Rekomendowane wydawnictwa płytowe pop/rock/ballada
(rozdział pięćdziesiąty drugi, część 2)

 

Druga z grup wiodących w nurcie progresywnego rocka utworzona została przez pięciu uczniów Charterhouse, w tym Banks, Rutherford, Gabriel i Anthony Phillips. Nazwana została przez byłego ucznia Charterhouse Jonathana Kinga- „Genesis” [1], który zaaranżował dla nich nagranie kilku singli i ich debiutanckiego albumu „From Genesis to Revelation” w 1968 roku. Zespół zaczął koncertować, podpisał kontrakt z Charisma Records i stał się profesjonalnym zespołem rockowym na Trespass (1970). Po odejściu Phillipsa Genesis zwerbował Collinsa i Hacketta i nagrał „Nursery Cryme” (1971). Na ich występach na żywo zaczęły pojawiać się kostiumy teatralne i występy Gabriela. „Foxtrot” (1972) był ich pierwszym hitem w Wielkiej Brytanii, a „Selling England by the Pound” (1973) osiągnął tam trzecie miejsce, prezentując swój pierwszy brytyjski hit „I Know What I Like (In Your Garage)”. Koncepcyjny album „The Lamb Lies Down on Broadway” (1974) był promowany trasą transatlantycką i wyszukanym show na scenie, zanim Gabriel opuścił grupę. Collins przejął rolę wokalisty, a grupa wydała „A Trick of the Tail” i „Wind & Wuthering” (oba 1976) z ciągłym sukcesem. Hackett opuścił Genesis w 1977 roku, redukując zespół do Banksa, Rutherforda i Collinsa. Ich dziewiąty album studyjny, „…And Then There Were…” (1978), zawierał pierwszy duży hit zespołu „Follow You Follow Me”. Sukcesem było również ich pięć kolejnych albumów – ‘Duke” (1980), „Abacab” (1981), „Genesis” (1983), „Invisible Touch” (1986) i „We Can’t Dance” (1991). Collins opuścił Genesis w 1996 roku, a Banks i Rutherford zastąpili go Rayem Wilsonem, który pojawił się na ich ostatnim albumie „Calling All Stations” (1997). Komercyjna porażka albumu doprowadziła do przerwy w działalności grupy. Przeglądnijmy dużą część tytułów płytowych grupy Genesis:

 

 

  • Album „Trespass”, nagrany w czerwcu i lipcu 1970 w Trident Studios (Londyn), został wydany 23 października 1970 roku przez Charisma Records, Płytę wyprodukował John Anthony.


Genesis [2], przeszedł na zawodowstwo jesienią 1969 roku i zaczął intensywnie ćwiczyć i grać na żywo. Po kilku miesiącach koncertowania zawarli kontrakt nagraniowy z Charisma Records i w czerwcu 1970 weszli do Trident Studios w Londynie, aby nagrać „Trespass”. Muzyka oznaczała odejście od bardziej popowych piosenek, jakie można było usłyszeć na ich pierwszym albumie „From Genesis to Revelation”, w kierunku folkowego rocka progresywnego. Od lekkich kawałków akustycznych z wieloma dwunastostrunowymi gitarami, takich jak „Dusk”, do cięższego, ulubionego koncertowego „The Knife”. W sierpniu 1969 Genesis, gdy zostali profesjonalnym zespołem, do założycieli – gitarzysty Anthony’ego Phillipsa, basisty Mike’a Rutherforda, wokalisty i flecisty Petera Gabriela oraz klawiszowca Tony’ego Banksa – dołączył perkusista John Silver. Rozstali się z producentem Jonathanem Kingiem i postanowili napisać bardziej złożony materiał niż prosty pop. Gabriel wspominał, że grupa chciała odkrywać i mieszać style muzyczne. Grupa zakupiła nowy sprzęt, w tym gitarę basową i organy Hammonda, a także nagrała utwory w Regent Studios na demo, w tym „White Mountain” i „Family” (które otrzymało tytuł „Dusk”). John Silver wyjechał na studia do USA. We wrześniu Genesis zagrali swoje pierwsze koncerty jako profesjonalny zespół, podróżując po lokalnych klubach i na uniwersytecie, z nowym perkusistą Johnem Mayhewem. Mayhew, najstarszy i najbardziej doświadczony muzyk, pochodził z innego środowiska niż reszta zespołu. Phillips wspominał, że pomimo ich wysiłków, aby czuł się komfortowo, perkusista nie był pewny swojej gry. Na początku 1970 roku zapewnili sobie sześciotygodniową rezydenturę w klubie jazzowym Ronniego Scotta w Soho w Londynie, podczas której zostali zauważeni przez producenta Charisma Records, Johna Anthony’ego. Przekonał szefa wytwórni Tony’ego Strattona-Smitha, aby podpisał z nimi kontrakt. Grupa chciała oderwać się od swojego wcześniejszego popowego stylu i pisać i wykonywać piosenki, które nie przypominały żadnego innego zespołu w tamtym czasie. Rutherford powiedział później, że koncertowanie było „ciężkie, ale to dobry sposób na ukształtowanie muzyki„. Dwie piosenki, które znalazły się na kolejnym albumie, „Looking for Someone” i „Stagnation”. W czerwcu 1970 przenieśli się do Trident Studios w Londynie, aby nagrać nowy album. Anthony dołączył do nich jako producent i inżynier, a piosenki zostały nagrane na 16-ścieżkowej taśmie. Phillips pamiętał, że nagranie było tylko „nieco bardziej wyrafinowane” niż w debiutanckiej „From Genesis to Revelation” i uważał, że Anthony nie lubi, gdy ktoś „wrzuca” poszczególne części. Przypomniał sobie sesję, podczas której Rutherford musiał wysłuchać kilku minut utworu, zanim odłożył partię gitary; w tym czasie stał się zbyt spięty i grał niepoprawnie. Grupa miała wystarczająco dużo materiału, aby nagrać dwa albumy, ale uważała, że ​​niektóre piosenki nie były wystarczająco mocne. Wybrali najmocniejszy materiał na „Trespass”. Dobrze współpracowali z Anthonym, a później przypomnieli sobie, że jego wkład był ważny i pomógł ukształtować album.
Okładka albumu została namalowana przez Paula Whiteheada według ryciny węgierskiego artysty Vilmosa Pogany’ego (1882-1956). Okładka przedstawiała dwie osoby patrzące przez okno na góry, co reprezentowało duszpasterskie tematy niektórych piosenek. Whitehead skończył okładkę, a następnie zespół dodał „The Knife” do kisty nagrań. Czując, że okładka nie pasuje już do nastroju albumu, poprosili Whiteheada o jej przeprojektowanie. Członkowie zespołu zainspirowali go do przecięcia płótna prawdziwym nożem. Oryginalne ilustracje Whiteheada do trzech albumów zostały skradzione z archiwów Charisma, kiedy zostały sprzedane Virgin Records w 1983 roku. Whitehead twierdził, że pracownicy Charismy zorientowali się, że zbliża się sprzedaż i przystąpili do plądrowania firmowego biura.
Album spotkał się z mieszanym przyjęciem przez prasę muzyczną w momencie wydania. Jerry Gilbert, piszący w Sounds, dał pozytywną recenzję i wyróżnił „Visions of Angels” i „White Mountain”. Recenzja w Melody Maker stwierdziła, że ​​album jest „smaczny, subtelny i wyrafinowany”. Rolling Stone opublikował niezwykle krótką, ale jednoznacznie negatywną recenzję wznowienia z 1974 roku, mówiącą: „Jest nierówna, słabo zdefiniowana, czasami z natury nudna i powinna być unikana przez wszystkich, z wyjątkiem najbardziej wściekłych fanów Genesis”. Późniejsza retrospektywna recenzja AllMusic była wyrozumiała, podsumowując, że „…kompozycje są znacznie bardziej ambitne niż wcześniejsze dokonania grupy (‘Silent Sun’ itp.). Niestety, wiele z tego, co jest tutaj, jest bardziej interesujące ze względu na to, na co wskazuje, niż to, co faktycznie robi – grupa odzwierciedla szczególnie dramatyczną odmianę rocka progresywnego, bardzo teatralnego, ale niezbyt udanego. Teksty są wystarczająco złożone, ale brakuje im spójnosci i jasności, które uczyniłyby kolejne albumy Genesis jednymi z najciekawszych dzieł rocka progresywnego do analizy. Głos Gabriela jest bardzo ekspresyjny, ale generalnie brakuje mu mocy i pewności siebie, podczas gdy konwencjonalne chórki innych wokalistów są słabe, a gra Phillipsa jest wyciszona. Klawisze Tony’ego Banksa są dominującymi instrumentami, co nie jest takie złe, ale nie jest to Genesis, który wszyscy poznali. Miękkie, liryczne ‘Visions of Angels’ i ‘Stagnation’ to typowe, łagodne utwory zespołu, który później nauczył się grać znacznie mocniej. Tylko jedna z piosenek tutaj, ‘The Knife’ – która brzmi mocniej niż cokolwiek innego na Trespass i jest z pewnością najlepszym utworem na albumie – przetrwała w repertuarze koncertowym grupy po kolejnym albumie.”
„Trespass” nie odniósł wielkiego sukcesu po wydaniu; nie trafił na listy przebojów w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych i otrzymał kilka mieszanych recenzji krytyków, ale odniósł komercyjny sukces w Belgii, co pomogło utrzymać karierę zespołu. Reedycja pokrótce znalazła się na liście 100 najlepszych w Wielkiej Brytanii w 1984 roku.

 

  • Płyta „Live”, nagrana 24 lutego 1973 we Free Trade Hall (Manchester) i 25 lutego 1973 w De Montfort Hall (Leicester), został wydany 23 lipca 1973 roku przez wytwórnie Charisma / Atlantic.

Na początku 1973 roku Genesis [3] zdecydowali się na nagranie kilku koncertów na żywo w Ameryce w ramach syndykowanej audycji radiowej King Biscuit Flower Hour – reprezentowana była większość ich obecnego repertuaru, zaczerpniętego z ich albumów aż do Foxtrot z 1972 roku. Kilka miesięcy później Tony Stratton-Smith, szef Charisma Records, z którą grupa podpisała wcześniej kontrakt, zwrócił się do nich z prośbą o wypełnienie luki między albumem „Foxtrot” a ich kolejnym, „Selling England by the Pound”, wydając album na żywo z tego samego nagranego występu. Członkowie zespołu, którzy teraz twierdzą, że byli wtedy nieco rozkojarzeni pracą nad nowym albumem, zgodzili się na to. Rezultatem był koncert „Live”, który był pierwotnie jedynym oficjalnym dokumentem grupy występującym z Peterem Gabrielem w składzie. I nie chodzi tylko o piosenkarza, ale o wszystkich, którzy tu błyszczą – wątpliwe jest, by ktokolwiek kiedykolwiek wydobył z Mellotrona na scenie bogatsze brzmienie niż Tony Banks na tym albumie, a także Steve Hackett, Mike Rutherford i Phil Collins. Muzycznie album jest całkiem niesamowity jako całość, łącząc bardzo złożoną muzykę w scenerii na żywo. I tylko na tej podstawie ten album był niezbędnym nabytkiem dla fanów grupy, a także kluczowym ogniwem w umacnianiu ich rosnącej popularności – intensywności występów w „Watcher of the Skies”, „Get 'Em Out by Friday”, „The Return of the Giant Hogweed”, a zwłaszcza „Musical Box”, z łatwością wykraczają poza pracę (choć była znakomita) na oryginałach studyjnych i są bezpośrednią prezentacją z teatralną intensywnością, jaką Gabriel i spółka wnieśli do swojej pracy na scenie. Co więcej, sam fakt, że zespół mógł wykonać część tego, co robią na scenie – i to było w epoce, w której inne progresywne zespoły rockowe, wpadli na ścianę w zakresie odtwarzania złożonych dźwięków studyjnych na koncercie – stało się to imponujące. Wersje na płycie „Live” udokumentowały prawdziwe podejście tego składu do utworów gdy nagrywano „Nursery Cryme”, gitarzysta Steve Hackett ledwo dołączył do grupy (a fragmenty muzyki skomponowanej przez jego poprzednika, Anthony’ego Phillipsa, wciąż istnieją na płycie), a większość partii gitarowych była dziełem basisty Mike’a Rutherforda (który faktycznie to zrobił), przejął większość obowiązków gitarowych grupy po Hackett’cie. Więc to, co słyszymy na tym albumie, to ostateczne interpretacje tych utworów przez tę wersję zespołu, bardziej niż oryginały studyjne. Można też usłyszeć klasyczną wersję zespołu, zajmującą się najstarszą częścią ich repertuaru, „The Knife”, która pochodzi z ich pierwszego albumu – i jest zabójcza w porównaniu z oryginałem. I można to powiedzieć o całym albumie, a także o najlepszym przedstawieniu tej wersji zespołu w tym momencie w ich historii.
Krytycy wyrażali się z reguły pozytywnie o płycie: Rolling Stone napisał krótką, ale pozytywną recenzję, komentując, że „ten album idzie długą drogą w kierunku uchwycenia mocy i mistycyzmu, który wielu fanów okrzyknęło Genesis 'największym zespołem koncertowym w historii ’ ”. Retrospektywna recenzja Bruce’a Edera  AllMusic również była bardzo pozytywna. Zauważył, że „wątpliwe jest, aby ktokolwiek kiedykolwiek wydobył bogatszy dźwięk z Mellotron na scenie niż Tony Banks na tym albumie, a gra Steve’a Hacketta, Mike’a Rutherforda i Phila Collinsa jest całkiem niesamowita jako całość, trzymając się razem. bardzo złożona muzyka na żywo”. Wszystkie nagrania ocenił jako znacznie lepsze od ich studyjnych oryginałów.

 

  • Album „The Lamb Lies Down on Broadway”, nagrany od sierpnia do października 1974 roku w Glaspant Manor (Carmarthenshire, Walia) za pośrednictwem Mobilne Studio, został wydany 18 listopada 1974 przez wytwórnie Charyzma (Anglia) i Atco (USA).


W maju 1974 roku skład Genesis składający się z frontmana i wokalisty Petera Gabriela, klawiszowca Tony’ego Banksa, basisty Mike’a Rutherforda, perkusisty Phila Collinsa i gitarzysty Steve’a Hacketta zakończył trasę koncertową w latach 1973-1974 po Europie i Ameryce Północnej, aby wesprzeć swój piąty album studyjny, „Selling England By The Pound” (1973). Ten album był krytycznym i komercyjnym sukcesem grupy, przynosząc im najwyższe w historii wydawnictwa w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. W czerwcu zarezerwowali trzy miesiące w Headley Grange , dużym dawnym domu dla ubogich w Headley , East Hampshire ., aby napisać i przećwiczyć nowy materiał na kolejny album studyjny. Ten nowy materiał wypełnił szósty studyjny podwójny album „The Lamb Lies Down on Broadway” [4], który był ostatnim, na którym występował oryginalny frontman Peter Gabriel. Zadebiutował na 10 miejscu na UK Albums Chart i 41 na Billboard 200 w USA. Podczas gdy zespół przez trzy miesiące pracował nad nowym materiałem w Headley Grange, postanowili wyprodukować album koncepcyjny z wymyśloną przez Gabriela historią o Raelu, portorykańskim młodzieńcu z Nowego Jorku, który nagle zostaje zabrany w podróż do odkrywania siebie. po drodze napotyka dziwaczne incydenty i postacie. Album odznaczał się zwiększonymi napięciami w zespole, ponieważ Gabriel, który nalegał na napisanie wszystkich tekstów, tymczasowo odszedł do pracy z filmowcem Williamem Friedkinem i potrzebował czasu, aby być z rodziną. Większość piosenek została stworzona przez resztę zespołu podczas jam session i została nagrana w Glaspant Manor w Walii za pomocą mobilnego studia. Płyta początkowo spotkała się z mieszaną reakcją krytyków, ale w kolejnych latach zyskała uznanie i ma obecnie całą rzeszę fanów. Piosenki „Counting Out Time” i „ The Carpet Crawlers ” zostały wydane jako single w Wielkiej Brytanii. Singiel „The Lamb Lies Down on Broadway” został wydany w USA. Genesis promował album podczas trasy koncertowej 1974-75 po Ameryce Północnej i Europie, odtwarzając album w całości. Album osiągnął złoty certyfikat w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Album został zremasterowany w 1994 i 2007 roku, ten ostatni był częścią box setu Genesis 1970-1975 , który zawiera miks dźwięku przestrzennego 5.1 i materiał bonusowy.
Członkowie grupy wyrazili zaniepokojenie krytycznym przyjęciem albumu i spodziewali się, że otrzymają negatywne reakcje na jego koncepcję i rozszerzony format. Banks miał nadzieję, że album zakończy porównywanie Genesis do Yes i Emerson, Lake & Palmer, dwóch innych popularnych wówczas progresywnych zespołów rockowych. Od momentu wydania album spotkał się z uznaniem krytyków. W 1978 r. Nick Kent napisał dla New Musical Express, że „miał fascynujący urok, który często przekraczał wiekową wagę mamuta koncepcji, która łączyła równie gigantyczne cztery strony winylu”. Gabriel wiedział, że koncepcja albumu była idealna dla krytyków, aby „wybić zęby”. Udzielając wywiadu Melody Maker w październiku 1974, na krótko przed wydaniem albumu, Gabriel zagrał kilka utworów z „The Lamb…” reporterowi Chrisowi Welchowi, w tym „In the Cage”, „Hairless Heart”, „Carpet Crawlers” i „Counting Out”. Czas”. Welch napisał: „Brzmiało to znakomicie. Piękne piosenki, fascynujące teksty i wrażliwa, subtelna gra, połączona z humorem i harmonią. Czego więcej może pragnąć fan Genesis?” Wyróżnił grę Collinsa jako „wybitną”. Dla New Musical Express, Barbara Charone napisała o kolekcji dobrze jako „kumulacją przeszłych elementów, w które wstrzyknięto teraźniejsze możliwości i przyszłe kierunki”. Charone myślała, że ​​ma więcej wysokich punktów dla albumu Genesis, ale miała pretensje o „kilka niezręcznych momentów instrumentalnych na stronie trzeciej”. Wszyscy członkowie otrzymali pochwały za swoje występy, w tym Hackett, który wydawał się bardziej dominujący w grupie ze swoim „frenetycznym, niespokojnym stylem„, chórkowymi harmonicznymi wokalami Collinsa i „grubymi, złowrogimi basowymi akordami i delikatną akustyką” Rutherforda. Colin Irwin napisał negatywną recenzję singla „Counting Out Time”, z jego „znużonym, letnim podejściem” i „żałosnymi, ponurymi trzema i pół minutami„. Recenzent AllMusic Stephen Thomas Erlewine przyznał retrospektywną ocenę pięciu gwiazdek na pięć. Pisze, że pomimo „długiego libretta” Gabriela na okładce „historia nigdy nie ma sensu”, chociaż jego muzyka jest „mocnym, pełnym wyobraźni dziełem, które ukazuje oryginalny skład Genesis na szczycie… jest to znaczące, trwałe osiągnięcie i nic dziwnego, że Peter Gabriel musiał odejść… posunęli się tak daleko, jak mogli razem”. W specjalnym wydaniu magazynów Q i Mojo zatytułowanym Pink Floyd & The Story of Prog Roc , „The Lamb” zajął 14 miejsce na liście 40 Cosmic Rock Albums. Album zajął trzecie miejsce na liście dziesięciu najlepszych albumów koncepcyjnych autorstwa Uncutmagazyn, w którym został opisany jako „impresjonistyczny, intensywny album” i „czysto teatralny (w dobrym tego słowa znaczeniu) i wciąż najlepsze dzieło Gabriela”. Ankieta magazynu Rolling Stone oceniająca ulubione albumy z rockiem progresywnym wszechczasów umieściła The Lamb na piątym miejscu listy.  Album znalazł się również w książce 1001 Albums You Must Hear Before You Die.
Banks uważał później, że koncepcja albumu jest słaba, chociaż teksty niektórych utworów są „wspaniałe”. Rutherford powiedział, że chociaż „The Lamb” jest ulubieńcem fanów, to był wyczerpujący album w Czesie pracy i miał wiele wzlotów, ale także wiele upadków. Hackett zauważył, że jego gitara nie była w pełni wykorzystana w porównaniu z poprzednimi albumami, ale uważał też, że album zawierał wiele pięknych momentów i z czasem wyrósł na lepszą pozycję. W „Genesis: Together and Apart”, Gabriel stwierdził, że album był jednym z jego dwóch najlepszych punktów w zespole, wraz z „Supper’s Ready”. Również w tym dokumencie Collins powiedział, że zespół stworzył swoją najlepszą muzykę na tym albumie. Przytacza go również jako swój ulubiony album Genesis.

 

  • Album „A Trick of the Tail”, nagrany od sierpnia do października 1974 r. Glaspant Manor za pośrednictwem Mobile Studio (Carmarthenshire, Walia), wydany 18 listopada 1974 r. przez Charisma / Atco.


„A Trick of the Tail” [5], siódmy album grupy Genesis, był pierwszym albumem z perkusistą Philem Collinsem jako głównym wokalistą po odejściu Petera Gabriela. Był to krytyczny i komercyjny sukces w Wielkiej Brytanii i USA, osiągając odpowiednio 3. i 31. miejsce. Po decyzji Gabriela o opuszczeniu zespołu pozostali członkowie chcieli kontynuować i pokazać, że wciąż mogą pisać i nagrywać udany materiał. Grupa napisała i ćwiczyła nowe piosenki w połowie 1975 roku i słuchała wielu taśm z przesłuchań ewentualnych zastępców frontmana. W październiku weszli do Trident Studios z producentem Davidem Hentschelem , aby nagrać album bez ostatecznego pomysłu dotychczasowego głównego wokalisty. Gdy poszukiwania piosenkarza okazały się bezowocne, Collins został przekonany do zaśpiewania „Squonk”, a występ był tak dobry, że zaśpiewał w pozostałej części albumu. Po wydaniu, krytycy byli pod wrażeniem lepszej jakości dźwięku i zdolności grupy do przetrwania utraty Gabriela bez poświęcania jakości muzyki. Grupa wyruszyła w trasę koncertową z Collinsem jako frontmanem i Billem Brufordem jako dodatkowym perkusistą, a wynikające z tego występy w USA podniosły tam profil Genesis. „Nie chciałem nie być perkusistą… to właśnie zrobiłem. To jest moje terytorium” powiedział Phil Collins wspominający wybór nowego wokalisty na miejsce Petera Gabriela. Nagrywanie rozpoczęło się w Trident Studios w październiku 1975 roku z producentem Davidem Hentschelem. Collins uważał, że grupa może grać instrumentalnie, ale pozostali uważali, że bez wokalu byłoby nudno. Grupa wciąż nie zdecydowała się na zastępcę wokalisty, więc postanowili zacząć nagrywać podkłady i śpiewaków przesłuchiwanych. Gabriel odwiedził zespół w studio i wysłuchał albumu, i pomyślał, że udało im się udowodnić innym, że nadal są „całym, silnym zespołem beze mnie„. Wiedział, że grupa może napisać mocny materiał, ale ten niewielki wymagany wysiłek, zaskoczył go najbardziej. Niektóre piosenki, takie jak „Ripples…”, zostały napisane z zamiarem, aby Collins mógł je zaśpiewać, podobnie jak „More Fool Me” w „Selling England by the Pound”, ale nie Collins chciał przejąć ich na stałe. Grupa wciąż chciała mieć regularnego frontmana do występów na żywo, ponieważ uważali, że Collins nie będzie w stanie poradzić sobie z całym materiałem, a próba śpiewania partii wokalnych Gabriela podczas trasy koncertowej będzie problematyczna. Ponieważ nie udało się wybrać odpowiedniego wokalisty, Collins niechętnie poszedł do studia, aby zaśpiewać partie wokalne.
„A Trick of the Tail” spotkał się z pozytywnym przyjęciem krytyków muzycznych, którzy byli pod wrażeniem, że grupa nie tylko przetrwała stratę Gabriela, ale że udało się jej wydać dobry album. Stephen Thomas Erlewine z AllMusic napisał: „Po odejściu Petera Gabriela, aby rozpocząć karierę solową, Genesis wyruszyło w długą podróż, aby znaleźć zastępcę, tylko po to, by wrócić do swojego perkusisty, Phila Collinsa, jako zastępcy. Z Collinsem jako nowym frontmanem, zespół zdecydował się nie podążać za stylowym, postmodernistycznym ‘The Lamb Lies Down na Broadwayu’ – ruch, który wykonałby Gabriel w swojej solowej karierze – i zamiast tego powrócił do angielskiej ekscentryczności sprzedaży ‘Selling England By The Pound” kolejnego albumu, ‘A Trick of the Tail’. Pod niemal każdym względem wydaje się to prawdziwszą kontynuacją ‘Selling England By The Pound” niż ‘The Lamb Lies Down on Broadway’; w końcu ten podwójny album miał obsesję na punkcie nowoczesności i koszmaru, podczas gdy ten album przywraca grupie fantazyjny, baśniowy charakter wcześniejszych płyt. Genesis odeszli również od kolczastego popu z pierwszego LP i powrócili do elastycznych numerów, które ukazywały ich instrumentalną sprawność, i brzmiały bardziej energicznie i jako bardziej zjednoczonych jako zespół niż za czasów ‘Foxtrot’. Nie chodzi o to, że ten album jest tak samo pamiętny jak ‘Foxtrot’ czy ‘Selling England’, głównie dlatego, że jego piosenki nie są tak natychmiastowe ani zapadające w pamięć: z wyjątkiem ‘Dance on a Volcano’, chodzi o brzmienie grającego zespołu, a nie o poszczególne utwory, i odnosi sukcesy na tym poziomie dość dziko – do tego stopnia, że ​​udowodniło to długoletnim fanom, że Genesis może prosperować bez swojego byłego przywódcy.”
Jakość dźwięku poprawiła się w porównaniu z poprzednimi albumami w wyniku umiejętności produkcyjnych Hentschela. Album dotarł na 3. miejsce w Wielkiej Brytanii, pozostając na listach przebojów przez 39 tygodni, a na 31. miejscu w USA . USA przez RIAA w marcu 1990 r. Album pozostawał na listach przebojów w Wielkiej Brytanii przez 39 tygodni i odzyskał znaczną część długu wartego 400 000 dolarów, który zgromadził przed wyjazdem Gabriela. Album był kilkakrotnie wznawiany na CD, w tym pakiet deluxe z dodatkowymi utworami w 2007 roku.

 

  • Płyta „Wind & Wuthering”, nagrana we wrześniu i październiku 1976 w Relight Studios (Hilvarenbeek, Niderlandy), została wydana 17 grudnia 1976 roku przez wytwórnie Charisma i Atco.

„Wind & Wuthering” [6], ósmy album Genesis, jest ich ostatnim studyjnym albumem z udziałem gitarzysty Steve’a Hacketta. Po sukcesie trasy koncertowej z 1976 roku, promującej ich poprzedni album „A Trick of the Tail”, grupa przeniosła się do Hilvarenbeek w Holandii, aby nagrać kolejny album, pierwszy nagrany poza Wielką Brytanią. Pisanie i nagrywanie powodowało wewnętrzne tarcia, ponieważ Hackett czuł, że niektóre z jego kompozycji zostały odrzucone na rzecz materiału klawiszowca Tony’ego Banksa. Album spotkał się z pozytywną reakcją krytyków i przyczynił się do rosnącej popularności zespołu w USA. Osiągnął 7 miejsce w Wielkiej Brytanii i 26 miejsce w USA i sprzedawał się stabilnie, ostatecznie osiągając złoty certyfikat przyznany przez Brytyjski Instytut Fonografii i Amerykańskie Stowarzyszenie Przemysłu Nagraniowego (RIAA). Singiel „Your Own Special Way” był pierwszym singlem zespołu w USA, który osiągnął 62. miejsce. Trasa koncertowa zespołu w 1977 roku, ostatnia z Hackettem, była pierwszą z Chesterem Thompsonem zatrudnionym jako perkusista. Trzy utwory, które pozostały z albumu, zostały wydane w tym czasie jako rozszerzona sztuka, „Spot the Pigeon”. Album został wznowiony z nowym miksem dźwięku stereo i 5.1 surround w 2007 roku.
Kiedy nagrywanie się skończyło, Banks wyraził pewne obawy, że album będzie zbyt „ciężki” i „trudny” dla ludzi za pierwszym razem, ale wiedział, że fani dadzą szansę materiałowi. Zauważył, że trzy utwory nagrane podczas sesji albumu, które ostatecznie zostały przerwane, były „dość proste”, a to oznaczało, że album miał cięższy i bardziej odważny ogólnie temat. Hackett i Banks nazwali go jednym z ich ulubionych ze wszystkich nagrań Genesis. „Wind & Wuthering” okazał się przychylny w momencie wydania. W pozytywnej recenzji dla Record Mirror, David Brown rozpoczął od „Szarej mglistej, jesiennej okładki oddaje nastrój tego albumu, swoimi łagodnymi tonami i zwiewnymi piosenkami”. Wierzył, że nowi zwolennicy zespołu po sukcesie „A Trick of the Tail” nie będą zawiedzeni. Uważał, że album jest „niezwykle dobrze utrzymany – muzyka płynie… niemal niezakłóconym strumieniem… subtelne instrumenty instrumentalne sprytnie łączą ze sobą utwory”. Barbara Sharone opowiadała o swoich różnych pozytywnych wrażeniach z „Wind & Wuthering” podczas wielu sesji słuchania albumu dla „Sounds”. Jej myśli to: „zbyt wiele do strawienia za jednym przesłuchaniem”, „mniej natychmiastowy, ale bardziej konkretny” niż „A Trick of the Tail” oraz „zespół wydaje się teraz zrelaksowany i pewny siebie”. W miarę postępu recenzji komentuje, że „One for the Vine” to „najlepszy moment w Genesis”. Rolling Stone dał albumowi pozytywną recenzję, chwaląc Genesis za to, że jest bardziej eksperymentalny i przesiąknięty konwencjonalnym rockiem niż ich rówieśnicy rocka progresywnego. Zwrócili szczególną uwagę na „Your Own Special Way”, nazywając go „pierwszej jakości popową piosenką”. „Wind & Wuthering” znalazło się na liście magazynu Billboard „Top Album Picks”, w którym zaznaczono, że „Genesis wyrósł na jeden z najlepszych zespołów art-rockowych pochodzących z Anglii, a jego fani nie będą zawiedzeni najnowszą ofertą… czasami muzyka i słowa są genialne”. Stephen Lavers dla National RockStar nazwał album najlepszym z Genesis w momencie jego wydania i ich najbardziej ambitnym dziełem od czasu „The Lamb Lies Down on Broadway”. Magazyn Circus opisał album jako „bez skazy” z „najbardziej dojrzałą orkiestracją do tej pory” zespołu.”.Album nadal był chwalony przez retrospektywnych krytyków. Stephen Thomas Erlewine z AllMusic przyznał albumowi retrospektywną ocenę czterech gwiazdek na pięć. „Eleventh Earl of Mar” i „One for the Vine” zostały wybrane jako dwa „Track Picks” albumu. Zwrócił uwagę na „Your Own Special Way”, nazywając go „najbardziej markową melodią, jaką wycięła grupa, a także pierwszą, która może zakwalifikować się jako piosenka miłosna” i podsumował album jako „standardową płytę Genesis”, w której zespół „działa ten sam angielski ekscentryczny grunt, który był przedmiotem handlu grupy od czasu Trespass”. Andy Fyfe, piszący dla Q, nazwany „One for the Vine” jako jeden z Genesis „moment imponującego pisania piosenek

 

  • Koncertowy album Genesis „Seconds Out”, został wydany 14 października 1977 roku przez wytwórnie Charisma i Atlantic.


‘Seconds Out” [7], drugi koncertowy album grupy Genesis, był ostatnim, na którym przed jego odejściem pojawił się gitarzysta Steve Hackett. Większość została nagrana w czerwcu 1977 roku w Palais des Sports w Paryżu podczas trasy Wind & Wuthering Tour. Jeden utwór, „The Cinema Show”, został nagrany rok wcześniej w Pavillon de Paris podczas trasy „A Trick of the Tail Tour”. Odejście gitarzysty Steve’a Hacketta, zredukowało w ten sposób Genesis do podstawowego trio składającego się z klawiszowca Tony’ego Banksa, gitarzysty/basisty Mike’a Rutherforda oraz perkusisty i wokalisty Phila Collinsa, którzy nagrywali w tym czasie „…And Then There Were Three…”. „Seconds Out” jest kompilacją głównie z czterech koncertów zespołu w Palais des Sports w Paryżu w dniach 11-14 czerwca 1977. Programy były nagrywane i transmitowane po części przez francuską stację radiową RTL. Jeden utwór, „The Cinema Show”, został nagrany w Pavillon de Paris w dniu 23 czerwca 1976 roku podczas trasy koncertowej 1976 wspierającej A Trick of the Tail (1976).
„Seconds Out” otrzymał od średniej do pozytywnych recenzji po wydaniu:
Hugh Fielder z Sounds dał albumowi pięć gwiazdek na pięć. Reporter Melody Maker, Chris Welch, z pomocą Boba Gallaghera, również pochwalił album. Rolling Stone pochwalił współczesną inkarnację zespołu, zauważając, że „mniej polegali w teatralności niż po odejściu Petera Gabriela” i zauważa- „dodatkową porcję skłonności do jazz-rocka„. W swojej retrospektywnej recenzji AllMusic ocenia, że wersje Genesis piosenek z „A Trick of the Tail” i „Wind & Wuthering” przewyższają nagrania studyjne, z „wspaniałym wokalem Collinsa przez cały czas” i bębnieniem Chestera Thompsona, który opisano jako „co najmniej mecz z najlepszą grą Collinsa.” Utwory z wcześniejszych albumów uznali za słabsze, jednak uznając Collinsa „…nie dorównują subtelnością i wyrazistością śpiewu Gabriela, choć jest mu bliski„.
Perkusista Foo Fighters Taylor Hawkins określił Seconds Out jako jedną ze swoich biblii perkusyjnych i jedną ze swoich ulubionych płyt perkusyjnych.

 

  • Album „…And Then There Were Three…”, nagrany we wrześniu i październiku 1977 Relight Studios (Hilvarenbeek, Netherlands), został wydany 31 mqrca 1978 roku przez wytwórnie Charisma / Atlantic.


„…And Then There Were Three…” [8], dziewiąty studyjny album zespołu Genesis, jest ich pierwszym nagranym jako trio składające się z wokalisty/perkusisty Phila Collinsa, klawiszowca Tony’ego Banksa i basisty/gitarzysty Mike’a Rutherforda po odejściu gitarzysty Steve’a Hacketta. Album oznaczał zmianę w brzmieniu zespołu, mieszając elementy ich progresywnych rockowych korzeni z bardziej przystępnym materiałem, a Collins przyczynił się do częstszego pisania piosenek grupy. W październiku 1977 roku trio zakończyło pracę nad …And Then There Were Three.. i było przekonane, że mogą kontynuować, ponieważ stanowili podstawę kilku klasyków Genesis, w tym sekcji „Apocalypse in 9/8” „ Supper’s Ready ”, instrumentalnej części „The Cinema Show” i podstaw A. Trick of the Tail (napisany, gdy Hackett pracował nad swoim pierwszym solowym albumem). związku z tym nie zatrudnili żadnych dodatkowych ani zastępczych członków, a trzej członkowie od tego momentu pełnili większość funkcji instrumentalnych w studiu. Podobnie jak w przypadku poprzednich trzech albumów studyjnych, okładkę i opakowanie albumu zaprojektowali Storm Thorgerson i Aubrey Powell z Hipgnosis. Thorgerson powiedział później, że okładka „próbowała opowiedzieć historię za pomocą śladów pozostawionych przez ślady światła”. Zdjęcie zostało zrobione w trybie poklatkowym, aby przedstawić „przyjścia i wyjścia” w tekstach albumu oraz zmiany personalne.
Album otrzymał mieszane recenzje krytyków:
W recenzji dla Melody Maker z kwietnia 1978, redaktor Chris Welch pochwalił album jako „silny, pewny siebie”, który jest „tak dobry, jak wszystkie, jakie stworzyli w latach po Gabrielu”. Welch zauważył, że piosenki mają „poczucie celu” i mają „niezwykle potężne brzmienie„, i wybrał „Ballad of Big” jako swój ulubiony utwór. Recenzja w The Town Talk pochwaliła grupę za wypełnienie luki, którą Hackett pozostawił „pewnie” i wybiera „Down and Out” jako twierdzenie o ich przetrwaniu. Reszta albumu to „gobelin wyimaginowanych krajobrazów wypełnionych walczącymi mitycznymi bohaterami, których Genesis nauczył się tak dobrze przedstawiać” pomyślał, że album brzmiał trochę inaczej niż „Wind & Wuthering” i zauważył dominację klawiszy Banksa nad gitarami Rutherforda, z „taką samą marzycielską muzyką ściany dźwięków z tym samym wysokim wokalem” Collinsa. Doszedł do wniosku, że Genesis odniósł sukces w pewnych momentach na albumie, ale uważał, że wiele piosenek z tego albumu nigdzie się nie udaje, „wtapiając się w siebie jak jakiś hip-musak”. Charley Walters, piszący w Circus, powiedział, że pomimo odejścia Gabriela i Hacketta, Genesis nie poświęciło „ani kierunku ani jakości”. Pomyślał, że album zawiera „twarde, niemal złowieszcze” utwory, takie jak „Down and Out” i „delikatniejsze, bardziej melodyjne”, takie jak „Say It’s Alright Joe”, z których wszystkie tworzą „magiczny, mistyczny dźwięk, który je wyróżnia z wielu podobnych, ale zazwyczaj gorszych europejskich zespołów art-rockowych”. Wymienia Banksa jako jednego z trio najbardziej odpowiedzialnych za ich brzmienie, z jego „bogatymi” aranżacjami uzupełnionymi powściągliwą grą gitary Rutherforda, która jest „bardziej odczuwalna niż słyszana”, co dobrze sprawdziło się w jego pochwale na „Burning Rope”. Walters uważał jednak, że wokal Collinsa ma wady, któremu brakuje ekspansji lub zapierających dech w piersiach momentów, chociaż jest perkusistą, który wciąż potrafi być melodyjny.
Inni recenzenci byli bardziej krytyczni wobec albumu, w tym Jon Pareles i krytyk Village Voice Robert Christgau, którzy powiedzieli, że „bez gitarzysty prowadzącego Steve’a Hacketta, zespół traci ostatni pozostały punkt plusowy; reszta jest dwuścieżkowa. jako przerażający Moody Blues, z mniejszą liczbą akceptacji”. W Crawdaddy, Michael Bloom stwierdził, że brzmienia Banksa i dźwięki klawiszy są słabe, mówiąc, że mają tendencję do „praktycznego znikania” i „prześlizgiwania się przez palce„. Oświadczył również, że gra na gitarze prowadzącej Rutherforda jest „nieznośnie niezdarna” w porównaniu do Hacketta, ale pozostaje „rzadkim basistą” z Trespass (1970) i ​​okolic historii zespołu. W swojej recenzji dla Rolling Stone napisał, że „wspaniała orkiestrowa gra na gitarze Hacketta, która niegdyś rządziła jego subtelnym wykorzystaniem efektów, niestety wyparowała z łysiny jego nowego materiału”, jednocześnie dochodząc do wniosku, że „to godne pogardy dzieło jest najbladszym cieniem wcześniejszych dokonań grupy”.
Album osiągnął 3. miejsce na UK Albums Chart i 14. na US Billboard 200. Wiodący singiel „Follow You Follow Me” stał się ich najwyższymi notowaniami w tym momencie, osiągając 7. miejsce w Wielkiej Brytanii i 23. w USA. Album uzyskał status platynowej płyty przez Amerykańskie Stowarzyszenie Przemysłu Nagraniowego (RIAA) w 1988 roku za sprzedaż miliona egzemplarzy w USA.

 

  • Album „Duke”, nagrany listopadzie i grudniu 1979 roku w Studio Polar (Sztokholm), został wydany 28 marca 1980 roku przez wytwórnie Charisma i Atlantic.


„Duke” [9], dziesiąty studyjny album grupy Genesis, pojawił się po okresie nieaktywności zespołu na początku 1979 roku. Phil Collins przeniósł się do Vancouver w Kanadzie, aby ocalić swoje rozpadające się pierwsze małżeństwo, podczas gdy Tony Banks i Mike Rutherford nagrywali solowe albumy. Collins wrócił do Wielkiej Brytanii po zakończeniu małżeństwa i napisał znaczną ilość materiału, z których część została wykorzystana do ścieżek na płytę „Duke”, a część została później przerobiona dla stworzenia pierwszego solowy albumu Collinsa- „Face Value”. „Duke” zawierał mieszankę indywidualnie napisanych piosenek i utworów, które wyewoluowały z sesji dżemowych w połowie 1979 roku, przy czym nagrywanie odbyło się pod koniec roku. Przerwa w działalności „odmłodziła” zespół i uznali album za łatwy w pracy.
„Duke” został pozytywnie przyjęty przez krytyków muzycznych, którzy chwalili album za połączenie progresywnej przeszłości zespołu, takiej jak zamykająca dziesięciominutowa suita „Duke’s Travels”/”Duke’s End” z ich bardziej poprockową , dostępną komercyjnie. kierunek, jak pokazano na przebojowych singlach ” Turn It On Again ” , ” Duchess ” i ” Misunderstanding ” . Osiągnął 11 miejsce w USA i stał się ich pierwszym albumem, który osiągnął 1 miejsce w Wielkiej Brytanii. Od tego czasu otrzymał certyfikat platyny zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i Stanach Zjednoczonych.
Duke otrzymał w większości pozytywny odbiór ze strony krytyków muzycznych. W swojej recenzji dla magazynu Rolling Stone David Fricke zauważył, że „Turn It On Again” to „żywy rock and roll” i uważał, że „Man of Our Times”, „Duchess”, „Duke’s Travels” i „Duke’s End” daje orzeźwiającą jakość. Fricke zwraca uwagę na straty zespołu bez Gabriela i Hacketta w składzie, ale podsumowuje Duke’a jako „pocieszające: zapewnienie, że Genesis nie jest jeszcze w trakcie exodusu”. Hugh Fielder z Sounds dał albumowi cztery gwiazdki na pięć, ciesząc się z otwarcia w postaci „Behind the Lines” i uważając wokal Collinsa za „bardziej przekonujący niż… wcześniej”. Czuł, że pierwsza strona była lepsza od drugiej i skrytykował niektóre teksty, ale stwierdził, że „żaden fan Genesis nie może być rozczarowany”. Steve Pond z The Los Angeles Times opisał muzykę z albumu jako „rozpoznawalne Genesis, ale stonowane” i jako „bardziej pewny siebie i odnoszący sukcesy album niż …And Then There Were Three… ”. Skrytykował album jako niespójny z brakiem „melodycznych inwencji na pierwszej stronie, ale uważał, że ‘Duke’s Travels’ i ‘Duke’s End’ były atrakcyjne” W retrospektywnej recenzji Stephen Thomas Erlewine z AllMusic uznał, że „Duke” był albumem Genesis, który „wskoczył do walki” w muzyce pop, ale zachował „ciężką dawkę” progresywnego rocka w suitach. Erlewine uważał, że album jest momentami „trochę bombastyczny„, a „Misunderstanding” i „Turn It On Again” to dwa utwory, które „prezentują nową wersję Genesis w najlepszym wydaniu„.

 

  • Album „Abacab”, nagrywany przez Genesis od marca do czerwca 1981 roku w studio The Farm (Chiddingfold, Surrey), został wydany 18 września 1981 roku przez wytwórnię Charisma.


„Abacab” [10], jedenasty album zespołu Genesis, która powstała przed ponownym zebraniem się w 1981 roku, aby napisać i nagrać nowy album. „Abacab” to pierwszy album Genesis nagrany w The Farm, studiu nagraniowym zakupionym przez grupę w Chiddingfold. Oznaczało to danie sobie możliwości rozwoju od progresywnych korzeni do bardziej przystępnych i popowych piosenek. Genesis zarejestrował materiał muzyczny w 14 tygodni, pracując od 12 do 14 godzin dziennie. Nowe środowisko studyjne miało produktywny wpływ na proces pisania i zespół miał wystarczająco dużo materiału na podwójny album, ale odrzucili jedną godzinę muzyki, ponieważ uważali, że piosenki są zbyt podobne do utworów z ich poprzednich albumów. Chociaż zespół nie zmienił sposobu, w jaki podeszli do pisania piosenek, Banks powiedział, że grupa podjęła świadomy wysiłek, aby uniknąć „frazesów z Genesis”, takich jak używanie tamburynów podczas refrenów, powtórek, wydłużonych solówek, długich pasaży instrumentalnych. Z tego powodu Banks uznał „Abacab” za najmniej techniczny album Genesis. Rutherford powiedział, że pominięcie pieśni, które były zbyt znajome w stosunku do tego, co robili wcześniej, było wymagane, aby uniknąć sytuacji, w której Genesis stanie się karykaturą samego siebie, dlatego konieczna była zmiana kierunku artystycznego. Collins powiedział, że grupa przyjęła to, co zrobili dla „Duke’a” i poszła dalej w „Abacab”, a konkretnie w grupowe improwizacje i pisanie za pomocą elektroniki, np. automatu perkusyjnego. Domowe studio pozwoliło grupie przerwać pracę nad utworem, jeśli próba nie przyniosła pożądanych rezultatów i przejść na inną, co nie było możliwe w profesjonalnym obiekcie ze względu na ograniczony czas. Zmianę kierunku działalności zespołu podkreślono również w ich produkcji wraz z odejściem producenta i inżyniera Davida Hentschela, który pracował z nimi od 1975 roku. Zastąpił go Hugh Padgham, który pracował z Collinsem przy „Face Value” i byłym wokalistą Genesis Peterem Gabrielem. Album był pierwszym, w którym Genesis wyprodukował album samodzielnie, z Padghamem jako inżynierem. Decyzja o wyniesieniu perkusji na pierwszy plan w piosenkach spowodowało to, że ​​Banks zmienił swoje zwykłe podejście do pisania i grania, co uznał za ekscytujące. Zespół pochwalił świeże podejście Padghama do nagrywania; Banks przypomniał sobie atrakcyjne pomysły, jakie miał przy nagrywaniu bębnów, a jego brak wiedzy na temat posługiwania się klawiszami dał Banksowi swobodę odkrywania i pozyskiwania dźwięków, które go interesowały. Zespół uznał „Abacab” za album, który ściśle reprezentował ich naturalne brzmienie na żywo. Zespół produkował różne miksy gotowych piosenek i wybierał ten, który najbardziej im się podobał
Okładkę zaprojektował angielski artysta Bill Smith, który przypomniał, że z grupą ciężko się pracowało, ponieważ „wiedzieli tylko, co im się nie podobało”. Najpierw zaprezentował zespołowi portfolio różnych ilustracji, ale grupa nie znalazła u nich niczego, co by im się podobało. Rutherford wziął szkicownik Smitha i zauważył abstrakcyjny projekt początkowo stworzony dla książki, który przedstawiał układ rozdartych kilkucentymetrowych kawałków papieru z próbkami kolorów Pantone z falistymi czarnymi liniami. Zespół wybrał go jako okładkę, a Smith odtworzył go w czterech różnych schematach kolorystycznych z wytłaczanym wykończeniem. Zespołowi spodobały się wszystkie cztery i pomyślał, że będzie to efektowna prezentacja na wystawach sklepowych. Trzy projekty miały limitowany nakład, po czym ich wytwórnia Charisma Records wybrała oryginalny montaż do magazynowania egzemplarzy. Smith przypomniał sobie trudność w przekonaniu menedżera Genesis Tony’ego Smitha i pracowników wytwórni Charisma, że ​​„te małe skrawki kolorowego papieru” miały być okładką albumu, ale odniósł sukces dzięki wsparciu grupy i zauważył, że stało się to „najlepiej opłacaną pracą kiedykolwiek zrobioną” Genesis pozwolił Smithowi zachować prawa autorskie do swojej pracy. W przeciwieństwie do poprzednich albumów Genesis, w okładce nie ma tekstów. Banks uzasadnił to zmniejszeniem nacisku na słowa, które jego zdaniem były przesadzone na poprzednich albumach, aby uczynić z nich większą rolę w ogólnym wyrazie albumu.
„Abacab” otrzymał w większości pozytywne opinie od krytyków i był komercyjnym sukcesem zespołu, stając się ich drugim albumem nr 1 na brytyjskiej liście sprzedaży płyt i pierwszym, który dotarł do pierwszej dziesiątki amerykańskiego Billboard 200, osiągając 7. Miejsce na tej liście. W recenzji dla Melody Maker, redaktorr Paul Colbert stwierdził, że album był najmniej spójny, a przez to najmniej przewidywalny od trzech lat. Rozpoznał „ciężki zwrot z PC [Phila Collinsa] w brzmieniu” w „Man on the Corner” i „No Reply at All”. Nazwał „Keep It Dark” i „Who Dunnit?” „najbardziej ekscytującą i innowacyjną muzyką„, jaką zespół wyprodukował od kilku lat, a album (podsumowując) jest „zdecydowanie bardziej obiecujący” niż „Duke” czy „…And Then There Were Three…”,  Ken Kubernik z Los Angeles Times zastanawiał się, czy sukces solowego albumu Collinsa „Face Value” miał wpływ na grupę, na co sam odpowiedział: „Tak i nie”. Chwalił album za „grube, dźwięczne pasaże instrumentalne, osobliwe obrazy w tekstach i doskonałą produkcję”, ale „pod powierzchnią znajdują się nowe zmarszczki w charakterystycznym brzmieniu Genesis”, zauważając redukcję harmonii na rzecz prostszych wokali i fakt zastąpienia brzmienia perkusji Collinsa klawiszami Banksa jako ich „wir”. Kubernik chwalił wokal Collinsa. Jim Bohen dla Daily Record uznał, że „Abacab” w dużej mierze zaczerpnął swój kierunek z „Face Value” Collinsa, ze swoją strukturą opartą na „ogromnym, dudniącym dźwięku perkusji”. Zauważył, że instrumentarium jest mniej powściągliwe niż na poprzednich albumach Genesis. Bohen konkluduje, że album „wciągnie wreszcie to trio artystów rocka w lata 80-te”. Pete Bishop opublikował pozytywną recenzję w The Pittsburgh Press. Nazwał „Abacab” albumem „state-of-the-art” i wybrał „Abacab” i „No Reply at All” jako szczególnie dobre utwory, mimo że wokal Collinsa nie jest „najsilniejszy na świecie”. David Fricke z Rolling Stone pochwalił album za zrzucenie „artyzmu z kości słoniowej” z poprzednich albumów, zwrócenie się ku rzadkim aranżacjom i „wysoce rytmiczne współgranie” oraz czerpienie inspiracji z popularnych współczesnych, takich jak XTC i The Police. W swojej retrospektywnej recenzji dla AllMusic, krytyk Stephen Thomas Erlewine powtórzył pozytyw z większym naciskiem, oświadczając, że „Duke zaprezentował nową Genesis… ale Abacab było miejscem, w którym to nowe wcielenie zespołu wkroczyło w swoje własne [wcielenie]”. Twierdził również, że chociaż album jest znacznie bogatszy w popowe hity i dostępność niż poprzednie utwory zespołu, w jego sercu Abacab „to prawdziwie nowoczesny art rock , ich ostatni album, który mógłby wygodnie nosić ten tag

 


 

[1] Według:

[2] W oparciu o:

[3] W oparciu o:

[4] Według:

[5] Według:

[6] Na podstawie:

[7] Według:

[8] W oparciu o:

[9] W oparciu o:

[10] Według:

 


Przejdź do części trzeciej >>
Przejdź do części czwartej >>
Przejdź do części piątej >>
Przejdź do części szóstej >>
Wróć do części pierwszej >>

Kolejne rozdziały: