Rekomendowane wydawnictwa płytowe pop/rock/ballada
(rozdział dwudziesty trzeci, część 4.)

Pod koniec lat 80. i na początku lat 90. coraz większe znaczenie nabierała muzyka powstała na podwalinach muzyki elektronicznej i punk rocka: m.in. post punk, awangardowy rock alternatywny, cold wave czy spod znaku dark independent [1].

 

Jeden z wiodących zespołów gothic rock’a w latach 80., The Sisters of Mercy grał ponurą, w średnich tempach, hybrydę cold-vawe i psychodelii, często zawierającą taneczne bity. Jedynym stałym muzykiem w czasie kariery zespołu był wokalista Andrew Eldritch, który z gitarzystą Garym Marxem założył zespół w 1980 roku. Cechą charakterystyczną dla zespołu były:, niski głos Andrew Eldritcha oraz jednostajne dźwięki automatu perkusyjnego nazwanego Dr Avalanche (zresztą obsługiwanego przez Eldritcha). Wydanie pierwszego pełnego albumu „First and Last and Always” poprzedzało kilka singli i EP-ek. Andrew Eldritch wydał jeszcze dwie płyty długogrające pod nazwą The Sisters of Mercy: „Floodland” i „Vision Thing”. Działalność  zespołu, o wciąż zmieniającym się składzie, pod nazwą The Sisters of Mercy nie bała możliwa z winy sporu prawnego dotyczący praw do nazwy zespołu.

Album „First and Last and Always” wydany 11 marca 1985, przez własne wydawnictwo Merciful Release.(dystrybucją zajęło się Warner Bros.), choć uznawany za kanon rocka gotyckiego to nawet autor piosenek przyznawał, że to: „Some decent songs, but iffy production” (kilka przyzwoitych piosenek, ale wątpliwej produkcji)… Rzeczywiście- kiepsko nagrana ta płyta.

Jeśli się zapomni o tym, że można lepiej wyprodukować płytę, to pozostają atuty: świetne kompozycje, barwa głosu Eldritch’a, a przede wszystkim emocjonalny sposób śpiewania, który miał wielki wpływ na innych młodych naśladowców stylu The Sisters of Mercy. Album odniósł spory sukces i ostatecznie osiągnął 14 pozycję na liście Billboard, co było zupełnie niespotykane wśród zespołów sceny niezależnej. W grudniu 1999, magazyn „Q” umieścił ten album na liście „najlepszych albumów gotyckich wszech czasów”.

 

Dead Can Dance, brytyjsko-australijska grupa, powstała w 1981 roku w Melbourne, prezentująca alternatywny rock z wpływami word-music oraz gatunków zaliczanych do szeroko pojętego dark independent. Grupa została zawiązana z inicjatywy Brytyjczyka Brendana Perry’ego, do którego dołączyła Australijka Lisa Gerrard. Pod względem muzycznym Dead Can Dance łączył elementy europejskiej muzyki tradycyjnej- muzyki czasów średniowiecza i renesansu, z ambientem, próbując wszystkiego: od gaelickiego folku i gregoriańskiego śpiewu po awangardowy pop  Podpisanie kontraktu z wytwórnią 4AD, owocowało wydaniem albumu zatytułowanego po prostu „Dead Can Dance” (w roku 1984.), kolekcji utworów z ostatnich czterech lat.

Nie odniósł wielkiego sukcesu. Winą obarcza się problemy dźwiękowe- obraz muzyczny płaski i  jednobarwny, ale i ostry, nieprzyjemny. Pomimo problemów związanych z niedoskonałością techniczną płyty, zespół potrafił zaprezentować niepowtarzalny, oryginalny klimat jeszcze z pozostałościami wpływów punk-rocka. Instrumentacja mocno zapełniała pole dźwiękowe- mieniące się gitary i dudniący bas, jednostajne uderzenia perkusji dają tło śpiewom liderów.

Rok później pojawia się „Spleen and Ideal”, która stylistycznie odchodzi od wpływów punk rockowych i gotyckich z pierwszego albumu krystalizuje się styl zespołu bliższy word-music, który nie zostanie porzucony do momentu wydania ostatniego albumu. Czteroosobowy skład personalny z debiutu rozszerzony został na czas sesji nagraniowych do nonetu.

Od momentu nagrania „Spleen and Ideal” słuchacze identyfikują zespół z brzmieniem sięgającym po wzorce średniowieczne- muzykę liturgiczną, chorał gregoriański, osadzony w stylistyce gothic-rock’a, bądź post punk, z dominującymi liniami basowymi i depresyjnymi wokalami.

Album “Within the Realm of a Dying Sun”, z 1987 roku, jest uważany za szczytowe osiągnięcie Dead Can Dance, który dla potrzeb sesji jeszcze mocniej rozszerzył skład zespołu do dwunastu muzyków. Zespół wspomogli, jak na płycie poprzedniej, muzycy studyjni, grający na instrumentach smyczkowych, dętych blaszanych i perkusyjnych.

Muzyka z “Within the Realm of a Dying Sun” jest doskonałą ilustracją dźwiękową tajemniczej okładki albumu- mroczną i niesamowitą. Pojawiają się wpływy muzyki neoklasycznej, ale także ślady gotyckiego post-punku z ich wcześniejszych albumów. Album otrzymał ciekawą formę- w pierwszej połowie „narratorem” jest Brendan Perry, a Lisa Gerrard w drugiej. Piosenki Perry’ego są marzycielskimi popowymi piosenkami, natomiast piosenki Gerrard reprezentują bardziej eteryczny styl. Teksty są bardzo złożone, metaforyczne i poważne, doskonale pasujące do tajemniczego klimatu muzyki. Lisa Gerrard potrafi śpiewać w wielu różnych stylach, dysponuje dużą skalą głosu, ale zwykle śpiewa głębokim, eterycznym głosem, używając techniki vibrato. W tej drugiej części albumu, w której śpiewa Gerrard, muzyka płynie wolniej, jest bardziej skupiona się na budowaniu niesamowitej atmosfery, która wydaje się ją otaczać. Teksty wokalistki, ze słów wymyślonych przez  nią, są bez znaczenia. Brzmienie samego śpiewu jest istotne,  a nie to, co słowa mogą wyrażać. Bardzo trudno jest znaleźć słowa krytyki tego albumu.
Następne lata, z niewielkimi przerwami na „odbudowanie sił” obfitowały w trasy koncertowe i płyty studyjne dość regularnie wydawane w okresach wzmożonej aktywności. Lisa Gerrard i Brendan Perry przekraczając granice wyznaczone muzyce popularnej zdobyli światowe zasłużone uznanie. Gothic-rock spod znaku 4AD wzbogacili o klasyczne wzorce, łącząc nowocześniejszą technikę produkcji z tradycją muzyczną różnych narodów.

 

Eteryczna muzyka Cocteau Twins może być uznana za reprezentatywną dla wytwórni 4AD, z którą zespół gitarzysty Robina Guthrie’go,  basisty Will’ego Heggie i Elizabeth Fraser był  związany kontraktem płytowym. Grupę wyróżniał, spośród innych podobnych  zespołów, styl wokalny Elizabeth Fraser, wyjątkowej artystki, której porywające linie wokalne polegały na subiektywnych dźwiękach budowanych z emocji. Ich aranże ograniczają się do korzystania z dźwięków zniekształconych gitar, pętli zapisanych magnetycznych taśm i echa cyfrowego (obsługiwanych przez Guthrie’go) i odmierzania rytmu basem (początkowo Heggie’go, później Simona Raymonde’a), a także do wszechobecnej maszyny perkusyjnej Roland 808.

Zespół był najbardziej kreatywny w połowie lat 80.. Wtedy pojawiły się EP-ki – “Aikea-Guinea”, “Tiny Dynamine” i “Echoes in a Shallow Bay”, a przede wszystkim longplay „Treasure”. Nagrania prezentują mnóstwo ciekawych linii melodycznych, na których utkane są niebiańskie tony wokali Frazer, napędzane dudniącym rytmem. Teksty piosenek są całkowicie pozbawione znaczenia, co sprawia, że słuchacz zmuszany jest do skupienia się na dźwięku głosu wokalistki, co chyba stanowi siłę tego albumu. „Treasure” to ich najbardziej dojrzałe i konsekwentne dzieło według opinii krytyków: Jennifer Makowsky z PopMatters umieściła album na liście „12 Essential Alternative Rock Albums from the 1980s” i napisała, że: „​​album przetrwał próbę czasu i utorował drogę zespołom takim jak Sigur Rós i Beach House”; Jeff Terich z Treblezine umieścił ten album na swojej liście „best dream pop albums”, stwierdzając: „W przeciwieństwie do bardziej szorstkich albumów post-punkowych, które pojawiły się wcześniej, Treasure to eksperyment polegający na tym, by piękno wydawało się obce, a wyobcowanie wydawało się wzniosłe”; Josh Jackson z magazynu Paste umieścił album na miejscu 38. na swojej liście „The 50 Best Post-Punk Albums”, uznając album za „pierwszą pełną realizację eterycznego popowego brzmienia zespołu”; album został dołączony do wydania „1001 albumów, które musisz usłyszeć przed śmiercią” w 2008 r.

 

Dwuosobowym zespołem, robiącym karierę w latach 80., był Eurythmics, który szczyt swoich możliwości twórczych, a przeliczając na ilość sprzedanych płyt- możliwości komercyjnych, odnosił w czasie nagrywania dwóch płyt: „Sweet Dreams” i „Touch”. Było to w roku 1983.. Duet tworzyła charyzmatyczna wokalistka Annie Lennox i Dave Stewart (keyboardzista i  doświadczony producent). Oboje tworzyli tło muzyczne: Lennox- na flecie, instrumentach perkusyjnych i  keyboardzie, a Stewart na cymbałach, gitarze basowej, gitarach, keyboardach i ksylofonie. Po porażce debiutanckiego albumu „In the Garden” Stewart założył domowe studio, w którym Eurythmics nagrał drugi album- „Sweet Dreams (Are Made of This)”.

Singiel z utworem tytułowym, który szybko zajął drugie miejsce na listach przebojów w Wielkiej Brytanii; a potem wspiął się na pierwsze miejsce na amerykańskich listach przebojów promował udanie album i poprzez radio i MTV. Po „Sweet Dreams” Eurythmics wydało „Love Is a Stranger” (było to wznowienie), które również świetnie sobie zaczęło radzić na listach przebojów. Oba hity rozpoczęły serię przebojowych singli, które trwały przez ponad rok, bo dziesięć miesięcy później RCA Records wydało „Touch”, trzeci album duetu.

Ta płyta podtrzymała, a nawet zwielokrotniła sukces Eurythmics zwracając uwagę na doskonałe single: „Who’s That Girl?”, „Right by Your Side” i „Here Comes the Rain Again”. Chłodny i wyrafinowany styl muzyczny zaprezentowany na tych dwóch znakomitych albumach ugruntował reputację Eurythmics jako jednego z najbardziej innowacyjnych duetów swoich czasów. Single umocniły też reputację zespolu jako niezawodnego twórcę przebojów pop. Po wydaniu wysoce przebojowych albumów z 1983 roku grupa zaczęła eksperymentować ze swoim brzmieniem, zagłębiając się w muzykę soul i rhythm and blues. W miarę upływu dekady popularność duetu malała.

 

Australijski duet Flash and the Pan utworzyli Harry Vanda i George Young (wcześniej w składzie Easybeats) w 1976 roku. Pierwsze single: „Hey St. Peter” i „Down Among the Dead” stały się hitami w Australii i Europie, poprzedzając wydanie albumu debiutanckiego Flash and the Pan”. W drugim albumie studyjnym grupy, „Lights in the Night” (1980 rok), Vanda i Young w rozszerzonym składzie o trzech muzyków: Lesa Karskiego (bas), Warrena Morgana (piano) i Raya Arnotta (perkusja). Wszystkie osiem utworów zostały napisane wspólnie przez Vandę i Younga, którzy również je wyprodukowali.

Album zawiera dwa znakomite single: „Welcome to the Universe” (lipiec 1980) i „Media Man” (grudzień 1980), utwór tytułowy stał się wielkim przebojem. Formuła, wg której powstały dwie pierwsze płyty długogrające, były prawie taka sama- specyficzny klimat utworów tworzyły melodeklamacje na tle ciężko brzmiących syntezatorów typowych dla nowej fali, podbudowanych tanecznymi beatami. Często kompozycje miały przygnębiające zwolnione tempo z monotonnym, przetworzonym wokalem. Oryginalna okładka albumu była dziełem graficznym pokrytym czarnym tuszem i rysą, która odsłaniała częściowo zamalowaną grafikę. Jeśli podświetli się okładkę jasnym światłem zaczernienie słabiej pokrywa ukryty obraz. Co przedstawia obraz na okładce? Tego nie zdradzę… następne albumy wyłamywały się z przyjętej wczesnej konwencji: nagrania z „Headlines” (z 1983 roku) cechują się bardziej tradycyjnym podejściem do rocka, ale bez utraty oryginalności; „Early Morning Wake Up Call” (z 1984 roku) był obrazem tego, że zespół osiadł na laurach, a ich następne albumy- „Night in France” (1987 r.) i „Burning up the Night” (z 1992 roku) tylko potwierdzają stan w jakim się umieścili Vanda i Young po trzech pierwszych płytach. Wszystkie płyty grupy Flash and the Pan obfitowały w atrakcyjne single i te znalazły swoje miejsce na płycie „Hits Collection” (Albert Productions, EMI Music Distribution #77106, rok 2003)

Na liście utworów retrospektywnej kolekcji hitów Flash and the Pan są największe przeboje: „Hey St Peter”, „Yesterday’s Gone”, „Down Among the Dead Men” czy “Lights in the Night”. Oczywiście gust słuchacza podpowie czy hity typowe dla nowej fali, są tymi najlepszymi czy może inne- te bardziej rockowe? Kolekcja hitów jest zapewne niezbędna tylko dla najbardziej zagorzałego fana grupy, ale inną możliwością wydanie dwóch pierwszych albumów grupy: „Flash and the Pan” i „Lights in the Night”, w jednym pakiecie. Obejmuje to wydanie większość ich najważniejszych utworów,  będzie dobrze służyć słuchaczom.

 

Depeche Mode, brytyjska grupa muzyczna z kręgu muzyki elektronicznej i alternatywnego rocka, powstała w 1980 w Basildon w Wielkiej Brytanii. W pierwszym okresie kariery zespół był typowym reprezentantem ruchu romantycznego-  szukali słuchaczy wśród fanów pełnego wigoru taneczno-popowego stylu. Jednak w miarę rosnącej popularności opracowali mroczniejsze brzmienie, aspirujące do „sztuki wyższej” co uczyniło ich jednym z najbardziej popularnych zespołów alternatywnych swojego czasu.
Longplay „Construction Time Again” z 1983 roku zwiastował nowe brzmienie (głównie dzięki zastosowaniu Synclaviera). Samplowanie zwykłych, codziennych odgłosów, Depeche Mode tworzyło eklektyczny, industrialny styl.

Ten album był przetarciem nowego szlaku, dla Depeche Mode eksperymentem, ale udanym, bo nowa forma, jeszcze nie do końca ukształtowana, zaczęła się krystalizować. Projekt znalazł finał w następnej płycie „Some Great Reward”, w której bogate brzmienie syntezatorów z nakładającymi się samplami i efektami dźwiękowymi były wszechobecne.

Piąty album grupy Depeche Mode- „Black Celebration” (Mute Records, wydany w 1986) umocnił muzyków w przekonaniu, że wybór popu industrialnego jako stylu, w którym będą się wypowiadali, był celnym.

Ich utrwalone brzmienie (po dzisiejszy czas) można opisać w następujący sposób: emocjonalne teksty dopasowane do wzmacnianych elektrycznie melodii, przypominających w równym stopniu czystego rocka co taneczny pop. Na płycie są ciężkie w brzmieniu ballady ubarwiane zimnymi, rytmicznymi riff’ami syntezatorowymi. „Black Celebration” jawi się jako komercyjny (dobrze sprzedający się), ponury, sentymentalny, mistrzowski album alternatywnej sceny z lat 80..

 

Angielski duet The Chemical Brothers, utworzony w 1992 roku, stopił ze sobą wpływy różnych popularnych nurtów tworząc dance-rap-fusion, który potrafił rywalizować nawet z najlepszymi DJ-ami, bawiąc tłum ludzi na parkiecie klubów tanecznych. Jednak żeby utrzymać tłum ludzi na parkiecie tanecznym w latach 90., musiał na warsztat brać style zorientowane przede wszystkim na groove, wykorzystując niepowtarzalne riffy gitarowe, wokalne tagi i ciekawe efekty dźwiękowe. W ten sposób The Chemical Brothers zapoczątkował styl muzyczny (później określany jako big beat) niezwykły ze względu na to, że sprawdzał się doskonale na parkiecie i w radio- przyciągając jedynie do słuchania. Albumy Chemical Brothers były i zbiorami krótkich piosenek i dłuższymi muzycznymi wizjami, pełnymi głębokich uderzeń perkusyjnych i efektów zapożyczonych z wielu źródeł. Duet okazał się dowodem dla zasady, że dobrze skomponowana muzyka taneczna może być naprawdę satysfakcjonująca dla fana rocka.
Duet: Tom Rowlands i Ed Simons. zadebiutował w 1995 r. albumem „Exit Planet Dust”, wydanym przez Junior Boy’s Own.

Piosenki „Exit Planet Dust” zwracają na siebie uwagę mocnym rytmem i ekscytującym groove’em. Można też muzykę z tej płyty określić jako efekt talentu produkcyjnego Toma Rowlandsa i Eda Simonsa, którzy doskonale przetasowują elektroniczne linie melodyczne z efektami perkusyjnymi. Ciekawym efektem jest wiązanie sekwencji piosenek, bez słyszalnych „szwów” i dzięki takim zabiegom muzyka płynie jako spójna całość.

Dig Your Own Hole”, następny album The Chemical Brothers wydany przez Astralwerks w 1997 roku, jest jeszcze bardziej odważnym dziełem post-techno niż debiut płytowy.

Wszelkie granice stylistyczne są tu przekroczone- od kakofonicznego zmieszania hip-hopu z hardcorowym techno po rozkołysane utwory o chwytliwej melodyce. Materiał muzyczny dla „Dig Your Own Hole” został stworzony we własnym studio zespołu w południowym Londynie, z tytułem zaczerpniętym z graffiti widniejącym na ścianie tego studio. Album został dobrze przyjęty przez krytyków i fanów. Po wydaniu tych dwu pierwszych płyt Chemical Brothers stali się bardzo poszukiwanymi specjalistami tworzenia remiksów dla innych artystów. Grupa nagrywa do dziś… W 2019 roku wydali swój dziewiąty album.

 

Zespół The Prodigy, uważany za jednych z pionierów big beat’u z gatunku breakbeat [2], tworzyli: klawiszowiec Liam ​​Howlett, wokalista Keith Flint, klawiszowiec Leeroy Thornhill (który odszedł, aby rozpocząć karierę solową w 1999 r.), wokalista Maxim oraz wokalista Sharky. The Prodigy łączył elektroniczne rytmy muzyki rave (break) tworzone przez Howlett’a (dla którego inspiracją był rock) z mistyką Maxima, tanecznym stylem Thornhill’a i nowoczesnym punkowym wyglądem Flinta. The Prodigy pojawił się na scenie rave na początku lat 90. i zyskał popularność i uznanie na całym świecie dzięki singlom numer jeden w Wielkiej Brytanii, takim jak „Firestarter” i „Breathe”. Oba single pochodzą z brytyjskiego i amerykańskiego albumu „The Fat of the Land” (1997).

Trzeci singiel z albumu „Smack My Bitch Up” również odniósł wielki sukces.

Sukces The Prodigy opierał się na umiejętności tworzenia ekscytujących dźwięków pojawiających się na ścieżkach dźwiękowych opartych o wyjątkowo agresywny rytm. W „Breathe”, jak i w „Firestarter”, każdy z dźwięków jest pięknie ukształtowany i skomponowany tak, aby słuchacza trzymać w napięciu. Oba utwory są mroczne, wrogie i wściekłe.
„Smack My Bitch Up” to najbardziej kontrowersyjny i konfrontacyjny utwór… Piosenka wywołała wiele kontrowersji z powodu sugestywnego tytułu i teledysku, który przedstawiał sceny na jakie widz patrzy oczyma bohatera- począwszy od picia alkoholu i jazdy samochodem pod jego wpływem, poprzez zażywanie narkotyków, kończąc na przemocy, wymiotowaniu, wandalizmie i seksie ze striptiserką. „Smack My Bitch Up”, wywołało wrażenie, że promuje przemoc wobec kobiet i choć zespół wyjaśniał, że tytułu nie należy brać dosłownie to jednak nie stronili od kontrowersji spowodowanych tą piosenką, bo przecież zainteresowanie mediów wywoływało wzrost sprzedaży płyty.
W listopadzie 2018 roku na półki sklepowe trafił siódmy studyjny album grupy Prodigy- „No Tourists”. Jest to ostatni album grupy nagrany z udziałem wokalisty Keitha Flinta. Piosenkarz odebrał sobie życie 4 marca 2019 r.

 

Szwajcarski zespół Yello, reprezentujący electro-pop, był na tyle oryginalnym stylistycznie, że właściwie powinno się wymyśleć jakąś nową nazwę nurtu w jakim się poruszali (podobnie jak Frak Zappa, którego trudno było „szufladkować”). Yello założyli Boris Blank i Carlos Perón, a gdy pod koniec lat 70. dokooptowali wokalistę Dietera Meiera, którego niski głos dodał utworom Borisa Blanka wyrazistości, mogli podjąć się wyprodukowania pierwszego singla „I.T. Splash” i rok później- w 1980 roku, debiutanckiego albumu „Solid Pleasure”. Wielki sukces przyszedł wraz z wydaniem singli: „I Love You” i „Lost Again” oraz albumu „Stella” (Vertigo, wydanie z 1985 roku), zawierającego hiper-przeboje „Oh Yeah”, „Vicious Games” i „Desire”.


Tuż przed nagraniami do albumu „Stella” Carlos Peron odszedł z zespołu, widząc w karierze solowej większy potencjał, więc pozostali dwaj: Boris Blank (inst. klawiszowe, programowanie, wokal) i Dieter Meier (wokal), musieli sobie radzić… Sesje nagraniowe zorganizowane w Yello Studio w Zurichu dały fantastyczny efekt, bo Sounds oznajmił, że „krzykliwe, pulsujące melodramaty Yello wylewają się na Stellę w zmysłowej eskapadzie, nie pozostawiając miejsca dla słabych serc…”, Mojo stwierdził, że Stella „pokazuje dalsze udoskonalenia dźwiękowe [w stosunku do „You Gotta Say Yes to Another Excess”] oraz bardziej wyraźny program euro-popowy…”, Allmusic uznał, że Stella była „najlepszym LP Yello, świetną produkcją Borisa Blanka…”. Trzy świetne single nie sprawiają, że cały longplay jest wart rekomendacji… Jednak wszystkie utwory „Stelli” zasługują na to, aby być równie znanymi. „Stella” to pierwszy album zespołu, w którym duet Boris Blank i Dieter Meier zaczął odchodzić od eksperymentalnych brzmień elektronicznych, pojawiający się na pierwszych płytach w kierunku bardziej komercyjnego synthpopu, może właśnie dzięki temu stał się pierwszym albumem szwajcarskiej grupy, który znalazł się na szczycie szwajcarskiej listy albumów, był też przełomowym albumem zespołu na muzycznej scenie międzynarodowej (zapewne sukces piosenki „Oh Yeah” był tego przyczyną).
Następne lata również obfitowały w udane single: „The Race” (do dzisiaj bardzo popularny w ilustrowaniu wszelkich filmów związanych z samochodami), „How How”, „To the Sea”, „Planet Dada”, „Blazing Saddles” czy „Who’s Gone?”. Yello zawdzięczało sukcesy udanemu dopasowywania się do ówczesnych trendów muzyki pop, nie rezygnując z utrzymywania wysokiego poziomu artystycznego i oryginalnego podejścia do nurty jaki sobie upodobali.
Ta masa singli musiała zostać wykorzystana do stworzenia kompilacji… Tak się stało w 1992 roku wraz z wydaniem przez Mercury Records albumu „Essential”:

Ta płyta to świetna 16-ścieżkowa kompilacja zawierająca wszystkie najbardziej znane hity Yello, w tym, oczywiście, ich koronną piosenkę „Oh Yeah”, a także wcześniejszy materiał, taki jak „Bostich”, „Pinball Cha Cha”, „Tied Up” i „Vicious Games”. Od czasu wydania tej kompilacji Yello wydało 10 singli i 7 longplayów… Yello od debiutu w 1980 roku do 2016 gdy pojawił się ostatni album udowadniał, że jest nietuzinkowym zespołem, wyprzedzającym swoje czasy. Nie ma przesady w tym, że nazywani są ojcami chrzestnymi muzyki techno.

 

 


[1] O dark independent w  czytamy: „termin ten jest często zamiennie używany z określeniem „Dark Independent Scene”, „Dark Culture” albo „Dark Alternative”. W Polsce znany jest pod węższą nazwą „subkultury gotyckiej”. W przeciwieństwie jednak do zamkniętej subkultury jest on raczej otwartym środowiskiem społecznym. Kultura Dark Independent ma swoje korzenie w latach 70. i wykreowała swój własny, oryginalny wizerunek oraz kod estetyczny łączący w sobie post-punkowy nihilizm oraz wyrafinowaną pod względem artystycznym formę. Współczesna scena Dark Independent rozwija się najlepiej w Niemczech, także za sprawą festiwali i dużej ilości imprez. Jest ona jednak także żywa w Stanach Zjednoczonych oraz w Europie Wschodniej.
W latach 70. wraz z umocnieniem się punk rocka pojawili się muzycy którzy byli ograniczeni jego ramami. Aby się wyróżnić powstał nowy nurt charakteryzujący się zimnym złowrogim brzmieniem z tekstami odkrywającymi ciemne zakamarki duszy oraz mrocznym image.
21 lutego 1981 roku w czasopiśmie muzycznym „Sounds” ukazał się artykuł o belgijskim koncercie grupy UK Decay pod tytułem „The face of Punk Gothique” napisany przez Steave’a Keatona. Artykuł kończy się stwierdzeniem, iż grupa ewoluuje tak szybko jak „Obcy” na statku Nostromo dając nowy, „gotycki” obraz muzyki punkowej, który nieźle się zapowiada. Taki przekaz artystyczny szybko zyskał rzesze sympatyków i w ten sposób narodziła się subkultura gotycka, z czasem nazwana szerzej „Dark Independent” albo „Dark Culture”.
W lipcu 1982 roku nastąpiło otwarcie klubu „Batcave” w londyńskiej dzielnicy Soho. Klub ten stał się kultowym miejscem spotkań rozwijającej się dopiero sceny w tym czasie określanej jeszcze jako post-punkowa lub nowofalowa. Zarówno słowa „batcave”, jak i „old-school” odnoszą się właśnie do wczesnej muzyki gotyckiej pochodzącej z tego okresu. Do zespołów, które zapoczątkowały ówczesną scenę, zalicza się: Bauhaus, Specimen, Siouxsie & The Banshees czy Joy Division. W późniejszych latach subkultura sama z siebie zaczęła zasilać wyobraźnię twórców horroru, jak chociażby obraz batcave’owego koncertu Bauhaus w horrorze The Hunger z 1983. Od tego czasu przykłady można już mnożyć. Niezależnie od sceny brytyjskiej z amerykańskiego punka wyewoluował death rock. W tamtym okresie do nurtu dołączyły takie zespoły jak The Sisters of Mercy, The Mission UK, Xmal Deutschland, The Bolshoi i Fields of the Nephilim.
W 1987 roku w Poczdamie odbył się pierwszy festiwal Wave Gotik Treffen. W roku 1993 miał miejsce festiwal gotycki w Whitby. Właśnie pobyt w tej miejscowości zainspirował Brama Stokera do napisania jego słynnej powieści. W 1994 roku na zamku w Grodźcu odbyła się pierwsza edycja festiwalu „Castle Party Dark Independent Festival” – największego tego typu wydarzenia w Europie Wschodniej, a 2000 roku swój początek miał festiwal M’era Luna – drugi co do wielkości festiwal gotycki w Niemczech. W 2001 roku wystartował Lumous Gothic Festiwal w Tampere w Finlandii.
Z czasem Scena Dark Independent zaczęła przekształcać się w ruchy, które z pierwotnym gotykiem nie mają nic wspólnego zarówno pod względem muzycznym jak pod kątem wyglądu zewnętrznego czy i ideologii. Do początku lat dziewięćdziesiątych głównymi nurtami muzycznymi Sceny były post punk, death rock, gothic rock czy darkwave. W kolejnych latach przyłączyły się do nich takie style jak electro industrial, EBM czy gothic metal.
W latach 80. i 90. następowała obustronna wymiana inspiracji pomiędzy kulturą mroku a głównymi nurtami w literaturze i kinematografii. Gotycyzm zauważalny jest także w innych dziedzinach sztuki takich jak fotografia (Viona Ielegems, Anni Bertram, Stéphane Lord, Nadja Lev), a także malarstwo i grafika (Rachel Huntington, Gerald Brom, Nene Thomas, Luis Royo, Boris Vallejo, Chris Achilleos, Dave McKean, Jhonen Vasquez, Alice Egoyan, Myka Jelina, James O’Barr, H.R. Giger czy Zdzisław Beksiński).”

 

[2] Według  breakbeat to- gatunek muzyki tanecznej, w której mocno akcentowane są instrumenty perkusyjne, często przez sample, jak również bębny i wszelkiego rodzaju instrumenty tworzące rytmiczne uderzenia (tzw. beaty). Charakterystycznym elementem gatunku jest przebieg rytmiczny. Dwudzielne metrum, przełamywane jest synkopami[1] (w przeciwieństwie do prostszych w budowie uderzeń w muzyce house). Linia basu nie jest ułożona harmonicznie do beatu. Breakbeat nierzadko ma sample perkusyjne, lecz częściej wykonuje się go z uderzeń podobnych do techno i funk. Najczęściej robiony jest na syntezatorach i automatach perkusyjnych. Utwory breakbeat’owe mają wolniejsze tempo od utworów muzyki house, a szybsze tempo od utworów muzyki hip-hop.
Podgatunek często jest mylony z big-beat’em, lecz jest on od niego bardziej psychodeliczny i uderzenia (beat) są zachowane w tej samej formie przez większość utworu. Zdarza się też, że jest mylony z drum and bass, ale jest to bardzo wielka różnica (DnB – szybsze tempo, mniej wyczuwalny beat, zwykle zamiast tego używany bas, uczucie „biegania” podczas słuchania takiego utworu).

 


Powróć do części 3 artykułu >>
Powróć do części 2 artykułu >>
Powróć do części 1 artykułu >> 

Kolejne rozdziały: