Audiofila doświadczanie naturalnego dźwięku (część 1)

Jest wiele okazji by audiofil mógł doświadczać dźwięków, które mogłyby stać się wzorcowymi podczas konfigurowania swojego zestawu odtwarzającego muzykę w warunkach domowych. Mogą to być koncerty filharmoniczne, koncerty kameralne czy sale prób szkół muzycznych. Jest jeden warunek- to dźwięki instrumentów akustycznych powinny być jedynym standardem. Taką wyjątkową okazją dla wsłuchiwania się w brzmienie akustycznych instrumentów klawiszowych i strunowych jest coroczny Międzynarodowy Festiwal Chopinowski w Dusznikach-Zdroju, organizowany zawsze w pierwszej dekadzie sierpnia.
Festiwal ma upamiętniać pobyt Fryderyka Chopina w Dusznikach-Zdroju w sierpniu 1826 roku z polecenia lekarzy warszawskich i jego nauczyciela- profesora Józefa Elsnera, dla podreperowania swojego nadwątlonego zdrowia. Chopin miał wtedy 16 lat, ale już znany publiczności koncertował w dworku położonym w parku zdrojowym, nieopodal Pijalni Wód Mineralnych. Młody pianista koncertował charytatywnie na rzecz osieroconych dzieci miejscowego kowala. Dla upamiętnienia tego wydarzenia niektóre koncerty festiwalowe są również dobroczynne.

Fryderyk Chopin w liście do Elsnera, podzielił się swoimi obserwacjami z Dusznik następująco: „…Wspaniałe widoki, jakie roztacza Śląsk, czarują i zachwycają mnie, lecz mimo wszystko brak mi jednej rzeczy, której wszystkie piękności Dusznik nie mogą zastąpić, to jest dobrego instrumentu. Niech Pan sobie wyobrazi, że nie ma tu ani jednego dobrego fortepianu, a instrumenty, które widziałem, sprawiają mi więcej przykrości niż przyjemności…” Dziś jest inaczej, bo firmy Steinway & Sons oraz Yamaha wyposażają sale koncertowe i warsztatowe Dusznik-Zdroju w czasie dni festiwalowych w swoje najlepsze instrumenty.
Pierwszy Festiwal Chopinowski w Dusznikach, odbył się w 1946 roku. Zorganizowano go dla uczczenia 120. rocznicy koncertu Chopina w tym kurorcie. Wystąpiło dwoje artystów: Zofia Rabcewiczowa i Henryk Sztompka. Przez lata festiwal się rozrastał do obecnej postaci- porzucono formułę ograniczającą się do propagowania wyłącznie dzieł Fryderyka Chopina, na rzecz recitali złożonych z dzieł Bacha, Mozarta, Brahmsa, Liszta, Albeniza i wielu, wielu innych, obok koncertów przez cały czas festiwalowy organizowane są koncerty towarzyszące tym głównym i kursy mistrzowskie– zajęcia prowadzone przez wybitnych pedagogów z całego świata. Uzupełnieniem są wykłady profesorów polskich uczelni muzycznych.
Duszniki-Zdrój to niewielki kurort, który nie dysponuje dużymi salami koncertowymi, ale ujmująca serdeczna atmosfera rekompensuje lokalowe ograniczenia, a że studyjne realizacje sesji nagraniowych są bliższe temu co usłyszeć można w kameralnej sali koncertowej to i udział w spektaklach w małych przestrzeniach, w których można posłuchać muzyki najlepszej jakości, jest szczególnie cenny. Muzykę przez pierwszy tydzień sierpnia można było chłonąć przez dużą część dnia, bowiem kursy mistrzowskie trwały od 9.30 do 13.45, a dwa dwugodzinne koncerty od 16.00 do około 18.00 i od 20.00 do około 22.00. Dodatkowo organizowano sobotnio – niedzielne przedpołudniowe koncerty w trzeciej z sal.

Wymienione imprezy festiwalowe dają przede wszystkim okazję do doznań trojakiego rodzaju:

  • Doświadczenie 1:

Brzmienie fortepianów współczesnych potrafimy sobie przedstawiać (przypomnieć), bo w wielu miejscach natykamy się na modele Steinwaya, Yamahy, Fazioli czy Petrofa. Jest to jednak obraz uśredniony (jeśli można to tak określić), bo wiele czynników wpływa na brzmienie instrumentu- od modelu fortepianu, przez akustykę pomieszczenia po technikę gry pianisty. „Wyćwiczone ucho” audiofila potrafi odróżnić brzmienie fortepianu współczesnego od historycznego, bo różnią się zasadniczo. O wiele trudniejsze zadanie stoi przed słuchaczem gdy przyjdzie mu odróżnić Pleyela od Broadwooda, albo Yamahę od Steinwaya z różnych nagrań płytowych. Oczywiście nie chodzi mi o bezsensowne odgadywanie kto gra na jakim fortepianie o zbliżonym brzmieniu, lecz o doświadczaniu barw jakie wnosi instrument historyczny w stosunku do współczesnego i próbowanie zrozumienia dlaczego w ogóle muzycy sięgają po te stare modele, mimo że wymagają one innej techniki gry. Dla słuchacza informacja o brzmieniu fortepianu z tzw. epoki jest bardzo istotna, bo słuchacze mają mało okazji do sięgania po tego rodzaju doznania. Bezpośrednia konfrontacja fortepianu historycznego ze współczesnym w tej samej przestrzeni i w ramach jednego koncertu, zagranego przez tego samego pianistę jest  bezcennym doświadczeniem.
4 sierpnia 2019, w Dworku Chopina, Tomasz Ritter (zwycięzca 1. Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na instrumentach z epoki, Warszawa 2018) część repertuaru zagrał na Steinway’u (Model D), a część na zabytkowym Broadwoodzie z 1847. roku.

Sala koncertowa w Dworku Chopina nie jest tłumiona elementami akustycznymi. Jedynymi pochłaniaczami są słuchacze i niezbyt miękka tapicerka krzeseł. Dźwięk jest rozpraszany tylko na styku ścian i głębokich nisz okiennych, których jest całkiem sporo oraz na wiszących sufitowych i ściennych kandelabrach. Sufit jest łukowaty (vide fotografia wyżej). Mogłoby się wydawać, że ta sala akustycznie może być zbyt „żywa”, że pogłos jest w niej zbyt duży… Sala ta jest jedną z takich, w których chętnie się słucha grających muzyków, niezależnie czy grają na fortepianach czy instrumentach strunowych. Słyszalność niuansów interpretacyjnych, nawet podczas gry piano, jest doskonała od pierwszego do ostatniego rzędu krzeseł (sala mieści około dwadzieścia rzędów, z dwudziestoma krzesłami w każdym rzędzie). Fortepian Broadwood & Sons z 1847 [1]. roku jest prostostrunny o rozpiętości klawiatury 6½ oktawy (C1–g4), mechanice angielskiej o pojedynczym działaniu, wyposażony w dwa pedały– una corda i podnośnik tłumików. W odróżnieniu od instrumentów Pleyela czy Erarda zawiera poprzeczne usłojenie płyty rezonansowej, a nie równolegle (w stosunku do strun). Zmniejszenie wielkości główek tłumików nadało szczególnego kolorytu brzmieniowego, charakterystycznego dla instrumentów angielskich. Brzmienie Broadwooda nie jest tak dźwięczne jak Steinwaya, płytsze zwłaszcza w dolnym rejestrze, przytępione w górnym rejestrze. Obudowa fortepianu daje krótki rezonans, a więc poszczególne tony krótko wybrzmiewają. A jednak ten angielski fortepian charakteryzuje się selektywnym wyrazistym dźwiękiem- zdziwienie budziło jak niewiele odbiegał głośnością od potężnego. koncertowego Steinwaya w sali dla 400. słuchaczy.
Dlaczego uważam przysłuchiwanie się barwom jakie powstawały podczas gry na tym instrumencie za bardzo ważne doświadczenie? Bo brzmienie jest, mimo że fortepianowe, to bardzo oryginalne i łatwe do zapamiętania, co pozwala na porównanie barw zapamiętanych z koncertu z tym jaki został zapisany na płycie, na przykład „Mozart & Broadwood” Elżbiety Karaś-Krasztel.

Profesor Elżbieta Karaś-Krasztel o albumie CD napisała: „Płytę z Fantazjami i Sonatami Mozarta nagrałam na instrumencie firmy Broadwood [z roku 1846], a więc fortepianie, który swój rozkwit przeżywał za czasów Beethovena. W jego lekkości klawiatury i jasności dźwięku znalazłam idealny klimat dla muzyki Mozarta”. Nagrań (naprawdę audiofilskich) w Pałacu w Radziejowicach (w roku 2018) dokonał reżyser Michał Szostakowski (z firmy DUX). On też zajął się masteringiem. Ścieżki dźwiękowe z płyty „Mozart & Broadwood” doskonale oddają brzmienie tego historycznego instrumentu, bo mimo że w innej przestrzeni dokonano nagrań, że muzyk był inny i model Broadwooda był z innego rocznika, to bardzo dźwięk każdego klawisza był podobny (nie dokładnie taki sam, lecz bardzo zbliżony). Płyta jest z prywatnej dystrybucji pani prof. Elżbieta Karaś-Kasztel, a że w ramach tegorocznego festiwalu miała swój recital w sali Hotelu Impresja to i zdobycie egzemplarza (z autografem) nie było trudne. Tam też mogłem wysłuchać grających kolejno czterech artystów na fortepianie Boston GP-215-PE co dało:

  • Doświadczenie 2:

W sali Hotelu Impresja była okazja przysłuchać się  grającym na fortepianie Boston GP-215 PE (Performance Edition): Elżbiecie Karaś-Krasztel,  Joannie Goranko,  Adamowi Piórkowskiemu, Janowi Wachowskiemu, Danielowi Ziomko i Bartoszowi Skłodowskiemu (na fotografii wyżej). Fortepian Boston zaprojektowany został przez Steinwaya, a w nowej edycji- Performance Edition, zbudowany jest z trwalszych i lepszych akustycznie materiałów. Wewnętrzna rama instrumentu zrobiona jest z klonu, co charakteryzuje jedynie najlepsze fortepiany. Wybór taki umacnia strukturę, izolując płytę rezonansową, poprawia brzmienie. Opatentowany system strojnicy Octagrip™ oferuje równiejsze obracanie kołków stroikowych i ich bardziej zwarty moment obrotowy, co prowadzi oczywiście do precyzyjniejszego strojenia instrumentu. Fortepian Boston oferuje większą płytę rezonansową w porównaniu do innych instrumentów tej długości, co jest możliwe dzięki jego charakterystycznej budowie o „szerokim ogonie”. Szersza konstrukcja obudowy oznacza, że fortepian Boston w rozmiarze 5’10” posiada płytę rezonansową, wielkością dorównującą fortepianom 6’2”, co owocuje większą mocą, bogatszym brzmieniem i uczuciem gry na większym instrumencie. Każda płyta rezonansowa w fortepianach serii Boston jest wykonana z drewna świerku sitkajskiego, materiału, który długo pracował sobie na miano najlepiej rezonującego. Płyty rezonansowe fortepianów Boston są bardzo pieczołowicie zwężane, w efekcie czego wibrują bardziej swobodnie. W połączeniu z szeregiem usprawnień technologicznych – wyłącznych patentów Steinwaya – dźwięk jest potężniejszy oraz dłużej wybrzmiewający.
Te parę koncertów pokazało jak różny ton (barwowo) fortepianu osiągali wymienieni pianiści, a wynikał z różnej techniki pianistycznej, siły fizycznej czy ułożenia ciała. Porównanie dźwięku fortepianu o podobnej wielkości: Steinway Model B z Boston’em GP-215 PE, ale umieszczonych w różnych salach koncertowych, pozwala doświadczyć jak ich brzmienie jest różne i czy większy wpływ na te różnice miała akustyka sali czy technika gry pianisty. Miałem wrażenie, że Boston mocniej zmieniał swój ton (barwę) w zależności od temperamentu pianisty- różne to brzmienie było w przypadku lirycznych interpretacji i energicznym, wirtuozowskim zacięciu, niż w przypadku jakiejś zmiany w akustyce pomieszczenia (na przykład przez wypełnienie sali słuchaczami).


[1] Halina Goldberg w książce „O muzyce w Warszawie Chopina” pisała, że charakterystyczny był dla nich: „…dźwięk bardziej suchy, staccatowe uderzenie i oszczędne użycie pedału. […] brzmienie, nierozerwalnie związane z fortepianem wiedeńskim, cechowały »energia«, »duch«, »siła« i »przejrzystość«. Bardziej miękkie, zaokrąglone brzmienie fortepianu angielskiego zachęcało do użycia pedału, a gra muzyków wybierających te instrumenty charakteryzowała się uderzeniem legatowym i śpiewnym, a także subtelnym cieniowaniem„.

 


Przejdź do części drugiej artykułu (Doświadczenie 3.) >>

Artykuł pokrewny:
„Meloman i audiofil- para nierozłączna?” >>