Te same tytuły w różnych edycjach płytowych
(rozdział dwudziesty pierwszy)
Zawsze mnie intrygowało czy bardzo różnią się te same tytuły w oryginalnych wydaniach i licencyjnych. Nie warto byłoby takie rozważania przeprowadzać gdyby nie to, że należałoby wiedzieć czy pozbywać się wersji licencyjnych, które swego czasu były jedynymi dostępnymi na rynku, na rzecz oryginałów teraz wznawianych.
NOVI Sngers płytą „NOVI Sing Chopin” (czytaj również tu: >>) z 1971 roku, wydaną jako LP (nagrany przez spółkę realizatorów H. Jastrzębską-Marciszewską i W. Piętowskiego) przez Polskie Nagrania zapoczątkowali modę na inspirację chopinowskie w polskim jazzie i muzyce popularnej. Twórczość NOVI Singers, dostępna dziś na płytach winylowych, reedycjach CD oraz w sieci Internet, na przełomie XX i XXI wieku bogatego wyboru nie mieli. Fani, którzy decydowali się inwestować w sprzęt do odtwarzania płyt CD, na półkach płytowych mogli jedynie znaleźć licencyjną edycję „NOVI Sing Chopin” wytworni Selles [1] (Sell 004) z roku 1995.
Płyta „NOVI Sing Chopin” w wersji CD przygotowanej przez Selles Records była przez długi czas jedyną na rynku płytowym obok wcześniej wydanych winylowych edycji Polskich Nagrań. Opisywanie różnic brzmieniowych pomiędzy tymi mediami sensu nie miało, bo nie po to fani muzyki rezygnowali z gramofonów na rzecz CD żeby już na wstępie żałować decyzji… Wtedy rozważania co lepsze opierały się na ważeniu praktycznych plusów i minusów obu systemów. Zresztą audiofilizm, jako sposób na słuchanie w większym komforcie, wtedy dopiero raczkował (dziś wiemy dużo więcej).
Trzeba było piętnastu lat żeby doczekać wydania płyty „NOVI Sing Chopin” przez wytwórnię Polskie Nagrania Muza na krążku CD (PNCD 1295 pod zmienionym tytułem „NOVI Singers – Chopin”). Pojawiła się z nowym masteringiem przygotowanym przez Grzegorza Rutkowskiego, z okładką nawiązującą do pierwszych wydań analogowych (autorstwa Rafała Olbińskiego).
„NOVI Singers – Chopin” jest reedycją trzeciego albumu kwartetu NOVI (New Original Vocal Instruments), prowadzonego przez wokalistę/kompozytora Bernarda Kawkę, w skład którego wchodzili: wokalistka Ewa Wanat, Janusz Mych i Waldemar Parzyński. Płyta prezentuje jedenaście kompozycji Fryderyka Chopina, w opracowaniu na kwartet wokalny śpiewający a cappella (wokalom towarzyszy jedynie basista).. Muzycy NOVI podjęli się tego trudnego i bardzo ambitnego projektu zaśpiewania muzyki Chopina wbrew wszelkim przeciwnościom… Odnieśli sukces. Wykonania wokalne na tym albumie są absolutnie genialne i nie mają sobie równych w żadnym innym zespole wokalnym od czasu próby zmierzenia się z kompozycjami Chopina. Ta reedycja jest tak dobrze zremasterowana z oryginalnych taśm studyjnych, że trudno o podobnej wspaniałej jakości dźwięku na jakiejś innej płycie z podobnym repertuarem. A więc jak się ma jakość techniczna ścieżek muzycznych zakodowanych w edycji Polskich Nagrań w stosunku do tych znajdujących się na płycie licencyjnej firmy Selles?
Jak widać z dat wydania obu edycji przez co najmniej 10 lat, co jakiś czas sięgałem po tę płytę żeby ją posłuchać. Podobała mi się. Nie narzekałem na jakość techniczną, choć o zachwyty było raczej trudno, bo brzmiała jak wiele innych dobrych realizacji. Propozycja NOVI Singers od razu spotkała się z powszechną aprobatą, a nawet stała się wielkim wydarzeniem artystycznym tuż po pierwszym wydaniu. Szybko stała się kultową płytą. Zespół NOVI w notce dołączonej do płyty napisał: „Chopin – znaczy muzyka. Chopin – znaczy Polska. Chcieliśmy zaśpiewać Chopina, ażeby zidentyfikować się z jego muzyką, aby odnaleźć w niej to co nasze; w wielkiej prawdzie muzyki Chopina znaleźć fragment swojej prawdy. Jeżeli chociaż w części nam się to udało – będziemy szczęśliwi.”
Wielki kunszt wokalny kwartetu w starannych wokalnych transkrypcjach jest obecny od początku płyty do jej końca, jednak próżno szukać improwizacji, co według nie jest szczególnym wyrazem szacunku dla muzyki Fryderyka Chopina… Rezygnacja z własnych aspiracji była chyba koniecznością dla możliwie najpełniejszego oddania geniuszu melodycznego Chopina, ostatecznie ideału lepiej nie próbować poprawiać. Ale żeby pełnia linii melodycznych była pięknie odwzorowana w nagraniu to i „0” i „1” powinny być doskonałe- czyste, okrągłe i pełne naturalnych barw, klarownie przedstawione, podane z pełną selektywnością co sprzyja wsłuchiwaniu się w poszczególne głosy. Nagrania pozbawione są sybilantów. Wokaliści powinni „stanąć” przed słuchaczami… I takie efekty są zauważalne w edycji Polskich Nagrań, ale w wersji Selles’a niestety ta realność śpiewu jest znacznie spłycona. Podobnie inne aspekty dźwięku płytowego są zubożone- zwłaszcza wolumen wokali i scena muzyczna. Jedynym pozytywem wersji Selles’a jat to, że napłycue jest 11 utworów a nie 12 jak w przypadku następnych edycji cyfrowych. Kompaktowe wznowienia albumu licząc od roku 2002., posiadają bonusowe nagranie z 1982 roku- „Fool on the Hill” autorstwa Lennona i McCartney’a… Po co? Pojąć nie mogę.
Po wysłuchaniu obu płyt CD i limitowanej edycji LP z 2020 roku nasuwa się taki wniosek: można być przekonanym, że najwyższej klasy profesjonalizmowi realizatorów ze studia Polskich Nagrań: Pani H. Jastrzębskiej-Marciszewskiej (operator dźwiękuJ i Pana Wojciecha Piętowskiego (reżyser nagrania) zawdzięczamy wyjątkowej jakości płytę CD i oczywiście (staranne) wydania LP. Oczywiście doskonały remaster Pana Grzegorza Rutkowskiego miał tę zaletę, że wydobył pełnię tonów z tego co taśmy studyjne zawierały.
Dzięki wartościom artystycznym jak i technicznym płyta „NOVI Sing Chopin” zajmuje zaszczytne miejsce wśród dokonań i jazzu i klasyki– to przecież jedna z pierwszych udanych z wykorzystaniem śpiewu instrumentalnego prób przeszczepienia muzyki Chopina na grunt innego nurtu niż ten w jakim znajdujemy nagrania Fryderyka Chopina.. Dziś „VOVI Singers – Chopin” wciąż jest nie do skopiowania oryginalne podejście zespołu NOVI do klasyki.
_________________________________________________________________
Wytwórnia- Polskie Nagrania Muza, w 1970 roku, wydała album „70a” grupy Breakout. Ścieżki dźwiękowe nagrano w składzie: Józef Skrzek (gitara basowa), Mira Kubasińska (śpiew), Tadeusz Nalepa (śpiew, gitara), Józef Hajdasz (perkusja) i gościnnie Włodzimierz Nahorny (saksofon, flet). Na fotografii- edycja z 2000 roku wydana przez wytwórnię Yesterday.
Druga w dyskografii płyta grupy Breakout to, jak ich debiutancki album, klasyka polskiego rocka, z tą różnicą, że może być równie dobrze zaliczana do nurtu bluesowego. Płytę nagrano kilka miesięcy po dobrze przyjętym debiucie „Na drugim brzegu tęczy”, co zawsze budzi porównania. Album „70a” jest jednak bardzo inny… Pewną nowością jest warstwa wokalna, bo na ścieżkach „70a” Mira Kubasińska dzieli rolę wiodącą w zespole z Tadeuszem Nalepą. Gitarzysta zaśpiewał w czterech utworach o zdecydowanie blues-rockowym charakterze („Skąd taki duży deszcz”, „Taką drogę”, „Piękno” i „Nie znasz jeszcze życia”). Utwory zaśpiewane przez Nalepę można śmiało zaliczyć do najlepszych fragmentów albumu. Świetna partia fletu w „Nie znasz jeszcze życia” w wykonaniu Włodzimierza Nahornego, nie może być pominięta przez wrażliwych słuchaczy- płyta Breakoutów bez udziału Nahornego jest nie do wyobrażenia… Utwory z Mirą Kubasińską jako wokalistką są wyraźnie kontynuacją debiutu, co może cieszyć fanów wokalistki lub budzić rozczarowanie u tych, którzy wciąż oczekują nowości, eksperymentów czy wspinaczki na jeszcze wyższy poziom artystyczny muzyków. A więc- praca zespołu Breakout może być zaliczona do doskonałych bądź kontrowersyjnych… Wszystkie utwory zostały napisane przez Tadeusza Nalepę, zaś teksty napisali: Bogdan Loebl oraz Franciszek Walicki (pod pseudonimem Jacek Grań). Tadeusz Nalepa wspominał tak pracę nad płytą: „…odkryciem muzycznym okazał się dziewiętnastoletni bardzo dobry pianista i basista Józef Skrzek. Współpraca z nim i Włodkiem Nahornym była bardzo ważnym przeżyciem w mojej karierze. Gdzie te czasy i ci muzycy, kiedy płytę nagrywało się w ciągu tygodnia…”
Po wydaniu płyty „70a” skład osobowy grupy Breakout się zmienił: odszedł Józef Skrzek, którego zastąpił Jerzy Goleniowski. Doszło dwóch muzyków- grający na gitarze Dariusz Kozakiewicz i Tadeusz Trzciński (harmonijka). Poza tym zabrakło w składzie Miry Kubasińskiej (zdecydowano o nagrywaniu od tej pory na przemian płyt Breakoutu z Nalepą jako wokalistą i solowych albumów Miry Kubasińskiej). Nowy skład sugerował, że przygotowywany jest materiał bluesowo-rockowy, bardziej jednolity i z mniejszym udziałem jazzowych „flirtów”. Płytę o tytule ”Blues” w 1971 roku wydała wytwórnia Muza. Na fotografii- edycja z 2000 roku wydana przez wytwórnię Yesterday.
Kompozycje Nalepy są wysokiej jakości, przy czym nie można zapominać o wpływie całego zespołu na muzyczny efekt końcowy. Kozakiewicz z tamtych czasów jawi się jako czystej wody rocker dorównujący znakomitościom z wysp brytyjskich. Świetnie też spisał się grający na harmonijce ustnej Tadeusz Trzciński, a jego partia w „Oni zaraz przyjdą tu” jest po prostu mistrzowska. Blues dzięki bolesnym tekstom Loebla pokazuje, że język polski świetnie się w takiej muzyce sprawdza.. Dobrze do takiej muzyki pasuje głos Nalepy i śpiewane przez niego teksty Bogdana Loebla, które poruszają typowo bluesowe tematy. We wszystkich utworach przyciągają uwagę bluesowe zagrywki i solówki Kozakiewicza (o czym wspominałem), wyrazista, dosadna gra sekcji rytmicznej i dodające klimatu partie harmonijki Trzcińskiego. Dobre kompozycje autorstwa Nalepy, świetne ich wykonanie, ale też bardzo dobre brzmienie instrumentów (dzięki starannej produkcji) sprawiają, że album nie odbiega In minus od dokonań anglosaskich grup blues-rockowych.
Czas z płytą „Blues” obszedł się łaskawie- nadal dobrze się jej słucha, zapewne dlatego, że to jeden z najważniejszych albumów w historii polskiej muzyki rockowej. Jest to również, według krytyków, największe osiągnięcie w historii samego zespołu, który już nigdy potem nie zbliżył się do tego wysokiego artystycznego poziomu.
Z okazji 65-lecia Polskich Nagrań (wytwórnia została założona w 1956 roku) wytwórnia wydaje jubileuszową edycję legendarnych płyt polskiej muzyki popularnej na krążkach CD w kolorze czarnym.
Spośród nich wybrałem do porównań z wersjami wydanymi przez innych wytwórców niż Polskie Nagrania (w tym przypadku – wytwórnię Yesterday) dwa albumy zespołu Breakout: „70a” i „Blues”. Test miał dać odpowiedź w jakim stopniu brzmienie tych edycji się różni, bo moze różnią się tylko kolorem krążka CD?
- Album „70a” (seria: Czarne CD), wydana została 2022-06-24 przez Polskie Nagrania / Warner Music Poland
- Album „Blues” (seria:Czarne CD), został wydany 2021-09-28 przez Polskie Nagrania / Warner Music Poland
Oba studyjne albumy w najnowszej edycji grupy Breakout: „70a” i „Blues” porównałem z wersjami z 2000 roku wydanymi przez wytwórnię Yesterday (vide wyżej). Nagrania płyt wydanych przez Yesterday odbiegają znacznie od dzisiejszych wymagań co do technicznej realizacji nagrań, bo są przede wszystkim płytkie- pozbawione dużej części alikwotów jakie w edycji Muzy (z lat 2021/22) są obecne. Obecne ścieżki dźwiękowe są barwniejsze, okrąglejsze i o większym wolumenie przez co muzycy i wokalista wydają się być bliżej słuchacza. Te lepsze efekty zawdzięczamy nowszym masterom opartym na oryginalnych taśmach matkach Polskich Nagrań. Chciałbym zaznaczyć, że remasterowane edycje wydane przez Polskie Nagrania w 2005 roku brzmią bardzo dobrze i te nie wymagają (wg mojej oceny) wymiany na te najświeższe.
_________________________________________________________________
Różne były koleje losu pierwszych płyt Czesława Niemena, które wydane przy końcu lat 60. ubiegłego wieku, były analogowymi muzycznymi ścieżkami. Gdy potrzebny był nowy mastering dla wyprodukowania krążków CD powstawały bardziej zróżnicowane brzmieniowo edycje nie ze względów materiałowych użytych do płyt, jak w przypadku analogowych wersji, lecz z uwagi na różne wizje artystyczne zajmujących się masteringiem materiałów źródłowych Przedstawię niektóre na podstawie albumu „Sukces”, który miał swoją premierę w 1968 roku (Polskie Nagrania Muza – XL 0390).
Różnice pomiędzy poszczególnymi edycjami analogowymi ograniczały się do większego lub mniejszego nasycenia dźwięku, stopnia zaszumienia ścieżek, stopnia zaznaczenia sybilantów czy wydatniejszych, lub nie, tonów basowych. Jednak w przypadku płyt analogowych różnice te w przypadku płyt o tytule „Sukces” były akceptowalne, bo jednak oparte były o efekty pracy dwóch osób: inż. H. Jastrzębskiej i realizatora W. Piętowskiego, niezależnie czy jest to wersja mono czy stereo.
Pierwsze wydanie cyfrowe ukazało się w 1992 roku nakładem wytwórni Digiton, a już cztery lata później Czesław Niemen niezadowolony z dotychczasowych edycji: „…dostawałem wysypki na bezbarwne brzmienie niektórych nagrań…” podjął się samodzielnego zrekonstruowania swoich nagrań. Powstała edycja na złotym krążku CD o nr katalogowym PNCD 354, wydana przez Polskie Nagrania Muza.
Wydanie to powstało w ramach serii remasterów wykonanych przez Niemena w jego domowym studio, składających się na serię „Niemen od początku” i nosiła numer III. Do transferu z taśmy analogowej użyto 20-bitowych przetworników analogowo-cyfrowych. Wersje wytłoczone na złotym podkładzie, uznaje się powszechnie, nie tylko w kręgach audiofilskich, że złoty podkład daje inny (łagodniejszy, ciepły i gładki) dźwięk. W przypadku płyty „Sukces” szybko słuchacz zapomni, że nośnikiem nagrań jest złoty krążek. Wokal Niemena, z pierwszych wydań pojawiający się z przodu, mający konkretną bryłę, został wycofany. Wokal stał się rozjaśniony o krzykliwym zabarwieniu. Instrumenty sytuowane w jednej linii, co prawda lepiej wyselekcjonowane to jednak zbyt małe by można było się w nie wsłuchiwać. Wraz z rozjaśnieniem dźwięku i słabo definiowanym basem zwiększono wrażenie krzykliwości. Rytm nie jest zaznaczany stopą, a i pozostałe bębny słabo zaznaczają swoją obecność. Wyostrzenie brzmienia tak niekorzystnie wpłynęło na odbiór muzyki zawartej w 12. utworach zniechęca do powtórnego słuchania płyty.
Ratunkiem dla słuchaczy może być edycja Polskich Nagrań z 2014 roku o nr katalogowym- PNCD 1571.
„Sukces” dostępny w wersji CD zachowuje oryginalną szatę graficzną. Dodatkowo album opatrzono bogatą, dwujęzyczną książeczką z tekstem Piotra Chlebowskiego. Album przygotowywano we współpracy z Fundacją im. Czesława Niemena, a odrestaurowaniem nagrań zajęła się Eleonora Atalay, córka Czesława Niemena. Remastering z zachowaniem „ducha” i natury oryginalnego brzmienia z lat sześćdziesiątych został wykonany przez Jacka Gawłowskiego.
Drugi album solowy Niemena nagrany ze stowarzyszeniem zespołu Akwarele jest soulowo zabarwionym wydawnictwem w dorobku Niemena. Album uznano za udany, z najbardziej zwracającym uwagę utworem tytułowym, który chociaż wyraźnie polski niewiarygodnie emanuje stylem Jamesa Brown’a. Doskonały wokal Niemena jest co najmniej konkurencyjny dla króla soulu. Skoro w tle jest soul to i rytm musi być (wreszcie) czytelny… I jest! Tę reedycję należy uznać za starannie przygotowaną pod względem dźwiękowym (ale również od strony poligraficznej). Jest ona najbliżej oryginalnego wydania winylowego z 1967 roku, a w pewnych elementach jest od niego nawet lepsza, zwłaszcza pod względem miękkości i głębi. Barwa jest ciepła i nasycona. Dolne partie, na oryginale zawężone, tutaj co prawda nie został mocno uwypuklony, ale jest mocniejszy niż na wszystkich innych wydaniach cyfrowych. Wyrównano też zakres niższej i wyższej średnicy, bo w wersji „złotej” brakowało niższych rejestrów środka pasma częstotliwości. Wolumen instrumentów i wokalu podwyższono do rozmiarów satysfakcjonujących. Znacznie polepszono selektywność i tym samym czytelność, bez ostrości i twardego ataku. Tak więc ten remaster uznaję za lepszy od wszystkich wcześniejszych i chyba poszukiwania czegoś jeszcze lepszego odłożę na długi czas, bo ten pozwala mi słuchać płyty „Sukces” wreszcie z przyjemnością.
[1] Selles Records (według: ) to wytwórnia związana z magazynami muzycznymi wydawanymi przez Selles Records Sp. z oo Pod koniec lat 90-tych korzystając z chwytów prawnych polskiego prawa autorskiego, bez oficjalnej zgody wydawców oryginalnych wydali kilkaset albumów starszych niż 20 lat. Po zmianach w polskim prawie zmuszony to przerwać. Jako oryginalny wydawca, wytwórnia wydała legalnie również płyty kilku polskich artystów. Po problemach prawnych z instytucjami praw autorskich firma zbankrutowała.