Akustyka sal koncertowych
i ich przełożenie na akustykę w warunkach domowych
(część 2, NOSPR i Studio koncertowe PR)

W kontynuacji opiszę dwie sale koncertowe NOSPR’u oraz Studio Koncertowego Polskiego Radia w Katowicach, które będą miały całkiem sporo wspólnych cech z salą opisaną w części pierwszej.

Siedzibę NOSPR’u projektował architekt Tomasz Konior (wraz ze współpracownikami z pracowni Konior Studio), dla którego nie była to pierwsza realizacja, bo doświadczenia zbierał przy realizacji projektu  budynku „Symfonia” Akademii Muzycznej w Katowicach. Projekt sali koncertowej „dwuprzestrzennej” tzn. przestrzeń widowni i estrady otoczono przestrzenią wybrzmiewania, z możliwością łączenia tych przestrzeni ruchomymi drzwiami zdobyła uznanie fachowców. Ruchome obiekty w sali pozwalają na zróżnicowanie warunków pogłosowych we wnętrzu w zależności od rodzaju wykonywanej muzyki.

Filip Tecław przeprowadził wywiad z panem Koniorem w lipcu 2011 roku, przed rozpoczęciem budowy siedziby NOSPR, który został udostępniony przez portal www.bryla.pl (*). Ta rozmowa, pozwala dokładniej poznać niektóre fazy projektowania sal koncertowych. Oto fragmenty tej rozmowy:

  • Filip Tesław: Konior Studio jest autorem budynku „Symfonia” Akademii Muzycznej w Katowicach. Jak ten obiekt można odnieść do mającej powstać nowej siedziby NOSPR?

Tomasz Konior: Każdy przypadek jest inny. Natomiast nie do przecenienia jest doświadczenie związane z „Symfonią”, jeśli chodzi o myślenie o budynku, który wpisuje się w kontekst miasta i dobrze mu służy, jako przestrzeń publiczna i miejsce spotkania. Drugim aspektem jest oczywiście doświadczenie związane z projektowaniem dla muzyki. „Symfonia”, podobnie jak NOSPR, była eksperymentem. Jest to pierwsza sala w Polsce z regulowaną akustyką. Różnica polega na tym, że kiedy projektowaliśmy „Symfonię” kompletnie nie zdawaliśmy sobie sprawy, jakie są zagrożenia i na zasadzie braku świadomości weszliśmy w eksperyment. Oczywiście dostrzegamy mankamenty, ale sala cieszy się dobrą sławą, doceniają ją muzycy i melomani, wypełnia się koncertami, nagrywają tam najlepsi. I mamy kolejny aspekt – to ludzie, których poznałem przy tworzeniu „Symfonii”. Tamta realizacja bardzo dobrze przygotowała nas do tego, że NOSPR jest dzisiaj tak zaawansowanym projektem, jeśli chodzi o przestrzeń dla muzyki i tak świadomym budynkiem, jeśli chodzi o tworzenie miasta.

  • FT: Jednak to chyba projekt o innej skali?

TK: Rzeczywiście, to już zupełnie inna skala. „Symfonia” jest czterokrotnie mniejszą salą od sali NOSPR. Ta różnica przekłada się w sposób zasadniczy na to, czym jest projektowanie przestrzeni muzyki. Sale poniżej tysiąca widzów są opanowane w sensie projektowym i jest mnóstwo doświadczeń w tej dziedzinie. Natomiast te mieszczące powyżej tysiąca osób, to już bardzo poważne, skomplikowane i nie do końca przewidywalne w skutkach zagadnienie. Dlatego tak duży nacisk kładzie się na poszukiwanie technologii czy też narzędzi do projektowania takich sal. Pod tym względem Japończycy mają największe osiągnięcia. To właśnie dzięki ich wcześniejszym doświadczeniom możemy dzisiaj po raz trzeci w Europie szczycić się zastosowaniem tej metody projektowania. W tym momencie realizowane są tylko dwie takie sale w Europie – jedna to Elbphilharmonie w Hamburgu, druga to Filharmonia Paryska.

  • FT: Jeśli tego typu sale powstają tak rzadko, jak udało się nakłonić Nagata Acoustics do współpracy akurat przy Państwa projekcie?

TK: Japończycy rzadko podejmują współpracę z kimś, kogo nie znają. Projektem zainteresował ich Krystian Zimerman, którego poznałem przy tworzeniu „Symfonii”. Zaprocentowały wspomniane doświadczenia. Doprowadził on do spotkania naszej trójki, razem z Yasuhisa Toyota z Nagata Acoustics i wtedy rozpoczęła się ta przygoda. Wraz z nawiązaniem współpracy projekt uległ diametralnej zmianie. Istnieje cała filozofia projektowania tak dużych sal bez nagłośnienia. Japończycy eksperymentują z przestrzenią, w której scena jest centralnym elementem, a widownia znajduje się niemalże wokół. Koncepcja naszej sali jest czymś pomiędzy „shoe-box” (pudło) a „vineyard” (winnica) to stanowi o jej oryginalności. Stworzyliśmy swojego rodzaju mix dwóch wspomnianych typów, a akustykę badaliśmy na modelu. To wyzwanie samo w sobie, gdyż takich modeli nie robił jeszcze nikt w Polsce, w Europie po raz trzeci, na świecie po raz dziesiąty.

  • FT: Ale udało się. Model możemy podziwiać dziś w Katowicach.

TK: Podjęła się tego karkołomnego wyzwania firma Stangel. Konieczne było wymyślenie drewnianej, stabilnej i szczelnej konstrukcji odwzorowującej w detalach przyszłą, rzeczywistą salę. Model waży ponad 4,5 tony, sam plafon to ponad 1,5 tony plus prawie 1800 miniaturek imitujących publiczność. Tak naprawdę mamy do czynienia z najmniejszą salą koncertową w Polsce.

  • FT: Jak wyglądały testy?

TK: Ta unikalna metoda polega na trzykrotnej procedurze testowania. Ze szczelnego modelu w skali 1:10, wykonanego niemalże z tych samych materiałów, co rzeczywisty obiekt, wypompowuje się powietrze i wtłacza azot po to, żeby wewnątrz panowały warunki jak najbardziej zbliżone do rzeczywistych. Przy każdej próbie jest symulowany dźwięk rejestrowany z poszczególnych miejsc wewnątrz miniatury sali koncertowej. Wyniki tych testów wprowadzane są do komputera, poddawane analizom, następnie wprowadzane są korekty do pierwotnego modelu. Po trzech próbach, jeśli wszystko jest w porządku, zamyka się projekt. Po analizie porównawczej z innymi podobnymi salami koncertowymi, które już wybudowano i są obecnie użytkowane, a wcześniej również były poddawane testom na modelu, powstaje raport końcowy stanowiący integralną część dokumentacji projektowej. Znajdują się w niej wszystkie analizy związane z geometrią sali, gęstością materiałów, poszczególnymi detalami, nawet charakterystyką foteli widowni. Nasz raport końcowy już jest. Wiemy czego możemy się spodziewać i wygląda to bardzo optymistycznie. Nagata Acoustics ma także nadzorować proces budowlany, a na sam koniec będą „stroić” salę pod kątem użytkowania. To olbrzymie wyzwanie również dla generalnego wykonawcy, bo takich sal nie budował jeszcze nikt w Polsce.

  • FT: Na czym ma polegać wspomniany mix?

TK: Sala typu „winnica” ma mnóstwo mniejszych widowni, które są zlokalizowane kaskadowo wokół sceny, a ta z kolei mieści się w centralnym punkcie sali. Jednak wytyczna konkursowa mówiła wyraźnie, że sala ta ma być typu „shoe-box”, gdzie scena zlokalizowana jest na jednym końcu prostokątnego pudła rezonansowego, z prawie płaską widownią i płytkimi balkonami. Takie też było oczekiwanie Narodowej Orkiestry. Natomiast po moich doświadczeniach z salami amerykańskimi, a później japońskimi i analizach przeprowadzonych z Krystianem Zimermanem, padła wyraźna sugestia, że powinna być to sala zintegrowana wokół muzyki, czyli „winnica”. Ma ona specyficzny klimat. Sprawia, że wydarzenie muzyczne jest niezwykłe nie tylko ze względu na akustykę i formę pomieszczenia, ale również synergię dokonującą się między muzykami a melomanami. Ostatecznie powstał interesujący i oryginalny kompromis. Powstanie coś, co jest mixem tych dwóch koncepcji. Udało się – mamy element integracji, ale jednocześnie czerpiemy z klasycznych wzorców.

  • FT: Jakie będą wnętrza i sam budynek?

TK: Operujemy bardzo ciekawym detalem. Balustrady sali składają się z barwionych w kolorze kasztanowym modułów wykonanych w technologii „birch-up”, gdzie każdy ma swoją geometrię i każdy jest inny, co tworzy wrażenie fałdy. Z kolei plafon będzie miał kształt dość kosmiczny. Musieliśmy zadbać także o to, aby budynek nie dopuszczał dźwięków z zewnątrz. Sala koncertowa spełnia najwyższe standardy akustyczne, jeżeli chodzi również o izolacyjność akustyczną. W przypadku, gdyby nad salą znalazł się np. helikopter, to wewnątrz nie będzie słychać dźwięków zewnętrznych. Bardzo nam zależało, aby pomimo zastosowania najnowszych technologii, budynek był związany z tożsamością śląską. Stąd zmieniliśmy pierwotny projekt elewacji na te charakterystyczne śląskie cegły, które możemy obserwować w Nikiszowcu. Inspiracją dla nas stały się czerwone wykończenia okien, znamienne dla regionu. Wykorzystaliśmy cegłę, ten czerwony kolor, w kształtowaniu muzycznej, rytmicznej elewacji. Jest ona w dodatku funkcjonalna, gdyż w pilastrach tworzących elewację mieszczą się wszystkie głośne instalacje, które mogłyby być uciążliwe dla użytkowników budynku. Natomiast w środku, sama sala ma komunikować nie tylko, że jesteśmy na Śląsku, w Polsce, ale również w Unii Europejskiej. Hymnem Unii jest fragment IX symfonii Beethovena. Postanowiliśmy fragment tej symfonii odcisnąć na surowej, betonowej elewacji sali. Dodatkowo, w pewnych fragmentach ma być pokryta ogrodem wiszącym. Dzięki kandydaturze Katowic do miana Europejskiej Stolicy Kultury, udało się wejść we współpracę z Patrickiem Blanc, słynnym botanikiem i architektem krajobrazu.

  • FT: Wystarczy wewnątrz naturalnego światła, by uprawiać wiszące ogrody?

TK: Tak. Cała koncepcja budynku opiera się o strukturę zewnętrznej, trzypiętrowej ramy. To moduł, w którym będą pracować muzycy i gdzie mają swoje zaplecze: sale prób, studia nagrań, garderoby. Mieszczą się tam wszystkie funkcje do obsługi melomanów. Wewnątrz tej ramy jest atrium, które otacza wielką salę koncertową – bijące serce budynku. I pomiędzy zewnętrzną ramą a sercem jest szklany dach, który wprowadza światło do środka.

  • FT: Jak będzie wyglądać otoczenie nowej siedziby?

TK: To bardzo ważne, aby budynek był silnie osadzony w kontekście miejskim. Aby wrósł w tożsamość miasta i stał się fragmentem tętniących życiem Katowic. Chcemy, by to otoczenie stało się miejscem związanym nie tylko z koncertami i muzyką, ale również z rekreacją, edukacją. Staraliśmy się, by przestrzeń między budynkami, a mamy do czynienia z Osią Kultury, gdzie powstaną inne obiekty, była ciekawa, zagospodarowana, bogata w atrakcje. I będzie tam zarówno amfiteatr, jak i placyk, ale także fontanna tańcząca przed budynkiem. Powstaną ogrody zmysłów, ogrody tematyczne, w których będzie można grać w boule czy bawić się muzycznymi zabawkami w przestrzeni ogrodu. Mam nadzieję, że to wszystko stworzy taki barwny, synergiczny, muzyczny świat.

Rozmawiał: Filip Tecław

W październiku 2014 r. otwarta została nowa siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach (NOSPR). Ale zanim to nastąpiło…
W siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach (NOSPR) prace wykończeniowe prowadzone były pod ścisłym nadzorem Pracowni Akustycznej (**) oraz renomowanej firmy Nagata Acoustics, którzy opracowali akustyczne wykończenie katowickiej sali. O czasie gdy budowa siedziby NOSPR’u jeszcze trwała opowiedział współwłaściciel Pracowni Akustycznej pan Piotr Kozłowski w wywiadzie udzielonym panu Łukaszowi Kornafelowi z MiT (jedynie wybór):

  • Łukasz Kornafel, MiT: Jeszcze przed wejściem do sali głównej można zetknąć się z pierwszymi rozwiązaniami związanymi z akustyką, a więc potężnymi śluzami służącymi do komunikacji między salą a holem.

Piotr Kozłowski, Pracownia Akustyczna: Mamy tutaj dwie potężne śluzy i kilkanaście mniejszych, które służą doprowadzaniu widowni w przestrzeń sali koncertowej. Zastosowaliśmy w nich podłogę pływającą, a także okładziny ścian i sufitów, które mają spowodować, że otrzymamy w tej przestrzeni odpowiednią chłonność akustyczną w możliwie jak najszerszym paśmie. Co ciekawe, nie zastosowaliśmy tutaj żadnego gotowca– wszystkie rozwiązania zostały stworzone i wymyślone na potrzeby tego konkretnego miejsca.

  • Łukasz Kornafel: Ostatnim razem, gdy spotkaliśmy się w głównej sali koncertowej, był tutaj tylko beton…

Piotr Kozłowski: Teraz wygląda tu już zupełnie inaczej. To, co widzimy obecnie, to w zasadzie najczęstsza konfiguracja, jaką można tutaj zobaczyć, a więc estrada z podniesionymi zapadniami. To, na czym teraz stoimy, to cydr alaskański. Nazwa nie jest przypadkowa, to drzewo jest naprawdę stamtąd. Oczywiście chodziło o to, aby to drzewo naprawdę dobrze rezonowało i współgrało ze wszystkimi instrumentami stojącymi na nim.

  • Łukasz Kornafel: Chodzi tutaj przede wszystkim o twardość tego drewna?

Piotr Kozłowski: Tak, ale również o sprężystość, o moduł Younga. Przy strojeniu akustycznym właśnie z estradą wynikła pewna sytuacja. Orkiestra, która brała udział w strojeniu sali, aby nie zniszczyć estrady, przyszła z podkładkami pod szpilkę kontrabasu, wiolonczeli. Podczas strojenia sali Yasuhisa Toyota zasugerował, aby wyciągnąć te podkładki – i od razu kontrabasy i wiolonczele zaczęły zupełnie inaczej brzmieć. W większości teatrów nikt w ogóle nie dyskutuje, gdy co pięć lat podłogę trzeba po prostu porządnie przecyklinować i wyrównać. Tutaj prawdopodobnie będzie tak samo, ale takie jest założenie – estrada ma być dodatkowym pudłem rezonansowym, a więc muszą być wbijane w nią szpilki.

  • Łukasz Kornafel: Ściany i balustrady, które ostatnio również były tylko cementowymi odlewami, prezentują się teraz zupełnie inaczej.

Piotr Kozłowski: Tak, była z nimi naprawdę masa pracy. Bardzo ważne było, aby te okładziny rzeczywiście odbijały fale akustyczne. Nadzorując realizację akustyki, musiałem skrupulatnie sprawdzać wyniki pracy pracowników realizujących te okładziny. Tak naprawdę są tutaj dwie drewniane warstwy wklejone w beton – jedna warstwa techniczna i druga naklejona na nią. Po ich wklejeniu chodziłem po sali i, ostukując je młotkiem, testowałem, jak się to odzywa akustycznie. Po jednym takim przejściu panowie mieli tutaj około stu do trzystu markerów z kolorowej taśmy w miejscach, w których trzeba było zrobić zastrzyki klejowe.

  • Łukasz Kornafel: Te wszystkie elementy przyjechały z Koskisena?

Piotr Kozłowski: Koskisen był odpowiedzialny za balustrady i plafon, natomiast pozostałe elementy drewniane były precyzyjnie wycinane laserowo już w Polsce, na podstawie założeń projektowych i obliczeń. Zarówno wszystkie elementy związane z balustradami, jak i elementy plafonu przyjechały już gotowe, wycinanie ich tutaj byłoby niewykonalne. Sytuacja podobna jak ze ścianami miała miejsce w przypadku podłóg. Zależało nam, aby podłogi w obu salach w żaden sposób nie pochłaniały dźwięku, więc po ich wykonaniu całość również była ostukiwana i sprawdzana pod kątem brzmienia podłogi wywołanego uderzeniem klepką parkietową.

  • Łukasz Kornafel: Nieprzypadkowy był również wybór modelu fotela.

Piotr Kozłowski: Tak, po pierwsze, musiał on nawiązywać stylistycznie do całego projektu, po drugie musiał również zachowywać zadane parametry akustyczne. W przypadku foteli do sali kameralnej musieliśmy nieco popracować i dokonać pewnych przeróbek materiałowych.

  • Łukasz Kornafel: Na ile kluczowe jest samo obicie fotela?

Piotr Kozłowski: Tak naprawdę ważne jest wszystko. Wykorzystany materiał, ale również to, jaka część fotela jest wytapicerowana, na jakiej gąbce, jakim materiałem, bardzo ważny jest nawet sposób frezowania nóg – fotel to piekielnie ważne zagadnienie.

  • Łukasz Kornafel: Czy znajdujący się nad estradą plafon został zaprojektowany pod kątem modyfikacji parametrów akustycznych sali?

Piotr Kozłowski: Nie, plafon nie jeździ, jest on zainstalowany na stałe. Yasuhisa Toyota nie wprowadził tutaj żadnych elementów zmiennych– nie było to jego założeniem, ja się uparłem jednak, żeby wprowadzić zestaw banerów akustycznych. Dzięki ich zastosowaniu możliwe jest poprawne wykorzystywanie nagłośnienia podczas koncertów tego wymagających. Banery akustyczne dają dodatkowo możliwość modyfikowania charakterystyki częstotliwościowej, co może być czasami przydatne przy imprezach bez nagłośnienia.

[…]

  • Łukasz Kornafel: Sala kameralna…

Piotr Kozłowski: Sala ta jest naszą dumą, bo cała akustyka wnętrza, ochrona przeciwdźwiękowa i przeciwdrganiowa, system elektroakustyczny i projekcyjny, oświetlenie estradowe oraz mechanika górna to dzieło Pracowni Akustycznej – od koncepcji, przez projekt, po nadzór nad realizacją. Sala jest skonstruowana w technologii „pudełko w pudełku”, z pustką powietrzną między dwoma pudełkami. Wewnętrzne pudełko posadowione zostało na wibroizolatorach elastomerowych i całkowicie oddylatowane od konstrukcji budynku. Pomysł na kształt wywodzi się od klasycznego modelu shoebox. Oczywiście zastosowaliśmy szereg modyfikacji przebiegu ścian i sufitu, aby zoptymalizować transmisję dźwięku na potrzeby koncertów kameralnych.

  • Łukasz Kornafel: Wspomniał pan, że w sali kameralnej musieliście dokonać pewnej modyfikacji, aby osiągnąć satysfakcjonujące efekty.

Piotr Kozłowski: Po zamontowaniu kolejnych elementów w sali kameralnej dokonywaliśmy sukcesywnie pomiarów, aby sprawdzać, czy poszczególne dostarczone komponenty mają rzeczywiście parametry zgodne z wyliczonymi w projekcie i zadeklarowanymi przez wykonawcę. Z uwagi na skończoną dokładność wykonania poszczególnych elementów budowlanych konieczne jest bieżące kontrolowanie stanu rzeczywistego w porównaniu do wyliczeń projektowych. Ostatnim elementem, którym mogliśmy precyzyjnie dostroić finalne charakterystyki akustyczne sali, był sposób perforowania okładzin akustycznych umieszczonych na tylnej ścianie.

  • Łukasz Kornafel: Jak wygląda rozdział zadań w sali kameralnej, jeżeli chodzi o pochłanianie i rozpraszanie?

Piotr Kozłowski: Chłonność wprowadzają jedynie fotele lub fotele z widzem oraz tylna ściana. Istotne było dla nas, aby pusta sala zachowywała się podobnie jak sala pełna widzów. Założenia projektowe dla chłonności tylnej ściany zostały opracowane na podstawie badań przeprowadzonych na modelu fizycznym całej sali, który powstał we Wrocławiu. W sali kameralnej został zainstalowany również system banerów akustycznych. Tutaj nie jeżdżą one na torowisku, jak w sali koncertowej, ale są opuszczane z sufitu. Ich rozwinięcie pozwala jednak skrócić czasu pogłosu z 1,5 s do 0,8 s. Mamy więc możliwość prawie stuprocentowego przestrojenia, zrealizowaną po to, aby zarówno małe składy, jak i projekty nagłaśniane brzmiały tutaj dobrze i – jak na razie – cała koncepcja spisuje się idealnie.

Łukasz Kornafel (Muzyka i Technologia)

Dla magazynu  pan Piotr Kozłowski dookreślił jakie zadania spoczywały na firmach: Pracownia Akustyczna i Naga Acoustics, przy budowie siedziby NOSPR: „Początkowo naszym zadaniem było zaprojektowanie akustyki wnętrz wszystkich pomieszczeń o tzw. akustyce kwalifikowanej, tj. Sali Kameralnej, pomieszczeń kompleksu nagraniowego, sal prób sekcyjnych, garderób do ćwiczeń indywidualnych, jak również Wielkiej Sali Koncertowej” – mówi Piotr Kozłowski, współwłaściciel Pracowni Akustycznej. „Jednak już w trakcie projektu została podjęta decyzja, że Wielka Sala Koncertowa będzie bliższa sali typu „vineyard”, a nie, tak jak planowaliśmy pierwotnie, zgodna z układem „shoebox”. Specjalistą w projektowaniu sal typu „vineyeard” i w zasadzie najpoważniejszą ekipą, która ma realne doświadczenie w projektowaniu tego typu obiektów, jest Nagata Acoustics z Japonii. Dlatego też Japończycy zostali zaproszeni do współprojektowania wnętrza Wielkiej Sali. Ostatecznie więc gabaryty sali, ochrona przeciwhałasowa, elementy zmiennej akustyki – to wszystko, co było już przygotowane przez nas, pozostało, natomiast zadaniem Nagata było wykonanie samego wnętrza sali, ze stałą adaptacją akustyczną. Akustyka wnętrz wszystkich pozostałych pomieszczeń– z Salą Kameralną, kompleksem studia nagrań, salami prób i garderobami oraz atrium– to już nasze samodzielne zadanie”.

 

Yasuhisa Toyota, ekspert z firmy Nagata Acoustics napisał na łamach miesięcznika „Architektura-murator” (***):
Pracując razem z architektem nad projektem sali, postawiliśmy na układ z centralną estradą i widownią typu vineyard – uznaliśmy, że podczas koncertu ważne jest nie tylko to, co słychać, ale też to, co widać dookoła. Na całość naszego doświadczenia składa się bowiem zarówno muzyka, jak i architektura. Amfiteatralne rozmieszczenie widowni powoduje dodatkowo, że publiczność może siedzieć naprzeciw siebie, a przez to wspólnie przeżywać koncert. Moim zadaniem było stworzenie możliwie najlepszej naturalnej akustyki Wielkiej Sali Koncertowej, tak by dźwięk rozchodził się w niej dobrze bez wspomagania elektroniką. Dla akustyki najistotniejszymi czynnikami są podstawowe wymiary i kształt pomieszczenia oraz materiały, z których jest ono zbudowane. Głównym elementem odpowiedzialnym za rozchodzenie się dźwięku w przestrzeni Wielkiej Sali jest sufit akustyczny, któremu nadano formę fali. Jego ogromny ciężar (ok. 350 ton) wynika z wymaganej przez akustykę masy materiału, wynoszącej 100 kg/m2. Sufit zbudowany jest z 35-milimetrowej sklejki dociążonej dodatkowo 45-milimetrową warstwą betonu. Plafon, czyli zawieszona bezpośrednio nad estradą obniżona część sufitu, stanowi naturalny ekran odbijający dźwięk, dzięki czemu muzycy słyszą się nawzajem. Falujący wzór na ścianach ma z kolei zadanie rozpraszania dźwięku, a balustrady antresoli i balkonów – ukierunkowywanie jego odbić. Wykonano je z ciężkiego forniru brzozowego klejonego metodą birch-up. W celu dokładnego sprawdzenia wszystkich parametrów zaprojektowanego wnętrza Wielkiej Sali Koncertowej i wprowadzenia ewentualnych korekt w jej geometrii, zbudowany został szczegółowy model w skali 1:10. Wykonany z drewna i płyt MDF musiał być szczelny, aby możliwe było wypełnienie go azotem na czas prób akustycznych. Prace nad modelem trwały ok. 10 miesięcy i zostały zakończone trzema seriami badań akustycznych. Jesteśmy już po pierwszych próbnych koncertach w gmachu Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. To był największy sprawdzian mojej pracy. Jestem niezmiernie zadowolony z końcowego efektu. Teraz wszystko w rękach orkiestry – to od jakości jej gry będzie zależał odbiór i ocena sali

Koncert inauguracyjny odbył się 1 października. 2014 roku z udziałem Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia (****) pod batutą Alexandra Liebreicha, której towarzyszyli Chór Radia Bawarskiego oraz soliści: Krystian Zimerman (fortepian), Ewa Tracz (sopran), Wiesław Ochman (tenor), Melanie Diener (sopran), Anna Lubańska (mezzosopran), Christian Elsner (tenor) i Dimitry Ivashchenko (bas).
To jedna z najlepszych sal koncertowych pod tym względem w Europie” chwali Krystian Zimerman. „Akustyka tej sali koncertowej to mistrzostwo świata” dopowiada Alexander Liebreich. Również Krzysztof Penderecki uznał nową salę NOSPR-u za najlepszą pod względem brzmienia w Polsce i jedną z trzech tej klasy w Europie…
Nic łatwo nie powstaje, zwłaszcza to co dobre. Architekt gmachu Tomasz M. Konior podkreślał wielokrotnie, że akustycy nadzorowali każdy detal. W czasie współpracy polskiego architekta z Nagata Acoustics, przed ukończeniem budowy mówił: „To już staje się anegdotą, że nie ma tu najmniejszej uszczelki, której nie oceniłby Yasuhisa Toyota. Każdą rzecz pakujemy w paczki i wysyłamy mu, by mógł ją przebadać i wyrazić zgodę na jej zastosowanie lub nie”. Dyrektor katowickiej orkiestry Joanna Wnuk–Nazarowa przypomniała z kolei, że ekspert nie pozwolił zrobić w estradzie zapadni dla fortepianu, co jest jednym ze stosowanych rozwiązań. „Estrada to pudło rezonansowe. Powiedział, że to tak, jakby przeciąć wiolonczelę i zrobić w niej schowek” – opowiadała. „W dotychczasowej siedzibie widownia jest zbyt oddalona od orkiestry, nie ma tej przyjemności zalania dźwiękiem. W nowej sali, gdziekolwiek się nie siedzi, słychać fenomenalnie, jakby się siedziało w środku orkiestry i samemu grało” – podkreśliła. „Nowe technologie pozwoliły urzeczywistnić marzenia. Połączenie dwóch koncepcji sal: shoebox i Vineyard,  przewrotna gra miękkich kształtów sufitu i ścian, balkonów i foteli z twardością betonu i brzozowej sklejki. Odbicie i rozproszenie dźwięku, a jednocześnie troskliwe objęcie muzyki i komfort słuchania. Ogrom przestrzeni i percepcja detali”– pisze główny projektant budynku Tomasz Konior. Eksperci światowej sławy, na czele z prezydentem firmy Nagata Acoustics Yasuhisa Toyotą, współpracowali z architektem nie od początku, czyli momentu projektowania sali, ale wspólnie z nim zmodyfikowali projekt tak, by uzyskać jak najlepszą akustykę.

Sercem założenia jest sala koncertowa na 1800 słuchaczy, zamknięta wewnątrz ogromnej, betonowej bryły. Jej antracytowy monolit z fakturą odciśniętych sosnowych desek widoczny jest z każdego miejsca budynku. Wnętrze sali koncertowej sprawia wrażenie gigantycznego instrumentu smyczkowego. Inspiracją były skrzypce Stradivariusa z ich finezją kształtów, połyskiem i złocistym kolorem drewna. Harmonia wszystkich użytych elementów współtworzy niepowtarzalną atmosferę i wyjątkową akustykę”- napisał Tomasz Konior. By zagwarantować odpowiednią izolację, zwłaszcza akustyczną w budynku NOSPR wykorzystanych zostało aż 8 tys. m2 wełny skalnej, która posłużyła do izolacji podłóg, ścian zewnętrznych i działowych oraz konstrukcji dachowej obiektu. W ten sposób uzyskano odpowiednie wygłuszenie, ochronę przed wibracjami i redukcję dźwięków uderzeniowych (dzięki specjalnym właściwościom wełny skalnej, która jest materiałem o porowatej strukturze, co przekłada się na wysoką izolacyjność od dźwięków powietrznych, a niewielka tzw. sztywność dynamiczna wełny skalnej działa jak sprężyna, a więc zastosowana w izolacji podłóg pozwala wyeliminować dźwięki uderzeniowe). Główna sala, która ma unikalny kształt, poszczególne balkony otaczają ze wszystkich stron orkiestrę. Daje to niezwykły efekt „współuczestniczenia” w koncercie słuchaczy, amfiteatralny układ widowni pozwoli też na bliższy kontakt z muzykami. Unikatowe są także rozwiązania akustyczne sufitu oraz betonowych ścian, które są pokryte specjalnymi reliefami w kształcie fałd, kojarzących się z podziemnymi pokładami węgla lub falami muzyki. Sala jest dostosowana do pracy 120-osobowej orkiestry i 100-osobowego chóru. Widownia składa się z czterech poziomów: głównego audytorium (parteru), antresoli otaczającej estradę i mieszczącej m.in. tzw. balkon chóru, I balkonu z lożą VIP oraz II balkonu. Sala koncertowa NOSPR-u jest bardzo ciężka… To dla idealnej akustyki. Sala ma bardzo dobrą, niektórzy mówią, że wręcz idealną, akustykę. Osiągnięto ją m.in. właśnie dociążając poszczególne elementy sali. Sam sufit akustyczny waży 325 ton, a plafon, obniżona część sufitu akustycznego, zawieszony na środku – 26 ton. Ogromna waga sufitu wynika z wymaganej przez akustykę masy materiału, wynoszącej 100 kg/m kw. Plafon to naturalny ekran odbijający dźwięk generowany przez orkiestrę, dzięki czemu muzycy słyszą się nawzajem. Dla akustyki sali równie ważne jak falujące ściany i sufit są… balustrady antresoli i balkonów oraz fotele. Niepowtarzalny, falujący wzór na ścianach sali koncertowej powstał w wyniku wspólnej pracy architektów i akustyków. Funkcja ścian bocznych, jaką jest rozpraszanie dźwięku, wymagała specyficznego wyrzeżbienia tych powierzchni. Balustrady z kolei są odpowiedzialne za ukierunkowanie odbić dźwięku. Na całość balustrad składa się ok. 300 segmentów, każdy o wadze ok. 180 kg, zbudowanych ze sklejki brzozowej. Powierzchnia segmentów została wybarwiona na kolor przypominający tradycyjne instrumenty drewniane (inspiracją były skrzypce Stradivariusa), a następnie powleczona specjalnym woskiem. Fotele dla obu sal (model Polyphony dla dużej i Pablo dla kameralnej) zostały zaprojektowane w oparciu o szczegółowe wytyczne akustyczne, a wykonane przez polską firmę Grupa Nowy Styl. Dominującym materiałem tych mebli jest sklejka, zastosowana również w balustradach, oraz fornir wykonany z czeczotu (odmiany drewna brzozowego). Srebrzysto-grafitowa tapicerka foteli nawiązuje do połyskujących w świetle, falujących ścian Sali. Sala kameralna, która znajduje się w tym samym, budynku ma kształt „Shoebox”. Dominuje w tej Sali motyw fali, taki sam jaki pojawia się w dużej sali.

Sala kameralna na 300 miejsc w pewnych aspektach jest kopią sali koncertowej. Wszystkie istotne dla wystroju pomieszczenia elementy, takie jak ściany, sufit akustyczny, podłoga, fotele, wykonane są z tych samych materiałów, co w sali koncertowej.
W pierwszym projekcie sali koncertowej architekci Konior Studio zaproponowali klasyczny układ widowni zwany shoebox, ale Yasuhisa Toyota z Nagata Acoustics powiedział: „dziś ludzie muszą nie tylko słyszeć, ale także widzieć muzykę. To jedyny sposób, by wyciągnąć ich z domów, gdzie często mają nośniki dźwięku o świetnych parametrach, na których mogą sobie słuchać muzyki” – wspomina Aleksander Nowacki, architekt z Konior Studio. (według Gazety Wyborczej z 2015 roku).

Jest sala w Katowicach pod względem akustycznym równie wysoko oceniana co sala NOSPR’u, choć charakteryzuje się trochę innymi walorami, zapewne dlatego, że jest znacznie mniejsza- na 180 miejsc, a nie jak w przypadku „większego brata”, który mieści 1800 słuchaczy.

Studio Koncertowe Radia Katowice im. Jerzego Haralda to miejsce, w którym chętnie nagrywają nawet największe gwiazdy reprezentujące różne nurty muzyczne. Przed 2001 rokiem studio zostało poddane gruntownemu remontowi. Obecnie Radio Katowice dysponuje studiem z ultranowoczesnym wnętrzem, galeriami, ruchomą, amfiteatralną widownią, spełniającą najsurowsze normy budowlane i akustyczne. W jednej chwili studio nagrań może zmienić się w salę koncertową o powierzchni 221 m2. Specjalne ekrany dźwiękowe umożliwiają dowolne kształtowanie przestrzeni akustycznej wewnątrz studia w zależności od gatunku rejestrowanej muzyki czy wizji reżysera nagrań. W pełni przeszklone pomieszczenie reżyserki pozwala na kontrolowanie tego co dzieje się na zewnątrz (w studio) oraz na łatwą komunikację. Przeszklenia są tak uformowane by nie tworzyły kątów prostych z innymi powierzchniami studia.

Dużą powierzchnię sufitu zajmują łukowo uformowane powierzchnie wyraźnie mające skutecznie rozpraszać fale dźwiękowe. Większość powierzchni zbudowana jest z twardych materiałów, jedynie 180 miękkich foteli może pochłaniać tony do pewnego stopnia. Dźwięk instrumentu (bardzo bogaty barwowo) dociera z tą samą dynamiką do każdego miejsca sali, niezależnie czy do siedzącego na parterze czy na balkonie. I jest jeszcze coś akustycznie atrakcyjnego w tej sali, czego nie słyszę gdzie indziej- dźwięk instrumentu dociera zewsząd, otacza słuchaczy… W niej właśnie, w tej niewielkiej sali, słyszę najpełniej i najszczegółowiej fortepian Stanway’a klasy C, skrzypce bądź wiolonczelę. Wybrzmienia instrumentów lub głosy są czytelne i idealnie czyste, mają wagę i duży rozmiar… Są blisko słuchacza czy ten siedzi w pierwszym czy dziesiątym rzędzie. Taka akustyka może być wzorcem dla nas- audiofilów. 

 

*)    Wywiad ukazał się pod adresem: 

**)  Pracownia Akustyczna z Wrocławia wykonuje projekty akustyczne i technologiczne w szeroko rozumianych dziedzinach z zakresu akustyki wnętrz i elektroakustyki. Firma ta miała znaczący udział w realizacji  projektu siedziby NOSPR’u w Katowicach (po szczegóły, czytający te słowa, może sięgnąć „klikając” link ukryty w logo firmy).

***)   Artykuł ukazał się w nr 12/2014 miesięcznika- 

****) Narodową Orkiestrę Symfoniczną Polskiego Radia utworzył w 1935 r. w Warszawie i prowadził do wybuchu II wojny światowej Grzegorz Fitelberg. W 1945 roku orkiestrę reaktywował w Katowicach Witold Rowicki. W 1947 dyrekcję artystyczną objął ponownie Fitelberg. W tym czasie orkiestra koncertowała w niedużej sali przy ul. Plebiscytowej, aż do roku 1980, kiedy przeniosła się z całym zapleczem do tzw. Dezember Palast, czyli budynku przy pl. Sejmu Śląskiego. Po śmierci Fitelberga w 1953 roku orkiestrą kierowali kolejno: Jan Krenz, Bohdan Wodiczko, Kazimierz Kord, Tadeusz Strugała, Jerzy Maksymiuk, Stanisław Wisłocki, Jacek Kaspszyk, Antoni Wit. We wrześniu 2000 dyrektorem naczelnym i programowym została Joanna Wnuk-Nazarowa. W latach 2001–2007 funkcję dyrektora artystycznego pełnił Gabriel Chmura, od stycznia 2009 stanowisko dyrektora muzycznego objął Jacek Kaspszyk a II dyrygentem został Michał Klauza. Tytuł pierwszego dyrygenta gościnnego NOSPR przyjął Stanisław Skrowaczewski, a dyrygenta honorowego – Jan Krenz. Rolę doradcy artystycznego pełnił do grudnia 2014 Jerzy Semkow. 30 sierpnia 2012 funkcję dyrektora artystycznego i I dyrygenta NOSPR objął Alexander Liebreich.


Przejdź do części trzeciej artykułu >>

Wróć do części pierwszej  artykułu >>

Wróć do artykułu: ustroje akustyczne (1)

Wróć do artykułu: ustroje akustyczne (2)

Wróć do artykułu: ustroje akustyczne (3)