Wydawnictwa płytowe aspirujące do najlepszych
(rozdział dwudziesty, część 1.)

Z wielu wydawnictw audiofilskich są dwie (oczywiście nie jedyne) amerykańskie, w katalogach których znajdują się arcydzieła muzyki klasycznej- First Impression Music, Lasting Impression Music (w części pierwszej) oraz Delos Productions (w części drugiej). Warto im poświęcić czas, ale nie tylko tym trzem:

First Impression Music, wytwórnia płytowa zarządzana przez Amerykanina chińskiego pochodzenia Winstona Ma (producenta muzycznego, innowatora w dziedzinie produkcji CD i audiofila) od lat 90. do czasu jego śmierci 24 maja 2016. Katalog płytowy wytwórni jest bardzo szeroki, ale najbardziej poszukiwanymi są reedycje płytowe innych firm, na przykład: Decci, EMI, Verve, Philipsa czy JVC. Celem działalności były płyty wyłącznie cyfrowe nośniki Compact Disc, choć Winston Ma był kolekcjonerem płyt winylowych (miał ich ogromną ilość, w tym płyty Direct-Cut). Między innymi dzięki takim ludziom, jak pan Ma płyty CD mogły stać się konkurencyjnymi wobec analogowych nośników- taśm czy płyt winylowych. Działalność rozpoczął od kodowania płyt do formatu HDCD i tłoczenia płyt na złotym podkładzie. Później wykorzystywał opracowane w firmie JVC: technologię K2 [1], pozwalającą osiągnąć rozdzielczość 20 bitów oraz kolejne modyfikacje formatu CD- XRCD  (Extended Resolution Compact Disc), XRCD2 i XRCD24. Ten ostatni został po raz pierwszy zastosowany właśnie przez firmę FIM. W dalszych latach przyszedł czas na użycie modyfikacji technologii K2, która łączyła zalety „analogu” i „cyfry”. Tę nazwano- K2HD.
Krążki CD wyróżniające się wyjątkową jakością dźwięku powstały również w ramach firmy podległej- Lasting Impression Music. Wszystkie płyty tej wytwórni tłoczono na srebrnym podkładzie o czystości 99,9999%, choć dostępne są też na podkładzie złotym w ramach serii Ultimate Disc oraz w ręcznie numerowanej, minimalnej liczbie Ultimate Disc Master, nagrywanej bezpośrednio ze studyjnej taśmy-matki. Płyty z logo Fim są poszukiwane przez audiofilów na całym świecie, trudno dostępne osiągają wysokie ceny na portalach licytacyjnych.

Jednym z najznakomitszych przykładów doskonałej jakości technicznej i artystycznej firmy Lim jest „Tchaikovsky, Swan Lake, Op. 20” w wyk. L’Orchestre de la Suisse Romande pod dyrekcją Ernesta Ansermeta, ale zanim opiszę krążek CD dodam pewne informacje o treści płyty:
Piotr Iljicz Czajkowski starał się być nowatorem w dziedzinie kompozycji, ale jakość i komunikatywność jego muzyki podnosi ją do rangi arcydzieł klasycznego nurtu w muzyce. Koncert fortepianowy nr 1, balety: „Dziadek do orzechów”, „Jezioro łabędzie” i „Śpiąca królewna”, czy szósta symfonia, są tego przykładem. „Jezioro Łabędzie” (ang. Swan Lake, ros. Лебединое oзеро), balet, op. 20 początkowo nie był dobrze odbierany przez publiczność co u przewrażliwionego kompozytora wywołało duże rozczarowanie. W roku premiery Czajkowski poprosił swojego wydawcę o kopię partytury, zamierzając wyodrębnić z tejże pakiet motywów i ewentualnie zrewidować później całe dzieło, ale nigdy do tego nie doszło.

Balet „Jezioro Łabędzie”, którego akcja rozgrywa się w nieokreślonej epoce, w jakimś zakątku Niemiec, podzielony został na cztery akty [2] :

  • Akt I: Dworska biblioteka. Książę [Zygfryd] wraz z rówieśnikami ze szkoły wojskowej i z przyjacielem Bennem oczekuje na przybycie matki. Z okazji pełnoletniości syna panująca księżna wręcza mu rodowy medalion. Oznajmia też Zygfrydowi, że nazajutrz podczas balu powinien wybrać przyszłą żonę spośród zaproszonych księżniczek. Zygfryd zgadza się w pośpiechu, bowiem przyjaciele wraz z okolicznymi wieśniakami przygotowują dla niego wesołą zabawę w dworskim parku. Wszyscy tańczą, panuje beztroska atmosfera. Także generał, nauczyciel księcia i innych kadetów, ulega ogólnemu nastrojowi zapominając o tym, że księżna nakazała mu troszczyć się o syna. Wraz z zapadającym zmierzchem pojawia się Zły Duch. Zwabia on księcia nad jezioro, gdzie przyjmuje postać nocnego ptaka – puchacza. Tutaj dokona się los Zygfryda.
  • Akt II: Nad brzegiem jeziora książę spotyka łabędzia i zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia. Jest to Odetta, zaklęta w łabędzia [biały łabędź] przez czarnoksiężnika. Jeśli ktoś poprzysięgnie jej prawdziwą miłość, zgubne czary stracą swoją moc i zarówno ona, jak i towarzyszące jej dziewczęta łabędzie wrócą na zawsze do ludzkiej postaci. Oczarowany urodą Odetty, książę przysięga jej wieczną miłość.
  • Akt III: Trwa bal wydany przez księżną matkę. Przybywają zaproszeni goście, a wśród nich księżniczki: węgierska, neapolitańska, hiszpańska, rosyjska i polska. Wreszcie pojawia się spóźniony Zygfryd. Jest nadal pod wrażeniem spotkania z Odettą i księżniczki nie robią na nim większego wrażenia. Nagle rozlegają się fanfary, obwieszczając przybycie nieoczekiwanych gości. To czarnoksiężnik Rotbart z córką Odylią [czarny łabędź], łudząco podobną do Odetty. Pod wpływem czarów Zygfryd przysięga miłość Odylii, skazując w ten sposób Odettę na wieczne cierpienie. Gdy uświadamia sobie okrutną ironię losu, pełen niezmiennej miłości do Odetty, biegnie nad jezioro.
  • Akt IV: Nocą nad brzegiem jeziora Zły Duch, pod postacią puchacza, chełpi się swym zwycięstwem nad dobrem. Dziewczęta łabędzie oczekują na Odettę, która pojawia się załamana, przygotowana na najgorsze. Zły Duch wie, że dziewczęta czerpią siłę ze swych ludzkich postaci. Próbuje więc zebrać je razem, aby ponownie zamienić w ptaki. W tym momencie nadbiega Zygfryd i ku swemu przerażeniu odnajduje Odettę na wpół żywą. Słowami miłości i skruchy przywraca ją do życia. Wszystkimi siłami próbują oboje przeciwstawić się złemu losowi. Odetta czuje, że tylko śmierć może ich połączyć. Rzuca się ze skały, a książę podąża za nią. Wzburzone śmiercią Odetty i Zygfryda dziewczęta łabędzie topią swego prześladowcę i wznoszą się ku niebu śladem Odetty i Zygfryda. Noc rządzi się jednak swoimi prawami i znów pojawia się Zły Duch łaknący nowej ofiary.

W tym wielobarwnym dziele jest oczywiście wiele atrakcyjnych tematów, w tym walc z aktu pierwszego-  „Wejście gości” czy „Taniec łabędzi” z aktu drugiego. Całości słucha się dobrze mimo braku kontaktu z obrazem baletowym, ale spektakl trawa około dwóch godzin i 20 minut, więc popularnością cieszy się wersja skrócona tzw. „Highlights”. Jedną z najlepszych tego typu wersji „jeziora Łabędziego” jest interpretacja Ernsta Ansermeta i L’Orchestre de la Suisse Romande (Decca, z roku 1958)

Najlepszą z edycji podobnego typu- „Tchaikovsky, Swan Lake, Op. 20” (Highlights) jest wydanie LIM K2HD UM 024 (z 2007. roku). To wersja zremasterowana do rozdzielczości 24-bit’ów przy częstotliwości próbkowania 100 kHz. Wytwórnia LIM swój produkt oparła na licencji firmy Decca (Universal Music) dokładnie zgodnej z materiałem przeznaczonym na oryginalny longplay. Nic nie zostało dodawane, zapisano pełny zakres dźwięków z oryginalnych taśm studyjnych. I dyrygent- Ernest Ansermet jest odpowiedzialny za interpretację, i jego L’Orchestre de la Suisse Romande wykonują swoją pracę znakomicie. Utwory wybrane do reprezentowania baletu w czasie ponad trzy razy krótszym, są przemyślane- zaznaczona jest równowaga między utworami, które można uznać za przebojowe (z znajomymi melodiami) a sekwencjami harmonicznymi i rytmicznymi. Materiał muzyczny jest właściwie archiwalny, który nie ma tak dużego zakresu dynamiki, jak w niektórych nowych produkcjach, ale nie przeszkadza to w żaden sposób w odbiorze muzyki, bo wzorzec analogowy był świetnie brzmiący już w czasie zapisu na taśmy i ma inne zalety, które te niewielkie braki przykrywają. Nie odczuwa się też tego, że to jednak niepełny spektakl baletowy, choć niektórym melomanom paru fragmentów brakuje.
Firmę LIM należy pochwalić za fantastyczne przeniesienie materiału analogowego do cyfrowego medium. Nagranie K2HD jest nie dość, że ciepło brzmiące to bardzo selektywne i z wystarczającym zróżnicowaniem barwowym by mocniej odczuwać wyjątkową melodyjność dzieła Czajkowskiego. Ta płyta jest może być wzorcem dla audiofilskiej jakości, nieoderwanej od wysokiej jakości artystycznej co często jest bolączką nagrań używanych do testowania sprzętu audio.

Co prawda „Iberia” skomponowana przez Albeniza na fortepian została zinstrumentowana na orkiestrę przez Enrique Fernándeza Arbosa i Carlosa Surinacha to jednak Frühbeck de Burgos wolał sam zaaranżować na orkiestrę utwory cyklu i zebrał je w tytuł „Suite Española”. „Suita española” jest dzika i żywiołowa, rozbłyskuje iberyjskim kolorytem, jest prawdziwym hołdem dla narodu hiszpańskiego. „Castilla” to taniec- seguidilla (taniec ludowy podobny do bolera, lecz od niego szybszy, metrum 3/4 lub 3/8. Wykonywany jest przy wtórze kastanietów i gitary), zaznaczony tutaj przez rzeczywiste użycie kastanietów, które w wersji fortepianowej są jedynie sugerowane. „Grenada”, łagodny nokturn, z fletem na pierwszym planie czuje się wpływy arabskie pieśni andaluzyjskich,  „Sevilla” przywołuje tańce słyszane w tym mieście podczas świąt katolickich. „Asturia” jest reprezentowana przez utwór ​​”Leyenda” (Legenda) znany od dawna w transkrypcjach na gitary. „Aragón” jest żywiołowym tańcem na trzy, na przemian ospały i zmysłowy.

Klasyczne już nagrania muzyki instrumentalnej (1968 Decca) zawierają spektakle muzyczne, z których wiele pozostaje do dziś niezrównane. Te tytuły są bardzo poszukiwanymi przez kolekcjonerów, nigdy wcześniej nie dostępne w formacie cyfrowym o wysokiej rozdzielczości. Odtworzono te historyczne nagrania z pierwotnych taśm magnetofonowych (Analog Mastering Paul Stubblebine) i cyfrowo transformowano (Digital Mastering- Tohru Kotsetsu) w 2005 roku przez Fim w formacie XRCD24.

Płyta firmy Lim o nr katalogowym 023, nosząca tytuł „Falla: El Amor Brujo, Frühbeck De Burgos, New Philharmonia With Nati Mistral” wykorzystująca technologię K2 HD o 24-bitowej rozdzielczości przy częstotliwości próbkowania 100 kHz.

Balet „El Amor Brujo” (Miłość zaklęta), skomponowany w latach 1914–15 przez Manuela de Fallę do libretta Gregorio Martíneza Sierrę, ma charakter andaluzyjski z pieśniami śpiewanymi w andaluzyjskim dialekcie hiszpańskich Cyganów. Muzyka zawiera niezwykle piękne i oryginalne melodie. Falla początkowo zaaranżował wykonanie utworu na sekstet i małą orkiestrę, później opracował wersję koncertową, również na małą orkiestrę, po czym transkrybował utwór na fortepianową suitę, a na koniec stworzył drugą wersję baletu z rozszerzoną orkiestracją, eliminacją narracji, drobnymi cięciami i zmianami fabuły. Rafael Frühbeck de Burgos z zespołem New Philharmonia Orchestra i  mezzosopranistką Nati Mistral nagrał „El Amor Brujo” w 1966 roku dla Decca Records (nr kat. 417 786–2). Repertuar płyty rozszerzony został o atrakcyjne tytuły: Intermezzo from „Goyescas”  Enrique Granadosa, Pavana Pour Une Infante Definte” i  „Alborada del Gracioso” Maurice’a Ravela. Jakość tych nagrań była na tyle dobra, że właściciel marki Lim- Winston Ma, zdecydował się o przygotowaniu wersji cyfrowej na miarę czasów nam współczesnych, korzystając z transferu z oryginalnej taśmy „master”. LIM osiąga poziom przejrzystości, głębi i szczegółowości, który nie ma sobie równych pośród wydań standardowych. Oczywiście same aspekty techniczne nie przechylałyby szali „zwycięstwa” gdyby wykonanie tych „hiszpańskich” klasyków: Granadosa, de Falli i Ravela przez New Philharmonia Orchestra pod batutą Rafaela Fruhbecka de Burgos nie było ogniste, namiętne, a przede wszystkim stylowe. Należy wyróżnić barwny występ wokalny Nati Mistral (Natividad Macho Álvarez) w „El Amor Brujo”. Remastering K2HD wydobywa z nagrań większy zakres dynamiczny i szczegółowość nagrania niż w przypadku Decca „Classic Sound”, zapewniając szerszy zakres obrazu muzycznego i doskonalsze odczuwanie orkiestrowej głębi. K2 HD zapewnia gładszy ogólny dźwięk, który jest bardziej przyjemny dla ucha. Mam wrażenie, że przytoczone zalety nagrania K2 HD uzasadniają wyższą cenę sprzedaży tej edycji.

To samo wydawnictwo- Lim, balet Manuela de Falli- “The Three-cornered Hat” wyprodukowało w technologii XRCD24 (nr kat. 014). Wykorzystano ścieżki dźwiękowe Decci z roku 1961 przygotowane przez L’Orchestre De La Suisse Romande pod dyr. Ernesta Ansermeta z udziałem mezzosopranistki Teresy Berganzy.

Poza “The Three-cornered Hat” na płycie zamieszczono „La Vida Breve- Interlude and Dance”. Te przepełnione ekscytującymi rytmami i melodiami czerpanymi z hiszpańskiego folkloru dzieła zyskały światową zasłużoną popularność co wpłynęło i nadal wpływa na wysyp nagrań, na przykład w interpretacji tak znakomitych dyrygentów jak: Enrique’a Jordy, Charlesa Dutoit, Andre Previna, Jesusa Arambarri’ego, Pierre Bouleza, Jesúsa López Cobosa, Rafaela Fruhbeck de Burgosa, Riccarda Muti’ego czy Kazuki Yamady Ale to, szwajcarski dyrygent Ernest Ansermet po raz kolejny udowadnia w nagraniu wydawnictwa Decca, że jest artystą zdolnym zadowolić w pełni najbardziej wymagających melomanów. Orchestre de la Suisse Romande oddaje najdrobniejsze nawet niuanse brzmieniowe z delikatnym, lirycznym tonem i z drobiazgową precyzją. Wyraziste klikanie kastanietów, żywe rytmy i bogactwo melodyczne pokazują ognisty hiszpański temperament tak realistycznie, że każdy komentarz wydaje się właściwie zbyteczny. LIM XRCD / 24 pokazuje, że jest produktem wprawiającym w osłupienie- jak może nagranie sprzed ponad pół wieku brzmieć aż tak dobrze?!
Może, bo (jak w opisie poprzedniej płyty) dynamika, zakres częstotliwości i rozpiętość stereo są szerokie, a dźwięk zachowuje realistyczne poczucie ciepła i równowagi. Jeśli (dla przykładu) porówna się z interpretacją Orchestre Symphonique De Montréal pod dyr. Charlesa Dutoit (z 1983 roku) również sprzedawaną przez Decca Records, to ta brzmi lżej, jakby błaho. Z całą pewnością remaster LIM wykonany przez inżyniera Paula Stubblebina pod nadzorem producenta Winstona Ma jest wystarczająco drobiazgowy, aby mogły być zachowane wszystkie subtelności znajdujące się na taśmie „matce”. „The Three-Cornered Hat” i „Interlude and Dance” z La Vida Breve są najlepsze, jakie są na rynku płytowym.

 


[1] Z notatek zamieszczonych przez Winstona Ma na płytach firmy FIM można wiele się dowiedzieć na temat stosowanych technologii K2 i XRCD:
W roku 1987, dwóch japońskich inżynierów: panowie Kuwaoka z Victor Company of Japan oraz Kanai z Victor Studio, opracowali interfejs cyfrowy niwelujący błąd Rittera, dzięki czemu poprawiający jakość dźwięku CD. Od nazwisk twórców nazwany został K2. Przez następnych pięć lat obaj japońscy inżynierowie opracowywali sposoby kodowania poprawiony sygnał dźwiękowy z CD. W 1993 roku ukończono prace projektowe nad: 20-bitowym przetwornikiem A/D K2, modelem AD-0126 oraz nad koderem K2. W K2 Super Coding słowa 20-bitowe zamieniane były na 16-bitowe w taki sposób, że udawało się zachować wysoką dynamikę i rozdzielczość. Firma Sony opracowała własny sposób poprawy sygnału na CD, nazwany Super Bit Mapping (SBM, zmierzający do redukcji szumów („noise-shaping”). Opracowanie technologii kodowania K2 były pierwszymi krokami na drodze do opracowania systemu XRCD.
Równolegle poprawiono precyzję samego tworzenia szklanej matrycy przy pomocy lasera, ten system nazwano „K2 Laser Cutting” i jego logo bywa widoczne na płytach K2 i XRCD. Promień lasera był taktowany ultraprecyzyjnym zegarem i był zasilany przez urządzenia do regulacji napięcia zasilającego, dzięki temu wypalał precyzyjniejsze ślady na dyskach. Minęły trzy lata… W 1996 roku ukończono prace nad systemem XRCD. System ten jest opisany na samych płytach CD, które go reprezentują: analogowa taśma „master”, odtwarzana na modyfikowanym w firmie JVC magnetofonie szpulowym rozpoczyna proces, który w następnym etapie podlega masteringowi w zaprojektowanej przez JVC analogowej konsoli. Po tej obróbce zamieniany jest na 20-bitowy sygnał cyfrowy w przetworniku A/D K2 i zapisywany na specjalnie dobranym nośniku, który dostarczany jest do tłoczni. Warto wspomnieć w tym miejscu, że do tego czasu (gdy standardem był system Sony U-Matic 1630) materiał zakodowany w formie PMCD lub DDP wysyłany był do tłoczni, gdzie wypalano szklaną matrycę, jednak błędnie zakładano, że magnetofony po stronie studia masteringowego i w tłoczni są takie same. Pracownicy JVC chcąc wyeliminowali słabsze ogniwo technologiczne, jako nośnik pośredni wybrali dysk magnetooptyczny (MO). Do tłoczni JVC wysyłany był nie tylko dysk MO, ale i rekorder na którym został ten dysk wypalony. W konwerterze K2 Super Coding, sygnał 20-bitowy zmieniany był na 16-bitowy, następnie był retaktowany ze 128-krotnym oversamplingiem. Osiągano w ten sposób dynamikę na poziomie 108 dB i zniekształcenia THD -96 dB. Tak przygotowany sygnał kodowany był następnie do formatu stosowanego w tłoczni, a laser w ramach systemu K2 Laser Cutting wypalał szklaną matrycę. Układ ten kolejny raz przetaktowywał sygnał, eliminując ewentualne błędy jittera. Każdy z tych elementów sterowany był precyzyjnym zegarem- Pro Box 12 i zasilany niezmiennym napięciem. Tak wypalany był pojedynczy szklany wzorzec, z którego wykonywana była pojedyncza metalowa matryca, z której powstawała ograniczona, do liczby 2000., ilości płyt. Wytwórnie różnie sobie radzą z problemem degradującej się matrycy, na przykład First Impression Music oferowała dwie wersje albumów UltraHD CD – tańszą oraz limitowaną (do 2000 sztuk).

W fazie opracowywania procesy produkcyjnego XRCD wypróbowano pokrycie płyt, dla ustalenia który z materiałów:  aluminium, złoto czy miedź, będzie najodpowiedniejszym. Aluminium dawało najlepsze wyniki. Dlatego do dziś to jedyny materiał na jakim tłoczone są płyty XRCD. Proces poprawiania brzmienia nagrań na płytach CD przede wszystkim zmierzał do minimalizacji jittera, czyli krótkookresowych odchyleń od ustalonych, okresowych charakterystyk sygnału. Prace nad nowymi rozwiązaniami doprowadziły do opracowania w 1998 roku konwertera Digital K2. Gdy w linii produkcyjnej płyt XRCD, tak w fazie masteringowej, jak i replikacyjnej, pojawił się nowy konwerter to i logo Digital K2 się pojawiało, a płyty oznaczano logiem- XRCD2. Podobnie jak wcześniej, mastering wykonywany był zarówno w Japonii, jak i w USA, w zależności od tego gdzie znajdowały się taśmy „master”. Konwerter  Digital K2 stał się również podstawowym narzędziem używany do produkcji płyt K2. W tym czasie wprowadzono do systemu masteringowego i replikacyjnego rubinowy zegar („Rubidium Clock”), który znacznie dokładniejszy od swoich poprzedników. Na przełomie wieków XX i XXI studia nagraniowe dysponowały 24-bitowymi systemami rejestracji i masteringu, co wymusiło na JVC przygotowanie nowej wersji systemu XRCD. Nazwano go- XRCD24 (szef firmy FIM- Winston Ma, z tego powodu stworzył firmę „córkę” Lasting Impression Music, która miała przekroczyć kolejne granice jakości CD). Przejście na 24-bitową platformę wymagało wymiany systemu replikacji. Stosowanego do tej pory laser CD zastąpiono zmodyfikowanym laserem K2 DVD, który precyzyjniej przygotowywał szklaną matrycę. System nazwano- „Extended Pit Cut” (Sony stosuje podobną technologię, która nosi nazwę Blu-spec. Szklany master wypalany jest modyfikowanym laserem Blu-ray).
Postępy jakich doznawała technologia XRCD: XRCD2 i XRCD24,  pozwalały rozwijać system K2,  który „porzucił” rozdzielczość 20-bitową na rzecz rozdzielczości 24. bitów i pasmo 100 kHz. JVC ujawniła, że w przypadku analogowych taśm-matek ma ta technologia na celu zachowanie pełnej informacji, natomiast w przypadku nośników cyfrowych ma na celu przywrócenie pierwotnego dźwięku zarejestrowanego w studio.

K2 nazwano K2HD (K2 High Definition). Po testach JVC zadecydowało, że K2HD powinien być licencjonowany (sprzedaż pierwszych tytułów zarejestrowano w roku 2007 roku). Pierwszym licencjonobiorcą tej technologii była… Firma FIM.

[2]  Treść baletu „jezioro Łabędzie” według- 

 


Przejdź do części drugiej >>

Kolejne rozdziały: