Rekomendowane wydawnictwa płytowe pop/rock/ballada
(rozdział dwudziesty trzeci, część 5.)

Dead Can Dance [1] łączy w sobie elementy europejskiej muzyki ludowej – szczególnie muzyki średniowiecza i renesansu – z ambientowym popem i rozkwitami worldbeatu, dotykając wszystkiego, od folku gaelickiego i chorału gregoriańskiego po awangardowy pop i darkwave. Pochodząca z Australii grupa przeniosła się do Londynu na początku lat 80. i podpisała kontrakt z 4AD, dla którego wydała szereg uznanych albumów, w tym popularną kompilację A Passage in Time z 1991 r ., która wprowadziła do Stanów Zjednoczonych charakterystyczny średniowieczny art-popowy projekt, zanim zaprzestali działalności w 1998 r. Połączyli się ponownie w 2005 r., aby odbyć krótką trasę koncertową, a oficjalnie reaktywowali się w 2012 r. i wydali swój 12. studyjny album LP, Anastasis , a Dionysus pojawił się sześć lat później.

 

_____________________________________________________________________

 

Podpisanie przez zespół Dead Can Dance kontraktu z wytwórnią 4AD, zaowocowało wydaniem albumu zatytułowanego po prostu „Dead Can Dance”, kolekcji utworów z ostatnich czterech lat. Materiał muzyczny został nagrany w Blackwing Studios. Płyta została wydana 27 lutego 1984 roku przez wytwórnię 4AD. Na okładce albumu znajduje się zdjęcie dzieła sztuki z Papui Nowej Gwinei, po lewej stronie, a po prawej stronie greckie znaki „ΔΞΛΔ CΛΝ ΔΛΝCΞ”, które wizualnie miały przypominać tytuł „DEAD CAN DANCE”.


Album nie odniósł wielkiego sukcesu. Winą obarcza się problemy dźwiękowe- obraz muzyczny płaski i  jednobarwny, ale i ostry, nieprzyjemny. Te zostały usunięte wraz z wydaniem edycji remasterowanej przez Neala Harrisa w 2008 roku. Zespół na debiutanckiej płycie potrafił zaprezentować niepowtarzalny klimat jeszcze z pozostałościami wpływów punk-rocka. Instrumentacja mocno zapełniała pole dźwiękowe z mieniącymi się gitarami, dudniącym basem i jednostajnymi uderzeniami w perkusę, które dają tło śpiewom liderów- Lisy Gerrard i Brendana Perry’ego. Do reedycji z 2008 roku dołączono (bonusowo) pierwsza EPkę „Garden of the Arcane Delights” z sierpnia 1984 roku. Okładka EPki to szkic wykonany przez Brendana Perry’ego (na fotografii niżej). Przedstawia tematykę piosenki „The Arcane”. Jak wyjaśnia Perry: Naga postać z zawiązanymi oczami, przedstawiająca pierwotnego człowieka pozbawionego percepcji, stoi w obrębie ogrodu (świata), w którym znajduje się fontanna i drzewa obsypane owocami. Jego lewe ramię wyciąga się – chwytając się wiedzy – w stronę drzewa owocowego, którego pień jest otoczony wężem. W murze ogrodu – murze oddzielającym wolność od zamknięcia – znajdują się dwie bramy: dualistyczna koncepcja wyboru. Jest to wszechświat Blake’a, w którym ludzkość może się jedynie odkupić, uwolnić od ślepoty jedynie poprzez właściwą interpretację znaków i wydarzeń przenikających tkankę praw natury (AllMusic retrospektywnie opisał EPkę jako wyraźne przejście między kompetentnym, ale pochodnym gotyckim początkiem grupy, a czymś znacznie bardziej wyjątkowym”).

W swojej retrospektywnej recenzji Ned Raggett z AllMusic stwierdził: „Perry i Gerrar, wywodzący się z wczesnego punka i im podobnych, stworzyli uderzający, ponury punkt orientacyjny w atmosferze wczesnych lat 80. na swoim pierwszym albumie zatytułowanym tak samo [jak zespół]. Bardziej przypominający podobnie porywającą, mroczną wczesną twórczość takich zespołów jak Cocteau Twins i The Cure, niż późniejsze fuzje muzyczne, które charakteryzowały brzmienie duetu. Dead Can Dance jest w wielu miejscach tak gotycki, jak to tylko możliwe. Wspaniała twórczość wokalna Perry’ego i Gerrard – jego bogate, ciepłe tony i jej nieziemskie, wielooktawowe uniesienia – są już dość dobrze ugruntowane, ale służą tutaj innym celom. Tłusta, połyskująca gitara i dudniące wzory basu/perkusji/automatu perkusyjnego praktycznie wykrzykują swoje dźwiękowe powiązania z takimi artystami jak Robin Guthrie i Robert Smith, ale mimo to brzmią całkiem nieźle. Kiedy rozciągają ten dźwięk, aby uzyskać bardziej wyrazisty, niepowtarzalny efekt, rezultaty są zdumiewające. Gerrard jest tu głównym beneficjentem – ‘Frontier’ jest wyraźnie eksperymentem z plemienną perkusją, czego efektem jest doskonałe połączenie jej śpiewu i pośpiesznej muzyki. Potem jest zdumiewający ‘Ocean’, w którym gitara, dźwięczne dzwonki i inne rytmiczne dźwięki stanowią podłoże dla jednej z jej charakterystycznych – i całkiem, całkiem uroczychwokalnych wycieczek do krainy glosolalii. Perry natomiast zwykle łączy się z prostszymi metodami cyfrowego przetwarzania i gęstym, nastrojowym przypływem gitary. Album kończy się fantastycznie wysoką nutą – ‘Musica Eternal’, zawierającym powoli narastającą kombinację młotkowanych cymbałów, niskich tonów basu i wznoszącego się wokalu Gerrard. Jako wskaźnik tego, dokąd zmierza zespół, [album] jest idealny.”

 

_____________________________________________________________________

 

Rok później pojawia się płyta „Spleen and Ideal”, która stylistycznie odchodzi od wpływów punk rockowych i gotyckich z pierwszego albumu. Krystalizuje się styl zespołu bliższy word-music, który nie zostanie porzucony do momentu wydania ostatniego albumu. Czteroosobowy skład personalny z debiutu rozszerzony został na czas sesji nagraniowych do nonetu. Płytę nagrano i zmiksowano w Woodbine St. Recording Studios [2]  we wrześniu i listopadzie 1985 roku, a wydała ją wytwórnia 4AD 25 listopada 1985 roku.


Od momentu nagrania „Spleen and Ideal” słuchacze zauważają porzucenie korzeni inspirowanych post-punkiem i gotyckim rockiem, by wejść na ścieżkę neoklasycznego stylu dark wave. Od tej pory fani będą identyfikować zespół z brzmieniem sięgającym po wzorce średniowieczne- muzykę liturgiczną, chorał gregoriański, osadzony w stylistyce gothic-rock’a, bądź post punk, z dominującymi liniami basowymi i depresyjnymi wokalami. Na oficjalnej stronie zespołu podano, że tytuł albumu został zaczerpnięty „z XIX-wiecznych ideałów symbolistycznych” (według: ). Tytuł pochodzi bezpośrednio z „Spleen et Idéal”, zbioru wierszy francuskiego poety Charlesa Baudelaire’a, który stanowi część jego magnum opus Les Fleurs du mal.
Omawiając styl muzyczny albumu redaktor Neda Raggett z AllMusic skomentował: „Dzięki temu niesamowitemu albumowi Dead Can Dance w pełni zanurzył się w mocnej mieszance tradycji muzycznych, które zdefiniowały jego brzmienie i styl na resztę jego kariery. Proste gotyckie afektacje zostały zastąpione paletą dźwiękową i gamą wyobraźni. Nazywanie go ‘nawiedzonym’ i ‘z atmosferą’ ledwo zarysowuje nawet początkową powierzchnię mocy albumu. Tu zaczyna się powszechna identyfikacja duetu ze świadomie średniowiecznym europejskim brzmieniem – co całkiem zrozumiałe, jeśli weźmie się pod uwagę mistyczne tytuły piosenek, nawiązania do łaciny, chórów i inne akcenty, które sprawiają, że płyta brzmi jakby była nagrana w ogromnej katedrze. Otwierający utwór ‘De Profundis’ doskonale oddaje ten nastrój, a dzwonki i inne elementy wspierają kolejny brawurowy występ Gerrard, podczas gdy następujący po nim ‘Ascension’ stanowi kontynuację tej początkowej pracy stylowo i z wdziękiem. Myślenie o albumie lub zespole wyłącznie w kategoriach prostego odrodzenia starej muzyki jest ograniczeniem. Choć czerpane elementy z pewnością pochodzą ze starszej epoki, rezultaty w równym stopniu zawdzięczają aranżacji i technologiom produkcji oraz świadomemu kinowemu klimatowi, jak i antycznej przeszłości. Podobnie, uczucie to nie jest tylko europejskie, ale ogólnoświatowe, a glosolalia Gerrard celowo sięga poza łatwe zrozumienie. Wokalne wysiłki Perry’ego są nie mniej fascynujące, jego własny szczyt przypada na potężnie brzmiący ‘Enigma of the Absolute’, gdy miarowe, masywne uderzenie perkusji odbija się echem za podobnie potraktowaną kombinacją gitary i klawesynu, zabarwioną uderzającą aranżacją smyczków. Ogólne wrażenie przypomina starożytne nabożeństwo religijne, nagle ożywione w prawdziwie nowoczesny sposób, z oszałamiającymi rezultatami.”

 

_____________________________________________________________________

 

Album “Within the Realm of a Dying Sun”, z 1987 roku (4AD, ), jest uważany za szczytowe osiągnięcie Dead Can Dance, który dla potrzeb sesji jeszcze mocniej rozszerzył skład zespołu do dwunastu muzyków. Zespół wspomogli, jak na płycie poprzedniej, muzycy studyjni, grający na instrumentach smyczkowych, dętych blaszanych i perkusyjnych. Płytę nagrano w Woodbine Street Recording Studios pomiędzy kwietniem i majem 1987 roku.


Muzyka z “Within the Realm of a Dying Sun” jest doskonałą ilustracją dźwiękową tajemniczej okładki albumu- mroczną i niesamowitą. Pojawiają się wpływy muzyki neoklasycznej, ale także ślady gotyckiego post-punku z ich wcześniejszych albumów. Album otrzymał ciekawą formę- w pierwszej połowie „narratorem” jest Brendan Perry, a Lisa Gerrard w drugiej. Piosenki Perry’ego są marzycielskimi piosenkami, natomiast piosenki Gerrard reprezentują bardziej eteryczny styl. Teksty są bardzo złożone, metaforyczne i poważne, doskonale pasujące do tajemniczego klimatu muzyki. Lisa Gerrard potrafi śpiewać w wielu różnych stylach, dysponuje dużą skalą głosu, ale zwykle śpiewa głębokim, eterycznym głosem, używając techniki vibrato. W tej drugiej części albumu, w której śpiewa Gerrard, muzyka płynie wolniej, jest bardziej skupiona się na budowaniu niesamowitej atmosfery, która wydaje się ją otaczać. Teksty wokalistki, ze słów wymyślonych przez  nią, są bez znaczenia. Brzmienie samego śpiewu jest istotne,  a nie to, co słowa mogą wyrażać. Bardzo trudno jest znaleźć słowa krytyki tego albumu.
Recenzja AllMusic, autorstwa Neda Raggetty, mówiła: „Ponieważ obie strony dzielą się wokalnymi wysiłkami Perry’ego i Gerrard, ‘Within the Realm of a Dying Sun’ służy zarówno jako pokaz dla coraz bardziej ambitnego zespołu, jak i szansa dla tej dwójki na indywidualne zademonstrowanie swoich niesamowitych talentów. Począwszy od złowrogiego ‘Anywhere Out of the World’, utworu, który przenosi głęboką atmosferę ‘Enigma of the Absolute’ na wyższy poziom dzięki tajemniczym, dźwięcznym dzwonkom, prostemu, ale efektownemu basowi klawiszowemu i poczuciu ogromnej przestrzeni, album potwierdza, że ​​Dead Can Dance cieszy się stabilną popularnością. Po raz kolejny szereg muzyków-asystentów wnosi jeszcze więcej elegancji i mocy w pracę zespołu, z kameralnym kwartetem smyczkowym oraz różnymi wykonawcami grającymi na instrumentach dętych i perkusji. Choć pozostała część pierwszej połowy jest imponująca, gra Gerrard w drugiej połowie jest jeszcze bardziej efektowna i prawdopodobnie nawet bardziej udana. Walcząca kombinacja bębnów i instrumentów dętych rozpoczynająca się od ‘Dawn of the Iconoclast’ przywołuje na myśl wszystko, od Wagnera po Laibacha, ale nieziemski alt Gerrard, w tym miejscu najbardziej fascynujący, podnosi go jeszcze wyżej. ‘Cantara’ jest nie mniej imponująca, wirująca, ciężka piosenka, która brzmi w równym stopniu inspirowana tańcem cygańskim, klasycznymi orkiestrami i wieloma arabskimi tradycjami muzycznymi. ‘Summoning of the Muse’ jest w porównaniu z tym może zbyt formalny, choć wciąż robi wrażenie, ale ‘Persefona’ jest lepszym dziełem i dobrym zakończeniem.”

 

_____________________________________________________________________

 

Czwartą płytą studyjną w katalogu Dead Can Dance jest „The Serpent’s Egg”, która wydana 24 października 1988 roku przez wytwórnię 4AD. Większa część albumu została nagrana w wielopiętrowym apartamentowcu na Isle of Dogs w Londynie. Perry tak omówił tytuł albumu: „Jeśli spojrzysz na wiele zdjęć lotniczych Ziemi, jak na gigantyczny organizm – makrokosmos – zobaczysz, że siła życiowa, woda, przemieszcza się w wężowy sposób”.


Ich poprzedni album „Within The Realm Of A Dying Sun” charakteryzował się mroczną, melancholijną i gotycką atmosferą, a „The Serpent’s Egg” jest zupełnie inny. To pierwszy album Dead Can Dance, na którym wyraźniej muzycy zespołu prezentują swój charakterystyczny obecnie styl klimatycznej muzyki etnicznej, średniowiecznej, o zabarwieniu gotyckim. Muzyka na albumie skupia się wokół kontraltu Lisy Gerrard i barytonu Brendana Perry’ego. Instrumentacja jest bardziej organiczna, z dużą ilością różnych instrumentów perkusyjnych, a zwłaszcza z różnymi instrumentami smyczkowymi, takimi jak altówka, wiolonczela i skrzypce. Powtarzalność rytmiczna i tematyczna stanowi dużą część stylistyki zespołu, która nadaje ich muzyce hipnotyczny napęd. Produkcja dźwięku jest bardzo. ciepła i organiczna.
W retrospektywnej recenzji AllMusic Ned Raggetty stwierdził: „Perry i Gerrard nadal eksperymentowali i udoskonalali ‘The Serpent’s Egg’, co stanowiło taki sam krok naprzód, jak ‘Spleen i Ideal’ kilka lat wcześniej. Podobnie jak w przypadku tego albumu, ‘The Serpent’s Egg’ został zwiastowany zdumiewającym pierwszym utworem, ‘The Host of Seraphim’. Użycie go w filmach kilka lat później nie było w najmniejszym stopniu zaskoczeniem – można sobie wyobrazić potencjalną gamę epickich obrazów, jakie może wywołać ta piosenka – ale sam w sobie jest tak oszałamiająco dobry, że prawie jedyną reakcją jest czysty zachwyt. Zaczynając od miękkich organów i ukrytej, odbijającej się echem perkusji, Gerrard następnie wzbija się w powietrze z pozornie bezsłownym wezwaniem mocy i uwielbienia – jej kontrola głosu i wielooktawowy zakres, szczególnie pod koniec, trzeba usłyszeć, aby uwierzyć. Nic innego nie osiąga takich wyżyn, ale wszystko jest cholernie blisko, co jest zasłużonym świadectwem koncepcyjnego zasięgu i umiejętności zespołu. Powolne pieśni ludowe, takie jakOrbis De Ignis’, mieszają się z klawesynem i nakładanym wokalem w ‘The Writing on My Father’s Hand’ oraz powolnym brzmieniem ‘In the Kingdom of the Blind the One-Eyed Are Kings’. Tutaj mają miejsce dwa z najlepszych momentów wokalnych Perry’ego. Pierwszy, ‘Severance’, to powolny utwór z dynamiką organów i klawiszy, który znakomicie prezentuje jego bogaty, ciepły wokal – nic dziwnego, że Bauhaus zdecydował się nagrać go kilka lat później podczas swojej trasy koncertowej. ‘Ullyses’, utwór zamykający album, stanowi doskonałe zakończenie w równym stopniu, w jakim ’The Host of Seraphim’ był początkiem, wydźwięk Perry’ego przypomina czytanie ze świętej księgi, rytmiczny układ smyczków i perkusji, wciągający i śliczny.”.

 

_____________________________________________________________________

 

Następną płytą Dead Can Dance nagrali i wyprodukowali w nowej posiadłości Perry’ego, Quivvy Church w Irlandii,, z wyjątkiem ścieżki pierwszej i siódmej z tytułu „Aion”, którą nagrano i wyprodukowano w Woodbine Studios (Leamington). „Aion” został wydany 11 czerwca 1990 roku przez 4AD. Pierwszy album, który Lisa  Gerrard i Brendan Perry napisali po zakończeniu ich romantycznego związku partnerskiego. Okładka albumu przedstawia detal z tryptyku holenderskiego malarza Hieronima Boscha „Ogród rozkoszy ziemskich” (a konkretnie jego centralny panel „Ziemia”).


Na tym albumie Dead Can Dance w jeszcze większym stopniu eksplorował muzykę dawną, w tym muzykę średniowieczną i muzykę renesansową, jak zauważył Perry, „synonimową okresu Boscha”; obejmowały one utwory takie jak „Saltarello”- taniec instrumentalny, nieznanego kompozytora, skomponowany we Włoszech w XIV wieku i utwór „The Song of the Sibyl”- chorał gregoriański, tradycyjna wersja z języka katalońskiego, skomponowana w XVI wieku, teksty XVII-wiecznego hiszpańskiego poety barokowego Luisa de Góngory („Fortune Presents Gifts Not According to the Book”) oraz instrumentarium, takie jak lira korbowa i altówki . Męski sopran David Navarro Sust wniósł wokale do utworów „The Arrival and the Reunion” i „The End of Words”.
Recenzja AllMusic, autorstwa Neda Raggetta mówiła: „Ich [Dead Can Dance] reputacja rosła skokowo, włączając w to ogromną liczbę fanów undergroundu w USAbyli w stanie koncertować tam nawet bez dostępnego jednego krajowego wydawnictwa, podczas gdy w pewnym momencie Dead Can Dance był najlepiej sprzedającym się zespołem w historii 4ADPerry i Gerrard po raz kolejny zrobili interes na Aion’ie. Na okładce zaczerpniętej od Boscha średniowieczny klimat ‘Aion’ był noszony bardziej otwarcie niż kiedykolwiek wcześniej, z piosenkami zaadaptowanymi z wielowiekowego materiału. Piękny, urzekający ‘Saltarello’ z głównym wykonaniem czegoś, co brzmi jak stary instrument dęty, pochodzi z włoskiego tańca z XIV wieku, natomiast tajemnicze nastroje ‘Pieśni o Sybilli’ wywodzą się z XVI-wiecznej Katalonii. Władza grupy nie tylko w zakresie możliwości nagrywania – czego dowodem jest znakomite nakładanie się wokali na otwierającym albumie ‘The Arrival and the Reunion’ – ale także tradycji muzycznych, instrumentów i nie tylko z całego świata, prawdopodobnie nigdy nie była silniejsza. Szczególnie wokal Gerrard jest jeszcze silniejszy i bogatszy niż wcześniej, nie tylko potrafi dowodzić swoją mocą, ale także delikatnie uspokaja i uwodzi. Tymczasem Perry jest nie mniej zniewalający, a jego zawsze mocny, wspaniały głos doskonale pasuje do wybranego przez niego materiału. Wyjątkowym utworem jest ‘Fortune Presents Gifts Not According to the Book’ z tekstami hiszpańskiego poety. Muzyczne połączenie delikatnie szarpanej gitary i dźwięków organów jest wystarczająco uderzające, otoczone pogłosem, ale kiedy Perry wkracza ze swoim wokalem, w połączeniu z bardziej błyszczącymi klawiszami, rezultatem jest kolejny punkt kulminacyjny dla zespołu przepełnionego nimi. Gościnnie po raz kolejny asystują przez cały czas trwania koncertu, w tym brat Perry’ego Robert grający na zapadających w pamięć, dość nietypowych dudach w utworze ‘As the Bell Rings the Maypole Spins’ oraz piosenkarz David Navarro Sust, którzy powracają ponownie, aby wnieść swój świetny podkład.”

 

_____________________________________________________________________

 

Następne lata, z niewielkimi przerwami na „odbudowanie sił” obfitowały w trasy koncertowe i płyty studyjne dość regularnie wydawane w okresach wzmożonej aktywności. Lisa Gerrard i Brendan Perry przekraczając granice wyznaczone muzyce popularnej zdobyli światowe zasłużone uznanie. Gothic-rock spod znaku 4AD wzbogacili o klasyczne wzorce, łącząc nowocześniejszą technikę produkcji z tradycją muzyczną różnych narodów.

 


 

[1] W oparciu o biografię zespołu Dead Can Dance autorstwa Vladimira Bogdanova w ramach:

[2] Woodbine Street Recording Studios to studio nagrań zlokalizowane w miejscowości Leamington Spa w Anglii. Istnieją tam dwa pomieszczenia nagraniowe, pierwsze z nich to główne o powierzchni 31 metrów kwadratowych. Druga to sala „na żywo” o powierzchni 13,6 metra kwadratowego, wyłożona drewnianymi panelami, optymalizująca ją do nagrywania gry na perkusji.

Studio oferuje również usługę masteringu płyt CD, a na miejscu dostępne jest zakwaterowanie z kuchnią, łazienką z prysznicem, miejscem do odpoczynku z telewizorem i sypialnią dla pięciu osób. Od momentu otwarcia studio przeniosło się ze swojej pierwotnej lokalizacji do St Mary’s Crescent w południowym Leamington.

 


Kolejne rozdziały: