Czy usłyszymy wpływ wymiany gniazd IEC i RCA w sprzęcie audio?
(kontynuacja)
Postanowiłem sprawdzić czy wymiana gniazd RCA, poważnie różniących się ceną (1:4), konstrukcją i zastosowanymi materiałami ma swoje uzasadnienie, bo oszczędność podpowiada- „po co wydawać pieniądze jeśli nie usłyszę różnicy?”. A czy żałować należy gdy po zastosowaniu drogich gniazd zmieni się na korzyść dźwięk systemu audio? Tu odpowiedź jest jedna- jak każdy audiofil walczę o „lepszy dźwięk” bez względu na koszty, jeśli tylko rzeczywiście wymiana da dobry skutek. Wymianie też podlegało gniazdo IEC, co prawda tej samej firmy, ale innej konstrukcji.
W spisie sprzętu audio biorącego udział w teście wymieniłem 2 odtwarzacze Pioneer PD-S06[i], bo rzeczywiście posiadam dwa takie modele, a że postanowiłem ten mniej używany egzemplarz wstawić w główny system to i (nauczony doświadczeniem, co opisałem w części 2 tego cyklu) ten postanowiłem zmodyfikować w podobny sposób co ten wcześniej używany. Przypomnę, że model „Old” (tak go nazwę, miał wymienione gniazda: AC- z tzw. 8’kowego na IEC Furutech’a Inlet R (metalowe części z miedzi pokrytej rodem) oraz gniazda RCA z fabrycznych na firmy Cardas (model CTFA, wykonany ze złoconego eutektycznego mosiądzu). Gniazda połączono z układem elektrycznym kablami srebrnymi (wg serwisanta to połączenie ma nie mniejsze znaczenie dla efektów dźwiękowych).
Model, który był używany rzadko (nazwę go „New” z uwagi na niewielkie zużycie zwłaszcza części mechanicznych). zanim miał szansę zastąpić egzemplarz, którego nazwałem „Old”, był oryginałem w 100% (na fotografii niżej)
Gniazdo 8-kowe AC, znany katowicki serwisant sprzętu audiofilskiego wymienił na gniazdo Furutech Inlet G (z pozłacanymi miedzianymi stykami), a fabryczne gniazda RCA na gniazda firmy ETI-Research.
Gniazda ETI FR-TC07 są bezkompromisową konstrukcją, w której udało się (wg informacji firmowej zamieszczonej na stronie dc-components) zminimalizować indukcyjność własną złącza i wyeliminować zakłócenia RF. Elementy stykowe wykonane są z najwyższej klasy miedzi i pokryte bezpośrednio grubą warstwą złota. Niska masa elementów sygnałowych zapewnia zmniejszenie pojemności, rozszerzenie pasma przenoszenia, lepszą odpowiedź w wysokich częstotliwościach a co za tym idzie znaczną poprawę jakości dźwięku. Elementy montażowe i obudowa wykonane są z mosiądzu dla zapewnienia możliwie najdoskonalszego tłumienia drgań i zminimalizowania zakłóceń EMI i RF.
Serwisant, o którym wcześniej wspominałem, zapewnił najlepsze z możliwych połączenie stosując kable Oyaide bazujące na miedzi Furukawa Electric i spoiwo lutownicze cynowe z domieszką srebra WBT- 0840.
Fotografie wyżej (kolejno od góry) przedstawiają zamontowane gniazda Cardas CTFA i ETI FR-TC07.
Byłem bardzo zaciekawiony czy obietnice składane przez firmę ETI-Research nie tworzą próżnych nadziei… Furutech niczego nie obiecuje poza rzetelnym kontaktem, co oczywiście musi przekładać się na dobry efekt dźwiękowy, skoro bywa stosowany w audio-systemach, a więc potraktuję ten element jako warunek konieczny, by ETI mogły „coś zwojować”. Dopowiem, że wybrałem gniazdo IEC Inlet G, żeby zachować ten sam rodzaj materiałów użytych na styki wtyczki (Furutech FI- 28G) jak i gniazda.
Jako że miałem do dyspozycji Pioneer’y w dwu wersjach opisanych wyżej, oba „wygrzane”, oba wstawiane w ten sam dokładnie system (nie zapominając nawet o takim szczególe jak założenie zaślepki gniazda cyfrowego firmy Cardas) i oba mojej własności, mogłem liczyć na niezakłócony niczym test, tym bardziej że nie byłem również ograniczony czasowo (efekt miał mi pozwolić wybrać egzemplarz po prostu lepszy, który trafi do mojego głównego systemu audio).
Ten test, może (choć niekoniecznie musi) dać też odpowiedź na pytanie bardziej uniwersalnej natury, a mianowicie na jaki progres jakości dźwięku wytwarzanego przez sprzęt można liczyć podmieniając tak (wydawałoby się) mało znaczące elementy jak gniazda „wejścia i wyjścia” i do tego wcale nie byle jakości w każdym z przypadków.
Czy usłyszałem różnice jaką wniosły zastosowane gniazda? Tak. Dla oddania wrażeń jakich doznałem w czasie testu posłużę się opisami nagrań z trzech płyt: „The New Tradition” Adama Bałdycha i Yarona Hermana (wydane przez ACT Music w 2014 roku), The Voice That Is! Johnny’ego Hartmana (Impulse! Z 2001 roku) i „Schubert: String Quartet No. 14 „Death and the Maiden”; Schumann: Piano Quintet” w wyk. Borodin Quartet i Sviatoslava Richtera (Teldec z 2008 roku).
- Płyta Adama Bałdycha i Yarona Hermana ujawniła zwiększenie selektywności, łatwiej mi było przysłuchiwać się grze Hermana, bo w przypadku Pioneer’a „Old” oba instrumenty były bardziej „zlepione”, ale i wydawały się bardziej dociążone. Dźwięk po wymianie odtwarzaczy z „Old” na „New” stał się lżejszy.
- Ta płyta prezentowana była przez oba odtwarzacze podobnie z małą różnicą- głos Hartmana był bardziej „zaokrąglony” (mniej kanciasty). Podobnie „zmienił się” głos Sarah Vaughan z płyty „Sarah Vaughan with Clifford Brown”.
- „Schumann: Piano Quintet” z płyty nagranej na żywo przez Borodin Quartet i Sviatoslava Richtera, jak w przypadku „The New Tradition” Bałdycha, ujawniła silę dużo lepszej selektywności, a mianowicie Richter teraz przewodził, a nie jak w przypadku „wersji Old” kwartet przykrywał fortepian (choć lubię dźwięk dociążony zaczęło mi się to przedstawienie podobać…)
Pierwszy wniosek:
Wymiana gniazd z jednych dobrych na inne dobre (lub lepsze) ma sens, tym bardziej że wydatek rzędu 100/150$ nie jest kwotą, na którą audiofil nie może sobie pozwolić (tak mi się wydaje). Mogę zapewnić, że przyrost jakości jest wystarczająco duży (i jawny) bo:
Już po wykonaniu „obowiązkowych” testów przystąpiłem do przysłuchiwania się jednej z moich ulubionych płyt- „Nashville Skyline” Boba Dylana. Oniemiałem…
Po jej wysłuchaniu nie mogłem sięgnąć po nic innego jak po „Desire” i „New Morning”… Powtórzyło się to co zaobserwowałem przy słuchaniu „Nashville Skaline”- nie dość, że wokale czy instrumenty były wspaniale wypełnione harmonicznymi (ale to już było podczas korzystania z wersji „Old”) to pojawiła się głębia sprowadzajaca się do dwóch/trzech planów. A więc progres jest OLBRZYMI (nie przesadzam!) I oto ujawnił się wniosek drugi– koniecznie należy dbać o każdy szczegół jaki przyjdzie audiofilowi do głowy, bo nie wolno zaniedbać niczego.
[i] System audio użyty do testu:
- Listwa zasilająca- Verictum Cogitari
- Kable zasilające:
Neotech NEP 3002 + IeGo 8055G + Furutech FI-28
Verictum Cogitar (na wtykach Furutech FI 25G/35G)
Verictum Demiurg (na wtykach Furutech FI- 28G/38G)
- 2 odtwarzacze CD: Pioneer PD-S06 (modyfikowany w sposób opisany w teście)
- Interkonekt: Ixos 100.X03 Studio
- Wzmacniacz: Leben CS 300XS
- Kabel głośnikowy: Neotech NES 1002 z wtykami Furutech FT-211G/R
- Głośniki: Klipsh Heresy II
- Słuchawki: Sennheiser HD 600 (modyfikowane)
- Filtry: Verictum– X Bulk Silver, X Bulk Gold, X Block
- Pomieszczenie z adaptacją akustyczną
Artykuły pokrewne:
Modyfikacje sprzętu audio (2) >>
„Porównanie dwóch wzmacniaczy Leben CS 300XS: oryginalnego i modyfikowanego” >>