Najistotniejsze (wg. mojego wyboru) publikacje książkowe
dla zrozumienia istoty muzyki i poznania jej historii
(część 1, jazz)

 

Pewnego wieczora, zadymiając papierosami mój pokój, w którym słucham muzyki, sięgnąłem po autobiografię (chyba po raz 5.) Milesa Davisa- „Od samego początku trasa była zajebista. Trach! Rozwaliliśmy miejsce na strzępy i od tego momentu wiedziałem, że zrobiliśmy rzecz nie z tej ziemi. Podszedłem do półki z płytami, wyjąłem „Kind of Blue”, włożyłem do odtwarzacza i zacząłem słuchać… Słuchać i czytać dalej-  „Pierwszego wieczoru w Chicago zaczęliśmy od bluesa i Cannonball z otwartą gębą, słuchając, jak Trane obłędnie tego bluesa zasuwa. Spytał mnie, co my gramy, na co odpowiedziałem, że „bluesa”. Mówi: „No, nigdy nie słyszałem, żeby tak grać bluesa!” Właśnie, nieważne ile razy już Trane wcześniej zagrał jakiś utwór, co wieczór znajdował patent, żeby zgrać go inaczej. Po występie powiedziałem Trane’owi, żeby wziął Cannonballa do kuchni pokazał mu, co takiego wyczynia. Tak też zrobił, ale tyleśmy powymieniali w dwunastotaktowej strukturze bluesa, że jeśli nie słuchałeś od samego początku, kiedy solista zaczynał, to później mogłeś się kompletnie zgubić .Sięgnąłem po kolejnego papierosa, wsłuchując się w „Freddie Freeloader”…Cannonball stwierdził, że to co robił Trane, brzmiało jak blues, ale to nie był blues, tylko coś kompletnie innego. I czuł się z tym do dupy, bo to przecież on był bluesmanem”.[1] Przeniosłem się w czasie do 1957 roku, do Chicago i jednocześnie do 1959 do Columbia 30th Street Studio w Nowym Jorku. Nie było mnie w Bytomiu, ani nie było mnie w roku 2018.

Doskonale widziałem pomieszczenia- i te gdzie grano koncerty, i gdzie nagrywano najpiękniejszą muzykę jazzową jaką kiedykolwiek stworzono, chłonąłem zapachy, szumy wzmacniaczy, oddechy opisywanych bohaterów nagrań. Czułem się cudownie oderwany od rzeczywistości- dzięki muzyce i literaturze. Jedna i druga dziedzina sztuki pobudza tak samo doskonale wyobraźnię.

Zdania, które wyżej zapisałem można traktować jako wstęp do artykułu, przedstawiający wydawnictwa książkowe, które uważam za ważne (dla mnie), a na pewno za takie, które wzbogacą wiedzę o muzyce od klasyki po rocka… Tu tytuł pewien mi się nasuwa- „Od raga do rocka, wszystko o jazzie” Joachima Ernsta Berendta w przekładzie Stanisława Haraschina, Ireny Panek i Wacława Panka (Polskie Wydawnictwo Muzyczne, 1979).

„Das Jazzbuch” J.E. Berendta należy do najbardziej znanych na świecie książek o jazzie, nazywane (i słusznie) „Biblią jazzu”. Samego autora nazwano- „Papieżem jazzu”, bowiem taką miał pozycję na międzynarodowej scenie jazzowej. Joachim-Ernst Berendt znał osobiście niemal wszystkich wielkich jazzmanów, a więc to co przekazał w książce to wynik rozmów z nimi o sprawach, jakimi nie podzieliliby z żadnym innym dziennikarzem. Od wydania pierwszego, z 1953 roku, wydano jeszcze trzy jej wersje, w 16 językach, w nakładzie blisko miliona egzemplarzy.

Polski przekład z 1969 roku pt. „Wszystko o jazzie” oparto na drugiej wersji tego tytułu. Celem tych edycji było ukazanie jazzu – od ragtime’u i jazzu nowoorleańskiego po współczesne style i techniki wykonawcze; od Scotta Joplina i Kinga Olivera, po Mahavishnu Orchestra. Publikacja ta odznacza się wartką narracją, a łatwy, potoczny język, nie stroniący od anegdot, ułatwia lekturę. Książka omawia chronologicznie style jazzu i odrębnie opowiada o czołowych postaciach jazzu gdy omawia ich znaczenie przy podziale na poszczególne instrumenty. Czytając tę książkę uderza fakt, że wiele spostrzeżeń i wniosków są trafne (jak się po latach okazuje), co świadczy z jednej strony o dużej intuicji autora, a z drugiej o rzetelnej znajomości przedmiotu.

Każda inna lektura traktująca o historii jazzu rodzi chęć porównywania do książki Berendta i tak też musi być w przypadku „Historia jazzu, 100 wykładów” Jacka Niedzieli-Meiry.


Długo szukałem udanej publikacji, która opowiada o zdarzeniach, które odegrały istotną rolę w historii jazzu. Szukałem i znalazłem pozycję, która ukazała się nakładem wydawnictwa InfoMax w 2014 roku. Książka Jacka Niedzieli-Meiry to obszerne kompendium wiedzy o jazzie, które jest owocem pasji autora, ale i jego wiedzy praktycznej, bo jest kompozytorem kontrabasistą, sidemanem i liderem zespołów muzycznych. Historia w ujęciu Niedzieli-Meiry opiera się na prawie stu amerykańskich książkach, wizytach w historycznych miejscach w Stanach Zjednoczonych oraz na bogatej płytotece obejmującej niemal 1000 pozycji. Przez 19 rozdziałów oraz dodatek zdjęciowy, kalendarium, zestaw standardów, słownik terminów, dyskografię czytelnik może prześledzić genezę i rozwój jazzu od czasów niewolnictwa aż do ery fusion, kończąc na latach 70. ubiegłego stulecia.
Piotr Kałużny, w Jazz Forum 12/2009, napisał: „Pisarz…niekwestionowany autorytet…. wnikliwie nakreśla wszelkie aspekty warunkujące zaistnienie form muzycznych stanowiących źródła jazzu. … Szczegółowo i z pasją kreśli sylwetki artystów kreujących style jazzu. Język jest bardzo emocjonalny, (…) zawiera osobiste przemyślenia. To czyni z obszernej pozycji o niemal encyklopedycznej zawartości lekturę niezwykle interesującą i autentycznie pochłaniającą„. Zadałem pytanie- jak ta książka wytrzyma porównanie z „Historią jazzu” Berendt’a? Książka Niedzieli nie ma aspiracji by uwspółcześniać, czy zmieniać, poglądy wyczytywane z pracy wielkiego poprzednika, jednak je uzupełnia o proponowaną listę lektur, wykaz płyt z danego stylu, które warto przesłuchać. Spojrzenie na ewolucję muzyki jazzowej poprzez wpływ wydarzeń społecznych, kulturowych i religijnych jest ciekawe, ale i może być kontrowersyjne. Autor uwzględnia też wpływ wielu różnorodnych czynników, takich jak osiągnięcia technologiczne, radio, techniki nagraniowe i odtwarzające i elektryfikacja instrumentów muzycznych. „100 wykładów” są wydane gustownie z estetyczną grafiką na okładce (w wersji twardej lub miękkiej), zawierają wiele fotografii, które uatrakcyjniają książkę.

 

Wiedzę muzykologiczną z omówionych publikacji, wspaniale wzbogacają biografie artystów. Wymienię niektóre:

  • Życie Louisa Armstronga” Terry Teachout, tłumaczenie: Piotr Grzegorzewski, Marcin Wróbel (Wydawnictwo Dolnośląskie, rok wydania: 2011).

Terry Teachout dotarł do źródeł niedostępnych dla wcześniejszych biografów, dzięki czemu stworzył wnikliwą biografię najznakomitszego trębacza jazzowego XX wieku. Czytając biografię, nie tylko towarzyszymy jazzmanowi podczas koncertów czy nagrań, lecz poznajemy też jego skomplikowane życie uczuciowe. To na pewno najbardziej kompletna biografia Armstronga. „Pops” jest fantastycznym portretem człowieka i jego muzyki.

  • Billie Holiday. Biografia” Julii Blackburn, w tłumaczeniu Hanny Jankowskiej (Wydawnictwo W.A.B. rok wydania 2007).

Nikt kto ukochał jazz nie zaprzeczy, że Billie Holiday jest najlepszym muzykiem jazzowym wszechczasów. Jej silnie emocjonalny styl, stanowi dla wszystkich niedościgły wzór. Traktowała swój głos jak instrument, obdarzona genialną muzyczną intuicją nie miała sobie równych w zdolnościach improwizacyjnych. Miała wyjątkowy dar dobierania muzyków, którzy mogli jej akompaniować i między innymi oni właśnie są współtwórcami tej biografii. Julia Blackburn daje pełniejszy obraz Billie Holiday jako artystki niż ktokolwiek inny, który próbował opisać życie śpiewaczki. Jej muzyka, wiele potrafi przekazać z doświadczeń wokalistki, ale książka- „Billie Holiday. Biografia”, tworzy kontekst dla jej muzyki- pozwala na łatwiejsze zrozumienie interpretacji artystki. Od śmierci Billie Holiday upłynęło prawie 60 lat, a melomani wciąż kupują jej płyty. Kolejni artyści mówią o tym, jak wielki wpływ wywarły na nich piosenki śpiewane przez Lady Day (tak nazwana przez saksofonistę Lestera Younga). W styczniu 1979 roku, w Waszyngtonie, dziennikarka Linda Kuehl pisze w pokoju hotelowym list pożegnalny i popełnia samobójstwo, skacząc z okna. Niespełna dwa lata wcześniej dowiedziała się, że wydawnictwo Harper & Row rezygnuje z wydania biografii Billie Holiday, do której Kuehl przez wiele lat zbierała materiały. Jej zabałaganionym archiwum, pozostały dziesiątki nagranych taśm i setki stron notatek, prasowe wycinki, dokumenty, fotografie i listy. W kwietniu 2005. roku. Julia Blackburn wydaje książkę „With Billie”, opartą o materiały zebrane przez Lindę Kuehl, opowieści ludzi znających Lady Day. Te luźno połączone ze sobą materiały wsparte refleksjami autorki złożyły się na portret artystki wyjątkowy- subiektywny, bo głównie przedstawiony przez ludzi, którzy ją napotkali na swojej drodze życia. Wybitna artystka, pierwsza dama jazzu, wrażliwa, energiczna, nieodpowiedzialna i odpychająca… Taką Ledy Day pokazuje biografia Julii Blackburn

  • Komeda. Osobiste życie jazzu” Magdalena Grzebałkowska (Znak, Kraków 2018)

Bartek Chaciński, 8 maja 2018, na łamach  tak zrecenzował tę biografię:

„[…] Życie bohatera było krótkie, ale miejsc i kontaktów z ludźmi mnóstwo. Książek o wybitnym kompozytorze i pianiście też było niemało, ale z dominującym głosem żony Zofii Komedowej, która jego historię opowiadała ze swojej perspektywy. A tu trzeba pokazać, że nie była jedyną kobietą w jego życiu, że – co więcej – duża część środowiska jazzowego za tą jej perspektywą nie przepadała. Woleli Krzysia, „gdy był sam”, jak mówi Rosław Szaybo.
Grzebałkowska równoważy obraz, pokazując wyjazd Komedy do Ameryki jako – w pewnym stopniu – ucieczkę od żony. Spisuje inny scenariusz wydarzeń w Kalifornii, zakończonych tragicznym wypadkiem jazzmana, dorzuca mnóstwo szczegółów dotyczących lat młodzieńczych, cały czas świetnie opisując atmosferę czasów. Bo gdy kluczowym punktem odniesienia staje się kultura amerykańska, polskie władze próbują się od Zachodu izolować. To robi z jazzmanów buntowników, a z nieoczywistej, awangardowej muzyki czyni zjawisko społeczne. Mamy więc w książce dwa plany – gdy małomówny, delikatny, choć charyzmatyczny lider polskiego jazzu chowa się gdzieś we mgle niepamięci, Grzebałkowska przenosi się na szerszy plan. Dokumentuje historię eksplozji rodzimej sceny i rozwój karier innych muzyków. Komeda dalej w tym jest – choć już jako duch, sprawca, węzeł sieci towarzyskich połączeń. Nie da się bez niego opowiedzieć o dziejach tego środowiska, to wiemy od dawna. Można za to o nich opowiedzieć poprzez jego biografię, co autorka tej książki w sposób imponujący udowodniła, swoim researchem najpierw szeroko rozkopując, a na koniec zamykając temat.”

 

 

[1] Cytowany fragment dotyczący relacji pomiędzy Cannonballem Adderley’em, Johnem Coltranem i Milesem Davisem pochodzi z „Miles, Autobiografia” w przekładzie Filipa Łobodzińskiego (Wydawnictwo Dolnośląskie, 2013 rok).

 


Przejdź do części drugiej artykułu (klasyka) >>

Przejdź do części trzeciej artykułu (rock) >>