Sunset Sound w Los Angeles w Kalifornii, między 8 a 17 grudnia 1969 roku. Taylor był „zasadniczo bezdomny” w czasie nagrywania albumu, albo przebywał w domu Ashera, albo spał na kanapie w domu gitarzysty Danny’ego Kortchmara lub kogokolwiek innego. Piosenka „Suite for 20 G” została tak nazwana, ponieważ Taylor obiecał 20 000 dolarów po wydaniu albumu. Gdy potrzebował jeszcze jednej piosenki, połączył trzy niedokończone utwory w „suitę” i ukończył album.
Z albumu wyodrębniono dwa single, które znalazły się na listach przebojów: „ Fire and Rain ”, wspierany przez „Anywhere Like Heaven”, który osiągnął trzecie miejsce na liście Billboard Hot 100 31 października 1970 roku, oraz „ Country Road ”, wspierany przez „ Sunne Skies ”, który osiągnął szczyt pod numerem 37 w dniu 20 marca 1971 roku. Dodatkowy singiel „ Sweet Baby James ”, wspierany przez „Suite for 20 G”, nie znalazł się na listach przebojów.
Recenzując w magazynie Rolling Stone w 1970 roku, Gary von Tersch zaobserwował w muzyce „echa zespołu, The Byrds, country Dylana i ludowego Diona”, które Taylorowi udało się wynegocjować, tworząc „bardzo przyjemną płytę, która jest jego własnością”. Krytyk Village Voice, Robert Christgau, bardziej surowo ocenił album, mówiąc, że „Gwałtowne podążanie za Taylorem mnie oszałamia; o ile mogę to dostrzec, jest on po prostu kolejną poetycką prostaczką. Nawet produkcja jest konwencjonalna. Tylko dla prawdziwych wierzących”. W retrospektywnej recenzji AllMusic William Ruhlmann pisał: „Sednem apelu Jamesa Taylora jest to, że możesz go odebrać na dwa sposoby. Z jednej strony jego muzyka, w tym ten ciepły głos, działa kojąco; jego melodie w tonacjach molowych i powściągliwa gra przyciągają słuchacza. Z drugiej strony jego światopogląd, zwłaszcza na takie piosenki jak „Fire and Rain”, odzwierciedla pesymizm i desperację kaca lat 60., czyli wczesnych lat 70-tych. To może nie być celowe: „Fire And Rain” dotyczyło samobójstwa współwięźnia Taylora w szpitalu psychiatrycznym, a nie narodowej choroby. Ale poczucie zranionej beznadziei Taylora – ‘Jestem cały w kawałkach, możesz mieć własny wybór’ – śpiewa w „Country Road” – uderzyło w fanów muzyki, zwłaszcza ze względu na atrakcyjną mieszankę folku i country. elementy gospel i bluesa, wszystkie z nich są bardzo zdystansowane. Taylor nie złamał ci serca; zrozumiał, że jest już złamany, podobnie jak jego własny i zaoferował pocieszenie. W rezultacie ‘Sweet Baby James’ sprzedał się w milionach egzemplarzy, „Fire and Rain” znalazł się w pierwszej dziesiątce przebojów i „Country Road” w pierwszej czterdziestce i zapoczątkował nie tylko karierę Taylora jako supergwiazdy popu, ale także cały piosenkarki ruch autorów piosenek z początku lat 70., który obejmował Joni Mitchell, Carole King, Jackson Browne, Cat Stevens i inni. Druga spuścizna stała się jasna dwie dekady później, kiedy gwiazdy country, takie jak Garth Brooks , zaczęły cytować Taylora, używając stalowej gitary, nawiązań do Jezusa oraz wiejskich i zachodnich wizerunków na Sweet Baby James, jako główny wpływ.”

 

Roy Harper [5], charakterystyczny brytyjski piosenkarz i autor tekstów, ceniony za głęboko osobiste, poetyckie teksty i wyjątkową twórczość gitarową, urodził się 12 czerwca 1941 roku w Manchesterze w Anglii. Jako nastolatek pracował w De Boys, zespole skiffle jego braci, zanim w wieku 15 lat opuścił dom, aby wstąpić do Królewskich Sił Powietrznych; następnie zapewnił sobie wypisanie przez udawanie niepoczytalności, czego skutkiem był krótki pobyt w zakładzie psychiatrycznym (gdzie był poddany leczeniu EW). Jego buntownicza postawa doprowadziła w końcu do tego, że spędził kilka miesięcy w więzieniu. Harper później dryfował po Europie, a do 1965 roku był ostoją londyńskiego klubu folkowego Les Cousins, występując u boku takich artystów jak Paul Simon, Joni Mitchell i Nick Drake .
W 1966 roku mała niezależna wytwórnia Strike wydała debiutancki album Harpera „The Sophisticated Beggar”. Płyta zwróciła na niego uwagę Columbii, która w następnym roku wydała jego drugi album, „Come Out Fighting Genghis Smith”. Po spotkaniu z menadżerem Pink Floyd, Peterem Jennerem, Harper podpisał kontrakt z filią EMI Harvest, a w 1970 wydał „Flat Baroque and Berserk”, nagrany z udziałem członków Nice. Po przeprowadzce do Big Sur w Kalifornii, Harper zaczął pisać „Stormcock” z 1971 roku, uważany przez wielu za jego najlepszą płytę…

Stormcock” po raz pierwszy został wydany w maju 1971 przez Harvest Records. Nagrań dokonano w londyńskim Abbey Road Studios pomiędzy lipcem i grudniem 1970 roku. „Stormcock” pozostawał długi czas ulubioną płytą krytyków i fanów Harpera, ot choćby Briana Downinga z AllMusic: „Roy Harper zdobył uznanie dzięki takim wydawnictwom jak debiut Sophisticated Beggar i Flat Baroque and Berserk, ale Stormcock z 1971 roku był jego pierwszym dziełem, które odniosło pełny sukces. Mimo że wszystkie cztery długie utwory na płycie były prawdopodobnie lepsze w kolejnych wersjach koncertowych, jest to jeden z niewielu albumów Harpera, który nie ma słabych cięć. ‘Hors d’Oeuvres’ został zaprezentowany dwa lata wcześniej w szybszym wcieleniu, ale ta wersja jest przyjemnie letargiczna, podobnie jak ‘Fearless’ Pink Floyd. ‘The Same Old Rock’ to rozbudowany poemat muzyczny o ograniczeniach zorganizowanej religii i zawiera kilka części, w tym jedna z najlepszymi solówkami Jimmy’iego Page’a, mimo że w notatkach Page widnieje jako S. Flavius Mercurius. Po dziwnie melodyjnym ‘One Man Rock and Roll Band’, album kończy się wielkim ‘Me and My Woman’. Ta wersja, choć wolniejsza od ostatecznego nagrania na żywo z Flashes From the Archives of Oblivion, zawiera bujną orkiestrację Davida Bedforda. Wszystkie cztery teksty mogłyby być samodzielne, pokazując, że wizja Harpera jest znacznie głębsza niż typowy naćpany poeta. Jego muzykalność na gitarze akustycznej jest odkrywcza, jednocześnie przemyślana i twarda. W rzeczywistości ‘Stormcock’ uosabiał hybrydowy gatunek, który nie miał wyłącznych dostawców oprócz Harpera – epicki progresywny akustyk. W tym stylu Harper połączył najlepsze elementy współpracowników Pink Floyd, Led Zeppelin i artystów folkowych takich jak Bert Jansch w zwycięskim gulaszu muzyki akustycznej prowokującej do myślenia. Harper parał się tym stylem, osiągając w większości dobre wyniki przez resztę swojej kariery, ale nigdy więcej na jednym z jego albumów nie znalazłby się wyłącznie tego typu utwór. ‘Stormcock’ reprezentuje prawdziwie oryginalną wizję składającą się z rzadko słyszanych części, rzadko montowanych i dlatego dorównuje innym ciężkim zawodnikom z klasy 1971, takim jak Led Zeppelin IV czy Meddle”
W październiku 2013 roku NME umieściło „Stormcock” na 377 miejscu na liście „500 największych albumów wszechczasów”.

 

Jeden z wielkich wokalistów rockowych lat 60., Tim Buckley [6], czerpał z folku, psychodelicznego rocka i progresywnego jazzu, aby w swoim krótkim życiu stworzyć znaczną część twórczości jaką miał do przekazania. Jego wielooktawowy zakres głosu był zdolny nie tylko do zdumiewającej mocy, ale także do wielkiej emocjonalnej ekspresji, od smutnej czułości do udręczonego zawodzenia. Jego niespokojne poszukiwanie nowego terytorium było twórczo satysfakcjonujące, ale działało przeciwko niemu komercyjnie; zanim jego fani przyłączyli się do jego najnowszego albumu, był już na czymś zupełnie innym, zarówno na żywo, jak iw studiu. Jednak jego eklektyzm zapewnił także trwałą fascynację jego twórczością, która zrodziła rosnący pośmiertny kult jego muzyki, często ze słuchaczami, którzy byli zbyt młodzi (lub nie w pobliżu), aby docenić jego muzykę, gdy był aktywny. Jego debiut z 1966 roku pięknie uchwycił jego folkowe wpływy. Buckley w jednym ze swoich najbardziej płodnych okresów, wydał aż cztery albumy w latach 1969-1970. Między innymi „Happy Sad”:

„Happy Sad” [7], trzeci album Tima Buckleya, wydany w kwietniu 1969 roku przez Elektra Records. Został nagrany w Elektra Sound Recorders w Los Angeles w Kalifornii i został wyprodukowany przez były chczłonków Lovin’ Spoonful- Zala Yanovsky’ego i Jerry’ego  Yestera. Buckley wtedy eksperymentował- jego piosenki zawierały elementy jazzu, których nigdy wcześniej nie używał. Wiele z piosenek reprezentuje odejście od binarnej formy, która zdominowała większość jego wcześniejszych prac. Brzmienie albumu charakteryzuje wibrafon Davida Friedmana, instrument, który nadaje albumowi bardziej zrelaksowany ton niż wcześniejsze prace Buckleya. Piosenki są znacznie dłuższe niż na poprzednich wydawnictwach i ten styl był kontynuowany w późniejszych utworach. Wokale na albumie są bardziej rozciągnięte niż wcześniejsze występy, co reprezentuje początek Buckleya używającego swojego głosu jak instrumentu. Teksty na „Happy Sad” reprezentują zmianę, ponieważ Buckley przestał współpracować z Larrym Beckettem, jego autorem tekstów na dwóch poprzednich albumach „Tim Buckley” i „Goodbye and Hello” i zaczął sam pisać teksty. Własne prace Buckleya kontrastują z czasami politycznymi i literackimi pracami Becketta.
Ten wydany u szczytu popularności album był jego najwyżej notowanym albumem, który osiągnął 81. miejsce na liście albumów popu w USA, ale eksperymenty Buckleya na tym albumie zraziły część fanów i jego mainstreamowy urok, który zyskał dzięki „Goodbye and Hello”. Był to jednak dopiero początek eksperymentów Buckleya z dźwiękiem i gatunkiem, a kolejne wydania jeszcze bardziej ograniczyłyby jego popularność w głównym nurcie i spowodowały spadek sprzedaży. W 2000 roku został wybrany numerem 954 na liście 1000 najlepszych albumów Colina Larkina wszech czasów.
„Happy Sad” jest bardziej ekscytującą propozycją niż wcześniejsze jego propozycje inspirowane folkiem. Już od wstępu- otwierająca płytę melodia, zatytułowana „Strange Feelin'”, bezpośrednio nawiązuje do utworu „All Blues” Milesa Davisa z jazzowymi wydźwiękami na tle ludowej melodii zaczerpniętej bezpośrednio od Davisa. Ten album jest bardzo folkowo-jazzowy, z użyciem głównie 12-strunowej gitary, kontrabasu, kilku klawiszy i mnóstwa perkusji z kongami, marimbą i wibrafonem. Muzyka, lekko melancholijna, intymna i słodko-gorzka, najmocniej zabarwiła całość przekazu.
Matthew Greenwald z AllMusic opiniował: „Najbardziej niedoceniany album Tima Buckleya, Happy Sad, był kolejnym odejściem eklektycznego piosenkarza i autora piosenek z południowej Kalifornii. Po sukcesie głośnego Goodbye and Hello Buckley złagodniał na tyle, by zgłębić swoje jazzowe korzenie. Brzmiąc jak albumy Freda Neila z czasów Capitol, Buckley i jego mały, akustyczny zespół tkają eleganckie, minimalistyczne gobeliny wokół sześciu oryginałów Buckleya. Efekt jest całkowicie hipnotyzujący. W ‘Buzzin’ Fly’ i ‘Strange Feelin’ powoli wciąga cię upojna wizja Buckleya. Rozbudowane dzieło w środku płyty ‘Love From Room 109’ to intensywna, złożona kompozycja., to jedna z najlepszych płyt późnych lat 60-tych.”

 

Album kompilacyjny Pete’a Seegera- „Pete Seeger’s Greatest Hits”, pierwotnie wydany w 1967 roku, został ponownie wydany w wersji remasterowanej, zawierającej 10 utworów bonusowych, przez Oldays Records w 2022 roku. Płyta CD została opakowana w tekturową okładkę, będącą zminiaturyzowaną repliką pierwszej winylowej edycji.

Kariera nagraniowa Pete’a Seegera obejmuje ponad 60 lat, więc w kolekcji zawierającej jedną płytę CD z pewnością pominie się więcej niż kilka wartościowych utworów. Ale 16 wyselekcjonowanych największych przebojów Pete’a Seegera obejmują niezastąpione klasyki skomponowane przez Seegera, takie jak „Turn! Turn! Turn!”, „Bells of Rhymney” oraz skróconą wersję a cappella „Where Have All the Flowers Gone?” W kompilacji uwzględniono także piosenki spopularyzowane przez Seegera, takie jak „Wimoweh”, którego nauczył się z oryginalnego południowoafrykańskiego nagrania Solomona Lindy z lat czterdziestych XX wieku oraz „Guantanamera”, którą podchwycił od niektórych dzieci na letnim obozie Catskills, gdzie śpiewał. Wszystkie występy pochodzą z jego pracy w Columbia Records w latach 60. – tylko 12 pierwszych utworów znalazło się w oryginalnym pakiecie z 1967 r. i obejmują zarówno nagrania studyjne, jak i koncertowe. Ta płyta CD zawiera tylko niewielką część utworów, które słusznie można by nazwać największymi hitami Seegera, ale też większość z tych wyborów jest bardzo ważna dla jego kariery,” (Michael Simmons, amazon.com)
Recenzja autorstwa Richiego Unterbergera  z AllMusic tak się przedstawiała: „‘Greatest Hits’, jak sam Seeger cierpko napisał w swoich notatkach, jest błędną nazwą, biorąc pod uwagę, że jako artysta solowy nigdy nie miał przebojów ani albumów, które sprzedawały się świetnie. W rzeczywistości ta kompilacja z 1967 roku (od czasu ponownego wydania na CD) zawiera najpopularniejsze utwory z jego dorobku z lat 1962-1966 dla Columbia [Records], co było dość małym odciskiem jego płodnej kariery. Niemniej jednak były to jedne z jego najpopularniejszych nagrań w historii, zarówno wykonane przez niego, jak i nagrane przez innych. Po pierwsze, ma oryginalną wersję ‘Turn! Turn! Turn! Turn! (To Everything There Is a Season)’ z 1962 roku, która w 1965 roku stała się folkowo-rockowym hitem numer jeden wykonanym przez Byrds (i z dobrym skutkiem nagrana przez Judy Collins w 1963 roku). Jest też ‘The Bells of Rhymney’, również nagrany przez Byrds w 1965 roku i ‘Where Have All the Flowers Gone?’, hit Kingston Trio, chociaż wersja z 1962 roku tutaj jest rozczarowująco cienką wersją a cappella. Inne utwory należały do ​​najpopularniejszych pozycji w jego repertuarze: ‘We Shall Overcome’, ‘Wimoweh (The Lion Sleeps Tonight)’ i ‘Guantanamera’. Uwzględniono także jego kontrowersyjny ‘Waist Deep in the Muddy’, a także kilka piosenek, które można bardziej utożsamiać z innymi wykonawcami, jak ‘Michael, Row the Boat Ashore’ i ‘This Land Is Your Land’ Woody’ego Guthriego. Chociaż może nie kwalifikować się jako idealne badanie kariery ze względu na wąską chronologię, z pewnością należy do jednej lub dwóch najlepszych antologii dla tych, którzy chcą tylko jednej lub dwóch kompilacji Seegera”,

 


 

[1] W oparciu o:

[2] Na podstawie:

[3] Według:

[4] Według:

[5] Według:

[6] Według:

[7] Na podstawie:

 


Przejdź do części drugiej >>
Przejdź do części trzeciej >>
Przejdź do części czwartej >>

Kolejne rozdziały: