Rekomendowane wydawnictwa płytowe pop/rock/ballada
(rozdział sześćdziesiąty drugi)


Różne odcienie cięższej odmiany rock’a, są dla każdej z opisywanych płyt zwykle różnie nazywane, choć muzycznie do siebie zbliżone, co jest właściwie normą spotykaną w mediach. W przypadku tego artykułu nie jest inaczej…

 

Red Hot Chili Peppers, jeden z najoryginalniejszych zespołów rockowych, bo połączył niemożliwe- funk i punk rock, tym samym pociągnęli za sobą rzeszę naśladowców na początku XXI wieku i później. Przyjaźń trzech szkolnych kolegów: Anthony’ego Kiedisa, Michaela Balzary’ego i Hillela Slovaka, podczas gdy uczęszczali oni do Fairfax High School w Kalifornii na przełomie 70. i 80. lat zrodziła grupę rockową, w której Balzary i Słowak wykazywali szczególne zdolności muzyczne (odpowiednio na trąbce i gitarze) a Kiedis skupiał się na poezji i aktorstwie. W tym czasie Słowak nauczył Balzary, jak grać na basie, podczas gdy duet zachęcał. Trio zaczęło ćwiczyć z jeszcze jednym przyjacielem- perkusistą Jack’iem Irons’em. To właśnie w latach 80-tych czwórka młodych muzyków szlifowała swój dźwięk i występy na żywo (ich znakiem rozpoznawczym było występowanie na scenie całkowicie nago, z wyjątkiem skarpetki w formie rurki, pokrywającej pewną część ich ciała). Wtedy też Balzary przyjął ksywę- „Flea”, a grupa nazwę- Red Hot Chili Peppers.
Początkowo Red Hot nagrywali dla EMI, a od lat 90. dla Warner Bros. i właśnie ta druga z firm wydała w 2003 roku album kompilacyjny „Greatest Hits”.


Pierwszy album grupujący przeboje grupy- „What Hits!?” obejmował materiał od ich debiutu w 1984 r. do „Mother’s Milk” z 1989 r., natomiast kolekcja piosenek z „Greatest Hits” zaczyna się od tego momentu wydania albumu „Blood Sugar Sex Magik” z 1991 r., po ich album z 2002 r. „By the Way”. Ten późniejszy czas przynosił grupie największe sukcesy handlowe- obfitował w największą ilość przebojów. Ten okres, okraszony wieloma sukcesami komercyjnymi, wiąże się też z faktem dołączenia do składu personalnego zespołu w 1988 roku. nieznanego gitarzysty- Johna Frusciante. Wydanie „Mothers Milk” pomogło „wyłamać drzwi” do wielkiej popularności w Ameryce dzięki klasykowi Stevie Wondera „Higher Ground”, a na „Greatest Hits” otwiera album.  Wkrótce czterej muzycy: Anthony Kiedis (wokal), John Frusciante (gitary, syntezatory), Flea (bas, trąbka, piano) i Chad Smith (perkusista, który zastąpił Ironsa po wydaniu płyty „Mothers Milk”), stali się stałymi bywalcami MTV, wkroczyli do głównego nurtu z Nirvaną, REM i Sonic Youth. Po wydaniu „Blood Sugar Sex Magik Chili Peppers” stali się jednym z najważniejszych zespołów na świecie. Album zrodził takie hity jak „Give It Away”, „Under The Bridge” i „Suck My Kiss”. Byli hałaśliwi, funky i grungy. Ta płyta stała się magiczną dla fanów, a dla krytyków po prostu najlepszą w ich dorobku. U szczytu sukcesu gitarzysta Dave Navaro zastąpił Johna Frusciante. „One Hot Minute” to próba odzyskania brzmienia „Blood Sugar Sex Magic”… Bez sukcesu.  Z tego okresu pojawia się tylko jeden przebój- „My Friends”. Potem Navarro opuszcza zespół, a Frusciante wraca. Zespół nagrał w 1999 roku udany „Californication”. Brzmienie stało sie łagodniejsze i bardziej melodyjne co pokazują hity: „Scar Tissue”, „Otherside” i „Californication”. „By the Way” to jeszcze mocniejsza demonstracja  linii basu Flea przy gitarowych melodiach Johna Frusciante. The Red Hot Chili Peppers stali się zespołem słynącym z mocnych i jednocześnie melodyjnych piosenek, a nie wyłacznie punkowo-funkowych dźwięków tak charakterystycznych dla ich wczesnego brzmienia zespołu. Jeśli płyta jest zatytułowana „Greatest Hits” to można się spodziewać jednego- wyboru utworów faworyzujących „Blood Sugar Sex Magic” i „Californication”, a nie wyważonej i reprezentatywnej próbki z ich katalogu płytowego. Tak jest w tym przypadku…

Jednym z najpopularniejszych albumów z katalogu płytowego Red Hot Chili Peppers był „Blood Sugar Sex Magik” (na bazie informacji zawartych w: ), wydany 24 września 1991 roku za pośrednictwem Warner Bros. Records. Producentem był Rick Rubin. Techniki zastosowane na albumie różniły się w sposób znaczący od tych z poprzednich albumów, choćby- „Mother’s Milk”. Album łączy nurty heavymetalowe z funkowymi. Teksty piosenek bazują na zagadnieniach związanych z seksem, narkotykami, śmiercią, pożądaniem i emocjami (m.in. entuzjazm).

Album dostarczył zespołowi kilka hitów (m.in. „Under the Bridge”, „Give It Away”, „Suck My Kiss” i „Breaking the Girl”, które znalazły się w opisywanym wyżej albumie- „Greatest Hits”). „Blood Sugar Sex Magik” uważany jest za wpływowy i inspirujący element, który przyczynił się do tzw. „rockowej eksplozji” na początku lat 90. Steve Huey z serwisu AllMusic napisał, że „Blood Sugar Sex Magik” to „prawdopodobnie najlepszy album, jaki Red Hot Chili Peppers kiedykolwiek nagrali
Wybór Ricka Rubina na osobę zajmującą się produkucją nagrań zdaniem Kiedisa (wokalistę zespołu) miał sens, bo „był najbardziej inteligentnym i światowym człowiekiem” jakiego zespół kiedykolwiek spotkał. W odróżnieniu od zatrudnianych wcześniej producentów, Rubin był kimś, którego członkowie grupy nie bali się pytać w kwestiach spornych. Producent nierzadko pomagał przy strojeniu instrumentów czy komponowaniu melodii. Red Hot Chili Peppers postanowił wydać album w niekonwencjonalnej oprawie, co uwydatniłoby ich kreatywny sposób myślenia. Jako miejsce nagrania albumu Rubin zaproponował The Mansion w Los Angeles [1], dom, którego pierwszym właścicielem był Harry Houdini, na co formacja wyraziła zgodę. Zaangażowano ekipę inżynierów w celu urządzenia studia nagrań oraz sprowadzenia sprzętu potrzebnego do produkcji albumu w domu. Zespół zadecydował, że zamieszka w willi na okres nagrań, jednak perkusista Chad Smith, twierdząc, że dom jest nawiedzony, odmówił pozostania w nim. Smith codziennie dojeżdżał do willi motocyklem, co jego zdaniem pozwalało mu segregować oraz oczyszczać głowę przed nagrywaniem albumu. Gitarzysta John Frusciante podzielił opinię i wątpliwości perkusisty i powiedział: „W tym domu z pewnością są duchy. Są jednak przyjazne. Nie dostajemy nic poza pozytywnymi wibracjami i radością, w jaki pokój byśmy nie weszli w tym domu.”Frusciante, Kiedis i Flea (basista) mieli oddzielny pokój w każdym ze skrzydeł budynku. Gdy nie nagrywano materiału wspólnie, Frusciante spędzał czas wolny malując, słuchając muzyki, czytając i samodzielnie nagrywając napisane przez siebie piosenki. Z powodu oddzielenia muzyków od siebie, Kiedis nagrał wszystkie swoje partie wokalne samodzielnie w swoim pokoju (był on wystarczająco duży, by pomieścić sprzęt potrzebny do nagrywania). Red Hot Chili Peppers pracował w domu ponad 30 dni; Kiedis stwierdził, że było to przyjazne i spokojne środowisko, co pozwoliło mu napisać teksty piosenek w krótkim czasie.

„Blood Sugar Sex Magik” został pozytywnie przyjęty przez krytykę – zespół był chwalony za zaprzestanie bombardowania słuchacza heavymetalowymi riffami, jak to miało miejsce na „Mother’s Milk”. Tom Moon z magazynu Rolling Stone zauważył zmianę stylu produkcji Ricka Rubina, który „dał zespołowi dynamikę„. Moon docenił album, który według niego „przejawia zainteresowanie studyjnymi realiami i niuansami ważnymi w procesie produkcji„. Steve Huey z serwisu AllMusic stwierdził, że „jest to najlepszy album Red Hot Chili Peppers… muzyka Frusciante nie jest już taka nieznośnie głośna, gitarzysta daje więcej miejsca czystym dźwiękom i studyjnym poprawkom; cała gra formacji jest bardziej ambitna i pewna” Huey dopisał, że album „dryfuje między różnymi stylami… dotyka niemal wszystkich aspektów muzycznych i psychicznych członków grupy„. Magazyn Guitar Player zauważył dużą zmianę w stylu gry Johna Frusciante: „czerpiąc inspiracje z takich stylów jak acid-rock, soul-funk i art-rock i łącząc je z surowym dźwiękiem, Frusciante znalazł złoty środek – jego styl nie został jeszcze nigdzie powtórzony„. Devon Powters z serwisu PopMatters napisał:  „poprzez swoje niesamowite funkowe, diaboliczne niekiedy brzmienie Blood Sugar Sex Magik przywrócił mi dumę z muzyki, mojej kultury, rasy, klasy społecznej i mnie samego„. Philip Booth, dziennikarz gazety The Tampa Tribune, nazwał album „ambitną próbą będącą kulminacją talentu Red Hot Chili Peppers oraz pokazaniem ich muzycznych możliwości. Pokazał ich cały potencjał, który drzemał w grupie od początku istnienia, od 1983, kiedy to Flea i Kiedis założyli Red Hot Chili Peppers„.


Wiele lat po wydaniu „Blood Sugar Sex Magik” album został umieszczony na wielu listach skupiających najlepsze płyty, szczególnie na tych odnoszących się do lat 90. Magazyn Spin umieścił album na 58. miejscu listy „90 najlepszych albumów lat 90.”, ponadto album znalazł się na 11. miejscu podobnej listy ułożonej przez magazyn Pause & Play. Nagranie znalazło się na liście „najistotniejsze albumy gitarowe” magazynu Guitarist Magazine. Album został również umieszczony w publikacji 1001 albumów, które musisz usłyszeć przed śmiercią. „Blood Sugar Sex Magik” został umieszczony na 310. miejscu listy 500 albumów wszech czasów magazynu Rolling Stone.

 

__________________________________________________

 

Pantera– amerykański zespół wykonujący muzykę metalową, założony w 1981 roku w Dallas w stanie Teksas, był jednym z najistotniejszych zespołów metalowych lat 90. XX wieku, wywierając wpływ na takie zespoły jak Machine Head, KoRn, Mudvayne i inne. Zespół skupiał się na  muzyce z gatunków thrash i heavy metal. W 1992 roku muzycy Pantery nagrali szósty swój album „Vulgar Display of Power” (Atco Records, nr kat.- 7567-91758-2), w którym odeszli od grania w stylu Judas Priest i Mötley Crüe. Świeżość, agresja, niezwykłe dopracowanie tego albumu odmieniły Panterę.

„Vulgar Display of Power” [2] zyskał uznanie krytyków po premierze- wielu krytyków pochwaliło grę Darrella na gitarze na albumie oraz użycie ciężkich riffów i tonu, aby nadać albumowi odpowiednie brzmienie. Recenzenci zwrócili również uwagę na zmianę wokalu Anselmo w porównaniu z poprzednimi wydawnictwami, w ramach której używał on głębszego growlu i mocniejszego wokalu do chwytliwych riffów i agresywnych tekstów. Steve Huey z AllMusic ocenił album bardzo wysoko, opisując go jako „jeden z najbardziej wpływowych albumów heavy metalowych lat 90”. Napisał również, że chociaż album zawiera najlepsze utwory na początku, riffy i tekstury dźwiękowe są bardziej konsekwentnie interesujące niż te użyte na poprzedniej płycie- „Cowboys from Hell”. Janiss Garza pisząca dla Entertainment Weekly napisała, że ​​była to „jedna z najbardziej satysfakcjonujących płyt heavy metalowych od kultowych dni Metalliki na początku lat 80-tych”. Pochwaliła także dwie ballady z albumu „This Love” i „Hollow”, stwierdzając, że „ich mocna krawędź boleśnie przecina głęboką introspekcję na temat relacji osobistych”. Denise Falzon z Exclaim! stwierdził, że reedycja brzmi nieco czyściej dzięki lepszej jakości produkcji. Zauważyła, że ​​„Piss” na reedycji brzmi dziwnie nie na miejscu, ale wydanie to jest tego warte ze względu na DVD prezentujące dynamiczne występy zespołu na żywo.
„Vulgar Display of Power” znalazł się na liście 1001 albumów, które musisz usłyszeć, zanim umrzesz. Chad Bowar z About.com umieścił album na pierwszym miejscu na swojej liście „Najlepszych albumów heavy metalowych 1992”. Umieścił także album na drugim miejscu na liście „Najlepszych albumów heavy metalowych lat 90.”, za albumem Megadeth Rust in Peace (1990). W październiku 2011 roku album zajął czwarte miejsce na liście „10 najlepszych albumów gitarowych 1992 roku” magazynu Guitar World.

 

__________________________________________________

 

Opierając się na bluesie, psychodelii, acid rocku, Led Zeppelin i Velvet Underground, brzmienie Black Mountain [3] to stylistyczne skrzyżowanie mroku i siły, szaleństwa, z folkowym prądem. Lider Black Mountain, Stephen McBean, wcześniej stał na czele półakustycznego country punk’owego zespołu Jerk with a Bomb, ale po wydaniu dwóch albumów przekształcił zespół w grupę o nazwie Black Mountain i w ramach wytwórni Jagjaguwar, z którą związali się na stałe, wydali pełny album „Black Mountain”, wydany w styczniu 2005 roku. Do McBean przy albumie dołączyli lokalni muzycy. Debiutancki album zebrał entuzjastyczne recenzje w prasie muzycznej, a Coldplay zaprosił Black Mountain, aby otwierał dla nich trasę koncertową. W styczniu 2008 roku Black Mountain wydali swój drugi album, „In the Future”…

  • Album „In the Future”, nagrano w: The Factory Studios, The Hive Creative Labs, Argyle Hotel i Sunset Sound, został wydany 21 stycznia 2008 roku przez wytwórnię Jagjaguwar.


„In the Future”, drugi album, który ukazał się po trzech latach od debiutanckiego albumu o tytule „Black Mountain”. „Limitowana edycja” albumu została wydana tego samego dnia z 3 dodatkowymi utworami na drugi dysk. Album zadebiutował na brytyjskiej liście albumów na 72. miejscu. Okładkę albumu zaprojektował klawiszowiec Jeremy Schmidt, na którego wpływ miała praca Storma Thorgersona. Album był nominowany do Polaris Music Prize 2008.
Black Mountain to ulubieni pionierzy psych-i-prog-spiritual, którzy w „In The Future”, prezentują epickie brzmienie, które jest mieszanką głębokiego rocka i autentycznej folkowej kruchości. Ten styl, ciekawy materiał muzyczny i jakość instrumentalna sprawiły, że album Black Mountain stał się natychmiastowym klasykiem. Nowy album ma ogromny potencjał- płynnie prezentując krótkie i klasyczne perełki folkowo-popowe wraz z napędzającymi arcydziełami współczesnego rocka, osiągając szczyt w „Bright Lights”, siedemnastominutowym wielowymiarowym dziełem.
Zespół wyrobił sobie markę w kręgach rockowych swoim debiutanckim pełnym albumem studyjnym, więc brzmienie „In the Future” (hard rock/psychadelic rock w stylu retro późnych lat 60-tych i wczesnych 70-tych) nie miało niszczyć tego co już osiągnęli. Nadal jest mnóstwo klasycznych klawiszy, mocnych gitar i mocno grającej sekcji rytmicznej. Atrakcyjne wydaje się użycie zarówno męskiego, jak i żeńskiego wokalu. Muzykalność zespołu jest na wysokim poziomie, zarówno instrumentalnie, jak i wokalnie. „In the Future” dobrze sobie radzi z doskonałą równowagą i płynnością przez cały czas odtwarzania płyty. Na ścieżkach dźwiękowych albumu znajdują się utwory typowo rockowe rockowe, takie jak „Stormy High” i „Evil Ways”, psychodeliczne popowo-rockowe- „Angels” i „Stay Free”, mroczne „Queens Will Play” i „Night Walks”, krótki „Wild Wind”, dwa progresywne utwory „Tyrants” i „Wucan” oraz clue albumu, trwający 16:41 minut „Bright Lights”. Ten ostatni to znakomity utwór, który dokładnie pokazuje, jakiego materiału używa Black Mountain. Mocne hard rockowe psychodeliczne wizje… „In the Future” to świetnie brzmiąca produkcja, która doskonale współgra z równie organicznie brzmiącą muzyką.

 

__________________________________________________

 

Slade, angielski zespół założony w Wolverhampton w 1966 roku, zyskał na znaczeniu dopiero w erze glam rocka na początku lat 70., gdy British Hit Singles & Albums uznało ich za najbardziej utytułowaną brytyjską grupę lat 70. pod względem sprzedaży singli. Byli pierwszym zespołem, którego trzy single weszły na pierwsze miejsca list przebojów i mając 11 hitów z pierwszej piątki w ciągu czterech lat- od 1971 do 1974. Zespół sprzedał na całym świecie ponad 50 milionów płyt. Wielu artystów reprezentujących różne gatunki wymieniło Slade jako inspirację. Illustrated Encyclopaedia of Music opowiada o potężnym wokalu Holdera, równie fascynującym wyczuciu ubioru gitarzysty Dave’a Hilla i celowym błędnym pisowni tytułów ich piosenek (takich jak „Cum On Feel the Noize” i „Mama Weer All Crazee Now”), z powodu których stali się powszechnie znani.

  • Album koncertowy „Slade Alive!”, nagrany w Command Theatre Studio, został wydany pierwotnie w marcu 1972 roku przez wytwórnię Polydor (nr kat. – 841 114-2). W 2017 roku firma BMG  (nr kat.– BMGAA03CD) przegotowała do sprzedaży edycję deluxe w postaci atrakcyjnej książki (digibook).

Album „Slade Alive!” [4] osiągnął 2. miejsce na brytyjskiej liście albumów, pozostając na liście przez 58 tygodni. Był to też pierwszy album zespołu Slade, który znalazł się na brytyjskich listach przebojów, a także pierwszy, który znalazł się na liście Billboard 200 w Stanach Zjednoczonych, gdzie osiągnął 158. miejsce. Dziś album jest uważany za jeden z najlepszych albumów koncertowych wszechczasów.


Krytycy pozytywnie odebrali nagrania zrealizowane „na żywo” przez Slade: Po wydaniu Record Mirror uznało, że „rockowy album” to „dobrej jakości nagranie na żywo” i dodali: „Dobrze uchwycono podekscytowanie grupy i tłumu”. Krytyk New Musical Express napisał- „Slade Alive! To właśnie to oznacza. Jeśli kiedykolwiek byłeś na jednym z ich hałaśliwych koncertów, wiesz dokładnie, co mam na myśli”. Redaktor Melody Maker skomentował: „Ponieważ został nagrany w prawdziwym studiu, przed publicznością, osiągnęli rodzaj równowagi gry i dźwięku, które nie są często słyszalne w nagraniach na żywo.” Gregor Vaule z Colorado Springs Gazette-Telegraph stwierdził, że album „wypełnił” większość „słynnego osobistego podniecenia zespołu”, dodał: „Płyta grzmi w utworze ‘Hear Me Calling’ Alvina Lee i od tego momentu nie ma nudnej chwili.” Mike Diana z Daily Press Newport News opisał album jako „prawdziwie uderzający”, dodając: „Chłopcy grają szalonego rock’n’rolla z wywrzeszczanymi tekstami, monoprostymi rytmami i brzęczącymi gitarami”. Robert Hilburn z Los Angeles Times skomentował „zdecydowany, celebracyjny charakter zespołu” i podsumował: „Jak każdy zespół wart swoich rock’n’rollowych butów, Slade Alive brzmi lepiej, im głośniej go grasz”. Rich Aregood z Philadelphia Daily News opisał album jako „wyjątkowo przyjemny”, zauważając: „…Slade to znowu coś innego. Głośny, niegrzeczny i ekscytujący zespół rock and rollowy…”. W 2010 roku Classic Rock uznał album za „lepszy: utrwalający reputację”. AllMusic tak skomentowało: „Slade pokazał tym gorączkowym nagraniem koncertowym, dlaczego są jednym z najlepszych zespołów na żywo w Anglii. Rozświetlony mnóstwem dudniących bitów, ciężkim basem, grubymi gitarami i ochrypłym wokalem Noddy’ego Holdera…”

Album „Slayed?”, wydany przez Polydor Records w tym samym roku- 1972, co „Alive!”, to prowokacyjny, a jednocześnie spektakularny album zespołu Slade, który zajął pierwsze miejsce na liście przebojów, był jednym z przełomowych albumów, które poprowadziły ich do legendarnego statusu w społeczności rockowej. I ta płyta doczekała się po 45 latach ekskluzywnej edycji w formie książki. Ta reedycja o nr kat.- BMGCAT501CD została wydana przez wytwórnię BMG.

Zespół Slade był nie do powstrzymania w latach siedemdziesiątych, stając się jednym z największych zespołów w Europie, wydając 6 albumów, które stały się hitami, w tym trzy albumy numer 1 w Wielkiej Brytanii.


Krytycy wyrażali się z reguły bardzo dobrze o płycie [5]: Po wydaniu Record Mirror opisał album jako „…natarczywy i wrzeszczący”, dodając: „dostarczane tutaj towary, są w porządku”. W wynikach ankiety Record Mirror z 1974 r., Slayed? znalazł się na 4. miejscu listy 10 najlepszych brytyjskich albumów. Robert Hilburn z Los Angeles Times uważał, że poza kilkoma „skutecznymi momentami” na stronie pierwszej, strona druga najlepiej ukazuje „moc i kierunek” grupy Slade. Doszedł do wniosku: „Jeśli w ostatnich miesiącach tęskniłeś za solidnym, sprośnym rockowym brzmieniem, daj się zabić i graj głośno”. Tom Von Malder z The Wheeling Herald (Illinois) uznał, że album przypomina „rodzaj surowej muzyki, którą Rolling Stones grali, kiedy nagrywali ‘Street Fighting Man’”. Malder podsumował: „Slade to punk, uliczny rock w najlepszym i najgłośniejszym wydaniu”. Amerykański krytyk rockowy Robert Christgau stwierdził, że album zawiera „hymny boot-boyów, które są w każdym calu tak przytłaczające, jak donoszono, a także zabawniejsze. Noddy Holder może obudzić szaleńca w mojej okolicy, kiedy tylko chce”. Henry McNulty z Hartford Courant opisał album jako „zaciekły, bezlitosny rodzaj rocka”, a także „całkowity atak na ciało, pozostawiający umysł wolny na wędrowanie w pustce tam, gdzie powinno znajdować się znaczenie”. W 2010 roku wytwórnia Classic Rock uznała ten album za „niezbędny klasyk”, dodając, że zawierał „ostre imprezowe utwory, a nawet coś zbliżonego do ballady z ‘Look at Last Nite’, co gwarantuje, że Slayed? bez wątpienia spełnia wszystkie najlepsze kryteria”. New Musical Express stwierdziło, że album był „jednym z najlepszych wydawnictw rock’n’rollowych wszechczasów”.

 


 

[1] The Mansion to rezydencja z czterema sypialniami należąca do producenta muzycznego Ricka Rubina w dzielnicy Laurel Canyon w Los Angeles. Dom, wybudowany w 1918 roku, słynie z odnoszących sukcesy zespołów, które nagrywały tam muzykę. Pod koniec lat trzydziestych XX wieku dom był własnością Errola Flynna. Studio nagrań The Mansion było jednym z wielu niesamowitych miejsc, w których muzycy rockowi na przestrzeni lat decydowali się nagrywać. Kilka, jak Black Sabbath, podczas nagrywania swoich albumów rezydowało w upiornych zamkach, ale Mansion był zdecydowanie najbardziej popularny. W jego murach nagrano jedne z najlepszych albumów rockowych ostatnich kilkudziesięciu lat. Red Hot Chili Peppers nagrali w Mansion album, który wyniósł ich na szczyt w karierze, „Blood Sugar Sex Magik”. System of a Down nagrał tam „Hypnotize”. Linkin Park nagrał w studiu „Minuts to Midnight”.

Mówi się, że rezydencja jest domem dla istot duchowych, a wielu z tych, którzy spędzili czas w studiu, wyszło z historiami o duchach do opowiedzenia. Krążą także pogłoski, że w tej dziesięciopokojowej posiadłości Laurel Canyon mieszkał kiedyś niezwykły magik Harry Houdini, ale Vogue  twierdzi, że te plotki nie są do końca prawdziwe. Houdini mieszkał przez pewien czas w domku dla gości na tym terenie, ale jak podaje Houdini Estate, wdowa po nim mieszkała w rezydencji po śmierci Houdiniego i pewnego razu zorganizowała w domu słynną imprezę, w której wzięło udział 500 magów. Wspominają także, że Houdini ćwiczył akrobacje w basenie rezydencji, co jest fajną zaletą. Powszechnie się uważa, że większość „nawiedzeń” ma tendencję do wytwarzania małych zjawisk. Drzwi otwierają się same, krzesło przesuwa się o kilka cali, kule, które równie dobrze mogą być światłem odbijającym się od cząstek kurzu i tym podobne. Pojawienia w pełnym wymiarze są w większości rzadkie, ale w Rezydencji tak nie jest. Kilka osób, w tym publicysta Ricka Rubina, doniosło, że widziało eteryczne duchy poruszające się po domu.

Po nagraniu albumu Red Hot Chili Peppers „Blood Sugar Sex Magik” ze znaczną łatwością i komfortem, Rubin zdecydował się wykorzystać posiadłość do nagrania wielu wyprodukowanych przez siebie albumów, w tym „Stadium Arcadium” Red Hot Chili Peppers , „Out of Exile” Audioslave i parę innych. Od 1991 roku Red Hot Chili Peppers wielokrotnie wracali do rezydencji; nagrano tam utwory „Fortune Faded” i „Save the Population” z kompilacji Greatest Hits z 2003 roku. Rezydencję można także zobaczyć w filmie dokumentalnym Chili Peppers Funky Monks z 1991 roku, na DVD Linkin Park The Making of Minutes to Midnight oraz w serii ośmiu klipów przesłanych na oficjalny kanał YouTube LCD Soundsystem, dokumentujących powstanie This Is Happening.

[2] W oparciu o:

[iii] Według:

[4] Według:

[5] Na podstawie:

 


Kolejne rozdziały: