Orrin Keepnews (Riverside i Milestones Records)

 

Orrin Keepnews, to ten trzeci z „bogów” ery jazzu lat 50 i 60, obok Rudy’ego Van Geldera i Normana Granza. Dziennikarz, eseista i producent, współzałożyciel z Billem Grauerem Riverside Records, który był bardziej przedsięwzięciem wynikłym z  entuzjazmu i ambicji niż czysto biznesowym. Upodobał sobie style saksofonisty Sonny Rollinsa, gitarzysty Wesa Montgomeryego, pianistów Theloniousa Monka i Billa Evansa, a jego dbałość o szczegóły i o uczuciową stronę twórczości przyniosła mu jako producentowi szacunek muzyków niemal z pierwszym dniem działalności Riverside Records. Keepnews rozpoczął swoją profesjonalną drogę poprzez świat jazzu od dziennikarstwa- od lat 20., pracując jako młodszy redaktor w Simon & Schuster, później jako redaktor naczelny The Record Changer, ugruntowywał swoja pozycję w środowisku. W 1948 roku napisał jeden z pierwszych monografii Theloniousa Monka, wpływowego pianisty i kompozytora, który w tym czasie był szerzej nieznanym.

Firma Riverside zaczęła od serii wznowień, używając materiału licencjonowanego z RCA Victor i Paramount. Ponieważ oryginalne taśmy w większości nagrań Paramount okazały się niemożliwe do odszukania, niektóre wczesne nagrania Riverside zostały odtworzone z płyt 78 obr./min pożyczonych z kolekcji producenta Johna Hammonda. Dopiero od 1954 roku Riverside sama zajęła się nagrywaniem im współczesnych kompozycji, podpisaniem kontraktu z Randy Westononem, pianistą z Brooklynu, Następnego roku zaangażowała Monka.

Pan Keepnews mawiał, że jego zdaniem bardziej odpowiednim określeniem na działalność producenta, nie jest słowo „moderator” lecz- „katalizator”, czyli ktoś, kto aktywnie kształtuje wynik muzyczny. Jednym z bardziej chlubnych przykładów była tytułowa kompozycja Monka „Brilliant Corners”, nagrana w 1956 roku. Uważana za jedną z najtrudniejszych jego kompozycji. Album został nagrany w trzech sesjach pod koniec 1956 roku z dwoma różnymi kwintetami. „Ba-Ba-lue Bolivar lues-Are” i „Pannonica” (Monk grał w  tym utworze na celeście), zostały zarejestrowane z saksofonistami- Ernie Henrym i Sonnym Rollinsem, basistą Oscarem Pettifordem oraz perkusistą Maxem Roachem. Monk próbował nagrać utwór tytułowy podczas jednej sesji czterogodzinnej. Złożoność utworu tytułowego stała się wyzwaniem dla sidemanów, co doprowadziło do napięcia między nim a Henrym, który prawie dostał rozstroju psychicznego, a Pettiford nie przebierał w ostrych słowach wypowiadanych do Monka… Monk nie był mu zresztą dłużny. W jednym z tzw. take’ów, producent Keepnews nie słyszał gry Pettiforda,  sprawdził swój mikrofon czy czasem nie jest zepsuty. Nie był. Zrozumiał, że patrzył na pantomimę jego gry. Keepnews ostatecznie poskładał końcowa wersję albumu z wielu ujęć. W parę miesięcy później „Bemsha Swing”- ostatni utwór, został nagrany z Paulem Chambersem  na basie i trębaczem Clarkiem Terrym, który zastąpił Henryego, a Monk dograł solową wersję fortepianową „I Surrender Dear”. Nagrywanie z wielkimi świata jazzu nie było łatwe!

Przez 1950 i w latach 60. Riverside wydał kilkadziesiąt albumów, które Keepnews produkował, w tym „The Incredible Jazz Guitar Wes Montgomery”, „Everybody Digs Bill Evans” i Sonny’ego Rollinsa  „Freedom Suite”, a także płyty saksofonisty altowego Cannonballa Adderleya i trzy pierwsze albumy wokalistki Abbey Lincoln . W tym czasie powstał jeden z najważniejszych w historii jazzu album Billa Evansa „Walc Dla Debby” (z 1961 roku). W nagraniach na żywo z Vanguard ( NYC) Billowi Evansowi  towarzyszyli  Scott LaFaro grający na kontrabasie i Paul Motian na perkusji. Brzęk sztućców, odległy bełkot rozmów to potwierdzają. Efekty pozamuzyczne nie są przykro nachalne, dodają posmaczku do znakomitej muzyki. Czuć napięcie porozumienia pomiędzy muzykami i słuchaczami, którzy wydawałoby się nie są świadomi geniuszu pianisty. Scott Lafaro i Motian zaangażowaniem i poziomem warsztatowym dorównują swojemu liderowi. Dziesięć dni później Scott LaFaro już nie żył (zginął w wypadku samochodowym). Skład tria Billa Evansa uzupełnił Chuck Israels.

Nie wolno mi, tak czuję, pominąć płyty Colemana Hawkinsa ‎” The Hawk Flies High”. To jedna z moich ulubionych płyt jazzowych w ogóle. Sesja Hawkinsa z 1957 dla Riverside, była jedyną pod własnym nazwiskiem dla tej wytwórni. Keepnews miał nieodparte pragnienie zaprosić legendarnego saksofonistę tenorowego, zatrudniając przy okazji własnych muzyków sesyjnych, a Hawkins zaskoczył go zapraszając młodych boppersów- puzonistę JJ Johnsona, trębacza Idreesa Suliemana, a do sekcji rytmicznej Hanka Jonesa, Oscara Pettiforda , Barryego Galbraitha i Jo Jonesa. Dwa dni sesji dały piękną, rozkołysaną muzykę bopową, z Hawkinsem w szczytowej formie. Johnson i Sulieman fantastycznie lidera uzupełniali. Większość kompozycji była świeżym materiałem muzycznym wniesionym przez uczestników sesji, O dziwo młodzi muzycy, grając u boku Colemana Hawkinsa szybko dostosowali swoje odczuwanie jazzu do muzyki, którą ja określę jako „w rozkroku” pomiędzy swingiem a hard bopem.  W gruncie rzeczy w obcej im estetyce, zwłaszcza staromodnym „Sancticity”, grali jakby z tą muzyką się utożsamiali od lat, a przecież ta kompozycja należała do 20 lat starszego lidera. Budowane przez lidera i towarzyszy improwizacje to mistrzowskie zagrania, których można słuchać choćby co godzinę (ja mógłbym).

Sekcja rytmiczna? Jedna z najlepszych- Oscar Pettiford, jeden z pierwszych doświadczających be bopu i Jo Jones- innowator w zakresie techniki gry. Napiszę parę słów dodatkowych o Jo Jones’ie, bo niezmiennie wprawia mnie w podziw gdy go słucham. Innowacyjność jego gry polegała głównie na tym, że przeniósł podawanie podstawy rytmu z bębna wielkiego na hi-hat, na co nie wpadł żaden przed nim. Szokował solami perkusyjnymi precyzyjnie przemyślanymi i przykuwającymi uwagę słuchacza niespodziewanie bogatymi wystukiwanymi rytmami, używając miotełek czy pałeczek w kompletnie skończony sposób. Jednocześnie widziało się w jego twarzy szczęście jakie czerpał z gry. Wystarczyło popatrzeć w jaki sposób trzymał pomiędzy palcami pałeczki, by wiedzieć z jakim mistrzem mamy do czynienia.

Swoje płyty, uważane przez fanów i historyków jazzowych za najlepsze i najbardziej wpływowe, jeden z najznakomitszych jazzowych gitarzystów- Wes Montgomery, wydał właśnie w Riverside Records. Tak było od 1958 roku do końca działalności wydawnictwa. Trudno wyróżnić jakiś tytuł, choć chyba najatrakcyjniejszą jest płyta „Wes Montgomery Trio” z 1959 roku. Trio nietypowe, bo- Wes Montgomery z gitarą,  Melvin Rhyne’a przy organach i Paul Parker grający na perkusji. Styl Montgomery’ego, akordy blokowe i oktawy, jest już wyraźnie słyszalny. Montomery tworzy piękne solówki na „Round Midnight” Monka, „Whisper Not” Bennyego Golsona I w „Satin Doll” (Ellington, Mercer, Strayhorn). Chyba nie trzeba przypominać, że John Leslie ” Wes ” Montgomery jest powszechnie uważany za jednego z najważniejszych gitarzystów jazzowych obok takich przełomowych postaci jak Django Reinhardt  i Charlie Christian. Jego charakterystyczny dźwięk gitarowy wynikał z niezwykłej techniki szarpania strun z boku kciukiem.

Wes Montgomery nagrał dla Riverside 12 udanych płyt, w zaledwie 5 lat. Całość została zebrana w pakiet- „The Complete Recordings Riverside”. Zestaw amerykańskiego gitarzysty wydano w 1992 roku i liczy 157 utworów. Orrin Keepnews i Jim Ferguson (amerykański gitarzysta, kompozytor, pedagog i dziennikarz muzyczny) otrzymali nominację do nagrody Grammy za najlepszy opis albumu. Kolekcja obejmuje nagrania Montgomery’ego zanim gitarzysta przeniósł się do Verve Records. To nagrania z rodzeństwem Monkiem i Buddym, Tommym Flanaganem, Natem i Cannonballem Adderleyem, Miltem Jacksonem, Georgem Shearingiem, Johnnym Griffinem i wieloma innymi.

Mimo sukcesów artystycznych, znakomitych recenzji, wydawnictwo Riverside było w coraz trudniejszej sytuacji finansowej aż wreszcie zbankrutowało, nie długo po tym jak Bill Grauer zmarł na atak serca w 1963 roku. Orrin Keepnews utworzył nowe wydawnictwo- Milestone Records, w 1966 roku, wspólnikiem został pianista Dick Katz. Muzykami współpracującymi z Milestones zostało kilku byłych artystów Riverside, a także nowych- Lee Konitza, Gary’ego Bartza oraz jak saksofonista tenorowy Joe Henderson i pianista McCoy Tyner, który porzucili Blue Note. Po sześciu latach sukcesów został sprzedany firmie Fantasy Records, która również nabyła prawa do katalogu Riverside.  Orrin Keepnews przeniósł się do San Francisco, aby nadzorować nowy dział Fantasy (nadal pod nazwą Milestone Records), w którym wzięło udział wielu jego dawnych tytułów. Usamodzielnił się w 1985 roku tworząc markę- Landmark Records. Chyba najbardziej znana z albumów Kronos Quartet. W latach 80. Orrina Keepsnewsa uhonorowano nagrodami  Grammy za przywołanie nagrań sprzed prawie dwudziestu lat Billa Evansa- „The Sessions „Interplay” oraz zbiór  Theloniousa Monka: „The Complete Recordings Riverside” wydany 1988 roku. W pierwszej i drugiej dekadzie XXI wieku Concord Music Group, który nabył Fantasy Records, wprowadził serię wznowień- „Keepnews Collection” z czasów jego aktywnego zaangażowania w tok nagrywania. W 2004 roku doczekał się nagrody za całokształt twórczości od National Academy of Recording Arts and Sciences, a w 2011 roku został uznany za Jazz Masters przez National Endowment for the Arts.

Orrin Keepnews pisał o jazzie w całej swojej karierze. Dwie z jego czterech nagród Grammy były za najlepsze notatki do albumu, dla wydań Evansa i Monka. Pozostałe dwie były dla najlepszego historycznego albumu- reedycji Monka „The Complete Recordings Riverside” i „The Duke Ellington Centennial Edition: The Complete RCA Victor Recordings (1927-1973)”. W 1987 roku jego zbiór „The View From Within: Jazz Writings 1948/87” została opublikowana przez Oxford University Press. Zawierał on krytykę jazzową. Jeden z esejów był jednym z jego najistotniejszych opisów odpowiedzialności za produkt muzyczny. „Moim zadaniem…”, pisał, „istotą jest stworzenie tego co najlepiej można by opisać jako „realizm”- wrażenie, że efekt jest prawdziwy…”. Cała jego działalność sprowadzała się realizowania tej deklaracji.

 

 

Dodaj komentarz