Kable zasilające
Wydawałoby się, że po kilkudziesięciu latach doświadczeń audiofilskich nie powinni ujawniać się tacy, którzy „nie wierzą”, że zjawisko przez innych obserwowane istnieje rzeczywiście. Nie wierzyć można moim słowom tu zapisanym, nie wierzyć można w słowa recenzentów, a nawet autorytetom branży audio, ale niedowierzanie, że zjawisko zanieczyszczonego przebiegu prądowego może mieć wpływ na muzykę, którą odbieramy z głośników, uważam za obrażające inteligencję normalnego człowieka, bo to już sfera, wymagająca nie podejścia metafizycznego lecz doświadczalnego. Jeśli ktoś z Was zechce wykazać się ciekawością i włączy w system audio kable audiofilskie, a jeszcze tego nie próbował i w efekcie nie usłyszy żadnych zmian to z szacunkiem się odniosę do jego rezerwy w stosunku do entuzjazmu drugiego, który słyszał i docenił te różnice.
Po tym wstępie łatwiej mi przyjdzie przekonywać do traktowania kabli jak równie ważnego komponentu co np. wzmacniacze czy odtwarzacze. Jestem audiofilem tylko i choćby z tego powodu nie mam potrzeby znajdywania odpowiedzi na pytania czemu słyszę to i owo w moim pokoju odsłuchowym. Jestem też człowiekiem, którego ciekawość zżera, więc pytam specjalistów z danej dziedziny, otrzymuję odpowiedzi, ale jednak o sprawdzenie rzetelności tak zdobywanych informacji jest trudno. Pierwsze twierdzenie, które wydaje mi się, nie wymaga potwierdzenia wybitnych fachowców niech będzie to, że kable są krytycznie ważnymi elementami systemów audio odpowiedzialnymi za ochronę przenoszonej energii w ramach łańcucha- dystrybutor prądu, odtwarzacz, wzmacniacz, aż do głośników. A te, które są na wstępie tej drogi- kable zasilające, są najważniejsze bo wpływają na całość systemu audio, a nie tylko na ich część jak w przypadku interkonektów czy kabli głośnikowych.
Najprościej byłoby zminimalizować straty podczas transmisji energii elektrycznej pozbywając się kabla w ogóle, ale skoro tak się nie da to przynajmniej zadbajmy o ich jakość, ograniczając w ten sposób ich ewentualny zły wpływ na całość systemu audio. Co rozumiem pod pojęciem „jakość kabla zasilającego”? Przede wszystkim- ich przemyślaną konstrukcję, najlepsze materiały użyte w produkcji kabli, doskonałe złącza i wyrafinowane filtry (jeśli zostały przewidziane w konstrukcji). Dlaczego walczyć o skrócenie kabli? Ano, w myśl zasady- krótsze kable po prostu „robią mniej szkód”, a innymi słowy- zmniejszamy ilość sygnałów, które są tracone. Jak się okazuje nie we wszystkich przypadkach ta zasada się sprawdza. Zresztą mam ambiwalentne spostrzeżenia co do wpływu kabli na działanie systemu przewidzianego do odtworzenia muzyki. Zgadzam się, że kiepskiej konstrukcji kable będą szkodzić, ale są kable spełniające role dodatkowe, na przykład filtrów fal EMI/RFI, tak wszechobecnych w dzisiejszej dobie … Przecież one nie czynią więcej dobrego niż złego! Przy czym należy pamiętać, że dłuższe kable niesymetryczne mogą podnieść poziom szumu, bo przecież wszystkie kable są antenami podatnymi na zakłócenia radiowe i magnetyczne. Inna bolączka to przesłuch- szum elektryczny w kablu pochodzący z sygnałów z innych przewodów w obrębie jednego kabla. Jeżeli dwa przewody znajdują się blisko siebie i nie są skręcone, energia z jednego przewodu może przeniknąć na sąsiedni przewód i odwrotnie. Powoduje to szum w obu kablach- ze względu na przypadkowy ruch elektronów, który jest w tym przypadku nieunikniony. Ten wpływ zazwyczaj jednak jest niewielki w porównaniu do innych zniekształceń. Większym problemem stają się szumy prądu zmiennego i uziemienia. Elektryczność jest przenoszona do urządzeń i maszyn za pomocą przewodów ułożonych w ścianach, podłogach i sufitach. W wyniku czego wnętrza budynków, wypełnione szumem zasilania, powodują nie taką jaką byśmy sobie życzyli pracę urządzeń audio.
Wydawałoby się, że kable zasilające mają jedynie pośredni wpływ na to co usłyszymy dzięki systemowi audio jako całości. Nie jest tak. Jedno z wyjaśnień tego zjawiska może się kryć w fakcie, że sygnał ten sam elektryczny płynie nie tylko w torze sygnałowym (poprzez interkonekty, a w ich wpływ nikt nie wątpi), ale także przewodami ochronnymi PE* kabli zasilających. Jak się pozbyć tego „balastu”? Najprostszym sposobem może być odłączenie przewodów PE. Jednak ze względu na bezpieczeństwo użytkownika i możliwość uszkodzenia elementów systemu postępowanie tego typu jest wykluczone. Drugi sposób to zastosowanie wyrafinowanych audiofilskich przewodów sieciowych (dziś już wydaje się całkiem racjonalne wydawanie dużych pieniędzy na ten cel, nie jak kiedyś się proponowało- o wartości rzędu 10% wartości urządzenia do którego się go podłączało). Nie powinna już dziwić cena kabli zasilających zrównanych do cen wzmacniaczy czy odtwarzaczy, a nawet przekraczająca je). Zanim jednak wydamy te ogromne pieniądze spróbujmy rozeznać zjawisko. Przyjrzyjmy się rezystancji (a właściwie impedancji, bo rozpatrujemy przebiegi zmienne) występującej na drodze prądu sygnału. Przy przewodach sygnałowych dłuższych niż 1m, rezystancja ekranu (przewodu powrotnego) stanowi mniej więcej połowę rezystancji całkowitej przewodów powrotnych sygnałowych i PE zasilających o najczęściej spotykanych parametrach- przewodniki po 2,5mm2 w kablach o długości 1,5m. Przy użyciu większej ilości interkonektów, jak w przypadku połączeń pomiędzy przedwzmacniaczem i wzmacniaczy końcowych, może ta wartość się zwiększyć nieznacznie. Cała reszta sygnału (co najmniej 50%) przesyłana jest przewodami ochronnymi PE, których materiał i konstrukcja z reguły nie są najlepiej do tego przygotowane. Niech w następnym eksperymencie wystąpią kable zasilające o pomniejszonym przekroju przewodników (np. do 1mm2) i większej długości (np. do 2m) co będzie równoznaczne z poważnym zwiększeniem ich rezystancji. Natomiast kable sygnałowe skróćmy (np. do długości 0,5m), zmniejszając w znaczący sposób ich rezystancję. W takiej konfiguracji, jak eksperymenty wykazały, mniej niż 10% sygnału popłynie przewodami PE. Więc ich wpływ (szkodliwy, bo rozmawiamy o kablach niezbyt wyrafinowanych, a powszechnie stosowanych) będzie znacznie mniejszy. Te doświadczenia mają potwierdzenie w testach jakie odbywały się wielokrotnie przy mojej obecności, a one podważały obiegową opinię, że duże przekroje przewodników zasilających pomagają obrazowi muzycznemu generowanego przez system, bo przecież rezystancja maleje… Jest inaczej- przekroje rzędu 2 do 3mm2 wystarczają, a długości korzystniejsze to najpewniej- 1,8 lub 2m, czyli wydawałoby się nazbyt długie. W powyższych rozważaniach, posunięto się do uproszczeń, w których wpływ złącz pominięto, a przecież ich wpływ jest niebagatelny.
Aby złącza nie wywierały ujemnego wpływu na transmisję sygnału ich rezystancja musi być stabilna i liniowa w funkcji zmian napięcia. Dotyczy to w równym stopniu złączy fazowych co i styków przewodów ochronnych PE (a przyznajmy- do tej pory uznane jako zło konieczne, były „dyskryminowane”). Powinniśmy dbać by wszystkie styki były wolne od tlenków. Nie wolno nam zapominać o pierwszorzędnym znaczeniu jakości ściennych gniazd sieciowych, podobnie jak w dystrybutorach prądu (np. listew zasilających) do których podłączany jest sprzęt audio.
Połączenia wewnętrzne kołków uziemiających w takich gniazdach wołają często o pomstę do nieba. Wszystkie te styki i połączenia uczestniczą w transmisji sygnału, więc należy zadbać o nie z taką samą pieczołowitością jak o złącza kabli sygnałowych. W artykule „Walka o czysty prąd” wymieniam jako jednego z „wrogów” szumy EMI/RFI. Właśnie z tymi zakłóceniami musi zmierzyć się kabel, ale i potrafimy je skutecznie ograniczać. Robi się to na różne sposoby- poprzez skręcenie lub zaplatanie przewodów, stosowanie skuteczniejszych ekranów, dołączanie filtrów pochłaniających szkodliwe zakłócenia. Jedne firmy tego typy filtry traktują jako integralną część kabla, a inne tworzą odrębny element audio. Omówię oba sposoby na przykładzie konstrukcji trzech firm- Furutech, Verictum i Entreq…
Furutech Flux-50 to dołączany do kabla z jednej strony, a z drugiej do gniazda IEC urządzenia zasilanego. Urządzenia spod znaku Furutech Nano Crystal² Formula – NCF charakteryzują się budową ze specjalnego materiału krystalicznego, który generuje ujemne jony zapobiegające elektryzowaniu. Furutech łączy ten niezwykły materiał krystaliczny z cząstkami ceramicznymi nanowymiarowymi i pyłem węglowym, co wywołuje dodatkowy „efekt piezoelektryczny” o właściwościach tłumiących. Flux-50 szczyci się wykorzystaniem technologii „pływającej masy” czyli odizolowaniem uziemienia od odizolowane od reszty układów sprzętu audio (masa taka nie ma fizycznego połączenia z potencjałem ziemi lub innym potencjałem urządzenia). W efekcie powstał filtr eliminujący (wg producenta) zakłócenia spoza zakresu słyszalnego ale mające jednak wpływ na dynamiczne kontrasty, obraz 3D czy tzw. „czarne tło” odtwarzanej muzyki. Urządzenie Flux-50 posiada również filtr zakłóceń EMI.
Firma Verictum inaczej podchodzi do zagadnień mających na celu usuwanie zakłóceń EMI i RFI, bo gdy Furutech buduje odrębne urządzenia filtrujące, to konstruktorzy Verictum zdecydowali się dołączyć filtr na stałe, do kabli przez siebie produkowanych. Firma o filtrze dołączonym do Demiurga (topowy kabel firmy) pisze tak: „Chcieliśmy, aby nasz kabel był maksymalnie zabezpieczony przed zakłóceniami, a przez to „cichy”. Zaprojektowaliśmy specjalny pasywny filtr przeciwzakłóceniowy dla Demiurga. Filtr nie przerywa biegu żył kabla, nie jest również z nimi łączony. Obudowa samego filtru, który jest częścią integralną Demiurga, jest produkowana z wyselekcjonowanego drewna egzotycznego merbau”. Niewiele się dowiadujemy, bo firmy niechętnie zdradzają w jaki sposób rozwiązują technologiczne problemy. Niewiele też dowiemy się z materiałów informacyjnych szwedzkiego producenta. Entreq AC Wraps to opaski na kable zasilające, które tłumią pole magnetyczne wokół kabli, które jest najsilniejsze w miejscach łączenia różnych przewodników. Wykorzystują naturalne minerały (zbiór kryształów) do redukcji drgań i szumów. Wybór skóry i drewna to zapewne materiały, które mają nie tylko estetyczne znaczenie. Miałem okazję testowania AC Wraps w dwóch systemach lampowych. Za każdym razem słyszałem nieznaczne tłumienie w skrajach pasma akustycznego. Usytuowanie opaski lub dwóch bliżej centrum kabla rozjaśnia nieznacznie dźwięk. Zapewne będą tacy, którym efekt się spodoba i będzie opaski Entreqa stosował, tym bardziej że w innym zestawie stereo efekt soniczny będzie po ich założeniu najpewniej trochę inny. Porównanie kabli zaopatrzonych w opaski Entreqa z kablem firmy Verictum, a ten jako kabel wystarczająco „nieobecny” w systemie audio pokazuje łatwo nawet najmniejsze zboczenie z kierunku naturalnego i neutralnego „grania” wprowadzane przez inny kabel systemu. Opaski przede wszystkim nie są obojętne dla odtwarzanych barw instrumentów- wywołują zmniejszenie różnicowania barwowego.
Porównanie kabli z choćby średniego i wyższego pułapu cenowego z założonymi opaskami wskazuje, że zestawienie kabli różnych producentów ze szwedzkim filtrem i nie daje tak pozytywnego efektu co kabel firmy Verictum ze zintegrowanym filtrem EMI/RFI, chyba dlatego, że jest dostrojony do jednego i tego samego kabla, zresztą doskonałego. Nie testowałem kompletu Entreqa- kabla Power Konstantin lub Challenger z opaskami AC Wraps, więc możliwe, że charakter wnoszonych zmian będzie inny od opisanego przeze mnie. Entreq to jeszcze jeden producent myślący w kompleksowy sposób, zapewniając odpowiednie stopy, na których mogą (z lepszym skutkiem zapewne) się ich produkty opierać.
Jak widać z powyższej treści koncepcja w uzyskiwaniu podobnego- ograniczenie wpływu zniekształceń, poprawy dynamiki, barwowej poprawności czy wreszcie użytkowej wygody jest jednaka dla każdej z firm, ale sposoby jej realizacji są zupełnie inne. W podsumowaniu podkreślę i to, że na tzw. synergię sprzętu w ramach systemu audio dobór kabli- użytych w nich materiałów, średnice przewodników, długości i konstrukcyjne zawiłości, ma wpływ nie mniejszy niż dobór podstawowego sprzętu- odtwarzacze, wzmacniacze czy głośniki. Nie wolno nam- audiofilom, na nich oszczędzać, bo system audio jest tak dobry jak najsłabszy jego element. 10% kosztu wzmacniacza na jego kabel zasilający? Oj… Taki utrwalony pogląd, który z racjonalnością nie ma nic wspólnego, zemści się kiepskim dźwiękiem i poszukiwaniem tego lepszego poprzez ciągłą wymianę odtwarzaczy, wzmacniaczy i głośników bez pewności osiągnięcia sukcesu. A ja z dużym prawdopodobieństwem zawyrokuję- na pewno bez sukcesu!
*) Przewód ochronny PE (ang. protective conductor)– uziemiony przewód niepodlegający obciążeniu prądami roboczymi, z którym łączy się części przewodzące dostępne i który stanowi element ochrony przez samoczynne szybkie wyłączanie zasilania. Przewód ochronny łączący zacisk ochronny PE z uziomem, niebędący przewodem linii nazywany jest przewodem uziemiającym. (Źródło przypisu- https://pl.wikipedia.org/)