Rekomendowane wydawnictwa płytowe pop/rock/ballada
(rozdział pięćdziesiąty piąty)
Rację miał Louis Armstrong twierdząc, że sensu nie ma dzielenie muzyki na nurty, kierunki lub używając innej terminologii, bo jest tylko albo dobra, albo zła muzyka. To twierdzenie ma rzeczywiście sens wobec przypadku tak zwanego rocka progresywnego. Wyjątkowo pojemnego nurtu, bo mieszczącego takie podgatunki i style jak: symfoniczny rock, eksperymentalny rock, folk progresywny, art rock, metal-prograsywny, czy wreszcie jazz-rock… W przypadku kierunków progresywnych istotny jest pewien wymóg- utwory tego nurtu, często złożone i wyrafinowane, muszą być wykonane z wirtuozerią.
Jeff Beck [1], jeden z najważniejszych gitarzystów tzw. „Bytyjskiej Inwazji”, posiadał zmienny, liryczny styl, który brzmiał równie dobrze w grzmiącym blues-rocku jak i miękkiej fuzji. Beck grał w obu stylach w swojej długiej, nieprzewidywalnej karierze, będąc pionierem psychodelii, heavy metalu i jazz-rocka. Jego niesamowity talent był widoczny od momentu, gdy dołączył do Yardbirds, popychając grupę w kierunku oszałamiającego rocka na tak przełomowych singlach z połowy lat 60., jak „Shapes of Things” i „Over Under Sideways Down”. Beck opuścił Yardbirds po spędzeniu nieco ponad roku w grupie, tworząc Jeff Beck Group, miażdżąco głośny, ciężki zespół rockowy z udziałem Rona Wooda na basie i Roda Stewarta na wokalu. „Truth”, ich debiutancki album z 1968 roku, nakreślił ścieżkę, którą wkrótce miał podążać Led Zeppelin, ale Beck nigdy nie rywalizował z grupą Jimmy’ego Page’a pod względem popularności. We wczesnych latach 70. Wiązał się z nowopowstałymi zespołami, w tym super trio z sekcją rytmiczną Vanilla Fudge, Timem Bogertem i Carmine Appice, by w końcu zadomowić się w zgrabnej jazzowej produkcji „pod okiem” George’a Martina o tytule: „Blow by Blow” z 1975 roku . Od tego momentu fusion odgrywało kluczową rolę w muzyce Becka, czasami zajmując pierwsze miejsce – jak na albumie koncertowym z 1977 roku, wydanym przez Jan Hammer Group.- ale częściej dostarczał talentu na tak odważne płyty rockowe, jak „Jeff Beck’s Guitar Shop” z 1989 roku . W trakcie swojej kariery Beck równoważył swoje solowe nagrania gościnnymi występami na albumach innych muzyków – w szczególności grał na gitarze prowadzącej w solowym debiucie Micka Jaggera z 1985 roku „She’s the Boss” i zestawie Rogera Watersa z 1992 roku „Amused to Death” – i czasami te współpraca zaowocowała pełnym albumem w duecie, podobnie jak w przypadku jego albumu z 2022 roku z Johnnym Deppem .
- Album „Blow by Blow”, nagrany w październiku 1974 w studio AIR (Londyn), został wydany 29 marca 1975 przez Epic Records. Producentem był George Martin.
„Blow by Blow” to album instrumentalny, osiągnął 4. miejsce na amerykańskiej liście Billboard 200 i uzyskał status płyty platynowej od RIAA (Recording Industry Association of America).
Beck poświęcił czas na pracę sesyjną z innymi grupami po rozwiązaniu tria Beck, Bogert & Appice (BBA) wiosną 1974 roku,. W tym czasie odbyło się „przesłuchanie” do The Rolling Stones, ale stylistycznie za bardzo się różnili. Wobec sytuacji, w czasie której Beck pozostawał bez zespołu, zdecydował się nagrać całkowicie instrumentalny album, zapraszając klawiszowca Maxa Middletona z drugiego składu Jeff Beck Group. Trzecim kluczowym współtwórcą „Blow by Blow” po Becku i Middletonie był Stevie Wonder, który dał Beckowi swoje piosenki „Cause We’ve Ended as Lovers” i „Thelonius”, z Wonderem grającym na clavinecie. Pozostałymi muzykami biorącymi udział w sesji nagraniowej byli: Phil Chen na basie (określony jako „Phil Chenn”) i Richard Bailey za perkusją.
Recenzent AllMusic- Mark Kirschenmann, napisał o płycie: „’Blow by Blow’ jest typowym przykładem cudownie nieprzewidywalnej kariery Jeffa Becka. Wydany w 1975 roku, piąty album Becka jako lidera i pierwszy instrumentalny album był wyraźnym odejściem od jego bardziej rockowych poprzedników. Tylko kompozytor / klawiszowiec Max Middleton powrócił z poprzednich składów Becka. Trzeba przyznać Beckowi, że ‘Blow by Blow’ ma znakomitą obsadę drugoplanową. Gustowne użycie przez Middletona Fendera Rhodes, clavinetu i analogowych syntezatorów pozostawia uduchowiony ślad. Perkusista Richard Bailey w równym stopniu wspiera, jak i napędza, zręcznie łącząc elementy jazzu i funku ze współczesnymi miernikami mieszanymi. W dużej mierze sukces albumu można przypisać doskonałemu materiałowi, na który składają się dwa oryginalne utwory Middletona oraz dwa wspólne z Beckiem, sprytna aranżacja ‘She’s a Woman’ Lennona i McCartneya oraz dwa oryginały autorstwa Steviego Wondera. Pomysłowa produkcja i aranżacje smyczkowe George’a Martina rywalizują z jego największym dziełem. Wszechstronne solówki i różnorodne dźwięki Becka są wyraźnie głównym tematem albumu, a on okazuje się być biegłym muzykiem rytmicznym. ‘Blow by Blow’ jest równoważone przez otwarte jammowanie i wyrazistą interakcję zespołową, ponieważ unika bombastyczności, która zatopiła większość jazz-rockowej fuzji z tamtego okresu. Jedną z wyjątkowych cech albumu jest poczucie zabawy, które przenika występy. W otwierającym album ‘You Know What I Mean’ piekące, oparte na bluesie solo Becka jest pełne pomysłowych kształtów i śmiałych skoków. W ‘Air Blower’ wyszukane warstwy rytmiczne, pojedynkowe prowadzenie i gitary solowe znajdują swoje miejsce w miksie. Napędzany galwaniczną sekcją rytmiczną, Beck toruje sobie drogę do ‘Scatterbrain’, gdzie zawrotna linia klawiszy i gitar prowadzi do bardziej energicznej solówki Becka i Middletona. W balladzie Steviego Wondera ‘Cause We’ve Ended as Lovers’ Beck na różne sposoby namawia i uwalnia westchnienia i krzyki ze swojej gitary w bolesnym oddaniu Royowi Buchananowi. Trafnie zatytułowany ‘Freeway Jam’ Middleton najlepiej ilustruje luźne i radosne cechy albumu, z Beckiem ponownie unoszącym się wysoko na fali sekcji rytmicznej. Podobnie jak w przypadku „Scatterbrain”, nienaganne aranżacje smyczkowe Martina wzmacniają subtelne harmoniczne odcienie zamykającego ‘Diamond Dust’. ‘Blow by Blow’ zasygnalizował nowy szczyt twórczy dla Becka i okazało się, że jest to trudne do naśladowania. Jest to świadectwo siły skutecznej współpracy, a biorąc pod uwagę okoliczności, Beck wyraźnie stanął na wysokości zadania. Oprócz bycia osobistym kamieniem milowym, ‘Blow by Blow’ plasuje się jako jedno z premierowych nagrań w kanonie instrumentalnej muzyki rockowej”.
‘Blow by Blow’ był hitem w Stanach Zjednoczonych, osiągając czwarte miejsce na listach przebojów Billboardu, ostatecznie sprzedając się w milionach egzemplarzy. Pozostaje najwyżej notowanym albumem Becka.
- Album „Wired”, nagrany w październiku 1974 w studiach AIR i Trident (Londyn) i Cherokee (Hollywood) w składzie: Jeff Beck (gitary), Max Middleton (Hohner clavinet, pianino elektryczne Fender Rhodes), Jan Hammer (syntezator, perkusja), Wilbur Bascomb (bas), Narada Michael Walden (perkusja, fortepian), Richard Bailey (perkusja) i Ed Greene (zestaw perkusyjny), został wydany w maju 1976 przez wytwórnię Epic. Producentami płyty zostali George Martin, Chris Bond i Jan Hammer.
„Wired”, solowy i instrumentalny album Jeffa Becka, osiągnął sukces komercyjny podobny do wcześniej wydanego „”Blow By Blow”, uzyskał tytuł platynowej płyty od RIAA (Recording Industry Association of America).
Cztery utwory na ścieżkach albumu to oryginały autorstwa Narady Michaela Waldena, a jeden autorstwa Jana Hammera. Max Middleton wniósł hołd dla Led Zeppelin, „Led Boots”, a Beck zdecydował się zinterpretować odę Charlesa Mingusa do saksofonisty Lestera Younga , „Goodbye Pork Pie Hat ”, z klasycznego albumu jazzowego Mingus „Ah Um”. Te dwa ostatnie utwory były właściwie stale w repertuarze Becka. Album został po raz pierwszy wydany na CD w 1985 roku w Japonii. W 2001 roku zremasterowana stereofoniczna edycja CD została ponownie wydana na całym świecie Oprócz konwencjonalnej dwukanałowej wersji stereo, album został wydany przez firmę Epic w 1976 roku w czterokanałowej edycji kwadrofonicznej na płycie LP i 8-ścieżkowej taśmie . Wydanie quad LP zostało zakodowane w systemie SQ matrix. Ta kwadrofoniczna wersja została wykorzystana do ekskluzywnego japońskiego wydania hybrydowego, wielokanałowego SACD, w 7-calowym opakowaniu kartonowym (podobnie wydano również „Blow By Blow”)..
„Wired” otrzymał w większości pozytywne recenzje, kiedy został wydany. W Rolling Stone recenzent określił płytę jako pełne „ognia i wyobraźni”. Jednak Robert Christgau uznał tę samą płytę za sprawną technicznie, ale bezduszną, nazywając to „bezmyślnym oszustwem”. Inżynier Peter Henderson napisał później o albumie: „Słuchałem tego kilka lat później i brzmiało to tak, jakby zostało nagrane bezpośrednio na kasetę. Nie sądzę, aby był to jeden z moich najlepszych momentów”.
Pisząc dla AllMusic, Mark Kirschenmann napisał: „W ciągu dwóch lat bliźniacze wieże Blow by Blow i Wired ustanowiły standardy instrumentalnego rocka, z którymi nawet Beckowi trudno było dorównać. Na Wired, z pierwszorzędnymi materiałami i współpracownikami pod ręką, jeden z najbardziej fascynujących gitarzystów rockowych jest w szczytowej formie”.
Donald Fagen [2], jeden z liderów Steely Dan, stworzył płynną, wyrafinowaną mieszankę jazzu, R&B, popu i rocka, która opierała się na lirycznym dowcipie, technicznej przenikliwości i płynnym rytmie. Wraz ze swoim partnerem Walterem Beckerem w ramach Steely Dan, Fagen doskonalił ten styl w latach 70., których kulminacją był „Gaucho” z lat 8. Muzycy rozstali się po wydaniu płyty i chociaż dekadę później ponownie się spotkali – najpierw przy solowych płytach, potem na scenie, a ostatecznie w studiu z nagrodzonym Grammy albumem „Two Against Nature” z 2000 roku – ich przerwa w latach 80. dała Fagenowi możliwość zaistnienia jako artysty solowego w „The Nightfly”, albumie z 1982 roku, który wygenerował hity „IGY” i „New Frontier” na drodze do statusu platyny i nominacji do nagrody Grammy w kategorii Album Roku.
- Album „The Nightfly”, nagrany w latach 1981–82 w Soundworks Digital Audio/Video Recording Studios, Automated Sound (Nowy Jork) i Village Recorders (Los Angeles), został wydany 1 października 1982 przez wytwórnię Warner Bros. Wartościowa wersja cyfrowa została udostępniona 23 sierpnia 2017 w Japonii w formacie SHM-CD, Cardboard Sleeve (mini LP) z numerem katalogowym- WPCR-17866 lub Hi-Res CD (MQA x UHQCD, WPCR-18237) z sierpnia 2019 roku (na fotografiach niżej).
„The Nightfly” [3], debiutancki solowy album studyjny Donalda Fagena (wokal, syntezatory, instrumenty klawiszowe, synth blues harp), który został wyprodukowany przez Gary’ego Katza, najbardziej znanego ze swojej pracy nad albumami Steely Dan, zespołu którego Fagen był współzałożycielem razem z Walterem Beckerem (gitary, bas, chórki). Zespół rozpadł się w 1981 roku, co wymusiło na Fagenie rozpoczęcie kariery solowej. Chociaż The Nightfly obejmuje wielu pracowników produkcyjnych i muzyków, którzy grali na płytach Steely Dan, było to pierwsze wydawnictwo Fagena bez wieloletniego współpracownika Waltera Beckera. W przeciwieństwie do większości poprzednich prac Fagena, „The Nightfly” jest niemal rażąco autobiograficzna. Wiele piosenek odnosi się do ostrożnie optymistycznego nastroju jego dzieciństwa na przedmieściach rodzinnego miasta późnych lat pięćdziesiątych i wczesnych sześćdziesiątych i zawiera takie tematy, jak nocni jazzowi disc jockey’e, schrony przeciwatomowe i wakacje w tropikach. Nagrywany przez osiem miesięcy w różnych studiach między Nowym Jorkiem a Los Angeles album jest wczesnym przykładem w pełni cyfrowego nagrania muzyki popularnej. Powstająca technologia, a także perfekcjonizm inżynierów i muzyków sprawiły, że album stał się trudny do nagrania. Aby przygotować się do wykorzystania technologii cyfrowej, inżynierowie albumu wzięli udział w zajęciach w firmie 3M w St. Paul w stanie Minnesota. Inżynierem nagrań był Roger Nichols, a miksującym Elliot Scheiner. Ci dwaj inżynierowie i Gary Katz pracowali nad większością z siedmiu poprzednich albumów Steely Dan, więc znali się doskonale. Wielu muzyków grało już wcześniej na płytach Steely Dan, w tym Jeff Porcaro, Rick Derringer i Larry Carlton. Poza tym zatrudniono wielu muzyków studyjnych. Informacja na płycie wymienia łącznie 31. muzyków. Podczas wywiadu radiowego w Off the Record w 1983 roku Fagen ujawnił, że chociaż uważał pisanie piosenek za jedną ze swoich mocnych stron i że początkowo piosenki do albumu przychodziły mu z łatwością, zaczął męczyć się bez swojego długoterminowego współpracownika -pisarza Waltera Beckera. Ta trudność w pisaniu przekształciła się w długą blokadę pisarską… Dema do albumu, w większości skomponowane na klawiszach i automacie perkusyjnym, pozostawały bez tekstu, aby umożliwić zmiany w studiu. Praca w studio dała dobre efekty, które zostały dobrze przyjęte, zarówno przez krytyków, jak i komercyjnie. Płyta pokryła się platyną zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak iw Wielkiej Brytanii. „The Nightfly” zyskał szerokie uznanie i otrzymał siedem nominacji do nagród Grammy w 1983 roku.
David Fricke napisał w Rolling Stone, że „Donald Fagen wyczarowuje świat, w którym wszystko jest możliwe, nawet dla dzieciaka zamkniętego w sypialni”. Robert Christgau, piszący dla The Village Voice, skomentował: „te piosenki należą do najlepszych Fagena […] jego ostro zacienione teksty umieszczają najbardziej jazzową muzykę, jaką kiedykolwiek wydał na winylu…”. Robert Palmer z The New York Times nazwał ‘The Nightfly’: „żywym i często pomysłowym spojrzeniem wstecz na świat, który odszedł na zawsze. Jego brzmienie jest lśniące i współczesne, ale nawiązuje zarówno do ducha, jak i muzyki lat, kiedy Mr. Fagen dorastał...” I kolejne recenzje pozostały pozytywne: Jon Matsumoto wybrał go do artykułu wstępnego „Classic of the Week” w Los Angeles Times w 1994 roku, nazywając go „eleganckim albumem popowym”, chwaląc „żywy liryczny gobelin” i „rytmicznie żywiołową” muzykę. Jason Ankeny z AllMusic uważał The Nightfly za kontynuację „gładkiego pop-jazzowego stylu preferowanego na ostatnich płytach Steely Dan”, a także „bujny i lśniący, wyprodukowany z kinowym polotem przez Gary’ego Katza; romantyczny, ale nigdy sentymentalny … wykonane z nienagannym stylem i wyrafinowaniem”. Historyk jazzu Ted Gioia podaje „The Nightfly” jako przykład Steely Dan, który „udowodnił, że pop-rock może równie dobrze skorzystać na zdrowej dawce jazzu” podczas ich pierwotnej kadencji, która zbiegła się z okresem, w którym muzycy rockowi często eksperymentowali z idiomami jazzowymi.
„The Nightfly” w 2000 roku został wybrany numerem 288 na liście 1000 najlepszych albumów wszechczasów Colina Larkina, a w 2006 roku znalazł się na liście „1001 albumów, które musisz usłyszeć, zanim umrzesz” Roberta Dimery’ego. W 2010 r. watykański L’ Osservatore Romano wybrał „The Nightfly” jednym ze swoich oficjalnych 10 najlepszych albumów.
Album pozostaje ulubieńcem audiofilów- według Paula Tingena z magazynu Sound on Sound: „przez lata była popularną płytą demonstracyjną w sklepach hi-fi na całym świecie”. Paul White, redaktor naczelny Sound on Sound, powiedział, że „The Nightfly” „jest zawsze dobrym punktem odniesienia przy sprawdzaniu systemów odsłuchowych i pokazuje, jakie dobre wyniki można uzyskać z tych wczesnych cyfrowych systemów nagrywania we właściwych rękach”. Oprócz wykorzystania w testach w studiu nagraniowym, Clive Young z Pro Sound News nazwał „IGY” i „Free Bird” jako pro audio, twierdząc, że prawie każdy inżynier dźwięku na żywo używa tej piosenki do testowania odpowiedzi dźwiękowej systemu front-of-house. EQ Magazine umieścił The Nightfly jako jeden z 10 najlepszych nagranych albumów wszechczasów, obok Beatlesów „Sgt. Pepper’s Lonely Hearts Club Band” i „Pet Sounds” zespołu Beach Boys.
- Album „Two Against Nature” zespołu Steely Dan (więcej o zespole >>), nagrany w latach 1997–1999 w czterech studiach: River Sound (New York City), Clinton Sound, Electric Lady Studios (Nowy Jork) i Hyperbolic Sound (Maui), wydany 29 lutego 2000 roku przez wytwórnię Giant. Płytę wyprodukowali Walter Becker i Donald Fagen.
„Two Against Nature” pierwszy album studyjny Steely Dan od 20 lat, od momentu rozwiązania zespołu. Nagrania z „Two Against Nature” przyniosły zespołowi cztery nagrody Grammy: Album Roku, Najlepszy Popowy Album Wokalny, Najlepszy Album Engineered – Non-Classical i Najlepszy Popowy Występ Duetu lub Grupy z Wokalami (za singiel „ Cousin Dupree „). Album doskonale się sprzedawał-przekroczono ponad milion wyprzedanych egzemplarzy, co pozwoliło zdobyć platynowy certyfikat od Recording Industry Association of America (RIAA).
Album „Two Against Nature” odniósł również sukces krytyczny [4]: pisząc w marcu 2000 roku dla The Village Voice, Robert Christgau oklaskiwał muzykę jako doskonały „rockowy powrót” oraz „szybszą i raźniejszą, bardziej kwaśną, podstępną i mniej kojącą” iterację jazzowego popu z albumu Steely Dan „Aja” z 1977 roku, opisując płytę jako „postfunk”. Pod względem tematycznym znalazł je ujednolicone przez fikcyjne, ale odkrywcze relacje o „brudnych starcach” szukających „potwierdzenia” i „podniecenia” w swoim życiu seksualnym, które jest „pełne mocnych zauroczeń i przypadkowych aktów okrucieństwa, interesowności i nienawiści do samego siebie, błędne cykle wiejące ciepło i zimno”, wszystkie przekazują „pilną potrzebę przyciągania”. Stephen Thomas Erlewine z AllMusic napisał: „Znany z unikania występów koncertowych, nieprawdopodobny powrót Steely Dana na żywo w połowie lat 90. ostatecznie przekształcił się w pełnoprawny album. Ponieważ fani Steely Dan spędzili dwie dekady bez nadziei na nową płytę, sama perspektywa była rozkoszą, ale była też trochę niepokojąca, ponieważ nieudany powrót zszargałby dziedzictwo zespołu. Na szczęście ‘Two Against Nature’ jest równie uwodzicielskie i pociągające jak najlepsze późniejsze dzieła Steely Dan, z podobnym naciskiem na klasyczną atmosferę i groove. W połowie drogi między ‘Gaucho’ a nieskazitelną produkcją solowego albumu Fagena ‘Kamakiriad’, to pełna wdzięku, zawiła płyta, która działa swoim subtelnym urokiem we własnym tempie. Chociaż oznacza to, że nie jest to nokaut przy pierwszym przesłuchaniu, to prawdziwy wzrost – cicho uzależniający album, który powoli toruje sobie drogę do podświadomości. Jest to również niesamowicie naturalne rozszerzenie poprzedniej pracy duetu, ale, co zaskakujące, nigdy nie brzmi nostalgicznie ani przestarzale. To jasne, że Becker i Fagen ponownie połączyli siły, ponieważ po prostu lubią razem pracować: tworzyć piosenki i aranżacje, projektować produkcję, wprowadzać żarty do tekstów, znajdować dokładnie takie występy, które pasują do ich specyfikacji. W tym sensie ‘Two Against Nature’ nie różni się niczym od poprzednich wydawnictw Steely Dan; właśnie dlatego jest to mile widziane, ponieważ znajdują niemal nieskończone permutacje w swoim charakterystycznym brzmieniu. Lirycznie album nie jest tak złośliwy, jak ich twórczość z lat 70., ale nie stracili swojego ostrego humoru, nawet w kilku prostych wersach. Prawdziwa wypłata jest jednak muzyczna. Każda piosenka stopniowo ujawnia swoją tożsamość poprzez drobne, ekscytujące akcenty, nadając płycie głębię i charakter oraz wygodnie wpasowując się w uznany dorobek Steely Dan. I to jest równie zachwycająco nieoczekiwane i wyjątkowo piękne, jak wszystko inne w ich karierze”. Odmienny pogląd pochodził od recenzenta Pitchfork- Brenta DiCrescenzo, który odrzucił piosenki jako „długie, nie do odróżnienia” i „błyszczący bop-pop”, sugerując jednocześnie, że Steely Dan nie ma „duszy”. Wydźwięk ostatniej z cytowanych recenzji był rzadkością.
Toto [5] zdefiniował zgrabne, gładkie brzmienie południowej Kalifornii w późnych latach 70-tych i wczesnych 80-tych. To nie do końca to samo, co stwierdzenie, że Toto grało wyłącznie soft rocka, chociaż wnieśli swój wkład we współczesne standardy dla dorosłych, zarówno jako zespół, jak i jako muzycy sesyjni dla Steely Dan, Boz Scaggsa, George’a Bensona i Michaela Jacksona. Weterani wysokiej klasy studiów w Los Angeles, gitarzysta Steve Lukather, klawiszowcy David Paich i Steve Porcaro, perkusista Jeff Porcaro i basista David Hungate mogli zagrać wszystko, od soulu po hard rock, co robili na najwcześniejszych albumach Toto. W 1978 roku od razu odnieśli sukces wydanym tytułowym debiutem „Toto” szybko stał się hitem, a jego główny singiel „Hold the Line” wspiął się na piąte miejsce na liście Billboard’s Hot 100. Toto również znalazł się w pierwszej dziesiątce, osiągając dziewiątą pozycję, do końca 1978 roku uzyskał status złotej płyty, a w styczniu platyny. W 1979 roku Toto byli nominowani do dwóch nagród Grammy: Best New Artist oraz Producent Roku, który zdobyli.
- Album „Toto”, nagrany pomiędzy majem i wrześniem 1978 w Studio Sunset Sound (Los Angeles), Studio 55 (Los Angeles) i Davlen Sound Studios (North Hollywood), został wydany 15 października 1978. Pierwsze wydanie cyfrowe w postaci CD wydano w 1985 roku w Japonii dzięki wytwórni CBS/Sony (宇宙の騎士, o nr katalogowym 32DP 180). Jedną z ostatnich zremasterowanych edycji jest atrakcyjna limitowana wersja z serii The Legends Of Rock (Vinyl Replica Collection) z 2014 roku.
„Toto”, debiutancki album zespołu Toto, zawiera przeboje Hold the Line”, „I’ll Supply the Love” i „Georgy Porgy”, z których wszystkie trzy znalazły się na liście Top 50 w USA. Zespół szybko zyskał zwolenników, a album zyskał najlepszą reputację dzięki charakterystycznemu brzmieniu, łączącemu delikatny pop z elementami synth- i hard-rocka. Autor okładki- Philip Garris, znany z malowania wielu okładek albumów Grateful Dead, stworzył emblemat albumu po wysłuchaniu tekstu piosenki „Manuela Run” („Lepiej uważaj na ten miecz, który wisi nad tobą”), który odnosił się do Miecza Damoklesa. Miecz reprezentował również potężne, twarde brzmienie zespołu, a ze względu na ich zdolność do grania wielu rodzajów muzyki, Garris uczynił miecz obosiecznym, aby pokazać ich wszechstronność. Żelazny pierścień reprezentował powstające dzieło (sam zapis), a wstążki symbolizowały Rok Dziecka.
Krytycy początkowo wydawali ostrożne opinie, ale w niedługi czas później zaczęli coraz lepiej oceniać płytę Toto: Rolling Stone początkowo uznał próbę przejścia Toto z kariery sesyjnych muzyków do samodzielnego zespołu za porażkę, nazywając piosenki Davida Paicha „wymówkami dla instrumentalnych solówek jeden po drugim” i mówiąc, że żaden z czterech głównych wokalistów nie jest lepszy niż znośny.
W retrospektywnej recenzji AllMusic- William Ruhlmann, pisał: „Równie łatwo jest zrozumieć, dlaczego słuchacze radia kochali Toto, jak zrozumieć, dlaczego krytycy ich nienawidzili. Umiejętności studyjnych muzyków sespołu Toto pozwoliło im grać każdy obecny styl pop po jednym uderzeniu hi-hatu: w jednej minucie progresywny rock, w następnej hard rock, w następnej funkowe R&B. Wszystko to brzmiało wspaniale, ale sugerowało również, że tworzenie muzyki wymagało rzemiosła, a nie inspiracji, a muzyczne bariery, które lubią wznosić krytycy, były arbitralne. Wtedy też wyczucie czasu Toto nie mogło być dużo gorsze. Przyjechali w środku punka / nowej fali z estetyką DIY, a ich czysta kompetencja była afrontem. Oczywiście zawsze istniała alternatywna historia muzyki popularnej, niedostępna dla krytyków rockowych (napisano ją w sklepach płytowych, salach koncertowych i w radiu), a w tej historii Toto był hitem. […] Członkowie Toto wpłynęli już na bieg muzyki popularnej lat 70., grając na połowie albumów, które ukazały się w Los Angeles. Wszystko, co robili z tym albumem, to upublicznienie.” Krytyk historii klasycznego rocka, Brian Kachejian, umieścił cztery piosenki z albumu – „Hold the Line”, „Girl Goodbye”, „I’ll Supply the Love” i „Georgy Porgy” wśród 7 najlepszych piosenek Toto.
Brytyjska grupa UK, z członkami Yes, King Crimson, Roxy Music i Soft Machine, była jedną z najbardziej znanych progresywnych supergrup rockowych końca lat 70. Różni członkowie UK – gitarzysta Allan Holdsworth, klawiszowiec/skrzypek Eddie Jobson, basista/wokalista John Wetton i perkusista Bill Bruford – wszyscy grali w swoich poprzednich zespołach, ale kiedy grupa powstała w 1977 roku, był to pierwszy raz, kiedy wszyscy wymienieni muzycy zagrali razem. Chociaż skład był niestabilny – Holdsworth i Bruford odeszli po debiutanckim albumie. Były perkusista Franka Zappy, Terry Bozzio, zastąpił Bruforda, niestety grupa miała krótki żywot.
Drugi album z katalogu płyt grupy U.K. „Danger Money”, nagrany w składzie: Eddie Jobson (instrumenty klawiszowe, skrzypce elektryczne), John Wetton (gitara basowa, wokal prowadzący i wspierający) oraz Terry Bozzio (perkusja, instrumenty perkusyjne), zremasterowany przez George’a Marinomm, z czego korzysta japońska reedycja SHM-CD z 2016 roku (Virgin, nr kat. – UICY-25547), osiągnął status arcydzieła rocka..
Reedycja z 2016 roku, wydana z serii „Progressive Rock Masterpieces in SHM-CD Series” [Arcydzieła rocka progresywnego w serii SHM-CD] przedstawia drugie dzieło Johna Wettona, opublikowane po raz pierwszy w 1979 roku, które spowodowane zmianami w składzie, popisuje się swoją popową naturą, eksploduje transcendentalną techniką, dorównującą jego poprzedniej twórczości.
Skład UK, który wydał solidny debiutancki album o tym samym tytule, złożony z czterech osób- John Wetton i Eddie Jobson, którzy pozostali w zespole, podczas gdy Allan Holdsworth i Bill Bruford odeszli. Bruford został zastąpiony przez Terry’ego Bozzio na perkusji, ale Holdsworth nie został zastąpiony, co zmniejszyło zespół do tria. Utrata Allana Holdswortha na gitarze sprawiła, że konieczne stało się wypełnienie pustki większą ilością instrumentów klawiszowych i skrzypiec. To sprawiło, że brzmienie UK stało się nieco bliższe brzmieniu Emerson Lake & Palmer, ale „Danger Money”, równie mocny jak debiutancki album o tym samym tytule, znacznie różni się od debiutu. Co prawda nadal jest bardzo brytyjski, częściowo dzięki bardzo charakterystycznemu wokalowi Wettona i grze na gitarze basowej oraz grze na skrzypcach Jobsona, to jednak były elementy, które sprawiły, że UK stało się wyjątkowe. Sześć utworów, bez żadnych słabych momentów, bliższe melodyjnemu rock’owi, świadczyło, że kariera Wettona była u szczytu. To samo dotyczy Eddiego Jobsona- jego klawisze mają futurystyczne elementy i są czasami może zbyt intensywne i dramatyczne, jednak wielu słuchaczy na pewno to zaakceptuje. Idealne odmierzanie czasu przez Terry’ego Bozzio, jego intensywny beat, miał również duży wpływ na wysoką jakość artystyczną grupy, zarejestrowaną na płycie. Ogólnie rzecz ujmując, jest to doskonały dodatek do każdej kolekcji muzyki progresywnej.
Kiedy pojawiła się grupa Asia na początku lat 80., wydawała się być pozostałością po latach 70., kiedy to królowały supergrupy i zarozumiali progresywni rockerzy [według biografii zespołu Azja autorstwa Stephena Thomasa Erlewine’a]. W skład tej grupy wchodzili członkowie takich pionierskich zespołów art rockowych jak King Crimson (John Wetton), Emerson, Lake & Palmer (Carl Palmer) i Yes (Steve Howe), a także Geoff Downes z Buggles. Asia rzeczywiście zawierała na swoich płytach fragmenty wyrafinowanych instrumentali. Potrafili jednak być też zaskakująco popowi, co właśnie sprawiło, że znaleźli się na szczycie list przebojów dzięki swojemu debiutanckiemu albumowi Asia i przebojowemu singlowi „Heat of the Moment”.
Album „Asia”, nagrany w czerwcu 1981 (Marcus Studios & Virgin Townhouse w Londynie), został wydany w marcu 1982 roku przez Geffen Records. Od 1989 do 2022 roku przeznaczono do sprzedaży 216 wersji albumu debiutanckiego albumu grupy Asia przy czym rekomendować można na pewno wersje japońskie np. formatu SHM-CD z roku 2011 (Geffen Records, nr kat. – UICY-25004, na fotografii niżej).
„Asia”, debiutancki album studyjny supergrupy Asia [według: ], według Billboard i Cashbox był albumem nr1 w Stanach Zjednoczonych w roku 1982. Zawiera największy hit grupy „Heat of the Moment”, który osiągnął 4. miejsce na liście Billboard Hot 100 w USA. Logo i okładkę płyty stworzył Roger Dean, znany ze współpracy z Yes (którego poprzednimi członkami byli gitarzysta Steve Howe i klawiszowiec Geoff Downes) i Uriah Heep (którego członkiem był wcześniej basista/wokalista John Wetton). Grafika debiutanckiego albumu przedstawia węża morskiego wpatrującego się w kryształową kulę. „Produkcja była trochę w stylu Journey” – zauważył Howe. „To zasługa Mike’a Stone’a, który był współproducentem Escape, co było ogromnym sukcesem dla Journey. Ale ‘Heat of the Moment’ był ostatnią piosenką, którą nagraliśmy na album ‘Asia’. Do tego czasu zrobiliśmy już takie rzeczy jak ‘Time Again’ i ‘Wildest Dreams’, które były bardzo progresywne. Była też ta słodycz w ‘[Only] Time Will Tell’. Ale jak tylko ustawiłem gitarę i John zaczął śpiewać, wiedzieliśmy, że mamy coś wyjątkowego w ‘Heat of the Moment’”.
Krytycy różnie odebrali album: Robert Christgau ostro skrytykował album, w szczególności teksty piosenek. Stwierdził, że rzadko się zdarza, aby „duża nowa grupa była na tyle zła, by wgryźć się w nią jeszcze bardziej” i nazwał album „napuszonym – tandetą w wielkim stylu”. Adam Sweeting z Melody Maker podobnie skrytykował zespół: „Zaprojektowany przez komputer, zbudowany ręcznie przez roboty… Całkowicie wykalkulowany, całkowicie godny pogardy…”. Z drugiej strony, w recenzji Billboard, pozytywnie zauważono, że „kaliber gry [zespołu] jest znakomity, a muzyka brzmi świeżo i idealnie nadaje się na AOR ”. W retrospektywnej recenzji dla AllMusic Tom Demalon napisdał, że „…czterech graczy o imponującym rodowodzie okazało się historią sukcesu w 1982 roku, kiedy debiutancki album Asii znalazł się na szczycie list przebojów w USA przez dwa miesiące. Album zaowocował potężnym singlem numer cztery- ‘Heat of the Moment’, kolejnym hitem w Top 20 po porywającym ‘Only Time Will Tell’ i garścią innych utworów, które były często odtwarzane w radiu, pomimo że szły pod prąd ówczesnego stylu new wave. Wyprodukowany przez Mike’a Stone’a, mocnymi stronami Asii były potężny wokal Johna Wettona, zwinna, klasycznie zabarwiona praca gitary Steve’a Howe’a, majestatyczna gra na klawiszach Geoffreya Downesa i kotwica zespołu, napędzająca perkusja Carla Palmera. Teksty są momentami przesadzone, ale nie można zaprzeczyć epickiej wspaniałości muzyki, która zapewniła bardzo potrzebną siłę radiu w tamtym czasie i zrobiła stylowo.”.
[1] Według:
[2] W oparciu o:
[3] W oparciu o:
[4] Według:
[5] Według:
[6] W oparciu o
[7] Kino-teatr „Schauburg” w Bremie to miejsce z kinem, teatrem i salą koncertową, uznawany również jako- Kulturzentrum Schauburg. Filmtheater Schauburg Karlsruhe został otwarty w 1929 roku w pomieszczeniach dawnego teatru rozrywkowego, w którym od 1906 roku wyświetlano filmy. W 1949 roku został odbudowany.
Dziś w Schauburgu znajdują się trzy sale, z których jedna posiada ekran projekcyjny o wymiarach 17×7 metrów, tzw. „Cinerama” , który oprócz ekstremalnie szerokoekranowego formatu o tej samej nazwie obsługuje także format „Super Cinerama” dla filmu 70mm. W kinie odbywa się Festiwal Filmowy Todd AO 70mm , a od 2007 roku także Festiwal Filmowy Dni Niepodległości. To miejsce jest też chętnie wykorzystywane przez firmy wydające płyty dźwiękowe (np. MiIG Music, Uxbridge, Varrick Records, Tradition & Moderne)
Kolejne rozdziały: