Rekomendowane wydawnictwa płytowe pop/rock/ballada
(rozdział sześćdziesiąty szósty)
Progressive rock- styl muzyki rockowej wywodzący się z rocka psychodelicznego, którego jednym z twórców w latach 60. ubiegłego wieku był zespół Pink Floyd, po latach wyciszenia, za sprawą takich artystów jak muzycy zespołu Porcupine Tree i The White Stripes ponownie pobudza zainteresowanie fanów rocka.
_______________________________________________________
Debiutancki album zespołu Pik Floyd z 1967 roku, „The Piper at the Gates of Dawn” (według biografii zespołu Pink Floyd, autorstwa Stephena Thomasa Erlewine’a: ), był psychodelicznym arcydziełem, podobnie jak większość niebiańskiego i ekscentrycznego rocka, który zespół stworzył wraz ze swoim wczesnym liderem, Sydem Barrettem. Po przedwczesnym odejściu Barretta w 1968 roku grupa spędziła pięć lat na wędrówce poprzez eksperymenty, zanim basista Roger Waters wyłonił się jako główny autor tekstów, rozwijając głęboką fascynację przyziemnymi sprawami ego, umysłu, pamięci i serca, dotykając szaleństwa, wyobcowania czy narcyzmu. Te obsesje znalazły wyraźny wyraz w przypadku Dark Side of the Moon , albumu, który stał się wieloletnim ulubieńcem i komercyjnym monolitem, a jego rzeźbiona, szerokoekranowa panorama przyciągnęła nową publiczność dziesiątki lat po wydaniu w 1973 roku. Po bezprecedensowym sukcesie Waters stał się de facto liderem grupy w latach 70., tworząc eposy konceptualne, takie jak Wish You Were Here i The Wall . Odszedł gwałtownie po wydaniu The Final Cut w 1983 roku.
Członkowie wczesnej edycji Pink Floyd– gitarzysta/wokalista Syd Barrett, basista Roger Waters, klawiszowiec Rick Wright i perkusista Nick Mason – wszyscy byli studentami architektury na London Polytechnic, z wyjątkiem Barretta, który był studentem sztuki i przyjacielem Watersa od dzieciństwa. Ta wersja zespołu zaczęła regularnie koncertować w 1965 roku, a Barrett dość szybko został głównym wokalistą grupy. W tym czasie grupa opierała się na coverach bluesa i R&B, podobnie jak wielu ich brytyjskich rówieśników, ale ostatecznie wydłużyli czas swoich setów poprzez długie występy instrumentalne, zasiewając nasiona kosmicznego rocka, które zaowocowały niedługo później. W 1966 roku coraz bardziej odważne sety grupy stały się czymś w rodzaju sensacji w londyńskim metrze, co doprowadziło do podpisania kontraktu z EMI na początku 1967 roku. Ich pierwszy singiel „Arnold Layne” wraz z utworem „Candy and a Currant Bun” ukazał się w marcu z 1967 roku i został zakazany w niektórych stacjach radiowych ze względu na teksty naginające płeć, ale singiel znalazł się na liście Top 20 w Wielkiej Brytanii, a drugi singiel grupy, „See Emily Play” – groźne, miażdżące tupnięcie z głęboki, trwały wpływ – trafił do pierwszej dziesiątki, torując drogę do wydania „The Piper at the Gates of Dawn”. Na swoim debiutanckim longplay’u Pink Floyd skierował się w stronę eksperymentu i awangardy, szczególnie na elastycznych, w dużej mierze instrumentalnych utworach „Astronomy Domine” i „Interstellar Overdrive”, czego efektem był album, który miał znaczący wpływ nie tylko na jego wydanie ale daleko poza tym. Był to także hit w Wielkiej Brytanii, osiągając szóste miejsce na brytyjskich listach przebojów.
Kompilacyjny zestaw „Pink Floyd – 1967 / The First 3 Singles”, zawierający trzy single: „See Emily Play”. „Arnold Layne” i „Apples and Oranges„, nagrane 29 stycznia – 27 października 1967 roku w Studio Sound Techniques i Abbey Road Studios w Londynie, zostały wydane zbiorczo w 1997 roku w formacie CD przez EMI United Kingdom (nr kat.- 7243 8 59895 2 0).
„1967: The First Three Singles”– album kompilacyjny zespołu Pink Floyd (w oparciu o: ), został wydany jako limitowana edycja CD z okazji 30. rocznicy istnienia zespołu. Album zawiera cyfrowo zremasterowane wersje wszystkich trzech 7-calowych singli zespołu z 1967 roku, w większości napisanych przez ówczesnego frontmana Syda Barretta, zaprezentowanych w ich oryginalnych 7-calowych miksach mono. Okładka albumu przedstawia kolaż trzech oryginalnych okładek singli.
„Arnold Layne” wydany 11 marca 1967 r. osiągnął 20. miejsce na listach przebojów, natomiast „See Emily Play” wydany 16 czerwca 1967 r. uplasował się na 6. miejscu, ich najwyżej notowany singiel w Wielkiej Brytanii aż do wydania „Another Brick in the Wall (Part 2)” w 1979 r. I odwrotnie, „Apples and Oranges” wydany 18 listopada 1967 r. został w dużej mierze przeoczony, a basista Pink Floyd Roger Waters obwiniał złą produkcję za słabą sprzedaż.
Album „The Piper at the Gates of Dawn”, nagrany od 21 lutego do 21 maja 1967 roku w londyńskim Abbey Road Studios (EMI Recording Studios), wydany 4 sierpnia 1967 roku przez EMI Columbia.
„The Piper at the Gates of Dawn”, debiutancki album zespołu rockowego Pink Floyd, to jedyny album Pink Floyd nagrany pod przewodnictwem członka założyciela Syda Barretta (wokal prowadzący, gitara). Barrett napisał wszystkie utwory z wyjątkiem trzech, z dodatkowym składem złożonym z członków Rogera Watersa (bas, wokal), Nicka Masona (perkusja) i Richarda Wrighta (instrumenty klawiszowe, wokal). Album powstał po występach zespołu w londyńskim UFO Club i ich wczesnym sukcesie na listach przebojów dzięki niealbumowym singlom z 1967 roku „Arnold Layne” i „See Emily Play”. Na albumie w znaczący sposób wykorzystano efekty nagrywania, takie jak pogłos i echo; zastosowane narzędzia obejmowały pogłos płyty EMT, automatyczne podwójne śledzenie (ADT) i komorę echa Abbey Road. W połowie sesji nagraniowych rosnące zażywanie przez Barretta psychodelicznego narkotyku LSD spowodowało, że jego stan psychiczny stawał się coraz bardziej osłabiony, co doprowadziło do jego ostatecznego odejścia z grupy w następnym roku. Tytuł albumu powstał na podstawie odniesienia do boga Pana w siódmym rozdziale powieści dla dzieci Kennetha Grahame’a z 1908 roku „The Wind in the Willows”, ulubionej powieści Barretta. W 2012 roku album „The Piper at the Gates of Dawn” znalazł się na 347. miejscu listy „500 najlepszych albumów wszechczasów” magazynu Rolling Stone, a w wydaniu z 2020 r. awansował na 253. miejsce.
W momencie wydania zarówno Record Mirror, jak i NME przyznały albumowi cztery gwiazdki na pięć. Record Mirror skomentowało, że „psychodeliczny obraz grupy naprawdę ożywa, jeśli chodzi o nagranie, na tym albumie, który jest świetną wizytówką zarówno ich talentu, jak i techniki nagrywania. Mnóstwo oszałamiających dźwięków, zarówno rażących, jak i subtelnych, a całość jest niezwykle dobrze zagrana.” Cash Box nazwał to „szczególnie uderzającą kolekcją inspirujących, aktualnych przedsięwzięć rockowych”. Paul McCartney i poprzedni producent Pink Floyd, Joe Boyd, wysoko ocenili album. Niektórzy wyrażali opinię fanów undergroundu, sugerując, że album nie odzwierciedla występów zespołu na żywo. Album został okrzyknięty kluczowym nagraniem muzyki psychodelicznej.
W następstwie odejścia Barretta pozostali członkowie Pink Floyd rozwinęli inną tożsamość muzyczną, ekspansywną i niesamowitą, charakteryzującą się przestrzennością, ponurymi eksploracjami zespołu i ostatecznie ciętymi, sardonicznymi tekstami Watersa. To przejście zajęło trochę czasu. W 1968 roku wydali album „A Saucerful of Secrets”, który zawierał ostateczną kompozycję Barretta dla grupy, „Jugband Blues” i to oznaczało, że grupa posunęła się do przodu, szczególnie w sekcjach instrumentalnych. W A Saucerful of Secrets grupa rozpoczęła także długą i owocną współpracę z zespołem projektowym Storm Thorgerson, Hipgnosis.
Album „A Saucerful of Secrets”, nagrany 9 maja 1967 – 3 maja 1968 roku w Studio EMI i De Lane Lea, (Londyn), został wydany 28 czerwca 1968 przez EMI / Columbia.
„A Saucerful of Secrets” (według: ), drugi album studyjny zespołu Pink Floyd, na którym w wyniku pogorszenia stanu zdrowia psychicznego piosenkarza i gitarzysty Syda Barretta, zagrał nowozatrudniony gitarzysta David Gilmour. Barrett opuścił zespół przed ukończeniem albumu. Podczas gdy Barrett był głównym autorem tekstów na debiutanckim albumie Pink Floyd, „The Piper at the Gates of Dawn” (1967), na płycie „A Saucerful of Secrets” każdy członek wniósł swój wkład w autorstwo piosenek i główny wokal. Gilmour pojawił się we wszystkich piosenkach z wyjątkiem dwóch, a Barrett przyczynił się do trzech. „Set the Controls for the Heart of the Sun” to jedyny utwór, w którym pojawia się cała piątka członków. Prace nad A Saucerful of Secrets rozpoczęły się w EMI Studios (obecnie Abbey Road Studios) w Londynie z producentem Normanem Smithem. Pierwszymi utworami nagranymi przez zespół były „Scream Thy Last Scream”, którego autorem był Syd Barrett (z dodatkowym wokalem głównym śpiewanym przez Nicka Masona), a także „Set the Controls for the Heart of the Sun”, który został napisany przez Rogera Watersa i pomimo zaledwie dwóch pełnych wersji utworu, „Scream Thy Last Scream” był postrzegany jako potencjalny singiel. „A Saucerful of Secrets” posiada pierwszą z kilku okładek albumów Pink Floyd stworzonych przez grupę projektową Hipgnosis. Po Beatlesach był to drugi raz, kiedy EMI pozwoliło jednemu ze swoich zespołów zatrudnić zewnętrznych projektantów do okładki albumu. Okładka, zaprojektowana przez Storma Thorgersona, zawiera wizerunek Doktora Strange’a z numeru 158 komiksu Strange Tales, zilustrowanego przez Marie Severin.
„A Saucerful of Secrets” osiągnął dziewiąte miejsce na brytyjskich listach przebojów, ale w USA pojawił się dopiero w kwietniu 2019 r., osiągając szczyt na 158. Otrzymał w większości pozytywne recenzje, chociaż wielu krytyków uznało go za album gorszy od „The Piper at the Gates of Dawn”- Rolling Stone wyraził się nieprzychylnie, pisząc, że album „nie jest tak interesujący jak ich pierwszy” i „raczej przeciętny”, podkreślając zmniejszone wkłady Barretta. Jednak w ostatnich latach za pośrednictwem przewodnika po albumach The Rolling Stone przyznał mu zaktualizowaną ocenę 3 gwiazdek, co oznacza ocenę jednak pozytywną. W retrospektywnej recenzji AllMusic Richie Unterberger zwraca uwagę na „łagodną, baśniową atmosferę” albumu, którego utwory przechodzą od „zwięzłego i żywego” do „przestrzennego, eterycznego materiału z długimi fragmentami instrumentalnymi”. W recenzji dla BBC Music Daryl Easlea stwierdził, że Saucerful „nie jest pozbawiony wypełniacza”, dodając, że „Jugband Blues” to „najbardziej mrożący krew w żyłach” utwór na albumie. W 2014 roku Mason nazwał „A Saucerful of Secrets” swoim ulubionym albumem Pink Floyd: „Myślę, że są tam zawarte pomysły, z których korzystaliśmy przez całą naszą karierę. Myślę, że [to] był całkiem dobry sposób na uczczenie odejścia Syda i przybycie Dave’a. Całkiem miło jest mieć to na jednej płycie, na której można uzyskać obie rzeczy. To raczej przejście niż cięcie”
Miks stereo albumu został po raz pierwszy wydany na płycie CD w 1988 r., a w 1992 r. został zremasterowany cyfrowo i ponownie wydany jako część zestawu Shine On . Zremasterowana stereofoniczna płyta CD została wydana samodzielnie w 1994 roku w Wielkiej Brytanii i USA. Monofoniczna wersja albumu nigdy nie została oficjalnie wydana na płycie CD. Miks stereo został zremasterowany i ponownie wydany w 2011 roku przez Capitol/EMI w ramach serii Why Pink Floyd: Discovery, a następnie ponownie w 2016 roku przez Sony Music pod wytwórnią Pink Floyd Records. Miks mono został ponownie wydany na winylu z okazji Record Store Day w kwietniu 2019 r. przez Sony Music i Warner Music Group pod wytwórnią Pink Floyd Records.
13 czerwca 1969 wytwórnia EMI wydała album „More”, nagrany w składzie: Roger Waters (gitara basowa, efekty taśmowe, perkusja), Richard Wright (organy Farfisa, fortepian, wibrafon, organy Hammonda, chórki), David Gilmour (wokal, gitara elektryczna, gitara akustyczna, gitara klasyczna, perkusja), Nick Mason (perkusja, bongosy, perkusja), na przełomie stycznia i lutego 1969 roku w londyńskim studio Pye.
„More” (według: ), trzeci album studyjny zespołu Pink Floyd i pierwszy album ze ścieżką dźwiękową pochodzącą z filmu o tym samym tytule, który został nakręcony głównie na Ibizie i był debiutem reżyserskim Barbeta Schroedera. Film More przedstawia młodego autostopowicza, który uległ uzależnieniu od heroiny podczas scen imprezowych i zażywania narkotyków. Reżyser Barbet Schroeder był fanem Pink Floyd i przywiózł do Londynu wstępną wersję filmu, aby mogli z nimi pracować. Zamiast typowej muzyki w tle Schroeder chciał, aby w filmie znalazły się piosenki, na przykład płyta odtwarzana na imprezie. Grupa spekulowała również, że mogłaby zająć się karierą kompozytorów filmowych, gdyby ich kariera nagraniowa i koncertowa nie wypadła pomyślnie. Perkusista Nick Mason powiedział później, że film „idealnie pasował do niektórych dudnień, pisków i tekstur dźwiękowych, które regularnie produkowaliśmy”. „More” był pierwszym albumrm zespołu bez udziału byłego lidera Syda Barretta. Album znalazł się w pierwszej dziesiątce hitów w Wielkiej Brytanii, ale otrzymał mieszane recenzje: Record Song Book stwierdził, że album był „zawsze niezwykle interesujący… miejscami też dość dziwny”. Daily Telegraph był przychylny, opisując go jako początek „definiowania eksperymentalnej tożsamości instrumentalnej”. MusicHound i Rolling Stone były mniej pozytywne, przy czym ten pierwszy przyznał albumowi ocenę jedną z pięciu, a drugi nazwał go „nudną ścieżką dźwiękową filmu”. Recenzent AllMusic- Richie Unterberger, napisał: „Zamówiony jako ścieżka dźwiękowa do rzadko oglądanego francuskiego filmu o hipisach pod tym samym tytułem, ‘More’ był samodzielnym albumem Pink Floyd, który dotarł do pierwszej dziesiątki w Wielkiej Brytanii. Klimatyczna muzyka grupy była naturalna dla filmów, ale gdy zostały zmontowane na potrzeby płyty, utwory te były nieuchronnie nieco mozaikowe, począwszy od folkowych ballad, poprzez ostre elektroniczne instrumenty, aż po incydentalną nastrojową muzykę. Kilka utworów jest przyjemnie nieistotnych, ale na tej płycie znajduje się kilka mocnych kompozycji, zwłaszcza ‘Cymbaline’, ‘Green Is the Colour’ i ‘The Nile Song’. Wszystko to rozwinęło się w mocniejsze utwory podczas występów na żywo, a lepsze, wysokiej jakości wersje są dostępne na licznych bootlegach”.
Po ścieżce dźwiękowej do „More” grupa przeniosła się do należącej do EMI wytwórni rocka progresywnego Harvest i stała się flagowym artystą tej wytwórni, począwszy od podwójnego albumu „Ummagumma” z 1969 roku. Kolejny album Pink Floyd, „Atom Heart Mother”, zawierał liczne utwory kompozytora Rona Geesina i okazał się pierwszym albumem zespołu, który osiągnął pierwsze miejsce na liście przebojów w Wielkiej Brytanii. Ich kolejny album studyjny, „Meddle” z 1971 r., przyniósł owoce tej pracy, podobnie jak „Obscured by Clouds”, który był w zasadzie ścieżką dźwiękową do filmu.
Album „Meddle”, nagrany 4 stycznia – 11 września 1971 roku w Studio AIR, EMI i Morgan (Londyn), został wydany 5 listopada 1971 przez wytwórnię Harvest.
„Meddle” (według: ), szósty album studyjny zespołu Pink Floyd, stworzony w momencie gdy zespół, nie mając materiału do pracy i nie mając jasnego pomysłu na kierunek albumu, opracował serię nowatorskich eksperymentów, które ostatecznie zainspirowały utwór „Echoes” z albumu. Chociaż późniejsze albumy zespołu łączyłby główny temat wybrany przez Rogera Watersa i spójne tematycznie teksty napisane w całości przez Watersa, „Meddle” było dziełem grupowym, a Waters wniósł swój wkład głównie w teksty i bas. Uważany jest za album przejściowy pomiędzy grupą inspirowaną Sydem Barrettem z lat 60. a erą Watersa z lat 70. Fani często określają ten album, zwłaszcza „Echoes”, jako pierwszy przypadek osiągnięcia przez grupę swojego muzycznego potencjału. Podobnie jak w przypadku kilku poprzednich albumów, okładka została zaprojektowana przez Hipgnosis, a jej twórca, Storm Thorgerson, który był niezadowolony z efektu końcowego, wyjaśnił, że jest to ucho pod wodą. Album został dobrze przyjęty przez krytyków po wydaniu i odniósł komercyjny sukces w Wielkiej Brytanii, ale słaby rozgłos ze strony amerykańskiej wytwórni zespołu Capitol Records doprowadził do słabej sprzedaży w USA po pierwszym wydaniu. W dniu premiery „Meddle” otrzymało ogólnie pozytywne recenzje od krytyków muzycznych: Jean-Charles Costa z Rolling Stone napisał: „Meddle nie tylko potwierdza pojawienie się gitarzysty prowadzącego Davida Gilmoura jako prawdziwej siły kształtującej grupę, ale stwierdza z mocą i trafnością, że grupa ponownie znajduje się na dobrej drodze wzrostu”, a New Musical Express nazwało go „wyjątkowo dobrym albumem”. Steve Peterson z Hit Parader wymienił „Fearless” jako najlepszą piosenkę i powiedział o albumie: „To musi być ich najlepszy utwór w historii”. Ed Kelleher z Circus nazwał to „kolejnym arcydziełem mistrzowskiej grupy”, uznając „Fearless” za „fascynujący” i chwaląc „Echoes” jako „poemat, który daje wszystkim czterem członkom zespołu dużo czasu na rozciągnięcie mięśni”. Jednak Melody Maker był bardziej powściągliwy, opisując album jako „ścieżkę dźwiękową do nieistniejącego filmu”. W Christgau’s Record Guide: Rock Albums of the Seventies (1981) Robert Christgau napisał, że „Meddle stanowiło dość duży postęp w porównaniu z poprzednią twórczością grupy i zawierało piosenki ludowe podkreślone unikalnymi melodiami…” W swojej krytyce „Echoes” stwierdził, że melodia wokalu naśladuje „Across the Universe” Beatlesów, ale ponad 23 minuty muzyki płynie z „ponadczasowym spokojem” podobnym do „Interstellar Overdrive”. Daryl Easlea z BBC uznał, że jest to podobna, ale bardziej spójna i melodyjna wersja „Atom Heart Mother”, podkreślona w utworze „Echoes”, który, jego zdaniem, „dominuje nad całym utworem” i „wszystko jest w porządku w rocku progresywnym; wciągający, inteligentny i przekonujący”. W The New Rolling Stone Album Guide (2004) Rob Sheffield napisał, że „Echoes” pokazały Pink Floyd jako bardziej rozwiniętą grupę niż wcześniej, „barwiąc powolne fale gitary głębiej studyjnymi szczegółami dźwiękowymi, które tylko prawdziwie upieczony zauważyłby, a tym bardziej docenił.” Redaktor Stephen Thomas Erlewine, pisząc dla AllMusic, nazwał „Meddle” najlepszym albumem z lat przejściowych poprzedzających „The Dark Side of the Moon”, ponieważ „spędza większość czasu na teksturach dźwiękowych i wydłużonych kompozycjach, zwłaszcza na swoich epickich utworach bliżej ‘Echa’”. Zauważył „jednolity ton”, ale nie strukturę utworu i tak napisał o znaczeniu albumu w katalogu zespołu: „Pink Floyd byli mistrzami faktury, a Meddle to jedna z ich największych wypraw w drobne szczegóły, wskazująca drogę do wymierzonego blasku [The Dark Side of the Moon] i całej ery Rogera Watersa.”
Wszystkie eksperymenty z początku lat 70. zostały skonsolidowane na albumie „Dark Side of the Moon” z 1973 r., albumie, dla którego po prostu nie było precedensu w ich katalogu. Pogłębiając swoją muzykę, a jednocześnie wyostrzając pisanie piosenek, Floyd stworzył złożony, luksusowy album z nieskończoną przestrzenią i głębią. Częściowo wspomagany przez singiel „Money”, odniósł natychmiastowy sukces, osiągając pierwsze miejsce na listach przebojów Billboard w USA i osiągając drugie miejsce w Wielkiej Brytanii, ale uderzająca była jego długowieczność. Dark Side of the Moon znalazło miejsce na listach przebojów Billboard, a następnie po prostu tam pozostało, tydzień po tygodniu przez lata — łącznie 741 tygodni (gdy w końcu spadło z list przebojów, Billboard rozpoczął listy przebojów Catalog, gdzie Dark Side również było stałym elementem). Dark Side of the Moon był podstawą klasycznego rocka radiowego, ale był również rytuałem przejścia, albumem przekazywanym nastolatkom, gdy zwracali się ku poważnej muzyce i takim, który pozostawał ze słuchaczami, gdy się starzeli. Pink Floyd od tego czasu mogli nazywać siebie supergwiazdami…
_______________________________________________________
Porcupine Tree, brytyjski zespół powszechnie uznawany za twórcę przywrócenia mody na rocka progresywnego w latach 90., wykorzystał i zgłębił te inspiracje przefiltrowane przez pryzmat dźwięków, od post-punka i metalu po indie rock i muzykę elektroniczną (na podstawie biografii Porcupine Tree autorstwa Neda Raggetta). Zespół był prowadzony przez gitarzystę/wokalistę/kompozytora i producenta Stevena Wilsona. Grupa nagrywała płyty długogrające przeciętnie co dwa-trzy lata i często koncertowała, także w Polsce, która była jednym z pierwszych krajów świata, gdzie Porcupine Tree zdobyło szerszą popularność.
„Signify”, czwarty album studyjny zespołu Porcupine Tree, wydany został po raz pierwszy 30 września 1996 przez Delerium Records, a w następnych latach również przez wytwórnie Kscope i Snapper Music. Reedycja z 2003 roku wzbogacona została o drugą płytę z demówkami, które wcześniej zostały wydane na kasecie magnetofonowej Insignificance. „Signify” był pierwszym albumem, który został przez frontmana Stevena Wilsona nagrany z zespołem od początku do końca; poprzednie albumy były w zasadzie solowymi przedsięwzięciami z okazjonalną pomocą innych muzyków. Japońskie wydanie albumu studyjnego Porcupine Tree zremasterowane zostało w 2016 roku przez Stevena Wilsona.
Porcupine Tree był to początkowo jednoosobowy projekt. Steven Wilson pod wpływem psychodelii sprzed ćwierćwiecza (na przykład Pink Floyd z okresu płyty „Ummagumma”) tworzył muzykę, która z płyty na płytę zdobywała coraz większe uznanie i to nie tylko słuchaczy, ale i krytyki. A w związku z tym, że słuchacze zapragnęli być również publicznością, zaistniała potrzeba rozpoczęcia działalności koncertowej. Pociągnęło to za sobą, rzecz jasna, konieczność poszerzenia składu o dodatkowych instrumentalistów. Do Porcupine Tree dołączył wówczas m.in. Richard Barbieri znany z grupy wywodzącej się ze stylu new romantic Japan. Wtedy (a było to około trzech lat temu) Porcupine Tree stało się grupą z prawdziwego zdarzenia. Ich dzieło z 1996 roku, to doskonałej próby mieszanina psychodelii, ambientu i rocka tradycyjnego, a nawet transu. Przy czym proporcje tego amalgamatu dobrane są z mistrzowskim wyczuciem. Ważna to informacja biorąc pod uwagę, że nie zawsze tak było. Poprzednia płyta „The Sky Moves Sideways” była zachwiana ze względu na zbyt dużą dawkę monotonnego ambientu. Tematem przewodnim „Signify” jest odwieczne pragnienie żeby coś znaczyć; zostawić po sobie na Ziemi jakiś ślad. Nie jest to łatwe (Sleep Of No Dreaming), dlatego niektórzy chcą tego dokonać za wszelką cenę (Dark Matter). Muzyka na „Signify” potrafi być mocno osadzona w rockowej stylistyce, z głęboką przepełnioną nostalgią psychodelik, gdzie często ważnym składnikiem muzyki jest cisza. Śpiew niemalże zawsze sprawiający wrażenie wyalienowanego, hipnotyzuje klaustrofobicznym charakterem. Steven Wilson powiedział o procesie nagrywania: „Signify było nieco dziwne w sposobie nagrywania, w tym sensie, że chociaż jest to album zespołu, to nigdy nie mogliśmy być wszyscy w tym samym pomieszczeniu w tym samym czasie, z powodu ograniczeń fizycznych, z wyjątkiem jednego utworu, „Intermediate Jesus” […] miałem tendencję do robienia demówek utworów na dość wysokim poziomie i po prostu zastępowali części, które grałem na syntezatorach, prawdziwymi brzmieniami. Więc nie było zbyt dużego wkładu ze strony pozostałych facetów”.
Odbiór albumu był w większości pozytywny: SputnikMusic przyznał „Signify” pięć z pięciu gwiazdek, chwaląc album jako „arcydzieło współczesnej psychodelii”, pisząc, że „wyraża surowe uczucie muzycznej pasji i czystą, tripową atmosferę: wznoszące się, fachowo napisane harmonie wokalne, pochłaniające utwory instrumentalne, niepokojące sample i zagadkowe abstrakcyjne teksty”. AllMusic przyznało albumowi cztery z pięciu gwiazdek, chwaląc go jako „… kolejny wielki krok naprzód dla Porcupine Tree, wyraźny postęp w tym, jak dobrze kwartet potrafił całkowicie rockować, a także znaleźć swój własny narkotyczny styl eksploracji ambientu … Mimo że Wilson może po raz kolejny śpiewać pośrednio o presji i naturze życia pod koniec wieku, nadal robi to w angażujący, lewicowy sposób”.
Album „Stupid Dream”, nagrany pomiędzy styczniem i listopadem 1998 w składzie: Steven Wilson (wokal, gitara, fortepian, próbki, bas), Richard Barbieri (syntezatory analogowe, organy Hammonda, mellotron, fortepian), Colin Edwin (gitara basowa, kontrabas), Chris Maitland (perkusja, instrumenty perkusyjne, chórki) i gościnnie: Theo Travis (flet, saksofon) oraz East of England Orchestra (smyczki, pod dyrekcją Nicholasa Koka) w Foel Studio, został wydany w 1999 roku przez wytwórnię KScope.
„Stupid Dream” (według: ), piąty album studyjny zespołu Porcupine Tree, który został wydany po raz pierwszy w marcu 1999 r., a następnie ponownie wydany 15 maja 2006 r. ze względu na rosnącą popularność zespołu w dużej wytwórni Lava Records. Rok 2000 stanowił dla zespołu okres przejściowy, odchodzący od wcześniejszej twórczości zespołu w zakresie muzyki instrumentalnej i psychodelicznej, ale zanim w 2002 roku obrali bardziej metalowy kierunek. Album utrzymany jest w komercyjnie dostępnym brzmieniu pop rocka, zachowując jednocześnie ciężkie wpływy rocka progresywnego. Tytuł albumu nawiązuje do poglądu frontmana Stevena Wilsona na przemysł muzyczny; choć wielu pragnie zostać muzykiem dla sławy i wspaniałego stylu życia, on uważa, że to „głupie marzenie”, ponieważ w rzeczywistości prowadzi do życia pełnego ciężkiej pracy i zmagań. W roku 2008 wytwórnia KScope wydała specjalną dwupłytową edycję, z krążkiem CD i DVD-Audio, w postaci książki w twardej oprawie (digibook). Nowe miksy stereo i 5.1 są autorstwa Stevena Wilsona sporządzone w No Man’s Land we wrześniu 2005 roku.
Odbiór albumu przez krytyków muzycznych był najczęściej pozytywny. Billboard pochwalił album, stwierdzając, że zawiera jedne z najlepszych tekstów Wilsona i pozytywnie porównał album do twórczości zespołu Radiohead. Allmusic pochwalił autorstwo piosenek i dynamikę albumu, stwierdzając: „Wilson jako autor tekstów i piosenkarz brzmi naładowany energią i bardziej ambitny, podczas gdy grupa wspólnie daje z siebie wszystko. Głośne fragmenty wydają się naprawdę uderzające w niebo, te spokojniejsze są idealnie blisko oraz ogólny sens budowy i dramatyzmu – „A Smart Kid” jest tego doskonałym przykładem – trafiającym w sedno”. W 2005 roku Stupid Dream zajął 339. miejsce w rankingu magazynu Rock Hard „ The 500 Greatest Rock & Metal Albums of All Time”. Classic Rock umieścił ten album na 61. miejscu listy „100 najlepszych albumów lat 90.” W październiku 2011 roku otrzymał złoty certyfikat od Stowarzyszenia Niezależnych Firm Muzycznych (IMPALA), co wskazywało na sprzedaż przekraczającą 75 000 egzemplarzy w całej Europie. Reedycja z 2006 roku miała formę zarówno 2-płytowego zestawu CD/ DVD-A, jak i podwójnego winylu LP. Podwójny winyl LP był dostępny wyłącznie w oficjalnym sklepie zespołu, Burning Shed. Płyta CD zawiera nowy miks albumu Wilsona, a DVD-A zawiera miks dźwięku przestrzennego 5.1, wideo do „Piano Lessons” i dwa dodatkowe utwory, pełną 14-minutową wersję utworu „Even Less” oraz „Ambulance Chasing”, oba wydane wcześniej przez Recordings w 2001 roku. Koreańskie wydanie „Stupid Dream” zawierało także wideo „Piano Lessons”.
Album kompilacyjny „Recordings”, zespołu Porcupine Tree, został wydany po raz pierwszy w maju 2001 roku przez KScope w formie slipcase, digibooka (z roku 2010) lub przez Transmission Recordings w formie digipacka.(w roku 2021)
„Recordings” (według: ), album kompilacyjny zespołu rocka progresywnego Porcupine Tree, wydany po raz pierwszy w maju 2001 roku. Jest to głównie zbiór stron B i niewydanych piosenek z sesji nagraniowych albumów „Stupid Dream” i „Lightbulb Sun”. „Recordings” było pierwotnie wydaniem limitowanym, ograniczonym do zaledwie 20 000 egzemplarzy na całym świecie. Został później ponownie wydany na płycie CD we wrześniu 2010 r. i jako podwójny winyl (tylko 2000 egzemplarzy) w styczniu 2011 r. Steven Wilson wyjaśnia wybór utworów: „Sześć piosenek pochodzi z singli wydanych w latach 1999 i 2000. Czasami utwory nie trafiają na album za pierwszym razem nie ze względu na jakość (lub brak), ale być może dlatego, że po prostu nie zmieściło się na albumie lub jeden z członków zespołu nie był zadowolony z utworu. Również odbiór może się zmienić i myślę, że z perspektywy czasu wszyscy doszliśmy do wniosku, że te sześć utworów zasługiwało na usłyszenie ich przez szerszą publiczność.” Wystarczy posłuchać takich utworów jak „In Formaldehyde” i „Ambulance Chasing” i staje się jasne, że te utwory musiały zostać oficjalnie wydane w kolekcji z innymi podobnymi utworami. Jeśli fanowi nie uda się zdobyć importowanych singli CD, utwory te mogą pozostać niezauważone. Na szczęście zespół zebrał te resztki i utwory ze strony B i połączył je z trzema zupełnie nowymi, nigdy wcześniej nie słyszanymi utworami poza „Recordings”. Jak Wilson odniósł się do tych konkretnych piosenek?: „Pozostałe 3 utwory nagraliśmy specjalnie na potrzeby albumu. ‘Oceans Have No Memory’ to nowe nagranie zespołu zawierające demo, które pierwotnie ukazało się na stronie B albumu ‘Piano Lessons’ 7–cali. Singiel ‘Access Denied’ został napisany i zademonstrowany dla ‘Lightbulb Sun’, ale nikomu poza mną się nie spodobał! Więc skorzystałem z okazji, aby ponownie zaprezentować go zespołowi w celu umieszczenia go w ‘Recordings’ i tym razem w końcu mi to umożliwili. ‘Buying New Soul’ to piosenka nagrana podczas sesji pisania tuż po ukończeniu ‘Lightbulb Sun’. Myślę, że gdyby została napisana kilka miesięcy wcześniej, znalazłaby się na albumie. Zastanawialiśmy się, czy nie przełożyć jej na następny album, ale ostatecznie poczuliśmy, że ponieważ następny album prawdopodobnie wypłynie na inne muzyczne wody, powinien zostać wydany teraz”.
Odbiór albumu był dość pozytywny, a wielu recenzentów stwierdziło, że chociaż album nie komponował się tak dobrze, jak większość albumów Porcupine Tree, same piosenki były nadal całkiem dobre. Chwalone aspekty albumu obejmowały eksperymentalny charakter piosenek oraz umieszczenie pełnej, pełnej wersji „Even Less”. Recenzja AllMusic, autorstwa Neda Raggetta, przedstawiała się tak: „Wydany jako zbiór tymczasowy w połowie 2001 roku, w okresie ogólnej bezczynności Porcupine Tree, poza kilkoma występami koncertowymi tu i ówdzie […] Jest to oczywiście przeznaczone bardziej dla fanów hardcoru niż kogokolwiek innego – ci, którzy chcą zapoznać się z zespołem, uznają to za interesujące, ale nie będzie to najlepsze miejsce na rozpoczęcie. Jednak zagorzali fani uznają to wydawnictwo za bardzo przyjemne, zawierające wcześniej niedostępne utwory, które z pewnością zainteresują. Rozpoczynający album ‘Buying New Soul’ to jeden z subtelniejszych epopei zespołu, jedenastominutowy utwór ze wszystkimi wielościeżkowymi wokalami i tęsknie spalonymi obrazami, jakich mógłby pragnąć każdy fan klasycznego angielskiego progresu. ‘Access Denied’, pierwotnie zaplanowany dla samego Lightbulb Sun , to (częściowo) cudownie wesoły utwór, który mógł pochodzić z połowy lat osiemdziesiątych XTC, a wkład Wilsona w cymbały młotkowane był inspirującym akcentem. Pozostałe utwory pojawiają się ponownie na różnych singlach, choć czasami w innej formie. ‘Oceans Have No Memory’, pierwotnie ukazujący się jako demo, otrzymuje tutaj pełną instrumentalną wersję zespołu, podczas gdy ‘Even Less’, majestatyczny utwór otwierający ‘Stupid Dream’, pojawia się w całości czternastominutowej długości, przy czym pojawiła się dopiero druga część wcześniej na osobnym singlu. W pełnym utworze ‘Even Less’ wystąpili dawni goście, East of England Orchestra i Theo Travis, którzy wystąpili także w ‘Ambulance Chasing’ – nieoczekiwanie udanym połączeniu wszystkiego, od ciężkiej plemiennej gry na perkusji po saksofon. Zaprezentowano atrakcyjny zakres eksperymentów stylistycznych z różnymi stronami B i dodatkowymi numerami, począwszy od minimalistycznej, niemal ambientowej eksploracji ‘Cure For Optimism’ po budujący rockowy ‘Disappear’”.
24 września 2002 pojawił się w sprzedaży album „In Absentia”, który po pewnym czasie został powszechnie uznany za najlepszy ich materiał muzyczny wykorzystany na płytach. Album ten został nagrany w marcu i kwietniu 2002 roku w studio Avatar (Nowy Jork), a wydany przez wytwórnię Lava.
„In Absentia”, siódmy album studyjny zespołu Porcupine Tree [według: ], oznaczał kilka zmian dla zespołu- był pierwszym albumem z nowym perkusistą Gavinem Harrisonem i pierwszym, który przeszedł w kierunku bardziej progresywnego metalu, w przeciwieństwie do psychodelicznych i alternatywnych brzmień rockowych z poprzednich albumów. Ponadto był to ich pierwszy album wydany przez dużą wytwórnię płytową, Lava Records. Został bardzo dobrze przyjęty przez krytyków i komercyjnie, często uważany za największe osiągnięcie zespołu i sprzedał się w trzykrotnie większej liczbie egzemplarzy niż którykolwiek z wcześniejszych albumów zespołu.
We wcześniejszych latach zespołu, gdy był pod szyldem Delerium Records, muzyka zespołu posiadała zazwyczaj bardziej rozbudowane i abstrakcyjne cechy, zwykle kojarzone z rockiem psychodelicznym i space rockiem. Zespół zmienił swoje brzmienie pod koniec lat 90., podpisując kontrakt z wytwórnią Kscope/Snapper Record, na bardziej komercyjne, przyjazne radiu brzmienie, które obejmowało krótsze kompozycje i tradycyjne struktury utworów, zachowując jednocześnie cechy rocka progresywnego. Jednak około 2001 roku po kolejnej zmianie wytwórni zdecydowali się na bardziej progresywny metal. „In Absentia” zostało napisane zanim dołączył Gavin Hrrison. Tto jeden z tych momentów w życiu, kiedy wszystko się składa w całość. „Napisałem piosenki na album i byłem wtedy o wiele bardziej zainteresowany pomysłem ponownego połączenia brutalnego lub metalowego aspektu z tkanką nowej muzyki. W tym samym czasie pojawił się Gavin, który był zupełnie innym perkusistą niż nasz poprzedni perkusista, Chris Maitland. Był o wiele bardziej potężny i o wiele bardziej techniczny. Miał bardziej współczesne brzmienie, więc to była jedna z tych naprawdę szczęśliwych rzeczy, że po prostu przyszedł i zagrał te piosenki, po prostu wszystkich rozwalił i wszystko po prostu się złożyło. I oczywiście była to pierwsza płyta, którą nagraliśmy dla naszej nowej wytwórni i po raz pierwszy podpisaliśmy kontrakt z dużą amerykańską wytwórnią [Lava Records]. Gavin był ostatnim elementem tego równania w pewnym sensie — całkowicie podniósł poprzeczkę nie tylko pod względem gry na perkusji, ale także pod względem muzykalności całego zespołu. Wszyscy słuchali Gavina i mówili: „Kurwa, wow. Naprawdę musimy podnieść poziom naszej gry”. Po zakończeniu nagrywania Steven Wilson zabrał album do Larrabee Studios w Los Angeles, aby współpracować z Timem Palmerem i jego inżynierem dźwięku Markiem O’Donoughue przy miksowaniu płyty na konsoli J-Series SSL. Choć nie jest to formalny album koncepcyjny, wiele utworów nadal zawiera wspólne motywy związane z seryjnymi mordercami, młodzieńczą niewinnością, która poszła w złym kierunku, i krytyką współczesnego świata. Wilson powiedział o tytule: „Pochodzi z… Jest to związane z niektórymi tekstami. Dotyczy ludzi na marginesie, na krawędziach ludzkości i społeczeństwa. Interesują mnie seryjni mordercy, pedofile i żonobijcy… Nie chodzi o to, co zrobili, ale o psychologię tego, dlaczego. Co sprawiło, że stali się niezrównoważeni i skrzywieni? Dlaczego nie potrafią się wczuć? To [In Absentia] rodzaj metafory – czegoś brakuje, czarnej dziury, raka w ich duszy. To nieobecność w duszy”. Album został wydany 24 września 2002 roku w formacie CD i winylowym. W 2017 roku Kscope kupił album, a także jego kontynuację Deadwing i zremasterował oba na potrzeby wydania w 2018 roku w Kscope Records, powołując się na mniejszą kompresję i ogólną poprawę jakości dźwięku. 21 lutego 2020 roku Kscope wydał czteropłytową edycję deluxe „In Absentia”. Pierwsza płyta zawiera miks albumu Stevena Wilsona z 2017 roku, druga płyta zawiera dodatkowe nagrania studyjne pominięte w gotowym albumie, trzecia płyta zawiera ponad 70 minut dem nagranych w domowym studiu Wilsona, a czwarta płyta to Blu-ray z 109-minutowym dokumentem przedstawiającym powstawanie albumu. Cała edycja deluxe znajduje się w 100-stronicowej książce w twardej oprawie wypełnionej ekskluzywną treścią. We wrześniu 2022 roku, na rynek japoński, firma Transmission Snapper Music przygotowała atrakcyjną edycję „In Absentia” w formie mini LP.Tekturowe etui przechowuje rozkładaną okładkę przypominającą okładkę wersji winylowej.
Album został przyjęty pozytywnie. Był numerem 2 na liście 20 najlepszych albumów Metal Storm w 2002 roku i numerem 46 na liście 200 najlepszych albumów wszech czasów. AllMusic mocno pochwalił album, stwierdzając, że ogólnie rzecz biorąc, album „…ma najbardziej bezpośredni urok ze wszystkich, jakie Wilson wydał pod tym pseudonimem do tej pory. Dzięki zachowaniu przystępnej długości utworów i unikaniu awangardowych elektronicznych rozkwitów z początków zespołu, Porcupine Tree rozwinęło się w pełni zrealizowaną grupę popową, nie wycinając żadnego z elementów, które również czynią ją ważną siłą w ruchu neo-prog”. Billboard stwierdził, że „z In Absentia grupa dostarcza wstrząsający tour-de-force, pełen mocnych piosenek, tajemniczych lirycznych przemyśleń, wirtuozerskiego kunsztu muzycznego i bujnej orkiestracji”. Podobnie chwalił album PopMatters, nazywając go „…imponującym albumem, który ocieka progresywnym wpływem rocka [King] Crimson. Ale to, co wyróżnia ten album, to fakt, że Steven Wilson, frontman zespołu, który napisał piosenki i wyprodukował album, wyraźnie chciał tworzyć inteligentną muzykę popularną”.
W wywiadzie z 2009 r. Wilson przyznał, że zarówno on, jak i jego fani uznali ten album za szczytowe osiągnięcie i najlepszy album w jego dotychczasowej karierze.
14 września 2009 to data wydania przez Porcupine Tree albumu „The Incident”. Wydaniem zajęły się firmy Roadrunner / Victor, a limitowane japońskie wydanie z 2021 roku ukazało się dzięki wytwórniom Snapper Music / IAC Music Japan. Dwupłytowe japońskie wydanie o wysokiej jakości formacie HQCD (z września 2009 roku) opakowano tekturową rozkładaną okładką typu gatefold, w stylu mini LP. Ta japońska edycja zawiera mastering DDP (Disc Description Protocol) opracowany przez Stevena Wilsona. Dysk 2 ma nieco ponad 20 min. i zawiera 2 limitowane japońskie bonusowe utwory z trasy „Fear of a Blank Plane”.
Dziesiąty album studyjny to rozbudowany utwór koncepcyjny napędzany koktajlem XXI wieku MTV, seksu, leków na receptę, gier wideo, Internetu, śmiertelnej nudy i późniejszej ucieczki, zabierając słuchacza w ekscytującą podróż dźwiękową. Album uzupełniają cztery samodzielne kompozycje, wszystkie umieszczone na oddzielnej drugiej płycie CD, aby podkreślić ich niezależność od głównej 14-częściowej suity
„The Incident” oznaczał kolejny krok naprzód w niesamowitej podróży zespołu, który zaczynał jako solowy projekt studyjny, a następnie stał się wielokrotnie nominowanym do nagrody Grammy zespołem i jednym z najbardziej cenionych zespołów koncertowych na świecie. Krytycy magazynu „Classic Rock” przyznali Porcupine Tree tytuł „Najlepszy zespół”, a „The Incident” umieścili na 1. miejscu w kategorii „Album roku”; trasa koncertowa „The Incident” zajęła 4. miejsce, a Gavin Harrison zajął drugie miejsce w kategorii „Najlepszy perkusista”; Steven Wilson zajął 4. miejsce w kategorii „Najlepszy gitarzysta” i został wybrany na 1. miejsce w kategorii „Ikona progresywna roku 2009”..Indyjska gazeta The Hindu skomentowała „Time Flies” stwierdzając, że „ten epicki 11-minutowy utwór jest po prostu jednym z najlepszych utworów Porcupine Tree. Ucieleśniony w melodyjnej prostocie z rytmicznym wzorcem brzdąkania, utwór faluje kaskadowymi crescendo, dudniącym środkiem i napędowym zakończeniem”. Recenzent AllMusic- Greg Prato, napisał: „…The Incident składa się z jednej długiej piosenki – utworu tytułowego – która zawiera wiele różnych części (które zajęłyby całą stronę pierwszą w dobrych starych czasach winylu), a także garść krótszych kompozycji, które zamykają album. Wspomniany utwór tytułowy z pewnością będzie tematem rozmów o albumie, ponieważ udaje mu się włączyć bombastyczność i melodię (szósta część, która dzieli tytuł albumu), rock (‘Octane Twisted’), folkowe momenty Yes (‘The Seance’) i groove’y w stylu Tool (‘Circle of Manias’), zanim wszystko delikatnie odpłynie na chmurze magicznego pyłu (‘I Drive the Hearse’). To powiedziawszy, w przeciwieństwie do wczesnych progresywnych muzyków, którzy preferowali meandrujące instrumentalne bazgroły od zwięzłego pisania piosenek, Porcupine Tree zawsze faworyzuje znaczenie zapadających w pamięć piosenek od efektownych solówek, co z pewnością czyni grupę jednym z najlepszych współczesnych zespołów rocka progresywnego.”
Album został nominowany do nagrody Grammy w kategorii Najlepszy Album Dźwięku Przestrzennego i znalazł się w pierwszej 25. na listach przebojów w USA i Wielkiej Brytanii. Został nagrodzony tytułem „Album Roku” w magazynie Classic Rock i niemieckim Eclipsed.
„Octane Twisted”, album koncertowy wydany przez Porcupine Tree 5 listopada 2012 roku, nagrany w składzie: Steven Wilson (wokal prowadzący, gitara; miksowanie), Colin Edwin (gitara basowa), Richard Barbieri (instrumenty klawiszowe, syntezator), Gavin Harrison (perkusja, instrumenty perkusyjne; miksowanie) i członek trasy koncertowej John Wesley (gitara, wokal wspierający), zawiera w całości koncertowy występ zespołu z albumu „The Incident” z 2009 roku, nagrany w Riviera Theater w Chicago 30 kwietnia 2010 roku. Druga płyta zawiera inne utwory nagrane również w Chicago (CD 2, utwory 1–4), a także trzy piosenki z (wówczas) ostatniego występu zespołu w Royal Albert Hall w Londynie 14 października 2010 roku (CD 2, utwory 5–7). Pierwsze wydanie zawierało również płytę DVD z nagraniem wideo z koncertu „Incident:
Ta specjalna limitowana edycja 2CD (z dodatkowym DVD) w postaci digibooka z 2 przezroczystymi tackami, 44-stronicową broszurą zszytą z grzbietem, tekturową kopertą na dodatkowy dysk, 4-stronicową broszurą promocyjną od Kscope i białą naklejką reklamową z czarno-fioletową czcionką, była jedyną w takiej ekskluzywnej okładce, późniejsze „ubrano” w opakowanie typu Paper Sleeve albo Digipak.
„Octane Twisted” – oferta koncertowa Porcupine Tree – to pięćdziesięciopięciominutowy epos podzielony na czternaście części, to abstrakcyjny utwór koncepcyjny z mnóstwem klimatycznego piękna, z którego znam zespół. Chociaż druga płyta czerpie z utworów z całej kariery Porcupine Tree, pierwsza płyta jest poświęcona wyłącznie ich arcydziełu z 2009 roku. Zaskakujące wydaje się to, jak dobrze Porcupine Tree udaje się odtworzyć brzmienie albumu w trasie koncertowej i choć surowsze podejście wokalne Stevena Wilsona jest jednak bardzo podobne do wydania studyjnego. Porcupine Tree wykorzystuje fragmenty „The Incident” w nowych, świeżych wersjach na potrzeby tego nagrania na żywo i fakt, że zespołowi udało się tak pięknie odtworzyć ten album na żywo, świadczy o ich wysokim profesjonalizmie. Druga płyta wydaje się mniej istotna niż pierwsza, ale utwory są dobrze dobrane, a jakość wykonania jest utrzymywana. Brakuje przesadnie granych „Trains” i „Lazarus”, zastąpionych dłuższym, bardziej progresywnym materiałem Porcupine Tree. „Hatesong” to genialny pokaz precyzyjnego stylu gry Gavina Harrisona, a basowy groove Edwina to prawdziwy hit dla tłumów na koncercie. Punktem kulminacyjnym drugiej płyty jest „Arriving Somewhere But Not Here”- to cudownie skomponowany i wykonany utwór, który okazał się ideałem żywego grania. Nagranie jest na poziomie tego, czego można by oczekiwać od Porcupine Tree — jest tu poświęcona uwaga audiofilom i słuchaczom korzystających z systemu dźwiękowego wysokiej rozdzielczości, choć w najcięższych momentach zestawu miksowanie wydaje się opierać na basie, co powoduje zagłuszanie niektórych szczegółów w wykonaniu. W większości „Octane Twisted” skupia się na atmosferycznej, progresywnej stronie Porcupine Tree i pod tym względem nagranie jest fantastyczne. Czy można to porównać do niemal perfekcji, jaką zespół osiąga w studiu? Mam wrażenie, że tak. To solidny album koncertowy i chociaż Porcupine Tree zawsze najlepiej będzie usłyszeć w ich wersji studyjnej, „Octane Twisted” pokazuje, jak skrupulatni są jako zespół występujący na żywo.
Recenzent AllMusic- Thom Jurek, napisał: „…The Incident znalazł się w pierwszej trzydziestce zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Stanach Zjednoczonych. Płyta pierwsza zawiera The Incident w całości. Album studyjny został zaprezentowany jako płynna 55-minutowa suita. Tutaj zostaje wyrzucony przez okno niemal natychmiast. Otwierający utwór ‘Occam’s Razor’ łatwo ustępuje miejsca ‘The Blind House’, bez przerwy, ale gdy ten ostatni utwór dobiega końca, Steven Wilson przerywa czar, witając tłum. Większość utworów tutaj ściśle trzyma się długości swoich studyjnych odpowiedników, z jednym wielkim wyjątkiem: ‘Time Flies’ pozwala improwizacji trwać ponad minutę dłużej, co daje doskonały efekt — zniekształcenia i gitarowe fajerwerki są niezwykłe. Jako całość, Octane Twisted zawiera mniej dynamicznego i teksturalnego zakresu niż The Incident, ale okazuje się to pozytywne, ponieważ nadrabia to z nawiązką czystą rockową siłą i dramaturgią. Sprawdź surowe emocje w ‘Drawing the Line’, metaliczny bas w ‘Circle of Manias’ i zwiększone napięcie między klawiszami Richarda Barbieri a gitarą Wilsona w utworze tytułowym jako przykłady. Druga płyta zawiera wykonanie na żywo ‘Bonnie the Cat’ z płyty bonusowej The Incident, reszta to wykonania piosenek z katalogu zespołu. Wśród jego najważniejszych utworów znajdują się: rozszerzona interpretacja „Hatesong”, 15-minutowy medley ‘Russia on Ice’/’The Pills I’m Taking’ (ten ostatni jest drugą częścią ‘Anesthetize’) oraz kosmiczny singiel ‘Stars Die’. Bliższy ‘Arriving Somewhere But Not Here’, który pierwotnie ukazał się na Deadwing z 2005 r ., rozpoczyna całość w wielkim, rozległym stylu. Pięknie nagrany, Octane Twisted oferuje żywy dowód na to, że The Incident jest jednym z najbardziej ambitnych dzieł koncepcyjnych rocka.”
_______________________________________________________
The White Stripes – amerykański zespół rockowy, został założony w Detroit przez gitarzystę Jacka White’a i perkusistkę Meg White. W zespole grają tylko dwie osoby. Od czasu ukazania się w 1999 roku debiutanckiego albumu – The White Stripes, grupa zyskała popularność na niezależnej scenie muzycznej Stanów Zjednoczonych. Dzięki mało prawdopodobnemu, ale fascynującemu połączeniu artystycznych koncepcji i surowych dźwięków, The White Stripes byli wśród liderów odrodzenia garażowego rocka z początku lat 2000. i pomogli zdefiniować brzmienie rocka XXI wieku w miarę postępu dekady [w oparciu o biografię zespołu The White Stripes autorstwa Heather Phares] Sprytne wykorzystanie ograniczeń przez Jacka i Meg White – od ich składu po instrumenty, po ich czerwono-biało-czarną kolorystykę – zmaksymalizowało ich kreatywność, pozwalając im wnieść zaskakującą liczbę aspektów do ich pozornie powracającego do podstaw podejścia. Prosta, minimalistyczna perkusja Meg idealnie uzupełniała swobodne gitary i wokale Jacka, a ich muzyka nawiązywała nie tylko do oczywistych poprzedników, takich jak Gories i Stooges, ale także do mitycznego bluesa Son House i Blind Willie McTella, riffów Led Zeppelin, szalonego punku Gun Club i ponadczasowych opowieści legend country i folk, takich jak Loretta Lynn i Bob Dylan. Obszerność ich brzmienia i zamiłowanie do mistycyzmu – mówili, że holenderski ruch projektowy De Stijl miał na nich tak samo duży wpływ, jak na każdego muzyka, i twierdzili, że są rodzeństwem, chociaż do 2000 roku byli małżeństwem – dały White Stripes większą siłę przetrwania niż wielu ich współczesnych. Kiedy z pary dzieciaków z Detroit na The White Stripes z 1999 roku stali się międzynarodowymi gwiazdami rocka odpowiedzialnymi za trzy albumy nagrodzone Grammy („Elephant” z 2003 roku, „Get Behind Me Satan” z 2005 roku i „Icky Thump” z 2007 roku ), zawsze pozostali wierni swoim ideałom.
„The White Stripes”, debiutancki album duetu The White Stripes, wydany 15 czerwca 1999 roku przez wytwórnię Sympathy for the Record Industry, wyprodukowany przez Jima Diamonda i wokalistę/gitarzystę Jacka White’a, został nagrany w styczniu 1999 roku w Ghetto Recorders i Third Man Studios [1] w Detroit. White zadedykował album zmarłemu muzykowi bluesowemu Sonowi House’owi .
Album został nagrany w ciągu tygodnia w Ghetto Recorders z „Screwdriver”, „Sugar Never Tasted So Good”, „St. James Infirmary” i „Astro” nagranymi w domu Jacka White’a (informacje na podstawie: ). Johnny Walker z Soledad Brothers grał na gitarze slide w dwóch utworach: „Suzy Lee” i „I Fought Piranhas”. Walkerowi przypisuje się nauczenie Jacka White’a gry slide, techniki często występującej na pierwszych dwóch albumach White Stripes. Walker wyjaśnia: „[Jack] miał czterościeżkowy rejestrator w swoim salonie i zaprosił mnie, abym przyszedł i nagrał kilka utworów. W zamian pokazałem mu, jak grać slide”. Duet wykonał cover „St. James Infirmary Blues” po zapoznaniu się z piosenką z kreskówki o Betty Boop.
Album otrzymał głównie pozytywne recenzje. Norene Cashen z The Metro Times napisała, że LP „służy lepiej jako przypomnienie, że lokalna tożsamość [Detroit] ma więcej opcji niż karta członkowska do najnowszego banału… lub bilet w jedną stronę na wybrzeże”. Większość opinii mediów pojawiła się dwa lub trzy lata po premierze, po tym jak sława duetu rozprzestrzeniła się poza Detroit. AllMusic określił album w taki sposób: „Głos Jacka White’a to wyjątkowa, sugestywna kombinacja punku, metalu, bluesa i backwoods, podczas gdy jego gra na gitarze jest wspaniała i uderzająca z wystarczającą ilością lirycznych akcentów slajdów i subtelnej solówki … Meg White równoważy pracę progów i progów metodycznymi, oszczędnymi i dudniącymi talerzami, bębnem basowym i werblem … Wszystkie duety DIY punk -country-blues-metal singer-songwriter powinny brzmieć tak dobrze”. DJ BBC John Peel po raz pierwszy zauważył album w sklepie płytowym i powiedział: „Po prostu spodobał mi się jego wygląd i spojrzałem na tytuły – rozwijasz w sobie instynkt, rozumiesz, o co mi chodzi? I wyglądał jak rodzaj płyty, którą chciałbym mieć, więc ją wyjąłem i spodobała mi się, więc zacząłem jej słuchać”. Jego poparcie było kluczowe dla zwiększenia ich popularności w Wielkiej Brytanii.
„De Stijl”, drugi album duetu The White Stripes, nagrany Third Man Studio na przełomie 1999–2000, został wydany 12 października 2001 roku w dwóch formatach- LP dzięki wytwórni Sympathy For The Record Industry (nr kat.– SFTRI 609) i CD przez wytwórnie XL Recordings, Third Man Records (nr kat.- XLCD 150). Tytuł albumu pochodzi od holenderskiego ruchu artystycznego i magazynu o tej samej nazwie z początku XX wieku. Nie można ukrywać, że wytłoczona na 180-gramowym winylu i umieszczona w okładce Stoughton tip-on [2], jest bez wątpienia najlepszą wersją „De Stijl”, jaka kiedykolwiek trafiła na półki.
Drugi album The White Stripes nagrywano w wygodnych warunkach studia Third Man Jacka White’a, które wówczas mieściło się na parterze jego domu w południowo-zachodnim Detroit. To album, który wyniósł zespół na szczyt popularności rock and rolla na całym świecie. Trafne covery utworów Son’a House’a i Blind Willie’go McTella wspaniale współgrają zarówno z minimalistycznymi, ponurymi numerami w downtempo [3], jak i maksymalnymi wybuchami energii o nieskażonej mocy.
„De Stijl” otrzymał pozytywne recenzje od krytyków i uzyskał certyfikat złotej płyty od British Phonographic Industry . Album stał się kultowym klasykiem po pojawieniu się na liście Billboard 's Independent Albums w 2002 roku i znalazł się na liście NME „The 500 Greatest Albums of All Time” w 2013 roku. Krytycy zauważyli jego prostotę i połączenie bluesa z „scuzzy garage rock”. Heather Phares z AllMusic napisała, że „Pomimo reputacji odrodzenia rocka garażowego, White Stripes prezentują imponujący wachlarz stylów na swoim drugim albumie, De Stijl, co po holendersku oznacza „styl”. Być może różnorodność albumu — która zawiera elementy bubblegum, kabaretu, bluesa i klasycznego rocka — nie powinna być zaskoczeniem dla zespołu, który dedykuje swój album bluesmanowi Blind Willie’mu McTell’owi i holenderskiemu artyście Gerritowi Rietveldowi. Niemniej jednak, odświeżające jest usłyszeć, jak zespół przechodzi od popu w stylu Tommy’ego Jamesa w ‘You’re Pretty Good Looking’ do garażowego tupania w ‘Hello Operator’ w jednym podwójnym uderzeniu. Jeszcze bardziej imponujące jest to, że teatralna, napędzana fortepianem ballada ‘Apple Blossom’ i cover Son House’a ‘Death Letter’ tak dobrze pasują do siebie na tym samym albumie. Subtelna praca produkcyjna Jacka White’a oraz wszechstronna gra na gitarze i wokal również wyróżniają się w leniwym, niewyraźnym ‘Sister, Do You Know My Name?’ jak również natarczywe rockowe kawałki takie jak ‘Little Bird’ i ‘Why Can’t You Be Nicer to Me?’ Tak charakterystyczny, jak i różnorodny, De Stijl łączy artystyczne skłonności Stripes z wystarczającą mocą rocka, aby wesprzeć ambicje zespołu”. William Bowers z Pitchfork napisał, że album „zawiera grzmiący, honky-soul, rozdzierający pop na różnych etapach ewolucji”. Jenny Eliscu z Rolling Stone nazwała go „zadziornym i sprytnym” i pochwaliła występy perkusyjne, gitarowe i wokalne, stwierdzając, że „jak wszystko w White Stripes, [De Stijl] udowadnia, że nie trzeba bombastyczności, aby wywołać eksplozję bluesa”. Ann Powers z New York Times opisała album jako „to, co wielu fanów hip-rocka uważa za prawdziwą muzykę”.
„White Blood Cells” (według: ), trzeci album studyjny duetu The White Stripes, wydany przez Sympathy for the Record Industry 3 lipca 2001 roku, został nagrywany przez: Jacka White’a – wokal, gitara, pianino, produkcja, miksowanie oraz Meg White – perkusja, wokal, w Memphis w stanie Tennessee w Easley-McCain Recording w ciągu trzech dni lutego 2001 roku, a jego producentem był gitarzysta i wokalista White Stripes, Jack White. Produkcja została przyspieszona, aby uchwycić „prawdziwe napięcie” i energię zespołu. Płytę zmasterowano w Absolute Audio.
Wraz z nagraniem „White Blood Cells” White Stripes odeszli od swoich korzeni inspirowanych bluesem i wybrali proste brzmienie garażowego rocka. Zespół promował ten album trzema koncertami w Detroit na kilka tygodni przed jego wydaniem płyty. Wydali również trzy single, aby spopularyzować album: „Hotel Yorba”, „Fell in Love with a Girl” i „Dead Leaves and the Dirty Ground”, które są jednymi z najbardziej znanych piosenek zespołu. „White Blood Cells” osiągnął 61 miejsce na liście Billboard 200 i zyskał szerokie uznanie krytyków, wynosząc zespół na czoło odrodzenia rocka garażowego. Jest uważany za album definiujący ten okres. Okrojone brzmienie rocka garażowego albumu spotkało się z uznaniem w Wielkiej Brytanii, a wkrótce potem w USA, przy czym kilka mediów chwaliło ich podejście „powrotu do podstaw”. Redaktorka AllMusic Heather Phares napisała: „Trzecia próba Jacka i Meg White dla Sympathy for the Record Industry owija ich potężny, myląco prosty styl wokół rozważań na temat sławy, miłości i zdrady… to właśnie ta mieszanka siły i słodyczy, wśród innych kontrastów, sprawia, że White Stripes są tak intrygujący. Podobnie, zdolność White Blood Cells do zaskakiwania starych fanów i zdobywania nowych sprawia, że jest to jeden z najlepszych albumów Stripes”. Paul Travers z Louder nazwał go „jednym z pierwszych wspaniałych albumów XXI wieku” i ich najlepszym albumem. Dan Killan i Ryan Schreiber z Pitchfork napisali, że „Jack i Meg White przywołują Ducha Świętego i przekazują go przez 16 idealnie zwięzłych piosenek tęsknoty, z brudną, zniekształconą gitarą elektryczną podkręconą do maksymalnego wzmocnienia, miażdżącymi, poobijanymi bębnami i niczym więcej. Nie wprowadzają innowacji do rocka; ucieleśniają go”. Rolling Stone stwierdził, że w ‘White Blood Cells’ „fantazje Jacka o Delta-roadhouse, detroitowskie garażowe rockowe szaleństwa i liryka rozbitej miłości, a także bębnienie Meg w stylu toy-thunder, wszystko to osiągnęło szczyt jednocześnie”. Joe Hagan z The New York Times oświadczył, że White Stripes „sprawili, że rock znów stał się rockiem, powracając do jego korzeni jako prostego, pierwotnego brzmienia pełnego nieograniczonego zapału”.
Album „White Blood Cells”, uważany za jeden z najlepszych albumów XXI wieku i wszech czasów, stał się ich pierwszym albumem, który sprzedał się w ponad milionie egzemplarzy, zdobywając platynowe certyfikaty od British Phonographic Industry (BPI) i Recording Industry Association of America (RIAA).
„Elephant”, czwarty album studyjny duetu The White Stripes, został nagrany głównie w Maida Vale i Toe Rag Studios w ciągu dwóch tygodni w kwietniu 2002 roku i wyprodukowany bez użycia komputerów, zamiast tego wykorzystując sklejony taśmą klejącą 8-ścieżkowy magnetofon i różny sprzęt nie nowszy niż z 1963 roku. Album ten został wydany 1 kwietnia 2003 roku przez wytwórnie V2 , XL i Third Man. Album został wyprodukowany przez gitarzystę i wokalistę zespołu, Jacka White’a.
Po wydaniu, „Elephant” otrzymał szerokie uznanie krytyków muzycznych [na podstawie: ]. Od 2023 roku, „Elephant” jest najlepiej ocenianym albumem The White Stripes. Został nominowany do nagrody dla najlepszego albumu na MTV Europe Music Awards w 2003 roku i zdobył nagrodę Grammy za najlepszy album muzyki alternatywnej w 2004 roku. Elephant został okrzyknięty przez krytyków jednym z wydarzeń definiujących odrodzenie rocka garażowego w latach 2000. Wielu recenzentów uważało, że przewyższył energię ich wcześniejszych albumów i uznało go za równy lub lepszy od „White Blood Cells”. Krytyk AllMusic Heather Phares stwierdziła: „White Blood Cells mogło być reakcją na ilość sławy, jaką White Stripes zyskało do momentu wydania, ale paradoksalnie, uczyniło z Jacka i Meg White pełnoprawnych gwiazd rocka i sprzedało się w ponad półmilionowym nakładzie. Pomimo ambiwalencji White Stripes, sława wydaje się im odpowiadać: stają się po prostu bardziej utalentowani, im więcej uwagi im poświęca się uwagi. Elephant uchwycił tę sprzeczność w Stripes i ich muzyce; to pierwszy album, który nagrali dla dużej wytwórni i brzmi jeszcze bardziej wkurzająco, paranoicznie i oszałamiająco niż jego poprzednik. Mroczniejszy i trudniejszy niż White Blood Cells, album nie oferuje niczego tak natychmiastowo zadowalającego tłumy lub słodkiego jak ‘Fell in Love With a Girl’ lub ‘We’re Going to Be Friends’, ale jest bardziej spójny, eksplorując rozczarowanie i odrzucenie z ostrym jak brzytwa skupieniem. […] Niemal tak samo przyjemny do analizowania, jak do słuchania, Elephant przepełnia się jakością — jest pełen zwartego pisania piosenek, ostrych, dowcipnych tekstów i rozważnie używanych basów i wirujących melodii klawiszowych, które podkreślają potężną prostotę zespołu (a doskonały „The Air Near My Fingers” zawiera wszystkie te elementy). Co najważniejsze, White Stripes znają różnicę między sławą a sukcesem; choć nie czują się do końca komfortowo ze swoją sławą, udało im się połączyć bluesa, punka i garażowego rocka w elektryzujący i wyjątkowy sposób odkąd byli wyłącznie fenomenem Detroit. Pod tymi względami Elephant odniósł fenomenalny sukces.”. Alexis Petridis z The Guardian nazwał album ich „apoteozą” i napisał, że „muzyka White Stripes wydaje się niemal elementarna, a ich moc niezaprzeczalna: jasne jest, dlaczego są jedynym zespołem, który przekroczył getto indie”. Lorraine Ali z Newsweek skrytykowała „sztuczki” otaczające muzykę White Stripes, ale stwierdziła, że „Elephant nadal brzmi świetnie”. John Mulvey z NME stwierdził, że „Elokwencja, barbarzyństwo, delikatność i przesiąknięta potem witalność Elephant sprawiają, że jest to najbardziej w pełni zrealizowany album White Stripes”. Tim Alves z PopMatters powiedział, że album ugruntował „ich ewolucję od cover bandu Blind Willie McTell z wrażliwością na pop do pełnoprawnych, uczciwych bogów rock 'n’ rolla”. Magazyn Uncut zauważył, że „Elephant to miejsce, w którym tabloidowy fenomen lata 2001 r. udowadnia, że nie jest żadnym błyskiem na patelni, tworząc naprawdę fenomenalną płytę”.
W marcu 2003 roku, miesiąc przed premierą, NME umieściło Elephant na 74. miejscu na liście „100 najlepszych albumów wszech czasów”, a w 2013 roku ta sama publikacja umieściła go na 116. miejscu na liście „500 największych albumów wszech czasów” w 2013 roku. Rolling Stone nazwał go jednym z najlepszych albumów dekady i umieścił go na 390. miejscu na liście 500 największych albumów wszech czasów z 2012 roku oraz na 449. miejscu w wydaniu z 2020 roku. Został on uwzględniony w książce 1001 „Albums You Must Hear Before You Die” („Albumy, które musisz usłyszeć przed śmiercią”).
Piąty album duetu The White Stripes– „Get Behind Me Satan”, wydany 7 czerwca 2005 roku przez V2 Records, choć nadal przewidywalny w stylu produkcji, oznaczał wyraźną zmianę w stosunku do poprzednika z 2003 roku, płyty „Elephant”, w którym dominowały gitary. Duet stworzył repertuar płyty oparty na melodiach granych na fortepianie i eksperymentowaniu z marimbą w „The Nurse” i „Forever For Her (Is Over For Me)”. „Get Behind Me Satan” minimalizuje wpływy punku, garażowego rocka i bluesa, które dominowały na wcześniejszych albumach.. Frontman White Stripes- Jack White, gra inną techniką niż w przeszłości, zastępując gitarę elektryczną fortepianem, mandoliną i gitarą akustyczną we wszystkich utworach z wyjątkiem kilku, ponieważ jego zwykły styl gry na gitarze prowadzącej zostaje przyćmiony przez przeważnie rytmiczne podejście..
„Get Behind Me Satan” został pozytywnie przyjęty przez krytyków: Otrzymał nagrodę Grammy za najlepszy album muzyki alternatywnej w 2006 roku. Album wszedł na listy przebojów w USA i Wielkiej Brytanii na 3. miejscu, plasując się wyżej na listach przebojów w USA niż ich poprzednie płyty, ale niżej na listach przebojów w Wielkiej Brytanii niż „Elephant”. W 2006 roku album został uwzględniony w „1001 Albums You Must Hear Before You Die”, pod redakcją Roberta Dimery’ego. „Blue Orchid”, pierwszy singiel, stał się hitem radiowym w Stanach Zjednoczonych i drugim hitem zespołu w UK Top 10. „ My Doorbell ” był drugim singlem z albumu, po nim nastąpił „ The Denial Twist ”. Oba również dotarły do Top 10 w Wielkiej Brytanii i znalazły się na listach przebojów Modern Rock Charts.
Recenzja „Get Behind Me Satan” dla AllMusic, autorstwa Heather Phares, mówiła: „Według Jacka White’a, Get Behind Me Satan zajmuje się ‘charakterami i ideałem prawd’, ale tak naprawdę album jest równie o tym, czego ludzie oczekują od White Stripes, jak i o tym, co oni sami chcą przekazać. W materiałach promocyjnych albumu podano, że został napisany na fortepian, marimbę i gitarę akustyczną, sugerując, że będzie to cichy azyl w małym pokoju zespołu po wielkim brzmieniu i większym sukcesie Elephant . Następnie pojawił się ‘Blue Orchid’, główny singiel Get Behind Me Satan. Diabelski kawałek disco-metalu z mocno przetworzonymi, niemal robotycznymi riffami, piosenka była ekscytująca, ale także dziwnie pobieżna; wydawała się niemal karykaturą ich okrojonego, ale mocnego rocka. Jako utwór otwierający Get Behind Me Satan, ‘Blue Orchid’ jest więcej niż trochę perwersyjny, jakby White Stripes dawali swojej publiczności wymagany rockowy singiel, zanim wrócą do tego małego pokoju, zamkną za sobą drzwi i zrobią, co im się podoba. Nawet praca Jacka White’a nad ścieżką dźwiękową do filmu ‘Cold Mountain’ i ‘Loretty Lynn nad Van Lear Rose’ nie są odpowiednim przygotowaniem na to, jak rozległy jest ten album: Get Behind Me Satan to dziwna, wciągająca kolekcja, która łączy w sobie brzmienia z kilku albumów, a pierwsze cztery utwory tak bardzo różnią się od większości poprzedniej muzyki White Stripes – jak i od siebie nawzajem – że na początku są wręcz dezorientujące. Jakby mylny trop, jakim jest ‘Blue Orchid’, nie był wystarczającym ostrzeżeniem, że Get Behind Me Satan ma na celu przełamanie oczekiwań, ironicznie radosne marimby i nieregularne uderzenia perkusji i gitary w ‘The Nurse’ – nie wspominając o tekstach takich jak ‘pielęgniarka nie powinna być tą, która sypie sól na twoje rany’ – sprawiają, że jej domowe intrygi są jedną z najbardziej zagadkowych i niesamowitych piosenek, jakie kiedykolwiek nagrali White Stripes (chociaż krótki epizod Meg, ‘Passive Manipulation’, który szczyci się refrenem ‘musisz wiedzieć, jaka jest różnica między ojcem a kochankiem’, dorównuje mu). ‘My Doorbell’ z drugiej strony jest niemal śmiesznie bezpośredni i wpadający w ucho, a dzięki przeskakującemu rytmowi i jaskrawo tłuczonym pianinom, zaskakująco funky. Tymczasem ‘Forever for Her (Is Over for Me)’ zamienia sprytnie ustrukturyzowaną grę słów i te trzepoczące marimby w letnią, wzruszającą balladę. Ale pomimo ostrych zakrętów Get Behind Me Satan, jego natchnione obrazy i skomplikowane uczucia dotyczące miłości trzymają go razem. Chociaż ‘ideał prawdy’ brzmi prosto, album jest pełen dwuznaczności; nawet jego tytuł, który skraca biblijną frazę ‘get thee behind me Satan’, ma niejasne znaczenie — czy to wsparcie, czy wybawienie od Lucyfera, o które proszą Stripes? Są błagalne rockowe utwory, takie jak błagalny i oskarżycielski ‘Red Rain’, i buntownicze ballady, takie jak ‘I’m Lonely (But I’m Not That Lonely Yet)’, który ma uparty podtekst pomimo archetypowej, rozdzierającej piwo melodii country. Nawet najszczęśliwiej brzmiąca piosenka Get Behind Me Satan, radosna ‘Little Ghost’, jest nawiedzana przez miłość do kogoś, kto mógł tam w ogóle nie być. Widmowa obecność Rity Hayworth odgrywa również znaczącą rolę na albumie, w ‘White Moon’ i doskonałym ‘Take, Take, Take’, ostro zarysowanej winiecie o chciwości i sławie: w trakcie utworu główny bohater przechodzi od bycia po prostu szczęśliwym do przesiadywania z przyjaciółmi w obskurnym barze, a następnie żądania kosmyka włosów od syreny ekranowej. Get Behind Me Satan jest eklektyczny, nie jest idealny: energia trochę spada w środku, a warto zauważyć, że ‘Instinct Blues’, jeden z bardziej tradycyjnie brzmiących utworów Stripes, jest również jednym z najmniej angażujących. Chociaż Jack i Meg nadal znajdują świeże, artystyczne reinterpretacje swoich klasycznych inspiracji, tym razem wyniki są ekscytujące w inny sposób niż zwykle; i chociaż album powstał w zaledwie dwa tygodnie, potrzeba trochę czasu, aby go rozwikłać i docenić. Get Behind Me Satan może dezorientować, a nawet odpychać niektórych fanów White Stripes, ale im bardziej zespół się stara, tym lepiej.”
W lutym 2007 roku Get Behind Me Satan sprzedało się w Stanach Zjednoczonych w nakładzie 850 000 egzemplarzy.
„Icky Thump”, szósty i ostatni album duetu The White Stripes, został wydany przez Warner Bros. i Third Man Records w czerwcu 2007 roku i w Wielkiej Brytanii przez wytwórnię XL Recordings.
„Icky Thump” oznacza powrót do wpływów punku, garażowego rocka i bluesa, z których zasłuynął zespół [według: ]. Ponadto album wprowadza do swojej formuły szkocką muzykę folkową, awangardę, trąbkę i dudy, jednocześnie przywracając starsze cechy, takie jak pierwsze nagranie studyjne wczesnej piosenki White Stripes „Little Cream Soda”. „Icky Thump” został nagrany i zmiksowany w całości analogowo w Blackbird Studio w Nashville przez Joe’a Chiccarelliego.
„Icky Thump” otrzymał bardzo pozytywne recenzje od krytyków i odniósł sukces komercyjny, wchodząc na listę UK Albums Chart na pierwszym miejscu i debiutując na drugim miejscu na liście Billboard 200, stając się najlepiej notowanym albumem duetu w USA ze sprzedażą 223 000 egzemplarzy. Barry Nicolson z magazynu New Musical Express napisał: „Icky Thump jest genialny, nie da się tego obejść”. Komentując „pełniejsze brzmienie i swobodne loty wyobraźni” albumu, Heather Phares z AllMusic napisała: „Icky Thump to dojrzały i daleki od nudnego” album i że „po prostu świetnie się słucha grającego zespołu”. Jody Rosen, pisząc dla Blendera, nazwał album „brzmieniem zespołu, który nie tyle się rozciąga, co się w nim zakorzenia: zakopuje się głębiej w gliniastej glebie, którą dobrze zna”. W jednej z bardziej negatywnych recenzji Josh Tyrangiel z Time zauważył: „White Stripes są zbyt dziwni i utalentowani, żeby być nudni, ale brzmi to tak, jakby mogli się trochę nudzić”. Robert Christgau z Rolling Stone podsumował powracający album w ten sposób: „Chociaż nowe konstrukcje nie kuszą tak konsekwentnie, jak powinny, ich hałas pozostaje z tobą. A to, co ten hałas reprezentuje, jest samo w sobie”. Dodał: „Podobnie jak jego niegdysiejsi idole Led Zeppelin, Jack White buduje pomniki. Nadają się do pełnych podziwu wizyt. Ale nie są miejscem do osiedlenia się”.
6 grudnia 2007 roku „Icky Thump” został nominowany do czterech nagród Grammy 2007: „Najlepszy Album Alternatywny”, „Najlepszy Pakiet Specjalnej Edycji Pudełkowej lub Limitowanej”, „Najlepsza Piosenka Rockowa i Najlepszy Występ Rockowy Duetu lub Grupy z Wokalistą za singiel ‘Icky Thump’”, wygrywając w kategoriach „Najlepszy Album Alternatywny i Najlepszy Występ Rockowy Duetu lub Grupy z Wokalistą”.
Pod koniec lipca „Icky Thump” uzyskał certyfikat złotej płyty w Stanach Zjednoczonych. 10 lutego 2008 roku album zdobył nagrodę Grammy w kategorii Najlepszy Album Muzyki Alternatywnej.
[1] Firma Third Man Records zostało założone przez Jacka White’a w Detroit w 2001 roku, a w 2009 roku otworzyło swoją siedzibę w Nashville, w której mieszczą się biura wytwórni, centrum dystrybucyjne, studio fotograficzne i sklep z płytami. Siedziba Third Man Records w Nashville, zajmująca powierzchnię ponad 10 000 stóp kwadratowych i mieszcząca się pod dwoma adresami, jest niewątpliwie najbardziej szczegółowym, dogłębnym i szeroko zakrojonym projektem, jakiego kiedykolwiek podjął się White.
White kupił główny budynek w październiku 2008 r. i natychmiast zgromadził swój ulubiony zespół współpracowników (cieśli, architektów, malarzy, ekipę remontową) w ramach szalonej przebudowy przestrzeni, która wcześniej pełniła funkcję raczej nudnego biura/studio fotograficznego. Zbudowane w 2008 roku i przerobione opuszczone studio malarskie, studio Third Man Recording Studio od momentu powstania było miejscem realizacji niemal wszystkich nagrań Jacka White’a. Jack włączył do swojego projektu niezliczone eksperymentalne pomysły na wygłuszanie i odbijanie dźwięku. Tak naprawdę nie ma dwóch takich samych powierzchni. Na jednej powierzchni znajdziesz płytki metra, na drugiej hiszpańskie dachówki, a przed materiałem pochłaniającym dźwięk znajdziesz niestandardowe deski rozproszone.
Liczne dziwne cechy sprawiają, że studio brzmi wyjątkowo; w tym pomieszczenie całkowicie pokryte blachą, szklane okna (które rzadko można znaleźć w studiach) i małe odstępy, aby zachęcić do „przepuszczania” i pracy zespołowej. Innowacje dźwiękowe, od rzadkich dwucalowych 8-ścieżkowych rejestratorów Studer, po tajne techniki projektowania, które nie zostaną nagłośnione, sprawiają, że jest to naprawdę wyjątkowa przestrzeń. Od ciemnego pomieszczenia po scenę do występów na żywo, od masteringu płyt winylowych po klimatyzowane magazyny taśm głównych, od sprzedaży wysyłkowej bezpośrednio do klientów po szpitalną kuchnię… siedziba Third Man Nashville to oszałamiająca różnorodność nie tylko funkcji, ale także przyciągającego wzrok designu i wystroju, który od dwunastu lat niezmiennie zachwyca i robi wrażenie na wszystkich, którzy przekraczają próg.
Znajdujący się w londyńskiej dzielnicy Soho nowy sklep Third Man Records jest trzecią lokalizacją wytwórni i jej pierwszym międzynarodowym sklepem. Na dole od głównego obszaru sklepu znajduje się The Blue Basement, miejsce muzyki na żywo zaprojektowane na kameralne i ekscytujące pokazy lokalnych i międzynarodowych artystów. Założyciel wytwórni i muzyk Jack White jest znanym audiofilem i osobiście zaprojektował systemy audio sklepu, aby spełniały jego wysokie standardy.
White wybrał sprzęt firmy HARMAN Professional Solutions, aby zapewnić wysokiej jakości muzykę w tle w części sklepowej oraz efektowny dźwięk na żywo w The Blue Basement.
W górnej części sklepu znajduje się system muzyki w tle składający się z kompaktowych głośników JBL AC16 i subwooferów ASB6112, który ożywia eklektyczny repertuar muzyczny Third Man dzięki krystalicznie czystemu dźwiękowi. Wzmacniacze Crown DCi 8|600DA z technologią Dante Networked Audio i DriveCore zapewniają wyjątkową moc systemowi głośników, a kontrolery BSS Soundweb Contrio zapewniają personelowi intuicyjne, łatwe w użyciu elementy sterujące.
W 2015 roku otwarto siedzibę w Detroit, w której mieści się salon płyt i nowości, studio masteringowe i zakład produkcyjny Third Man Pressing.
Third Man jest innowatorem w świecie płyt winylowych i przesuwa granice w świecie nagranej muzyki, którego celem jest przywrócenie namacalności i spontaniczności w biznesie płytowym oraz wydawanie wydawnictw, które nie pozostawiają wątpliwości w umysłach słuchaczy, że muzyka jest rzeczywiście święta.
Najnowocześniejsza fabryka płyt winylowych Third Man Pressing mieści się w Cass Corridor w Detroit. Third Man Pressing to inwestycja w rodzinne miasto Third Man Records, dzielnicę w mieście bogatym w historię muzyczną, tworząc przestrzeń równie inspirującą, co płodną.
[2] Stoughton tip-on (Old Style Tip-On Jackets) to okładki na płyty CD i winylowe marki Old Style® są wykonane w ten sam sposób, w jaki robiono to w latach 50. i 60. ubiegłego wieku — z ręcznie wykonanymi końcówkami. Po latach próbowania innych, bardziej zautomatyzowanych sposobów, wrócono i mocno zmodyfikowano maszyny, aby odtworzyć to, co już nie istniało — owijarkę, która mogłaby z powodzeniem wykonać okładkę płyty (pojedynczą lub składaną) z jakością i sztywnością okładek z lat 40., 50. i 60. Podniesiono też jakość w projekcie samej powłoki okładki, aby nadać jej wytrzymałość i elastyczność, jakiej nie ma żadna inna w branży. Doświadczenie ponad 50 lat w tej branży, „ponownie wynaleziono” stary, rzemieślniczy styl produkcji, nie tylko dlatego, że działał, ale dlatego, że produkował lepszy produkt. Starsze metody po prostu dają lepszą okładkę- drukując je (zewnętrzne, podszewki i wewnętrzne rozłożenia) na najnowocześniejszym sprzęcie drukarskim, jaki można zdobyć. Mówiąc prościej, okładka pokryta klejem i „pusta” jest ręcznie sklejana w miejscu, w którym przechodzi przez specjalną maszynę do owijania, aby utworzyć zewnętrzną stronę okładki. Następnie podobny proces jest wykonywany, aby nałożyć tylną stronę lub wewnętrzną gdy jest rozkładana w procesie, który nazywany jest „ślepym widzeniem”, ponieważ operator nie widzi obrazu, który montuje. Wymaga to ogromnych umiejętności i doświadczenia. Na koniec wszystkie okładki przechodzą ostateczne przycięcie i są starannie sprawdzane, marszczone, składane i pakowane w kartony.
[3] Downtempo to gatunek bazujący przeważnie na synkopowym rytmie podobnym do hip-hopowego i na wielu elementach zapożyczonych z różnych gatunków muzycznych, takich jak np. dub, lounge, jazz, hip-hop i muzyki latynoskiej