Rekomendowane wydawnictwa płytowe szeroko rozumianej klasyki
(rozdział dwudziesty pierwszy)
Rozdział przedstawia płyty muzyków bardzo tradycyjnie myślących o muzyce z głębokiej przeszłości, ale i takie, o których tego powiedzieć nie można- bo mieszają style, albo sięgają po muzykę tradycyjną regionalną i robią to w bardzo oryginalny sposób.
Dwa rozdziały wstecz omówiłem wszystkie płyty Christiny Pluhar i jej zespołu- L’Arpeggiata wydane przez wytwórnię Alpha (vide artykuł: „płyty polecane (klasyka, rozdział 19)„), a wcześniej pisząc o nagraniach jakościowo wybitnych w części czwartej i w części dziewiątej, ale dla wypełnienia długu wobec wspaniałej artystki i jej przyjaciół zostało jeszcze parę tytułów. W tym rozdziale przedstawię album: „Los Impossibles”:
- Płyta „Los Impossibles”, wydana przez NAIVE (nr kat. V5188) w roku 2006., prezentuje pieśni i tańce z manuskryptów hiszpańskich i meksykańskich z XVII wieku, a także nieopublikowane „Negrillos” znalezione w bibliotece klasztoru w Coimbrze (Portugalia). W sesji nagraniowej wzięli udział muzycy zespołu L’Arpeggiata z zaproszonym gitarzystą flamenco- Pepe Habichuela, a śpiewali King’s Singers, Beatrice Mayo Felip, Patricio Hidalgo, Lucilla Galeazzi i Luciana Mancini.
Christine Pluhar i L’Arpeggiata eksploruje muzykę dawną i tradycyjną Hiszpanii, Portugalii i Ameryki Łacińskiej. Próbuje odnajdywać podobieństwa w muzyce wymienionych rejonów, które mogą wskazywać na wspólne korzenie. W broszurze płyty można odczytać, że na te podobieństwa składają się zbliżone rytmy i harmonie, ale i te same (bądź podobne) używane instrumenty. Meksyk jest tym krajem, na którym muzycy L’Arpeggiata się przede wszystkim skoncentrowali, bo podbity przez Hiszpanię w XVI wieku ulegał wpływom hiszpańskiej muzyki. Rodzima muzyka Meksyku zmieszała się z melodiami Hiszpani, instrumenty podbijanego narodu i podbijającego w zespołach muzykantów również się spotykały i taki stan rzeczy i dziś można zauważyć w meksykańskiej tradycyjnej muzyce. Taniec Fandango, pieśni Jácaras i instrument jaranas są tego przykładami. Na otwarcie albumu „Los Impossibles” wybrano portugalskie negrillo. Ten bardzo kolorowy, synkopowany utwór jest mocnym otwarciem płyty. Podbija oczekiwania słuchacza, który nie rozczaruje się pozostałymi utworami. Płyta w dalszej części zawiera pieśni ludowe Meksyku, Hiszpanii i epizody instrumentalne. Bardzo piękny jest „Villancico Catala”, katalońska pieśń ludowa zaaranżowana dla Kings Singers, albo „Falalan”, albo smutna ballada „La Llorona”… Wszystkie utwory są pełne pasji i emocji, wykonane przez świetnie dobrane głosy i perfekcyjnych instrumentalistów. A więc: jeszcze jeden album pani Pluhar, który powinien znaleźć się na półce płytowej melomana.
Yom (Guillaume Humery), wirtuoz gry na klarnecie, jest jednym z czołowych muzyków europejskiej sceny klezmerskiej. Były członek francuskich stylistów klezmerskich- Klezmer Nova (alias The Orient Express Moving Shnorers). Jego pierwszy solowy album w 2008 roku, zatytułowany „The New King of Klezmer Clarinet” został wydany przez wytwórnię Buda Musique.
Do Yom’a w czasie sesji nagraniowych dołączyli fantastyczni: Denis Cuniot (fortepian), Alexandre Giffard (tapan, inaczej nazywany: davul, atabal lub tabl. to duży, dwustronny bęben, na którym gra się tzw. młotkami) I Benoît Giffard (tuba). Album jest hołdem dla Naftule’a Brandweina [1] , który sam siebie nazywał Królem Klarnetu Klezmerskiego. Yom sięga do tradycji klezmerskiej [2] i rozwija ją, tchnąc w nią nowe melodie i energię. Yom, w pewnym sensie, konfrontuje się z legendą- pokazuje swoje możliwości, grając w błyskawicznie szybkich tempach, z olbrzymią ekspresją i intensywnością. Yom gra pełnym dźwiękiem klarnetu, subiektywnie odbierane jako wciągające, a nawet pasjonujące brzmienie. Na płycie znajdziemy jedne z najbardziej znanych kompozycji Brandweina, jeden Dave’a Tarrasa i trzy autorstwa samego Yom’a. Występy lidera są niesamowite, o bardzo wysokim stopniu wirtuozerii, a dla miłośników klarnetu słuchanie ścieżek z omawianej płyty da niewiarygodną przyjemność. Jednak to, że płyta jest chwalona (nie tylko przeze mnie) jest zasługą wyłącznie Yom’a, bo występ tubisty- Benoita Giffarda, również zasługuje na wyróżnienie i nie tylko dlatego, że nadąża za Yom’em w szybkich utworach. Giffard również gra tak szybko i swobodnie, jak lider i jednocześnie utrzymuje stabilne tempo. Innym wielkim jest pianista Denis Cuniot, który ma swój czas dla solowej gry. Perkusista Alexandre Giffard nie jest gorszy… Jakość dźwięku jest doskonała- każdy instrument jest dobrze przedstawiony, a akompaniament- pianisty, tubisty i perkusisty, choć wyrazisty, nie przesłania solisty.
Amerykański klarnecista. Richard Leslie Stoltzman, wykładowca w New England Conservatory i Boston University, jest chyba jednym z najbardziej znanych klarnecistów grających muzykę klasyczną i jazzową (również znany z szerokiego vibrato i zdolności do naśladowania dźwięku ludzkiego głosu na klarnecie). Jego wirtuozeria i muzykalność sprawiły, że stał się bardzo poszukiwanym artystą koncertowym- grał z ponad 100 orkiestrami, z wieloma grupami kameralnymi i dał wiele recitali solowych. Był członkiem założycielem grupy kameralistów Tashi w 1973 roku. Jego dyskografia obejmuje prawie 40 płyt, w tym kilka z Tashi. Trzon zespołu The Tashi Quartet tworzyli: skrzypaczka Ida Kavafian, pianista Peter Serkin, wiolonczelista Fred Sherry i Richard Stoltzman Dwie płyty zespołu Tashi przedstawię „Weber- Clarinet Quintet, Dahl- Concerto A Tre, Douglas- Celebration II” i „Plays Schubert The „Trout” Quintet” (na drugiej z nich nie grał Stoltzman, natomiast na pierwszej nie grał Serkin):
- „Weber- Clarinet Quintet, Dahl- Concerto A Tre, Douglas- Celebration II” zostało wydane przez RCA Red Seal (ARL1-4328) w 1982. roku.
Tashi podjął się zadaniu, wydawałoby się, karkołomnemu- obok klasycznego Kwintetu klarnetowego B-dur op. 34 Carl Marii von Webera umieścić dwie kompozycje współczesne: Ingolfa Dahla „Concerto A Tre” i Billa Douglasa „Celebration II”. Weber napisał Kwintet dla monachijskiego klarnecisty- Heinricha Baermanna, znanego z ciepłego i bogatego brzmienia. Krótko przed pierwszymi próbami Baermann nabył dziesięć-klawiszowy instrument Griessling und Schlott. Kompozycja jest wyraźnie przeznaczona dla Baermanna jako wykonawcy z uwzględnieniem poszerzonych możliwości technicznych jego nowego klarnetu. Kwintet klarnetowy B-dur op. 34 tak jest opisywany: „…Po wprowadzeniu akordów smyczkowych Weber otwiera Allegro w formie sonaty z frazą pianissimo wznoszącą się i pęczniejącą z wysokiego B-dur, efekt bardziej dostępny dla nowego instrumentu. Wysokie nuty i ich płynne łączenie z niskimi są cechą wynalazku, podobnie jak większa łatwość dzięki skalom chromatycznym. Pełen wdzięku powolny ruch, zatytułowany Fantasia, obejmuje dwa fragmenty, w których klarnet wznosi fortissimo w dużej skali chromatycznej, powtarzane pianissimo przed wznowieniem eleganckiej melodii. To muzyka nie tylko na pokaz, ale rozkoszowanie się nowymi ekspresyjnymi możliwościami, którymi może teraz sterować wykonawca i instrument. Żywe Menuetto (z podtytułem Capriccio) cieszy się zdolnością instrumentu do obsługi wcześniej trudnych; a końcowe Rondo, choć z krótkim romantycznym dreszczem przyszłego kompozytora Der Freischütza, daje nawet najlepszemu graczowi mnóstwo do myślenia w ostatnim wybuchu oklasków…”. Kwintet w składzie: Fred Sherry (wiolonczela), Ik-Hwan Bae (altówka), Ida Kavafian i Theodore Arm (skrzypce) oraz Richard Stoltzman, bardzo stylowo odtworzył tę świetną kompozycję sprzed ponad dwustu lat. Magazyn New York Times napisał o Stoltzmanie „…Jego opanowanie klarnetu i nienaganna muzykalność nie są do tej pory tajemnicą, ale ten, kto nie słyszał go przez jakiś czas, może łatwo zapomnieć, jak bogato i płynnie może brzmieć instrument od góry po dno zakresu [klarnetu]…”
„Concerto A Tre” (Concerto A Tre na skrzypce, klarnet i wiolonczelę)
Jest to utwór niemieckiego kompozytora Ingolfa Dahla, który przybył do Los Angeles jako uchodźca w 1939 roku. Dzięki Igorowi Strawińskiemu, Dahl’owi udalo się znaleźć pracę i przystosować się do życia w Stanach Zjednoczonych jako kompozytor emigracyjny. Podczas wojny Dahl opracował kadencję Mozarta dla słynnego jazzowego klarnecisty Benny’ego Goodmana, a ten kilka lat później zrewanżował się grą w czasie premiery „Concerto a Tre” w 1946 roku. Jazzowy rytm i melodie koncertu nawiązują do szwajcarskiej muzyki ludowej. Kiedy amerykański kompozytor Henry Cowell usłyszał skomplikowany, satysfakcjonujący koncert, napisał do Dahla, że był to „wspaniały utwór, najlepsze małe dzieło kameralne, jakie widziałem od jakiegoś czasu”.
„Celebration II” (na klarnet i smyczki)
To kompozycja Billa Douglasa, amerykańskiego pianisty i fagocisty, który podczas studiów na uniwersytecie Yale (w latach 1966–69) poznał klarnecistę Richarda Stoltzmana (razem koncertowali i nagrywali do 2003 roku, w późnych latach 70. nagrał trzy albumy klasycznej muzyki kameralnej z pianistą Peterem Serkinem i Tashi). „Celebration II” wywodzi się z jazzowego idiomu kompozytora i genialnie wykorzystuje klarnet i cztery instrumenty strunowe. Czuje się, że muzycy dobrze się bawią grając ze sobą, bo kompozycja jest zabawnym ćwiczeniem w ramach pentatonicznej melodii w stylu jazzowym. Przez całą tę część płyty Stoltzman pięknie frazuje i wydaje piękne pełne dźwięki (to też zasługa reżyserów nagrań). Jego partnerzy na instrumentach strunowych wykazują się wyjątkową koncentracją, zawsze odpowiadali z pełnym profesjonalizmem.
Podsumowując- to co jest zauważalne na wszystkich ścieżkach płyty to gra klarnecisty, która ma w sobie magię, doskonale uwydatnioną przez muzyków towarzyszących. Rzadko słuchacze mają okazję uczestniczyć w takich ucztach jak ta- słuchanie Stolzmana, Serkina i Tashi, których gra jest wyjątkowa, którą cechowała przebogata wyobraźnia i inwencja, można nazwać samą przyjemnością.
- Płyta „Plays Schubert The „Trout” Quintet„, nagrana przez: wilonczelistę Freda Sherry’ego, kontrabasistę Buella Neidlingera, pianistę Petera Serkina, altowiolistkę Idę Kavafian i skrzypka Josepha Silversteina, została wydana przez RCA po raz pierwszy w 1977. roku.
Franz Schubert zwykle pisał muzykę kameralną z myślą o konkretnych muzykach- przyjaciołach i może dlatego jest nieco dziwna instrumentacja kwintetu; fortepian, skrzypce, altówka, wiolonczela i kontrabas. Jednak geniusz Schuberta pozwolił stworzyć utwór z wykwintną melodią i towarzyszącą mu idealną harmonią, którą słuchacz ma okazję słuchać w przeróżnych interpretacjach, bo to jeden z najpopularniejszych utworów muzyki klasycznej. Nie wszystkie są doskonałe… Interpretacja Tashi jest jedną z lepszych. Znaczącą rolę w zespole spełnia Peter Serkin, o którym amerykański kompozytor Ned Rorem napisał: „Jego wyjątkowość polega, jak słyszę, na przyjaznym, a nie przesadnym podejściu do klasyków […] Podchodzi do muzyki współczesnej z taką samą głębią, jak do klasyków, i jest wyjątkowy wśród gwiazd…”. Pozostali założyciele Tashi i rdzeń tego zespołu to znakomici: Fred Sherry- wiolonczelista, szczególnie podziwiany za swoją pracę jako kameralisty i solisty koncertowego oraz Ida Kavafian (gra na skrzypcach J. B. Guadagniniego wykonanych w Mediolanie w 1751 roku oraz altówce Moes and Moes, wyprodukowanej w 1987. roku), wykładowczyni w Curtis Institute of Music, Juilliard School i Bard College Conservatory of Music. Już ci wymienieni muzycy zapewniają wysoką jakość interpretacyjną, a przecież muzycy zaproszeni do udziału w sesji nagraniowej są nie gorsi- jazzujący wiolonczelista i kontrabasista Buell Neidlinger (między innymi współpracował z Cecilem Taylorem, Stevem Lacy’m i Archie Sheppem), był głównym basistą Los Angeles Chamber Orchestra, a także głównym basistą w orkiestrze studyjnej Warner Bros., natomiast skrzypek Joseph Harry Silverstein- przez 22 lata koncertmistrz Boston Symphony Orchestra i asystent dyrygenta tej orkiestry, wykładowca w New England Conservatory, Yale University i Boston University. Jeśli posłucha się nagrań z „Plays Schubert The „Trout” Quintet” to słyszy się jak linie pianisty i skrzypka pięknie wtapiają się w instrumentację Schuberta, ale każdy z pięciu graczy dodaje swoje umiejętności do ogólnej interpretacji muzycznej, oferując wspaniałe frazowanie i energetyczne rytmy. Tu spotyka się elegancja z wirtuozerią, co daje naprawdę czarujący efekt.
Jan Dismas Zelenka, czeski, niemieckojęzyczny kompozytor epoki późnego baroku, większą część życia spędził na dworze saskim u Augusta II. W epoce, w której dane mu było żyć był bardzo ceniony. Dziś również się go chwali chwali za niezwykłą energię i rozmach. Zelenka ze względu na wirtuozowski charakter swojej muzyki skrzypcowej nazywany jest „czeskim Vivaldim”, ale on raczej skupiał się na tworzeniu dzieł religijnych, stąd też inaczej określany, jako- „katolicki Bach”. Kompletny katalog dzieł Zelenki stworzył niemiecki muzykolog, Wolfgang Reiche. Zawiera on niemal 250 utworów, przeważnie o charakterze religijnym, w tym 21 mszy (jedna zaginęła), 4 requiem, 2 wielkie oratoria, 2 Magnificat i Te Deum, 13 litanii, wiele psalmów, hymnów i antyfon. Wśród świeckich dzieł znane są: Capriccios Nos. 1–5, Concerto à 8 Concertanti, Hipocondrie à 7 Concertanti, Overture à 7 Concertanti, Simphonie à 8 Concertanti oraz Trio or Quartet Sonatas Nos. 1–6 (vide artykuł: „Wydawnictwa płytowe aspirujące do najlepszych (część dziewiąta)”. Te lubiane sonaty na skrzypce, dwa oboje, fagot i basso continuo nagrał również znakomity zespół Collegium 1704 dla wytwórni Accent w 2016. roku.
Collegium 1704 nagrało wszystkie sześć sonat i umieściło je na dwóch dyskach CD. Nagrań dokonano na instrumentach historycznych. Kompozycje są niezwykle technicznie trudne, może dlatego nieczęsto się je wykonuje. W nagraniach brali udział: Xenia Löffler i Michael Bosch (obój), Jane Gower (fagot), Luděk Braný (kontrabas), Shizuko Noiri (lutnia), Václav Luks (klawesyn) i Helena Zemanová (skrzypce). James Manheima, recenzent portalu AllMusic napisał: „Te sonaty, oznaczone jako „2 oboi (violino) e 2 bassi obbligati”, były jednymi z pierwszych utworów czeskiego kompozytora Jana Dismasa Zelenki, które dotarły do zachodniej publiczności, odkrywanych przez oboistę Heinza Holligera w latach siedemdziesiątych. Mimo to nie są to popularne dzieła, więc nowa wersja czeskiej (choć w tym kameralnym nagraniu, całkowicie międzynarodowym) grupy muzyki dawnej Collegium 1704, która pojawiła się na scenie w Pradze, jest tym bardziej bardzo mile widziana. „2 bassi obbligati” składa się z fagotu i grupy continuo, tutaj jest to potężne trio kontrabasu, lutni i klawesynu, na którym gra Václav Luks. W prostym oglądzie pięć z sześciu sonat jest zgodnych z czteroczęściowym schematem: wolno-szybko-wolno-szybko, układem spopularyzowanym przez Arcangelo Corelli’ego, ale bliższe spojrzenie ujawnia kompozytora, który prawdopodobnie dobrze znał muzykę Vivaldiego i Bacha i bardzo długo myślał podobnie na początku lat dwudziestych XVII wieku, kiedy utwory te zostały prawdopodobnie skomponowane. Piąty koncert, z oktawowymi fragmentami orkiestrowymi rozbrzmiewającymi w ozdobnych solówkach, pokazuje wyraźny wpływ Vivaldiego, a wirtuozerię pisania na instrument solo rzeczywiście dorównuje Vivaldiemu. Bach’owski kontrapunkt jest wszędzie, w wielu solówkach składających się z unikalnych i skomplikowanych duetów obój-fagot. Posłuchaj finału gigue czwartej sonaty, aby je usłyszeć, a także usłyszeć, jak Zelenka przeskakuje między rytmami gigue, małymi przerwami bardziej przypominającymi kadencję. Na uwagę zasługują również ogólne długości samych sonat. Kolejnym ważnym rysunkiem są ozdobne, ale nigdy nie przesadzone, realizacje klawesynu Luksa. […] Obszerna broszura, która między innymi opisuje (ale z powątpiewaniem) teorię, że sonaty zawierają zakodowane komunikaty homoseksualne. To najważniejsze barokowe wydawnictwo muzyki kompozytora, który z każdą dekadą wygląda coraz lepiej.”
[1] Z notatki pobranej z : Naftule Brandwein (Naftuli Brandwein, Naftali Brandwein, ur. 1884 w Przemyślanach, zm. 1963 w Nowym Jorku) – muzyk, klarnecista, klezmer. W 1908 wyemigrował do Stanów Zjednoczonych, gdzie zyskał przydomek „króla klezmerów”. Urodził się w galicyjskim mieście Przemyślany jako bliźniaczy brat Henrietty. Jego ojciec, Pejsach, miał czternaścioro dzieci; z dwanaściorgiem z nich założył kapelę klezmerską. Naftule Brandwein był wujem Leopolda Kozłowskiego (Leopold Kozłowski-Kleinman, jid. לעאָפּאָלד קאָזלאָװסקי-קלײַנמאַן – polski pianista, kompozytor, dyrygent; ostatni przedstawiciel przedwojennych klezmerów w Polsce, zwany ostatnim klezmerem Galicji)
[2] Z notatki pobranej z : Muzyka klezmerska rozpowszechniła się w drugiej połowie XVIII wieku, gdy pojawiły się wędrowne grupy żydowskich muzykantów. Ich nazwa pochodziła od hebrajskiego כלי זמר (klej zemer – „instrumenty muzyczne”, dosłownie: „narzędzia pieśni”), powiązane jest ono z kultem świątynnym i dotyczy instrumentów używanych w czasie obrzędów składania ofiar. Instrumenty, z których wtedy korzystano, to głównie trąbka, instrumenty perkusyjne czy harfy i liry. W czasach nam bliższych instrumentarium powiększyło się o obecnie najbardziej kojarzone z klezmerami instrumenty takie jak skrzypce, klarnet i kontrabas. Ale nie można powiedzieć jednoznacznie, jakie instrumenty były najczęściej używane, bowiem sięgano często po instrumenty popularne w danym regionie czy kraju. Zawód klezmera często przechodził z pokolenia na pokolenie, zaś muzycy uświetniali swoją grą ważne uroczystości– wesela czy wystawne dworskie przyjęcia. Tak jak dziś, mieli oni bardzo urozmaicony repertuar, sięgali po utwory regionalne, muzykę żydowską, z czasem utworzyło się kilkanaście nurtów tej muzyki, tworzonych przez różne rody muzyków. Od bardziej religijnej muzyki chasydzkiej po bardziej świecką i rozrywkową. Holocaust sprawił, iż najwięcej wykonawców działa obecnie w USA. W Polsce prawdziwy renesans nastąpił w latach 90., obecnie powstaje coraz więcej grup klezmerskich, a także restauracje, które poza kuchnią dają też możliwość posłuchania muzyki w oryginalnym wykonaniu.