Te same tytuły w różnych edycjach płytowych
(rozdział dziewiętnasty, część 3)

Część trzecia rozdziału 19.  jest kontynuacją dwu poprzednich. Zawiera opisy czterech płyt Led Zeppelin z lat 1973-1982. W przypadku płyty „Houses of the Holy” porównywałem dwie późne wersje: z roku 2003 i 2014, natomiast pozostałe płyty to porównania japońskich remasterów z masterami amerykańskimi i europejskimi z różnych lat.

 

  • Album „Houses Of The Holy” (Atlantic – K 50014), wydany w marcu 1973 roku, został nagrany pomiedzy grudniem 1971 i sierpniem 1972 roku w studio Rolling Stones Mobile w Stargroves i Headley Grange Estate w East Hampshire), Island, Olympic (London) oraz Electric Lady Studios. Jedną z lepszych edycji wśród wersji cyfrowych było japońskie wydanie o nr katalogowym WPCR-11615. Ta płyta została wydana przez Atlantic Records w maju 2003 roku (na fotografii niżej)


„Houses of the Holy” [1], piąty album Led Zeppelin, zyskał na tym, że dwóch członków zespołu zainstalowało studia w domu, co pozwoliło im opracować bardziej wyrafinowane piosenki i aranżacje oraz rozszerzyć swój styl muzyczny. Wszystkie instrumenty i wokale zapewnili członkowie zespołu: Robert Plant (wokal), Jimmy Page (gitara), John Paul Jones (bas, instrumenty klawiszowe) i John Bonham (perkusja). Album został wyprodukowany przez Page’a, a zmiksowany przez Eddiego Kramera .Okładka była zaprojektowana przez studio Hipgnosis i opartą na fotografii wykonanej na Giant’s Causeway w Irlandii Północnej.

Zespół zapragnął nagrywać w plenerze, korzystając z mobilnego studia Rolling Stones, ponieważ okazało się przyjemnym doświadczeniem przy ich czwartym albumie bez tytułu, wydanym rok wcześniej. W kwietniu 1972 roku, grupa postanowiła przenieść mobilne studio do domu Micka Jaggera, Stargroves, dworku i wiejskiej posiadłości w Hampshire. Niektóre utwory z albumu były początkowo wypróbowywane podczas wcześniejszych sesji, na przykład „No Quarter”, którego po raz pierwszy próbowano podczas sesji w Headley Grange Estate w East Hampshire. Zarówno gitarzysta i producent Jimmy Page, jak i basista/klawiszowiec John Paul Jones zainstalowali domowe studia, co pozwoliło im przybyć do Stargroves z kompletnymi kompozycjami i aranżacjami. Domowe studio Page’a korzystało z części sprzętu z Pye Mobile Studios, który był używany do nagrywania koncertowego albumu The Who Live at Leeds z 1970 roku. Dzięki swojemu domowemu studio był w stanie zaprezentować kompletną aranżację „The Rain Song”, w tym niestandardowe stroje gitarowe i różnorodną dynamikę oraz „Over the Hills and Far Away” z wieloma partiami gitarowymi. W międzyczasie Jones opracował nową aranżację „No Quarter”. Gdy grupa osiedliła się w Stargroves, wspólnie skomponowali inne piosenki podczas jam session. Dalsze nagrania miały miejsce w Olympic Studios w maju, a dodatkowe sesje nagraniowe przeprowadzono w Electric Lady Studios w Nowym Jorku. W nagraniach albumu „Houses of the Holy”  w dużej mierze porzucono ciężki, ciemny blues rock na rzecz czystego, ekspansywnego rockowego brzmienia — czego dowodem jest ostrzejsze, jaśniejsze brzmienie gitary Page’a. Był to również prawdopodobnie najbardziej eklektyczny muzycznie z ich albumów, zdaniem redaktora Consequence of Sound Kristofera Lenza, który usłyszałł swingowe rytmy na „Dancing Days” oraz eksperymenty z reggae i muzyką psychodeliczną na „D’Yer Mak’er” Pete Prown i HP Newquist nazwali to „zróżnicowaną kolekcją rocka, ballad, reggae, funku i rock’n’rolla w stylu lat pięćdziesiątych”. Stephen Thomas Erlewine z AllMusic napisał o płycie: „Led Zeppelin od samego początku miał w pełni uformowane, charakterystyczne brzmienie, co ilustruje ich tytułowy debiut. Biorąc pod uwagę ciężki, zniekształcony elektryczny blues Jimiego Hendrixa, Jeffa Becka i Cream do granic możliwości Zeppelin stworzył majestatyczną, potężną markę gitarowego rocka, zbudowaną wokół prostych, zapadających w pamięć riffów i wyraźnych rytmów. Ale kluczem do ataku grupy była subtelność: nie był to tylko atak gitarowego szumu, był cieniowany i teksturowany, wypełniony naprzemienną dynamiką i tempem. Jak udowadnia Led Zeppelin, grupa od początku była zdolna do takiej wielowarstwowej muzyki. Chociaż rozbudowane psychodeliczne bluesy ‘Dazed and Confused’, ‘You Shook Me’ i ‘I Can’t Quit You Baby’ często przyciągają najwięcej uwagi, pozostała część albumu jest lepszą zapowiedzią tego, co nastąpi później. ‘Babe I’m Gonna Leave You/ przechodzi od ludowych zwrotek do uderzających refrenów; ‘Good Times Bad Times’ i ‘How Many More Times; mają świetne, bluesowe przetasowania;” Reakcje krytyków były mieszane, ale mimo to „Houses of the Holy” odniosło komercyjny sukces, później otrzymując certyfikat Diamond (ponad 10 milionów sprzedanych albumów) wydany przez Recording Industry Association of America (RIAA) w 1999 roku.
Nowo zremasterowany album „Led Zeppelin Houses of the Holy”, w wersji Deluxe Edition, został udostępniony melomanom przez Atlantic Records 27 października 2014 roku. Zestawy nagrań zostały zremasterowane przez Jimmy’ego Page’a i inżyniera dźwięku Johna Davisa.



Reedycja ta dostępna jest w sześciu formatach: standardowe wydanie CD, dwupłytowe wydanie „Deluxe”, standardowa wersja LP, dwupłytowa wersja „Deluxe”, „Super Deluxe”- wersja dwupłytowa i dwupłytowa z książką w twardej oprawie oraz cyfrowe pliki do pobrania w rozdzielczości 24-bit/96k. Edycje „Deluxe” i „Super Deluxe” zawierają dodatkowe materiały muzyczne. Reedycja została wydana ze zmienioną kolorystycznie wersją okładki oryginalnego albumu jako okładką dodatkowego dysku.
W Metacritic, który przyznaje znormalizowaną ocenę na 100 recenzjom z głównych publikacji, wznowienie otrzymało średnią ocenę 98 na podstawie dziewięciu recenzji, co wskazuje na „powszechne durze uznanie”. Krytyk Consequence of Sound, Kristofer Lenz, napisał: „Remastering tego albumu jest błogosławieństwem dla starannych kompozycji i dobrych manier na całej płycie”. „’Houses of the Holy’ może być najbardziej imponującym albumem Zeppelin na poziomie czysto dźwiękowym” — napisał Pitchfork słowami Marka Richardsona, „a ten konkretny remaster wzmacnia to przekonanie”. Był jednak rozczarowany dodatkową płytą z alternatywnymi miksami, które dają jedynie „szansę usłyszenia znanych wykonań w znanych piosenkach w sposób, który brzmi nieco nieznajomo
Gdy porówna się japońską wersję CD z 2003 roku z remasterowaną z roku 2014 to można zauważyć lekkie złagodzenie wyższych rejestrów  i w wokalu, i wydobywanych z gitar czy talerzy perkusyjnych, ogólny ton w nowszej wersji jest cieplejszy i bardziej dociążony. Pełniejsze tony nowszej edycji w stosunku do starszej dają większe wrażenie żywego grania z poszerzeniem i pogłębieniem sceny dźwiękowej.

 

  • Album „Presence, nagrany w listopadzie i grudniu 1975 roku w Studio Musicland (Monachium), został wydany po raz pierwszy 31 marca 1976 roku przez wytwórnię Swan Song. Producentem był Jimmy Page. Pierwszym wydaniem cyfrowym był CD z roku 1987. wydany przez Swan Song z nr katalogowym SS 8416-2. W roku 1994 ta sama firma (Swan Song – 7567-92439-2) wydała wersję zremasterowaną w 1994 roku przez George’a Marino i Jimmy’ego Page’a. Ta niezła edycja będzie dobrym materiałem porównawczym dla określenia pozytywów wersji o parę lat świeższych.

„Presence” [2] siódmy album studyjny Led Zeppelin, mimo że odniósł komercyjny sukces, osiągając szczyty brytyjskich i amerykańskich list przebojów oraz potrójną platynę. w Stanach Zjednoczonych przez RIAA, otrzymał mieszane recenzje krytyków i jest najsłabiej sprzedającym się albumem zespołu. Album został napisany i nagrany w ostatnich miesiącach 1975 roku, w trudnym okresie w historii zespołu. Piosenkarz Robert Plant wracał do zdrowia po poważnych obrażeniach, których doznał na początku tego roku w wypadku samochodowym. Cały album został ukończony w ciągu kilku tygodni, a gitarzysta i producent Jimmy Page poświęcił kilka długich zmian, aby zakończyć nagrywanie i miksowanie. Okładka płyty LP ze studia Hipgnosis zawierała kilka fotografii skupiających się na tajemniczym czarnym obiekcie, zwanym „The Object” (miał on reprezentować „siłę i obecność Zeppelina”). Na płycie dominują kompozycje Page’a i Planta, z tylko jednym utworem przypisanym całej grupie. Kiedy muzycy opracowali aranżacje, grupa była gotowa do nagrań. Page wolał udać się do Musicland Studios w Monachium w Niemczech, które jego zdaniem miało najnowocześniejsze urządzenia do nagrywania. Plant wciąż wracał do zdrowia po wypadku podczas nagrywania i śpiewał na wózku inwalidzkim, co doprowadziło do tego, że Page przejął większość obowiązków podczas sesji. Album został nagrany i zmiksowany z długoletnim współpracownikiem grupy i inżynierem Keithem Harwoodem i ukończony w zaledwie osiemnaście dni, a ostateczne miksy zakończyły się 27 listopada. Był to najszybszy czas realizacji nagrań osiągnięty przez zespół od czasu ich debiutanckiego albumu. Pospieszne sesje nagraniowe były częściowo wynikiem zarezerwowania studia przez Led Zeppelin tuż przed Rolling Stonesami, którzy mieli wkrótce nagrać piosenki na swój album „Black and Blue” (wydany, podobnie jak Presence, wiosną 1976 roku). Page wynegocjował ze Stonesami pożyczenie dwóch dni z czasu ich sesji nagraniowej, podczas których wykonał wszystkie dogrywki gitarowe podczas jednej długiej sesji. Następnie Page i Harwood pracowali nad miksami praktycznie bez przerwy, aż zasnęli; Ktokolwiek obudził się pierwszy, wracał do konsolety, aby kontynuować. Page stwierdził później, że podczas sesji pracował około 18–20 godzin dziennie. Studio znajdowało się w piwnicy starego hotelu, a piosenkarz odczuwał klaustrofobię. Doświadczył również trudności fizycznych w wyniku wypadku samochodowego i tęsknił za rodziną. Później powiedział, że był zdenerwowany tym, że Page i menedżer Peter Grant zarezerwowali sesje „Presence” i zaczął ponownie oceniać priorytety w swoim życiu.
W recenzji dla Rolling Stone Stephen Davis napisał, że „Presence” ustanowił Led Zeppelin czołowym zespołem heavy metalowym i przedstawił wyjątkową muzykę rockową, podkreślając „czyste i oczyszczające” gitarowe riffy. Pomimo kilku nudnych blues-rockowych piosenek, album był „kolejnym potworem w kontynuacji tradycji bitew wygranych przez tę grupę ocalałych”, zdaniem Davisa. Robert Christgau był mniej entuzjastyczny w The Village Voice, cytując „Hots on for Nowhere” jako „władczy fragment”, podczas gdy większość reszty uznała za spójną, ale niepotrzebną w porównaniu z wcześniejszymi nagraniami. Neil McCormick z The Daily Telegraph stwierdził, że był to „Zeppelin w najlepszym wydaniu”, przyznając mu dwie gwiazdki na pięć. W retrospektywnej recenzji krytyk Q, który przyznał albumowi trzy z pięciu gwiazdek, napisał: „…’Presence’ to dziwna, zniekształcona bestia płytowa, która czerpie z własnych napięć. Z Plantem nieco na uboczu – wiele wokali nagrał na wózku inwalidzkim – Jimmy Page ponownie umocnił się jako główna siła twórcza w zespole, pomagając skierować ‘Presence’ w stronę skomplikowanej gitary, usytuowanej w połowie drogi między powrotem do korzeni i nieskrępowanego prog-rocka. […] Podsumowując, ‘Presence’ okazuje się czymś mniej
Nowszy remaster- z lipca 2003 roku (Swan Song – WPCR-11618), w opakowaniu o formie mini LP:


Japońska edycja jest wznowieniem, które zebrało generalnie pozytywne opinie u audiofilów i jednocześnie fanów zespołu, bo już oryginalny album był wspaniały muzycznie, ale technicznie jednak nowszy master jest bardziej satysfakcjonujący, bo korzystniej jawią się takie aspekty jak selektywność, różnicowanie barwowe i wypełnienie alikwotami instrumentów. Nowey master pozbywa się wszelkich ostrości jakie pojawiały się w poprzedniej edycji. Nie są to zmiany bardzo duże, ale jednak słyszalne.

 

  • Album „In Through the Out Door”, pierwotnie wydany 15 sierpnia 1979 roku przez Swan Song, został nagrany w listopadzie i grudniu 1978 w Polar Studios ABBA (Sztokholm, Szwecja). Płytę wyprodukował Jimmy Page. Jedną z lepszych wczesnych edycji cyfrowych był album z 1994 roku wydanym przez Swan Song o nr katalogowym 92443-2. Master został wykonany przez Sterling Sound.



„In Through the Out Door” [3], ósmy i ostatni album studyjny Led Zeppelin, został zdominowany muzycznie przez Johna Paula Jonesa, zanim rozpadł się w grudniu 1980 roku po śmierci ich perkusisty Johna Bonhama. Album odniósł ogromny sukces komercyjny; zajął pierwsze miejsce na liście Billboard 200 w zaledwie drugi tydzień na amerykańskiej liście przebojów. Zajął również pierwsze miejsce w Wielkiej Brytanii, Kanadzie i Nowej Zelandii. Relatywnie mniejszy wpływ na materiał muzyczny perkusisty Johna Bonhama i gitarzysty Jimmy’ego Page’a, wynikał z częstego niepunktualnego stawiania się w studiu nagraniowym. Bonham walczył z alkoholizmem, a Page walczył z uzależnieniem od heroiny. Jones powiedział później: „były wtedy dwa odrębne obozy, a my [Plant i Jones] byliśmy stosunkowo czystymi”. W konsekwencji Plant i Jones ułożyli wiele piosenek w ciągu dnia, a Page i Bonham dodawali swoje partie późno w nocy. Jones był inspirowany syntezatorem Yamaha GX-1, który akurat kupił, i „ściśle współpracował z Robertem, co nie miało miejsca wcześniej”. Po sesjach nagraniowych w firmie Polar album został zmiksowany w osobistym studiu Page’a w jego domu w Plumpton.
„In Through the Out Door” podzieliło krytyków i fanów Led Zeppelin; niektórzy uważali, że muzyka inspirowana syntezatorami jest nieunikniona i przyszłościowa, podczas gdy inni uważali, że zespół porzucił ciężkie, szybkie brzmienie. Według biografa Jimmy’ego Page’a, Martina Powera, „jak można było przewidzieć, w następstwie punka , In Through the Out Door spotkało się z ostrą krytyką ze strony niektórych krytyków, a status weterana Zepa w branży muzycznej jest teraz używany jako kij do bicia ich.” Recenzując album w Rolling Stone, Charles M. Young napisał, że malejąca kreatywność Page’a zaowocowała niewielką ilością dobrego materiału do pracy dla Planta, którego teksty Young uznał za bezsensowne oraz Bonham, którego gra na perkusji była postrzegana jako ciężka. To przyniosło na pierwszy plan grę Jonesa na klawiszach, o którym Young powiedział, że „najlepiej działa za Page’m, a nie przed nim”. Chris Bohn z Melody Maker pisał, że „imponujące pierwsze odtworzenie” płyty „doprowadziło wszystkich w biurze do śmiechu”, jednocześnie oskarżając zespół o „całkowity brak kontaktu” i „pokazywanie pierwszych oznak śmiertelności” . Z kolei dziennikarz NME, Nick Kent, argumentował, że album „nie jest epitafium”, wierząc, że jego „potencjalne punkty wyjścia” zasługują na dalsze słuchanie”. Robert Christgau również pozytywnie napisał o płycie w The Village Voice, zauważając zwykły „luz w tekstach”, ale uznając album za najlepszy grupy od czasów „Houses of the Holy” (1973). Powiedział, że „melodyjna pompka syntezatora na drugiej stronie potwierdza moje długo utrzymywane przekonanie, że to naprawdę dobry zespół art-rockowy”, podczas gdy „lollapalooza na pierwszej stronie potwierdza od dawna przekonanie świata, że ​​to naprawdę dobry zespół rockowy”.

W 1997 roku wytwórnia Swan Song w Japonii wydała „In Through The Out Door” (AMCY-2441), w formire- Mini Vinyl Replica. Produkcję powierzono firmie – East West Japan Inc.



Zremasterowane wznowienie „In Through the Out Door” zawiera replikę brązowej torby i kolorowy rysunek linii. Wznowienie spotkało się z ogólnie pozytywnymi recenzjami. Ta edycja pokazuje dobitniej, że czas z nagraniami zrealizowanymi w studio ABBA’y obszedł się wyjątkowo dobrze, a „All My Love” wręcz zapiera dech w piersiach z piękna, Brzmienie jest ogólnie niższe, co przydaje nagraniom autentyczności. Charakterystyczne dla wczesnych nagrań ostrości w wyższych rejestrach w japońskiej edycji są niesłyszalne. Wyraźna jest powiększona muzyczna scena 3D.

 

  • Album kompilacyjny „Coda”, wydany 19 listopada 1982 roku przez wytwórnię Swang Song. Został wydany prawie dwa lata po oficjalnym rozwiązaniu grupy po śmierci perkusisty Johna Bonhama. Jako tytuł celnie wybrano słowo „koda”, oznaczające fragment kończący utwór muzyczny po głównej części. Wersja cyfrowa powstała już w 1987 roku, natomiast pierwszy remaster wydany został przez Atlantic Records z nr katalogowym 92444-2 oddano do sprzedaży w 1994 roku. Ten egzemplarz został zremasterowany w – Sterling Sound, amerykańskiej firmie zajmującej się masteringiem, która do tej pory była odpowiedzialna za tego rodzaju pracę przy ponad 28 000 płyt winylowych, płyt CD i kaset od 1968 roku.


„Coda” [4] to pierwszy album kompilacyjny angielskiego zespołu rockowego Led Zeppelin, który jest zbiorem odrzuconych utworów z różnych sesji podczas dwunastoletniej kariery Led Zeppelin. Kolejny- piąty, album zrealizowany przez Swan Song Records dla zespołu Led Zeppelin, został wydany w celu dotrzymania zobowiązań umownych wobec Atlantic Records, a także w celu pokrycia żądań podatkowych od wcześniej zarobionych pieniędzy. Usunął prawie wszystkie pozostałe utwory z różnych sesji studyjnych z lat 60. i 70. XX wieku. Album jest zbiorem ośmiu utworów obejmujących całą dwunastoletnią historię Zeppelin’ów. Atlantic uznał to wydanie za album studyjny, ponieważ Swan Song był winien wytwórni ostatni album studyjny zespołu. Według Martina Popoffa, „istnieje przypuszczenie, że Jimmy [Page] nazwał „We’re Gonna Groove” utworem studyjnym, a „I Can’t Quit You Baby” utworem próbnym, ponieważ Swan Song był winien Atlantic jeszcze jeden album studyjny”. Gitarzysta Jimmy Page wyjaśnił, że część uzasadnienia wydania albumu była związana z popularnością nieoficjalnych nagrań Led Zeppelin, które nadal były rozpowszechniane przez fanów: „Coda została wydana w zasadzie dlatego, że było tak wiele bootlegów. Cóż, jeśli jest tak duże zainteresowanie, równie dobrze możemy wydać resztę naszych materiałów studyjnych”.
Recenzując dla Rolling Stone w 1983 roku, Kurt Loder okrzyknął Codę „głośnym pożegnaniem” i „cudem kompresji, zręcznie śledząc dekadę Zeppelin z ośmioma potężnymi, wcześniej niepublikowanymi utworami i bez zbędnych opracowań”. W retrospektywnej recenzji dla AllMusic, Stephen Thomas Erlewine napisał: „Wydany dwa lata po śmierci Johna Bonhama w 1980 roku, Coda związał większość luźnych kawałków, które Led Zeppelin pozostawił w zawieszeniu: oficjalnie wydał kilka utworów krążących na bootlegach i wypełnił swoje zobowiązanie wobec Atlantic Records. Coda nie zawiera wszystkich utworów innych niż z LP wydanych przez Zeppelin – w szczególności strona B ‘Hey Hey What Can I Do’ i wszystko z sesji BBC pozostało nietknięte (zostały dodane do reedycji CD z 1993 roku), a także pojawia się na trzypłytowej przeróbce, której pomysłodawcą był Jimmy Page w 2015 roku) – ale zawiera wiele z tego, co krążyło po ich ‘śmierci’, w tym trzech niesamowitych rockowców, które zostały odrzucone w ‘In Through…’. Gdyby ‘Ozone Baby’, ‘Darlene’ czy ‘Wearing and Tearing’ – które na przemian luzują, rytmizują i grożą – znalazły się na płycie „In Through the Out Door” , ten album nie miałby swojego niejasnego charakteru. progresywnej krawędzi, a kiedy dołączy się je do odrodzonego wczesnego ravera zespołu ‘We’re Gonna Groove’, grubokościstego funku z ‘Houses of the Holy’, ‘Walter’s Walk’ i folkowego ‘Poor Tom’ (naturalnie zaczerpnięte z sesji dla Led Zeppelin III), kończą podkreślając często niedocenianą lżejszą stronę zespołu. Jeśli chodzi o ciężkość, jest wersja na żywo ‘I Can’t Quit You Baby’ i ‘Bonzo’s Montreux’, solowa prezentacja zmarłego perkusisty, a kiedy ta para jest dodana do sześciu dawek mocnego rock & rolla, to jest dobrą migawką tego, co uczyniło Led Zeppelin wspaniałym zespołem: kiedy gotowali, naprawdę się bawili.”

Ray Staff- firma masteringowa z Londynu, z 1997 roku zrealizowała zlecenie japońskiego oddziału Swan Song Records (nr katalogowy: AMCY-2442) na zremasterowanie albumu „Coda” dla edycji w formie mini LP (na fotografii niżej)



 

Ten remaster wyraźnie góruje nad wcześniej wydanym… Wcześniejsza edycja, o mniejszej dynamice niż późniejsza, nie mogła wywoływać większych emocji przy słuchaniu, co w efekcie zniechęcało do wielokrotnego odtwarzania. Dopiero edycja japońska ujawniła, że szczególną wartość tu przedstawia praca perkusisty. Jest ona dużo wyraźniejsza (dynamiczniejsza) niż to miało miejsce w poprzedniej wersji. Za szczególny przykład może służyć „Bonzo’s Montreux”, który został przewidziany do prezentacji fantastycznych umiejętności gry na perkusji Bonhama. Wolumen instrumentów jest większy i co za tym idzie zespół „zajmuje większą przestrzeń” pomiędzy głośnikami. Nie zaobserwowałem żadnych ostrości w tonach najwyższych w nowszej edycji, które pojawiały się w poprzedniej. Ogólnie rzecz ujmując- jest cieplej, selektywniej i bardziej melodyjnie gdy słucha się japońskiej edycji.

 


 

[1] Według:

[2] Według:

[3] W oparciu o:

[4] Według:

 


Wróć do części 1 >>
Wróć do części 2 >>

Kolejne rozdziały: