Wydawnictwa płytowe aspirujące do najlepszych
(rozdział czterdziesty trzeci)

W 1846 r. powstało nowe słowo, stworzone przez brytyjskiego antykwariusza Williama J. Thomsa – folklore (pol. folklor) [1]. Angielskie słowo folk, pochodzi bezpośrednio z niemieckiego Volk, czyli lud. Lore oznacza w języku angielskim całą wiedzę należącą do jakiej szczególnej grupy ludzi lub związaną z jakimś szczególnym tematem, zwykle tradycyjnym. Czyli dotyczy to sposobów zachowania, zwyczajów, przesądów, ceremonii, przysłów, ballad itd. z dawnych czasów. Popularność tej muzyki w Europie i na innych kontynentach spowodowała zainteresowanie lokalnych twórców muzyką ludową typową dla ich własnych kultur oraz adaptowanie jej elementów do muzyki folk. W ten sposób powstał cały szereg stylów, determinowanych przez kulturę, z której się wywodziły, na przykład: polski folk, góralski folk czy  folk andaluzyjskich Romów (flamenco). A skoro ta muzyka stała się szalenie popularna to i audiofilskie wytwórnie płytowe wzięły na warsztat tę muzykę.

Pepe Romero [2], hiszpański gitarzysta flamenco jak i klasyczny, jest szczególnie ceniony za wybitną technikę i barwne interpretacje muzyczne na gitarze. Jedynym nauczycielem wybitnego gitarzysty był jego ojciec- znany gitarzysta i kompozytor Celedonio Romero.  Debiutował w czasie wspólnego koncertu z ojcem w Teatro Lope de Vega w Sewilli, gdy Pepe miał zaledwie siedem lat. Zagrał wtedy  „Gavotte” Bacha i „Sevilla” Albéniza. W 1957 Celedonio Romero opuścił Hiszpanię Franco i udał się do Stanów Zjednoczonych wraz ze swoją żoną, aktorką, piosenkarką, Angelitą i trzema synami, Celinem, Pepe i Angelem, osiedlając się w okolicach San Diego. Pepe Romero podjął pracę nauczyciela gitary na Uniwersytecie Południowej Kalifornii, Południowego Uniwersytetu Metodystów, Uniwersytetu San Diego i Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego, zanim objął stanowisko adiunkta w USC Thornton School of Music. Profesorską pracę Romero ukoronował publikacją metody gitarowej La Guitarra (w 2012 roku).

Jako muzyk- gitarzysta swoje pierwsze nagranie zrealizował w 1959 roku z tradycyjną muzyką flamenco z rodzinnej Andaluzji. Od tego momentu po dziś Pepe Romero wydał ponad 60 albumów, w tym 20 koncertów z Academy of St Martin in the Fields (np. „Concerto de Aranjuez”) i 30 płyt jako część słynnego rodzinnego kwartetu gitarowego Los Romeros. Pepe Romero grał dla prezydentów Cartera i Nixona, królowej Holandii, księcia Walii i papieża Jana Pawła II. Ma na swoim koncie wiele międzynarodowych nagród nagraniowych i otrzymał honorowy doktorat w dziedzinie muzyki na Uniwersytecie Wiktorii w Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie. Jego wkład w dziedzinie gitary klasycznej jest ogromny- zainspirował wielu wybitnych kompozytorów do napisania utworów specjalnie dla niego, takich jak: Joaquín Rodrigo, Federico Moreno Torroba, Francisco de Madina, Lorenzo Palomo, Michael Zearott, Paul Chihara, Enrique Diemecke, Ernesto Cordero i Celedonio Romero. Został osobiście wybrany przez legendarnego Andrésa Segovię na udział w światowej premierze „Diálogos entre guitarra y orquesta” Torroby. O występie, Pepe Romero powiedział: „Muzyka sprawia, że komunikujemy się przez duszę, a jeśli możesz wyjść z teatru, czując tę więź, to jest to, czego pragnę bardziej niż czegokolwiek”. Choć był uznanym gitarzystą klasycznym, jest wybitnie utalentowanym i popularnym wykonawcą muzyki flamenco:

  • Album „Pepe Romero– Flamenco!”, nagrany w 1962 roku i wydany w 1995 przez wydawnictwo Mercury, został wznowiony i zremasterowany do formatu LPCD45II w 2012. Gitarzyście towarzyszyli: Celedonio Romero (guitar) i Angel Romero (guitar).

Zapierająca dech w piersiach interpretacja i wirtuozowska technika sprawiają, że „Flamenco!”- recital gitarzystów o nazwisku Romero, jest jednym z najwspanialszych osiągnięć Pepe Romero, a tym samym wśród nagrań flamenco jako gatunku. Flamenco to sztuka wszechstronna- łącząca taniec, śpiew i muzykę instrumentalną, niegdyś popularna w południowej Hiszpanii, teraz w każdym miejscu na świecie. Ta płyta podnosi flamenco do poziomu największych dzieł klasycznych- to sztuka, która przekonuje łatwo, bo też jakość techniczna nagrań jest najwyższych lotów.

Utwory Flamenco zgromadzone na płycie są ekscytujące i jednocześnie przyjemne w odbiorze- urocze i nostalgiczne..Przeczytałem gdzieś w sieci Internet taką opinię o tej płycie: „…to najwyższej klasy kawałek dziesięciopalcowej furii i hipnotyzującej gitarowej magii…”. Ja też tak tę płytę odbieram i dodam, że nagrania z kwietnia 1962 brzmią naprawdę świetnie- z wyjątkową dbałością o szczegóły, z niewielkim szumem analogowych urządzeń nagrywających. Gitary brzmią bogato- alikwoty wybrzmiewają, dając wrażenie obecności muzyków w pokoju gdzie słuchana jest muzyka panów Romero.

  • Nagrania z płyty „Flamenco”, nagrane w Utrechcie (Niderlandy) w 1987 roku, wydane po raz pierwszy w 1988 roku przez wytwórnię Philips Records, zostały poddane remasterowi do formatu K2HD dla wydania przez First Impression Music, (LIM K2HD 022). W sesjach nagraniowych wzięli udział: Pepe Romero (gitara), Chano Lobato (kanto), Maria Magdalena (taniec) i Paco Romero (taniec).

Zanim zdecydowałem się zakup albumu „Flamenco” w wersji K2HD to wielokrotnie wsłuchiwałem się w Philips’owską edycję z 1987 roku. Słuchałem jej z przyjemnością. Nie narzekałem na jakość techniczną nagrań, choć do zachwytu było daleko, bo nie lubię prezentacji oddalonej od słuchacza. Płyta nie oddaje realiów w jakich nagrania powstawały (niewystarczająco „obecne” dźwięki butów Marii Magdaleny czy zapateado [3] Paco Romero). Jednak mogę się zgodzić z pozytywną opinią krytyka Stewarta Masona z AllMusic, który zrecenzował oryginalną wersję tak: „Ściśle tradycyjna płyta flamenco, nagranie Pepe Romero z 1987 roku ‘Flamenco’ zawiera nie tylko jego własną, znakomitą grę na gitarze, ale także wyrazisty wokal wokalisty Chano Lobato oraz, w inspirującym uderzeniami, o którym nie pomyślało wystarczająco wielu artystów flamenco, dwóch prawdziwych tancerzy flamenco, Marię Magdalenę i Paco Romero. Flamenco to przecież muzyka taneczna i tak jak w niektórych formach angielskiego tańca ‘contra dancing’, tańcu Appalachów i innych formach muzyki ludowej, perkusyjny dźwięk butów tancerek (i tradycyjnych kastanietów tancerek) ma być częścią muzyki. W rezultacie ‘Flamenco’ ma witalność i ekscytację, których często brakuje w klasycznych płytach flamenco, co czasami może wydawać się nieco duszne i zbyt poważne. Głos Lobato, mroczny alt z pięknie kontrolowanym vibrato, idealnie pasuje do materiału, ukazując kwiecistą teatralność muzyki flamenco bez przesady. Niewątpliwie są lepsze płyty flamenco, ale niewiele jest takich, które dają dużo zabawy.”
Nagrania na wydanym przez firmę Philips albumie są więcej niż poprawne, ale niewystarczająco atrakcyjne. Jednak nie ma takiego nagrania, którego brzmienia nie można zmienić (poprawić)… Można, dla przykładu używając kodowania K2HD opracowanego przez JVC. Firma Fim jest licencjobiorcą tej technologii (vide art.: „Historia i cechy płyt CD”).


Płyta „Flamenco” zremasterowana przy użyciu procesu K2HD firmy First Impression Music posiada wszelkie atuty, które pozwalają zaspokoić oczekiwania audiofilów, bowiem nie dość, że potrafi przyćmić swoją jakością techniczną całkiem sporo płyt XRCD, to na pewno wszystkie standardowe płyty CD (w tym oczywiście wydanie „Flamenco” z 1987 roku). Technologia K2HD pozwala wydobyć z nagrania znacznie więcej informacji niż z CD z lat 80., a na dokładkę upodobnić je do dźwięków z rowków płyty winylowej- bez agresywności i bez nadmiernej dźwięczności. Remaster z 2008 roku dokonany przez Winstona Ma, dla Fim „przestawia” wykonawców bezpośrednio przed słuchacza. „Zaokrągliła” dźwięki wyższe i wzmocniła te, które lokowały się w średnich zakresach częstotliwości. Niebywale zabrzmiała gitara- znacznie pełniej i dynamiczniej, wybuchowe dźwięki zapateado wydobywające się z pracy nóg tancerzy wywołują realistyczne dudnienie desek podłogi. To nagranie- „Flamenco”, jest uważane przez wielu za najlepsze nagranie tego rodzaju muzyki, niezależnie z którą wersją płytową mamy do czynienia. To prawdziwe flamenco w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu i na najwyższym poziomie. To klasyczne już flamenco! Winstona Ma wspomina, że sam wcześniej wyprodukował dwa nagrania flamenco, ale to nagrane dla wytwórni Philipsa w Holandii z 1987 roku jest jego zdaniem najlepszym nagraniem flamenco na świecie.
James Leonard z AllMusic napisał: „Płyta Flamenco Pepe Romero z 1987 roku czerpie z tradycyjnych korzeni muzyki, a występy są prawdziwe. Jeden z gitarzystów rodziny Romero, Pepe jest super-wirtuozem z przeszywającym tonem, ostrym atakiem i niepowstrzymanym wyczuciem rytmu. Dołącza do niego trójka performerów tak głęboko zakorzenionych w tradycji flamenco, że są z nią nieodłączni: wokalistka Chano Lobato oraz tancerki Maria Magdalena i Paco Romero. Razem zamieniają się występy, które prawdopodobnie będą ostateczne. Połączenie mocnego, słodkiego głosu Lobato; błyskotliwe obligato Magdaleny i Paco oraz głęboka identyfikacja Pepe z muzyką są odurzające i każdy, kto choć trochę interesuje się muzyką, jest zachęcany do wypróbowania tej płyty. Konieczna jest ostatnia uwaga dotycząca nagranego dźwięku: kiedy został pierwotnie nagrany i wydany w firmie Philips w 1987 roku, dźwięk płyty był czysty, żywy i kolorowy. Zremasterowany tutaj dla Linna przez Winstona Ma dźwięk płyty jest przejrzysty, zasadniczo umieszczając wykonawców bezpośrednio przed słuchaczem. Efekt podczas kadencji Magdaleny i Paco jest niesamowicie realistyczny.”
To prawdziwe flamenco w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu i na najwyższym poziomie. To klasyczne już flamenco!

 

Ensemble Caprice [4] poprzez nagrania zgromadzone na płycie „Salsa baroque” opowiada historię ludzi emigrujących do Ameryki Południowej z Hiszpanii. Dyrektor artystyczny Ensemble Caprice- Matthias Maute, mówi, że chociaż ludzie mają szczególną wizję tego, czym jest muzyka barokowa, wpływy hiszpańskie i latynoamerykańskie, a zwłaszcza zawiłe rytmy, nadają brzmieniu inny obraz niż większość muzyki barokowej. „Zagłębienie się w nieznany repertuar i uświadomienie sobie, że w Ameryce Południowej muzyka była mieszanką różnych kultur, było odkryciem. Kultury europejskie z muzyką hiszpańską i włoską, ale głównie hiszpańską miały na nią wpływ. „Wszystkie narody miały swoją własną muzykę, która stała się szczególną mieszanką, gdy kompozytorzy przybyli z Europy, korzystając z tekstów w miejscowym dialekcie pisali do nich muzykę w europejskim stylu, więc powstawała kolejna mieszanka. Jest też smutna historia afrykańskich niewolników, którzy byli zmuszani do pracy w kopalniach srebra, gdzie ginęli tysiącami, którzy przynieśli własne rytmy i własną muzykę […] Istnieje to tragiczne tło, gdy jeden naród najeżdża na terytorium innego narodu, ale z muzycznego punktu widzenia jest co najmniej jeden pozytywny aspekt. Muzyka ma tendencję do dostosowywania się do innych kultur i tworzenia nowej kultury”.

Matthias Maute: „Salsa to hiszpańskie słowo oznaczające sos, oznaczające jednocześnie taniec i rodzinę gatunków muzycznych w muzyce latynoamerykańskiej. To właśnie to drugie znaczenie i jego antyczne korzenie, wraz z odrobiną humoru, nadało naszemu projektowi tytuł „Salsa baroque”. Mimo ludzkich i politycznych tragedii związanych z kolonizacją kontynentu południowoamerykańskiego powstała wielobiegunowa kultura muzyczna wyróżnia się ognistym duchem i pasją: oto muzyka o wyjątkowym charakterze, wzbogacająca repertuar XVII wieku o odświeżające nowości.”

  • Album „Salsa baroque ( Music of Latin America and Spain of the 17th and 18th century)” w wykonaniu Ensemble Caprice, został wydany przez wydawnictwo Analekta w 2010 roku. Sesje nagraniowe odbyły się w Église Saint-Augustin De Mirabel (Quebec).


Barokową muzykę Ameryki Łacińskiej [5] można określić jako połączenie harmonii i rytmów Europy i Afryki z niuansami i stylami indiańskimi. Ta wyjątkowa fuzja datuje się na XVI wiek i dała początek złożonej i fascynującej mnogości form muzycznych, czego efektem jest ogromna różnorodność instrumentacji, struktur oraz fraz rytmicznych i melodycznych.
Gaspar Fernandes (ok. 1570-1629) był z urodzenia Portugalczykiem, ale wyemigrował do Meksyku, gdzie został muzykiem kaplicowym w katedrach Gwatemali i Puebla. Jego villancicos (popularna forma pieśni pochodzenia hiszpańskiego) często mają teksty napisane w mieszance języka indiańskiego z hiszpańskim lub lokalnym dialektem. Wzruszająca kołysanka Xicochi conetzintle wykorzystuje język Azteków nahuatl. Zbiór około 250 dzieł spod pióra Gaspara Fernandesa stanowi największe źródło XVII-wiecznej muzyki świeckiej z Nowego Świata. Juan de Araujo (1648-1712), urodzony w Hiszpanii, spędził również życie jako muzyk w Peru i Boliwii, gdzie został mianowany chórmistrzem katedry w La Plata. Jego Los coflades de la estleya (z podtytułem Czarna pieśń na narodziny Pańskiego) i Convidando está la noche Juana Garcíi de Zéspedes (1619-1678) wyróżniają się zastosowaniem rytmów afrykańskich zestawionych z fragmentami europejskiego kontrapunktu. Być może dzięki tym dwóm krótkim arcydziełom o mieszanej kolorystyce najlepiej oddaje osobliwą atmosferę panującą w Ameryce Łacińskiej w XVII wieku. Muzyka bożonarodzeniowa, Tarará, Antonio de Salazara (ok. 1650-1715), a także Pastorale Domenico Zipoli (1668-1726) ukazują oryginalność kompozytorów z Nowego Świata, którzy potrafili połączyć swoje europejskie pochodzenie z: z europejskiego punktu widzenia – egzotyczne brzmienia ich latynoamerykańskiego środowiska. Zuchwała końcowa melodia Pastorałki daje nam wgląd w twórcze pragnienia muzyka imigranta. Muzyka hiszpańska jest reprezentowana przez dzieła instrumentalne z ogromnej kolekcji Antonio Martína y Coll (1671-1734), która obejmuje kilkaset utworów muzycznych w czterech tomach zatytułowanych Flores de música. Chacona i Xácara są wzbogacone złożonymi rytmami, które zbliżają się do innego współczesnego hiszpańskiego kompozytora, który podróżował po Ameryce Łacińskiej, Santiago de Murcia (1673-1739), którego El Amor, Baylad Caracoles i La Jotta czerpią z bogatego repertuaru rytmy taneczne. Oczywiste jest, że separacja geograficzna nie przeszkodziła stosunkowo szybkiemu transferowi stylów i gatunków muzycznych, pomimo problemów narzuconych przez bardzo ograniczone środki podróży międzynarodowych i międzykontynentalnych. Canción de clarín con eco a discreción, również zaczerpnięte z kolekcji Flores de música, a także Temblante estilo italiano wyraźnie pokazują włoski wpływ na Półwyspie Iberyjskim. Z kolei air-de-cour Yo soy la locura Henry’ego de Bailly (ok. 1585-1637) zawiera tekst hiszpański pomimo francuskiej narodowości kompozytora. Ryt Hanacpachap cussicuinin był śpiewany i wykonywany podczas procesji religijnych w kościele. Opublikowana w 1631 roku w Peru, jest to pierwsza polifonia wydana w obu Amerykach. To bardzo wzruszający utwór muzyczny, zrodzony z różnych światów kulturowych, zjednoczonych pięknem muzyki.

Krytyk muzyczny AllMusic- James Manheim taką wydał płycie ocenę: „Salsa Baroque nie jest jedną z wielu fuzji salsy i muzyki klasycznej, które pojawiły się na rynku, ale nową eksploracją wpływów afrykańskich i amerykańskich muzyki hiszpańskiego kolonialnego Nowego Świata, tej z instrumentu historycznego Montrealu zespół Ensemble Caprice i jego dyrygent Matthias Maute. Jest to obszar objęty przez Jordi Savalla i jego ‘Criollas & Danzas y Villancicos Criollas’, jak również różnych innych wydań przez grupy specjalizujące się w muzyce Iberyjskiej; Ensemble Caprice, choć zorientowany na barok w ogóle, do tej pory nie należał do tej grupy. Wyniki są mieszane, ale warte zachodu dla tych, których uwagę przykuł ten fascynujący repertuar. Najlepszą wiadomością jest włączenie utworów kompozytora Gaspara Fernandesa, którego Savall i jego otoczenie nie zbadali zbytnio, choć zachowało się ponad 250 jego utworów. Istnieje również kilka utworów instrumentalnych z hiszpańskiej kolekcji klawiatur ‘Flores de música’; nie są one bezpośrednio związane z dostępnym repertuarem, ale dobrze do niego pasują i rozsądnie jest przypuszczać, że muzyka tego rodzaju mogła zostać wysłana do Nowego Świata. Dwa utwory Fernandesa, z których jedna jest pieśnią kołysankową, są w języku nahuatl, a anonimowy hymn ‘Hanacpachap cussicuinin’, opublikowany w 1631 roku w Peru i przypuszczalnie w języku keczua, również odzwierciedla nie tylko wpływy rdzennych Amerykanów, ale także wysiłek, aby spotkać się z rdzennymi Amerykanami w muzyce na własne warunki. Jest to mieszanka utworów wokalnych i instrumentalnych, a niektóre z nich zawierają próby powielenia efektu afrykańskich polirytmów. Santiago de Murcia, którego utwory wokalne pojawiły się w nagraniach Savalla, reprezentują tutaj rytmicznie trudne utwory instrumentalne, jeden z gatunku instrumentalno-wokalnego znanego jako \Marizápalos\ (w broszurze z błędami pisowni na dwa różne sposoby). Te występy nie mają charakteru muzyki Savalla, z ich aktywną i improwizującą baterią instrumentów perkusyjnych. Większą wadą jest brak tekstów do utworów wokalnych, czy to w książeczce, czy w Internecie; są one niezbędne do zrozumienia tego, co można nazwać świętym seksualnym atakiem Hiszpanów na rdzenną Amerykę. To nagranie nie ma hucznych wybuchów koloru, które ta muzyka może dostarczyć, gdy naprawdę ożyje, ale pomaga w ciągłym odkrywaniu ważnego repertuaru.”
„…elementy, które ma do zaoferowania Ensemble Caprice – zarówno tradycyjne, jak i klasyczne – są klejnotami” – The New York Times
Nagrania prezentują bardzo staranny sposób nagrania- selektywność jest wybitna, barwy, wolumen, rozmieszczenie na scenie muzycznej 3D są bez zarzutu.

 

Janusz Prusinowski [6], śpiewak, skrzypek, lirnik, harmonista, kompozytor i organizator, brał udział w wielu przedsięwzięciach muzycznych kontynuujących polską tradycję muzyczną, grał w Bractwie Ubogich (1993), był współzałożycielem warszawskiego Domu Tańca (1995).

Założyciel zespołów: „Janusz Prusinowski Trio” i „Janusz Prusinowski Kompania”, formacji o charakterystycznym brzmieniu łączącej archaiczność z awangardą, a muzykę z ruchem. Wydał 4 płyty „Mazurki” (2008), „Serce” (2010), „Po kolana w niebie” (2013), „Concert in Izmir” 2014 (DVD). Oprócz koncertów (Włochy, Francja, Belgia, Luxemburg, Estonia, Portugalia, Kanada, USA, Gruzja, Azerbejdżan, Niemcy, Finlandia, Grecja, Chorwacja, Rumunia, Turcja, Wietnam i oczywiście Polska), prowadzi intensywne warsztaty muzyczne i taneczne oraz grywa do tańca.

  • Album „Serce” (opisany szerzej w artykule: „płyty polecane, rozdział 30”), wydany w 2010 roku przez wydawnictwo Słuchaj Uchem, został nagrany przez zespół Janusz Prusinowski Trio w studio Free Fly Music i masterowany przez Michała Garsteckiego w tym samym 2010. roku. W sesjach nagraniowych brali udział: Piotr Piszczatowski (bębenek, baraban, skrzypce sekund, śpiew), Michał Żak (szałamaja, flety drewniane, klarnet), Piotr Zgorzelski (basy, śpiew), Szczepan Pospieszalski (trąbka), Michał Garstecki (kontrabas), Janusz Prusinowski (śpiew, skrzypce, harmonia polska, cymbały, fisharmonia). Płyta została wyróżniona pierwszą nagroda w konkursie Polskiego Radia na Folkowy Fonogram Roku 2010.


Według informacji wydawcy: „Mazurki, polki, kujawiaki, kujony, oberki, wiwaty i chodzone zanotowane na tej płycie służyły wielu pokoleniom z serca Polski. Zamieniały codzienność w wyjątkowość, a prozę w poezję. We wszystkich tych melodiach rozpoznajemy rytmy serc poprzedzających nas muzyków i tancerzy. Trio Janusza Prusinowskiego powstało by grać muzykę polską zgodnie z najlepszymi wiejskimi kanonami wykonawczymi. Dzięki dbałości o detale – obecne w grze Jana Lewandowskiego, Kazimierza Meto, Józefa Zarasia, Jana Ciarkowskiego, Piotra i Jana Gaców, Ignacego Bednarza i innych – można w interpretacjach zespołu rozpoznać ,,nutę” każdego z muzykanckich mistrzów.” Muzycy Tria wychodząc od przekazywanych przez wieki melodii- od muzyka do muzyka, improwizują, posługując się tradycyjnymi idiomami, tworzą własną muzykę, która z jednej strony pozostanie pod wpływem ich nauczycieli, a z drugiej kontynuacją wzorów naznaczonych współczesnymi inspiracjami, oczywiście nie wykluczając indywidualnego podejścia muzyków. Można rzec, że współcześni muzycy (też Tria Janusza Prusinowskiego) tworzą nową tradycję; muzykę, którą w przyszłości będą mogli przekazać nowym adeptom muzykanckiego fachu. Janusz Prusinowski w wywiadzie dla gazety „Wyborczej” opowiadał: „Każda melodia coś oznacza; bez mistrzów wiejskich nie mamy szansy poznać tego znaczenia. Staramy się nie wyrywać tej sztuki z gleby, tylko dbać o cały ogródek. Bo przecież młodzi ludzie przybywający do muzykantów i muzyki reaktywują na swój sposób jej ekosystem. A potem bywa, że i miejscowi są tak wzruszeni, że mówią: myśmy się tak od 20 lat nie bawili, nie spotkali. Powstają też nowe konteksty w nowej sytuacji – w mieście, między ludźmi z różnych przestrzeni. Bo ten język muzyczny jest wyrazem czegoś, co jest w człowieku niezmienne. Zawsze potrzebujemy kontaktu, przyjaźni, miłości, ekspresji. Na tym można budować.” Nawet gdy muzycy improwizują nie gubią charakterystycznego tanecznego polskiego rytmu. Zdobienia są obecne, nawet wówczas gdy muzyka jest intensywnie żywa- rozpędzona, grana jakby w zapamiętaniu. W nagraniach zgromadzonych na płycie znajdzie słuchacz nagrania artykulacyjnie drapieżnie, o wyraźnym rytmie i intensywnych emocjach. „Serce” zaprasza do słuchania (a kto potrafi to i zatańczy), raz, dwa i wciąż i ciągle… Możliwe, że i dlatego, że to jedna z najlepiej nagranych płyt na jakie się natknąłem kiedykolwiek.

Utwory umieszczone na płycie „Serce”, pochodzą z repertuaru muzykantów wiejskich, jak wynika z opisu znajdującego się na płycie, ale instrumentalizacja sprawia, że są one miłe także dla ucha współczesnego słuchacza. Jednocześnie czuje się pierwotność muzyki prezentowanej przez Trio- każdy z instrumentów brzmi w sposób charakterystyczny dla instrumentów ludowych jaki fan tej muzyki usłyszy na weselach, zabawach wiejskich czy festiwalach folklorystycznych. Faktura dźwięków instrumentów takich jak skrzypce, a zwłaszcza cymbałów i bębna z małym talerzem jest zapisana na ścieżkach dźwiękowych bardzo wiernie. Jeśli opisać jednym słowem efekt nagrań to trzeba by było użyć przymiotnika- „realistyczny”. Mało jest takich nagrań by słuchając z dwukanałowego systemu audio odnosić wrażenie, że jest się wśród muzyków, że nas otaczają! Nasycenie, barwy, wolumen- bez zarzutu, do takiego stopnia, że nie jest możliwe pomylenie instrumentów, mimo że nie wszystkie pochodzą z naszej ziemi, ot choćby baraban.
Janusz Prusinowski tak ocenił współpracę z Michałem Garsteckim w studiu Fly Free Music: „Sesja w Free Fly Music skrystalizowała naszą muzykę do postaci płyty – w trzy dni. Dzięki akustyce studia nie trzeba było prawie nic majstrować podczas miksu, po prostu mikrofony i instrumenty stały we właściwych miejscach i wszystko brzmiało naturalnie. Oprócz ogromnej koncentracji mieliśmy też świetną zabawę”.

 

W Szwajcarii działa fantastyczny Ensemble Oni Wytars, który słynie z niezwykłych realizacji bez granic między sztuką a muzyką popularną (w dobrym tego słowa znaczeniu). „Od tysiącleci ludzie piszą pieśni i wiersze opowiadające o radościach i smutkach miłości. Autorami tych pieśni miłosnych byli w przeszłości królowie, trubadurowie, śpiewacy podróżni, zubożali poeci i wielu innych, o których niestety nie udało się zachować żadnego śladu. Na początku renesansu, około 1500 roku, kiedy zaczęto drukować nuty i nuty aby sprzedawać na ulicach i zaułkach europejskich miast […] Głód tej muzyki odkryli liczni kompozytorzy, tacy jak Giovanni Leonardo Dell’Arpa, Juan del Encina, Hieronymus Kapsberger, Sbruffapappa, Giovanni Domenico Da Nola i wielu innych. Powstawały piosenki w dużych ilościach, które były stosunkowo proste i chwytliwe, a przede wszystkim mówiły o jednej rzeczy: miłości. Oto jak powstały śpiewniki „dla wszystkich”, które obejmowały m.in. frotole, canzones, balety, barcelletes, villanelles i madrygały, wszystkie mówiiły o miłości, jej radościach i smutkach w najszerszy możliwy sposób. W 1537 r. wydawca i księgarz  Joannes de Colonia z Wenecji [Johann von Köln] w Wenecji wydrukował pierwszą kolekcję Villanelles, jaką kiedykolwiek wydrukowano. Zawiera 15 tak zwanych „canzone villanesche” (piosenek wiejskich) różnych autorów, które cieszyły się dużą popularnością przez długi czas. Sztuka interpretacji takich piosenek miłosnych polegała na nadaniu im przekonującej szczerości i jednocześnie chwytliwej prostoty, by ​​praktycznie stały się ich „własnością”. W czasie, kiedy w miarę jak polifonia stawała się coraz ważniejsza, styl ten uważany był za idealną reinkarnację poezji klasycznej. W ich wykonaniu ważniejsza była interpretacja często dramatycznych treści […] W dzisiejszej tradycyjnej muzyce europejskich krajów śródziemnomorskich nie trzeba długo szukać utworów, które powielają stare formy. Melizmatyczny śpiew, modele rytmiczne i harmoniczne, a nawet niektóre instrumenty muzyczne są w ciągłym użyciu od XVI wieku i są integralną częścią muzyki ludowej. Ensemble Oni Wytars wraz z rzymską piosenkarką Gabriellą Aiello w nowym projekcie czyni ten styl  ponadczasowym „Jest właścicielem” poezji i interpretuje ją – jak zwykle na swój własny sposób” [7]

Utwory na płycie „Cantar d’Amore” (Deutsche Harmonia Mundi, nr kat. 88876544978, z roku 2015.), tak instrumentalne jak wokalne z akompaniamentem i dwie piosenki solo, pochodzą ze zbiorów pieśni z lat 1508 do 1680. W tym czasie w Neapolu istniał ruch kół muzycznych, w których tworzono muzykę i tę profesjonalni kompozytorzy czy minstrele uszlachetnili wyrafinowanymi technikami kompozycji. Album, w wykonaniu Ensemble Oni Wytars, pokazuje wspaniałe doświadczenie, jakie jego muzycy mają w starannym studiowaniu rozwoju muzyki i w odświeżaniu zapomnianych przez wielu wewnętrznej mocy tej muzyki.  Mauretańskie echa i rytm tarantelli są na płycie obecne, a zagrane na starych, bądź częściowo zrekonstruowanych, instrumentach. Wymienię tych, którzy na tych instrumentach grają: Gabriella Aiello (bębenek baskijski zwany również tamburynem), Peter Rabanser (chalumeau- instrument ludowy, który jest poprzednikiem współczesnego klarnetu, barokowa gitara, ceccola- instrument przypominający dudy), Riccardo Delfino (harfa), Marco Ambrosini (nyckelharpa- tradycyjny szwedzki instrument smyczkowy podobny w formie do liry bizantyjskiej, violino d’amore, jew’s harp- inaczej drumla), Michael Posch (flety) i Katharina Dustmann (instrumenty perkusyjne).


Spośród tych muzyków wokalną stroną zajmują się: Gabriella Aiello (jej bogaty chropowaty głos interpretuje muzykę ludową, od delikatności po wielką pasję), Peter Rabanser i Riccardo Delfino. Oni Wytars udanie wiąże ze sobą kultury Neapolu i południowych Włoch. Pieśni czy tańce: albo bardzo melancholijne albo  ekstatyczne, wszystkie o naprawdę chwytliwej melodii, są dla tych rejonów wspólne.
Warto przytoczyć fragmenty recenzji prasowych, które mogą być odpowiednim podsumowaniem powyższej treści:
Zestawienie różnych barw i stylów, utworów wokalnych i instrumentalnych nie tylko generuje zabawę i różnorodność, ale daje nam autentyczny wgląd w dźwiękowy kosmos odległej epoki”. (MDR Figaro, 20.07.2015)
Muzycy Oni Wytars wybrali pieśni miłosne z Neapolu, Salento, Toskanii, Gagnano i Veneto, które zostały rozpowszechnione w XVI wieku w broszurach lub w zbiorach piosenek. Wśród nich melancholijne piosenki o przemijaniu miłości, wzruszające kołysanki lub dzikie piosenki zachęcające ludzi do tańca. Sprytnie ułożyli utwory, w tym niektóre utwory instrumentalne (tańce) i nigdy nie nadużyli cierpliwości [słuchacza]. Gabriella Aiello śpiewa dwie piosenki bez akompaniamentu instrumentalnego- cudownie! Podsumowując, można usłyszeć interpretację wspaniałej zabawy, niektórzy odczują nawet żywą atmosferę, chociaż wszystko zostało nagrane w studio.” (Kulturradio, 20.07.2015).
W centrum zainteresowania Ensemble Oni Wytars jest jednoczenie wiele tradycji- Wschodu i Zachodu, które wzbogacają europejską kulturę muzyczną. Ważną pozycją płytową Ensemble Oni Wytars jest „Pentameron”, wydaną przez Deutsche Harmonia Mundi w 2019 roku.

Należy wyjaśnić, że treść literacka płyty, oparta jest na dziele, z przełomu XVI i XVII wieku, włoskiego dworzanina i pisarza Giambattisty Basile. Jest to napisany w dialekcie neapolitańskim zbiór tekstów, opartych na ludowych baśniach, zatytułowany „Lo Cunto De Li Cunti Overo Lo Trattenemiento De Peccerille”. Baśnie te zostały wydane pośmiertnie na początku XVII wieku. Zbiór tworzy 10 baśni, opowiadanych w każdy z 5 dni i scalonych opowieścią ramową. Ze względu na tę formę późniejsze wydania były tytułowane skrótowo- „Pentamerone”. Płyta „Pentameron” nosi podtytuł: „Legends, magic, love and torments in music at the time of the „Tale of tales“ (Legendy, magia, miłość i męki w muzyce w czasie „Opowieści z opowieści”). Opowieści i pieśni, które mają swoją reprezentację na płycie pokazują życie postaci udręczonych poszukiwaniami możliwości zmiany ich własnych losów. Basile w swojej książce wspomina, że miał dość bliskie związki z niektórymi muzykami swoich czasów, co ułatwiało dobranie pieśni o proweniencji klasycznej, a jeśli chodzi o wybranie popularnych piosenek, to muzycy Oni Wytars szukali wśród miejsc, które Basile opisuje w swoich opowieściach, takich jak Basilicata i Apulia, czyli miejsc, które pisarz znał bardzo dobrze. Często historie rozgrywają się w takich krajobrazach, w jakich postanowiono poszukać melodii. Wybranie muzyki do tej płyty zajęło artystom około dwóch lat badań nad muzyką popularną i dawną. Oprócz autentyków muzycy Oni Wytars napisali dwa utwory z zachowaniem stylu typowego neapolitańskiego renesansu, oraz tradycyjnej muzyki ludowej z okolic Neapolu. W ten sposób powstało dziwne zjawisko: muzyka ludowa i muzyka artystyczna zespolone ze sobą, stały się trudno odróżnialne- sztuka wysoka i tradycja ludowa stały się jednością. Wymienię tych, dzięki którym świetnie się słucha tę szczerą i porywającą muzykę, oto oni: Gabriella Aiello (głos, kastaniety), Peter Rabanser (głos, barokowa gitara, colascione), Marco Ambrosini – lira korbowa, mandolina), Riccardo Delfino (głos, harfa, colascione), Michael Posch (flety) i Katharina Dustmann –(instrumenty perkusjne).
Obie płyty wydane przez Deutsche Harmonia Mundi są wspaniale zrealizowane. Wokale są pełne i doskonale „umieszczone” w aurze akustycznej. Mikrofony idealnie uchwyciły wolumen, barwę głosów dam i panów. Wokale są głębokie, czyste i klarowne, choć (i fajnie) z „powietrzem” z tzw. przydźwiękiem. Przeważa wokalny tryb neutralny bez przydechu- wydobywany dźwięk jest „okrągły”, w którym nie słychać  metaliczności’”. Instrumenty brzmią bardzo bogato i ciepło- tak strunowe jak perkusyjne.  Dynamika nagrań cudownie współgra z linią melodyczną utworów. Całość sceny dźwiękowej daje wrażenie obecności muzyków w pomieszczeniu odsłuchowym blisko słuchacza. Poziom nagrań już nie jest prawidłowy li tylko- to poziom najwyższy!

 


 

[1] Według:

[2] Na podstawie:

[3] We flamenco, zapateado odnosi się  do stylu tańca, który podkreśla perkusyjny efekt pracy nóg (zapato oznacza „but”). W pracy nóg konkretnego zarateado, „tancerz i gitarzyści pracują razem, budując od prostych uderzeń stóp i przypominających dzwonki dźwięków gitary do szybkich i złożonych kroków na powtarzającym się motywie melodycznym”.

[4] Na podstawie:

[5] Według:

[6] Janusz Prusinowski był wspomniany w artykule: „Rekomendowane wydawnictwa płytowe szeroko rozumianej klasyki (rozdział trzydziesty)”. W tym samym artykule opisane zostały jego dwie płyty: „Serce” i „Po Śladach”.

[7] Według materiałów Ensemble Oni Wytars:

 


Kolejne rozdziały: