Test korektora impedancji firmy SPEC, model- RSP-901EX

Czy wszystkie akcesoria audio działają korzystnie na obraz dźwiękowy jaki uzyskujemy z głośników? Pytanie sugeruje, że nie zawsze i nie wszystkie urządzenia dobrze ze sobą współpracują. 

W sferze zainteresowania japońskiej firmy SPEC Corporation są przede wszystkim wzmacniacze w klasie D, które brzmiałyby jak najlepsze wzmacniacze lampowe, ale też przedwzmacniacze, a nawet gramofon. Firma SPEC oferuje również kondensatory olejowe i mikowe…

Konstruktor- pan Shirokazu Yazaki tłumaczył, że znalezienie odpowiednich kondensatorów było kluczem do uzyskania brzmienia jego wzmacniaczy. Najlepiej spisywały się olejowe kondensatory produkowane kiedyś przez WEST-CAP, obecnie oferowane przez Arizona Capacitors. Idąc za ciosem SPEC skonstruował w oparciu o te kondensatory Real-Sound Processor- układ korygujący impedancję zwrotnicy zespołów głośnikowych umieszczony w specjalnie do tego przygotowanej, drewnianej obudowie. Wzmacniacze są często wrażliwe na okablowanie oraz podłączane do nich kolumny głośnikowe. Aby uniezależnić się od elementów, które trudno kontrolować, SPEC opracował swego rodzaju filtr głośnikowy, podłączany równolegle do zacisków w zestawach głośnikowych, nazywany w skrócie: RSP.

W wywiadzie dla   pan Shirokazu Yazaki sprecyzował, że „Real-Sound Processor” to „Impedance Compensator” o działaniu podobnym do układów korekcyjnych w zwrotnicach głośnikowych. Inaczej niż one ma jednak być produktem uniwersalnym, przeznaczonym do współpracy z szeroką gamą wzmacniaczy i kolumn. Teoretycznie powinien pomagać przede wszystkim wzmacniaczom półprzewodnikowym, w tym pracującym w klasie D, i kolumnom o niekorzystnym przebiegu impedancji. W rzeczywistości działa zawsze.”  O RSP-901EX pan Shirokazu Yazaki szerzej powiedział: „Zasada działania Real-Sound Processor została opisana w specjalistycznym, japońskim magazynie MJ Audio Technology przez pana Yasui w roku 1971. To on nazwał ten pomysł >>układem korygującym impedancję kolumn<< [Impedance Correction]. Pan Yasui-san był konstruktorem i osobą mającą dużą wiedzę na temat wzmacniaczy półprzewodnikowych. Doszedł on do wniosku, że poprawa statycznych charakterystyk wzmacniacza mocy nie prowadzi do lepszego dźwięku. Zaproponował w zamian zestaw charakterystyk parametrów dynamicznych, w tym realną odpowiedź głośników. Choć od tamtego czasu minęło ponad 40 lat, wciąż uważam to podejście za wyjątkowo inspirujące, o daleko idących konsekwencjach dla współczesnej techniki audio. Jednym z bardziej złożonych problemów jest analiza dynamicznego zachowania się kolumn. To po prostu trudne obciążenie dla wzmacniacza, ze względu chociażby na fluktuacje impedancji. Ale jest coś jeszcze, co trzeba wziąć pod uwagę – wsteczną siłę elektromotoryczną generowaną przez głośniki [Counter-electromotive Force]. Prawdą jest, że wzmacniacz napędza głośniki. Równie prawdziwe jest jednak to, że głośniki wpływają na pracę wzmacniacza przez generowaną w ich cewkach siłę elektromotoryczną, o zwrocie przeciwnym do zwrotu prądu wzmacniacza. Prąd siły elektromotorycznej wraca do wzmacniacza przez kable głośnikowe, zmieniając warunki pracy stopnia wyjściowego. Wpływa to negatywnie na dźwięk głównie w przypadku liniowych wzmacniaczy półprzewodnikowych. Ponieważ funkcja przejścia półprzewodników [transmitancja operatorowa], w porównaniu do lamp, jest znacznie gorsza, trzeba w nich stosować ujemne sprzężenie zwrotne. Jest ono niestety podatne na wpływ prądu wstecznej siły elektromotorycznej głośników i powoduje skomplikowane opóźnienia fazowe w stopniu wyjściowym wzmacniacza. A to wpływa niekorzystnie na dźwięk. Real-Sound Processor ma dwa zadania: zredukować fluktuacje impedancji głośników i absorbować wsteczną siłę elektromotoryczną, zarówno głośników, jak i ich zwrotnic (cewek). Chcąc poprawić działanie poprzedniego układu, doszedłem do wniosku, że mogę to zrobić jedynie przez poprawę jakości elementów składowych – oporników i kondensatorów. Perfekcyjne podzespoły nigdy nie istniały. Wpływ na nie ma wiele czynników, także użyte materiały. Czasem, testując kondensatory, mogę wskazać charakter tonalny danego dielektryka lub metalu użytego na okładziny. Na szczęście w 2014 roku znalazłem niesamowite podzespoły. Były to najwyższej klasy, hermetyczne, olejowe kondensatory state-of-the-art o nazwie Green Cactus, produkowane w USA przez Arizona Capacitors, Inc. Latem zaprezentowaliśmy więc Real-Sound Processor RSP-701, przeznaczony na rynek japoński. Na rynek europejski mamy inną wersję, model RSP-901EX. Już mówię dlaczego. Japonia leży daleko od Europy, także jeśli chodzi o język. Mówią, że język japoński, to język samogłosek, a w porównaniu z nim języki europejskie to języki spółgłosek. A spółgłoski niosą z sobą dużą energię wysokich tonów. Uważam więc, że Europejczycy mają słuch w zakresie wysokich tonów czulszy niż przeciętny Japończyk. Specjalnie pod tym kątem zmieniłem kondensatory na inne, znacznie lepiej zachowujące się w zakresie średnio-wysokotonowym. Zmieniłem także rezystor stosowany w „701” na inny, o gładszym i bardziej otwartym charakterze. Ważny jest także wygląd RSP-901EX. Przypomina on skrzyneczkę na biżuterię i wykonany został z północnoamerykańskiego świerku, wybarwionego na kolor, jaki mają instrumenty muzyczne. Obudowa „901” wykonywana jest w pięknym, historycznym mieście Hida-Takayama przez firmę Shirakawa Co., Ltd. Głęboko wierzę w to, że dzięki RSP-901EX wydobędziecie pełen potencjał z każdego systemu!”.

Wiele problemów poruszył konstruktor układu korygującego impedancję zestawów głośnikowych, wszystkie ważne, wszystkie mają rzeczywisty wpływ na dźwięk systemu, ale czy dobry? Może właśnie od gustu muzycznego lub preferencji konstruktora zależy rezultat? A może od systemu, na którym produkowane przedmioty są testowane (zakładam, że są), zależy czy większość słuchaczy będzie zadowolona z dźwięku jaki zostanie w efekcie wykreowany w ich systemach. Jestem przekonany, że życzenie konstruktora- „…dzięki RSP-901EX wydobędziecie pełen potencjał z każdego systemu!” jest bardzo optymistyczne. A więc sprawdźmy! (proponuję i Wam to zrobić). Ja z dwoma przyjaciółmi sprawdziłem w dwojaki sposób: podłączając do wyjść wzmacniaczy i za drugim razem- do wejść zestawów głośnikowych, w takim systemie: źródłem dźwięku był McIntosch, połączony ze wzmacniaczami Electrocompaniet AW180 Shunyatą Anaconda Z-Tron XLR, a te z głośnikami Avalon Idea kablami Neotecha NES 1002. Okablowanie zasilające zapewniła firma Verictum wyposażając system w trzy Demiurgi i jednego Arbitra. Prąd rozdzielał Verictum Gnosis. Fltry Verictum X-Bulk i X-Block dbały o czystość prądu. Każdy element systemu posiadający bezpieczniki miał je wysokiej jakości- Verictum X-Fuse. Pomieszczenie odsłuchowe było adaptowane akustycznie. Ten system (na fotografii niżej) na pewno spełnia wymóg neutralności barwowej i transparentności, dając nadzieję na łatwe wyłowienie nawet najmniejszych różnic wywołanych jakąś zmianą w systemie audio.

Jako że test był realizowany w tym samym czasie co testy zaślepek RCA i XLR to i skorzystaliśmy z tego samego materiału muzycznego już doskonale poznanego, a więc z albumu „Mini World” Indili (Universal Music Group, nr katalogowy: MR03674674) i „Vivaldi: The Four Seasons” (Salvatore Accardo, JVC Japan XRCD, Universal Music Limited, rok wydania 2001, nr katalogowy: 470 450-2).

Zanim napiszę co usłyszeliśmy w trakcie testów przedstawię czego powinniśmy się spodziewać wg słów konstruktorów filtra SPEC RSP-901EX: „…dzięki procesorowi wzmacniacz może wierniej sterować głośnikiem, poprawiając rozdzielczość dźwięku, a także odtwarza naturalne rezonanse. Przede wszystkim można poznać głębokie, bogate i fascynujące znaki tonalne, których nigdy wcześniej nie doświadczyliście, a także ustalić, w jaki sposób wzmacniacz może łatwo napędzać głośnik!…”

Przesłuchaliśmy płyty przed wpięciem procesora w system:

  • Indila, na swoim debiutanckim singlu “Derniere danse”, ukazuje naprzemiennie pojawiające się pizzicato sekcji smyczków i kontrabasu wybrzmiewa z dużą selektywnością, a gdy włącza się do akompaniamentu francuska piosenkarka buduje narrację powoli, wzmagając dramaturgię ballady z pełnią rozpaczy i smutku. Siła głosu narasta aż po wysoko wzniesiony głos (prawie krzyk). Artykulacja jest zmienna, pojawiają się melizmaty. W refrenie wtórują wokalistce już nie pojedyncze szarpnięcia strun lecz cała orkiestra, chór i mocne uderzenia bębna. Wypełnienie w harmoniczne jest duże, wolumen instrumentów i wokalu jest duży, ma się wrażenie obecności wokalistki, tym bardziej że głos obudowany jest lekkim pogłosem co wywołuje wrażenie przeniesienia słuchaczy do miejsca gdzie ballada akurat wybrzmiewa.
  • Salvatore Accardo z zespołem gra „The Four Seasons” w bardzo naturalny sposób bez pośpiechu, ładnym tonem. Duża rozdzielczość pozwala zagłębiać się w niuanse gry poszczególnych sekcji instrumentów strunowych i basso continuo. „Four Seasons” z Accardo w roli solisty charakteryzuje się bezbłędną grą kosztem oryginalności (poza kreatywną grą klawesynisty). Użyta technika nagraniowa też nie była jakimś szczytem możliwości, choć za nagrania złe też nie można ich uznać. Nagrań dokonano na żywo na festiwalu w Cremonie we Włoszech w 1987 roku. Jeśli przyrównać do obecnych najlepiej zrealizowanych lub tych w których użyto techniki lampowej (np. pierwsze nagrania stereo RCA z serii Living Stereo) płyta Philipsa jest po prostu dobrze (i tylko dobrze) zrealizowana. Właśnie takie nagranie w przypadku tego testu było najbardziej przydatne dla sprawdzenia wpływu RSP, bo jeśli na takim przeciętnym materiale muzycznym usłyszymy różnicę to na znakomicie zrealizowanym tym bardziej. Nie należy tez zapominać, że „Four Seasons” ma spełnić w testach tylko rolę weryfikatora.

W jednym z wywiadów pan Shirokazu Yazaki uznał, że nie ma przeciwwskazań by zamiast do wejść głośnikowych podłączać RSP do wyjść wzmacniaczy, jeśli jest to wygodniejsze, więc spróbowaliśmy właśnie tak wpiąć Real-Sound Processor.

  • Wynik tego eksperymentu nie pozostawiał wielkich złudzeń- albo RSP wprowadza zmianę do systemu audio bardzo niekorzystną niezależnie w jaki sposób jest podłączany, albo dlatego, że właśnie został podłączony wbrew schematowi jaki jest przedstawiany przez firmę w instrukcji. Na pewno pan Shirokazu Yazaki wykazał zbyt wiele optymizmu twierdząc w wywiadzie, że można i tak łączyć (nie wolno zapominać o wyrażanym przez konstruktora przeświadczeniu o uniwersalności urządzenia!). Co się wydarzyło? Otóż dźwięk stracił tzw. wypełnienie i się pomniejszył, a tym samym i oddalił, stracił również rozdzielczość. Scena muzyczna się spłaszczyła. Muzyka pozornie stała się powolniejsza, słuchacze mieli nawet wrażenie, że muzykom przestało się „chcieć grać”. Właściwie w każdym aspekcie było tylko gorzej. Znacznie gorzej!

SPEC instruuje, że RSP-901-EX należy podłączyć do gniazd głośnikowych ściśle według oznaczeń jak na obrazie poniżej:

  • Po podłączeniu RSP bezpośrednio do gniazd głośnikowych efekt dźwiękowy był inny. Dźwięk stał się lepiej zbalansowany w stosunku do sytuacji gdy procesor był dołączony do wyjść wzmacniacza. Nawet został przywrócony do stanu poprawności, przy której muzyka nie wywoływała dyskomfortu, a może nawet niektórym mogła sprawić dużo satysfakcji… Ale nie mnie (nam- uczestniczącym w testach). Są melomani, którzy podczas koncertów w filharmonii siadają w ostatnich rzędach (ja wolę te bliższe scenie), są tacy dla których szczegół czy niuans artykulacyjny nie ma znaczenia, natomiast cenią łagodność jaką przynosi wycofanie skrajnych rejestrów pasma (ja wolę dźwięk pełny)… Dla nich stworzono Real-Sound Processor, jak przypuszczam. Mam wrażenie, że układ korygujący impedancję zwrotnicy przynosi ulgę tym, którzy próbowali bezskutecznie poskromić system audio innymi metodami. Opiszę konkretne efekty jakie słyszałem po zainstalowaniu RSP, żeby lepiej przybliżyć co rozumiem przez upodobanie jednych do rzędów dalszych, a innych do bliższych scenie muzycznej: w utworze “Derniere danse” wokalistka i instrumentaliści się pozornie oddalili i od słuchających i od siebie nawzajem, i nie w taki sposób żeby nadal słyszeć aurę dźwiękową przy linii głośników gdy muzycy robią krok w tył (wtedy pisałbym raczej o pogłębieniu sceny) lecz wynikało z pomniejszenia obrazów dźwiękowych li tylko. Efekt podobny kojarzony jest często ze zwiększeniem precyzji lub z pogłębionym „ciemnym tłem”. Błąd? Gdy muzycy grają na scenie obok siebie sfery dźwięków się przenikają, odbite z kolei się mieszają, nie tworzą się żadne pustki („ciemne tło”) pomiędzy muzykami, co nie znaczy, że bryły wybrzmień poszczególnych instrumentów nie powinny być skonkretyzowane. A więc i wokalistka, i instrumenty pojawiające się w utworze, były w znacznym stopniu wyzute z harmonicznych, co też przekładało się na ograniczone różnicowanie barwowe, a w konsekwencji osłabioną muzykalność. Przesłuchanie utworów z płyty „Vivaldi: The Four Seasons” nie zmieniło opinii o urządzeniu firmy SPEC. „Spektakl” był co najwyżej poprawny, który nie mógł wywołać rumieńców emocji na twarzach słuchających.

Wersji procesorów powstało sporo- RSP 101 (sprzed co najmniej 7. lat), RSP-301, RSP-AZ1, RSP 501, RSP 901EX i ostatnio wyprodukowana AZ9EX.  Różnią się nieznacznie w części elektronicznej, natomiast obudowa przechodziła większą przemianę, bo zmieniało się drewno użyte na obudowę, co również miało wpływ na wnoszone brzmienie do systemu, bo jak każdy audiofil wie (lepiej niż ktokolwiek inny), że „diabeł śpi w szczególe”. Który procesor w takim razie wybrać? Zapewne ostatni, ale podobno to obojętne, bo zmiany są jedynie subtelne jak twierdzą Ci, którzy słyszeli wszystkie. Ci sami też mają zupełnie odmienną opinię o tych akcesoriach niż ja i moi towarzysze w niedoli gdy słuchaliśmy któryś raz z rzędu te same utwory z dwóch płyt. A skoro są tak odmienne zdania na temat skutku działania procesorów firmy SPEC to nie pozostaje nic innego tylko sprawdzić samemu co one wnoszą do systemu (lub „wynoszą z systemu”) i to już obojętne, który ze SPEC’ów spróbujecie w swoich systemach audio… Bo, jak wyraził się pewien recenzent- „…nie musi to być wcale najnowsza wersja. „Procesory” idealnie zgrywają się z dowolnymi kolumnami, ale to z tymi nasyconymi, gęstymi ich wpływ jest najbardziej wartościowy. Posłuchajcie państwo dowolnego RSP, Mała skrzyneczka, a taka różnica!