Rekomendowane wydawnictwa płytowe pop/rock/ballada
(rozdział czterdziesty trzeci, część 4)

 

Piosenka poetycka byłaby znacznie uboższa , gdyby nie twórczość Nicka Cave’a- australijskiego piosenkarza, autora tekstów, poety, scenarzysty, kompozytora i okazjonalnego aktora. Jego specyficzny barytonowy głos, na tle rockowego zespołu The Bad Seeds, zazwyczaj przedstawia utwory o dużej intensywności emocjonalnej, których tematyka krąży wokół obsesji na punkcie śmierci, religii, miłości i przemocy.

Dwa zbiory Part I i Part II tytułu „B-Sides & Rarities”, wydane w 2021 roku przez 2021 przez BMG Entertainment, są obejmującymi całe dwadzieścia jeden lat kariery zespołu Nicka Cave’a And The Bad Seeds. Ten obszerny w sumie pięciopłytowy zestaw, przedstawia porywającą retrospektywną kolekcję materiałów zespołu, z których część została usunięta. Materiał ten w dużej części pojawił się na różnej liczbie albumów lub nigdy wcześniej nie był oficjalnie wydany.

  • Trzypłytowy zestaw „B-Sides & Rarities: Part I” został wydany 22 października 2021 roku przez BMG Entertainment w dwóch różnych formach- jako digipack lub box (Deluxe Edition).

„W ciągu dwóch dekad, odkąd Nick Cave (z multiinstrumentalistą Mickiem Harveyem, który koordynował tę antologię) poskromił ukochany chaos na przyjęciu urodzinowym w swoim rodzinnym Melbourne, aby skupić się na karierze solowej, w której w równym stopniu uczestniczyli Poe, Flannery O’Connor i Biblijny goth-chic, on i The Bad Seeds zbadali wystarczająco dużo muzycznych objazdów i pobocznych projektów kariery, aby stworzyć 56 utworów, które zdobią trzy fascynujące płyty tego zestawu. Różnorodnie zakorzenione w akustycznych brzmieniach gospel ‘Deanna’ i ‘The Mercy Seat’ oraz fascynacja muzyką amerykańskich korzeni, która przejawia się nadnaturalnym przekonaniem na coverach ‘Running Scared’ Orbisona, ‘Black Betty’ Leadbelly i tradycyjnej ‘Rye Whiskey’, to potężna kolekcja, która jeszcze bardziej podkreśla artystę wiecznie piszącego neokabaretowe numery. Fani będą cieszyć się zestawem jako skarbnicą odmiennych bogactw, niezależnie od tego, czy będą to ścieżki dźwiękowe dla Wima Wendersa (‘Till the End of the World’, ‘Cassiel’s Song’ z Faraway, So Close) i inne (‘Red Right Hand’ i ‘Time Jesu’ z The X-Files), projekty coverów (‘Tower of Song’ Leonarda Cohena, ‘Helpless’ Neila Younga i ‘There’s No Light Out at the Jail’, pełen miłości, niewydany wcześniej hołd dla australijskiej legendy country, Chada Morgana) lub tak typowo idiosynkratyczne utwory Cave’a, jak żartobliwe ‘That’s What Jazz Is To Me’ i morderczy, trzyczęściowy ‘O’ Malley’s Bar’”. – Jerry McCulley (krytyk muzyczny piszący między innymi dla magazynu Rolling Stone)


Jakość materiału wybranego na te 3-CD zmienia się wraz ze słuchaniem kolejnych pozycji z bardzo dobrej i interesującej na znakomitą. Właściwie zastanawia dlaczego niektóre z tych piosenek były wykluczone z jego albumów, biorąc pod uwagę ich głębię i piękno? Na płycie CD1 jest fantastyczny wybór takich cudowności jak „The Moon Is In The Gutter”, „Rye Whiskey”( która kołysze tak, jak po rzeczywistym mocnym trunku) lub „The Girl At The Bottom Of My Glass” są świetnymi przykładami udanego okresu twórczego Cave’a. Ponadto istnieje na liście kilka rzadkich piękności, takich jak oszałamiająca akustyczna wersja „The Mercy Seat”, delikatna melodia „The Train Song”, czy ponury „Blue Bird”. Na uwagę też zasługują także covery: „Helpless” i „Cassiel’s Song” Neila Younga z filmu „Faraway, So Close”. Na drugiej płycie dominuje nastrój pamiętany z okresu „Murder Ballads” Cave’a, w których akustyczne wykonanie „Jack The Ripper”, wieloczęściowy „O’Malley’s Bar”, „The Willow Garden” i wspaniały „Where The Wild Roses Grow” z oryginalnym wokalem prowadzącym Herr Bargeld. Na zakończenie- CD3, najlepsza z trzech płyt zestawu „B-Sides & Rarities: Part I”. Jest ona wypełniona najnowszym materiałem Cave’a, począwszy od atmosfery „The Boatman’s Call” z „Little Empty Boat”, „Right Now I’m A-Roaming” i zespołowej wersji „Black Hair”, aż po poruszający fragment „Sheep May Safely Grace”. Zarówno „Grief Came Riding”, jak i „Bless His Ever Loving Heart” są poezją i melodiami Cave’a w ich dramatycznym punkcie kulminacyjnym. Słuchając tych piosenek, możecie być jeszcze bardziej polubić Cave’a niż do tej pory, bo właśnie ten zbiór piosenek do tego będzie namawiał. Poza tym to też hołd dla wspaniałego zespołu, który potrafił z taką głębią wyrazu wspomagać lidera. Nazwisko- Cave, powinno się złotymi literami wypisywać obok takich wielkich jak Tom Waits, czy Leonard Cohen, bo  jeśli każdemu z nich pozwoliłoby się  ukształtować życie kogokolwiek to gdyby się to udawało to moglibyśmy być spokojnymi o przyszłość świata.

  • Dwupłytowy zestaw „B-Sides & Rarities: Part II”, wydany podobnie jak Part I: jako digipack bądź box (Deluxe Edition) 22 października 2021 roku przez BMG Rights Management, uchwycił owocny okres twórczy Cave’a, jednocześnie dając fanom wgląd w materiał, który nie miał konkurować na listach przebojów.

Part II „B-Sides & Rarities”  zawiera 27 rzadkich i niepublikowanych utworów z lat 2006-2020 po raz pierwszy w jednym zestawie. Podczas gdy Part I ukazuje, jak The Bad Seeds wyrastają z kajdan The Birthday Party, by stać się pierwszorzędnymi balladzistami. Część II ukazuje ewolucję grupy jaką przebyła krocząc po bardziej eksperymentalnej drodze. Ponieważ większość piosenek została nagrana w erze „Push The Sky Away” do „Ghosteena”, wiele z nich są rzadkiej urody, z istotną rolą syntezatorów Ellisa, o surrealistycznych tekstach Cave’a. To rozdzierająco piękne piosenki są o miłości, o żalu i wspomnieniach.


Kolekcja rarytasów jest dla zespołu okazją do zebrania reliktów przeszłości The Bad Seeds i oddania im należnej sprawiedliwości, co z pewnością się udaje. Znane ze swojej lirycznej obsesji na punkcie śmierci, miłości, religii i przemocy, utwory te oferują inną specyfikę jego oczywiście bardzo trywialnych i lekkich muzycznych wpływów. Opracowany przez Cave’a i Warrena Ellisa, „B-Sides & Rarities (Part II)” ujawnia nowe oblicze zmartwień i niepewności stojących za występami Cave’a. „Zawsze lubiłem oryginalne B-Sides & Rarities bardziej niż którykolwiek z naszych innych albumów. To jedyny, którego chętnie bym słuchał” – powiedział Cave w oświadczeniu. I dalej mówił: „B-Sides & Rarities: Part II kontynuuje tę dziwną i piękną kolekcję zaginionych piosenek z Bad Seeds. Uwielbiam ostatnią stronę ostatniej płyty, ponieważ ukazuje małe i delikatne początki niektórych z moich ulubionych piosenek Bad Seeds”. Ten okres eksperymentalnego brzmienia sprawił, że zespół nawiązał kontakt z większą liczbą ludzi niż kiedykolwiek wcześniej. Dociera do publiczności w sposób, w jaki niewielu innych artystów potrafi to zrobić. Wielu krytyków nazywa śpiewaków poetami – ale tak jest rzeczywiście w przypadku Cave’a.

Oprócz trzypłytowej i dwupłytowej cyfrowej wersji „B-Sides & Rarities”, zespół zapakowuje zarówno kolekcję z 2005 roku, jak i kompilację z 2021 roku jako limitowaną edycję siedmiopłytowego zestawu LP, zawierający wszystkie 83 utwory i ekskluzywne notatki na okładce.

 

  • Nick Cave and the Bad Seeds 18 lutego 2013 roku wydał „Push the Sky Away” przez własną wytwórnię zespołu Bad Seed Ltd. Materiał muzyczny został nagrany w La Fabrique [1] w południowej Francji, z producentem Nickiem Launay. „Push the Sky Away” zostało wyprodukowane przez Nicka Launay’a, który wyprodukował trzy poprzednie albumy studyjne Nicka Cave’a i The Bad Seeds: „Nocturama” (2003), „Abattoir Blues/The Lyre of Orpheus” (2004) oraz „Dig, Lazarus, Dig!!!” (2008). Fragmenty sesji nagraniowych albumu znalazły się w oficjalnym zwiastunie „Push the Sky Away”, który został opublikowany na YouTube po ogłoszeniu albumu. Zespół wszedł do studia, gdy Nick Cave miał „nieuformowane i poczwarkowe” pomysły, a zespół „[przekształcił] je w cudowne rzeczy”. Założyciel Bad Seeds, Barry Adamson, powrócił do zespołu podczas sesji nagraniowej albumu, zaznaczając swój pierwszy występ nagraniowy od czasu „Your Your Funeral… My Trial” (1986). Proces nagrywania został udokumentowany w filmie „20,000 Days on Earth”, wydanym 17 września 2014 roku.


 


Album, poza formą typową opakowaną w plastikowe etui czy w miękkiej oprawie, dostępny jest  w luksusowej oprawie typu digibook z tekstami i zdjęciami.  Podstawowe nagrania powstały w La Fabrique (czerwiec / lipiec 2012), natomiast dodatkowe nagrania w Sing Sing (grudzień 2011); The Toy Rooms (Brighton, luty i maj 2012) i  Seedy Underbelly (LA, sierpień 2012). Wokal Conwaya Savage’a nagrany został w Sing Sing (lipiec 2012.). Materiał muzyczny zmiksowany został w Seedy Underbelly (LA, sierpień 2012). Zdjęcie na okładce przedstawia Cave’a otwierającego okiennicę, by oświetlić swoją nagą żonę Susie Bick, obraz został zarejestrowany przez Dominique’a Issermanna we własnej sypialni pary. Cave asystował przy zdjęciach i został poproszony przez Issermanna o otwarcie okiennic, aby wpuścić więcej światła. Bick była w trakcie przebierania się i postanowił rzucić swoją szatę, gdy Cave otwierał okiennice, a Issermann impulsywnie postanowił uchwycić tę scenę. Cave i Bick byli bardzo zadowoleni z tego, jak wyszło zdjęcie i po konsultacjach z kolegami z zespołu i biurem postanowili użyć go jako okładki albumu.
„Push the Sky Away” [2] został doceniony przez krytyków muzycznych:
W serwisie Metacritic , który przypisuje znormalizowaną ocenę na 100 opiniom krytyków głównego nurtu, album otrzymał średnią ocenę 81 punktów na podstawie 46 recenzji, co wskazuje na „powszechne uznanie”. Allmusic oceniło „Push the Sky Away” na trzy i pół z pięciu gwiazdek, a recenzent Thom Jurek powiedział, że „…Push the Sky Away, wyprodukowany przez Nicka Launay , jest malowany celowo ograniczoną paletą dźwiękową Ellisa. Sekwencja na albumie sprawia, że wydaje się, że jest to długa, nastrojowa suita. Podczas gdy większość z tych piosenek zawiera proste melodie i aranżacje, które sprawiają wrażenie wrażliwości i czułości, to właśnie w tych ramach w końcu ujawniają swoje ostre kły i narzekania. Otwierający i pierwszy singiel ‘We No Who U R’ przypomina ‘Your Funeral, My Trial’ w zamyśle, ale pod względem muzycznym nieliczne pętle, flet i chórki wokalne Ellisa nadają mu elegijny charakter, który przeczy zagrożeniu w tekście. ‘Water’s Edge’ z dudniącą linią basu, niesamowitym fortepianem i Ellis brzęczący pętle skrzypiec, jest bardziej jawny w swoim złowieszczym zagrożeniu. Jej bohater, pełen wściekłości widząc romansowy taniec wśród młodych, ostrzega: ‘To wola miłości/To dreszczyk miłości/To chłód miłości/nadchodzi’. ‘We Real Cool’ również wykorzystuje tę dźwięczną linię basu. Natychmiast napięty, oczekuje się eksplozji, która nigdy nie nadchodzi – muzycznie. Tu i gdzie indziej na tym nagraniu słuchacz jest zachęcany do poruszania się po emocjonalnym balansie między ludzkimi cechami postaci Cave’a jako mówiących podmiotów a bardziej niesmacznymi, obrzydliwymi cechami, które czynią z nich przedmiot odrazy. On nie osądza. ‘Finishing Jubilee Street’ przedstawia Ellis, gitara elektryczna w bluesowym rezonansie, gdy dudni na brzdąkającej 12-strunowej gitarze akustycznej, zanim warstwowe smyczki zaczną maszerować w kierunku dramatycznego katharsis. ‘Higgs Boson Blues’, najdłuższa wersja zestawu, wykorzystuje sekcję perkusyjną i gitary elektryczne w podobnie długim, bezkształtnym bluesie, który pokazuje Cave w trybie rantu; jego czarny humor jest widoczny w obserwacjach socjologicznych, których bohaterami są Miley Cyrus i Hannah Montana. ‘Mermaids’ też operują humorem; od początku niemal nieprzyzwoity, wychodzi poza swój żart i staje się zarówno pieśnią miłosną, jak i romantyczną elegią o zaniku miejsca mitu w zachodnim życiu duchowym. Bohater Cave’a wierzy we wszystko i lamentuje jak porzucony kochanek. Tytułowy utwór unosi się z eteru, a linia basu Barry’ego Adamsona i niesamowite organy Ellisa, wysuwają się na pierwszy plan. To pean determinacji w obliczu poważnej straty. Push the Sky Away to pierwsza płyta Bad Seeds bez Micka Harveya ; brakuje tu nieodłącznego liryzmu i względnej bujności jego muzycznych aranżacji. Pomimo doskonałych piosenek, ten album wydaje się bardziej przedłużeniem kinowej twórczości Cave’a i Ellisa niż klasyczną płytą Bad Seeds. Zmiana morza dźwiękowego jest zamierzona; ale historycznie, biorąc pod uwagę ich niezwykle muzyczną naturę, to bardziej ekonomiczne podejście jest drażniące, choć uwodzicielskie”. Opis dla AV Club opracowany przez Jasona Hellera stwierdzał, że „przytłaczająco pusty minimalizm jest zarówno jego największą wadą, jak i największą siłą”, zauważył brak „chemii” pod nieobecność Micka Harveya i przyznał mu ocenę B−. Redaktor BBC Music, James Skinner, określił album jako „z pewnością o wiele dziwniejszy, subtelniejszy album niż ostatni występ Bad Seeds” oraz „LP tak ciężki, fascynujący i genialny, jaki kiedykolwiek wyprodukowali The Bad Seeds”. Greg Kot z Chicago Tribune nazwał „Push the Sky Away” „albumem bez żadnych szokujących zwrotów”, ale powiedział „że 'małe, drżące bicie serca’, jak nazywa to Cave, zaczynają brzmieć głośniej z każdym odsłuchem”. W swojej recenzji dla The Guardian Dave Simpson przyznał albumowi cztery z pięciu gwiazdek, opisując go jako „piosenki z ponurą i okrojoną muzyką, które przywodzą na myśl Leonarda Cohena stojącego na czele minimalizmu Jamesa Blake’a ”. Recenzent Los Angeles Times, Randall Roberts, powiedział, że „Push the Sky Away”  „nie jest dziełem, które należy docenić od niechcenia. Cave zagłębia się w meandrujący, medytacyjny świat, który rzadko oferuje rodzaj pętelek, które dyktują śpiewanie ze stukającymi palcami”. Pisząc dla NME, Jenny Stevens, opisała album jako „majestatyczne i opuszczone arcydzieło” i zauważyła, że zespół „łączy eksperymentowanie i wolność swoich projektów pobocznych z najczulszym kunsztem Cave’a”, oceniając album jako dziewięć punktów na dziesięć mozliwych. Pitchfork oceniło „Push the Sky Away”- osiem na dziesięć, a recenzent Stuart Berman pochwalił jego „mgliste marzenia zbudowane na złowieszczo dudniących liniach basu, drgających rytmicznych tikach i przyciszonych głosach”, dodając „może nie wybuchnąć z taką samą siłą, jak najbardziej burzliwe gesty Bad Seeds, ale podstawowe zagrożenie, które go napędza, pozostaje”. W swojej trzygwiazdkowej recenzji dla Rolling Stone, Joe Gross powiedział, że „Push the Sky Away” „jest pełen drobnych dźwięków – brzęczących gitar, pulsującego basu [i] leniwych, subtelnych bębnów”. Pisząc dla Slant Magazine, Mark Collett stwierdził: „subtelny, rozległy i często boleśnie piękny, Push the Sky Away to arcydzieło późnej kariery z antypodyjskiej siły natury” i podsumował, że był to „album porywającej ciemności przeszyte chwilami jasnego światła„.

  • 9 września 2016 to data premiery płyty „Skeleton Tree”, nagranej w latach 2014–2015 w Retreat Recording Studios i La Frette Studios [3], wydanej przez firmę Bad Seed Ltd. Wydano płytę w postaci LP oraz w wersji CD w formie tradycyjnej (plastikowy- Jewel Case) i i tekturowego mini longplaya, który jest kopią wersji winylowej „Skeleton Tree”.

Album „Skeleton Tree” (zgodnie z notatką wydawcy) jest następcą świetnie przyjętej płyty „Push the Sky Away”, która okazała się także komercyjnym sukcesem. Proces powstawania „Skeleton Tree” rozpoczął się pod koniec 2014 roku w Retreat Studio w Brighton. Następne sesje odbyły się w La Frette Studio we Francji na jesieni 2015 roku. Premierę albumu poprzedziły pokazy filmu „One More Time With Feeling”, które odbyły się w kinach na całym świecie 8 września 2016 roku. Reżyserem „One More Time With Feeling” jest Andrew Dominik. Ten film  bazował od początku na koncepcji wykonania utworów na żywo, ale stało się czymś o dużo większym znaczeniu, po tym jak Dominik zagłębił się w tragiczne wydarzenia, które miały miejsce w trakcie powstawania i rejestracji płyty. Wykonaniu utworów z płyty The Bad Seeds towarzyszą wywiady, materiały nagrane przez Dominika oraz narracja Cave’a. Zdjęcia są zarówno czarno-białe jak i kolorowe, zarejestrowane w 3D i 2D. Film jest surowy, kruchy i jest świadectwem artysty próbującego znaleźć swoją drogę przez ciemność.



Minimalistyczna produkcja  „Skeleton Tree” zawiera elementy muzyki elektronicznej i ambient, podobnie jak „Push the Sky Away”, oferuje szerokie wykorzystanie syntezatorów, automatów perkusyjnych i pętli. Kilka utworów w albumie wykorzystuje awangardowe techniki, w tym dysonansowe elementy muzyczne i niestandardowe struktury utworów „Skeleton Tree” [4],  szesnasty studyjny album grupy Nick Cave and The Bad Seeds, na którego powstanie miała ogromny wpływ śmierć 15-letniego syna Cave’a.  Arthur, zmarł w wyniku przypadkowego upadku. Większość albumu została napisana w momencie śmierci syna Cave’a, ale kilka tekstów zostało poprawionych przez Cave’a podczas kolejnych sesji nagraniowych i zawiera motywy śmierci, straty i żalu osobistego.. Alegoryczne i często improwizowane teksty Cave’a również zostały zauważone jako mniej narracyjne i oparte na postaciach niż na poprzednich albumach Bad Seeds. W kilku publikacjach odnotowano liryczne motywy utraty i śmierci, szczególnie w odniesieniu do śmierci syna Cave’a. Większość piosenek została napisana przed śmiercią Arthura. Jednak niektóre teksty – takie jak wstęp do „Jezus Alone” – zostały uznane za „prorocze” po jego śmierci. Kilka tekstów zostało „częściowo improwizowanych” w kolejnych sesjach nagraniowych, ponieważ Cave wyraził chęć odejścia od „piosenek opartych na narracji”, twierdząc, że „stracił w nie wiarę”. Teksty z płyty „Skeleton Tree” są często alegoryczne i „ nigdy nie odnoszą się bezpośrednio” do wydarzenia śmierci Arthura. Esquire (amerykański magazyn dla mężczyzn) zauważył, że teksty albumu „mniej wyraźnie mówią o śmierci Arthura, a bardziej o skutkach tego rodzaju katastrofy” dla Cave’a i jego rodziny „oraz sposobu, w jaki wszyscy inni odnajdują drogę powrotną”; Billboard opisał teksty albumu jako „swobodne elegie… sięgające do nieświadomości ”. Consequence of Sound wyszczególnia „radykalną zmianę” w tekstach Cave’a na „Skeleton Tree”, zauważając, że „nie opowiadają już skomplikowanych historii pełnych misternie odczuwanych postaci”, takich jak poprzedni materiał Bad Seeds i że Cave „odblokował bardziej pierwotny rodzaj opowiadania, coś jeszcze bardziej surowego, głębokiego i ciemny„. Cave zlecił Andrew Dominikowi wyreżyserowanie „One More Time with Feeling” — w którym Cave omawia proces pisania i nagrywania albumu po śmierci Arthura, aby mógł zająć się kontekstem albumu bez przeprowadzania wywiadów z mediami. Brzmienie „Skeleton Tree” było postrzegane jako „ o wiele bardziej uproszczone” niż wcześniejsze albumy Bad Seeds i zawiera „mniej dopracowaną” produkcję. Album zawiera elementy wielu gatunków i jest określany ogólnie jako album awangardowy. Kilka utworów zawiera dysonansowe elementy muzyczne – w tym użycie nierozstrzygniętych akordów, atonalności, szumu i melodii wokalnych, które nie są zgodne z metrum utworów. Dodatkowo większość struktury piosenek nie są zgodne ze standardową formą zwrotka-refren-zwrotka. „Skeleton Tree” został również opisany jako zawierający elementy elektroniki – w tym użycie syntezatorów, automatów perkusyjnych i shuffle beatów. „Nieliczne i powściągliwe” aranżacje albumu, a także wykorzystanie w nim pętli i rytmów down-tempo, były cytowane przez kilku krytyków jako przypominające muzykę ambitną.
Projekt okładki „Skeleton Tree” został stworzony przez Hingston Studio, niezależną agencję kreatywną z siedzibą w Londynie. Tom Hingston, dyrektor agencji, wcześniej zaprojektował okładkę do „Push the Sky Away”. Okładka ma jednolite czarne tło, z nazwą zespołu i tytułem albumu w zielonej czcionce w stylu monospace w lewym dolnym rogu. Notatki na wewnętrznej stronie „Skeleton Tree” oraz tekst na płytach są przedstawione tym samym krojem pisma. Czarno- biała fotografia Cave’a z sesji nagraniowej albumu, przedstawiająca go piszącego w zeszycie, siedzącego przy fortepianie, znajduje się w książeczce; został zfjęty fotograficznie przez niemieckiego operatora i fotografa Alwina Küchlera. Kilka publikacji skomentowało minimalistyczny projekt „Skeleton Tree”, traktując go jako wizualny ekwiwalent motywów z albumu. Francuski magazyn Néoprisme opisał użycie czerni jako „koloru wiecznej żałoby” i przypominało to, jak album był „poplamiony na czarno ze względu na okoliczności”. Paste odniósł się do okładki „Skeleton Tree” jako „surowej” i „z góry… pozostawiając niewiele wyobraźni” i powiedział, że symbolizuje ona Cave’a, „czyniąc dla słuchaczy jasnym, że wciąż opłakuje”.
Po wydaniu „Skeleton Tree” otrzymał entuzjastyczne recenzje krytyków muzycznych i publiczności. W serwisie Metacritic , który przypisuje znormalizowaną ocenę na 100 recenzjom krytyków głównego nurtu, album otrzymał średnią notę ​​95, na podstawie 34 recenzji, co wskazuje na „powszechne uznanie”. W pięciogwiazdkowej recenzji dla London Evening Standard, John Aizlewood nazwał „Skeleton Tree” „zapierającą dech w piersiach płytą, zasypaną żałobą, czasem bezpośrednią, czasem alegoryczną” i pochwalił zarówno „czułość, jak i powściągliwą muzykę i bardziej połamany i niepewny wokal Cave’a”; Aizlewood powiedział, że „Skeleton Tree” było „oszałamiającym osiągnięciem, za które Nick Cave pozostanie na zawsze w pamięci”. Wczesna recenzja w Guardianie odniosła się do albumu jako „co nie jest zaskakujące, bardzo mroczna płyta”, ale stwierdziła, że ​​„jest też piękno, empatia i miłość, gdy oscyluje między oszołomionym odrętwieniem a łamiącą serce głębią”. Dave Simpson z Guardiana porównał „instynktowne wycie z głębi serca” Cave’a do coverowej wersji „Hurt” Nine Inch Nails w wyk. Johnny’ego Casha, mówiąc: „kruchości, rany i słabości w jego głosie nadają płycie moc i ludzkość”. W swojej pierwszej recenzji z odsłuchu Jess Denham z The Independent napisał, że Cave’a „doświadczenie żałoby jest niesamowicie nierozcieńczone” i nazwał „Skeleton Tree” „pięknym, wstrząsająco wstrząsającym portretem żalu”. Pisząc dla Rolling Stone, recenzent Kory Grow określił Cave’a jako „dziekana literackiego gotyckiego rzemiosła pieśni, mistrza gry słów, symboliki i ironii” i opisał, jak w „Skeleton Tree” Cave „obnaża swoją duszę jak nigdy dotąd”, dodając, że album „rezonuje z surową, emocjonalną intensywnością w oszałamiający sposób„. Recenzent NME- Barry Nicolson, nazwał płytę „arcydziełem” i „zarówno pięknym, jak i wstrząsającym, trudnym do słuchania, ale jeszcze trudniejszym do odwrócenia wzroku”. W recenzji dla AllMusic Mark Deming był bardziej powściągliwy w swoich pochwałach, zauważając, że „muzyce brakuje dramatycznych, wielkich aranżacji albumów Cave’a z XXI wieku” i że „efekt końcowy wydaje się bardziej autorski. czytając ambientowe podkłady, niż tego rodzaju sugestywnych dźwięków, jakich można by się spodziewać po zespole, ale mimo to dochodząc do wniosku, że chociaż Skeleton Tree to „trudne do słuchania… jest również mocne i odkrywcze, a także wyjątkowe dzieło jednego z… miłych artystów„. Autor magazynu Slant Magazine, Jeremy Winograd, nazwał „Skeleton Tree” „najmroczniejszym, najbardziej emocjonalnie niszczycielskim dziełem Cave’a do tej pory” i powiedział, że chociaż „może nie być najbardziej dostępnym albumem Cave’a, zarówno ze względu na eksperymentalny charakter dużej części muzyki, jak i fakt, że jej poziom surowości emocjonalnej sprawia, że ​​słuchanie jest słusznie niewygodne, może być równie dobrze jego najlepszym”. Wingrod ocenił album na cztery i pół z pięciu gwiazdek. Clash przyznał „Skeleton Tree” ocenę dziewięć na dziesięć, a recenzent Josh Gray chwalił piosenki i aranżacje Cave’a i Ellisa, podsumowując album jako „surowe, piękne oddanie głębokiego, głębokiego bólu”.i że „Skeleton Tree rozbiera upiększenia i wysuwa na pierwszy plan złowrogie linie basu i syntezator, który z każdą nutą powiększy łzę w twoim sercu”; Mejia doszedł do wniosku, że „jest coś do powiedzenia na temat Skeleton Tree i jego surowości, która jest równie znajoma jak życie i śmierć, elegia i piekielna rzecz do zapomnienia”, oceniając album na dziewięć punktów z dziesięciu. Pitchfork również przyznał albumowi ocenę 9 z 10 i wybrał go jako „Najlepszą nową muzykę” tygodnia; a ​​„I Need You” został również wybrany jako „Najlepszy nowy utwór” tygodnia i został opisany jako „poruszający rdzeń niszczycielskiego nowego albumu Bad Seeds”.
Po tak wielu pochwalnych słowach trudno od siebie coś dodać, więc ograniczę się do oceny jakości technicznej nagrań- Cave został przedstawiony jako postać wiodąca, jego głos jest o dużym wolumenie i bogaty kolorystycznie co ma znaczenie gdy należy podkreślić dramatyzm sytuacji jaki był (częściowo) treścią piosenek i jednocześnie gdy chce się ujawnienia introwertycznej pełnej głębi i oddania. Ciekawa instrumentacja jest tłem, ale cudownie wypełniającym przestrzeń wokół wokalisty.

___________________________________________________

9 kwietnia 2018 roku, nakładem Biura Literackiego, ukazała się książka Nicka Cave’aPieśń torby na pawia” w przekładzie Tadeusza Sławka [5], o której “New York Times” pisał tuż po wydaniu: “Liryczna i halucynacyjna mieszanka prozy, poezji, tekstów piosenek i autobiografii”. Spisana w całości na samolotowych torebkach chorobowych (tytułowe sick bags) swoista “kronika” czy “odyseja” rozrosła się podczas tournée obejmującego 22 miasta z 2014 roku do pełnowymiarowego poematu prozą, będącego poszukiwaniem źródła sensu, inspiracji i miłości.

Byłem w drodze do Nashville i pomyślałem: No dobrze, lepiej zacznę w końcu pisać te piosenki. Ale nie miałem przy sobie notesu, więc sięgnąłem po torbę na wymioty, żeby zapisać na niej słowa do piosenki, którą zatytułowałem Pieśń torby na pawia” – pisze w autokomentarzu na okładce książki Nick Cave. “Torba samolotowa staje się w tej książce wszystkim, co kiedykolwiek kochałem, czego nienawidziłem. Są tutaj ludzie, którzy na mnie wpłynęli, i ludzie, których w pewnym sensie czczę, którzy latami odciskali na mnie swoje piętno”. Książkę z entuzjazmem przyjęła międzynarodowa krytyka. “Obsesyjne myśli narratora spoglądającego śmierci w twarz, zestawione ze złudzeniami sławy, to fascynujące studium śmiertelności” – komentował “Sunday Herald”. “Cave nie cofa się przed tym, by przydać swoim doświadczeniom blasku, ale nie po to, by wydały się czystsze lub piękniejsze, ale raczej by uczynić je bardziej realistycznymi. Książka jest niczym piosenka śpiewana głosem wspomnień i tęsknoty” – recenzował “Booklist”. “Nick Cave napisał książkę zachwycającą i porywającą, która zawiodła mnie w rejony wielobarwne i wielobrzmienne, czasem pełne smutku i żalu, a czasem uspokajające w dzikich dniach euforii” – pisze w pierwszej polskiej recenzji książki Paweł Tański. “Wiele tu zachwycających fraz, wiele przejmujących linijek, wiele wspaniałych obrazów, moc ironii, humoru, groteski. Język tych wierszy pulsuje i gra, niesie melodię, która sprawdza się także w polszczyźnie, dzięki tłumaczowi – Tadeuszowi Sławkowi”. To książka osobista – jak przyznał Nick Cave w rozmowie z Timem Lewisem dla brytyjskiego “Observera” – “Cenzurowanie samego siebie podczas pisania to coś, czego nie robię”. Dzieło pozwala śledzić fascynujący i niespokojny zarazem proces myślowy artysty oraz delektować się jego ironicznym humorem i poetyckim językiem. Lekturze towarzyszy jednak również smutek – wiemy, że po tej trasie życie artysty zmieniło się dramatycznie wraz z tragiczną śmiercią jego 15-letniego syna latem 2015 roku.
Nick Cave to urodzony w 1957 roku australijski muzyk, poeta, pisarz, kompozytor i aktor. Założyciel i członek zespołu The Boys Next Door (później The Birthday Party) oraz współzałożyciel grupy Nick Cave and the Bad Seeds, z którą wydał szesnaście albumów studyjnych. W 1989 roku ukazała się jego pierwsza powieść “Gdy oślica ujrzała anioła”, wyróżniona nagrodą Time Out Magazine, a w 2009 druga – “Śmierć Bunny’ego Munro”. “Pieśń torby na pawia” jest jego najnowszą publikacją. Autor mieszka w Brighton.
Tadeusz Sławek, autor przekładu “Pieśni torby na pawia”, jest tłumaczem, poetą, prozaikiem, eseistą i wybitnym filologiem. Nieprzerwanie od 1971 roku pozostaje związany z Uniwersytetem Śląskim, gdzie w latach 1996–2002 był rektorem. Wraz z kontrabasistą Bogdanem Mizerskim wykonuje eseje na głos i kontrabas. Za wybitne zasługi dla polskiej literatury i kultury został uhonorowany w 2017 roku Poznańską Nagrodą Literacką im. Adama Mickiewicza. O “Pieśni torby na pawia” mówi, że jest to “podróż do kresu samotności”.

 


 

[1] La Fabrique jest mieszkalnym studiem nagraniowym w regionie Saint-Rémy de Provence w południowej Francji. Studio znajduje się w pięknej rezydencji z początku XIX wieku, która zapewnia wspaniałe zakwaterowanie dla klientów. Jego najnowocześniejszy sprzęt studyjny i wiele ezoterycznych przestrzeni akustycznych sprawiają, że jest to wyjątkowe miejsce do nagrywania. Studio w La Fabrique znajduje się w oszałamiającej 14-pokojowej rezydencji, która ma własny basen i park, z którego roztaczają się zapierające dech w piersiach widoki. Wewnątrz budynku znajduje się jedna z najbardziej imponujących kolekcji płyt z muzyką klasyczną na świecie, obejmująca ponad 200 000 winyli, 30 000 filmów i tysiące książek.

Wspaniała sterownia zawiera 72-kanałową konsolę Neve 88R, potężny monitoring i duży wybór wzmacniaczy zabudowanych. Entuzjaści taśm mogą używać 2-calowego magnetofonu Studer A800 MK2, w przeciwnym razie nagrywanie odbywa się w Pro Tools HD.

Istnieją cztery fantastyczne obszary do nagrywania na żywo o różnych kształtach i rozmiarach: Biblioteka, Młyn, Arkady i Ciemny pokój. różne akustyki i wibracje w stosunku do innych, co daje nieskończone możliwości nagrywania.
Nick Cave i The Bad Seeds spędzili z Nickiem Launay (producent nagrań i realizator dźwięku) trzy tygodnie w luksusowych studiach nagrań na francuskiej wsi, zanim zaszyli się w Los Angeles Seedy Underbelly, aby zmiksować pięknie szczery album „Push The Sky Away”.

Redaktor magazynu  – Paul Tingen, w styczniu 2014 roku przeprowadził wywiad z Nickiem Launay:

Launay mówił o Nicku Cave i 15. albumie The Bad Seeds Push The Sky Away. Biorąc pod uwagę producenta, miksera i inżyniera, który pracował nad albumami dla Public Image Ltd, Midnight Oil, Kate Bush, Davida Byrne’a, INXS, Erica Claptona, Lou Reeda, Arcade Fire i innych, powiedział, że odpowiedź na „Push The Sky Away” była silniejsza niż jakiegokolwiek innego albumu, z którym był związany, jest poważnym oświadczeniem. Jednak z oceną magazynu Metacritic wynoszącą 8,2 na 10 i osiągnięciem pierwszego miejsca w blisko tuzinie krajów, wspierają go zdecydowanie przychylne nastroje krytyków i opinii publicznej. Nawet Stany Zjednoczone zaczynają uginać się pod urokiem Cave’a, a album trafia na 29. miejsce na liście Billboard. „Ludzie wydają się być prawie przytłoczeni” – kontynuował Launay. „Zauważyłem, że kobiety szczególnie to uwielbiają. Cały pomysł polegał na stworzeniu bardzo wzruszającego i pięknego albumu. Brzmi nie tylko organicznie i ciepło, z celowo utrzymanymi pętlami, piskami, brzęczeniami i przydźwiękami, ale jego historie są opowiadane w nietypowy sposób i z niesamowitym poczuciem humoru, dzięki czemu album jest bardzo rozrywkowy. Właściwie każdy album, który z nimi robię, staje się coraz dzikszy i bardziej niezwykły”.
Wybitne albumy nie zawsze mają wybitne historie na temat ich tworzenia, ani wyjątkowo inspirowany proces produkcji niekoniecznie prowadzi do świetnych rezultatów, ale jak Launay opowiedział historię pisania, nagrywania i miksowania albumu, było wystarczająco dużo wskazówek, szczegółów i anegdot, które przynajmniej częściowo wyjaśniają wielkość „Push The Sky Away”.
FANTASTYCZNA TKANINA:
Urodzony w Londynie Launay po raz pierwszy współpracował z Nickiem Cavem na samym początku jego kariery studyjnej, w 1981 roku, nad singlem australijskiego postpunkowego zespołu The Birthday Party. Obaj ponownie zjednoczyli się w 2002 roku, kiedy Launay nagrał, zmiksował i wyprodukował album Nicka Cave’a „Nocturama” zespołu Bad Seeds (2003). Od tego czasu zespół tracił jakiegoś członka założyciela z każdym albumem: Blixa Bargeld nie był już obecny na „Abattoir Blues/The Lyre of Orpheus” (2004) a Mick Harvey odszedł przed „Dig, Lazarus, Dig!!!” (2008), ale Launay jako producent pozostał niezmienny. Launay i Cave współpracowali także przy dwóch albumach Grindermana, „Grinderman” (2007) i „Grinderman 2” (2010). „Push The Sky Away” jest zdecydowanie najbardziej introwertycznym i klimatycznym albumem, nad którym Cave i Launay wspólnie pracowali. Nie było to dokładnie zaplanowane w ten sposób, ale kiedy zespół przeniósł się do studia La Fabrique na francuskiej wsi, otoczony wspaniałymi terenami, basenem, winem i dobrym jedzeniem, kojący efekt tych środowiskowych anodyn [uśmierzacz bólu] sprzysiągł się, by wydobyć coś znacznie więcej filmowego i ekspansywnyego niż cokolwiek, co wcześniej zrobili. „Środowisko zdecydowanie pomogło” – zgodził się Launay. „Jedną z rzeczy, która również odegrała rolę, było to, że Nick i Warren [Ellis, multiinstrumentalista] robili w ostatnich latach sporo muzyki filmowej, więc przełamali całe rockowe podejście do muzyki, które wymagało bębnienie z werblem na dwóch i czterech. Robię też trochę muzyki filmowej, więc wszyscy uznaliśmy, że najważniejszą rzeczą jest to, jak muzyka sprawia, że ​​ludzie się czują”. „Nick miał również fantastyczne słowa, wiersze, historie do opowiedzenia i uczucia do podzielenia się, z których wiele zostało napisanych przed powstaniem muzyki, więc cały proces był kwestią tego, czy każdy starał się znaleźć odpowiednią muzykę do tekstu. Kontrastowało to ze sposobem, w jaki zrobiono poprzednie albumy Bad Seeds, z większością piosenek napisanych przez Nicka przed nagraniami, a zespół odbywał próby, a następnie nagrywał je bardzo szybko w studio. Podczas gdy płyty The Grinderman zaczęły się od jammowania zespołu, grzebania w dźwiękach i pętlach, potem Nick pisał do tego teksty – dokładne przeciwieństwo sposobu, w jaki powstał Push The Sky Away”.„Każdy z albumów Nicka ma inny charakter. „Dig, Lazarus, Dig!!!” został nagrany w cztery dni w State of the Ark Studios Terry’ego Brittana w Londynie — niewiarygodnie szybko jak na czyjeś standardy. „Abattoir Blues/The Lyre of Orpheus” został nagrany w Studio Ferber w Paryżu — fantastycznym studiu, które absolutnie wpłynęło na brzmienie płyty. A za powstaniem „Push The Sky Away” krył się przemyślany pomysł. Poproszono mnie, abym poszukał studia mieszkalnego w Wielkiej Brytanii, abyśmy wszyscy mogli tam zostać i naprawdę skupić się na nagraniach i uczuciach, które odczuwaliśmy, bez konieczności zajmowania się hotelami i zamawiania taksówek każdego ranka. Ale nie mogłem znaleźć żadnego studia mieszkalnego w Wielkiej Brytanii, które nie miałoby certyfikatu SSL. Wolę nagrywać na Neve lub innej klasycznej konsoli i wygląda na to, że każde piękne angielski pulpit z lat 70. zostało sprzedane do USA. To prawdziwy wstyd. Pierwsze 10 lat spędziłem nagrywając na SSL, ale kiedy spotkałem Neve, od razu pomyślałem: „mój Boże, to brzmi o wiele bardziej naturalnie, headroom jest znacznie wyższy, a głębia dźwięku o wiele lepsza”. A zespoły, z którymi pracuję, czerpią korzyści z uczciwego brzmienia, jakie otrzymuję, używając starych biurek”. „Byłem naprawdę sfrustrowany, że nie mogłem znaleźć odpowiedniego studia mieszkalnego w Wielkiej Brytanii i w końcu zapytałem mojego przyjaciela [producenta] Nigela Godricha, czy zna jakieś. Zasugerował, żebym zajrzał do La Fabrique, położonego blisko miejsca, w którym od czasu do czasu mieszka, w południowo-wschodniej Francji. Odwiedziłem stronę i wyglądała świetnie. Posiada 72-kanałową konsolę Neve 88R w ogromnej sterowni i znajduje się w dużym starym domu z niesamowitą historią – na przykład robiono tam farbę do mundurów armii napoleońskiej. Nick poszedł odwiedzić to miejsce i od razu je pokochał. Zadzwonił do mnie, gdy jeszcze tam był i powiedział: „W studiu panuje świetna atmosfera, bez górnego oświetlenia. Zarezerwowałem to!” Studio i dom jako całość mają bardzo domową atmosferę, z abażurami i tysiącami klasycznych płyt winylowych przechowywanych na półkach wyłożonych boazerią.”
WOKAL:
Launay: „Nagrałem wokale Nicka na [mikrofonie] Neumann M49, przechodząc do Neve 1081, Tube-Tech CL1B, a następnie do ProTools. Wszystkie wokale na tym albumie były oryginalnymi nagraniami zrobionymi z zespołem i nie były nakładkami, z wyjątkiem kilku piosenek, w których Nick zmienił teksty. W przypadku Bad Seeds wiele decyzji dotyczących tego, co należy zastosować, opiera się na występie wokalnym”.
WARREN ELLIS:
Launay: „Ponieważ nigdy nie wiedziałem, co zagra Warren, pobierałem kanały z absolutnie wszystkiego. Miałem DI przed i po pedałach, chociaż rzadko używaliśmy sygnałów DI w miksie. Były bardziej do tworzenia kopii zapasowych i zwykle je wzmacniałem. Zawsze miałem dwa mikrofony na jego wzmacniaczach, zwykle Beyerdynamic M88 z bliska i mikrofon lampowy dalej, jak mikrofon Neumann CMV Lollipop, z których oba przeszły przez przedwzmacniacz mikrofonowy Neve 1081, dwa kompresory Urei 1176, a następnie do ProTools . Gra na skrzypcach i altówce i chociaż przechodzą przez wzmacniacz, omikrofonowałem je również akustycznie za pomocą mikrofonu Bock 507 przechodzącego przez 1176. Mikrofony Bock są ręcznie robione przez Davida Bocka w taki sam sposób jak mikrofony vintage i brzmią jeszcze lepiej niż oryginały. Nagrałem flet Warrena tym samym mikrofonem, a może AKG C12.”

„Wygląda na to, że ten album naprawdę porusza ludzi, bardziej niż jakikolwiek inny album, nad którym kiedykolwiek pracowałem” – rozmyślał producent Nick Launay w swoim domu w Los Angeles.
ZACZNIJ OD SING SING:
Podczas gdy malownicza La Fabrique z pewnością miała duży wpływ na „Push The Sky Awayzapis” miał swoją genezę gdzie indziej. Launay: „Album powstał w trzech częściach, a pierwsza miała miejsce przed Bożym Narodzeniem 2011 roku. Nick zadzwonił do mnie i powiedział, że chce spróbować nagrać kilka pomysłów w Sing Sing Studios (*) w Melbourne — jednym z moich ulubionych studiów na świecie…

Poleciałem zobaczyć koncert Grindermana na Meredith Festival 11 grudnia, a dzień później poszliśmy do pokoju Neve w Sing Sing, gdzie znajduje się vintage Neve z 1073s. Przez cztery dni jammowaliśmy z Nickiem, Warrenem, Thomasem [Wydler, perkusja] i Martym [Casey, bas]. Po prostu rzucali pomysłami, aby zobaczyć, co się stanie, chociaż możliwość, że może to stać się albumem, tkwiła w naszych głowach. Nagraliśmy absolutnie wszystko, zrobiliśmy notatki z dobrych kawałków, a także zmiksowaliśmy je, a potem wszyscy poszliśmy robić inne rzeczy. Później, Wiosną 2012 roku Nick i Warren spotkali się dwa razy w małym studiu w Brighton w Anglii, żeby bawić się różnymi rzeczami i wymyślać nowe pomysły. Nagrywali także z [basistą i współzałożycielem Bad Seeds] Barrym Adamsonem iw tym momencie wszyscy czuliśmy, że mamy zadatki na album. Właśnie wtedy Nick zarezerwował La Fabrique na trzy tygodnie, co jest bardzo ekstrawagancką ilością czasu dla The Bad Seeds!”

Zrecenzowaliśmy materiał, który został nagrany w Sing Sing i w Brighton i stwierdziliśmy, że jego części były naprawdę dobre, ze świetnym klimatem, a niektóre z nich trafiły na album. Podstawowe utwory dla „Jubilee Street”, „Finishing Jubilee Street” i „Higgs Boson Blues” zostały nagrane w Sing Sing. I choć nagrania Brighton miały być demami, to wykorzystaliśmy też utwory basowe, które Barry grał na Finishing Jubilee Street i Push The Sky Away . Prawie wszystko inne zostało nagrane w La Fabrique. „Cała muzyka opiera się na pętlach, które Warren tworzył przy użyciu różnych instrumentów i sampli. Ma dwa bumerangi, które są bardzo stare i prawdopodobnie nadal 8-bitowe, kilka pedałów Eventide, pedał Digitech Jam Man Stereo Looper/Phraser i pedał Boss RC30 Dual Track Looper,  plus dużo przesterów, korektora i innych pedałów. Gra z nimi i na swoich instrumentach [skrzypce, altówka, gitara tenorowa, mandolina, flet, syntezator, pianino elektryczne], aż dostaje coś, co sprawia mu przyjemność, a potem zespół gra pętle. Pętle często mają w sobie dziwne „błędy”, nigdy nie są spójne, niekoniecznie są 4/4 i można dyskutować, gdzie się zaczynają i kończą. To zawsze prowadziło do ciekawych rzeczy! Wszystkie nasze decyzje dotyczące muzyki dotyczyły tego, co było dobre, a nie tego, czy coś było poprawne, czy nie, więc zatrzymaliśmy takie rzeczy, jak rozstrojona gitara tenorowa na Jubilee Street , ponieważ podobała nam się ta atmosfera!”
PODĄŻAJ ZA MAGICZNYM FUKSEM:
Launay dodał, że choć nadal jest wielkim fanem brzmienia taśmy analogowej, nagrał „Push The Sky” Awayna ProTools przy 24-bit/96k, ponieważ chcieli mieć możliwość obszernej edycji nagrań. „Naszym celem było uchwycenie wszystkich występów, a następnie edytowanie wszystkich nagranych przez nas kawałków całej magii. Szczególnie pętle Warrena, które są naprawdę tajemniczą rzeczą. Majsterkuje i majsterkuje i nagle brzmi to świetnie. Często są jak jakiś magiczny fuks i niemożliwe byłoby ich odtworzenie lub zastąpienie. Czasami nagrywaliśmy jego pętlę i zespół grał do tego, ale częściej niż on uruchamialiśmy to na żywo. Większość utworów była grana znacznie dłużej niż potrzeba, a edycja była częścią procesu aranżacji. Skróciliśmy rzeczy do długości, która utrzymałaby uwagę słuchacza, a następnie edytowaliśmy dalej, zamienialiśmy rzeczy, dogrywaliśmy i tak dalej. Na przykład oryginalny dżem w Sing Sing na Jubilee Street trwała 20 minut i wspólnie ją skróciliśmy i zmontowaliśmy, co oznaczało gwałtowne zmiany tempa. „W przeszłości moja praca jako producenta polegała na robieniu przedprodukcji z zespołem i pomaganiu im w aranżacji ich piosenek jak najlepiej, a następnie udaniu się do studia, aby nagrać ich wykonanie najlepiej jak potrafili. W tym przypadku taśma analogowa działała dobrze i mogłem wykonać edycję żyletkową między ujęciami (w niektórych przypadkach do 30 na piosenkę!), aby uzyskać jak najlepsze wrażenia. Ale ten album nie był zrobiony w ten sposób. Zamiast tego chodziło o wycinanie, edycję i przesuwanie elementów na ścieżce. Czasami przesuwaliśmy cały wokal trochę w czasie, aby uzyskać jak najlepsze wrażenie. To wszystko, do czego świetnie nadaje się ProTools. Nigdy nie nadużywaliśmy ProTools, aby uzyskać doskonałe technicznie nagrania, takie jak dopasowanie bębnów do rytmicznych lub melodycznych instrumentów. Każda decyzja opierała się na tym, jak się ją czuło i prawdopodobnie połowa tego, co jest na albumie, jest technicznie zła. Ale gdyby było to dobre, byśmy to wykorzystali, a nawet przesadzili z użyciem. Na tym polega moja praca jako producenta: przechwytywanie i rozpoznawanie wspaniałych kawałków magii, a następnie edytowanie ich i manipulowanie nimi — ProTools jest do tego niesamowitym narzędziem”. Mandat do uchwycenia absolutnie wszystkiego, ciągłe edytowanie i tworzenie surowych miksów oznaczały, że Launay musiał zagłębić się w każdą cząstkę umiejętności i know-how, które zgromadził przez ponad 30 lat pracy w studiach. „Musiałem być naprawdę w grze, bez miejsca na rozpraszanie uwagi, bez odbierania telefonów komórkowych lub czegoś takiego” – powiedział Launay. „To była kwestia bycia „włączonym” przez cały czas. Warren może zacząć grać na jednym instrumencie, a potem w połowie zdecydować się na inny, a pierwszą rzeczą, jaką gra na tym drugim instrumencie, może być to, czego potrzebujemy. Musiałem więc ustawić wszystko w taki sposób, aby bez względu na to, co i kiedy grał, brzmiało to świetnie. Tak samo było ze wszystkim innym. Ponadto The Bad Seeds mają największy zakres dynamiki ze wszystkich zespołów, z którymi pracowałem, od szeptu do ekstremalnie głośnego, co oznaczało, że miałem kompresory na wszystkich mikrofonach. Przez większość czasu po prostu tykali, ale gdyby zespół zaczął grać naprawdę głośno, nagranie nie przeciążałoby się w bezużyteczny sposób.”„Zawsze starałem się uchwycić różne rzeczy za pomocą dwóch różnych mikrofonów, więc mogłem później wybrać jeden lub ich kombinację i wyrównać różnice między mikrofonami za pomocą odwrócenia fazy lub przesunięcia czasu w ProTools. Możesz stworzyć wiele różnych dźwięków w ten sposób.”

(*)-Sing Sing Studios (na fotografiach wyżej) to studio nagrań z siedzibą w Melbourne w Australii, założone przez Kaja Dahlstroma, Trevora Readinga i Phila Butsona. Pierwotnie zlokalizowany przy 9 Gordon Street, Cremorne, Melbourne, drugi obiekt o nazwie Sing Sing South został później otwarty przy 643 Chapel Street, South Yarra. Po sprzedaży siedziby w Cremorne wszystkie operacje Sing Sing zostały przeniesione do zakładu w South Yarra od 1 czerwca 2017 r..

[2] W oparciu o:

[3] Studio La Frette (według: ) to mieszkalne studio nagrań zlokalizowane w La Frette-sur-Seine, niedaleko Paryża, we Francji.

Na dolnym piętrze w sterowni znajduje się 36-wejściowa konsola Neve, rejestratory Studer A820, stoliki efektów i pro-tools. Łącząc sprzęt vintage, taki jak Fairchild 670, płyty pogłosowe i technologię cyfrową, studio jest w pełni wyposażone do prowadzenia różnego rodzaju projektów. System CLAPS firmy Endless Analog służy do integracji 24-ścieżkowych magnetofonów Studer J37 i Studer 820 z nowoczesnym projektem nagrań, co pozwala na użycie maszyn taśmowych z bezpośrednim transferem do narzędzi. Pomieszczenie kontrolne otwiera się w 3 oddzielnych, ale połączonych pokojach.

Około pół tuzina rzeczywistych pokoi typu studio jest profesjonalnie wykończonych i dźwiękoszczelnych, opartych na projektach Toma Hidleya, ale przez lata znaleźliśmy dobre zastosowanie dla prawie wszystkich pomieszczeń w budynku. Na łącznej powierzchni około 650 metrów kwadratowych istnieje wiele możliwości dla kreatywności!

  1. Sala fortepianowa:
    Sala 35m2 z boazerią wiązową i pułapkami basowymi, fortepian Steinway B, Rhodes, Wurlitzer. Pomieszczenie to umożliwia komunikację wizualną z kabiną perkusyjną i sterownią. Jako system odsłuchu używamy małych mikserów Furmana pozwalających muzykom na tworzenie własnego miksu.
  1. Kamienny pokój:
    W 35m2 sklepionej piwnicy z kamieniami i pułapkami basowymi znajdują się wzmacniacze gitarowe i syntezatory, takie jak minimoog, oberheim OBxa, Fairlight IIx i wiele starych urządzeń.
  1. Martwy pokój:
    To pomieszczenie było kiedyś zbiornikiem na wodę deszczową, przekształcone zostało w kabinę perkusyjną, w tym pomieszczeniu można również umieścić gitary lub wzmacniacz basowy.
  1. Salon na żywo:
    Na najwyższym piętrze duży hol wejściowy z monumentalnymi drewnianymi schodami na 3 piętra otwiera się na podwójny „salon” muzyczny, bezpośrednio połączony z pomieszczeniem kontrolnym, w którym znajduje się pianino Bösendorfer i organy Hammonda B3.

[4] Według:

[5] Według: 

 


Powrót do części trzeciej >>
Powrót do części drugiej >>
Powrót do części pierwszej >>

Kolejne rozdziały: