Rekomendowane wydawnictwa płytowe pop/rock/ballada
(rozdział dwudziesty trzeci, część 3.)
Post-punk szybko wtopił się w nową falę (ang. new wave) – gatunek muzyczny, który objął całą grupę stylów popularnych w latach osiemdziesiątych. Nurt ten charakteryzowało bardziej wyrafinowane i bogatsze brzmienie w stosunku do muzyki punk i łatwiejsze w odbiorze, znacznie bliższe muzyce pop.
Początkowo termin „New wave”, wymyślony przez szefa wytwórni Sire Records, określał muzykę wydawaną przez nią zespołów punk rockowych (skupionych wokół nowojorskiego klubu CBGB’s) takich jak Talking Heads, The Patti Smith Group, Blondie czy Television. Nazwa „nowa fala” później objęła wszystkich wykonawców nurtu punkowego lub zainspirowanych tą muzyką, którzy wychodzili poza ramy prostego rocka w stylu Ramones. Nazwa- „post punk” nadal egzystowała, ale już dla określenia tych wykonawców, którzy w odróżnieniu od nowo-falowych nie grali popowo lecz raczej sięgali po eksperymenty niekoniecznie komercyjne.
Z kolei muzycy nowo-falowi utwory „ubierali” w bardziej komercyjne formy, zwykle charakteryzujące się łagodnym brzmieniem opartym na wykorzystaniu elektronicznych instrumentów klawiszowych i perkusyjnych oraz czystym technicznie śpiewem. Do najpopularniejszych przedstawicieli nowej fali mozna zaliczyć.: Joy Division, Killing Joke, Buggles, INXS, The Cure, Elvisa Costello, Devo, Talking Heads, Blondie, The B-52’s, The Police, The Stranglers, The Cars, Duran Duran, Depeche Mode, Spandau Ballet, Talk Talk, Ultravox, The Boomtown Rats, U2, (pominąłem muzyków. których kariera trwała krótko i wykonawców “jednego przeboju”).
__________________________________________________
Supergwiazda synth popu- Human League, był jednym z pierwszych i najbardziej innowacyjnych zespołów, która wdarła się do głównego nurtu popu na fali muzyki syntezatorowej i elektronicznych rytmów, a ich połączenie zaraźliwych melodii i najnowocześniejszej technologii okazało się niezwykle wpływowe dla niezliczonych zespołów, które pojawiły się po nich. Grupa założona w Sheffield w Anglii w 1977 roku po wielu roszadach w składzie osobowym, po zwerbowaniu wokalisty Philipa Oakeya, została przemianowana na Human League. Trio w składzie: Philip Oakey (wokal, instrumenty klawiszowe), Martyn Ware (instrumenty klawiszowe), Ian Craig Marsh (instrumenty klawiszowe), nagrało demo, dwie pierwsze płyty długogrające i zagrało swoje pierwsze koncerty na żywo. Nieporozumienia pomiędzy Oakeyem i Ware’em doprowadziły do rozdziału i utworzenia dwóch grup- Oakey zatrzymał nazwę Human League, a Ware i Marsh utworzyli Heaven 17. Pierwszy singiel z odnowionej Human League, „Boys and Girls” z 1981 r., znalazł się w brytyjskiej Top 50. Nagrany z producentem Martinem Rushentem, bardziej efektowny następca „Sound of the Crowd” znalazł się tuż przed Top Ten. Ich kolejny singiel, „Love Action”, znalazł się na trzecim miejscu, a po dodaniu byłego Rezillo Jo Callisa, League wydało „Open Your Heart”, kolejny hit. Jednak ich prawdziwym przełomem był „Don’t You Want Me”. Klasyczny singiel, a także album macierzysty „Dare!”, znalazły się na szczycie list przebojów w Anglii i stały się również wielkimi hitami w USA.
Album „Dare”, nagrany pomiędzy marcem i wrześniem 1981 roku w studio Genetic Sound (Streatley, Berkshire), został wydany 16 października 1981 roku przez wytwórnię Virgin.
„Dare” (w niektórych krajach wydany także jako Dare! ) – trzeci album studyjny zespołu The Human League [w oprciu o: ], został wyprodukowany przez Martina Rushenta i nagrany po odejściu członków założycieli Human League- Martyna Ware’a i Iana Craiga Marsha. Zespół zmienił kierunek od swojego poprzedniego awangardowego stylu elektronicznego w stronę bardziej przyjaznego komercyjnego brzmienia pod wodzą frontmana Philipa Oakeya.
„Dare” zyskał uznanie krytyków i okazał się albumem definiującym gatunek, którego wpływ można odczuć w wielu obszarach muzyki pop. Album osiągnął pierwsze miejsce na liście UK Albums Chart i uzyskał potrójną platynę od Brytyjskiego Przemysłu Fonograficznego (BPI). Okładka i inne grafiki albumu są oparte na koncepcji, którą chciał Oakey, aby album wyglądał jak numer magazynu Vogue. Ostateczny projekt jest wspólnym dziełem Philipa Adriana Wrighta (również dyrektora wizualnego zespołu) i projektanta graficznego Kena Ansella.
„Dare” został niemal powszechnie doceniony przez krytyków w Wielkiej Brytanii. W Melody Maker Steve Sutherland przewidywał, że album zirytuje tradycjonalistów gitarowego rocka, mówiąc: „Cały udawajmy-napuszony-jest banalnie spójny, kulturalny, prymitywny, elegancki, tani… czymkolwiek chcesz, żeby był. Ja? Myślę, że to arcydzieło. Na pewno zdenerwuje niektórych, sprzeda się milionom więcej i tak powinno być, biorąc pod uwagę sposób, w jaki stąpa po tradycjach rocka. Banalne brzmienie, upośledzony wizerunek glam i udawany szacunek. Cały urok świata… Dare powinien raz na zawsze ukazać żałosną farsę mitologii popu”. Krytyk Smash Hits David Hepworth nazwał go „pełnym precyzyjnych, zapadających w pamięć melodii, przekazanych ze stylem i humorem”. Znany krytyk muzyczny Paul Morley napisał w NME : „Dare to druga odurzająca interwencja, która powstała w wyniku wielkiego podziału [mając na myśli Iana Craiga Marsha i Martyna Ware’a opuszczających pierwszą inkarnację Human League oraz ich album Penthouse i Pavement wydany z ich nowym zespołem Heaven 17], a już teraz jest to pierwsza kolekcja największych hitów Human League… O wiele bardziej niż ABBA czy ktokolwiek inny, Human League pokazuje, że pysznie poważna, szczerze jednorazowa muzyka MOR może posiadać styl, jakość i wyrafinowanie… Myślę, że Dare jest jedną z WIELKICH popularnych płyt muzycznych”. W USA magazyn Rolling Stone przyznał Dare cztery z pięciu gwiazdek, a recenzent David Fricke pochwalił Human League za znalezienie „atrakcyjnego balansu między nowoczesną techniką a melodyjnym urokiem” na albumie „artystycznie chwytliwych” piosenek. Według książki Let It Blurt: The Life and Times of Lester Bangs, znany krytyk muzyczny Lester Bangs zmarł w wyniku przypadkowego przedawkowania narkotyków podczas słuchania utworu Dare.
Płyta Dare znalazła się w wielu plebiscytach pod koniec roku 1981. Magazyn NME uznał ją za szósty najlepszy album roku 1981, a w plebiscycie czytelników Smash Hits w 1981 r. została wybrana Albumem Roku. Podczas ceremonii w 1982 r. Martin Rushent otrzymał nagrodę Brit Award dla najlepszego brytyjskiego producenta za produkcję płyty Dare, a zespół zdobył nagrodę dla najlepszego brytyjskiego nowicjusza.
__________________________________________________
Pionierzy ruchu New Romantic, grupa synth pop Visage [według biografii zespołu Visage autorstwa Jasona Ankeny’ego], wyłonili się w 1978 roku z londyńskiego klubu Blitz, neo-glamowego nocnego lokalu, który stał w ostrym kontraście do panującej wówczas punkowej mentalności. Na czele ultra-eleganckiej klienteli Blitza stał Steve Strange, były członek punkowego zespołu Moors Murderers i DJ Rusty Egan, były perkusista Rich Kids; starający się nagrywać własną muzykę, aby dopasować się do regularnej playlisty klubu (stałej obecności Davida Bowiego, Kraftwerk i Roxy Music). Strange i Egan otrzymali czas w studiu od innego muzyka Rich Kids, gitarzysty Midge’a Ure. Pod koniec 1978 roku to trio nagrało demo, które zaowocowało pierwszym singlem Visage, trafnie futurystycznym coverem utworu Zager & Evans „In the Year 2525″. Dodając klawiszowca Ultravox Billy’ego Currie, a także trzech członków Magazine- basistę Barry’ego Adamsona, gitarzystę Johna McGeocha i klawiszowca Dave’a Formula – Visage podpisało kontrakt z Radar Records, aby wydać „Tar” we wrześniu 1979 r., a rok później ich debiutancki LP o tym samym tytule. Album przyniósł główny singiel „Fade to Grey”, natychmiastowy klasyk klubowy, który zapowiadał rychły przełom komercyjny synth popu. Następny, „Mind of a Toy”, był hitem w Top 20, ale po wydaniu w 1982 r. „The Anvil”, Visage zaczął się rozpadać: najpierw Ure odszedł, aby skupić całą swoją energię na frontowaniu Ultravox, a następnie Currie i Formula. „Beat Boy” z 1984 r. był ostatnim nagraniem grupy, chociaż zremiksowany „Fade to Grey” był hitem w UK Top 40 na początku lat 90.
Album „Visage”, wydany w 1980 roku przez wytwórnię Polydor, posiadał 87 wersji w tym limitowaną japońską edycję wydaną w 2021 roku przez Universal Music Group (nr kat.– UICY-79709, na fotografii)
„Visage”, debiutancki album zespołu Visage, nagrany w Genetic Sound Studios w Reading, Berkshire i wydany w listopadzie 1980 roku, osiągnął 13. miejsce na liście przebojów w Wielkiej Brytanii i uzyskał certyfikat Silver przyznany przez brytyjski przemysł fonograficzny w marcu 1981 roku. Utwór „Fade to Grey” jako singiel stał się hitem, osiągając 8. miejsce na brytyjskiej liście przebojów i pozycje w pierwszej dziesiątce w Europie. Album został ponownie wydany jako rozszerzona edycja CD zremasterowana z oryginalnych taśm głównych przez Rubellan Remasters w USA w 2018 roku.
Krytycy przyjęli tę płytę pozytywnie: Aaron Krehbie z Digital Audio skomentował, że „Moon over Moscow” i „Blocks on Blocks” są „doskonałymi przykładami Visage w najlepszym wydaniu”. W swojej retrospektywnej recenzji Dan LeRoy z AllMusic napisał: „Z przeprosinami dla Spandau Ballet, Ultravox, a nawet Duran Duran, to jest muzyka, która najlepiej reprezentuje krótkotrwały, ale wciąż niedoceniany ruch new romantic. To pasuje, ponieważ frontman Visage, Steve Strange, był kolorowo pomalowaną twarzą ruchu, tak jak ten album był jego brzmieniem. Rozgrzewając lodowatą teutońską elektronikę Kraftwerk z Bowiem’owskim zacięciem do mody, Strange i nowi romantycy stworzyli oazę klubową, daleką od ponurej rzeczywistości Anglii z początku lat 80. – i brutalności punkowej odpowiedzi na nią. I nikt nie wyczarował tej eurodisco fantasyland lepiej niż Visage, którego ‘Fade to Grey’ stało się hymnem ekstrawagancko wystrojonych Blitz Kids, którzy zbierali się na klubowych wieczorach Strange’a. Z sugestywnymi francuskimi wokalami żeńskimi, odległymi syrenami i pulsującymi warstwami syntezatorów, ‘Fade to Grey’ jest naprawdę przejmujący, zdecydowanie szczytowy punkt dla Visage i ich zwolenników. Ale debiutancki album zespołu o tym samym tytule jest konsekwentnie dobrym dziełem, naprzemiennie z utworami, które dzielą niesamowity nastrój ‘Fade to Grey’ (‘Mind of a Toy’, ‘Blocks on Blocks’) i innymi, które pokazują bardziej muskularny rodzaj dance-rocka (tytułowy utwór wypełniony grzmiącymi elektronicznymi wypełnieniami tom-tomów i instrumentalny ‘The Dancer’ wypełniony saksofonem). Strange i partner perkusista Rusty Egan mądrze otoczyli się talentami najwyższej klasy, głównie z zespołów Ultravox i Magazine, a także doskonałą grą takich współpracowników jak gitarzyści Midge Ure i John McGeoch, basista Barry Adamson, obsługujący syntezator Dave Formula i, zwłaszcza, skrzypek elektryczny Billy Currie, którzy wszyscy nadają albumowi głębię, jakiej nie dorównuje większość współczesnych techno-popów. I pomimo często dramatycznej pozy zespołu, Strange i jego koledzy z zespołu nie byli pozbawieni humoru; pierwszy singiel, ‘Tar’, to dowcipna reklama antynikotynowa, podczas gdy hołd dla Eastwooda ’Malpaso Man’ dodaje do rytmów tanecznych trochę niespójnego kowbojskiego akcentu. Tylko utwór zamykający, instrumentalny ‘The Steps’, jest nieistotny — reszta Visage dowodzi, że nowi romantycy pozostawili po sobie spuściznę, która wykracza poza ich kostiumy i makijaż…”
__________________________________________________
Duran Duran to grupa nowo-falowa w czystej postaci. Ich reputację zbudowały teledyski, wyświetlane nader często w programach stacji MTV, które podkreślały ich wyczucie stylu. To MTV uczyniła ich międzynarodowymi gwiazdami popu. Duran Duran spotkał się z uznaniem wśród entuzjastów rozwijającego się nowo-romantycznego ruchu w Anglii już w roku 1981., po wydaniu debiutanckiej płyty „Duran Duran”, ale do popularności na miarę tej osiągniętej po wydaniu następnego longplaya „Rio” było jeszcze daleko…
„Rio” (EMI, nr kat. EMC 3411m z 1982. roku) wszedł na drugie miejsce listy przebojów, a single wybrane z longplaya- „Hungry Like the Wolf” i „Save a Prayer”, stały się hitami z pierwszej dziesiątki rankingów. Tak było tuż po wydaniu płyt, by po roku odnotować ponad dwa miliony sprzedanych egzemplarzy longplaya.
Od okładki autorstwa Patricka Nagela, po fryzury i staranne ubiory, po (przede wszystkim) muzykę, „Rio” jest reprezentatywne dla stylu lat 80. i jednocześnie punktem kulminacyjnym w karierze Duran Duran. Dziwne wydaje się, że jest z taką samą przyjemnością słuchaną płytą i pobudzającą do tańca jak wtedy gdy pierwszy raz pojawiła się w sprzedaży, bo właściwie niczym szczególnym lub nowatorskim pod względem muzycznym się nie wyróżniała. Była grupą mocną pod względem umiejętności- sekcja rytmiczna Johna Taylora i Rogera Taylora zapewniała świetne rockowe tempo, syntezator Nick’a Rhodesa dodawała barwności, gitarzysta Andy Taylor uzupełniał ciekawymi riffami, a Simon Le Bon ekspresyjnie spajał teksty z muzyką.
__________________________________________________
Jako jeden z czołowych zespołów New Romantic, Spandau Ballet (na podstawie biografii zespołu Spandau Ballet autorstwa Stephena Thomasa Erlewine’a) zgromadził wiele brytyjskich hitów – jak również jeden amerykański hit w pierwszej dziesiątce, „True” – na początku lat 80., stając się jedną z najbardziej udanych grup, które wyłoniły się z nowej fali. Jedynym innym zespołem New Romantic, który odniósł większy sukces komercyjny, był Duran Duran, ale Spandau Ballet był tam pierwszy, zdobywając trzy przeboje w pierwszej dziesiątce w 1981 roku dzięki swojemu syntezowanemu dance-popowi. Do 1983 roku londyński kwintet pozbył się inspirującego art-disco zespołu Roxy Music i przejął późniejszą osobowość piosenkarza Bryana Ferry’ego, odnawiając się jako elegancki, stylowy biały soulowy akt. To właśnie w tym wcieleniu Spandau Ballet odniósł największy sukces, ponieważ „True” osiągnął pozycję numer jeden w Wielkiej Brytanii i numer cztery w Ameryce. Jednak ich czas w blasku fleszy był krótkotrwały. Choć mieli kilka hitów w Wielkiej Brytanii, żaden z nich nie był szczególnie wielki, a w Ameryce zniknęli pod koniec 1984 roku. Pod koniec dekady grupa się rozpadła.
Trzeci album w katalogu Spandau Ballet– „True”, nagrany w sierpniu, październiku i grudniu 1982 roku w studio Red Bus (Londyn) i Compass Point (Nassau), został wydany 4 marca 1983 roku przez Chrysalis Records. (na fotografii wersja SACD z roku 2003)
Autor tekstów piosenek/gitarzysta zespołu Gary Kemp, po wydaniu dwu poprzednich płyt, stracił zainteresowanie muzyką taneczą na rzecz muzyki pop, z soulem i R&B w tle. Kemp uważał, że nowo odkryte zainteresowanie saksofonem kolegi z zespołu- Steve’a Normana, będzie dobrze pasować do brzmienia, do którego dążył, podobnie jak decyzja o nagraniu większości albumu w Compass Point Studios na Bahamach. Po nieudanej próbie rozpoczęcia pracy nad albumem z producentem Trevorem Hornem, zespół przetestował swoją współpracę z Tonym Swainem i Stevem Jolleyem podczas nagrywania pierwszego singla „Lifeline” i zdecydował się wyprodukować album razem z nimi. Pierwszy singiel- „Lifeline” znalazł się w pierwszej dziesiątce przebojów na brytyjskiej liście przebojów, a jego kontynuacja „Communication” również odniosła sukces. Album przewidziano do sprzedaży, gdy drugi singiel osiągnął szczyty list przebojów, a przytłaczająca reakcja na utwór tytułowy zadecydowała o jego wydaniu jako trzeciego singla z albumu, co zapewniło mu cztery tygodnie jako najpopularniejszej piosenki w Wielkiej Brytanii. Stał się również ich pierwszą piosenką, która pojawiła się na liście Billboard Hot 100 w USA, gdzie osiągnęła szczyt na czwartym miejscu. Czwarty singiel „Gold” osiągnął drugie miejsce w Wielkiej Brytanii, ale zajął tylko 29 miejsce w USA, prawdopodobnie z winy niedoskonałej promocji płyty. Od 1983 roku powstało ponad 150 wersji tego tytułu. Aby uczcić 20. rocznicę, zremasterowana wersja „True” została wydana w kwietniu 2003 roku z oryginalnymi ośmioma utworami, podobnie jak wydanie z 2003 roku w formacie SACD o wysokiej rozdzielczości jako hybrydowa płyta SACD. W 2008 roku album był rozdawany za darmo z egzemplarzami gazety Daily Mail w formacie HDCD [1] (na fotografii niżej). W czerwcu 2010 roku wydano specjalną edycję na 2 płytach CD z DVD jako część serii reedycji Spandau Ballet z 2010 roku, zawierającą zremasterowane remiksy 12″ i strony B, a także koncert na żywo.
Promocyjny [2], wyprodukowany przez wytwórnię Chrysalis i The Communications Practice, 8-ścieżkowy album HDCD był rozdawany za darmo 6 września 2008 roku przy sobotnim wydaniu brytyjskiej gazeta krajowej- Daily Mail. Ta edycja posiada okładkę tekturową przypominającą wydanie LP. Ta specjalna edycja CD zawiera „True” i „Gold” – dwa hymny, które są równie popularne dzisiaj, jak wtedy, gdy były na szczycie list przebojów na całym świecie. Oba utwory pochodzą ze zremasterowanej specjalnej edycji ich albumu „True”.
Krytycy muzycznie różnie oceniali płytę: Magazyn Billboard wystawił albumowi pozytywną recenzję po jego wydaniu w USA, zauważając, że „Pleasure” i „Code of Love” „zachowują świeżość nowej muzyki, a jednocześnie rytmy ery swingu , nawet MOR ”. Większość recenzentów w tamtym czasie ograniczyła jednak swoje pochwały. Parke Puterbaugh z magazynu Rolling Stone napisał: „”Możesz zamknąć oczy, słuchając True i niemal wyobrazić sobie, że Spandau Ballet nie miał nic wspólnego z ubraniami, makijażem ani żadnymi pseudo wydarzeniami pokazowymi” i podsumował, że album był „elegancko wykonanym, zaskakująco wzruszającym albumem i mile widzianym dowodem na to, że grupa ciuchów może również wysoko zajść w muzycznych stawkach”. Don Mackay z Rip It Up również podsumował swoje komentarze odniesieniem do ich historii vestiary: „Choć wciąż trochę brakuje do głębi, wynik jest ogólnie dość przyjemny, a utwory takie jak 'Communication’, 'Lifeline’ i 'Foundation’ przynajmniej dowodzą, że Ballet naprawdę potrafi tańczyć…”. Ira Robbins z magazynu Trouser Press również zaliczył „Communication” i „Lifeline” do najważniejszych utworów na albumie, dodając: „Pozostałe sześć utworów nie jest tak godne uwagi, ale przynajmniej nie są nie do przyjęcia lub odpychające”. Recenzent AllMusic- Dan LeRoy, napisał: „W 1983 roku, wraz z nowym ruchem romantycznym, który wyrosł z szybko zanikającego wspomnienia, członkowie Spandau Ballet pokazali, że nie mają zamiaru podążać tą samą drogą. Zawsze ambitny, brytyjski kwintet naprawdę wziął się do roboty: zniknęły kilty, falbaniaste koszule i makijaż – a także czasami chłodna elektronika z ich dwóch pierwszych albumów. Zamiast tego, po nagraniu w Compass Point Studios na słonecznych Bahamach, grupa pojawiła się w elegancko skrojonych garniturach, z eleganckim i mainstreamowym brzmieniem. Stało się to dzięki producentom Steve’owi Jolley’owi i Tony’emu Swainowi , którzy nadali Spandau rodzaj pop-R&B, który wyprodukował hity dla klientów takich jak Imagination. I odzwierciedlało to również rosnące umiejętności gitarzysty Gary’ego Kempa, głównego autora piosenek zespołu, który stworzył zestaw utworów skierowanych wprost na listy przebojów. Ten, który odniósł największy sukces, to oczywiście tytułowy utwór, błyszcząco odświeżona ballada w stylu Motown, która stała się jednym z największych hitów dekady — wspomagana przez teledysk, w którym piosenkarz Tony Hadley grał młodego Franka Sinatrę, śpiewającego o brzmieniu swojej duszy. Ale Kemp miał też więcej strzał w swoim kołczanie; chwytliwe, miękkie disco w ‘Communication’ i ‘Lifeline’ nieśmiało sugeruje, a nie wymaga, obecności słuchaczy na parkiecie, podczas gdy gładki, inspirowany filmem szpiegowskim ‘Gold’ w końcu daje Hadleyowi odpowiednio bogate otoczenie dla jego dramatycznego trelu. Niektórzy słuchacze w tamtym czasie nazwali album wyprzedanym MOR, ale jego gładkie powierzchnie pozostają trudne do odparcia, a chociaż żaden z utworów nie wywołuje ekscytacji poprzednich singli, takich jak ‘To Cut a Long Story Short’ czy ‘Chant No. 1’, True pozostaje najbardziej spójnym i najlepszym wszechstronnym albumem Spandau Ballet.”
Na listach przebojów album True osiągnął numer jeden w Wielkiej Brytanii i numer 19 w USA, odnosząc sukcesy także w wielu innych krajach. Uzyskał certyfikat platynowy za sprzedaż 300 000 egzemplarzy w Wielkiej Brytanii w ciągu trzech miesięcy od premiery.
__________________________________________________
Norweska grupa a-ha w 1983 roku podpisała kontrakt na nagrania z WEA (Warner Music Group) gdy opuścili swój kraj przenosząc się do Londynu. Ich debiutancki singiel „Take On Me” był trzy razy przerabiany zanim stał się przebojem w Wielkiej Brytanii pod koniec 1985 roku. Również w Stanach Zjednoczonych udała się ta sztuka, choć prawdopodobnie za sprawą świetnego animowanego wideo-clipu w stacji MTV. W następnym roku powrócili na listy przebojów z „The Sun Always Shines on T.V.” który wspiął się na sam ich szczyt na początku 1986 roku, wynosząc album „Hunting High and Low” do pierwszej dziesiątki i w Europie i w USA. Płyty „Scoundrel Day” i „Stay on These Roads”, kolejno z 1986 i 1988 roku, umocniły pozycję jednych z liderów nurtu nowo-romantycznego. Później bywało różnie, ale aż do 1994 płyty a-ha utrzymywały się w pierwszej dwudziestce najlepiej sprzedających się longplay’ów, po czym przyszedł czas utraty popularności co zakończyło ich działalność estradową i nagraniową. Pozostały liczne hity, które zebrane w kompilacji „Headlines and Deadline: The Hits of a-ha” odświeżyły pamięć o zespole, który jeszcze parę lat wstecz okupował czołowe pozycje list przebojów.
A-ha, trio z Oslo, założone przez Paula Waaktaara-Savoya (gitary), Magne Furuholmena (klawiatury, gitary) i Mortena Harketa (wokal), ożywiło popowe brzmienie lat 80., tworząc rześką muzykę opatrzoną melodyjnymi riffami i wykorzystującą instrumenty klawiszowe jako podstawę ich aranżów. W „Headlines and Deadlines” nie tylko mieści najlepsze piosenki a-ha od “Hunting High end Low” do “East of the Sun, West of the Moon”, których się słucha jakby były przewidziane na tę jedną płytę. Album jest bardzo spójny, co wyróżnia ten tytuł spośród wielu innych podobnych. Krytycy muzycznie lokowali ich muzykę w wielu nurtach: new-wave, synth-pop, pop-rock, alternative rock, new-romantic… Właściwie echa ich wszystkich można znaleźć na ścieżkach ich świetniej kompilacji.
A-Ha to zespół wielu przebojów i na pewno przekona każdego fana popu, do uzupełnienia kolekcji płyt o jeszcze jedną atrakcyjną kolekcję ich największych hitów. Taką płytą jest wyżej opisana „Headlines and Deadline: The Hits of a-ha”. Taką jest też nowsza kompilacja o tytule: „The Definitive Singles Collection 1984–2004”, wydana przez Warner Bros w 2005 roku.
Dla ścisłości powinny być widniejące w tytule inne daty, bowiem album zawiera utwory z lat 1985-2004, chociaż oryginalna wersja „Take On Me” została rzeczywiście wydana w 1984 roku. Album zawiera 17 hitów norweskiego zespołu, plus ulepszony teledysk do piosenki „Take On Me”.
Recenzja The Singles 1984-2004 dla AllMusic, autorstwa Stephena Thomasa Erlewine’a, tak opisała album: „Wydany niedługo po dwudziestej rocznicy A-Ha, Singles 1984-2004 podsumowuje 19 stron A grupy, zaczynając od międzynarodowego przeboju numer jeden z 1985 roku „Take on Me”, a kończąc na „Lifelines” z 2002 roku. W Stanach Zjednoczonych A-Ha są często postrzegani jako kwintesencja jednego przeboju nowej fali napędzanej przez MTV — animacja piórem i tuszem „Take on Me” zdefiniowała erę — ale grupa miała długą, owocną karierę jako twórcy hitów w Europie, a ta kolekcja przedstawia doskonały przegląd tej kariery, zawierając takie kontynentalne hity jak ‘The Sun Always Shines on TV’, ‘Hunting High and Low’, ‘I’ve Been Losing You’, ‘Cry Wolf’, ‘The Living Daylights’, ‘Stay on These Roads’, ‘Crying in the Rain’, ‘Summer Moved On’ i ‘Forever Not Yours’. Być może nie wystarczy to, aby przekonać sceptyków, ale z pewnością udowadnia, że A-Ha to nie zespół jednego przeboju, i na pewno zadowoli każdego, kto chce mieć solidną kolekcję ich największych hitów.”
__________________________________________________
Czas, który zaznaczył się mocnym wpływem wideo clipów na zainteresowanie twórczością zespołów rockowych wyniósł na szczyty popularności trio Bronski Beat. Wideo dla pierwszego singla Bronski Beat „Smalltown Boy” (z 1984 roku) zachwycało. Piosenka była odważną deklaracją piosenkarza Jimmy’ego Somerville’a- „jestem homoseksualistą”. Przebój ten zwiastował nastrojowe brzmienie popu elektronicznego. Unikalny falset wokalisty, używał cały wachlarz emocji, ma tle dwóch instrumentów klawiaturowych Steve’a Bronski’ego i Larry’ego Steinbacheka. „Smalltown Boy” okazał się wielkim przełomem, a longplay debiutancki „Age of Consent” (MCA Records, wydany w roku 1984.), wspierany przez singiel „Why” i cover „Don Feel Love” Donny Summer, bardzo dobrze się sprzedawał. Nagrania wyprodukował Mike Thorne.
„Age Of Consent” był świetnym albumem synth-pop, ale było też poruszającym, wojującym dokumentem kampanii przeciwko hipokryzji czy niesprawiedliwości postrzeganej przez Somerville w otaczającym go świecie. Już sam tytuł albumu, zwraca uwagę na fakt, że wiek zgody na akty homoseksualne w Wielkiej Brytanii w owym czasie. wynosił 21 lat (w większości krajów europejskich ten wiek wynosił 16 lat). „Age of Consent” wyraził sprzeciw społeczności gejowskiej wobec nietolerancji społeczeństw, wyrażał: strach, niepewność, ale przede wszystkim gniew.
Recenzja AllMusic autorstwa Johna Dougana mówi: „Twierdzenie, że The Age of Consent to świetny album z muzyką synth-pop zorientowaną na taniec, jest wyjątkowo zwięzle; to po prostu świetny album, kropka. Do wysokiego tenoru Jimmy’ego Somerville’a można się przyzwyczaić, ale piosenki, z których wiele dotyczy homofobii i wyobcowania (nie bardziej wymowne niż „Smalltown Boy”), wciągają do poznania kaprysów życia homoseksualisty. Krytycy, predysponowani do odrzucania całych gatunków muzyki na podstawie trendów lub ograniczonego odwołania („muzyka taneczna jest do tańczenia, nie słuchania”) nie mogą określać tego materiału bezmyślnymi określeniami: techno lub neo-disco. Jak udowodniło Pet Shop Boys (największy zespół disco), można mieć merytoryczną treść i zapakować ją w fascynujący, zorientowany na taniec pakiet. Niewiele zespołów zrozumiało to lepiej lub wcześniej niż Bronski Beat.”
W czerwcu 1985, Jimmy Somerville zaskoczył fanów, bowiem zdecydował się odejść z zespołu.
25 lutego 2022 roku London Records wydał remasterowaną wersję „Age of Consent”, która lepiej przystaje do dziś obowiązujących standardów jakości technicznej nagrań. Pierwsze co się narzuca przy słuchaniu obu wersji to tempo utworów- wcześniejsza edycja robi wrażenie zagranej w dużo szybszym tempie, z większą nerwowością, natomiast wersja z 2022 roku jest bardziej wyważona, zwracająca uwagę słuchacza na melodię, którą lepiej eksponuje, a nie tempo (może istotniejsze dla tancerzy?). Żeby efekt był zbliżony do tego co się słyszy w edycjach analogowych- krągłe tony najwyższe, większy wolumen instrumentów, szersza i głębsza scena muzyczna czy bliżej słuchaczom sytuowany wokal, mógł być możliwy dzięki wykorzystaniu do remasteru oryginalnych taśm analogowych z 1984 roku. Nowe notatki na okładce od Jimmy’ego Somerville’a, Mike’a Thorne’a (producenta oryginalnych nagrań) i Paula Flynna (pisarz i dziennikarz).
__________________________________________________
Debiutancki album Marca Almonda i Dave’a Balla, alias Soft Cell, to prawdziwa ikona muzyki elektronicznej. Album „Non-Stop Erotic Cabaret” nie tylko przedstawił światu klasyczne single „Tainted Love” (jeden z największych światowych hitów wszechczasów), „Bedsitter” i „Say Hello Wave Goodbye”, ale zszokował i zachwycił w równym stopniu 10-utworowym cyklem piosenek prosto z brudnej, obskurnej i ciemnej strony życia. „Sex Dwarf”, „Frustration”, „My Secret Life”, „Seedy Films”… cztery dekady później album wciąż ma moc ekscytowania, szokowania i mdlenia. Oryginał w postaci winylowego LP, nagrany w 1980 i 1981 roku w studio Camden Cell (London), został wydany 27 listopada 1981 roku przez Some Bizzare Records. Dwupłytowa wersja Deluxe Edition w formacie CD, w opakowaniu w twardej została przeznaczona do sprzedaży 28 czerwca 2024 roku przez EMI Records. Oprawa zawiera, oprócz krążków CD, 24-stronicową książkę z wieloma zdjęciami i esejem autorstwa legendarnego dziennikarza muzycznego Adriana Thrillsa.
CD1 zestawu „Deluxe Edition” zawiera oryginalny album zremasterowany w Air Studios przez Barry’ego Grinta, klasyczny 12-calowy album „Tainted Love” / „Where Did Our Love Go” w całości oraz oryginalne strony B „Tainted Love”, „Bedsitter”, „Say Hello, Wave Goodbye” i oszałamiający samodzielny singiel „Memorabilia”. CD2 zawiera „Non-Stop Extended Cabaret”, oryginalny album w całości, składający się z rozszerzonych wersji autorstwa Dave’a Balla z Soft Cell. Kompletny album „Memorabilia” można również usłyszeć tutaj, wraz z zupełnie nową rozszerzoną wersją oryginalnego 7″ flipside „A Man Could Get Lost”.
„Non-Stop Erotic Cabaret” to debiutancki album duetu synth-popowego Soft Cell, którego krytyczny i komercyjny sukces albumu został wzmocniony sukcesem głównego singla, coveru piosenki Glorii Jones „Tainted Love”, który znalazł się na szczycie list przebojów na całym świecie i stał się drugim najlepiej sprzedającym się brytyjskim singlem 1981 roku. W Stanach Zjednoczonych, w wyniku sukcesu singla, album odnotował zamówienia przedpremierowe w wysokości ponad 200 000 egzemplarzy.
Album [według: ] powstały przy ograniczonym budżecie; rzekomo został nagrany niemal w całości przy użyciu magnetofonu ReVox, pożyczonego automatu perkusyjnego Rolanda należącego do Kita Haina, basu Korg SB-100 Synthe Bass i NED Synclavier należącego do producenta Mike’a Thorne’a. David Ball zauważył, że Synclavier normalnie byłby poza zasięgiem możliwości zespołu, kosztując 120000 funtów: „To była nasza technologiczna przewaga nad innymi zespołami syntezatorowymi w tamtym czasie. Właściwie pamiętam, jak Don do mnie dzwonił – zdesperowany, żeby dowiedzieć się, skąd wzięliśmy te dźwięki”. Grupa wywołała pewne kontrowersje w Wielkiej Brytanii z powodu piosenki „Sex Dwarf”, której teledysk został zakazany ze względu na jej wyraźną treść związaną z S&M.
Recenzje albumu były generalnie pozytywne. Krytyk Steve Sutherland z Melody Maker napisał: „Non-Stop Erotic Cabaret … jest najbardziej bezczelnym, najbardziej błyskotliwym i najmniej troskliwym oskarżeniem bankructwa muzyki pop, jakie kiedykolwiek słyszałem. Żadnego współczucia, żadnego smutku, żadnej radości, po prostu stawia czoła faktom i wykonuje ruchy… Podobnie jak tradycyjny kabaret, całość parodiuje prawdziwe emocje i jak najlepszy wywrotowy kabaret, jej płytkość sprawia, że te zdewaluowane emocje stają się jeszcze bardziej bolesne – prawdziwa dekadencja tego albumu wynika z jego bezdusznego uświadomienia sobie impotencji popu, a mimo to z jego znudzonej rezygnacji z rytuału”. Podobnie Robert Christgau z The Village Voice stwierdził, że „te odbicia Clubland 'dekadencji’ docierają do emocji pod spodem z odpowiednią domieszką cynizmu obozowego”. „Non-Stop Erotic Cabaret” [Edycja Deluxe] w recenzji Williama Ruhlmanna z AllMusic został przedstawiony tak: „W USA Soft Cell, brytyjski duet piosenkarza Marca Almonda i instrumentalisty Davida Balla, był klasycznym przebojem jednego utworu, przebojem tym był remake ‘Tainted Love’ Glorii Jones, który zdominował kluby taneczne i ostatecznie znalazł się w pierwszej dziesiątce listy przebojów dzięki dźwiękowi synth-popu i żałosnemu wokalowi Almonda w latach 1981-1982. W Wielkiej Brytanii grupa nie tylko miała dłuższą karierę, ale także wpłynęła na wielu podobnych wykonawców. Non-Stop Erotic Cabaret, pierwotnie wydany w Wielkiej Brytanii jesienią 1981 roku, zawierał zarówno pierwszy hit zespołu, jak i jego kontynuację, ‘Bedsitter’, której tytuł odnosił się do tego, co w Ameryce nazywano by apartamentem typu studio. (Trzeci brytyjski hit w pierwszej piątce, ‘Say Hello Wave Goodbye’, pojawił się na LP). W pełnej długości albumu główne zajęcie tekściarza Almonda, zasugerowane jedynie w ‘Tainted Love’, zostało określone; to był album tematyczny o aberracyjnej seksualności, wycieczka po dzielnicy czerwonych latarni. W ‘Sex Dwarf’ dobrze oddano ten temat […] Natarczywe rytmy w stałym tempie tanecznym i mrożące krew w żyłach dźwięki elektroniczne wyczarowane przez Balla podkreślały fascynację Almonda dewiacją; wydawało się niemal, że album został zaprojektowany do grania w barach topless. Brytyjscy słuchacze przejrzeli pretensje Almonda lub byli nim rozbawieni, albo jedno i drugie; bardziej purytańscy Amerykanie mieli tendencję do dezaprobaty, co prawdopodobnie ograniczyło długoterminowy sukces grupy w Stanach Zjednoczonych. Ale muzyka była niewątpliwie wpływowa. Wznowienie płyty CD z 2002 r. zawierało dwa długie 12-calowe miksy utworu ‘Tainted Love’, z których jeden był medley’em ze starym hitem Supremes ‘Where Did Our Love Go’, a drugi wersją Dub”
__________________________________________________
Howard Jones, jedna z najważniejszych postaci synth popu z połowy lat 80., połączył zaawansowane technologicznie brzmienie nowej fali z radosnym optymizmem hipisów i popu końca lat 60. Jones nauczył się grać na pianinie w wieku siedmiu lat, ale zanim zaczął karierę solowego twórcy grywał w różnych grupach muzycznych- od zespołu rocka progresywnego po zespoły jazzowe i funkowe. Ostatecznie Jones zaczął występować jako artysta solowy grający na syntezatorach i automatach perkusyjnych. Po kilku latach występów solowych Jones zwrócił na siebie uwagę Johna Peela, który zaproponował mu sesję w BBC. Wkrótce Jones otwierał występy dla nowofalowych synthpopowych zespołów z całej Anglii. W 1983 roku podpisał kontrakt z WEA w Anglii i Europie; w Ameryce podpisał kontrakt z Elektrą. Debiutancką płytę „Human’s Lib” Jones nagrał w lecie 1983 roku i na przełomie października i listopadzie 1983 roku w Farmyard (Little Chalfont).Wytwórnie WEA / Elektra wydały tę płytę 9 marca 1984 roku.
Howard Jones wydał swój pierwszy singiel „New Song” w Anglii jesienią 1983 roku i stał się natychmiast wielkim hitem, osiągając trzecie miejsce na listach przebojów. Jego drugi singiel „What Is Love” został wydany kilka miesięcy później i osiągnął drugie miejsce. Te dwa single były skuteczną lokomotywą dla „Humans Lib”, debiutanckiego albumu Jonesa. Album ten szybko stał się numerem jeden w Anglii. Dzięki wielokrotnej emisji w MTV album stał się umiarkowanym hitem w USA. Później w 1984 roku „New Song” i „What Is Love” znalazły się na liście 40 amerykańskich przebojów, a „Pearl in the Shell” stał się trzecim brytyjskim singlem zajmującym miejsce w pierwszej dziesiątce najpopularniejszych piosenek. W rezultacie album uzyskał podwójną platynę od organizacji BPI za sprzedaż przekraczającą 600 000 egzemplarzy.
Wyniki sprzedaży płyty „Human’s Lib” były w sprzeczności z recenzjami, które były generalnie negatywne, a wielu krytykowało muzykę i teksty piosenek za ich lekkość. Don Watson z New Musical Express napisał: „Odróżnienie jego muzyki jest równie trudne, jak odróżnienie jej od dywanu; jednak wygodnie jest, gdy teksty są wydrukowane na wewnętrznej okładce, abyśmy mogli w pełni docenić całkowity brak jakichkolwiek nowatorskich obserwacji w piosenkach… To, co jest tak zabawnego w pisaniu piosenek Jonesa, to płynny sposób, w jaki przedstawia wyświechtane frazesy jako wyjątkowe spostrzeżenia”. Magazyn In Sounds nazwał ‘Human’s Lib’ „płytą LP zawierającą proste/uproszczone elektroniczne utwory popowe, nieodwracalnie lekkie, które nie oferują nic nowego poza większą ilością muzyki, przy której można tupać nogami i bezsensownie się uśmiechać”. W Stanach Zjednoczonych Christopher Connelly z Rolling Stone stwierdził, że Jones „po prostu nie wykazuje wyobraźni ani umiejętności pisania piosenek, aby stworzyć coś naprawdę zapadającego w pamięć” i że „zbyt często jego kompozycje są kiepskimi pastiszami i tak już przepracowanych ćwiczeń na syntezatorze”. Bardziej pozytywne recenzje nadesłała Betty Page w Record Mirror, która stwierdziła, że album zawiera „mocne, intensywnie taneczne fragmenty elektropopu przeplatane szczerymi i serdecznymi balladami w wykonaniu jednego człowieka i jego fortepianu. I do pewnego stopnia mu się to udaje. bardzo dobrze… oraz od Neila Tennanta w „Smash Hits”, który skomentował, że Jones miał „niezwykły talent do pisanie melodyjnych piosenek popowych ze sprytnymi akcentami i tekstami prawdziwych piosenkarzy i autorów tekstów z lat 70. Obowiązkowa pozycja dla wszystkich fanów Supertramp”. Mike DeGagne z AllMusic był bardziej przychylny w recenzji i stwierdził, że ‘Human’s Lib’ „napędza się nieprzerwanymi synth-popowymi melodiami i jaskrawymi melodiami, które stały się znakiem rozpoznawczym Howarda Jonesa”
__________________________________________________
Dwóch muzyków brytyjskich Roland Orzabal i Curt Smith w 1981 roku założyli zespół Tears for Fears, który dopiero dwa lata później debiutował płytą „The Hurting”. Duet preferował synth-pop, a że nagrania miały znamiona przebojowości to drzwi do kariery stały otworem. Znalazł się tej płycie duży przebój, „Mad World”. W późniejszych latach 80. pojawiły się jeszcze dwa albumy: „Songs from the Big Chair” i „The Seeds of Love”. Pierwsza z tych płyt osiągnęła duży sukces komercyjny, dzięki przebojowym: „Everybody Wants to Rule the World” i „Shout”. Druga z nich przedstawiała inne brzmienie- o psychodelicznym, jazzowo-rockowym.
- Album „The Hurting”, wydany 7 marca 1983 roku przez Mercury Records dystrybuowany przez Phonogram Inc.
„The Hurting” (zgodnie z: ) to luźny album koncepcyjny skupiający się na tematach przemocy wobec dzieci, traumy psychicznej i depresji. Pomimo mrocznej tematyki album odniósł ogromny sukces komercyjny. Zawiera trzy pierwsze single Tears for Fears – „ Mad World ”, „ Change ” i „ Pale Shelter ” – z których wszystkie dotarły do pierwszej piątki w Wielkiej Brytanii i pierwszej 40 na arenie międzynarodowej. Zawiera także nową wersję pierwszego singla zespołu „ Suffer the Children ”, który pierwotnie ukazał się w 1981 roku, a albumowa wersja „Pale Shelter” jest także nowym nagraniem. Album początkowo otrzymał mieszane recenzje, ale z perspektywy czasu zyskał uznanie krytyków.
Album został zremasterowany i wznowiony w 1999 roku i zawierał cztery remiksy jako utwory bonusowe oraz obszerną książeczkę z notatkami na temat powstawania albumu. Reedycja z okazji 30. rocznicy została wydana 21 października 2013 r., zarówno w wersji dwupłytowej, jak i luksusowej, czteropłytowej w pudełku. Z okazji 40. rocznicy albumu w czerwcu 2023 roku ukazały się nowe remiksy Blu-ray Dolby Atmos i 5.1 surround sound autorstwa Stevena Wilsona, a także zremasterowane wydanie winylowe oryginalnego miksu .
Współczesne recenzje albumu były mieszane. W magazynie Smash Hits Fred Dellar pozytywnie ocenił album i stwierdził, że „nie ma wątpliwości co do prezentowanego talentu”. W NME Gavin Martin był zjadliwy, stwierdzając, że „ta płyta i inne jej podobne to okropny, bezużyteczny rodzaj sztuki, który użalanie się nad sobą i daremność czyni komercyjną propozycją”. W USA David Fricke z Rolling Stone napisał, że „Tears for Fears wyróżniają się spośród obecnego zbioru charakterystycznych grup synth-popowych ze względu na pomysłowe, stylowe pisanie piosenek i ujmującą rytmikę…”
Retrospektywne recenzje oceniały album wyżej: recenzując reedycję Q z 1999 roku, Andrew Collins napisał: „Pomimo sporadycznych kiepskich notatek, The Hurting pozostaje dziełem przełomowym… bardzo emocjonalną płytą popową w najprostszej formie”. Bruce Eder z AllMusic zauważył, że sukces albumu wynikał ze „zdolności jego twórców do spakowania nieprzyjemnego tematu – psychologicznie nędznych historii rodzinnych Rolanda Orzabala i Curta Smitha – w atrakcyjny i nadający się do sprzedaży format muzyczny” i stwierdził, że „twórczość jest czasami niewygodnie osobista, ale muzycznie na tyle fascynująca, że można ją przywoływać na przestrzeni dziesięcioleci”.
- Album „Songs From The Big Chair”, nagrany w 1984 roku w The Wool Hall (Beckington, Wielka Brytania), został wydany przez wytwórnie Mercury / Universal Music Group. Aby uczcić 30. rocznicę powstania albumu, Universal Music wydało album w pięciu różnych formatach 10 listopada 2014 r.
Album „Songs from the Big Chair”. następca udanego debiutanckiego albumu zespołu „The Hurting”, stanowił znaczące odejście od mrocznego, introspektywnego synth-popu z pierwszego albumu, w bardziej wyrafinowane brzmienie produkcji z różnorodnymi wpływami stylistycznymi, podczas gdy teksty Rolanda Orzabala i Iana Stanleya zaczęły eksponować kwestie społeczne i polityczne świadome tematy. Album osiągnął drugie miejsce w Wielkiej Brytanii i pierwsze miejsce w USA, stając się wielokrotnym platynowym produktem, Singiel „Shout” i „Everybody Wants to Rule the World” znalazł się na czołowych miejscach amerykańskiej listy przebojów Billboard Hot 100 i znalazł się w pierwszej piątce brytyjskiej listy przebojów singli, natomiast „Head over Heels”, „Mothers Tal ” i koncertowa wersja „I Believe” odniosło sukces także na arenie międzynarodowej. Po wydaniu „Songs from the Big Chair”, otrzymując pozytywne recenzje krytyczne, zyskał trwałe uznanie i został uznany za jeden z najlepszych albumów lat 80.
„Songs from the Big Chair” zebrały generalnie pozytywne recenzje. Barry McIlheney z Melody Maker napisał, że „nikt z was nie powinien być zbytnio zaskoczony, że Tears for Fears nagrał tak znakomity album”, nazywając go „albumem, który w pełni uzasadnia raczej szyderczy, wmawiany wam wygląd, jaki przyjął Curt Smith i Roland Orzabal na okładce….” W „Sounds” Johnny Waller stwierdził, że w porównaniu z debiutem „Tears for Fears z miłością stworzyli nowe arcydzieło z delikatniejszym, zamglonym wokalem, bardziej kuszącymi melodiami i mniej szorstkimi rytmami”. Nazwał płytę „wspaniałym popem” i dodał, że „w przyjętych ramach Tears for Fears rozciągają się i rosną, poszerzając zarówno wyobraźnię, jak i horyzonty”. Ian Cranna ze Smash Hits opisał album jako „luźniejszy, bardziej odkrywczy” niż poprzednie dzieło zespołu i pochwalił jego „niezachwianą szczerość liryczną”. Recenzent magazynu Rolling Stone- Don Shewey, stwierdził, że Tears for Fears przypomina różne inne zespoły, zwracając uwagę na ślady „społecznej świadomości U2, odbijającego się echem gitary Bunnymen i wykrzywionego popowego dowcipu XTC”, ale skomentował, że „błyszcząca” produkcja Chrisa Hughesa „wysuwa Songs from the Big Chair nieco przed grupę.” W retrospektywnej recenzji dla AllMusic Stanton Swihart napisał, że Songs from the Big Chair „zapowiadało dramatyczne dojrzewanie muzyki zespołu, odejście od synth-popowej marki, z którą została (niesłusznie) przypieczętowana po debiucie, w stronę kompleksowości otaczającego popowe wyrafinowanie”, uznając to za „jedno z najlepszych dzieł dekady”.
Piosenki z „Songs from the Big Chair” znalazły się w książce „1001 Albums You Must Hear Before You Die” (1001 albumów, które musisz usłyszeć, zanim umrzesz). Magazyn Slant umieścił płytę na 95. miejscu swojej listy najlepszych albumów lat 80., a Pitchfork umieścił ją na 87. miejscu.
__________________________________________________
Black, właśc. Colin Vearncombe, brytyjski wokalista, sam tworzący śpiewane przez siebie piosenki, to właściwie ofiara jednego przeboju-popularność przyniósł mu singel „Wonderful Life” z 1985 roku, wydany ponownie w 1987 i 1994 roku. Debiutancka płyta pod tym samym tytułem również odniosła sukces, docierając do 3. miejsca na UK Albums Chart. Nagrywał dość regularnie do czasu swojej śmierci w 2016 roku, ale bez większych sukcesów. Kilkanaście miesięcy później powstała druga płyta Blacka- ”Comedy”, wyprodukowana przez Robina Millara, nie dorównała wielkiemu sukcesowi swojej poprzedniczki. Po długiej przerwie i szeregu zmian w składzie zespołu towarzysząemu wokaliście, grupa w końcu powróciła na pierwsze strony gazet w 1991 roku z albumem LP o tej samej nazwie, na którym gościnnie wystąpili Robert Palmer i Sam Brown. Black wkrótce opuścił A&M i po współpracy z producentem Mikiem Hedgesem wydał album „Are We Have Fun Yet?” we własnej wytwórni Nero Schwartz w 1993 r. Po przełomie tysiącleci Nero Schwartz wydał trzy dodatkowe albumy Black’a: „Between Two Churches” (2005), „Water on Stone” (2009) i „Blind Faith” (2015). Colin Vearncombe (B;ack) zmarł 26 stycznia 2016 roku w Cork w Irlandii w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku drogowym, który miał miejsce wcześniej w tym miesiącu. Miał 53 lata.
- Debiutancki album „Wonderful Life” (A&M Records – CD 5165), nagrany w składzie, oprócz Black’a: Doreen Edwards i The Creamy Whirls (chórki). Roy Corkill i Jimmy Sangster (bas), The Sidwell Brothers (instrumenty dęte), Jimmy Hughes (perkusja), Martin Green (saksofony) i Dave Dix (klawiatury). Pracą producencką zajął się Dave Dix.
„Wonderful Life”, wydany przez A&M Records w 1987 roku, jest albumem pełnym nastroju zadumy, uwodzicielskiego ciepła, muzycznie „wyścielony” wyrafinowanym jazzowo-popowym stylem. Black opowiadał: „Miałem kilka wypadków samochodowych, moja matka miała poważną chorobę, zostałem porzucony przez wytwórnię, moje pierwsze małżeństwo poszło na marne i byłem bezdomny. Usiadłem i napisałem piosenkę „Wonderful Life”. Byłem sarkastyczny.” Album zaczyna się tytułowym utworem, który pierwotnie został wydany w 1986 roku w niezależnej wytwórni Ugly Man. Ponownie został opracowany dla debiutanckiej płyty wydanej przez A&M. Płytę promował też udany singiel „Sweetest Smile”. Inne utwory zgromadzone na płycie są emocjonalną przeciwwagą w narracji, rytmice i melodyce, dopełniły niezwykle sugestywną i ekscytującą zawartością. „Wonderful Life” to elektro-pop w najlepszym wydaniu.
- Album „Comedy”, drugi oficjalny album angielskiego piosenkarza Blacka, wydany w 1988 roku przez A&M Records (nr kat.– 395222-2). Producentami byli: Dave Dix i Robin Millar.
Na „Comedy” składa się dziesięć utworów w pierwszorzędny sposób wyprodukowanych i pełnych emocji. Są też pięknie napisane. Choć nie udało się Black’owi powtórzyć fenomenalnego sukcesu komercyjnego debiutanckiego albumu, ten drugi lepiej spełnia obietnice zawarte we wczesnych singlach Blacka, zawierających głównie ironiczne ballady i poszerzających atrakcyjność Blacka. Piosenki są tutaj mniej powściągliwe. Laura Lee Davies z Time Out napisała: „Niepokalane piosenki, takie jak ‘The Big One’, ‘You’re A Big Girl Now’ i „All We Need Is The Money”… nieodparcie rozpływają się w twoim sercu epickimi urokami kiczowatego francuskiego filmu. Nie ma tu machania flagą ani pojedynków gitar, tylko dziwne, porywcze crescendo i odrobina hiszpańskiego posmaku… Gładka, bardzo gładka.” Recenzja AllMusic, autorstwa Williama Ruhlmanna, oceniała tak płytę Blacka: „W poszukiwaniu przełomu w USA A&M Records wstrzymała wydanie drugiego albumu Blacka, Comedy, do czasu, aż jako utwór wiodący mogła zostać dodana ponownie nagrana wersja jego brytyjskiego hitu ‘Wonderful Life’ z 1989 roku. Dostępna jest także zremiksowana wersja brytyjskiego hitu ‘Sweetest Smile’, który, podobnie jak ‘Wonderful Life’, pojawił się wcześniej na debiutanckim albumie Blacka, ‘Wonderful Life’. Uwzględniono także nowsze single z brytyjskich list przebojów ‘The Big One’ i ‘Now You’re Gone’. Wszystko to oznacza, że ‘Comedy’, przynajmniej w swojej amerykańskiej wersji, była niemal bardziej kompilacją hitów niż formalnym drugim albumem. To jednak nadało mu pewną spójność i w nowszych utworach album pokazał, jak Black odchodzi od koktajlowego jazzu i doomowych tekstów swojego debiutu w stronę bardziej eklektycznego brzmienia, a także lżejszych, bardziej romantycznych nastrojów”.
__________________________________________________
Artykuł mówi o płytach, w opisach których częściej niż zwykle na stronach bloga pojawiają się słowa: „komercja”. „pop”, „sukces finansowy”… Popularność płyty „Welcome to the Pleasuredome” zespołu Frankie Goes to Hollywood była wynikiem kampanii marketingowej- wspartej na serii wmawianych haseł, koszulek i homoerotycznych wideo-clipów. A ze zespół wzbudzał ogromne kontrowersje to skuteczność kampanii była większa. Zespół zdołał szybko zainteresować sobą młodych fanów, ale równie szybko (po wydaniu drugiego albumu) o Frankie Goes to Hollywood zapomniano. Sukcesowi pierwszej płyty pomógł zdolny producent i właściciel wytwórni płytowej ZZT Trevor Horn, bo płyta właśnie jemu zawdzięcza nowoczesne brzmienie i technicznie bezbłędne. Album wydany w roku 1984. Poprzedzony był singlem „Relax” / „Ferry Cross the Mersey”.
Jeśli się zapomni o medialnym szaleństwie to pozostaje muzyka, a ta była udana: poza nowymi wersjami wszystkich utworów z przebojowych singli z tego samego roku („Relax” i „Two Tribes”, a także strona B „War” ), były po prostu dobrze wyprodukowane piosenki pop. Niedługo po wydaniu albumu ukazał się trzeci singel- „The Power of Love”. W przeciwieństwie do poprzednich, dynamicznych przebojów, nagranie to było stonowaną balladą miłosną. Również i ten singel okazał się wielkim hitem. Stał się trzecim z rzędu numerem 1 zespołu. Po czasie ujawniono, że produkcja Trevora Horna zdominowała płytę do tego stopnia, że własne instrumentalne występy zespołu były najczęściej zastępowane muzykami sesyjnymi, również z udziałem Horne’a. Trzeba jednak przyznać, że Trevor Horn wniósł nie tylko nową technologię produkcji nagrań, ale napisał też piosenki, które okazały się bardziej przebojowe niż pozostałe: „Relax”, „Two Tribes”, „The Power of Love”. Eksplodująca popularność Frankie Goes to Hollywood zmniejszyła impet w momencie, gdy pojawiło się Welcome to the Pleasuredome. Nie można było przecież długo podsycać zainteresowania zespołem… No właśnie- złożonym z: Holly Johnsona (wokal), Paula Rutherforda (drugi wokal), Briana Nasha (gitara), Marka O’Toole’a (bas) i Petera Gilla (perkusja), a może tym narzuconym przez Horna, złożonym również z członków grupy Iana Dury’ego?
[1] HDCD (high definition compatible digital) to jeden z systemów kodowania sygnału cyfrowego stworzony dla polepszenia jego jakości.Pozwala na uzyskanie do 6 dB lepszej dynamiki w porównaniu ze zwykłą płytą cd.Dla uzyskania sygnału HDCD stosowane jest próbkowanie 24 bit / 192 kHz.
[2] Promocje lub „wstępne” wydania różnią się od wydań ostatecznych lub komercyjnych i często są unikalne. Zazwyczaj wysyłane do sklepów płytowych, stacji radiowych i DJ-ów w celu wypromowania artysty, muzyki lub obu.