Rekomendowane wydawnictwa płytowe szeroko rozumianej klasyki
(rozdział pięćdziesiąty trzeci, część 2)

Założona w 1973 roku BIS Records [1] jest jedną z najbardziej szanowanych wytwórni muzyki klasycznej na świecie, za jakość dźwięku swoich nagrań, niezależnie od tego, czy zostały wydane na zwykłych płytach CD, czy jako hybrydowe płyty SACD z opcjonalnym dźwiękiem przestrzennym, za wszechstronność i różnorodność swojego katalogu, który do tej pory obejmuje 2700 tytułów – BIS jest jedyną dużą wytwórnią płytową stosującą surową politykę nieusuwania – z repertuarem sięgającym od najbardziej współczesnych po muzykę średniowiecza, a także od mainstreamowej muzyki klasycznej do wręcz ezoteryki.

Podczas nagrywania Kwintetu klarnetowego Kalevi Aho (wydanego na BIS-1886) w Minneapolis Orchestra Hall zobowiązał się do podjęcia – i ukończenia! – projektów o zniechęcającej złożoności, takie jak Sibelius Edition z 68 dyskami dokumentującymi każdą nutę, jaką kiedykolwiek napisał fiński mistrz, oraz z „winy” wydanej kompletnej serii kantat Bacha, nagranej w kaplicy w Kobe w Japonii przez Bach Collegium Japan i Masaaki Suzuki stała się wytwórnia BIS, z siedzibą w Szwecji, prawdziwie międzynarodową wytwórnią. Od tej pory BIS dokonuje nagrań na całym świecie, między innymi w Singapurze, Minneapolis, Tokio, Londynie, Kolonii, Wiedniu… oraz w pewnym średniowiecznym kościele 80 km na północ od Sztokholmu, uwielbianym przez takich muzyków jak Dame Emma Kirkby, Ronald Brautigam i New York Polyphony. A więc to już nie lokalna niszowa wytwórnia (podobnie jak Hyperion), lecz wspaniała duża wytwórnia o międzynarodowym znaczeniu.

 

Muzyka kameralna Camille’aSaint-Saënsa [3] otworzyła nowe możliwości we Francji w czasie, gdy gust publiczny faworyzował operę i opéra-comique. Jego pierwsza Sonata na skrzypce i fortepian, jedna z najwcześniej skomponowanych we Francji, to arcydzieło o nieograniczonym pięknie. Jego emocjonalnemu oddziaływaniu i wysoce poetyckiej treści służy doskonałe opanowanie przez kompozytora architektury formalnej. (Zaproponowano ją również jako wzór dla „Sonaty Vinteuila”, która przewija się przez cykl powieści Marcela Prousta „W poszukiwaniu straconego czasu”.) Druga Sonata, skomponowana w Egipcie, bardzo różni się od … jego poprzednik: bardziej poważny, klasyczny i kameralny. Chociaż tekst jest bardzo melodyjny, kompozytor przepowiedział, że sonata nie zostanie zrozumiana „aż do ósmego przesłuchania”. Są te dwie Sonaty zapisane przez Cecilię Zilliacus (skrzypce), Christiana Ihle’a Hadlanda (fortepian) i Stephena Fitzpatricka (harfa) na płycie „Saint-Saëns – Sonatas for violin and piano”, podczas sesji 11-12 maja 2021 w Lilla Salen, Västeras Konserthus (Szwecja) i 16 sierpnia 2021 w Grünewaldssalen, Konserthuset (Sztokholm). Płyta została wydana przez BIS Records w lutym 2023 roku. Te dwa arcydzieła uzupełnia Fantazja na skrzypce i harfę, dzieło wirtuozowskie, w którym użycie harfy zamiast fortepianu dało delikatny, wyrafinowany, wręcz magiczny dźwięk, przypominający czasy Faurégo i Debussy’ego oraz czarujący Berceuse, jedna z najbardziej znanych miniatur Saint-Saënsa. Oryginalnie na skrzypce i fortepian, tutaj jest wykonywany w opracowaniu na skrzypce i harfę, które ponownie podkreśla subtelność pisarstwa Saint-Saënsa.

Krytycy muzyczni byli zgodni podczas oceniania nagrań „Saint-Saëns – Sonatas for violin and piano”:

  1. James Manheim z AllMusic napisał: „Istnieją różne nagrania dwóch ponumerowanych sonat skrzypcowych Camille’a Saint-Saënsa, ale większość łączy jedną lub drugą sonatę z dziełem innego kompozytora. Wiele można powiedzieć o wykonywaniu ich razem, jak robią to skrzypaczka Cecilia Zilliacus (której nagrania muzyki kameralnej są generalnie niedoceniane) i pianista Christian Ihle Hanland. Są one dość różne od siebie, a słuchane razem dają wgląd w głębię myśli kompozytorskiej Saint-Saënsa. Co dziwne, muzyka kameralna była rzadko obecna we Francji pod koniec XIX wieku, a I Sonata skrzypcowa d-moll op. 75, z 1885 roku, jest jednym z pierwszych francuskich przykładów tego gatunku (późniejszą była Sonata skrzypcowa A-dur Césara Francka). Częściowo przypomina IX Sonatę skrzypcową A-dur op. 47 Beethovena, który nie był typowym wzorem dla Saint-Saënsa i być może była inspiracją dla fikcyjnej ‘Vinteuil Sonata’ w powieści Prousta À la recherche du temps perdu. Sonata skrzypcowa nr 2 Es-dur op. 102, jest cichsza, ale bardziej skomplikowana; jej materiał tematyczny jest brahmsowski, ponieważ zawiera wiele możliwości. Saint-Saën stwierdził, że trzeba go było usłyszeć osiem razy, aby ją polubić; może to przesada, ale z pewnością jest to istotna kameralistyka o nastroju nietypowym dla kompozytora. Zilliacus i pianista Hadland ujawniają pełną odrębność obu utworów; Zilliacus jest szczególnie przekonująca w falistym materiale tematycznym pierwszej części II Sonaty skrzypcowej. Wisienką na torcie jest para utworów na skrzypce i harfę, z których jeden jest transkrypcją. Może ta płyta równie dobrze stać się standardowym nagraniem dwóch sonat skrzypcowych Saint-Saënsa.”
  2. BBC Music Magazine: „Cecilia Zilliacus jest więcej niż gotowa na to wyzwanie. Jej lekko użyta wirtuozeria i krystaliczne frazowanie sprawiają, że w Pierwszej Sonacie nic nie jest wymuszone… Dzięki temu, że wszystko zostało uchwycone w doskonałym dźwięku, jest to radość od początku do końca.”
  3. Gramophone Magazine: „Słowo klucz tutaj brzmi ‘nieustraszony’… Zilliacus oferuje nam brzmienie skrzypiec, które jest jednocześnie żywe i gardłowe. Jej ciepłe, a czasem cudownie ochrypłe portamenta są pięknym dopełnieniem tej muzyki. Ale to nie tylko jeden rodzaj nieustraszoności – jest ogień i lód
  4. The Strad: „Pokrętne otwarcie Pierwszej Sonaty Skrzypcowej Saint-Saënsa jest kształtowane przez Cecilię Zilliacus i Christiana Ihle Hadlanda z dynamiczną elastycznością, a ich czytanie rozwija się w mocną, jasną grę, szczerą i zdeterminowaną… Nagranie jest ciepłe i bliskie”

 

W 2019 roku nagranie trzech ostatnich koncertów fortepianowych Camille’a Saint-Saënsa [3] dokonane przez Alexandre’a i Jean-Jacquesa Kantorow zdobyło najwyższe oceny na całym świecie, w tym Diapason d’or de l’année, Editor’s Choice in Gramophone oraz najwyższe oceny i rekomendacje od wiodących niemieckich witryn internetowych Klassik Heute i Klassik.com. Orkiestrą wybraną przez Kantorowa był fiński zespół Tapiola Sinfonietta, który powrócił do Helsinek, aby nagrać nie tylko dwa pierwsze koncerty Saint-Saënsa, ale wszystkie pozostałe utwory na fortepian i orkiestrę. Zaprezentowany na tej bogato wypełnionej płycie „Saint-Saëns – Piano Concertos Nos 1 & 2” program obejmuje 33 lata, z których najwcześniejszym dziełem jest Koncert nr 1, uważany za pierwszy znaczący francuski koncert fortepianowy, napisany przez 23-letniego kompozytora. Dziesięć lat później, w 1868 roku, Saint-Saëns skomponował Koncert g-moll, utwór, który początkowo spotkał się z konsternacją, choć obecny na prawykonaniu Liszt całkowicie go aprobował. Utwór, który zaczyna się od gry solisty przypominającej improwizacje organisty, szybko stał się jednak popularny i pozostaje jednym z najbardziej znanych dzieł Saint-Saënsa. Krótsze utwory, które składają się na resztę programu, powstały w latach 1884-1891 i można powiedzieć, że odzwierciedlają różne aspekty twórczości kompozytora.

  • Album „Saint-Saëns – Piano Concertos Nos 1 & 2”, nagrany 29 stycznia i 2 lutego 2018 (Wedding Cake; Rhapsodie d’Auvergne), 13 i 17 stycznia 2020 (Piano Concerto No. 1, Africa, Allegro appassionato), 6 i 8 września 2021 (Piano Concerto No. 2) w Tapiola Hall (Espoo, Finlandia), został wydany w kwietniu 2022 roku przez BIS Records.

Krytyk Jeremy Nicholas w magazynie Gramophone napisał o płycie: „Perspektywa nagrania któregokolwiek z utworów Saint-Saënsa na fortepian i orkiestrę jest zawsze zachwycająca. Wiesz, że czeka Cię godzina lub więcej muzyki, która podnosi na duchu swoją radością życia i niewyczerpanym zapasem niezapomnianych pomysłów. Przy tej okazji perspektywę wzmacnia ten sam solista, orkiestra i dyrygent, który dał nam koncerty nr 3, 4 i 5 w czasach sprzed pandemii, znakomitą płytę, która zdobyła wyróżnienie Editor’s Choice ( 6/19). Ten powinien zmierzać w tym samym kierunku, mimo pewnych zastrzeżeń co do pierwszej części II Koncertu fortepianowego. Oczywiście istnieje więcej niż jeden sposób interpretacji takich prób, jak andante sostenuto i ad libitum (dla pasażu solowego rozpoczynającego utwór) i ćwierćnuta=54 (na wejście orkiestry), ale Kantorowie, ojciec i syn, traktują obie sekcje zbyt ociężale. Być może Alexandre grał za dużo Brahmsa (zauważam, że Koncert g-moll był tu jedynym utworem nagranym w 2021 r.; reszta pochodzi z sesji w 2018 i 2020 r.). Ponadto, po kadencji, w 8’06” fortepian uderza w niską oktawę B naturalną, po której następuje pauza szesnastkowa. W czymś, co może być błędem edytorskim, muzyka po prostu się zatrzymuje; cztery takty później następuje atak oktawy prawej ręki. Tu na pewno tak nie jest. Efektem końcowym jest pierwsza część, która trwa prawie dwie i pół minuty dłużej niż relacje porównawcze Darré, Hough, Chamayou i młodego Benjamina Grosvenora. Popularna część Scherzo jest znakomita, a finał rozgrywa się w ekscytującym prawdziwym presto (chociaż w 2’02”, tuż po rys. D, następuje nieplanowana korekta meno mosso). Żaden z tych momentów nie jest na tyle znaczący, aby zepsuć radość z tworzenia muzyki. Wręcz przeciwnie. Wyczuwalna jest żywiołowość i radość w sposobie, w jaki te utwory się spotykają, nie więcej niż w czterech koncertujących utworach na fortepian i orkiestrę, musującym kaprysie Wedding Cake, Rhapsodie d’Auvergne (wczesne wykorzystanie francuskiej pieśni ludowej, lata przed d’Indy i Canteloube), Allegro appassionato (nie lepiej znany utwór na wiolonczelę o tym samym tytule) i Africa (kto jeszcze wykorzystywał wówczas północnoafrykańską muzykę ludową?). Album zawiera również żałośnie zaniedbany I Koncert fortepianowy, którego otwierający dźwięk przypomina zakończenie II Koncertu fortepianowego Chopina. Jeśli porywający finał cię nie wciągnie, spróbuj nawiedzonej powolnej części z jej proroczymi fragmentami nie tylko jej następcy, ale także impresjonistycznego stylu, który wyprzedza Ravela o pół wieku. To wspaniały program – o ile mi wiadomo, jedyny jak na jedną płytę – trwający 85 minut i kolejne piórko w czapce utalentowanego solisty i jego partnerów. Nagranie oferuje wzorową równowagę między fortepianem a orkiestrą w realistycznej akustyce i zawiera dobrą książeczkę – ale czy oryginalna wersja II Koncertu była naprawdę na fortepian pedałowy?”
Charlotte Gardner z Gramophone podsumowała: „…Wirtuozeria Temmingha jest zapierająca dech w piersiach i płynna, bez wysiłku, a on wyraźnie wkracza w nowy świat dla każdej ze swoich „mini-oper”. Tymczasem Capricornus Consort tańczą z lekkością, pulsujące rytmy Vivaldiego nigdy nie są przesadnie wyartykułowane, nawet w pokusie brzdąkania wiejskiego zespołu z ostatniego Allegro RV312 …”

 

Muzycy Chiaroscuro Quartet [4] (skrzypkowie Alina Ibragimova i Pablo Hernán Benedí, altowiolistka Emilie Hörnlund i wiolonczelistka Claire Thirion z Francji.) postanowili nagrać Kwartety pruskie Mozarta. Kwartety te zostały napisane dla Fryderyka Wilhelma II, króla Prus i wiolonczelisty-amatora, i oferują temu instrumentowi niezwykle znaczącą rolę. Pierwszy z trzech powstał dość szybko, w czerwcu 1789 r., ale dwa następne zostały ukończone dopiero w następnym roku, a ostatecznie plan Mozarta dotyczący zestawu sześciu spełzł na niczym. Pisanie kwartetów nigdy nie było dla Mozarta łatwą sprawą. Trudno jednak odgadnąć, że kwartety pruskie były wytworem „wyczerpującej pracy” (jego własne słowa), taka jest ich zwodnicza łatwość wykonania. Nr 21 D-dur wyróżnia się jako jedna z najbardziej melodyjnych kompozycji kameralnych dojrzałego okresu Mozarta, emanując czymś ze zmysłowego śródziemnomorskiego ciepła powstałej niedługo później opery Così fan tutte. Nr 22 B-dur również podkreśla wagę melodii i nadaje „królewskiej” wiolonczeli piękne solówki. Jeśli chodzi o nr 23 F-dur, choć kuszące jest melancholijne, jesienne brzmienie w późniejszych utworach Mozarta, to jednak w tym jego ostatnim kwartecie smyczkowym nie ma poczucia pożegnania: duch Haydna jest wszędzie, zwłaszcza w finałe z efektami zapożyczonymi z węgierskiego folkloru. Płyta zatytułowana „W.A. Mozart – The Prussian Quartets” została zarejestrowana 23-27 listopada 2020 w Britten Studio (Snape Maltings Wielka Brytania) i wydana w listopadzie 2022 r przez BIS Records.

Redaktor Thomas May z magazynu  bardzo skrupulatnie opisał album „W.A. Mozart – The Prussian Quartets” korzystając z licznych wypowiedzi zespołu: „…Mozart był także stałym gościem na pierwszych trzech albumach zespołu [Chiaroscuro Quartet]. Ale ich ostatnie wydawnictwo to pierwszy raz, kiedy Chiaroscuro Quartet poświęcił kompozytorowi całe nagranie. Ich interpretacja trzech kwartetów „pruskich” (BIS) sugeruje zatem powrót do punktu zainteresowania z ich wczesnych lat – a jednocześnie wyprawę na nowe terytorium, o ile ostateczny wkład Mozarta w ten gatunek różni się od jego poprzednich zapisem na kwartet smyczkowy. Podczas niedawnej rozmowy Zoom z dwojgiem skrzypków Chiaroscuro, Hernán Benedí wyjaśnia, że ​​spędzili dużo czasu pracując nad trzema kwartetami ‘Haydna’ w tych wczesnych latach, łącząc nagrania każdego z nich z dziełami Schuberta, Beethovena i Mendelssohna, a szczególną sympatią darzył Kwartet d-moll KV 421. ‘Ale zanurzenie się w prawdopodobnie najtrudniejszych kwartetach Mozarta jest dużym kontrastem’ — mówi. ‘Pisze w tak specyficznym języku i używa zespołowego kwartetu w zupełnie inny sposób’. Co sprawia, że ​​kwartety pruskie są tak wyjątkowym wyzwaniem? ‘Wymagają zwinności i bardzo trudnego tonu dla całego zespołu’ – mówi Hernán Benedí. Dla Ibragimovej są to ‘niesamowicie sprytne dzieła’, w których Mozart oddaje się szczególnemu rodzajowi złożoności, który może wydawać się enigmatyczny. Wskazuje na wielkość ostatniego, K. 590 F-dur, którego czas trwania w ich relacji to zaledwie niecałe 38 minut. Jest to jednak muzyka niemal nieznośnej lekkości i dziwactwa – aspekty, które przekazują z godnym podziwu duchem, który w finale graniczy niemal z surrealizmem. Innymi słowy, trudność wykonania tych utworów nie polega na wirtuozerii per se, ale na uzyskaniu właściwego ich niezwykłego stylu. Często dostrzegana w tej muzyce ‘lekkość’ jest jednym z powodów, dla których kwartety pruskie zostały przyćmione przez sześć kwartetów Haydna, napisanych kilka lat później. Poczucie dramatyzmu i wydarzenia w tym ostatnim – obaj skrzypkowie odwołują się do ‘tragicznej’ wrażliwości kwartetu d-moll K. 421 – może robić głębsze pierwsze wrażenie, ale kontrapunktyczna werwa i dowcipna gra u Prusaków wydają się otwierać nową drogę dla Mozarta. Hernán Benedí opisuje pewną delikatność tych kwartetów, która czyni je mniej ‘przystępnymi’. ‘Tak wiele tematów jest przedstawionych sotto voce lub mezzo voce i ma świecące postacie, które nadają im coś w rodzaju eterycznej jakości’ – mówi. ‘To, co uważam za wyzwanie, to jak zinterpretować te aspekty i nadal przekazać ten uśmiech w muzyce, która ma tak wiele wyrafinowania’. Innym przykładem lekkości tego ‘uśmiechu’ jest wznosząca się linia melodyczna, którą Mozart przypisuje wiolonczeli. ‘W tak wielu momentach jest prawie tak, jakby nie było gruntu. Masz wrażenie, że pogrążenie się w temacie zniszczy go’ – kontynuuje. ‘Bardzo dobrze pamiętam to uczucie, kiedy nagrywaliśmy. Chodzi o to, jak znaleźć tę delikatną linię, która jest jak szybowanie, ale nie jest zbyt solidna. I właśnie to sprawia, że ​​te prace są takim wyzwaniem: trudniej przy nich być przekonującym. W przypadku kwartetów, które dopiero zaczynają, być może dlatego zostały przyćmione”. „Może zostały przyćmiome, ale myślę, że to bardzo piękne kwartety’ — mówi Ibragimova. Oboje skrzypków od razu wymieniają pierwszy z trzech, Kwartet D-dur, jako swój ulubiony ze względu na ‘blask’, którym się zaczyna (Hernán Benedí) i kontrapunktową ‘sprytność’ jego finału (Ibragimova). ‘Tutaj i gdzie indziej u Prusów zamiłowanie do symetrii i lustrzanego odbicia przypomina nam Così fan tutte, którego kompozycję napisały kwartety’ — mówi Ibragimova. Co zainspirowało Chiaroscuro do ponownego zwrócenia uwagi na Mozarta? ‘Byliśmy przyzwyczajeni do grania setów Haydna, ale nie graliśmy tak często Mozarta’ — wyjaśnia Ibragimova. ‘Dlatego zgłębianie jego języka w pełnym zestawie prac było prawdziwą przyjemnością’. Pochodzenie tych trzech dzieł, ostatnich kwartetów smyczkowych napisanych przez Mozarta, owiane jest wielką tajemnicą. Opublikowane wkrótce po jego śmierci w 1791 roku, ich ukończenie zajęło prawie rok – a raczej zostały napisane w dwóch zrywach działalności oddzielonych długą przerwą. K. 575 rozpoczęto w czerwcu 1789 r., a zakończono w następnym miesiącu wraz z częścią K. 589, kiedy to kompozytor odłożył kwartety, aby skupić się na takich projektach, jak ostatnia współpraca z Da Ponte. Do pracy wrócił w maju 1790, kończąc K. 589, a następnie w czerwcu walcząc z K. 590. Własny opis Mozarta ‘wyczerpującej pracy’, jaką go kosztowały, sugeruje twórczą walkę. W każdym razie okres ten był trudny i widocznie budził wiele niepokoju. Najwyraźniej przeznaczył je dla króla Fryderyka Wilhelma II, pruskiego władcy, którego mógł spotkać lub nie podczas swojej podróży do Berlina w maju 1789 r. (To również pozostaje nierozwiązaną kwestią naukowych spekulacji). Mozart zasugerował przyjacielowi, że król, zapalony wiolonczelista, zlecił mu napisanie zestawu sześciu kwartetów. Jednak nie ma konkretnych dowodów na to, że te elementy zostały faktycznie zamówione. Zamiast tego kompozytor mógł planować zadedykować swoje dzieło królowi, aby otrzymać wynagrodzenie – rodzaj prowizji działającej wstecz. Jednak płatność nie nadeszła i Mozart zdecydował się sprzedać trzy kwartety, które ukończył za obraźliwie niską opłatę, aby zaspokoić swoją rozpaczliwą potrzebę gotówki. Nigdy nie zadedykował tych dzieł królowi, a przydomek ‘pruski’ był wymysłem pośmiertnym. Jakby dla podkreślenia niezwykłej genezy i stylistyki tych kwartetów, Chiaroscuros nagrali je w wyjątkowych okolicznościach w październiku 2020 roku. Pandemiczne przepisy wymagały, aby producent Andrew Keener i inżynier dźwięku Oscar Torres zostali odseparowani od muzyków w innym pomieszczeniu. Chociaż aura Britten Studio w Snape Maltings była inspirująca, oboje skrzypków wspomina, że scena była przygnębiająco pusta i ponura. Co gorsza, przerwy w pracy spowodowały, że zespół nie był w stanie wypróbować reakcji na kwartety przed publicznością na żywo przed nagraniem. ‘Zwykle jeździliśmy w trasę po konkretnym programie lub projekcie, a potem nagrywaliśmy, ale tym razem nie było to możliwe’ — mówi Ibragimova. ‘Tak więc proces nagrywania był może trochę bardziej eksperymentalny’.

Foto: Ewa Vermandel

Znany z brzmienia swoich strun jelitowych, klasycznych smyczków i oszczędnego vibrato, Chiaroscuro Quartet wykorzystuje techniki i wiedzę historycznie poinformowanej praktyki nie do polerowania starych reliktów, ale jako pokazanie ich nieprzewidywalności. Ibragimova, która gra na skrzypcach Anselmo Bellosio z 1780 r. wykazują kluczowe różnice, które odróżniają je od innych zespołów: ‘Struny jelitowe całkowicie zmieniają brzmienie kwartetu. Podobnie jak gra klasycznymi łukami, co oznacza różne rodzaje uderzeń, różne ataki, różne ciężary. I stroimy na A=432, ton, który rozluźnia instrumenty. Struny jelitowe sprawiają, że rzeczy są mniej przewidywalne, ale bardziej wrażliwe. Jest większy kontrast. Dźwięk jest nie tylko piękny, ale może być ziemisty, a nawet brzydki, jeśli tego potrzebujemy. Uwielbiamy bawić się kolorami i wydobywać więcej z muzyki’. Takie podejście zachęca do gry z ostrzejszym poczuciem kontrastu, według Hernána Benedí, którego instrumentem jest Andrea Amati z 1570 roku. Koledzy Hörnlund i Thirion grają na Willems c. 1700 i Carlo Tononi zbudowany w 1720 roku. ‘Jest coś bardzo surowego, bardzo ziemistego dla strun… sprawiają, że trudno jest uzyskać neutralny dźwięk. Struny jelitowe są znacznie bardziej wymagające i dużo bardziej wrażliwe. Myślę, że te dramatyczne akcenty są tym, o co chodzi w muzyce’. Nawet jeży się na sformułowanie ‘styl z epoki’ jako wymówkę dla ‘przerażającej’ muzykalności. ‘Myślę, że dyskusja powinna dotyczyć tego, jaki charakter ma muzyka i jak uczynić ją bardziej żywą. Czy te narzędzia mogą pomóc? Powinny być tylko składnikami, które pozwolą ci być tak szczerym, jak to tylko możliwe’. ‘Niekoniecznie przestrzegamy zasad’ — dodaje Ibragimova. ‘Szukamy konkretnego brzmienia, inspiracji, atmosfery, przesłania. A to przesłanie może być czasem łatwiejsze do przedstawienia za pomocą strun jelitowych i lekkiego ukłonu oraz historycznego podejścia w bardziej naturalny sposób’. Osobliwe cechy kwartetów pruskich wydają się zachęcać do estetyki żywej gry Chiaroscuro Quartet. Ogólnie rzecz biorąc, ich podejście, jak opisuje to Hernán Benedí, obejmuje ‘dużo patrzenia na rzeczy w ten sam sposób, z naszymi różnymi perspektywami i osobowościami. Ale bardziej chodzi o to, jakie rodzaje ryzyka podejmujemy jako grupa. A to staje się bardzo widoczne, gdy mieszka się z kompozytorem przez długi czas. Musisz zrozumieć humor, dziwactwa, specjalne zwroty akcji i nieregularności, które wyróżniają kompozytora. W ten sposób wszyscy wspólnie zaczynamy kochać te niuanse’. ‘Rezultatem naszej dyskusji niekoniecznie będzie to, że się zgodzimy’ – mówi Ibragimova. ‘Tylko, że słuchamy razem na koncercie. To wszystko.’”

 

Koncert [5], którego solista przy wsparciu orkiestry porywa i porusza publiczność, od ponad 300 lat jest jedną z najpopularniejszych form muzycznych. A teraz wyobraź sobie koncert na dwa instrumenty: podwójna wirtuozeria i podwójna ekspresja! Podczas gdy Antonio Vivaldi był jednym z pierwszych kompozytorów, który zbadał możliwości tego formatu w swoich ponad 500 koncertach, nie skomponował ani jednego na kontrabas. Nagranie o tytule „Vivaldi & Bottesini – Doppio Espressivo” (BIS-2509 SACD Hybrid, z roku 2022) koryguje pominięcie Vivaldiego i oferuje aranżacje dwóch jego podwójnych koncertów, a także jedną z jego najbardziej lubianych arii: „Vedrò con mio diletto” z opery Il Giustino. Nieco ponad sto lat później Giovanni Bottesini, Paganini kontrabasu, podbił najpierw Europę, a potem resztę świata, prezentując olśniewającą wirtuozerię w swoich licznych kompozycjach, które podkreślają wyjątkowe walory instrumentu.
Przy swojej drugiej płycie dla wytwórni BIS Rick Stotijn [6], niestrudzony propagator swojego instrumentu i jego nieskończonych możliwości, połączył siły ze swoimi przyjaciółmi Johannesem Rostamo, Olivierem Thiery i Bramem van Sambeek. Wspierani przez Camerata RCO, zespół smyczkowy z amsterdamskiego Concertgebouworkest, wykonują koncertujące utwory dwóch włoskich kompozytorów na płycie „Doppio Espressivo


Giovanni Bottesini, którego olśniewająca wirtuozeria po raz pierwszy w historii wyniosła kontrabas na bardzo wysoki solistyczny poziom w XIX wieku. W XVII i XVIII wieku Antonio Vivaldi był tym, który eksperymentował z wieloma instrumentami, a także dał kontrabasowi miejsce jako instrument solowy. Rick Stotijn i RCO Camerata łączą tych dwóch wielkich artystów w zaskakującym programie „Doppio Espressivo” z takimi atrakcjami jak „Passione amorosa” Bottesiniego z dwoma kontrabasami w roli głównej.. Płyta, na której najniższy rejestr wznosi się na wyżyny. Na płycie znalazły się też dwa podwójne koncerty Antonio Vivaldiego RV 531 i 409 w zmienionym opracowaniu. Kolejno – na wiolonczelę i kontrabas oraz kontrabas i fagot. Oprócz tego można usłyszeć jedną z najbardziej znanych arii kompozytora „Vedro con mio di-letto” z opery „Il Giustino”. Również w innej niż pierwotna aranżacji – na kontrabas. Instrumentom solowym towarzyszy orkiestra smyczkowa. Antonio Vivaldi był jednym z pierwszych kompozytorów, którzy odkryli fascynujące możliwości tej formy w swoich ponad 500 koncertach – ale nie napisał ani jednego koncertu na kontrabas. Tak więc tutaj słyszymy aranżacje innych koncertów kontrabasowych spod jego pióra. Rick Stotijn jest wielkim orędownikiem dzieł Giovanniego Bottesiniego, co dokumentuje ten album. Classics Today zastanawiało się, czy to może być „najlepsza płyta Bottesiniego w historii”, a prasa napisała: „Jego bas dorównuje zwinnej grze na skrzypcach Lizy Ferschtman nie tylko w wielu jeżących włosy na głowie szybkich figuracjach, ale także w uroczych melodiach cantabile”.

 

Urodzony w okolicach Kolonii, zaledwie dwa lata później i jakieś sześćdziesiąt kilometrów od Beethovena, Johann Wilhelm Wilms [7] był niegdyś muzyczną siłą, z którą należało się liczyć. W Amsterdamie, gdzie mieszkał od dziewiętnastego roku życia, jego muzykę wykonywano właściwie w pewnym okresie częściej niż utwory Beethovena, a jego utwory orkiestrowe grano w takich ośrodkach muzycznych jak Lipsk. Oprócz muzyki kameralnej i sonat solowych Wilms skomponował kilka symfonii i koncertów solowych (na flet, obój, klarnet, fagot i wiolonczelę) oraz koncertów fortepianowych na własny użytek, z których pięć ukazało się w latach 1799-1820. zaginiony.) Regularnie występował też jako solista w koncertach innych kompozytorów. Ale już za życia Wilms zaczął wycofywać się z życia publicznego, czy to z powodu niepowodzeń w życiu prywatnym, czy też dlatego, że był rozczarowany powierzchownymi gustami amsterdamskiej publiczności. Do śmierci w 1847 roku zapamiętany został niemal wyłącznie jako twórca ówczesnego hymnu narodowego. W samą porę na 250. rocznicę urodzin Wilmsa, Ronald Brautigam zredagował pięć zachowanych koncertów fortepianowych „holenderskiego Beethovena” i prezentuje w ramach wytwórni BIS, rok wydania 2022) pierwsze trzy, a numery 4 i 5 pojawią się w drugim tomie. Podobnie jak przy wielu poprzednich, wysoko cenionych wydawnictwach, wspiera Ronalda Brautigama zespół Kölner Akademie pod batutą Michaela Alexandra Willensa. Nagranie pochodzi z: kwietnia i maja 2021 roku (E-dur, D-dur) oraz  sierpnia 2021 (C-dur). Sesje nagraniowe odbyły się w Immanuelskirche (Wuppertal, Niemcy).

  • Album „Johann Wilhelm Wilms – The Piano Concertos, Vol. 1”, został wydany w czerwcu 2022 roku przez BIS Records (BIS-2504 SACD)

Można by się zastanawiać- czy jest twórczość Wilmsa wystarczająco interesująca, aby ją nagrywać? Myślę, że wielu fanów dzieł muzycznych okresu pogranicza klasycyzmu i romantyzmu będzie szczęśliwych poznając pięć koncertów fortepianowych „holenderskiego Beethovena”. Brautigam i Willens tworzą spektakle pełne lekkości i przejrzystości, którym dorównuje klarowność nagrania.Recenzent AllMusic- James Manheim, napisał o płycie: „Johann Wilhelm Wilms […] był prawie rówieśnikiem Beethovena, ale na tym porównanie właściwie się kończy; w tych post-klasycznych koncertach, wydanych tutaj na pierwszym z dwóch albumów poświęconych Wilmsowi przez pianistę Ronalda Brautigama i Kölner Akademie pod dyrekcją Michaela Alexandra Willensa, trudno znaleźć coś beethoveńskiego. Wilms był zarówno pianistą, jak i kompozytorem i tak skonstruował te koncerty, aby zapewnić genialne partie fortepianu bez utraty zarysów podstawowych form sonatowych. Wykonania Brautigama są pod tym względem atrakcją, nawet jeśli są nieco sztucznie napompowane przez jednodiomatyczną kościelną akustykę BIS. Jego fortepiano, najwyraźniej nie zidentyfikowane w książeczce, jest potężnym, dzwoniącym instrumentem, a jego gra daje wyobrażenie o tym, co wzbudziłoby podekscytowanie publiczności, gdyby nowoczesny fortepian naprawdę się rozwinął. Dodatkowym plusem są adnotacje Horsta A. Scholza. Są wystarczająco szczegółowe, aby służyć jako podstawowe źródło dla osób zainteresowanych muzyką tamtego okresu. Jeśli chodzi o samą muzykę, to na pewno nie Beethoven. Ma tendencję do trzymania się toniki i dominanty, zanim niechętnie wpada w harmonie nieco głębiej. Styl Wilmsa wyraźnie rozwinął się między Koncertem E-dur op. 3, napisanym w 1796 roku i wciąż pozornie nadającym się do gry na klawesynie, oraz dwa późniejsze utwory z końca XIX wieku. Wilms napisał w sumie siedem [?] koncertów fortepianowych, a miłośnicy epoki Beethovena z pewnością wyczekują drugiego tomu jego koncertów w wykonaniu tych wykonawców.”

  • Album „Johann Wilhelm Wilms – The Piano Concertos, Vol. 2”, nagrany w sierpniu 2021 roku w Immanuelskirche (Wuppertal, Niemcy) na pianoforte Paula McNulty’ego, kopii według Graf’a 1819 przez Ronalda Brautigama wspierany przez Kölner Akademie, został wydany w listopadzie 2022 roku przez BIS Records.

Zespół instrumentów z epoki z zespołu Kölner Akademie odpowiada na wnikliwą dyrygenturę Michaela Alexandra Willensa z serdecznym ciepłem i przenikliwą uwagą. W tym samym czasie Roland Brautigam stosuje swoją zwyczajową magię ruchu szybkich palców i energetyzujący rozmach, zapewniając, że nawet w najbardziej prozaicznej formie, hojnie proporcjonalne pomysły Wilmsa nabiorą skrzydeł.
Krytyk James Manheim z AllMusic napisał: „…Wilms skomponował osiem [?] koncertów fortepianowych, z których sześć przetrwało; oferowane są tutaj dwa późniejsze. Być może napisał je na własny użytek, a ich najbardziej atrakcyjną cechą jest ich idiomatyczne pismo fortepianowe, ładnie oddane tutaj przez pianistę Ronalda Brautigama na kopii wykonanej przez budowniczego Paula McNulty’ego według instrumentu Grafa z 1819. Partie fortepianu są żywe i eleganckie w rękach Brautigama (który również aranżował muzykę), z idealnym akompaniamentem instrumentu historycznego Kölner Akademie pod dyrekcją Michaela Alexandra Willensa. Koncert fortepianowy Es-dur op. 55, wbrew własnym protestom Wilmsa, jest wyraźnie wzorowany na V Koncercie fortepianowym Es-dur op . 73 (‘Cesarski’), który mógł wykonać sam Wilms; bowiem prawykonał utwory Beethovena i Mozarta w Amsterdamie. Koncert Wilmsa to nie Beethoven, oczywiście, ale znowu, pisanie na pianino jest wciągające. Z pewnością muzyka jest tutaj przyjemna dla publiczności (album pod koniec 2022 roku trafiła na listy bestsellerów muzyki klasycznej) i cieszy się dużym zainteresowaniem osób zafascynowanych recepcją muzyki Beethovena.”

 


 

[1] Według:

[2] Według notatki wydawcy:

[3] Według notatki wydawcy:

[4] Według:

[5] Według:

[6] Rick Stotijn (według ) studiował kontrabas w konserwatorium w Amsterdamie u swojego ojca Petera Stotijna, które ukończył z najwyższym wyróżnieniem. Naukę kontynuował u Bozo Paradzika w Hochschule we Freiburgu. Zdobył kilka pierwszych nagród na konkursach i otrzymał najwyższe wyróżnienie dla muzyka w Holandii; holenderską nagrodę muzyczną. Zdaniem jury: „Rick jest wszechstronnym muzykiem o poruszającej muzykalności i przytłaczającej wirtuozerii”.

Wśród wielu solowych występów, które nastąpiły na całym świecie, była seria Carte Blanche w Recital Hall Concertgebouw Amsterdam. Rick Stotijn regularnie występuje jako solista z orkiestrami takimi jak Szwedzka Orkiestra Radiowa, Amsterdam Sinfonietta, Arnhem Philharmonic Orchestra, Residentie Orkest w Hadze, South Netherlands Symphony Orchestra, Toulon Opera Symphony Orchestra, Musica Vitae Sweden i Joensuu Symphony Orchestra. Rick Stotijn był głównym kontrabasistą w Rundfunk Sinfonie Orchester Berlin i Amsterdam Sinfonietta, a obecnie jest głównym kontrabasistą w Orkiestrze Symfonicznej Radia Szwedzkiego i Orkiestrze Kameralnej Mahlera. Jako gościnny dyrektor Rick regularnie gra w London Symphony Orchestra, Royal Concertgebouw Orchestra i Orchestra Mozart. Jest także członkiem Chamber Orchestra of Europe. Rick Stotijn jest profesorem kontrabasu w Robert Schumann Hochschule Düsseldorf. Gra na kontrabasie Raffaele & Antonio Gagliano, wypożyczonym przez National Musical Instrument Foundation.

[7] Według notatki wydawcy:

 


Powrót do części 1 >>
Przejdź do części 3 >>
Przejdź do części 4 >>

Kolejne rozdziały: