Rekomendowane wydawnictwa płytowe pop/rock/ballada
(rozdział sześćdziesiąty piąty)
Na początku swojej kariery Talking Heads charakteryzowali się nerwową energią, oderwanymi emocjami i stonowanym minimalizmem. Kiedy około 12 lat później wydali swój ostatni album, zespół nagrał wszystko, od art-funku po eksploracje polirytmicznych beatów i prosty, melodyjny gitarowy pop. Pomiędzy swoim pierwszym albumem w 1977 a ostatnim w 1988 Talking Heads stał się jednym z najbardziej docenionych przez krytyków zespołów lat 80-tych, mającym na swoim koncie kilka popowych hitów. Podczas gdy część ich muzyki może wydawać się zbyt świadomie eksperymentalna, mądra i intelektualna dla własnego dobra, Talking Heads w swojej najlepszej formie reprezentują wszystko, co dobre w punkach ze szkół artystycznych [wg biografii Talking Heads zamieszczonej w portalu , autorstwa Stephena Thomasa Erlewine’a].
__________________________________________________
I byli to rzeczywiście punki ze szkół artystycznych: gitarzysta/wokalista David Byrne, perkusista Chris Frantz i basistka Tina Weymouth. Poznali się w Rhode Island School of Design na początku lat 70-tych; postanowili przenieść się do Nowego Jorku w 1974 roku, aby skoncentrować się na tworzeniu muzyki. W następnym roku zespół zdobył miejsce na otwarcie miejsca dla Ramones w nowatorskim nowojorskim klubie punkowym CBGB. W 1976 roku do składu dołączył klawiszowiec Jerry Harrison, były członek Modern Lovers Jonathana Richmana. W 1977 roku zespół podpisał kontrakt z Sire Records i wydał swój pierwszy album, „Talking Heads: 77”. Zdobył znaczne uznanie za swój okrojony rock & roll, zwłaszcza za dziwaczne, nadmiernie intelektualne teksty Byrne’a i niewygodny, gwałtowny wokal.
Talking Heads, pionierzy nowej fali i post punka, jedna z czołowych grup nowojorskiej sceny punkowej, skupionej wokół klubu CBGB’s, wydali swoją pierwszą płytę długogrającą „Talking Heads: 77” dzięki Sire Records. Album nagrany pod koniec 1976 i pomiędzy kwietniem i czerwcem 1977 roku w studio Sundragon (Nowy Jork), został wydany przez wytwórnię Sire 16 września 1977.
Z uznaniem patrzono na „Talking Heads: 77” (w oparciu o: ). Doceniono za minimalistycznie potraktowany rock & roll i maniakalne, intelektualne teksty Byrne’a i oryginalnie potraktowany wokal. Album został nagrany w kwietniu 1977 w nowojorskim Sundragon Studios i wydany 16 września tego roku przez Sire Records. Sesje nagraniowe rozpoczęły się w Sundragon Recording Studios pod koniec 1976 roku, gdzie grupa nagrała utwór „New Feeling” i singiel „Love → Building on Fire”. Jerry Harrison nie był obecny na tych sesjach, ponieważ nie został jeszcze poinformowany, że grupa otrzymała kontrakt płytowy. Sesje te zostały wyprodukowane przez Tony’ego Bongiovi i Toma Erdelyi . Po usłyszeniu o sesji nagraniowej Harrison był chętny do przyłączenia się i w styczniu 1977 roku trio udało się do jego mieszkania w Ipswich, aby nauczyć go swoich piosenek i zagrać kilka koncertów w najbliższej okolicy. W kwietniu w Sundragon Studios na dobre rozpoczęły się sesje nad właściwym albumem, a grupa w końcu utworzyła kwartet. Tony Bongiovi i Lance Quinn byli współproducentami tych sesji, a Ed Stasium był inżynierem. Frantz twierdzi, że Stasium wykonał większość pracy nad albumem, podczas gdy Bongiovi odbierał telefony, czytał magazyny lub rozmawiał o samolotach. Bongiovi był niezadowolony z występów grupy, często prosząc o siedem lub osiem ujęć utworu, nawet gdy najlepsze ujęcie zostało już nagrane. Grupa uważała, że Bongiovi był protekcjonalny i próbował sprawić, by brzmieli jak inny zespół. Wielokrotnie był też niegrzeczny wobec basistki Tiny Weymouth. Stasium i Quinn byli pełni zachęty dla grupy. Pierwszą piosenką, w której nagrano wokale, był „ Psycho Killer ”. Podobno podczas nagrywania tego utworu Bongiovi wszedł do kuchni w studiu i dał Byrne’owi nóż, mówiąc mu, aby podczas śpiewania wcielił się w jakąś postać. Byrne po prostu odpowiedział „Nie, to nie zadziała” i zespół zrobił sobie przerwę. W przerwie Byrne wyznał, że czuje się niekomfortowo śpiewając pod okiem Bongioviego i poprosił Stasiuma, aby go usunął. Stasium zasugerował unik, nagrywając, kiedy Bongioviego nie było w pobliżu, przed jego przybyciem lub po jego wyjściu. Bongiovi rzekomo nigdy tego nie zauważył, ponieważ bardziej zajmował się budową Power Station Studios. Grupa chciała, aby album „przekazywał nowoczesne przesłanie o tym, jak ważne jest przejęcie odpowiedzialności za własne życie”, a jednocześnie nadal dobrze się go słuchało. W ciągu dwóch tygodni podstawowe utwory zostały wyłączone, ale nadal wymagały nakładek. Sesje zostały przerwane, gdy Ken Kushnick, europejski przedstawiciel Sire, zaoferował im szansę odbycia trasy koncertowej po Europie z Ramones w celu promowania ich singla „Love → Building on Fire”. Kiedy grupa wróciła do Stanów Zjednoczonych; po odbytej trasie koncertowej w Europie, zarezerwowała czterodniową sesję nagraniową w ODO Studios w Nowym Jorku, aby nagrać wokale i dogrywki, a także zmiksować album.
Opinie o albumie były z reguły pozytywne: Recenzując dla The Village Voice w 1977 roku Robert Christgau napisał, że chociaż „debiutancki album długogrający będzie często wydawał się przesadnie wyrafinowany osobom znającym styl zespołu”, im dłużej słuchał albumu, tym bardziej wierzył, że „The Heads postawili sobie za cel pokonanie takiiego ograniczenia” i udało się z 77. „Podobnie jak Sparks, są to rozpieszczone dzieciaki, ale bez bezduszności i młodzieńczej mizoginii… to mięczaki, ale bez niejasności i taniego romantyzmu. Każda brzęcząca harmonia jest korygowana piskiem, każda homilia o samopomocy umieszczana w dramatycznym kontekście, tak że ostatecznie płyta udowadnia nie tylko, że oderwanie się rzemiosła może współistnieć z przerażającą intensywnością uczuć – coś, co wie większość artystów – ale że najbardziej nieartykułowaną wściekłość można zracjonalizować. A to oznacza, że w końcu są punkami.” Record World stwierdziło o głównym singlu „Uh-Oh, Love Comes to Town”, że jest to „piosenka oparta na r&b z interesującą pracą stalowej perkusji”. „Talking Heads: 77” został uznany za siódmy najlepszy album roku w ankiecie krytyków Pazz & Jop magazynu The Village Voice. W 2003 roku album zajął 290. miejsce na liście „500 najlepszych albumów wszechczasów” magazynu Rolling Stone i 291. na liście poprawionej w 2012 roku. Album znalazł się także w książce „1001 albumów, które musisz usłyszeć, zanim umrzesz”
______________________________________________________
Przy kolejnym albumie, „More Songs About Buildings and Food” z 1978 roku , zespół współpracował z producentem Brianem Eno , nagrywając zestaw starannie skonstruowanych, artystycznych piosenek popowych, wyróżniających się rozległymi eksperymentami z połączeniem instrumentów akustycznych i elektronicznych, a także akcentami zaskakująco wiarygodnego funku.
„More Songs About Buildings and Food” (według: ), drugi album z katalogu płytowego zespołu Talking Heads, nagrany w marcu i kwietniu 1978 roku w studio Compass Point (Nassau), został wydany 14 lipca 1978 roku przez Sire Records. Był to pierwszy z trzech albumów wyprodukowanych przez Briana Eno, na którym zespół zmierzał w stronę coraz bardziej tanecznego stylu, krzyżując niezwykłe występy wokalisty Davida Byrne’a z nowym naciskiem na sekcję rytmiczną złożoną z basistki Tiny Weymouth i jej męża, perkusisty Chrisa. Frantza.
„More Songs About Buildings and Food” zadebiutowało na 29. miejscu listy Billboard Pop Albums. Jedyny singiel z albumu, cover przeboju Ala Greena „Take Me to the River”, osiągnął 26. miejsce na liście przebojów singli pop w 1979 roku. Singiel zapewnił albumowi status złotej płyty. Warner Music Group ponownie wydał i zremasterował album w 2005 roku we własnych wytwórniach Warner Bros., Sire i Rhino Records w formacie DualDisc, z czterema dodatkowymi utworami na stronie CD – „Stay Hungry” (wersja z 1977 r.), alternatywne wersje „’m Not In Love” i „The Big Country” oraz „Country Angel” w wersji „Thank You for Sending Me an Angel”. Strona DVD-Audio zawiera miksy stereo i surround 5.1 w wysokiej rozdzielczości (96 kHz/24 bity), a także wersję Dolby Digital i filmy zespołu wykonującego utwory „Found a Job” i „Warning Sign”. W Europie został wydany jako dwupłytowy zestaw CD + DVDA, a nie pojedynczy DualDisc. Reedycję wyprodukował Andy Zax z Talking Heads.
Recenzenci pozytywnie odbierali płytę: Pisząc dla Christgau’s Record Guide: Rock Albums of the Seventies (1981), krytyk Robert Christgau napisał: „Tutaj Heads stają się kwintetem w idealnej współpracy producent-artysta – Eno wnosi wystarczający wkład/interferuje… Każdy z tych jedenastu utworów jest pozytywną przyjemnością, a na każdym z nich skupia się napięcie pomiędzy kompulsywnymi lotami Byrne’a a krętym, rockowym dnem muzyki”. Recenzja autorstwa Williama Ruhlmanna, w ramach magazynu AllMusic, mówiła: „Tytuł drugiego albumu Talking Heads, More Songs About Buildings and Food, chytrze nawiązywał do syndromu drugiej płyty, w którym utwory niewykorzystane na pierwszej płycie LP są miksowane z pospiesznie napisanym nowym materiałem. Jeśli brzmienie zespołu wydaje się bardziej konwencjonalne, powodem może być po prostu to, że ktoś już wcześniej spotkał się z dziwnymi strukturami utworów, rytmami staccato, napiętym wokalem i impresjonistycznymi tekstami. Innym powodem było to, że nowy współproducent Brian Eno wprowadził muzyczną jedność, która połączyła album, szczególnie pod względem sekcji rytmicznej, sekwencjonowania, tempa i miksowania. Podczas gdy Talking Heads w dużej mierze skupiało się na głosie i słowach Davida Byrne’a , Eno przeniósł nacisk na zespół bas-perkusja Tiny Weymouth i Chrisa Frantza; wszystkie utwory nadawały się do tańca, a przerwy między nimi były tylko krótkie. Byrne jednak trzymał się mocno i kontynuował eksplorację ekscentrycznej, jeśli nie szalonej osobowości, którą po raz pierwszy usłyszał na 77, czy to dodając do swoich obserwacji chłopców i dziewcząt, czy zmieniając swojego ‘Psycho Killera’ w artystę w ‘Artists Only’. Przez pierwsze dziewięć utworów More Songs było następcą 77, co nie przyniosłoby mu statusu przełomu ani nie uczyniłoby go komercyjnym przełomem, jakim się stał. To ostatnie dwa utwory popchnęły album przez te przeszkody. Najpierw był cover ‘Take Me to the River’ Ala Greena; wydany jako singiel, znalazł się w Top 40 i pchnął album do statusu złotej płyty. Drugim był zamykający album ‘The Big Country’, zabarwiona country refleksja Byrne’a na temat latania nad środkową Ameryką; skrystalizował on jego perspektywę artysty kontra zwykłych ludzi w niezwykle bezpośrednich i lekceważących słowach, odwracając stary patriotyczny temat podróży Chucka Berry’ego o rock & rollu do góry nogami i wykorzystując w tym procesie świetny haczyk”
„More Songs About Buildings and Food” znalazła się na czwartym miejscu wśród najlepszych albumów roku 1978 magazynu NME, a „Take Me to the River” uplasował się na 16. miejscu wśród najlepszych utworów roku. W 2003 roku album zajął 382. miejsce na liście 500 najlepszych albumów wszechczasów magazynu Rolling Stone, 383 w 2012 i 364 w 2020.] Zajął 57. miejsce na liście najlepszych albumów magazynu Rolling Stone z lat 1967–1987 .
______________________________________________________
Na swoim kolejnym albumie, wyprodukowanym przez Eno, „Fear of Music”, Talking Heads zaczęli w dużym stopniu polegać na swojej sekcji rytmicznej, dodając ozdobniki polirytmów w stylu afrykańskim. Podejście to w pełni przyjęło się w latach 80. wraz z albumem „Remain in Light”, którego producentem ponownie był Eno. Talking Heads dodało kilku sidemenów, w tym sekcję dętą, pozostawiając im swobodę eksplorowania gęstego połączenia afrykańskiej perkusji, funkowego basu i klawiszy, piosenek popowych i elektroniki.
- Album „Fear of Music”, został wydany 3 sierpnia 1979 przez Sire Records. Wszystkie podstawowe utwory nagrano na poddaszu Chrisa i Tiny w Long Island City, .22 kwietnia – 6 maja 1979. za pomocą Record Plant Remote Truck, 22 kwietnia i 6 maja 1979 roku. Inżynier: Rod O’Brian. Dodatkowe nagrania i miksowanie nastąpiło w: Record Plant (Nowy Jork) i w nowojorskich Hit Factory, Atlantic i R.P.M. Sound Studios.
„Fear of Music”, trzeci album studyjny zespołu Talking Heads, otrzymał pochlebne recenzje od krytyków, podobnie jak poprzednie płyty. Pochwały skupiały się na niekonwencjonalnych rytmach i lirycznych występach frontmana Davida Byrne’a. Album jest często uważany za jedno z najlepszych wydawnictw Talking Heads i pojawiał się na listach najlepszych albumów wszechczasów w kilku publikacjach. Jon Pareles piszący w „Rolling Stone” był pod wrażeniem „niezachwianych rytmów” i lirycznych nawiązań Byrne’a; podsumował: „Fear of Music często celowo i genialnie dezorientuje. Podobnie jak czarne opakowanie z fotografią blachy falistej (które przypomina pokrywę włazu), album daje złe przeczucia, nieuchronnie miejskie i ma obsesję na punkcie faktury”. John Rockwell z The New York Times zasugerował, że płyta nie była konwencjonalnym wydawnictwem rockowym, natomiast Stephanie Pleet z Daily Collegian skomentowała, że płyta ukazuje pozytywny postęp w stylu muzycznym Talking Heads. Robert Christgau w The Village Voice pochwalił „szorstką dziwność” albumu, ale zauważył, że „trochę słodyczy mogłoby pomóc”. Richard Cromelin z Los Angeles Times był pod wrażeniem „niesamowitego występu wokalnego” Byrne’a i jego niuansów i nazwał Fear of Music „skokiem kwantowym” dla zespołu. Tom Bentkowski z Nowego Jorku podsumował: „Ale być może to, co czyni tę płytę tak sukcesem, to autentycznie odczuwalny antyelitaryzm. Talking Heads był na tyle sprytny, że intelektualizm stał się zaraźliwy, a nawet taneczny”. Recenzja dla AllMusic, autorstwa Williama Ruhlmanna,mówiła: „Nadając tytuł swojemu trzeciemu albumowi Fear of Music i otwierając go afrykańskim eksperymentem rytmicznym ‘I Zimbra’, uzupełnionym o bezsensowne teksty poety Hugo Balla, Talking Heads sprawiają, że płyta wydaje się bardziej odbiegająca od rzeczywistości niż jest w rzeczywistości. Chociaż Fear of Music muzycznie różni się od swoich poprzedników, to głównie ze względu na użycie tonacji molowych, które nadają muzyce bardziej złowieszcze brzmienie. Wcześniej niekonwencjonalne obserwacje Davida Byrne’a były wyzwalane przez jawnie humorystyczny ton; na Fear of Music nadal jest dziwny, ale już nie tak zabawny. Jednocześnie jednak muzyka stała się jeszcze bardziej przekonująca. Opracowana na podstawie jam session (chociaż Byrne otrzymał wyłączne uznanie za autora piosenek), muzyka staje się gęstsza i bardziej napędzająca, szczególnie w wyróżniającym się utworze na albumie ‘Life During Wartime’, z tekstami, które pasują do mocy muzyki. ‘This ain’t no party’, oświadcza Byrne, „to nie jest żadna dyskoteka, to nie jest żadna głupota”. Inna kluczowa piosenka, ‘Heaven’, rozszerza lekceważenie, jakie Byrne wyraził w odniesieniu do USA w ‘The Big Country’, na sam raj: ‘Heaven is a place where nothing ever happens’, jest to również najbardziej melodyjna piosenka na albumie. To są najważniejsze momenty. To, co powstrzymuje Fear of Music przed byciem tak imponującym albumem jak pierwsze dwa Talking Heads, to fakt, że wiele z niego wydaje się powtarzać wcześniejsze wysiłki, podczas gdy kilka nowszych elementów wydaje się tak ryzykownych i ekscytujących. To nierówny, przejściowy album, chociaż jego lepsze utwory są tak dobre, jak wszystkie Talking Heads kiedykolwiek.” W opublikowanej ocenie w The Rough Guide to Rock Andy Smith stwierdził, że album jest mocnym kandydatem na najlepszą płytę LP lat 70., ponieważ jest „najeżony haczykami, riffami i zabójczymi liniami”.
- Album „Remain in Light”, został wydany 8 października 1980 roku przez Sire Records. Podstawowe utwory nagrane w Compass Point Studios Nassau na Bahamach. Wokale i dodatkowe utwory nagrane w Sigma Sound w Nowym Jorku, zmiksowany w Sigma Sound w Nowym Jorku i Eldorado Studios w Los Angeles, natomiast zmasterowany w Sterling Sound.
„Remain in Light” (w oparciu o: ), czwarty album studyjny zespołu Talking Heads, jest chwalony za innowacyjne połączenie muzyki rockowej z elementami funk, worldbeat i przede wszystkim afrobeat, które wynikało z fascynacji zespołu afrobeatowymi wykonawcami jak Fela Kuti. Paleta dźwięków albumu zawiera afrykańskie polirytmy, dynamiczne kompozycje oparte na jednym akordzie, nakładające i zazębiające się warstwy instrumentacji i wokali oraz wyszukaną wieloelementową perkusję. Ideę okładki albumu stworzyli basistka zespołu Tina Weymouth oraz perkusista Chris Frantz. Wykonał ją Instytut Technologii w Massachusetts oraz firma designerska M&Co. W 2003 album został sklasyfikowany na 126. miejscu listy 500 albumów wszech czasów magazynu Rolling Stone. Opinie krytyków był zwykle pozytywne i zbliżone do recenzji autorstwa Williama Ruhlmanna z AllMusic: „Muzyczna przemiana, która zdawała się dopiero zacząć wraz z Fear of Music, doszła do skutku na czwartym albumie Talking Heads, Remain in Light. ‘I Zimbra’ i ‘Life While Wartime’ z wcześniejszego albumu posłużyły jako szkice płyty, na której grupa eksplorowała afrykańskie polirytmy w serii porywających utworów, do których David Byrne intonował i śpiewał swoje zazwyczaj chaotyczne teksty. Remain in Light zawierało więcej słów niż jakakolwiek poprzednia płyta Heads, ale liczyły się one mniej niż kiedykolwiek w muzyce. Singiel z albumu ‘Once in a Lifetime’ okazał się klapą po premierze, ale z biegiem lat stał się ulubieńcem publiczności dzięki uderzającemu teledyskowi, włączeniu go do koncertowego filmu zespołu z 1984 r. ‘Stop Making Sense’ i wydaniu drugiego singla (w wersja na żywo) ze względu na jego wykorzystanie w filmie ‘Down and Out in Beverly Hills’ z 1986 roku, kiedy to stał się niewielkim sukcesem na listach przebojów. Byrne brzmiał typowo nieswojo w zwrotkach (‘And you may find yourself in a beautiful house, with a beautiful wife/And you may ask yourself, well, how did I get here?’), które zostały przerwane przez uspokajający refren (‘Letting the days go by’). Nawet bez singla ‘Remain in Light’ okazał się hitem, co wskazywało, że Talking Heads nawiązali kontakt z publicznością gotową śledzić ich muzyczną ewolucję, a album był tak pomysłowy i wpływowy, że nic dziwnego. Jak się jednak okazało, oznaczało to koniec jednego aspektu rozwoju grupy i było ich ostatnią nową muzyką na trzy lata.”
______________________________________________________
Zespół przez kilka lat skupiał się na solowych projektach. Do czasu wydania „Speaking in Tongues” w 1983 roku zespół zerwał więzi z Eno. W rezultacie powstał album, który nadal opierał się na rytmicznych innowacjach z „Remain in Light”, z wyjątkiem bardziej sztywnej struktury piosenek popowych.
- Album „Speaking In Tongues”, wydany 1 czerwca 1983 roku przez Sire Records. Podstawowe utwory zostały nagrane w Blank Tapes w stanie Nowy Jork, ostateczne dogrywanie i miksowanie w Compass Point Studios i Sigma Sound w Nowym Jorku, a mastering w Sterling Sound w stanie Nowy Jork.
„Speaking in Tongues” (według: ) piąty album studyjny zespołu Talking Heads, wydany po rozstaniu z producentem Brianem Eno i krótkiej przerwie, która pozwoliła poszczególnym członkom zespołu na realizację pobocznych projektów, w 1982 roku rozpoczęły się nagrania. Stało się to komercyjnym przełomem zespołu i wyprodukowało jedyny hit zespołu, który znalazł się w pierwszej dziesiątce amerykańskiej listy przebojów, „urning Down the House”., który osiągnął 9. miejsce na liście Billboardu. Trasa koncertowa albumu została udokumentowana w wyreżyserowanym przez Jonathana Demme’u filmie „Stop Making Sense” z 1984 roku, który zaowocował albumem koncertowym o tym samym tytule. Album trafił także na taneczne listy przebojów, gdzie przez sześć tygodni zajmował drugie miejsce. Jest to najwyżej notowany album grupy na amerykańskiej liście Billboard 200, osiągając 15. miejsce. Oryginalne kopie albumu na kasetach i późniejszych płytach CD zawierają „rozszerzone wersje” utworów „Making Flippy Floppy”, „ Girlfriend Is Better ”, „Slippery People”, „I Get Wild/Wild Gravity” i „Moon Rocks”. Album został ponownie wydany w lutym 2006 roku jako zremasterowany DualDisc. W Europie został wydany jako dwupłytowy zestaw CD + DVDA, a nie pojedynczy DualDisc. Reedycję wyprodukował Andy Zax z Talking Heads.
Recenzenci zgodnie chwalili tę płytę: David Fricke z Rolling Stone wychwalał crossoverowy charakter albumu, nazywając go „albumem, który w końcu zaciera cienką linię oddzielającą artystyczny biały pop od głębokiego czarnego funku”. Wyjaśnił, że wszystkie utwory są prawdziwym artystycznym rockiem, a jednocześnie unikają typowych pretensji tego gatunku, zapewniając wyluzowane podejście i fascynujące taneczne rytmy, co czyni go idealnym albumem na imprezę. Dla The Village Voice krytyk Robert Christgau określił album jako „dziwacznie wygodny”, wyrażając opinię, że bez Briana Eno rytmy zespołu brzmiały mniej złowieszczo, ale także mniej znacząco. Dodał, że „charakterystyczna nieprzejrzystość tekstów nie ukrywa dezorientacji Byrne’a co do tego, co to wszystko znaczy”, ale pochwalił drugą stronę albumu. W retrospektywnej recenzji dla AllMusic William Ruhlmann napisał, że na albumie zespół „otwarł gęste tekstury muzyki, którą stworzyli z Brianem Eno” i że „został nagrodzony ich najpopularniejszym jak dotąd albumem”. Czuł, że dodatkowi muzycy sprawili, że dźwięk stał się „bardziej przestrzenny i muzyka zawierała elementy gospel”, szczególnie w „Slippery People” i „Swamp”. Zwrócił uwagę na „impresjonistyczne, nieliniowe teksty” Byrne’a i pochwalił powrót jego „czarujących głupstw”, nazywając muzykę „niezwykle lekką i skoczną”. W swojej książce o muzyce funk Rickey Vincent opisuje „Speaking in Tongues” jako „głęboko dudniący funk przebrany za nowoczesny rock”.
______________________________________________________
Następne płyty były również „skrojone” jako zestawy artystycznie przygotowanych piosenek, wyróżniających się intensywnymi eksperymentami związanymi z połączeniem instrumentów akustycznych i elektronicznych, wspartymi na rytmie funkowym. W nagraniach z „Fear of Music” Talking Heads zaczęli mocniej polegać na sekcji rytmicznej, opierając kompozycje o rytmy zbliżone do afrykańskich. Podobnie potraktowano „Remain in Light”, ale w rozszerzonym składzie o kilku sidemenów- zmieszali „afrykańską” perkusję, funkowy bas i klawiatury, specyfikę pop i elektronikę. W połowie dekady i w drugiej połowie lat 80. powstały cenne studyjne (pomijam inne jak koncertowe czy do filmu) pozycje płytowe: „Speaking in Tongues” (1983), „Little Creatures” (1985), True Stories (1986) i Naked (1988). W 1991 roku zespół ogłosił, że się rozpadł
„Little Creatures”, wydany przez Sire Records, jest bodaj najbardziej przystępną, najbliższą kanonom pop w katalogu Talking Heads.
_______________________________________________________________
Album jest chwytliwy, pełen energii i może być traktowany jako najlepszy album Talking Heads jeśli za kryterium obierze się wysoką jakość melodii, przyjemne harmonie, a nawet taneczność. Na płycie jest znakomity popowy materiał, wykonany przez zespół niczym naoliwiona maszyna. Teksty Byrne’a są, jak na poprzednich płytach, ekscentryczne, momentami prowokacyjne, bądź uroczo pomysłowe. Nie można mieć pretensji do zespołu, że stworzył platynowy album, skoro sukces nie został osiągnięty kosztem kreatywności i muzycznej jakości. Brzmienie tego albumu wynika z faktu, że większość utworów opiera się na typowych rockowych aranżacjach, które były również obecne na dwóch pierwszych albumach zespołu, ale nie oznacza to kopiowania, lub powrotu do starych brzmień, bo surowej energii pamiętanych z pierwszych albumów już tu nie słychać… Wysublimowana produkcja i doskonale wyważone kompozycje, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach odróżnia tę płytę od pierwszych z katalogu płytowego Talking Heads.