Rekomendowane wydawnictwa płytowe pop/rock/ballada
(rozdział pięćdziesiąty siódmy, część 2)

 

Poprzednią część rozpocząłem słowami: „Wciąż znajduję na półkach płytowych nagranie rockowe sprzed dekad, które warto opisać…” i podobnie rozpocznę tę część, z pewną modyfikacją:
Wciąż znajduję na półkach płytowych nagranie bluesowe, czy rockowo-bluesowe sprzed lat czy miesięcy, które warto opisać, a które nie znalazły należne im miejsce na poprzednich stronach bloga…

 

The Black Crowes – amerykański zespół rockowy utworzony w 1989 roku w Atlancie przez braci Chrisa i Richa Robinsonów, hołdujący tradycji rock and rolla i rhythm and bluesa amerykańskiego Południa, był już wcześniej przeze mnie opisywany gdy wspominałem ich dwie znakomite płyty: „The Southern Harmony and Musical Companion” i „Amorica” (vide >>). Uzupełnię informacje o The Black Crowes opisując dwa następne znakomite albumy: „Shake Your Money Maker” i „By Your Side”.

  • Płyta „Shake Your Money Maker”, nagrany w 1989 roku w kilku miejscach: Studio Soundscape Studios (Atlanta), Chapel Studios, Paramount Studios i Grandmaster Studios (Los Angeles), został wydany w lutym 1990 przez wytwórnię Def American. Producentem był George Drakoulias.


„Shake Your Money Maker” [1], debiutancki album studyjny zespołu The Black Crowes, to jedyny album zespołu, na którym występuje gitarzysta Jeff Cease. Nazwa albumu pochodzi od klasycznej piosenki bluesowej napisanej przez Elmore’a Jamesa. The Black Crowes grali tę piosenkę na żywo wiele razy na przestrzeni lat, ale nie ma jej na tym albumie.
Bracia Chris i Rich Robinson założyli Mr. Crowe’s Garden w 1984. W 1988 George Drakoulias zobaczył zespół na koncercie, który wykonywali w Nowym Jorku i w tym samym roku podpisali kontrakt z Def American, wkrótce potem zmienili nazwę na The Black Crowes. Sesje nagraniowe rozpoczęły się latem 1989 roku w Atlancie i Los Angeles. Niektóre utwory zawierają zachowane utwory z czasu „Mr. Crowe’s Garden”, takie jak „Could I’ve Been So Blind” i „She Talks to Angels”, których riff został napisany wiele lat temu przez 17-letniego Richa Robinsona z tekstami napisanymi przez Chrisa, które zostały zainspirowane uzależnioną od heroiny dziewczyną, którą „tak jakby znał” w Atlancie. Zespół zdecydował się również nagrać cover Otisa Reddinga „Hard to Handle”, który okazał się ich przełomowym singlem. Cztery teledyski do „Twice As Hard”, „Jalous Again”, „Hard To Handle” i „She Talks to Angels” zostały nakręcone w celu promocji zespołu i albumu, a następnie wyemitowane w MTV.
Kiedy album ukazał się w lutym 1990, krytyczny odbiór był w większości przychylny. Magazyn Rolling Stone i jego czytelnicy wybrali Black Crowes „Najlepszym nowym amerykańskim zespołem” w 1990 roku; W wywiadzie z Chrisem i Richem Robinsonami w tym numerze porównano zespół do wykonawców z lat 70., przy czym dziennikarz David Fricke wyraźnie wskazywał Faces i The Rolling Stones, a Rich Robinson wspominał o Aerosmith. AllMusic słowami Steve Huey opiniował: „Debiutancki album The Black Crowes, Shake Your Money Maker, może w dużej mierze zapożyczyć z bluesowego hard rockowego groove’u Rolling Stones i Faces (plus trochę klasycznego soulu), ale zespołowi uchodzi to na sucho dzięki ostremu pisaniu piosenek i słuchowi. za mocne riffy i melodie w refrenie, nie wspominając o szorstkiej, muskularnej rytmicznej gitarze Richa Robinsona i dzięki odpowiedniego wokalu brata Chrisa. W przeciwieństwie do swoich późniejszych płyt, The Crowes tak naprawdę nie rozciągają się i nie jammują tak bardzo w Money Maker, ale to pomaga wydestylować ich zalety w garstce pamiętnych singli („Jealous Again”, „She Talks to Angels”, cover Otisa Redding 's „Hard to Handle”), a większość utworów na albumie utrzymuje równie wysoki standard. Shake Your Money Maker może nie jest oszałamiająco oryginalny, ale nie musi być; to najbardziej zwięzły dowód na to, że Black Crowes to świetny, klasyczny zespół rock&rollowy”. „Hard to Handle”, „Jealous Again” i „Twice As Hard” znalazły się na listach Mainstream Rock Tracks, zajmując odpowiednio pierwszą, piątą i jedenastą pozycję. Do końca roku „Shake Your Money Maker” sprzedał milion egzemplarzy i ostatecznie sprzedał dwa miliony więcej, otrzymując w ten sposób potrójną platynową certyfikację. „Shake Your Money Maker” to najlepiej sprzedający się album Black Crowes, który sprzedał się w ponad 5 milionach egzemplarzy.

W styczniu 2021 The Black Crowes ogłosiło, że miesiąc później ukaże się 30. rocznicowa edycja albumu, zawierająca zremasterowany oryginalny album oraz trzy wcześniej niepublikowane utwory, outtakes, dwa dema z „Mr. Crowe’s Garden” oraz zestaw występów na żywo nagrany w 1990 roku w Centre Stage w Atlancie.

  • Album „By Your Side” zespołu The Black Crowes, został nagrany w 1998 roku w Avatar Studios (Nowy Jork). Płytę wydała Columbia Records w 1999 roku. Producentem był Kevin Shirley.


„By Your Side” [2], piąty studyjny album grupy The Black Crowes, został wydany po tym, jak drugi gitarzysta Marc Ford i basista Johnny Colt odeszli z zespołu w 1997 roku. Audley Freed i Sven Pipien zostali zatrudnieni odpowiednio jako nowy gitarzysta i basista. chociaż Rich Robinson zagrał wszystkie partie gitarowe na albumie. „By Your Side” zostało nagrane w Nowym Jorku w drugim kwartale 1998 roku i wyprodukowane przez Kevina Shirleya. Zawiera utwory napisane w studio, poprawione utwory z przedprodukcji i ponownie nagrane utwory z opuszczonego albumu z 1997 roku. Album zadebiutował na pozycji 26. na liście Billboard 200 i ogólnie zebrał pozytywne recenzje. Podczas gdy niektórzy krytycy docenili „By Your Side” za podobieństwo do albumów Roda Stewarta i The Rolling Stones, większość recenzentów chwaliła powrót The Black Crowes do prostego podejścia z debiutanckiego albumu „Shake Your Money Maker” (1990). Śpiew Chrisa Robinsona i gra na gitarze Richa również zyskały uznanie krytyków, choć recenzje tekstów były mieszane. AllMusic Review, słowami Stephena Thomasa Erlewine’a, tak recenzował płytę: „Pomiędzy Shake Your Money Maker a Three Snakes and One Charm, Black Crowes ewoluowali od muskularnego, hard rockowego stroju Stonesów do pełnoprawnych współczesnych południowych rockmanów, czerpiąc z bogactwa stylów bluesowych, country, folkowych i rockowych, w rozległy, płynny dźwięk, który był jednocześnie tradycyjny i charakterystyczny. Problem polegał na tym, że ich luźne rytmy lepiej łączyły się na koncercie niż na płycie, zwłaszcza że poświęcali piosenki na rzecz dźwięku, co z kolei zmniejszało ich publiczność. Świadome sytuacji, The Crowes wróciły do swoich korzeni dzięki By Your Side. Uzbrojeni w szereg zwięzłych, energicznych rockerów, The Crowes uderzali mocniej niż od czasu swojego debiutu, ale zachowują szczegóły dźwiękowe, które wyrosły na płycie Amorica, dodając fortepiany, chóry i dziesiątki innych ozdobników na całej płycie. Jest to set- powrót do podstaw, wykonywany z całą wiedzą, którą zdobyli przez lata, a wynikiem jest całkowicie przyjemna płyta, ich najbardziej satysfakcjonujący i przystępny wysiłek od czasów The Southern Harmony and Musical Companion. Nie znaczy to, że jest to koniecznie w tej lidze – brakuje w niej parady świetnych piosenek, które wywyższają ten album ponad wszystkie inne – ale po raz pierwszy od lat The Crows są w bojowej formie, udowadniając, że prawdopodobnie są najlepszym prostym rock & rollowym zespołem lat 90-tych.”

 

  • Who’s Been Talkin’” płyta zespołu The Robert Cray Band, nagrana w Eldorado Recording Studios, została wydana w 1980 roku przez Charly Records. Producentami byli Bruce Bromberg, Dennis Walker

„Who’s Been Talkin’”, debiutancki album zespołu Robert Cray Band, początkowo mało reklamowany z powodu bankructwa Tomato Records. Została ponownie wydana kilka razy, w tym pod tytułem Too Many Cooks.
Krytycy pisali: Robert Christgau: „Cray potrafi recytować swój katechizm bez pochylania się nad ortodoksją – gitara jak Alberta Collinsa tylko chłodniejsza i bardziej staccato, głos jak BB Kinga tylko czystszy i, cóż, cieńszy”. The New York Times, w recenzji chwalącej rozwój artystyczny Cray’a Strong Persuader stwierdził, że jego pierwsze trzy albumy „rozmaicie przywoływały brzmienia soulowe Stax/Volt i Atlantic, wielkomiejski funk i barowy rock. i toczą się”. The Globe and Mail pochwalił „zwycięską pewność siebie, chłodną rezerwę, poczucie czystego stylu i pełną szacunku ciekawość tradycji bluesowej”. Recenzja AllMusic autorstwa Billa Dahl mówiła: „Pierwszy album bluesowego zbawcy z Pacific Northwest w 1980 roku dobrze wróżył jego najbliższej przyszłości. Rozwijając znakomite wokale, równie obeznane z bluesem i soulem, Cray oferuje świetne przeróbki tytułowego utworu Williego Dixona…”. Recenzent Toronto Star uważał, że „nawet jako młody i wrażliwy gitarzysta Cray miał niesamowitą siłę i wszechstronność, a żadne uznanie dla jego pracy nie byłoby kompletne bez tego doskonałego albumu”.

 

  • Studyjny album „Lie to MeJonny’ego Langa, nagrany w 1996 roku w Oarfin Studios i House Of Blues (Memphis), został wydany w styczniu 1997 przez A&M Records.


Johnny Lang [3] zaczął grać na gitarze w wieku 12 lat, po tym jak jego ojciec zabrał go na koncert Bad Medicine Blues Band – jednego z kilku bluesowych bandów w Fargo. Koncerty zainspirowały młodzieńca i wkrótce zaczął brać lekcje gry na gitarze od Teda Larsena, gitarzysty Bad Medicine Blues Band. Kilka miesięcy później Lang dołączył do Bad Medicine Blues Band, od tej pory zespół nazywał się Kid Jonny Lang and the Big Bang. Grupa przeniosła się do Minneapolis i wydała album „Smokin’”. Lang podpisał kontrakt z wytwórnią A&M Records w 1996, a rok później wydał ten właśnie album- „Lie to Me”, który zyskał uznanie krytyków.
Stephen Thomas Erlewine z AllMusic Review ocenił album w ten sposób: „Podobnie jak jego koledzy Kenny Wayne Shepherd i Chris Duarte, Jonny Lang jest utalentowanym technicznie gitarzystą bluesowym, zdolnym do wyrzucania znakomitych zagrywek i riffów w zdumiewająco szybkim tempie. To nie musi oznaczać, że album ma dużą wagę emocjonalną – Lang może przekazać styl, ale nie treść, po prostu dlatego, że wciąż musi się rozwijać jako muzyk. Lang może pochwalić się imponującą gamą zagrywek i techniki instrumentalnej, ale potrzebuje czegoś więcej, aby Lie to Me stała się płytą merytoryczną.”

 

  • Studyjny album „Live On”, w wykonaniu Kenny Wayne Shepherd Band, nagrano w wielu miejscach: Arlyn Studios, Record Plant (Sausalito), House Of Blues (Memphis) i Encore Studios. Płyta została wydana w październiku 1999 roku przez wytwórnię Giant.


Shepherd- „całkowity samouk”, który nie czyta nut, został zauważony przez muzyka bluesowego Bryana Lee gdy Shepherd miał 13 lat. Wtedy zaprosił go do gry na gitarze na scenie. Następnie nagrał taśmy demo, a wideo nakręcono podczas pierwszego występu Shepherda na festiwalu sztuki Red River Revel w Shreveport. I właśnie ten występ wideo wywarł takie wrażenie na szefie Giant Records, Irvingu Azoffie , że podpisał z Shepherdem kontrakt na nagranie wielu albumów- między innymi „Live On”.
Krytyce byli łaskawi: Stephen Thomas Erlewine z AllMusic Review napisał: „Bycie nastoletnim geniuszem gitary bluesowej to miecz obosieczny. Oszałamiająca technika zwraca uwagę, ale także krytykę, że to styl i brak duszy. Ta krytyka nękała Kenny’ego Wayne’a Shepherda od czasu jego popularnego debiutanckiego albumu ‘Ledbetter Heights’ i jest to do pewnego stopnia uzasadnione. Nie pomogło to, że Shepherd tak mocno przypominał Stevie’go Ray Vaughana. Nie pomogło też to, że część jego materiału była trochę zbyt zgrabna, przemawiając zarówno do fanów rocka, jak i do blues-rockowej publiczności. Do czasu wydania trzeciego albumu, ‘Live On’ z 1999 roku, zaczął godzić te dwie strony swojej osobowości, ale najlepsze w tej płycie jest to, że jest twardsza i silniejsza niż jej dwaj poprzednicy. Wciąż jest sporo crossoverów – cover Hendrixa i cover „Oh Well” Fleetwood Mac – ale Shepherd nie tylko wydaje się rozwijać własny styl, gra jego zespołu stała się bardziej twarda, a przynajmniej jest lepiej uchwycony na nagraniach. Shepherd wciąż może paść ofiarą przesady, ale nie tak często, jak kiedyś. Zastanawia się, jak się powstrzymać, a jego muzyka jest do tego lepsza.” Genevieve Williams zauważał: „…Nie ma zauważalnej różnicy stylistycznej między Live On a jego oprzednikami, ‘Trouble Is…’ i ‘Ledbetter Heights’, z wyjątkiem tego, że gra na gitarze Shepherda brzmi tutaj pewniej. Obecne są wszystkie inne typowe składniki – pełne brzmienie gitary, zwarta sekcja rytmiczna, dojrzałe brzmienie wokali Noah Hunta i typowy zestaw szybkich rockowych i wolniejszych, słodszych kawałków. Jeśli Shepherd wydaje się zbliżać do rockowej strony gatunku blues-rockowego, trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę, że właśnie tam odniósł swój największy sukces. A jeśli rezultat nie wydaje się całkiem wykraczać poza granice gatunku, to przynajmniej jest to wysokooktanowy, energetyczny wysiłek.”
W 2000 roku przyznano mu złoty status przez stowarzyszenie RIAA (Recording Industry Association of America).

 

  • Płyta „Extremely CoolChucka E. Weissa, została wydana w 1999 roku przez wytwórnię Rykodisc.


Chuck E. Weiss, amerykański piosenkarz i autor tekstów łączył bluesa, rock and rolla i poezję. Muzyka Weissa zawiera też elementy zydeco. Pierwszy album Weissa- „The Other Side of Town”, wydany został w 1981 roku. Długo musiał czekać na następny album firmowany jego nazwiskiem- „Extremely Cool”, bo aż 18 lat. Płyta powstała w ramach szerokiej współpracy z Tonym Gilkysonem i Tomem Waitsem, który był współproducentem albumu. Płytę oceniono pozytywnie: w recenzji AllMusic Alex Henderson napisał: „…jest to przyjemna i bezpretensjonalna kolekcja muzyki typu roots i americana. Różnorodność materiałów pojawia się w tym wydaniu- od blues-rocka w „Pigmy Fund” i „Devil with Blue Suede Shoes” po roots-rock w „Jimmy Will” i „It Rains on Me”, po dla lubiących zydeco „Och, Marcy” i jazzowego „Sonny Could Lick All Them Cats”. Tym, co łączy wszystkie te piosenki, jest przyziemna, dołująca natura Weissa – zamiast prób uwodzenia słuchaczy zręcznością lub techniką. Weiss przekonuje Cię swoją szczerością i brakiem pretensji. Ta płyta CD zatrudnia tak godnych uwagi gości, jak Tom Waits (jeden z producentów wykonawczych) i gitarzysta Tony Gilkyson (brat folk-popowej piosenkarki Elizy Gilkyson i były członek Lone Justice i X) – i dało to nadzieję, że Weiss nie będzie czekał kolejnych 18 lat, aby nagrać swój następny album”. Pani Naoise Mac Sweeney z portalu Comes with a Smile opiniowała: „…Chuck E. Weiss należy do rodzaju ‘maturus musicianum’ i zgodnie z tradycją tego gatunku, jego poza studyjne wyczyny są znacznie bardziej zauważalne i szerzej znane niż jego nagrania (które do tej pory stanowiły jedyną ofertę w 1981 roku). Jego niesława wynika z jego powiązań z modnym ‘undergroundem’ LA (uwiecznionym w piosence ‘Chuck E’s in Love’ Rickie Lee Jones) i wieloletniej przyjaźni z Tomem Waitsem. Waits wyprodukował i współtworzył ‘Extremely Cool’, a jego podpis jest wyraźnie odciśnięty na gotowym dźwięku. Ale chociaż album nosi ślady pomysłowych aranżacji i perkusyjnych instynktów Waitsa, Weiss jest bluesmanem tam, gdzie Waits jest country, rock’n’rollem, gdzie Waits jest swagger’n’strollem i wręcz tandetnym, gdzie Waits jest szczery. Jak film noir, Weiss wciąga cię w świat, w którym kobiety są seksowne, mężczyźni elegancko ubrani i panuje wieczna godzina 1:32. W tym zadymionym barze nie ma okien; Bourbon to napój z wyboru, a wszystko, co się liczy, to odurzające rytmy i opowiadane historie. Gdy każdy utwór się rozwija, Weiss snuje opowieści o podejrzanych postaciach, interesach na zapleczu i upadłych aniołach. Taka mroczna atmosfera może nie pasować do salonu umeblowanego przez sklep IKEA w podmiejskim bliźniaku, ale przy wystarczająco niskich światłach i odświeżeniu południowego akcentu możesz to po prostu usłyszeć.”

 

  • Album „Delta Kream” duetu The Black Keys (Dan Auerbach – wokal, gitara elektryczna, produkcja i Patrick Carney – perkusja, perkusja, produkcja), nagrany w grudniu 2019 roku w Studio Easy Eye Sound (Nashville), został wydany przez Easy Eye Sound / Nonesuch Records w maju 2021 roku.


„Delta Kream” [4], dziesiąty album The Black Keys, zostało poprzedzone w kwietniu wydaniem coveru „Crawling Kingsnake”, opartego na interpretacji Juniora Kimbrougha. Album został nagrany „w 10 godzin” w ciągu dwóch popołudni w studiu Dana Auerbacha Easy Eye Sound w Nashville pod koniec trasy „Let’s Rock’, bez wcześniejszych prób. Zawiera utwory gitarzysty RL Burnside’a, Kenny’ego Browna oraz basisty Juniora Kimbrough’a Erica Deatona; The Black Keys wcześniej nagrali covery „Skinny Woman” Burnside’a (zatytułowane „Busted”) i „Do the Romp” Kimbrougha (zatytułowane „Do the Rump”) na swoim debiutanckim albumie The Big Come Up z 2002 r., a także wydali hołd dla Kimbrough’a, album „Chulahoma: The Songs of Junior Kimbrough”. Brown i Deaton nagrywali w studiu Easy Eye Sound równocześnie z Auerbachem do albumu Sharecropper’s Son Roberta Finleya , co doprowadziło do ich dostępności na sesje „Delta Kream”. W oświadczeniu Auerbach powiedział: „Nagraliśmy tę płytę, aby uhonorować tradycję bluesa w stanie Mississippi, która wpłynęła na nas na początku. Te piosenki są dziś dla nas tak samo ważne, jak były pierwszego dnia, kiedy Pat i ja zaczęliśmy grać razem i odebraliśmy. nasze instrumenty.” Okładka albumu przedstawia fotografię Williama Egglestona z lat 70. przedstawiającą sklep Delta Kream w Tunica w stanie Mississippi , na którym zaparkowany jest oldsmobile Cutlass – sklep już nie istnieje.
Według magazynu New Musical Express: „Black Keys nigdy nie szukali bytu w centrum uwagi. Nawet podczas niszczących arenę szczytów „Brothers” z 2010 roku i „El Camino” z 2011 roku, giganci bluesa mówili, że nigdy nie chcą być gwiazdami rocka . Duet natknął się na ten magiczny mainstreamowy groove, mocno trzymając się utartej ścieżki blues-rockowej z wpływami vintage, które są centralnym elementem ich flagowego brzmienia. Nic więc dziwnego, że po 20 latach zespół z Ohio nie zamierza zjechać ze znanej autostrady albumem 10.: zamiast tego zagłębia się w swoje muzyczne dziedzictwo dzięki albumowi ze złotymi coverami starych przebojów. Świeżo po trasie koncertowej ’Let’s Rock’ z 2019 roku frontman Dan Auerbach znalazł się w swoim studiu w Nashville z Kennym Brownem i Ericiem Deatonem, dwoma wieloletnimi sidemanami jego bluesowych bohaterów Juniora Kimbrougha i RL Burnside’a. Odpłacono się tym artystom, którzy ukształtowali brzmienie jego zespołu, było oczywiste. „Delta Kream” to nieco geekowy hołd dla tych wielkich, przepełniony piosenkami z szerszej sceny country bluesowej North Mississippi. Perkusista Patrick Carney powiedział, że płyta właśnie weszła na swoje miejsce: ‘Po prostu nagrywaliśmy z tymi kolesiami, którzy grali z naszymi bohaterami. To była dosłownie najłatwiejsza płyta, jaką kiedykolwiek nagraliśmy’. Impulsywny charakter tego niedoświadczonego projektu jest widoczny od samego początku, z wczesnymi basowymi pomrukami i wyluzowanym jamem w ‘Crawling Kingsnake’ Johna Lee Hookera. Wyposażony w ślizgowe gitary idealne na nocne występy klubowe i ten chropowaty, szorstki dźwięk Mississippi, jest kłującym ustawiaczem tonu dla ponurych 11 utworów, które następują. Gdzie indziej ‘Mellow Peaches’ oferuje fajne przyrządzanie z dźgającymi riffami i wyjącymi liniami, które pokazują zespół w swojej strefie komfortu. Charakterystyczne, uduchowione granie The Black Keys jest na całej płycie, głównie dlatego, że piosenki są tak ściśle powiązane z ich własnym blues-rockiem. ‘Stay All Night’ wstrząsa wokalem Auerbacha, który fachowo oddaje ból branży. Duet nie pozostawił kamienia na kamieniu w odkrywaniu brzmienia i ducha legend bluesa podczas tej nieco ponadczasowej podróży. To samo dotyczy ‘Sad Days, Lonely Nights’ Kimbrougha z typowymi dla tego gatunku słowami: ‘My mamma told me / When I was a child / She said, ‘Son / Gonna have hard days’. To nagranie wzmacnia chęć i stopniowe wycofanie się ze skalnej przestrzeni, którą niegdyś zajmowały The Black Keys. Nastrojowe jamy tryskają autentycznością w niezwykle satysfakcjonującej podróży w czasie. Chociaż ta płyta raczej nie przyniesie zespołu ani kulturowych elementów, które pokrywają, z powrotem na szczyt, jest to ruch poszukujący soulu, który zadowoli ich własny fandom, jednocześnie pokazując, że nigdy nie pójdą na kompromis.”

 

  • Album „Heavy Load Blues”, nagrany przez Gov’t Mule w 2021 roku w Power Station (Waterford, Connecticut, USA), został wydany w formacie CD w listopadzie 2021 roku a w formacie LP w roku następnym. Płyty wydała wytwórnia Fantasy.



„Heavy Load Blues”, dwunasty album studyjny amerykańskiego zespołu Gov’t Mule, był nominowany do nagrody Grammy w kategorii „Najlepszy Album Tradycyjnego Bluesa”. Album spotkał się z bardzo pozytywnymi recenzjami krytyków: W recenzji dla PopMatters dziennikarz Michael Elliot napisał: „…’Heavy Load Blues’, wcale nie jest taki rygorystyczny, ale obnaża duszę podróżą po bluesie, głównie przez pryzmat soulu i hard rocka, w całej jego złożoności, pięknie, ciemności i chwale.” Recenzent AllMusic- Thom Jurek, stwierdził: „’Heavy Load Blues’ to pierwsza płyta kwartetu poświęcona wyłącznie bluesowi. Nagrali go w jednym małym pokoju w studiu w Nowej Anglii, stojąc bardzo blisko siebie – bez słuchawek – przy użyciu małych, zabytkowych wzmacniaczy. Zespół grał na żywo uproszczonego bluesa z podłogi w studiu; kilka dogrywek dodano później. Standardowa wersja zestawu zawierająca 13 utworów zawiera sześć doskonałych oryginałów Warrena Haynesa oraz covery takich mistrzów jak Ann Peebles, Howlin’ Wolf, Elmore James, Bobby „Blue” Bland i innych. Haynes był współproducentem zestawu z Johnem Paterno. Przykładem podejścia Gov’t Mule jest lektura ‘Snatch It Back and Hold It’ Juniora Wellsa; włożyli w środek spontaniczny jam zatytułowany ;Hold It Back’, bez prób (gra na perkusji Matta Abtsa jest znakomita). ‘Blues Before Sunrise’ Leroya Carra balansuje na granicy pomiędzy wersją spacerowego fortepianu kompozytora (Danny Louis błyszczy), boogie Johna Lee Hookera i house-rockowym chicagowskim bluesem Muddy’ego Watersa. ‘Ain’t No Love in the Heart of the City’ Blanda jest powolny, parny i przygnębiony, ze wspaniałą grą basu Jorgena Carlsona i nabrzmiewającym B-3. Śpiew Haynesa – wspierany przez gryzącą gitarę podczas zwrotów akcji – nigdy nie brzmiał lepiej. ‘Make It Rain’ Toma Waitsa jest złowieszczy, złamany i zagubiony. Zniekształcona gitara i linie basu przechodzą w obrzydliwy Wurlitzer, a następnie wirują wokół tekstu z jadowitą intencją. Gov’t Mule wykonywał już na żywo utwór Ann Peebles ‘I Feel Like Breaking Up Somebody’s Home’, ale nie w ten sposób. Do funkowej gry organów i basu, Haynes dodaje uroczo rytmiczne frazowanie w swoich solówkach. Utwór ‘If Heartaches Were Nickels’ gitarzysty został nagrany przez Joe Bonamassę, Charlesa Wilsona i Dudleya Tafta, ale ta tląca się wersja nie ma sobie równych dzięki mistrzowskiej grze Haynesa i głęboko emocjonalnemu wokalowi. ‘I Asked for Water (She Gave Me Gasoline)’ Howlin’ Wolfa jest ochrypły, wściekły i głęboko ciemnoniebieski; w całym tym programie Gov’t Mule z wielkim sukcesem promował Band of Gypsys Jimiego Hendrixa. Utwór tytułowy to powolny, rezonansowy akustyczny blues bez akompaniamentu wykonany w stylu vintage Delta, natomiast ‘Black Horizon’ przypomina slajdowe podejście Mississippi Freda McDowella do gospel bluesa, uzupełnione potwierdzającym refrenem. Heavy Load Blues jest surowy, ciężki i natychmiastowy, brzmienie zespołu nieskrępowanego podążającego za głębokim niebieskim rytmem, który nigdy się nie kończy.” Steve Jones z Blues Blast Magazine pisał: „Myślę, że było nieuniknione, że Warren Haynes i Gov’t Mule zechcą nagrać album bluesowy i z pewnością się cieszę, że tak zrobili. Haynes i zespół po prostu zrobili to, co przyszło im naturalnie i pozwolili, aby wypłynął z nich blues. Nagrany na żywo w studiu, ten album naprawdę ma żywy i świeży charakter podczas występów. Gov’t Mule to Warren Haynes na gitarze i wokalu, Matt Abs na perkusji, Danny Louis na klawiszach, gitarze i chórkach oraz Jorgen Carlsson na basie. W pierwszej wersji gościnnie występuje harfistka, a w drugiej sekcja waltorni, w skład której wchodzą Pam Fleming na trąbce, Jenny Hill na saksofonie tenorowym i Buford O’Sullivan na puzonie. […] To świetny album, a oni pokazują swoje niesamowite umiejętności w każdym utworze. Bardzo podobał mi się ten album i bardzo go polecam. Nie będziesz rozczarowany!” Marcel Innocentini z Blues Rock Review ocenił płytę tak: „Ci, którzy znają występy Gov’t Mule na żywo lub początki zespołu, wiedzą już, że blues w piosenkach Mule zawsze był bezpieczną przystanią. Biorąc pod uwagę, że zespół wydał kilka albumów poświęconych reggae, głównie pod koniec XXI wieku, wydanie całego albumu poświęconego bluesowi jest decyzją logiczną. […] Warto wspomnieć, że Heavy Load Blues nie ogranicza się do tych trzynastu piosenek. Został również wydany w edycji Deluxe, która zawiera osiem dodatkowych utworów. To kolejna tradycja Gov’t Mule, która nigdy nie „zapisuje” piosenek, ale robi dokładnie odwrotnie, zadowalając swoich fanów dużą ilością utworów na każdym albumie. Przez prawie 30 lat obecności w trasie Gov’t Mule pozostaje zespołem jam-rockowym, który honoruje wszystkie swoje wpływy. Ale ich esencja, rockowa dusza, jest zawsze obecna, grając reggae lub bluesa.”

 


 

[1] Według:

[2] Według:

[3] Według:

[4] W oparciu o:

 


Powrót do części pierwszej >>

Kolejne rozdziały: